Owca.von.Kozic
Użytkownicy-
Zawartość
118 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Owca.von.Kozic
-
dobre, ustrzeliłeś mnie No to jeszcze VI (?)Korpus Moutona-Lobau pod Waterloo, jeden lekki pułk na dwie dywizje. Oczywiście, ze starano się dodawać lekką piechotę do liniowej, ale ze względów czysto liczebnych było to możliwe, moim zdaniem, na szczeblu korpusu. Tzn. na trzydywizyjny korpus niemal regułą byłyby dwa pułki lekkie, trzy już raczej luksusem i wyjątkiem.
-
Taktyki wojen napoleońskich
Owca.von.Kozic odpowiedział Amilkar → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
przepraszam, ale muszę to powiedzieć jasno i prosto. Adamie - wybacz, ale Twoje twierdzenie to bezsens, oderwany od realiów! -
A jednak dodawanie przynajmniej jednego lekkiego pułku do dywizji nie było regułą. I Korpus Armii Północy w 1815 roku na cztery dywizje tylko dwie miał uzupełnione lekkim pułkiem. Podobnie 5. Dywizja I Korpusu WA w 1812 roku (cztery regimenty liniowe) czy dyw. gen. Razout z III korpusu. Oczywiście, przy skali rozbudowy WA w 1812 roku trudno było utrzymać odpowiednie nasycenie piechota lekką, a jednak tego typu "braki" trafiały się także w dywizjach francuskich, nie zaś mieszanych czy sojuszniczych.
-
Róźnice między ciężką, liniową a lekką piechotą
Owca.von.Kozic odpowiedział Jerzmanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie jestem do końca przekonany do części tych "ciekawostek" i "różnic" między piechotą lekką i liniową. To prawda, ze niekiedy przesuwano co lepszych fizylierów do kompanii wyborczych, ale były to wyjątki. Tabele popisowe jasno określały zależność wzrostu rekruta i przydziału - poniżej 1.65m do woltyżerów, powyżej 1.73/1.75m (spotykałem różne dane) do grenadierów. Wbrew pozorom tym samym regulacjom podlegały pułki lekkie. Taki "lekki" fizylier zwał się szaserem, grenadier - karabinierem, woltyżer - dalej woltyżerem. Natomiast istotnie, pułki lekkie uważano za "elitarniejsze" i oddawano im lepszych rekrutów. Różnica polegała "tylko" na tym, że lekkich piechurów więcej szkolono w walkach tyralierskich i strzelaniu. Nie maszerowali szybciej, regulaminowe tempa marszu były dla wszystkich pułków jednakowe. Możliwe, że lekka piechota w dużej skali szła nieco szybciej, łatwiej pokonując przeszkody terenowe, ale nie była to różnica zbyt wyraźna. Swoją drogą to rzecz ciekawa, ze regulacje dotyczące walki w szyku luźnym, we Francji pojawiają się dopiero około 1811 roku. Wcześniej, oficjalnie, nic nie wydano w tym temacie. -
Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie dopiero pod Lipskiem polscy ułani byli tą legendarną elita elit. Korpus oficerski, podoficerski i część szeregowych miała za sobą doświadczenia kampanii 1812 roku, niektórzy i więcej. Co do melee z austriackimi kirasjerami - pamiętajmy, ze nie mieli napleczników. "Wystarczyło" zajechać delikwenta od tyłu i...
