Dzien dobry z daleka...
Jako nowa osoba na forum najpierw poczytalam sobie wasze wypowiedzi. Temat epoki napoleonskiej zawsze byl dla mnie interesujacy choc nigdy mocno sie w niego nie zaglebialam. Jednak ostatnio przeczytala kilka powiesci historycznych z tego okresu i temat powrocil...
Do dyskusji o Pani Waleskiej chcialabym dolozyc swoje trzy grosze...
1. Napoleon byl za swoich czasow osobowoscia ponad przecietna (tu sie chyba wszyscy zgodzimy), a to nadawalo mu charyzme... a to dosc silny afrodyzjak dla wielu kobiet (prosze mnie nie zjechac, ze ta opninie...), wiec "podsylanie" Walewskiej moglo byc wygodnym pretekstem dla samej Pani Walewskiej....
2. Stosunek malzenski z narzuconym starszawym mezem vs. gwalt Napoleona - w tamtych czasach seksulanosc byla dosc rozna w porownaniu z obecna, wiec i standardy byly troche inne... wiec nie przykladalabym tej samej miarki. Jesli ktos mi sie spyta jaka miarke nalezy uzyc... nie wiem, ale wiem ze inna.
3. Anglicy i Austryjacy prowadzili wojne, a na wojnie wszstko mozliwe, wiec chyba normalne jest, ze bezecenstwa wypisywane w pamfletach nalezy przesiac, ale w potocznej wiedzy o Napolenio nigdy nie mowilo sie o nim jako o kims z wadami... wiec rpzegiecie w druga strone takze nie jest dobre.
Hej, wyszly mi 3 punkty jak trzy grosze...
Pozdawiam,
Monika