mariuszdragula
Użytkownicy-
Zawartość
307 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mariuszdragula
-
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
No cóż jak nie można kogoś "ugryźć" to przynajmniej trzeba dużo "ujadać". Reasumując. Moje twierdzenie, że fajnie było by coś odzyskać, z tych wielkich zbiorów dotyczących naszej kultury, posiadanych przez Szwedów, odpowiedziałeś "to jest bezsensu" Twoje twierdzenie brzmi : powinniśmy oddać Niemcom, broń(tzn.głównie coś co 600 lat temu było grotami), którą zgubiła, być może na bagnach, armia krzyżacka, podczas odwrotu w stronę Malborka. Pytanie, które twierdzenie jest bardziej nonsensowne, jest zbędne. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Samo koło samochodowe też się toczy, co nie czyni z niego samochodu. Znowu pytasz o nazwiska ? Pamiętasz jak ja zapytałem Ciebie o nazwiska, momentalnie zmieniłeś temat. Ale naprawdę nigdy nie spotkałeś się ze zdaniem typu : "w bitwie zginęło 10 000 ludzi z czego większość w pościgu" Piszesz "to niby po co wymieniałem tereny podmokłe pod Grunwaldem", ano dlatego, że to ja Ci o nich przypomniałem. Piszesz"tego jeszcze nie było, żeby dyskutant A zarzuca dyskutantowi B, że dyskutant B podchwycił myśl dyskutanta A" Tego jeszcze nie było, żeby dyskutant B dysponował jednym sensownym argumentem, który podchwycił od dyskutanta A Nie. To Ty masz mi udowodnić, że broń leży na grunwaldzkich polach. Nie byłeś w stanie choćby drasnąć moich wywodów świadczących, że broni tam nie ma. Twoje wywody jak zwykle upadają w zalążku. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Dajmy już sobie spokój z tym pociskiem, nie podważysz słownika j.pol.. I zrozum, że auto bez koła ciągle jest autem(aktualnie tylko nie używanym), a samo koło autem nie jest. Pocisk nie jest bronią. Trasa ucieczki, a pole bitwy. Twój argument, że jest to to samo, bo straty z bitwy sumuje się ze stratami z ucieczki, też zadziała przeciw Tobie, gdyż każdy batalistyk... dokonuje podziału na straty z bitwy i na straty z pogoni, tym samym dokonuje podziału na pole i trasę. Widzisz Tofiku, nasz dialog jest po to by rozsądzić, czy na polu bitwy odnajdziesz broń. Zwróć jednak uwagę, że Ty już od dawna nie dowodzisz, że broń tam się znajduję, tylko ciągle tłumaczysz się z wpadek popełnionych w poprzednim poście. Ja puściłem wodze fantazji i wysunąłem już wiele przykładów na podstawie, których można twierdzić, iż broni na polu bitwy nie ma. Ty natomiast skupiasz się na tym, żeby udowodnić mi, że grot to broń(pamiętaj, że o grotach pisałem już w pierwszym poście, a Ty nie zaprzeczałeś wtedy, że to nie broń, nagle zacząłeś ratować Swoje twierdzenie, próbując przejąć groty jako broń). Nagle również uciekasz z pola bitwy i broni szukasz gdzie indziej. Równie nagle przenosisz się na bagna(przyznam, że ciągle mój pomysł jest Twoim głównym argumentem), by tam coś znaleźć. Więc jeśli wychodzisz z pola bitwy, na trasę ucieczki, broni doszukujesz się w grocie, a głównym Twoim dowodem na istnienie broni na polu bitwy jest to, że mogła wpaść do bagna, to de facto sam przyznajesz, iż broni na polu bitwy nie znajdziesz. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Napisałem pocisk jest częścią, elementem, przedmiotem jaką broń odrzuca. Nawet jeśli tak to zrozumiałeś, to ok.. Tylko jak kupisz samochodową wycieraczkę, to nie oznacza, że kupiłeś samochód. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Dzięki, że przyznałeś, iż pocisk to nie broń, tylko jej element. Ale i Ty się mylisz pocisk nie jest elementem broni, tylko częścią jaką broń odrzuca. Gdyby nie nonsensowne twierdzenia, sarkazm by nie zaistniał. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Chciałem już opuścić pole bitwy, ale na widok tak kruchej armii (Twoje twierdzenia), zawróciłem konie, by dokonać pogromu ostatecznego, nieodwracalnego owej armii. Piszesz, "a grot to co, nie broń", ja piszę nie, to pocisk, Ty "a pocisk jest czym ?". Korepetycje Tofiku kosztują, ale lubię Cię i masz gratisa. Słownik j. pol.PWN : "pocisk- ciało wyrzucane z broni palnej lub wyrzutni lub każdy przedmiot rzucany w walce dla zadania ciosu" Żaden batalistyk, historyk, militarysta nie nazwie pocisku, bronią. Porzuć ten wątek, grząźniesz w bagnie. Pytasz, gdzie tak napisałeś ?, jakoby miałeś próbować nie dopuścić chłopów do łupów. Spójrz wyżej, poświęciłeś temu cały 48 post. Tu podejrzewam Cię, iż próbowałeś wykorzystać fakf, że ja swą naukę cytowania, odpuściłem sobie po dwóch nie udanych lekcjach. Piszesz, że "nie podchwyciłeś, tylko się przyczepiłeś", do mojego przykładu z bagnem. Tofiku Ty się PODczepiłeś i mój przykład obierasz sobie jako główny oręż w "walce" ze mną. Choć ja chcąc zachować pozorny "obiektywizm", sam o bagnie wspomniałem, jako sytuacji wyjątkowej. Pytam się Ciebie, czy armie często walczyły w bagnie ?, Ty piszesz "Tak. Zwłaszcza w trakcie pościgu." Tu kolejna wielka gafa. Każdy batalista, historyk, militarysta powie Ci :"Tofiku, istnieje coś takiego jak pole bitwy, a