Col. Frost

Nie wspominając już o późniejszym dziesiątkowaniu brytyjskich spadochroniarzy pod Arnhem podczas operacji Market-Garden, oraz jego udziale podczas ofensywy w Ardenach. No nie wiem. Manty sam wydał rozkaz Bradleyowi, by ten kontynuował natarcie po zdobyciu Argentan, ale jako dowódca 21 GA, nie miał żadnej władzy nad Bradleyem, który dowodził równorzędną 12 GA. Dopiero od 1 września Monty był zastępcą Eisenhowera. Co do Leclerca, no to na pewno nie jest to tylko jego wina, ale co do w ogóle za pomysł, żeby dowódcy dywizji mogli realizować własne plany, które nie przynoszą korzyść całemu frontowi. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że w pewnym stopniu maczał w tym palce de Gaulle. Moim zdaniem jest to takie usprawiedliwianie się. Jeżeli nie chce się ruszyć na przód, to łatwo znaleźć powód

Oczywiście, że można było zamknąć w kotle dużo większą ilość niemieckich jednostek. Ba, nawet powinno się tak stać mimo sporych błędów popełnionych przez Aliantów (np. bombardowanie przez alianckie samoloty pozycji kanadyjskiej 4 DPanc.). Przede wszystkim, gdy kanadyjska 4 DPanc. i polska 1 DPanc. zostały wyhamowane (a właściwie zatrzymane) przez Niemców, pierścień powinny zamknąć jednostki 12 GA gen. Bradleya. Jednak Amerykanie po zajęciu Argentan dostali rozkaz zabraniający jakichkolwiek działań zaczepnych, a uderzenie poszło w kierunku Sekwany. Stało się tak przez gen. Leclerca, który dowodził francuską 2 DPanc. i jak najszybciej chciał zająć Paryż.

Straty niemieckie są podawane jako 50 ludzi. Czy to jest dużo, można dyskutować. Tak 4, a ciała ich znaleźli Niemcy już po kapitulacji placówki.

Proszę nie obrażać Czechów! Wszak w XV w. uchodzili obok Szwajcarów za najdzielniejszych żołnierzy. A pojęcie pokoju za wszelką cenę ukuł Józef Beck. Właśnie, przecież to Francja i Wielka Brytania sprzedały Czechów, żeby utrzymać pokój za wszelką cenę, a co mieli robić Czesi, kiedy byli sami?

Wybacz, ale teraz to wyjechałeś z tym postem. Po pierwsze z tematem o Westerplatte nie ma to chyba kompletnie nic wspólnego, a po drugie skąd taki wniosek?

"Yamato" - japoński film o największym pancerniku tamtejszej floty z czasów IIWŚ, czyli innymi słowy obraz wojny widziany z drugiej strony. Nawet ciekawy film, ale strasznie monotonny. Przypomina mi trochę "Pearl Harbor" z 2001 roku pod względem przekazu. Tam przez pół filmu akcja nie miała kompletnie nic wspólnego z japońskim atakiem na bazę amerykańskiej floty, tutaj natomiast też zdecydowana większość nie jest o działaniach bojowych. Co mnie uchwyciło to, zachowanie japońskich żołnierzy (w tym przypadku marynarzy). Na prawdę oryginalne.

Raczej nie. Nie miał chyba powodu. Nigdy nie sprzeciwiał się terrorowi Stalina, był bliskim przyjacielem jego żony (wspólnie studiowali), do tego to on doprowadził do rozstrzelania Berii. Chruszczow nie miał żadnych gwarancji, że po śmierci Stalina to on przejmie władzę, a Stalin był mu przychylny. Nie wiem dlaczego miałby zapragnąć jego śmierci.

Ja myślę, że przez różnego rodzaju produkcje po prostu tak przedstawia się obraz polskiego żołnierza. Na luzie, bez stresu, z humorem, a co będzie to będzie. Od razu kojarzą mi się "4 pancerni"

Ja się interesuję IIWŚ pewnie dlatego, że wychowałem się na filmach typu 4 Pancerni i Kloss, i Sensacjach XX wieku Wołoszańskiego

To był tylko głupi przykład, że w środku lata tez może być komuś zimno :roll: Jakoś nie wyglądali na takich, którzy trzęśli by się z zimna. No i nie wiem czy ktoś w środku zimy zostałby z własnej woli na ognisku w lesie. A Niemcy zostali.

Aha. No cóż, nie mogę zapamiętać wszystkich kwestii

Czy w Polsce była zima? No nie wiem, ludzie nie chodzili specjalnie ciepło poubierani. A to, że mata tej kobiety mówiła o węglu, cóż to rzeczywiście jest niedociągnięcie. Zresztą w pewnym momencie na ekranie pojawia się data i (o ile dobrze pamiętam) był to marzec 41 (pytanie tylko dlaczego w tym czasie siostrzyczki rozmawiały o wojnie niemiecko-radzieckiej).

W sumie fakt, ale jednak każdy inny Sith miał w sobie to coś. Sadow, Nihilus, Sion, Treya, Malak, Revan, Vader, Maul, można tak w nieskończoność, a w Desannie czegoś jednak mi brakowało.