-
Taktyki wojen napoleońskich
Owca.von.Kozic odpowiedział Amilkar → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Adamowi szło raczej o nieskuteczność jazdy pruskiej -
Stopnie i ich oznaczenia w armiach epoki napoleonskiej
Owca.von.Kozic odpowiedział Lu Tzy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Czasem w źródłach trafić można na informacje o szeregowych, zwłaszcza kanonierach, I-szej klasy. Byli to, o ile się orientuję, najlepiej wyszkoleni szeregowi w artylerii, wykonujący zaraz po podoficerach najważniejsze czynności. Zwykli szeregowi nosili amunicję lub pracowali przy drągach celowniczych/prolonżach, natomiast kanonierzy I-szej klasy pracowali przy samych działach - rychtowaniu, celowali etc. Tego typu stopień był też na pewno w saperach i zapewne podobnie to wyglądało - byli to "lepiej przyuczeni" szeregowi. Niestety, sam szczegółów nie znam. -
Stopnie i ich oznaczenia w armiach epoki napoleonskiej
Owca.von.Kozic odpowiedział Lu Tzy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
W artylerii dochodził jeszcze stopień kanoniera pierwszej klasy, bodaj podobnie w inżynierach i marynarzach. Gwoli wyjaśnienia oznaczeń stopni. Często podaje się, bez wyjaśnienie i chaotycznie, soznaki stopni wraz z oznaczeniami "dodatowymi" - funkcji, wysługi itp. (jak na podanym przez Adama linku). Poprawnie było tak; szeregowy - brak naszywek szeregowy 1szej klasy - na lewym rękawie dwa galony ukośne żółte/pomarańczowe/czerwone kapral - na obu rękawach dwa żółte/pomarańczowe/czerwone paski ukośne (galony) i, niekiedy, obszycie taśmą krawędzi czaka/rogatywki sierżant - jeden złoty galon na obu rękawach, takaż taśma na czaku/rogatywce. Kompanie wyborcze dodatkowo - złota szlufka do naramiennika, frędzle ponsowe, przetykane złotymi. starszy sierżant (sierżant major) - podwójny złoty galon, reszta jak wyżej. Adiutant-podoficer; miał specjalne naramienniki, pąsowe z dwoma pasami złotymi i pąsowo-złotą frędzla, był jeszcze podoficerem, ale nosił mundur oficerski, bez ryngrafu. dochodziły oznaki dodatkowe: furier - powyżej łokcia na lewym lub obu rękawach - prosty, złoty galon. saper - skrzyżowane toporki. wysługa lat - powyżej łokcia, najczęściej na lewym rękawie - z reguły czerwone szewrony (kąty) - w wojsku liniowym za 5-7 lat służby jeden szewron, w Gwardii jeden za 10 lat, potem za 15-20 i ponad 20 lat służby. Gwardia miewała też pomarańczowe lub złote szewrony. Regulaminowa straż chorągwiana w 1szym batalionie pułku składała się z 1go, 2go i 3go orłowych(starsi sierżanci lub podporucznicy) oraz sześciu sierżantów starszych, w 2gim i 3cim batalionie z orłowego i ośmiu sierżantów. Tylko funkcje orłowych były osobno ujęte w etat, reszta pochodziła z kompanii. Co ciekawe, znalazłem materiały wskazujące, że można było zostać furierem bez awansu podoficerskiego. Co ciekawe, z funkcji takich jak furier czy kowal można było zostać zdegradowanym, co wskazuje, ze i awansowanym a nie "mianowanym". W załączniku dałem najlepszą, moim zdaniem, planszę graficznie pokazującą gradację i oznaczenia stopni w armii francuskiej do pułkownika. pzdr. O.v.K. //Estera. Posty zaczynamy z wielkiej litery! -
Taktyki wojen napoleońskich
Owca.von.Kozic odpowiedział Amilkar → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Adamie - bardzo dobry tekst, z wyjątkiem kawaleryjskiego uchybienia Rozumiem Twój tok myślenia w tym przypadku, ale uważam go za błędny, nie dlatego, żeby piechota i artyleria nie mogły same wygrywać, tylko z tej racji, że w epoce takie podejście było niemożliwe i niewykonalne. Nawet przy założeniu, ze jada była najsłabszym rodzajem broni w epoce, działanie wyższego szczebla, bez minimalnego jej komponentu było niewykonalne lub kompletnie nieskuteczne. Teoria poszła w niezaistniałe ekstremum Wyjątkiem była chyba tylko wojna 1812 w Ameryce, ale tam obie strony nie miały praktycznie wartościowej kawalerii (brytyjska i tak była kiepska, a dochodził transport, Amerykanie, mimo legendy Puławskiego jakoś sobie szabli do serca nie wzięli). choć też nie absolutnie, obie strony stosowały niewielkie pododdziałki jazdy ochotniczej lub nieregularnej, właśnie do rozpoznania. Efekty były jednak z reguły takie, że Brytyjczycy wygrywali bitwy ale pościg nie dawał odpowiednich skutków. -
Ja z kolei bardzo lubię Dwórzno 6.II.1807. Nie była to batalia rozstrzygająca czy choćby duża, ot, bój straży tylnej (rosyjskiej, 12 batalionów, kilka dział, dwa pułki jazdy) z awangardą francuską, głównie kawaleryjską. Centrum rosyjskie osłaniała szeroka rozpadlina z wąskim mostkiem, ostrzeliwanym przez część batalionów rosyjskich. Pierwszą szarżę podjęli huzarzy - nie przeszli, zastopowani jeszcze przed parowem. Drugą podjęli dragoni - ponoć dopadli mostu, ale tam zostali zatrzymani. Wreszcie do ataku poszła dywizja kirasjerów d`Hautpoula, która w kolumnie przeszła most i rozwijając się w galopie odrzuciła rosyjskie bataliony w las. Finałem była słynna scena całowania d`Hautpoula przez Cesarza, po czym generał miał krzyknąć "Po takim zaszczycie powinienem zginąć dla Waszej Cesarskiej Mości!". Poległ zaraz potem, pod Iławą. Nie ta miara i nie to znaczenie, ale coś jakby Somosierra kirasjerów
-
Wynalazek R. Fultona. Napoelon odrzuca napęd parowy.