osobną sprawą jest trasa ucieczki, pogoni" My od wielu postów siedzimy na polu bitwy, a Ty zupełnie bezpodstawnie poszerzasz Swoje twierdzenie o coś, co de facto do bitwy nie należy. Bitwa, to zbrojne starcie głównych sił, stron prowadzących wojnę. Masz przykład bitwy, w której główne siły obu stron, stoją po pas w bagnie i prowadzą działania taktyczne. Ja znam taką "bitwę", ale tam tylko jedna armia stała w bagnie, druga ze zdziwieniem się jej przyglądała , stojąc na twardym gruncie. Tą pierwszą jest Twoja armia. Teraz wykonuję ukłon w Twoją stronę i godzę się na poszerzenie bitwy, o trasę ucieczki. Z tym, że zaznaczam, iż komentowanie treści jakie tu przedstawię nie ma sensu, gdyż zabrniesz jeszcze dalej, a na początku tej "uliczki" na jaką się godzę dla Ciebie, stoi znak, że ta uliczka jest ślepa. Pogoń, ucieczka po baganch zawsze musi polegać na indywidualnych pojedynkach. Więc załóżmy, że jakiś rycerz(lub grupka) dopadł wroga(lub wrogów) na bagnie i po krótkiej walce mamy zwycięzców. Zwycięzcy albo rzucają się w dalszą pogoń albo od razu zbierają fanty w kupkę, by później w to miejsce wysłać ciurów. Jeśli rzucają się w pogoń bez zbierania broni, to powiedzą ciurkom gdzie mają się udać i oni to pozbierają. I proszę nie pisz, że upadający, zabity rycerz wpadał w bagno i jego miecz kończył gdzieś głęboko pod wodą, bo są to sytuacje wyjątkowe, aże wyjątek potwierdza... Ostrzegam, że komentowanie tej opowiastki, będzie skutkowało tym, iż cofniemy się w temacie i będziesz musiał przekonać mnie, że trasa ucieczki to dokładnie to samo co pole bitwy. Ostatnie Twoje zdanie "Podaj te pytania ?" jest absurdalne, sam je szybciej znajdziesz, a ja ich nie zacytuję i w tym Twoja nadzieja. I tak już poświęciłem Twojej armii za dużo czasu. Tofiku, błagałem Cię abyś obniżył lufy, a Ty ustawiłeś je pionowo i skutek jest taki, że Twoje kule spadają Ci na głowę, więc żal mi spuszczać na Twe wojsko, swoją straż przednią, bo tam gdzie stoi Twoje wojsko, kule spadają z nieba. Tofiku, zapewne znowu coś odpiszesz by poczuć się zwycięzcą, ale porównał bym tą sytuację z lekkoatletyką, a dokładnie biegiem na 400m. Gdy taki biegacz stąpnie na sąsiedni tor to jest zdyskwalifikowany, Ty do mety może i pierwszy dobiegniesz, ale zaliczyłeś 8 torów. Pomyśl chwilę, bo Twój ostatni post był chybiony w każdym zdaniu. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Łuk jest bronią, grot pociskiem. Napisałem jasno, "próbowałeś nie dopuścić". No proszę, jak Ci ułatwiłem i podrzuciłem pomysł z bagnami, to nagle wykorzystując czyjąś myśl, napisałeś jeden z najdłuższych postów w tym temacie. Nie ładnie, sam mogłeś wcześniej na to wpaść. Myślisz, że często armie walczyły po pas w bagnie ? Czy szukały dogodniejszej pozycji ? Poza tym pamiętaj również genezę tematu z bronią na polu bitwy(Niemcy domagają się zwrotu, nie istniejącej broni). Po drodze opuściłeś już wiele pytań, na które nie sposób było oddać sensowną odpowiedź, bo takowej nie było, pozostawiłeś wiele niedomówień i ciągle uciekasz do kolejnych moich, mało istotnych przesłanek, próbując za wszelką cenę podtrzymać ciąg "logiczny". Znowu mnie zamęczyłeś kondycyjnie, nie argumentowo, przyznaję Ci rację, bierz pług i rwij pod Grunwald. -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Tofiku, niepostrzeżenie zamieniłeś obecność broni na polu bitwy, na obecność dowodów rzeczowych, iż bitwa się odbyła. Dowody rzeczowe są, sam pisałem o np. grotach (czy w czasach późniejszych ołowianych kulkach), są to jeszcze różnego rodzaju nabijki, drobne elementy uzbrojenia (np.łańcuszek od szabli), drobne elementy z "ubioru" konia itd..Zawęziłeś Swoje twierdzenie, poniekąd przyznając, że o broń może być ciężko na polu bitwy. W innym miejscu, zupełnie nie słusznie, próbujesz nie dopuścić, do słusznego rozszerzenia twierdzenia o udziale chłopów w poszukiwaniach broni (słuszne bo twierdzenie brzmi ''broń jest wyzbierana"). Obecność pola bitwy, w okolicznych osadach, wioskach była dla chłopów tam mieszkających, jedyną okazją(być może w życiu) by zdobyć coś konkretnego, za co nie musieli płacić. Więc jeśli na polu była wysoka trawa to raczkowali, jeśli w miejscu najokrutniejszych starć, ziemia była zryta tak by zaistniała możliwość wtratowania wielkiego miecza(?!), czy mniejszej broni, to chłopi byli szczęśliwi, bo istniało duże prawdopodobieństwo, że wszystkowidzący ciur(którego oko nastawione jest na błysk) do błota nie zaglądał i chłopy ryły w ziemi. Jeśli były tam krzaki chłopy też były szczęśliwe, z tego samego powodu, bo może ciur bał się podrapać gałązką(?!), więc jeśli jakimś cudem miecz został wrzucony w krzak, to chłop wrzucał tam swojego synka lub ten wchodził po dobroci. Poza tym istnienie w pobliżu pola bitwy, było przekazywane kolejnym pokoleniom chłopów, a jeśli w owym miejscu ciągle znajdowano coś cennego(nie koniecznie broń) to teren był z biegiem lat karczowany być może nawet uzdatniany pod uprawę, orany. Chłop był prosty, ale nie głupi, więc po co karczować czy orać teren jakiś w okolicy, jeśli można zrobić to samo z terenem, na którym można przy okazji, znależć coś cennego. Pamiętamy, że rycerstwo często nosiło na sobie bardzo cenne rzeczy, które w bitwie dużo łatwiej zgubić niż miecz, a zarazem dużo trudniej znaleźć. Jasne, że istnieją sytuacje wyjątkowe i jakiś miecz może zostać znaleziony. Takim wyjątkiem może być miejsce, gdzie w okolicy bitwy nie ma żadnej chłopskiej osady i sokole oko ciura coś przegapiło. Takim wyjątkiem może być bliskość jakiegoś bagna, w którym jakaś broń się zatopiła itd.. Można znależć broń na polu bitwy, ale są to sytuacje wyjątkowe, aże wyjątek potwierdza regułę, to reguła brzmi "na polu bitwy broni nie znajdziesz" -
