Skocz do zawartości

Leuthen

Użytkownicy
  • Zawartość

    565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Leuthen


  1. Sytuację pod Maleme opisuje bardzo dobrze w przywoływanej już przeze mnie książce Bitwa o Kretę. Maj 1941 r. Franciszek Skibiński . Andrew zorganizował po południu 20 V 1941 r. kontratak, angażując weń co miał (14 pluton por. Donalda + 8 ochotników - kanonierów ze 156 baterii przeciwlotniczej). Gdy ok. godz. 18, po nieudanym kontrataku w/w sił, Andrew zameldował Hargestowi, że jeśli ma uniknąć całkowitego zniszczenia, to musi się wycofać, otrzymał filozoficzną odpowiedź: "Jeżeli musisz, to musisz". No comments :roll:


  2. Przypomnę scenkę z roku 1943, niedługo po Stalingradzie. Wiec z udziałem Goebbelsa. Minister Propagandy rzuca w mikrofon do tłumu:

    - Czy chcecie wojny totalnej?!

    - Taaaaaaaak!!!!!!!!!! [po czym łapki do góry w geście "Heil"]

    No to lecą czterosilnikowe alianckie bombowce [łułułułułułułu]

    otwierają drzwi komór bombowych [iiiiii iiii iii]

    spadają bomby [wiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu]

    i eksplodują w niemieckich miastach [bum bum bum bum]

    Czyż Alianci nie spełniają w ten sposób życzenia wyrażonego przez zebranych na wiecu, o którym była mowa na początku?


  3. Nabyłem dziś w Centrum Taniej Książki we Wrocławiu publikację Davida Irvinga "Drezno. Apokalipsa 1945" (Pruszków 2004). Ogólne poglądy owego autora, jego praktyki pisarskie (wyrywanie zdań z kontekstu, przeinaczanie faktów itd.), jak również wymowa w/w dzieła (wydanego po raz pierwszy w 1963 r.) są mi dobrze znane, ale nie czytałem jeszcze żadnej jego książki, więc będzie to ciekawe doświadczenie. Podzielę się oczywiście refleksjami po lekturze, choć czuję, że z wieloma opiniami autora się nie zgodzę...


  4. "Zwycięstwo pod Białą Górą dało w ręce Habsburgów całkowicie Czechy i Morawy, wzmacniając poważnie ich pozycję w Rzeszy. Nie pisząc historii Czech wystarczy stwierdzić, że z początkiem 1621 r. przystąpiono do surowego sądu nad tym krajem, co w konsekwencji miało doprowadzić nie tylko do poddania go pod władzę cesarską, do przynajmniej powierzchownej jego rekatolizacji, ale również i do znacznego wzmocnienia żywiołu niemieckiego w Czechach i Morawach."

    [W. Czapliński, A. Galos, W. Korta, Historia Niemiec, Wrocław 1990, s. 292]


  5. Komunikat ze strony www Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji "CRUX GALICIAE" (www.cruxgaliciae.org):

    "Jesienią 2008 stowarzyszenie Crux Galiciae organizuje drugą konferencję naukową „Znaki Pamięci II". Tym razem będzie to konferencja międzynarodowa, z udziałem przedstawicieli klubu KVH Beskydy z Humennego, Słowacja. Podczas spotkania zaprezentujemy wyniki najnowszych badań nad działaniami wojennymi oraz cmentarzami z okresu I wojny, które to tematy poruszy ośmiu prelegentów.

    Konferencja odbędzie się 25 października 2008 (sobota), w Domu Polsko- Słowackim w Gorlicach. Towarzyszyć jej będą wystawa zdjęć nieprezentowanych do tej pory publicznie, przedstawiających cmentarze w Zachodniej Galicji oraz na Słowacji a także promocja wydawnictwa Crux Galiciae zawierającego referaty przedstawione podczas I konferencji „Znaki Pamięci" z 27 października 2007."

    Nieskromnie dodam, że jestem jednym z referentów :mrgreen: , a tematem mego wystąpienia będą walki 11 bawarskiej Dywizji Piechoty w Beskidzie Niskim w maju 1915 r.


  6. Od 2006 r. wydawnictwo VIK wydaje nową edycję popularnej niegdyś serii broszurek "Miniatury Morskie". Dotyczą one epizodów wojny na morzu. W Zakopanem na Krupówkach w namiocie z tanią książką kupiłem 5 zeszytów dotyczących wydarzeń z okresu drugiej wojny światowej. Czy ktoś czytał któryś z nowych tomików? Co sądzicie o ich poziomie?

    Ja jak dotąd przeczytałem z. 12, poświęcony komandorowi Hara (jeden z najsłynniejszych japońskich dowódców niszczycieli na Pacyfiku) i bardzo mi się podobał (może dlatego, że autorem tomiku był ceniony pisarz morski - Andrzej Perepeczko). Wiem, że w Polsce ukazały się już wspomnienia Hary (Perepeczko korzystał z wydania angielskiego - "Japanese Destroyer Captain"). Teraz z powodu pogody (od wczoraj od 10 rano nieprzerwanie pada deszcz, a Tatrach śnieg...) zacząłem lekturę tomiku poświęconego Wolfgangowi Lüthowi - asa nr 2 U-Bootwaffe z DWS (zresztą on też doczekał się polskiego tłumaczenia jego biografii).


