-
Zawartość
251 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Col. Frost
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10
-
"Czwarta armia koalicji antyhitlerowskiej" i inne mity PL
Col. Frost odpowiedział Wolf → temat → Polacy na wojennych frontach
Tyle, że Francja miała wtedy jakby dwa przedstawicielstwa, Petaina i de Gaulla. Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z dwiema Francjami. Tymbardziej, ze wiele francuskich kolonii przechodziło z czasem z obozu Vichy na stronę Wolnych Francuzów. Więc jak doszło do tego, że w Czechosłowacji rozpoczęły się rządy komunistów, a nie rządu emigracyjnego? Tak czy inaczej jakaś rywalizacja musiała istnieć, nawet jeżeli była zapoczątkowana przez ZSRR. Ale czetnicy byli zwolennikami rządu emigracyjnego, a Tito chciał wprowadzić do Jugosławii komunizm. Poza tym chciałem zauważyć, że liczebność wojsk w maju 1945 nie powinna być jedynym punktem w ocenie wkładu danego kraju w wojnę. -
"Czwarta armia koalicji antyhitlerowskiej" i inne mity PL
Col. Frost odpowiedział Wolf → temat → Polacy na wojennych frontach
Przepraszam bardzo, a Czesi? Oni również walczyli zarówno na zachodzie jak i wschodzie. A Jugosławia i ich wojna domowa? Pewnie łącznie z żołnierzami na Pacyfiku W zasadzie nie. Wolni Francuzi walczyli z Niemcami w Afryce, we Włoszech itd. Nie można wiec powiedzieć, ze Francja nie była po stronie Aliantów, bo jak nazwiesz tych żołnierzy? Idąc tym tokiem rozumowania to Polska "odpadła", jak to nazwałeś, w 39-tym. Ale to łącznie z ludźmi Mihajlovica i Tito, czy rzeczywiście tylu Jugosłowian było na zachodzie/wschodzie? -
Polska granica na zachodzie
Col. Frost odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie napisałem, że tak nie jest. Zwróciłem tylko uwagę, że nie wszystkie z wymienionych przez ciebie traktatów w dniu dzisiejszym obwiązują. -
Polska granica na zachodzie
Col. Frost odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Popraw mnie jeśli się mylę (ja tam prawa nie studiuję), ale jeżeli NRD już nie istnieje (formalnie zostało wcielone do RFN) to chyba traktaty z tym krajem już nie obowiązują? -
Skończyłem lekturę "Czerwonego szturmu na Rzeszę" C. Duffy'ego. Bardzo ciekawa pozycja. Polecam. Trochę ogólnikowa, ale myślę, że warto się z nią zapoznać. Teraz wziąłem się za "Tobruk" P. Fitzsimonsa. Przyznam, że to pierwsza książka tego autora jaką czytam, ale na razie bardzo mi się podoba. Jeżeli wszystkie książki napisał w ten sposób, to chyba na tej jednej się nie skończy.
-
No nie wiem. Wydaje mi się, że w tamtym okresie zachodni alianci bardziej obawiali się komunizmu niż nazizmu. Dlatego szli Niemcom na ustępstwa, by ci byli czymś w rodzaju tarczy przed ZSRR. Kto wie, czy gdyby w tamtym okresie Sowieci nie zaczęli wojować z hitlerowcami, to Francja i Wielka Brytania nie zawarłaby sojuszu z tymi drugimi.
-
A ja nie dalej jak wczoraj zacząłem czytać książkę Christophera Duffy'ego "Czerwony szturm na Rzeszę". Na razie mi się podoba, chociaż nie mogę się pozbyć wrażenia, że wystąpi w niej wiele stereotypów.
-
Płk. Tadeusz Klimecki, mjr. Michał Protasiewicz i ppłk. Jerzy Krubski. Zgadza się. Z góry przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale jak w piątek po południu wyszedłem z domu, tak wróciłem godzinkę temu ;-)
-
W lipcu 1940 roku nad gen. Władysławem Sikorskim zawisło widmo odwołania go ze stanowisk premiera rządu i Naczelnego Wodza. Wtedy to trójka oficerów zagroziła ministrowi Augustowi Zaleskiemu zamachem stanu, dzięki czemu Sikorski zachował swoje stanowiska. Jacy to oficerowie?