Co na polach bitew znaleźć można
mariuszdragula odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Jasne Capricornusie, że zrozumiałem Twój wywód o samozakopywaniu się, ale Ty do końca nie zrozumiałeś mój. Moje zdanie "nic się samo nie zakopuje", dotyczyło tylko pola bitwy(zwróć uwagę, że zaraz po tym stwierdzeniu przenoszę się pod Byczynę, a nie pod wspomniane przez Tofika zakopane miasta).Żadna broń sama się nie zakopuje, gdyż wiatr nie zdąży nakryć jej związkami organicznymi i nieorganicznymi, na polu bitwy. Jak sam zauważyłeś, słusznie zresztą, chłopi z całymi rodzinkami chodzili po polu, tak długo, aż kolejne kilku dniowe wizyty nie przynosiły już żadnych efektów. Był to stosunkowo łatwy zarobek("grosiki za grociki"). Nic się samo nie zakopuje, z wyjątkiem wspomnianych przeze mnie np.grotów czy bełtów, żaden miecz, tarcza, buzdygan, szabelka czy koncerz, chyba że jakimś dziwnym trafem taki miecz skończył przypadkowo pod zerwaną przez upadającego konia, jeżdźca, darniną, ale chłopi i tam pewnie zaglądali. Moje twierdzenie "nic się samo nie zakopuje" przesadnie uogólniłeś, na wszystko co z biegiem lat przykrywa natura, ale pole bitwy było miejscem wyjątkowym, bo przeczesanym bardzo dokładnie. Uogólniając jeszcze bardziej moje zdanie, nic się samo nie zakopuje, można bardzo łatwo je obalić, prostym zdaniem : "A Turkuć podjadek, dżdżownica, kret, to co, gips ?" :wink: -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Tofiku, nic się samo nie zakopuje. Po bitwie, pole było dokładnie sprzątane z broni(szczególnie w średniowieczu), jeśli jakaś np.strzała z łuku wbiła się w ziemię i jej "listewka" złamała się tuż przy ziemi to grot może jeszcze tam tkwić, nic poza tym. Wiem co piszę, swego czasu chłopaki jeździli z "pikawkami"(wykrywaczami metalu), pod wioskę Roszkowice, gdzie najpewniej Zamojski pogromił cesarskich(mieszkamy rzut beretem od Byczyny) i wiele godzin chodzenia nie przyniosło żadnych efektów, nie znaleziono nic co przypominało broń. Naprawdę dużo łatwiej trafić w szczerym polu XVI-wieczną monetę, niż broń na polu bitwy. I nie sprzątano broni, po to by ją zakopać. Szaraku, piszesz "wskaż mi miejsce, w którym poddaję Twoje poglądy krytyce" Ok. Zadajesz mi pytanie czy powinniśmy oddać Turkom łupy ? To pytanie, de facto sugeruje, że moje twierdzenia o zwrocie szwedzkich łupów, jest tak samo nonsensowne jak, gdyby Turcy upomnieli się o swój obóz zagarnięty pod Wiedniem. Więc nie pozostało mi nic innego jak udowodnić Ci, iż to porównanie jest chybione, obalić je. Mi nie wpadło do głowy, by od Tatarów zarządać zwrotu taboru zagarniętego nam pod Cecorą. Posługując się więc porównaniem do boksu, nim otrzymałeś ode mnie prawy prosty, jeszcze przed sparingiem wykonałeś w moim kierunku, lewy prosty, który świsnął jakieś 10 cm od mojego lewego ucha, a to już był powód by sparing zaczął się na dobre, więc wypaliłem, przyznaję że mocno i celnie. Błyskotki. Choć na początku przyznajesz, że użyłeś nie trafionego skrótu myślowego, później piszesz, że przecież pisałem o błyskotkach. Zwróć jednak uwagę, że o błyskotkach napisałem w temacie "co Szwedzi w Polsce wyprawiali" i widocznie nie dokładnie przeczytałeś mój post, gdyż na końcu piszę ;"jasne, że srebrnych, złotych, diamentowych fantów Szwedzi nam nigdy nie oddadzą..." i w tym momencie odpuszczam sobie temat błyskotek, a Ty na siłę próbujesz wetknąć mi w usta, że domagam się zwrotu błyskotek, no ale ok. już przyznałeś, że Twój skrót był chybiony. Piszesz "zadałem Ci pytanie, na które Ty ciągle nie udzieliłeś odpowiedzi" Udzielam. Tak szczątki człowieka są dla mnie mniej warte, niż łupy szwedzkie (nie błyskotki, jak Ty to nazywasz). Z owych szczątków możemy jedynie latami ustalać DNA, a na końcu okaże się, że to nie Warneńczyk. Zresztą pytasz o nie istniejące szczątki. Choć przyznam, że za głowę jednego z naszych hetmanów, poszedłbym w ogień. Dotknęło Cię porównanie z Eriką, więc przeanalizujmy to, wysunąłem to porównanie, w związku z tureckimi namiotami. Erika domaga się zwrotu majątków niemieckich cywili, którzy opuścili swoje domy. Ty sugerujesz, że strona turecka może domagać się zwrotu mienia, w sytuacji gdy to oni byli agresorami, daleko od Stambułu. Nonsens, rzekłbym, że posuwasz się jeszcze dalej niż Erika. Ale zakończmy już porównania, tych dwóch