Narya

Trzeba dodać, że jeden z nich jest nawet w stopniu doktora historii!

I. Kant: "Krytyka praktycznego rozumu" i "Krytyka czystego rozumu". A na "reakcję" do Kanta (tj. coś lekkiego i strawnego): B. Herbert "Sandworms of Dune".

Na zjeździe PTH w dyskusji panelowej pojawi się takie oto pytanie: Jak uważacie? Zapraszam do dyskusji!

A nie ma święta strajkujących, powstańców czy żołnierzy? O 1 vel 2 listopadzie nie wspomnę.

To taki żart, możesz nazwać to czarnym humorem, jak chcesz, miał być w kontekście sporu polsko-litewskiego, jakiej narodowości był Mickiewicz. Teraz wszystko jasne?

W zasadzie... masz rację, Capricornusie. Tak więc - przepraszam.

1000 rocznica śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Wielkie święto Kościoła powszechnego i chrześcijan. Mnożenie się relikwii, pustelników, biczowników, pielgrzymek, wizji końca świata, teorii spiskowych, herezji.. Czasy, kiedy miały spadać z nieba ognie i ziemia miała się zatrząść w posadach. Ale jak było naprawdę? Co się wtedy w społeczeństwie średniowiecznym zmieniło? Czy ten rok wpłynął na rozwój Europy czy był kolejnym etapem zastoju na następne stulecia? Czy bez tych wszystkich zjawisk historycznych w roku 1000 coś by się zmieniło? A jeśli tak, to na lepsze czy na gorsze? Temat ten kłębił mi się w głowie od dawna.. kiedy przeczytałem fascynującą książkę "Rycerz, kobieta, ksiądz..." G. Duby. Zapraszam do dyskusji!

To po jakie licho tworzyć dubel? Wszak taki temat istnieje. A autor skupił się na wątku polskim... a prawie pominął wojnę trzydziestoletnią (napomknął na marginesie). To mnie zmyliło. Szwedzkiego li nie znam (a kojarzę hasłowo, niczym encyklopedia).

Ile tych "lwów" miała w końcu Północ i który z dwóch "lwów" był lepszym: Gustaw czy Lejonet? A pro po "Północy": ciekawe, że Szwecja, Norwegia, Dania i Finlandia nie biją się o te "lwy" tak, jak dwa polskie miasta o Mikołaja Kopernika...

Wedle ówczesnej terminologii, czy jak kto woli "komunistycznej", Solidarność i strajkujący to nie była opozycja... To jak, którą w końcu stosujemy terminologię: współczesną czy tamtą? Bo się pogubiłem. Wystarczy zajrzeć do prostych książek o Polsce Powojennej i Polsce Ludowej (nawet u historyków prawicowych). Mówimy o czasie do '49 roku (kiedy Mikołajczyk uciekł, rozbito PSL i utworzono z niej przybudówkę-satelitę).

Ja się pytałem kogo innego i to pytanie jest wciąż do tej osoby aktualne. Wchodzimy do strefy pojęciowej. Wszystko rozbija się pojęcie "opozycji". Stąd moje pytanie - czy PSL Mikołajczyka było w końcu opozycją, czy nie (przyjmuje się, że tak, ale w jakim rozumieniu opozycją, bo przecież nie byli za komunistami z PPR-u?).

Rozumiem, że PSL Mikołajczyka to nie była opozycja?

Zapomina się o małym fakcie. Grossowie napisali esej, a nie pracę. Myślę, że to dość znaczna różnica, eh? W Rzeczpospolitej rozpracowali słynne grossowskie zdjęcie z najnowszego eseju (Rzeczpospolita nr 17 22-23 I, Angora nr 6, 6 II 2011). Autorzy "Złotych żniw" nie pofatygowali się obejrzeć oryginału zdjęcia. Z samego zdjęcia nie można jednoznacznie stwierdzić czy faktycznie to są "kopacze", mogli to być po prostu chłopi porządkujący teren (były i takie akcje) masowych grobów. Dziennikarze w Rzepie zajmują właśnie to drugie stanowisko (to nie są kopacze).