Owca.von.Kozic odpowiedział Estera → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Akurat w tym przypadku Napoleon miał chyba rację. Jak pokazały kolejne lata, na pełnosprawne okręty wojenne z napędem parowym trzeba było długo poczekać, co najmniej do lat 30-tych. Powodów było kilka - zawodność samego napędu, kłopoty z "przełożeniem" uzyskanej pary na prędkość, niewielki lub żaden przyrost prędkości. Pod pojęciem "przełożenia" rozumiem sposób napędzania okrętu - śruba przyjęła się powszechnie i w dobrej formie dość późno. Pierwszym dużym okrętem śrubowym był dopiero liniowiec "Le Napoleon" z 1847!!!, wcześniej stosowano koła boczne - były dość szybkie, niezawodne i odporne na uszkodzenia, ale zabierały ogromną ilość miejsca - fregata "Terrible" z 1845 roku miała kadłub wielkości 74-działowego liniowca a uzbrojona była w... 19 armat! Ewentualne twierdzenie o niezależności od wiatru jest w tym przypadku niewiele warte, bo nawet unieruchomiony flautą 74-działowiec rozniesie bocznokołową fregatę niemal z każdego kierunku (za wyjątkiem może dziobu, nawet od rufy ma czym się bronić). Jedynym plusem podjęcia tematu, byłoby przyspieszenie prac nad mechanizmem parowym dzięki dotacjom i państwowej pomocy. Ale to nie daje natychmiastowych efektów ani gwarancji sukcesu. -
Największe zwycięstwo Napoleona
Owca.von.Kozic odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Rozumiem, ze pod pojęciem "pokój" rozumiesz zakończenie wszelkich konfliktów w Europie za panowania Napoleona (z założeniem, ze panuje do śmierci)? Bo jeśli tylko zakończenie danej, konkretnej wojny (1800, 1805 czy 1806-7), to Wagram właśnie jest słabym przykładem a Austerlitz najlepszym. Co do armii pruskiej i kurtuazji wobec Fryca - największym lamusem był korpus oficerski. Gdyby dowodzili generałowie energiczni, utalentowani, "z ikrą", to Jeny a zwłaszcza Auerstaedt`u w znanej formie byśmy nie mieli. System pruski zdziadział, bo zdziadzieli wykonawcy. Wprowadzanie nowych regulaminów i instrukcji taktycznych niewiele dawało, bo generałowie in gremio nie przyjmowali ich do wiadomości. -
Największe zwycięstwo Napoleona
Owca.von.Kozic odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Nie miałem zamiaru umniejszać sukcesu spod Wagram, masz pełną rację wskazując na trudności - bitwa odśrodkowa, Dunaj za plecami, poprzednia klęska... Z drugiej strony błędy jakie popełnili Austriacy, pozwalając wprowadzić Napoleonowi co najmniej równe liczebnie siły... A jednak, mimo licznych pochlebnych opinii, spod Wagram armia cesarska wycofała się we względnym porządku, pobita, ale nie rozbita, tym bardziej zniszczona... Trzeba było jeszcze pościgu i batalii pod Znojmem, żeby skończyć wojnę. Po Austerlitz nie było trzeba i tego. Marengo Napoleon przegrał o włos, wygrał zaś tak naprawdę Desaix. Gdyby nie jego inicjatywa, zamiast wielkiej victorii mielibyśmy sromotną klęskę Napoleona. A wojnę i tak zakończono dopiero po Hohenlinden Co do Bieleckiego - nie raz spotkałem się z opinia, że zafascynowany epoką jednoczesnie gdzie mógł, nieraz na siłę, wtykał cesarzowi szpilkę. Omawiając na zajęciach Austerlitz, mn. przez pryzmat jego książki, aż trudno było oprzeć się wrażeniu, że Bielecki strasznie się sili na "pomniejszenie" cesarza. Powiedz mi, czemu Austerlitz - mit, nic nie wnosi? -
Największe zwycięstwo Napoleona