sytuacji, tureckie namioty i łupy szwedzkie, udowodniłem już, że są to sytuacje zupełnie nie adekwatne. Piszesz "Erika Steinbach( a nie jak Ty napisałeś E.Stainbach). Takie czepianie się literówek, również kojarzy mi się z boksem, zadajesz ciosy poniżej pasa, choć znajomość pisowni tego nazwiska, w tym temacie wpływa, de facto na Twoją niekorzyść. Piszesz "widzisz ja potrafię przyznać się do błędu, a Ty?" Walczymy na argumenty, wskaż moment, w którym powinienem, Twoim zdaniem, przyznać się do błędu i uznać słuszność Twoich argumentów, nad moimi, przeanalizuję to. Piszesz, że gdybym porównał Cię z Eriką, miast słów, użyłbyś pięści. Ja się z kopią nie rozstaję, nie zdążyłbyś. Szaraku, czytając Twoje posty, naprawdę szanuję i podziwiam Twoją wiedzę, ale jeśli próbujesz podważać moje argumenty, to ja je bronię, a najlepszą obroną jest atak, na Twoje argumenty. Waszmość FSO ja nigdzie nie negowałem, iż wdawnych czasach łupy prawnie należały się zwycięzcy, ba sam to stwierdzam niejednokrotnie. Ja pokazuję tylko, że sprawa zwrotu łupów szwedzkich różni się od sprawy np. zarządania od Ukraińców zwrotu korsuńskiego taboru. I jeszcze coś bardziej rzeczowego. Szwecja przed potopem była ubogim krajem, do tego stopnia, że pałace królewskie były wyłożone zwykłymi deskami, więc z Polski wywozili wszystko. Takie kolumny to dla nich niezła gratka, choć mimo, iż wyznaczyli nagrodę dla tego kto spławi kolumnę Zygmunta, to im się nie udało. Księgi odpływały w osmołowanych z zewnątrz beczkach. Z samej Wiśnicy, siedziby Lubomirskich, wyjechało 150 wozów nabitych łupami. Gdy Olaf Palme oddał nam "Sztokholmską rolkę", w Szwecji spotkał się z umiarkowaną krytyką. Gdy podczas wystawy w Sztokholmie, zwiedzający głosowali na tym czy oddać Czechom, kultową dla nich biblię, o którą strasznie walczyli, 80% Szwedów się nie zgodziło. Ale są i pozytywne aspekty. .Szwedzi oddali indiańskim szczepom w Kanadzie, ich religijne totemy, a Aborygeni dostali z powrotem szczątki swoich przodków, w obu przypadkach te swoiste fanty do Szwecji przywozili szwedcy etnografowie. Gustaw Adolf, który tak zapamiętale kolekcjonował cudze kolekcje, był "fanem" Grocjusza, który pisał, że prawa boskie dają napastnikowi przyzwolenie na łupy, jeśli wojna jest sprawiedliwa. -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Tofiku, nie wydaje Ci się, że uczciwszą metodą na ukazanie nensonsowności moich wywodów są sensowne argumenty. Tak jak ja to czynię z Twoimi wywodami (choć Twoje wywody to tylko "nonsens", "bez sensu"). Na wstępie chciałeś kanonizacji nie istniejącej czaszki Warneńczyka. Dalej próbujesz sugerować, że istnieje jakaś zakopana broń pod Grunwaldem. Kto ją tam zakopał ?Po co ją zakopał ?"Armia polska" pod Grunwaldem była na tyle bogato wyposażona, że zakopywała zdobyczną broń ?Kto domaga się jej zwrotu ? Nikt tam tej broni nie szukał, bo jej tam nie ma, gdyby była to jako "gruda" złomu. Na Boga Tofiku niżej lufy, Twoje kule niebem targają. -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Drogi Tofiku. Jeśli nie wiadomo, gdzie znajdują owe szczątki(pewnie już nie istnieją) to dlaczego wybrałeś sobie tak nonsensowny przykład. Kto domaga się zwrotu nieistniejącej czaszki ? W moich wywodach mamy, aż za bardzo namacalne rzeczy do zwrotu, a Ty z takim porównaniem wyskakujesz. Rozwiń proszę temat broni zakopanej 600 lat temu pod Grunwaldem, bo mniemam, iż owa broń podobnie jak czaszka, niedoszłego św. Warneńczyka, nie istnieje. Proszę podaj nazwiska Niemców, którzy domagają się zwrotu złomu-widmo ? -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Uwielbiam takie sytuacje, gdy ktoś zauważa, iż na forum toczy się rozmowa i szybko próbuje dodać swoje zdanie, a próbując obalić moje twierdzenia, nie zapoznawszy się z tym o czym pisałem wcześniej, brnie w zupełnie nietrafione antytezy. No to lecimy. Szaraku, pisząc "szczątki człowieka są dla Ciebie mniej ważne niż błyskotki", przyznałeś że nie czytałeś mojego pierwszego postu w tym temacie. Nie pisałem, że zależy mi na zwrocie błyskotek. Dla mnie łupy szwedzkie to przede wszystkim, tysiące, dziesiątki tysięcy ksiąg wywiezionych z Polski. W pierwszym poście nie wymieniłem wielu innych bibliotek, wywiezionych z Polski Nie wiem ile ich tam ocalało, bo tez mieli pożary, ale chciałbym, żeby polscy historycy mieli do nich szerszy dostęp, nie wydaje Ci się ciekawa treść, jaka może w nich być zawarta ? A ty tylko błyskotki masz na uwadze. Szwedzi pewnie do tych piwnic z polską "historią" nie zaglądają, bo po co ? Zaraz Kadrinazi napisze, że przecież naszym historykom, Szwedzi mogą udostępnić owe tysiące storodruków. Tylko, którego polskiego historyka, stać na życie w Szwecji i studiowanie treści tych nie zliczonych ksiąg. Okrutnie chybiłeś z porównaniem naszej sytuacji z łupami szwedzkimi, do tych tureckich spod Wiednia(choć nie tak okrutnie jak Tofik z grunwaldzkim złomem.) Po pierwsze, porównujesz namioty polowe Turków, do tego o czym pisałem w pierwszym poście? Po drugie, przypomnij kto w