-
Heinz Thorvald
-
No i brawo.
-
Jeden dzień po bitwie koło wyspy Savo, pewien amerykański okręt podwodny zatopił japoński ciężki krążownik. Co to za okręty?
-
Amerykański IV Korpus, amerykańska 5 Armia.
-
A oto ciekawy prezent z okazji Pierwszej komunii: http://i.wp.pl/a/f/jpeg/22150/empik-playstation-490.jpeg A to komentarze o nim: http://www.wykop.pl/link/174656/komunia-wedlug-empiku-img
-
Masz absolutną rację, aczkolwiek bym nie przesadzał. Wojska niemieckie biorące udział w operacji "Tajfun" były w sile sześciu armii. Po ewentualnym zdobyciu Moskwy sporo z tych sił by jeszcze zostało, no i pamiętajmy jaką przewagę liczebną musieli mieć w tym czasie Sowieci by dorównać wojskom niemieckim. Oczywiście prędzej czy później Niemcy zostaliby odepchnięci, ale stwierdzenie, że po Moskwie nie mieliby czym walczyć jest trochę nad wyrost ;-)
-
Polska piłka nożna w II RP
Col. Frost odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Tak, napisałem o tym. Czemu dokładnie nie doszło do rewanżu nie wiem. Wiem jednak, że to przez stosunki między Polską, a Czechosłowacją. Wątpię. W ćwierćfinale Polacy musieli by się męczyć z Czechosłowacją (wtedy aktualnym wicemistrzem świata). Brazylia po dogrywce zremisowała z nimi 1:1, a ponieważ nie było wtedy przepisu ani o karnych, ani o rzucie monetą rozegrano drugi mecz i dopiero wtedy Brazylia wygrała 2:1. Biorąc pod uwagę, że Polacy pokonaliby Czechów w półfinale na ich drodze stanęliby Włosi (zwycięzcy całego turnieju), którzy pokonali Canarinhos 2:1. No i w samym finale czekaliby jeszcze Węgrzy, do których nie mieliśmy szczęścia przed wojną. -
Polska piłka nożna w II RP
Col. Frost odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Polskie kluby nie miały raczej okazji do pokazania się za granicą. UEFA powstała dopiero w 1954 roku, a Europuchary zainaugurowano rok później. Polskie kluby grały więc z zagranicznymi wyłącznie mecze towarzyskie. W 1929 roku przeprowadzono pierwszą w Polsce transmisję meczu piłkarskiego. Oczywiście przez radio. Do poznania przyjechał wtedy PSV Eindhoven i przegrał z Wartą 5:2. W 1934 roku do Polski przyjechał słynny FC Milan. Rozegrał mecze w Katowicach, Poznaniu i Lwowie. Niestety nie wiem z kim grał dokładnie i jakie były wyniki (chociaż wyników można się akurat domyślić). W tym samym roku Ruch Chorzów wziął udział w turnieju międzynarodowym z udziałem Bayernu Monachium (niestety te wyniki również są dla mnie niedostępne). W 1936 odbył się mecz Wisły z Chelsea, wygrany przez Krakowian 1:0 (!). Mecz odbył się z okazji 30-lecia polskiego klubu. Po kampanii wrześniowej Niemcy zdelegalizowali wszystkie kluby i związki sportowe, oraz zakazali uprawiania sportu pod groźbą kary śmierci. Co do reprezentacji. Pierwszy mecz międzypaństwowy rozegrała w 1921 roku w Budapeszcie z Węgrami. Przegraliśmy 1:0. Dopiero w trzecim meczu Polacy zdołali wygrać. W Sztokholmie ze Szwecją 2:1, a pierwszą bramkę dla biało-czerwonych w historii zdobył obrońca Jutrzenki Kraków, Józef Klotz z karnego. Już w 1923 Polska zostaje przyjęta do FIFA. Zaledwie rok później Polacy wyjeżdżają do Paryża na igrzyska olimpijskie. Szkoda, że swój jedyny mecz na turnieju olimpijskim przegrali z Węgrami, aż 5:0. Szkoda tym większa, że na kolejnych dwóch olimpiadach naszych piłkarzy nie będzie. W Polsce natomiast ze względu na przygotowania do igrzysk