Sorry, ale ja w cytowanym przeze mnie fragmencie tego nie znalazłem. Do umysłów jeszcze nie zaglądam. Teraz z tym rozwinięciem (w niniejszym cytacie) wszystko jest jasne. Ja się "uczepiłem" (że się tak brzydko wyrażę) tamtego cytatu. Sprawa jest już wyjaśniona. Rozszerzyłeś swoją wypowiedź (bo to przecież nie był dosłowny cytat prof. Kuli) i wszystko jest "jasne". Prawie, jak słońce.

Cytat z twojej wpowiedzi: usłyszałem od prof. Kuli (rocznik 1943), że kompletnie nie rozumie, po co nas uczy się robienia tradycyjnych fiszek na zajęciach, skoro dzisiaj od tego są komputery. Nie zgadzam się z tym, że kompletnie niezrozumiała jest nauka robienia fiszek na zajęciach, ponieważ informacje te pozwalają na przygotowywanie takich a nie innych fiszek czy to ręcznie, czy na komputerze (późniejszy wydruk i wycinanie). Prościej nie umiem.

Teraz to ja cię już nie rozumiem. Moja tamta wypowiedź jest wystarczająco zrozumiała. Kto, jak lubi. Jak kto woli. Ja wolę "z stosikiem karteczek" w czytelni siedzieć niż z laptopem czy biegać na ksero. PS: Formuły sobie przygotowuję na komputerze i drukuję (nie chcę mi się już bawić linijką i ołówkiem). O, tyle z postępu technologicznego u mnie.

W otwartym (już) Muzeum Erotyki w Warszawie znajdziesz interesujące ciebie eksponaty: http://muzeumerotyki.com/

Tamta moja wypowiedź była komentarzem tego: usłyszałem od prof. Kuli (rocznik 1943), że kompletnie nie rozumie, po co nas uczy się robienia tradycyjnych fiszek na zajęciach, skoro dzisiaj od tego są komputery (tyle, że ja nie zajmuję skrajnej postawy anty- i pro-, po prostu uważam, że fiszki wciąż pomagają, mimo kser, internetu czy komputerów itp. - o czym wyżej już pisałem)

A czy ja pisałem coś o odrzucaniu fiszek? Za dużo naczytałem się prof. Eco (gorący przeciwnik kser). Tzn. rozumiem mimo to, że ksero ułatwiają życie, ale też niosą pewne nowe zagrożenia (np. dają ułudę, że jak się ma tekst, to się go zna). OK, koniec ecowania.

Sorry dla wszystkich "researcherów" (a swoją drogą, dlaczego stosujemy ten anglicyzm? wszak mamy takie ładne słowa, jak: "poszukiwacz", "przeszukiwacz", "badacz", ...), ale to nie jest "fajne", jak ktoś za kogoś znajdzie materiały. Ja tam w swoich badaniach dygam do archiwów i bibliotek. Jest ciężko, ale daję radę, a co najważniejsze: mam satysfakcję: "znalazłem po 30 kg "makulatury" to jedno zdanie, które daje mi kolejny asumpt do rozdzialiku, odczytałem i przetłumaczyłem a następnie poddałem krytyce". Czyż samo to nie jest wspaniałe?

Nie baw się w Świadków Jehowy i poczytaj do końca.

Większość starszych ludzi odpowiedziałoby zapewne (trochę nasłuchałem się tego) "wyzwolenie", aniżeli "zniewolenie". Oni cieszyli się, że idą żołnierze radzieccy i polscy, że Niemcy się wycofują, że nie ma łapanek, strzelania do ludzi na ulicach, wywózek. Post napisany pod wpływem przeglądania notatek i pamięci po rozmowach z różnymi ludźmi.

W rozumieniu współczesnych standardów samorządu lokalnego (bo rozumiem, że o takim pojęciu samorządu lokalnego jest mowa?).

Proponowałbym zacząć (na początek) od klasyki źródłowej teologii katolickiej: Listy Apostolskie (struktura społeczeństwa i jego wizja, miejsce i rola kobiety, struktura i wizja Kościoła).

A to ciekawe, w Moskwie po polsku wydawali.