tamtej sytuacji był agresorem? Po trzecie, nie pamiętam aby Wiedeń był choćby przejściowo stolicą Turcji, więc dlaczego porównujesz tą sytuację do najechania naszej stolicy. Turcy podeszli bliżej Polski, a nie Polacy bliżej Turcji. Tu masz odpowiedź na pytanie kto był agresorem. Nawet gdyby ktoś z Turcji domagał się zwrotu, to Twoje myślenie nieodwracalnie kojarzy się z Eriką Stainbach. Szaraku, o co chodzi Wam z tymi szczątkami Warneńczyka ? Rozwiń proszę, gdzie one są i kto domaga się ich zwrotu, poza Tofikiem ? Tofik tak sobie palnął z tym Warneńczykiem, a Ty próbujesz kontynuować jego tezę, gdy On sam już ją porzucił, może zdał sobie sprawę, że pomysł kanonizacji Warneńczyka jest bardziej nonsensowny, niż pomysł zwrotu szwedzkich łupów wysunięty przeze mnie. Uwierz mi Tofiku prędzej nam oddadzą łupy, niż ten król zostanie świętym. Szaraku piszesz, że lubisz wycinać, czytać gazety i nigdy nie spotkałeś się żeby ktoś rzeczowo starał się o odzyskanie łupów. Muszę powiedzieć, że kilka lat temu słabo pracowałeś nożyczkami. Pamiętam, że gdy swego czasu decydowały się losy miliardowych rządowych kontraktów (chodziło o myśliwce, mieliśmy wziąć F-16 lub jakieś szwedzkie) z obu stron pojawiały się pomysły zwrotu łupów, w przypadku gdybyśmy skorzystali ze szwedzkiej oferty. Niestety Polska po raz kolejny skończyła w dwunastnicy USA. Lu Tzy pisząc do Szaraka "z ust mi to wyjąłeś" dziękuj Bogu, że to nie Ty wysunąłeś to chybione porównanie z tureckimi namiotami. Pisząc że łupy na Polsce zostały zdobyte całkiem legalnie, też troszkę chybiłeś. Jasne, że zwycięzca zabierał łupy, ale chyba zapomniałeś, że król Szwecji nie dotrzymał królewskiego słowa (patrz I post), zapomniałeś także o umowie zawartej między nami, według której Szwedzi mieli oddać fanty. Co do szczątków to widzę, że się zgadzamy. Kadrinazi, Twój ostatni post nie zmienia faktu, iż w poprzednim jednoznacznie powątpiewałeś w fakt, że w Szwecji takowe klejnoty się znajdują. To poselstwo, o którym wspomniałem, a Ty piszesz, że zdało się "psu na budę", przytoczyłem tylko dlatego, że Tofik wymagał nazwisk,podejrzewał mnie iż jestem jedynym Polakiem który piszę o zwrocie łupów, spójrz tam jeszcze raz to, wszystko będzie jasne. Nigdy nie twierdziłem, że to poselstwo wywalczyło u Szwedów naszą "budę". Tofiku piszesz, że złom spod Grunwaldu "mógłby być świetnym eksponatem w niemieckim muzeum". Pomyśl przez chwilę co napisałeś. Złom z przegranej bitwy krzyżaków, z jakimiś "dzikusami" ze wschodu, świetnym eksponatem ? Już widzę jak niemieckie muzea walczą między sobą o coś co nawet z kształtu nie przypomina miecza, ale to w końcu kultowa dla nich bitwa. Ślą do Polski listy w tej sprawie ? Tofiku zarzucasz mi ad personam, ale zacząłeś dialog ze mną jednym zdaniem 'Przecież to jest bezsensu". A później przytaczasz zero argumentów i piszesz, że się Ciebie czepiam, tylko dlatego, że gromie Twoje antytezy w zalążku, bo przecież ciągle nie usensowniłeś Swoich postów. Chłopaki ja Swoich twierdzeń nie uważam za niezniszczalne, wręcz przeciwnie, choć ostrożnie je formułuje, ale każdy z Was który przybył tu z krytyką nie potrafi sensownie ich podważyć. Towarzystwo przybyło tłumnie na słowną bitkę, ale odnoszę wrażenie, że musicie troszkę obniżyć lufy, gdyż Wasze kule okrutnie przenosi i spadają gdzieś daleko na tyłach mojej armii(twierdzeń), nie sięgając nawet mojego taboru(przesłanek). A każdy kto uważnie prześledzi wszystkie posty tego tematu zauważy, że w Waszych szeregach (twierdzeniach) wyłomy okrutne. A bym zapomniał. Waść FSO wybacz, że nie odniosłem się do Twojego postu, ale stwierdzenie zawarte w Twoim pierwszym zdaniu "naprawdę śmiechu warte" zniechęciło mnie do tego. Tak odpowiadają Szwedzi na polskie prośby i pewnie mają rację. Ale uwierz mi, gdybyś zobaczył jaki kawał polskiej historii, znajduje się w szwedzkich zbiorach, to Twoje samopoczucie było by dalekie od tego, jakie towarzyszy człowiekowi tuż po wyjściu z beczki śmiechu, na wesołym miasteczku. -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Oj Kadrinazi widzę, że dysponujesz tylko szczątkową wiedzą w tym temacie. O podziale carskich klejnotów przez Gosiewskiego, pisałem już na 17str. Quizu tego działu. Niestety dla Ciebie, to nie wszystko co wiem w tym temacie. Carski klejnoty zostały również podarowane Żółkiewskiemu, najpewniej by przekazał je Władkowi, a trafiły do naszego skarbca. W szwedzkim muzeum znajduje się m.in carski hełm Iwana Groźnego, wywieziony z Polski. Upsss... I jeszcze do Tofika, nie słyszałeś o liście wystosowanym do króla szwedzkiego, w lutym 2008r., przez chorągiew husarską, tacy miłośnicy epoki, którzy swą siedzibę mają na zamku w Gniewnie ? Prosili oni króla o zwrot dóbr, naszej kultury. Chcesz nazwiska, to poszukaj znajdziesz z łatwością w necie, delegacja kilkunastoosobowa została wysłana przez Marszałka woj. pomorskiego. Była też bodajże lista podpisana przez kilka tysięcy Polaków, aliści nazwisk nie wymienie. Upsss... -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