odwołano rozgrywki o mistrzostwo Polski (wtedy jeszcze nie była to liga). W 1930 roku rozegrano pierwszy mundial. Niestety Polacy nie wzięli w nim udziału. Nie grali nawet w eliminacjach (jeżeli takowe rozgrywano - tego niestety nie wiem). O ile mnie pamięć nie myli powodem nie przystąpienia do rozgrywek była zbyt długa podróż do Urugwaju. Polacy więc sprawdzali się nadal wyłącznie w meczach towarzyskich. A bywały lata, że reprezentacja nie rozegrała żadnego meczu (1929), lub tylko jeden (1927). Wreszcie w 1933 roku Polacy przystąpili do eliminacji mistrzostw świata. Rozgrywano wtedy dwumecz, a zwycięzca jechał do Włoch na turniej finałowy. Nam, jako rywala, los przydzielił Czechosłowację (a wszyscy wiemy jakie wtedy mieliśmy z nimi stosunki). W Warszawie przegraliśmy 2:1. Rewanż się nie odbył, gdyż MSZ zadecydowało, że nie puści naszej reprezentacji do Pragi. PZPN musiał zapłacić karę, a we Włoszech znaleźli się Czesi (zdobywając wtedy wicemistrzostwo świata). W 1934 roku Polacy zagrali z Niemcami w Warszawie (2:5). Sam mecz może nie jest tak istotny, ale na stadionie zasiadało wtedy 33000 widzów, co było największą frekwencją na meczu reprezentacji w II RP. W 1935 wygraliśmy na tym samym stadionie (Wojska Polskiego) z Austrią 1:0. A warto zaznaczyć, że wtedy w austriackiej ekipie grał legendarny Franz Binder, który podobno strzelił ponad 1000 bramek w oficjalnych meczach (ciężko stwierdzić, czy to prawda, bo nikt wtedy nie prowadził ścisłych statystyk). Rok 1936 był chyba najciekawszym przed wojną. Do Polski przyjechała Chelsea i wygrała z naszą reprezentacją 2:0. Honoru naszego kraju broniła potem krakowska Wisła, i co ważniejsze, skutecznie. W tym samym roku Polacy pojechali na igrzyska olimpijskie w Berlinie. Zagrali nawet w meczu o brąz, ale przegrali 2:3 z Norwegami. W drodze do tego meczu Polacy pokonali drużyny amatorskie z Wegier (3:0) i Niemiec (5:4), oraz przegrali z Austrią (1:3). W 1937 roku po raz drugi przystąpiliśmy do eliminacji mistrzostw świata. Tym razem naszym jedynym przeciwnikiem była Jugosławia, którą rozgromiliśmy w Warszawie 4:0. W rewanżu w Belgradzie Polacy zagrali asekuracyjnie przegrywając 1:0 i wywalczając pierwszy w historii awans na mundial. W 1938 roku nasi piłkarze pojechali do Francji. Nie było wtedy jeszcze fazy grupowej (chociaż na pierwszym mundialu była), a mecze rozgrywano systemem pucharowym. Pech chciał, ze nasi piłkarze trafili na Brazylijczyków. O tym meczy chyba każdy słyszał, więc nie będę się na jego temat rozpisywał. Polacy wraz z (moim zdaniem) największym polskim piłkarzem przedwojennym - Ernestem Wilimowskim - przegrali po dogrywce 5:6 i wrócili do domu. Jeszcze w tym samym roku w Warszawie rozegraliśmy towarzyski mecz z Danią (2:2), który prowadził najsłynniejszy przedwojenny sędzia, Belg John Langenus. Ostatnim przedwojennym meczem Polaków był (podobnie jak pierwszy) mecz z Węgrami. Tym razem jednak graliśmy w Warszawie, no i wygraliśmy 4:2. -
Ej no wybacz, ale pisałem, że D-day jest według mnie najważniejszą operacją, a Market-Garden dopiero na 3 miejscu ;-) Ok, niech będzie. Ze strategicznego punktu widzenia nie miała absolutnie żadnego znaczenia (z czym się nie zgadzam, ale mniejsza). Tak czy inaczej nigdzie nie przeczytałem, że mamy się wypowiadać o najważniejszych bitwach tylko i wyłącznie ze strategicznego punkt widzenia.