Owca.von.Kozic odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Z Austerlitz trudno byłoby wycisnąć wiele więcej. Napoleon musiał darować sobie zniszczenie CAŁOŚCI armii sprzymierzonych, tylko dlatego Bagration uszedł. Gwardia carska i tak zebrała baty, bo walczyła blisko centrum. Lewe skrzydło i centrum sprzymierzonych (w większości jednak Rosjanie) przestały istnieć. To prawda, że Rosja jako taka nie została powalona na kolana, ale najważniejsze było pokonanie Austrii - bez niej także Rosja miała dość. Poza tym tak naprawdę pod Austerlitz została zniszczona główna część rozporządzalnych sił rosyjskich. Prawdą jest, że Prusy zostały pobite pod Jeną i Auerstaedt, ale te militarne sukcesy nie przełożyły się na efekt polityczny - Prusy skapitulowały tak naprawdę dopiero po Frydlandzie, do tego czasu resztki ich sił stawiały opór u boku Rosjan. Uważam że Austerlitz było najlepsze, ponieważ Napoleon osiągnął maksimum tak pod względem czysto wojskowym, jak politycznym, z reszta zrobił to w znakomitym stylu. Tego nie zrobił nawet wcześniej, pod Marengo, ani później, pod Wagram. -
Największe zwycięstwo Napoleona
Owca.von.Kozic odpowiedział Andrzej → temat → Bitwy, wojny i kampanie
no tak, ale tez sam powiedział nad grobem Fryca - "Panowie! Zdejmcie kapelusze, gdyby żył, nie byłoby nas tutaj". Pod Jeną-Auerstaedt nie pobito armii pruskiej czasów jej świetności, to pewne. Poza tym, kampania, mimo tych batalii, sie tak naprawdę Napoleonowi nie udała. Kontrowersyjne, ale poniekąd słuszne. Można rzec, ze zwycięstwo przerosło Napoleona - nie zdołał zakończyć wojny przed wmieszaniem się Rosji na dobre - szybka ucieczka armii pruskiej, jej rozpad, podobnie jak i samego państwa przerosły chyba oczekiwania i możliwości Francuzów. Same bitwy tez nie były genialne (zwłaszcza Jena, Auerstaedt zaś wystawia Davoutowi i jego wojskom najwyższą notę za wytrwałość, ale taktycznie do majstersztyków im daleko), nie powtórzyły ideału spod Austerlitz - nie tylko pobicia ale i zniszczenia przeciwnika, głównie z racji niewspółdziałania Bernadotte`a i niedostatecznego rozpoznania połączonego ze złym przewidywaniem działań (ale tu Napoleona "ratuje" fakt, że w akcjach dowództwa pruskiego trudno się doszukać jakiejkolwiek idei przewodniej). Cesarz miał więcej i lepszego wojska, dowódców, plany... Ja stawiam nadal na Austerlitz -
Też uważam, ze Napoleon miał szanse wygrać pod Lipskiem, choć raczej nie byłoby to zwycięstwo na miarę choćby Wagramu. Przewaga sprzymierzonych była zbyt wielka i nawet zakładając totalne pobicie jednej z ich armii, strona francuska nie miałaby już dość sił aby zniszczyć kolejną, mogłaby co najwyżej odeprzeć jej atak. W razie zaś odwrotu, nie miałaby już raczej sił i środków do pościgu. Napoleon wygrałby z pewnością sporo czasu i odbudował "przewagę moralną", ale o dalszych skutkach trudno wyrokować. Co do śmierci Poniatowskiego - w chwili postrzału przy brzegu Elstery był już i tak ciężko, jeśli nie śmiertelnie ranny. Prawdopodobnie zmarłby w drodze z upływu krwi lub zakażenia (pamiętajmy, że jeden z postrzałów przebił ponoć płuco). Gdyby zaś nie był tak ciężko ranny i mógł dalej dowodzić Wojskiem Polskim, skutek byłby zapewne tylko taki, że nie było by tak ogromnej dezercji w czasie odwrotu do Francji, może też obudowywany korpus polski nie działaby pojedynczymi pododdziałami, lecz jako całość - np. korpus kawalerii. Na parcelację polskich sił lub objęcie "szeregowej" komendy korpusu francuskiego, Poniatowski raczej by się nie zgodził. przyznaję, ze z bitew napoleońskich Lipsk jakoś najmniej mnie fascynuje... nie wiem dlaczego, ale "wolę" już nawet Wagram, które błyskotliwe też raczej nie było...