A komu chciałbyś oddać tonę zardzewiałego złomu wykopanego pod Grunwaldem czy Głogowem ? Kto się domaga jego zwrotu ? Jak ponownie przeczytasz mój post z poprzedniej strony to zrozumiesz jaka jest różnica między rzeczami jakie tam wymieniam, a Twoim złomem i kawałkiem kości. Tofiku ciągle nie usensowniłeś tych dwóch postów, a mi zarzucasz nonsensowność. Wiesz dlaczego ja nie wypowiadam się w tematach, w których nie mam nic sensownego do powiedzenia ? Bo nie zależy mi na nabijaniu liczby postów. Przyznam, że spodziewałem się po Tobie troszkę więcej, gdyż uważam Cię za uniwersalnego "historyka"(bez drwiny). Równie wiele spodziewałem się po Kadrinazim, a tu tak gafa, w bądź niebądź, koronnym szwedzkim temacie. -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Widzę, że loża szyderców czuwa, szkoda tylko, że 0% merytoryki, a 100% złośliwości. Tofiku po co nam kawałki czaszki Warneńczyka ? Kto miał by nam oddawać zakopaną broń pod Głogowem? Może i jest to bez sensu, ale nie aż tak jak Twoje, te dwa posty. Jeśli jest to bez sensu to dlaczego, co jakiś czas podnoszone są głosy, o zwrot tych dóbr naszej kultury, przez ludzi którym naprawdę zależy na naszej historii. Kadrinazi widzę, że też masz pewne luki w wiedzy, gdyż większość carskich klejnotów znajduje się w... Sztokholmie, z Polski też je wywieziono. Ale jeśli ktoś w Rosji chciałby je odzyskać, to może o tym napisać na rosyjskim forum historycznym, w temacie "Luźne(!!!)rozważania..." to nie grzech. -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Jasne Capri, równie dobrze możemy być im wdzięczni, że okradli nas i dzięki temu zaborcy mniej od nas wyciągneli. Mniejsza o to, żyjemy teraz w zjednoczonej i w końcu bezwojennej Europie. Mam małe ubytki z wiedzy prawniczej, choć wiem co to jest przedawnienie, ale tak się zastanawiam czy nie można by dochodzić swych praw własności indywidualnie (w Brukseli). Np.taki potomek szlachciury, który rozpoznał swego pradziada na jednym z portretów lub ktoś tam doszukał się w starodruku własnej sagi rodzinnej, który był własnością jego przodków.Mała szansa na precedens, ale większa niż prośby o zwrot, na które Szwedzi pozostają głusi. I na koniec cytat z książki, której tytułu nie pomnę " BIJ SZWEDA !!!" -
Luźne rozważania na temat RON-u
mariuszdragula odpowiedział widiowy7 → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Gdzieś, ktoś, kiedyś dyskutował już na temat zwrotu łupów zagarniętych nam przez Szwedów, ale że nie wiem gdzie to było, to tu wyrażę swoją opinię. Na początek może przypomnę czym zajmowali się Szwedzi w Polsce. Mimo, iż król szwedzki obiecał naszemu, że dobra królewskie zostaną nietknięte, to w Zamku Królewskim nie pozostało nic. Szwedzi wywieźli nawet szyby, spławili Wisłą 32 wielkie marmurowe kolumny, zeskrobali złoto z listew, które wystarczyło do wytopienia 4 dukatów. Tylko z Warszawy wypłynęło do Szwecji 7 statków wypełnionych głównie dziełami sztuki. Wśród owych "fantów" były najpiękniejsze w Europie obrazy i tapiserie, wykupione swego czasu od rodziny zmarłego Rubensa. Całe kolekcje antycznych rzeźb, storodruków, kolekcje tkanin, zbroi, broni itd.. W Krakowie "złomiarze-demolkarze"(czytaj Szwedzi) wpadli oczywiście, także do katedry wawelskiej. Na "dzień dobry" zerwali srebrne blachy z zewnętrznej trumny św. Stanisława, oczywiście po to, by dostać się do złotych wewnętrznych blach. Otwarto groby wszystkich polskich królów, z wielkich kosztowności jakie znajdowały się w każdym z tych grobów, pozostały tylko kości, a że niektóre trumny były zbijane srebrnymi gwoździami to zostały połamane na drzazgi. Poza tym wywieziono wszystkie zbiory rękopisów, starodruków( przypominam, że one już w XVIIw. były starodrukami) Kolegium Jezuickiego w Poznaniu, bibliotekę cystersów w Mogilnie i kamedułów na Bielanach. Za morze popłynęła ogromna, starannie kolekcjonowana biblioteka Jana Kazimierz oraz zbiory biskupów warmińskich we Fromborku. Wśród rzeczy wywiezionych z tego ostatniego miejsca był m.in "notatnik" Kopernika obity w srebro i róg ostatniego zabitego tura. Jak wiemy Szwedzi jakiś czas temu wykazali się bardzo przyjaznym gestem wobec Polaków i podarowali nam kod DNA z włosa Kopernika( włos znaleźli rzecz jasna w jednej z jego osobistych ksiąg) dzięki czemu już wiemy gdzie Mikołaj leży. Naprawdę piękny gest skandynawów, choć włosa chyba nam nie oddali. Jeden z pod Sztokholmskich zamków wewnątrz wyłożony jest mnóstwem portretów naszej szlachty i magnaterii. Tak się zastanawiam jaką dla Szwedów te obrazy mają wartość ? Przecież ich wartość jest tylko lokalna, a ich lokal jest tam gdzie potomkowie owych szlachciurów(chyba że w co wątpię były malowane przez jakichś wielkich malarzy). Analogicznie gdyby dziś jakiś pod warszawski zamek był wyłożony portretami jakiś zacnych Słowaków, Węgrów czy Rumunów żyjących setki lat temu, to ja czuł bym się lekko zniesmaczony tym, iż owe portrety nie szukają swoich właścicieli, praprapraprawnuków. Co Szwedą po tych portretach ? Podobna sytuacja jest z wszystkimi tymi księgami, wątpię by chociaż jedna z nich dotyczyła tradycji, historii Szwedów. Jasne, że nigdy nam nic nie oddadzą i że ciągle w Szwecji będzie panował stereotyp Polaka-ubogiego złodziejaszka, tylko po co im dziedzictwa naszej kultury tradycji ? Po co im rzeczy związane tylko z naszą historią, przecież jesteśmy w ich mniemaniu narodem uboższym i bardziej zacofanym. Wszystkie te fanty świadczą tylko o ich tradycji...złodziejstwa, cwanie to tłumaczą, że opiekują się wspólnym dziedzictwem kulturowym. Nie oczekuję by oddali nam srebrne, złote, diamentowe rzeczy, ale wiele z rzeczy wywiezionych od nas jest po prostu dla nich małowartościowa, w przeciwieństwie do nas. -