-
Operacja ta wyhamowała tempo marszu Aliantów. Żeby ją przygotować należało zatrzymać Pattona, bo były problemy z zapasami dostarczanymi wtedy wciąż z Normandii. Przekreśliła też szansę na ominięcie Wału Zachodniego. W ostateczności można powiedzieć, że jest symbolem odbudowy morali niemieckiej armii ;-) Oczywiście masz rację. Ale i z czysto strategicznego punktu widzenia ta operacja miała znaczenie. Jak już pisałem, zatrzymanie Aliantów i zmuszenie ich do ataku na Wał Zachodni. W konsekwencji również ofensywa w Ardenach, bo kto wie, czy miałaby miejsce, gdyby priorytet przyznano Pattonowi.
-
Była to olbrzymia szansa na zakończenie wojny jeszcze w 44 roku. I gdyby była zaplanowana i przygotowana dokładniej mogła się powieść. Nie byłoby wtedy ofensywy w Ardenach i przełamywania Wału Zachodniego. I prawdopodobnie to nie Sowieci zajęliby Berlin. Zapomnieć? A poświęcenie żołnierzy obu stron? O tym też trzeba zapomnieć? To równie dobrze możemy zapomnieć o kampanii wrześniowej, bo przecież Polacy dostali w niej baty. Możemy zapomnieć o Narwiku, o lądowaniu pod Dieppe itd. Poza tym tak jak napisał Albinos. Była to jak do tej pory największa operacja powietrzno-desantowa w dziejach.
-
Ukraińska Powstańcza Armia - UPA
Col. Frost odpowiedział atrix → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Przy dyskusjach na ten temat zawsze rzuca mi się jedno pytanie, które słyszy się na lekcjach historii przy okazji lekcji o Legionach Dąbrowskiego. Czy walcząc o wolność swojego kraju można pozbawiać jej inny kraj? To, że walczyli przeciw Sowietom jest naturalne. Ale Ukraińcy brali też udział w tłumieniu Powstania warszawskiego i to od pierwszych jego dni (bodajże na Żoliborzu - poprawcie jeśli się mylę), dopuszczając się wielu okrucieństw. -
Według mnie najważniejszą bitwą na zachodzie był D-day, który otworzył ten teatr działań. Druga w kolejności jest bitwa o Falaise, a na trzecim miejscu eqzequo Market-Garden i ofensywa w Ardenach.
-
Wyczytałem gdzieś (nie napiszę gdzie, aby się samemu nie ośmieszyć ;-) ) o tym Kozaku, uczestniku powstania Chmielnickiego, i osobie na której to Henryk Sienkiewicz wzorował się tworząc Jurko Bohuna do swojej powieści "Ogniem i Mieczem". Wyczytałem, że był wyborowym dowódcą. Uratował sporą część wojsk po Beresteczkiem, zdobył Winnicę, oblegał Kamieniec Podolski. Brał też (podobno) udział w zdobyciu Baru. W Perejasławiu odmówił przysięgi wierności Moskwie, a w czasie potopu szwedzkiego zabiegał o stanie po stronie RON. Walczył jeszcze potem w wojsku siedmiogrodzkim. Potem wrócił do kraju i walczył z Rosjanami, ale został oskarżony o zdradę. Pod tym samym zarzutem został rozstrzelany w 1664 roku. Czy ktoś wie coś więcej na temat tego pułkownika, wiernego zarówno swoim braciom-kozakom, jak i Rzeczypospolitej (bo osobiście nie wierzę w tą zdradę)?
-
No cóż. Ja mam i czytałem tylko jeden, więc nie mogę go porównać do innych, ale nie mam też prawa na niego narzekać. Mowa o wydaniu Współdzielni Wydawniczej "Czytelnik" z 1998 roku.
-
To podobna sprawa jest jak z bitwą warszawską. Czy mówić "bitwa warszawska", czy "Cud nad Wisłą". Chociaż mój nauczyciel historii, były już, twierdził, że termin "Cud nad Wisłą" jest obraźliwy w stosunku do polskiej armii. W końcu, jak mawiał, nie przesadził żaden cud tylko umiejętności taktyczne dowódców i waleczność żołnierzy. Co do nazewnictwa powstania. Nazwa powstanie warszawskie już się utrwaliła. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotykam się z nazwą powstanie sierpniowe. Pewnie gdyby mnie ktoś zapytał a takowe powstanie to pomyślałbym, że to musi być historia jakiegoś innego państwa ;-)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 10