Ale to on jest domniemanym mordercą, więc pisania za każdym razem "Beria i być może inni tajemniczy wspólnicy, chociaż nie wiadomo czy na pewno tacy istnieli" mija się z celem :razz: A tak na poważnie. Mimo iż jak wspominałem obie teorie wydają się prawdziwe, bo w końcu w ZSRR nie takie już numery robili, to jednak skłaniałbym się ku wersji ze śmiercią naturalną.

Jako przeciwnik faktycznie fajny, jako postać, cóż, beznadziejny. Niczym się nie różni od przeciętnego Sitha (prócz wyglądu). Taki sam tępy sposób myślenia, czyli "jestem najlepszy, nikt mi nie dorówna, a mój plan jest taki przecudowny, że nie sposób go zepsuć", a tu niespodzianka :razz: Moją ulubioną postacią zawsze był (znaczy od V epizou bo tam się po raz pierwszy pojawił ), jest i będzie: Yoda. Postać nie do podrobienia (chociaż z czasem doczekał się kilku "klonów" jak Yaddle i Vandar), a te jego teksty

Czyżbyś miał na myśli generała z "Katynia"? (zresztą granego również przez Englerta)

Chcieli, a nie strzelali. To pewna różnica.

Mnie również pierwszy odcinek specjalnie nie zachwycił. Mam nadzieję, że akcja jeszcze się rozwinie. No i trochę (według mnie) przesadzony ten motyw z ucieczką od plutonu egzekucyjnego (mam na myśli tego z przestrzelonym płucem, a nie tego co się sprytnie wykręcił).

No właśnie chodzi mi o to, że Beria mógł wykorzystać śmierć Stalina. Nie wiem co prawda jak dokładnie wyglądała ówczesna sytuacja. Lecz jestem skory do takiej oto teorii. Stalin umiera, więc Biera twierdzi, że to on go otruł, aby uratować kraj przed kolejnymi czystkami. Zresztą zastanawia mnie po co kolejne czystki. Stalin co prawda był chorobliwie podejrzliwy, ale nawet on zauważył jak wiele czasu potrzebowała Armia Czerwona, żeby się podnieść po poprzednich czystkach. Klęski w Wojnie Zimowej, a potem w walkach z Wermachtem. Śmiem nawet twierdzić, że gdyby ZSRR zaatakował Polskę w pojedynkę w 1939 nie sprostałby polskiej armii. A ponieważ Stalin już szykował się na konflikt z państwami zachodnimi potrzebował silnej i pełnosprawnej armii. Nie wspominając już o politykach i innych współpracownikach.

Po pierwsze Lucas ma wyłączność na to uniwersum i trzeba mu odpalić niezłą kasę żeby móc zrobić coś a'la Star Wars. Więc bardziej opłaca się coś swojego wymyślić. Po drugie RPG mimo swojej popularności jest gatunkiem mniej popularnym niż RTS, czy FPS. A zatem jedna firma (Lucas Arts.) musi jakoś swoje wysiłki podzielić pomiędzy różne gatunki gier I dodatkowo powstaje nowy KOTOR. Niestety nie będzie to KOTOR3, ale KOTOR MMO.

Mnie bardziej zafascynował klimat. Gdy po raz pierwszy grałem w obie gry czułem dokładnie to samo, gdy po raz pierwszy oglądałem starą gwiezdną sagę. A takiego odczucia nie daje nic innego No tak, tyle, że Jedi Academy nie jest RPG-iem

Ja również stawiam na Spartę. Takich wojowników jak Spartanie znaleźć się nie da.

Oglądaj dalej, a dowiesz się kto tak na prawdę go ukradł. Nie wysuwaj wniosków zbyt pochopnie. W końcu jest to serial o podłożu politycznym, czyli wszyscy kłamią, knują i ogólnie kręcą. Nie wszystko jest takie, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka. Proponuje taki temat otworzyć po obejrzeniu całej serii Tego to akurat nie wiem.

Ja lubie całkiem sporą ilość RPG-ów. W ogóle uważam że jest to najlepszy z możliwych rodzajów gier. Najlesze RPG-i to według mnie: - wszystkie gry Forgotten Realms (BG ID NVN) - Falout 1 i 2 - KOTOR 1 i 2 - Planescape Torment - Morrowind Dopisalbym jeszcze serie FF ale to nie jest cRPG ;-)

Lu Tzy napisał już właściwie wszystko. Od siebie tylko dodam, że córka Cezara (jednocześnie żona Pompejusza) zmarła jeszcze przed buntem Wercyngetoryksa, a nie po nim. Mi podoba się wmieszanie głównych bohaterów (jakimi są Worenus i Pullo) w niemal każde ważniejsze wydarzenie ówczesnego okresu. Ba, często któryś z nich jest głównym powodem danego zdarzenia. A czy żydów możemy podciągnąć pod chrześcijan? W końcu akcja serialu rozgrywa się przed Chrystusem, więc chrześcijan jeszcze nie było :razz: A żydzi owszem.