Wybacz Vissegerdzie, ale znowu jestem zmuszony skrytykować Twoje sposoby obalania moich twierdzeń. Piszesz:"Po pierwsze, nie wszystkie kopie były smołowane..." Ale cofnijmy się do str.9 tego tematu. Przedstawiasz tam etapy produkcji kopi i sam piszesz o smołowaniu i o dziwo nie podajesz innej alternatywnej metody produkcji( w przeciwieństwie do mnie). Biorąc to na logikę, to Ty twierdziłeś, a nie ja, że wszystkie kopie były smołowane. W taki o to sposób dość zgrabnie skleciłeś antytezę do własnego twierdzenia. Piszesz:"Po trzecie, do produkcji używano tylko drzewa osikowego" Z tym, że to ja w tym temacie, jako pierwszy napisałem, że w "grę" wchodzi osika i o żadnym innym gatunku nie napomknąłem. W przeciwieństwie do Ciebie, mi do głowy nie wpadła ani jodełka, ani sosinka, nie podjął bym się drążenia iglaków. Pisząc:" Ot po prostu nie wykałaczka", troszkę nie potrzebnie czepiasz się słówek, zupełnie jakbyś zapomniał, że ma ona więcej wspólnych cech z kopią, niż husarz z czołgiem. Odnośnie "piechura-lotnika" piszesz " kąt nachylenia kopi to 12 st., prawie poziom..." Z tym, że prawie robi wielką różnicę. Gdyby karzeł pędził na kucyku i celował w brzuch nachylonego piechura, to to też byłby prawie poziom. Nie lubię się powtarzać, ale zawsze jeśli 5-metrowa kopia jest nachylona w dół to po nabiciu piechura, cała choćby największa siła ciśnie gościa w ziemie. I jeszcze o zbijaniu kopi, piką (czyli matrix). Nietrafione porównanie z piłką nożną, naprowadziło mnie na porównanie tej sytuacji do piłki ręcznej. Rzuty z drugiej lini(9 m), te najszybsze, mają 130km/h, przy nich bramkarza było stać tylko na zwrócenie głowy i wyciągnięcie ręki w kierunku piłki. Te słabsze strzały ok.100km/h bramkarzom czasami udaje się wybronić, szczególnie te które, podobnie jak kopia "walą" prosto w niego. Koń maksymalnie gna 50km/h(2 razy wolniej, od tej wolniejszej piłki), a piechur kopię może zbić piką w czasie gdy ta przebywa ok.ostatnie 2 metry przed nim. Nie dość że dwa razy wolniej, to do tego piechur nie musi reagować tak szybko jak bramkarz(który nie zna kierunku rzutu), zbliżającą się kopie widzi z daleka. Wię nie taki znowu matrix.
-
Jakoże otrzymałem PW od jednego ze znamienitych userów, z pytaniem o Kunickiego, czuję się zobowiązany ożywić troszkę temat. Kadrinazi pisze, że Stefan nie był odpowiednim kandydatem na hetman. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem, miał poprostu "trudnych" podopiecznych, no chyba że posiada ktoś wiedzę na temat dużo lepszych kandydatów na hetmana kozackiego w tamtych czasach. Wspominałem o łupach, które Kunicki przejął od powracających z cesarstwa Tatarów. Padło stwierdzenie, że raczej nie możliwe było, aby uszedł z łupami. Tylko że dla mnie wielkie łupy można wywieść na kilku luzakach, obciążonych wielkimi dźwięczącymi sakwami, nie każdy marzy o wozach wypełnionych zbożem. Jeśli komuś się chce, to proszę kliknąć na przedostatnią stronę roku 1683 w pamiętnikach Paska. Jeśli ktoś posiada dodatkową wiedzę niż ta która jest tam ujęta i przytoczoną przez niezawodnego Kadrinaziego, mógłby się nią podzielić.
-
Myślę, że troszkę przesadzacie z tą bardzo skomplikowaną technologią przy produkcji kopi. Drzewko miękkie bardzo łatwo się struga, więc zapewne gdy szedł tabor, z deficytem kopi i napotykał idealny osikowy lasek, ciurki dostawały polecenie wycięcia i strugania takich kopi(podczas marszu, obozowania ciurki nie mogły się nudzić a wiemy ilu ich było). Może efekt końcowy nie był tak dobry jak w przypadku tych kupnych kopi(suszonych, smołowanych) ale wystarczyło do nawlekania wrogów. Drewno było niemalże podstawowym budulcem, więc jego obróbka nie mogła być dla ówczesnych ludzi zbyt trudna. Jeśli twierdzimy, że ta produkcja kopi była tak skomplikowana i trudna, to co musielibyśmy twierdzić na temat okrętów, ołtarzy, przecudnych mebli itd. wykonywanych w tamtych czasach. Ot poprostu bardziej skomplikowana wykałaczka. Jeśli husaria faktycznie używała skrzydeł, to wątpię by ich koszty pokrywał rotmistrz, wydaje mi się iż była to sprawa stricte indywidualna. P.S, Tak jeszcze gwoli wyjaśnienia, Vissie nie czepiałem się słówek, najlepszym na to dowodem jest fakt iż omieszkałem "pogromić" Twe porównania z matrixem i husarza z czołgiem. W tamtym przypadku istota tkwiła w szczegółach.