-
Pod względem materiału ludzkiego - możliwe. W brygadzie Duboise`a były 1. i 4. pułki kirasjerskie. 1szy uważano istotnie za elitę, 4. raczej za przeciętny. Szkopuł w tym, że jeśli w międzyczasie (koniec 1814, pocz. 1815 roku) do armii wróciło sporo weteranów, wziętych do niewoli w 1812-1814 roku, to, co naturalne, nie wróciły konie. Nawet pułki weteranów nie mają pełnej wartości dosiadając lichych wierzchowców. A!, wyszperałem u Rogackiego, ze 1. kir. miał 465 ludzi w 4 szwadronach, 4. kir. już tylko 365 szabel w 3 szwadronach, razem 830 szabel, równowartość jednego, pełnego pułku. Jeśli w pierwszym rzucie był 1. pułk kirasjerów, to stracił bez walki niemal połowę stanu, a Duboise`owi zostało jakieś 600 ludzi.
-
I tak i nie 200 koni to stosunkowo niedużo, ale straty poniesiono nie w wyniku walki, tylko przeszkód terenowych (i to na jednym, wąskim odcinku) a poza tym francuska jazda była i tak bardzo osłabiona. Teoretycznie, pułki ciężkie winny mieć po jakieś 800-900 koni, razem 2.400 do 3.600 szabel na dywizję. Tymczasem całe korpusy kawalerii francuskiej nie sięgały ponad 2.500 - 3.000 ludzi. Biorąc to pod uwagę, strata ok 200 koni i pewnie ze 100-150 ludzi była już ubytkiem poważnym i zauważalnym.
-
Według Rogackiego ("Mont Saint Jean 1815"), tylko jakieś 200 koni czołowej brygady gen. Dubois z dywizji Watiera, zatem jakieś 1/2, może nawet tylko 1/4 brygady...
-
Opracowywałem swego czasu bitwę o Kałuszyn i nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że szarża IV/11. p.uł. była sukcesem i do takiego się przyczyniła. Szarże podjęto w sile ponad 60 szabel, wycofało sie 33 konie, ok 40 ułanów. Szarża przeszła przez przedmieście Zawada i wdarła się do Kałuszyna, ale tam została zastopowana ogniem km a szwadron zmuszono do odwrotu. Szarża, jakkolwiek przyniosła informacje o silnej obsadzie Kałuszyna (ocenia się ją na pp, doraźnie zmotoryzowany), to zaalarmowała Niemców i w efekcie pierwsze natarcie 6. ppleg. zostało zatrzymane jeszcze przed zabudowaniami. Z reszta natarcie piechoty ruszyło po odwrocie ułanów, zatem nie można powiedzieć, że kawaleria "torowała" przynajmniej drogę piechocie... Mniej więcej pamiętam książkę, z której wziąłeś opis szarży. Była całkiem niezła, ale pisał ją bodaj były kawalerzysta i miała lekkie "zwichnięcie" w tym kierunku W każdym razie popieram zdanie, ze w warunkach 1939 roku kawaleria okazała sie pełnowartościowym rodzajem broni.