-
Jak dla mnie niewątpliwie pozytywny, momi wszystko, zapomniany bohater. Cóż przyszło mu żyć w niewdzięcznym miejscu, w otoczeniu nieposłusznych "dzieci" Korony. Niesamowicie brawurowa szarża pod Żołninem, ileż romantyzmu w jego szarży pod Beresteczkiem. Ukąszony przez Ordyńców, pogonił za nimi, aż na sam Chanat Krymski i pogromił. P.S. Pancerny, dla wzbogacenia tematu wrzuć tu, proszę piosenkę "Kniazia Jaremy nawrócenie"(wersja z wizją)
-
System monetarny RON -u
mariuszdragula odpowiedział Pancerny → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Średnica dukatów była różna i rosła wraz ze zmniejszaniem się grubości monety, ponieważ dukat musiał ważyć ok. 3,5g. Łatwo można obliczyć ile złota znajdowało się w takich trzech stu-dukatowych donatywach Z III Wazy. Na takie ilości złota mogły pozwolić sobie tylko te miasta, które czerpały największe profity na handlu, eksporcie. W Polsce klepano prawie wyłącznie srebrne monety, a niemalże wszystkie złote dukaty, które znajdowały się w obiegu, były pochodzenia zagranicznego, przeważnie holenderskie. Analogicznie było z talarami, musiały mieć one określoną masę, która zmieniała się wraz z ceną srebra, gdyż każdy szanujący się kupiec posiadał maszynkę do szybkiego liczenia pieniędzy, wagę. I jeszcze mała ciekawostka. Władysław IV, będąc carem, miał również swoje monety. Złotem tam nie obracano, więc jego złote monety były tylko podarunkami dla różnych "oficjeli". Klepano również srebrne kopiejki Władysława IV, w kształcie owalu, łezki, gdyż były one "produkowane" ze srebrnego drutu. Na tych monetach oprócz "wierszyka" na cześć nowego cara znajdował się również jeździec na koniu, z kopią. -
No cóż pozostaje nam to, o czym spominałeś wcześniej, trzeba by się spotkać w polu. Ty jako "koniarz", ja mogę być piechurem. Możesz na mnie cwałować, tylko jeśli uda mi się w ostatnim momencie wykonać krok w bok, z jednoczesnym skręceniem tułowia i wybiję( pchnę) w bok Twoją kopię, dajesz głowę i wszystko co tam masz w kieszeniach. Jeśli łupy będą spore ("kredytówki"+piny do nich) oszczędzę Twoją głowę. (Gdyby za Tobą cwałował Capricornus, to miał by on dużo większą szansę na "sprzedanie" mi "gwoździa", gdyż pozostanie mi już tylko machanie piką, wycelować nie zdążę). Jeśli mnie trafisz (w co wątpię) w tułów, bo o głowie zapomnij, bierzesz moje nowe buty i co tam znajdziesz. Nie ma szans by trafiony piechur był ciągnięty po ziemi i rozwalał szyki, bo przejedzie 2-3 metry i kopia pęknie. Instynkt samozachowawczy jest zawsze ten sam. Pędzi na Ciebie kopia co robisz: a) próbuję zranić konia i celuję w jego podgardle, choć i tak zginę, b) próbuję trafić jeźdźca, choć wiem że on sięgnie mnie dużo wcześniej, c) próbuję zbić drzewko, którę pędzi prosto na mnie. No więc musimy się spotkać gdzieś w połowie drogi, wychodzą mi okolice Inowrocławia. Kombinuj jakąś klacz (konia oczywiście :wink: ), strugaj "palik" i bierz co tam masz najcenniejszego w domu, bo może Ci to uratować życie, (błagam tylko bez książek). Obiecuję, że będę sam, tylko z mocną listewką, a ci dwaj osiłkowie chowający się za drzewami, to nie będą moi znajomi. Naprawdę inaczej nic sobie nie damy wmówić.
-
W moim poprzednim poście miało być równolegle do ziemi, a nie prostopadle Vissegerdzie racz proszę nie zniekształcać moich twierdzeń, nigdy nie używałem słowa "wymachiwać" piką, od początku piszę o zbiciu lub odepchnięciu. Jest to kolosalna różnica, gdyż w momencie zbliżenia się kopi husarza do piki piechura, te dwa "badyle" prawie się stykają i możliwe jest zbicie, wymachiwanie jest nonsensowne. Proszę nie zniekształcaj również Swoich twierdzeń, gdyż przypomnę, na początku pisałeś"piechur porywał wszystko na swej drodze, a więc i tylne szeregi", a teraz piszesz "wystarczająco by się chłopy poprzewracały". Twoje twierdzenie chyba troszkę "zmiękło", gdyż dwóch-trzech chłopów faktycznie mogło się przewrócić, ale na początku wyskoczyłeś z husarzem-buldożerem. Taka niby subtelna zmiana, ale zmienia całe twierdzenie. Trafiony piechur nie mógł porywać "wszystkiego", gdyż kula kopi jest dużo ponad metr wyżej niż grot i w momencie dojścia celu, siła zawsze będzie działa w dół. A mi się wydaję, że w głowę na pewno nie celowano, zbyt trudny, ohełmiony, ruchliwy cel. Po co zbijać kopie ? Próbować zbijać. Po pierwsze instynkt, głupio mi się powtarzać, ale wyobraź sobie, że rwie na Ciebie kopia wycelowana w klatkę piersiową, co robisz stojąc z piką. Sorki zapomniałem, rwiesz na wstecznym. Po drugie, celowanie w konia mały skutek, gdyż kopia husarska i tak dojdzie celu. Po trzecie, husarza nie sięgniesz przed tym, gdy on sięgnie Ciebie. Skupiasz się tylko na tym co bezpośrednio zagraża Twojemu życiu.