-
Szarża z filmu Bondarczuka jest zrobiona ładnie pod względem filmowym, ale w rzeczywistości, za takie jej poprowadzenie groziłby pluton egzekucyjny - i rozstrzelano by nie Neya, tylko niższych oficerów za dopuszczenie do rozsypania sie pułków. W całej scenie jest tylko jedna dobra, krótka sekwencja, gdzie widać trzy rzuty po jednym regimencie jazdy - pierwszy jest już strasznie powyginany, ale dwa dalsze wcale ładnie galopują w szyku. Co do parowu - dziś już niemal nie istnieje, rejon, gdzie droga wiodła wykrotem został splantowany przy budowie "Kopca Lwa". Dlaczego Anglicy doń nie wpadli - brytyjska jazda szarżowała po terenie rozpoznanym i dalej od własnych pozycji, mniej więcej już za i na wschód od La Haye Sainte, po względnie płaskim terenie. Tamtędy tez poszła pierwsza szarża francuskich kirasjerów, jeszcze przed klęską I korpusu francuskiego, dlatego Francuzi, mimo to, nic nie wiedzieli o tym wykrocie, mogli natomiast już wiedzieć o piaszczystym wykopie w rej. skrzyżowania dróg na Brukselę i Nivelles. Natomiast Ney swój wielki atak poprowadził na zachód od La Haye, na odcinku, którego wcześniej nie rozpoznano (maszerująca wcześniej na tym odcinku dyw. Bacheleu nie doszła do linii angielskich, zatrzymana szarżą brytyjską jeszcze przed La Haye Sainte). Wąwóz ciągnął się na dość krótkim (150 m) odcinku na zachód od skrzyżowania szosy brukselskiej z drogą na Nivelles, tak, ze wpadła weń tylko jedna brygada prawoskrzydłowej dywizji Watiera, dywizje lewoskrzydłowe, Delorta i obie gwardyjskie, atakowały bez większych przeszkód. Według znanych mi prac, kirasjerzy dotarli do wąwozu już galopując, w sytuacji, gdy nawet dobre wyszkolenie niewiele by pomogło. Co innego przesadzanie w galopie płotów czy niewielkich strumyków ale na płaskim terenie, co innego zsunięcie się w galopie po uskoku... Niemniej sprawa weszła do legendy bitwy. Cóż, wszak wszystko sprzysięgło się przeciw Cesarzowi, nieprawdaż?
-
Miałem tam być ale nie wyszło :| //Estera. Proszę o zaczynanie postów z wielkiej litery.
-
Czy wrogowie uczyli się od Napoleona? Jakie błędy popełnili?
Owca.von.Kozic odpowiedział Estera → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Rzeczywiście, za 1796 rok trudno robić Austriakom wyrzuty, to trochę tak jak w `45 przyzwyczajeni do sukcesów piloci mustangów trafili nagle na Me 262... toto coś jest szybsze od nas?? Nikt nam o tym nie mówił... Dość długo powielanym błędem koalicjantów było też, jak mi się zdaje, to, ze zamiast zastanowić się, poszukać zasad napoleońskiego systemu wojennego, oni wybierali szybką polewkę lukrową. Reforma Macka, reformy rosyjskie przed 1808 są tego wybitnym przykładem. Zamiast poświęcić trochę energii na zrozumienie i opracowanie podstaw, wprowadzano "wielkie" reformy które w istocie nic nie zmieniały. Pierwszym, który pod lukrem dał nowe ciastko był chyba arcyks. Karol, choć i u niego trafiają się przeterminowane drożdże... -
Bitwy o mały włos przegrane i bitwy wygrane fartem
Owca.von.Kozic odpowiedział Estera → temat → Bitwy, wojny i kampanie
i nie zniszczyli, ale faktem jest, ze Napoleon bitwę przegrał... Bitwa wygrana fartem/o mały włos przegrana, ale - dla Austriaków! -
Najprawdopodobniej Barclay chciał stoczyć bitwę z cesarzem, ale dopiero wtedy, gdy straty marszowe i nowe zaciągi dadzą Rosjanom przewagę liczebną, a sama armia napoleońska zostanie praktycznie odcięta od linii komunikacyjnych (ruchy Tormasowa i przybycie Armii Dunajskiej Cziczagowa). Z tego co pamiętam, to sami Rosjanie przyznawali, ze o ile istniała koncepcja, to nie plan odwrotu. Plan, owszem istniał, ale ofensywy przeciwko Księstwu - stąd poniekąd wynikało rozmieszczenie i podział sił carskich na trzy armie. Plan opracowywał sam Barclay, ale pod naciskiem opinii dworu i wielu generałów rosyjskich, żądających ofensywy.