  7. I tak wypisując tu całą listę szczegółowych zarzutów zapopmnial tylko dodać, że na identyczne odpopiedzialem mu tam, gdzie je po raz pierwszy opublikował, tj. na forum "Inne Oblicza Historii". Moja odpowiedź była wyczerpująca i jasna, ale Leuthen zamiast się do niej rzeczowo odnieść - wolał i woli dalej rozpowszechniać swoje niezmienione argumenty na innych forrach.

    Nie zapomniał, tylko podał na innym forum, bo nie każda osoba zainteresowana PWS w Galicji siedzi na forum IOH. Np. był on nowością dla kilku użytkowników bieszczadzkiego forum http://forum.bieszczady.info.pl/ (http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=4563).

    Bardzo chętnie powymieniałbym się z J.Batorem informacjami na PW, ale on od 2 tygodni nie raczy nawet odebrać wiadomości, którą wysłałem mu z tego forum.


  8. W Wehrmachcie takich przypadków było wiele .

    Oczywiście - Polacy w Wehrmachcie (głównie ze Śląska i Pomorza, ale też z Wielkopolski) to temat często poruszany w ostatnich czasach (nawet w walce politycznej - wiadomo o kogo chodzi...). Trudno się zresztą dziwić obecności Polaków w mundurach feldgrau pod Stalingradem, skoro w skład 6. Armii Paulusa wchodził m.in. VIII "śląski" Korpus Armijny. To dopiero chichot historii - Polacy walczą z Polakami o Stalingrad :!:


  9. A ja sobie nie życzę obrażania mnie na kolejnym forum przez Pana Leuthena i odbierania mi głosu. Skoro została wycieta moja oględna odpowiedź na jego niezbyt elegancki i całkowicie bezpodstawny atak, to należąło rownież wyciąć jego obraźłiwy komentarz.

    Czy obrażaniem kogoś jest niezalecania lektury jego książki, która wg mnie nie jest warta ani czasu koniecznego na jej przeczytanie, ani tym bardziej tych trzydziestu kilku złotych, które trzeba wyłożyć na jej zakup? Cieszę się, że nie musiałem czytać owej wyciętej odpowiedzi, gdyż byłem wtedy w górach, ale z relacji osób, które się z nią zapoznały, nie wynika bynajmniej by była "oględna"...

    A oto przyczyny mojego "bezpodstawnego ataku" - kilka wybranych kwiatków z "Wojny galicyjskiej".

    Strona 10

    Przypis informujący o tym, że wg referatu Romana Frodymy na konferencji w Nowym Targu w 2004 r. w Galicji Zachodniej jest 403 cmentarze wojenne z I wojny. Cmentarzy tych jest mniej, a Romana Frodymy na rzeczonej konferencji w ogóle nie było (a wiem o tym, bo sam w niej uczestniczyłem jako słuchacz). Ten błąd to akurat "zasługa" Marcina Mikulskiego, konsultanta książki.

    Strona 11

    Stwiedzenie, że każdy wykształcony człowiek wie o bitwie pod Tannenbergiem

    [używanie tzw. "kwantyfikatorów ogólnych" - czyli wyrazów typu: zawsze, każdy, wszystkie, nigdy itd. - to istne pole minowe, a mimo to autor "WG" bardzo chętnie ich używa; zapewniam że mam wielu znajomych z Politechniki Wrocławskiej, którym nazwa "Tannenberg" z niczym się nie kojarzy]

    Strona 13

    Dowiedziałem się, że w bitwie pod Gorlicami najważniejsze/najtrudniejsze i w ogóle naj- zadanie mieli do wykonania żołnierze CK-Armii ("decydujące uderzenie na Pustki i Wiatrówki"). Czemu wobec tego w historiografii utrwaliła się nazwa "bitwa pod Gorlicami", a nie np. "bitwa pod Łużną" czy "bitwa o Pustki", tego autor nie wyjaśnił.

    Jak potem zapewniał na forum IOH autor "WG", takie stwierdzenie (o najważniejszym zadaniu CK VI Korpusu) pada w wielu czy też większości publikacji. Spytałem go zatem, czy wśród historyków jest taka demokracja, że jak 80 % pisze tak, a pozostałe 20 % inaczej, to ci stanowiący mniejszość nie mają racji. Odpowiedzi na to pytanie już nie otrzymałem...

    Strona 14

    Celem pracy - jak deklaruje autor - nie jest poniżanie kogokolwiek (co nie przeszkadza mu m.in. jechać ile wlezie na Niemców - zatem np. określenie "butni Teutoni", które użył na s.73, z pewnością stanowi pochwałę...). Rzekomo owo określenie dotyczy jedynie niemieckiego dowództwa (głównie Falkenhayna), które niestety nie miało szczęścia do tak genialnych dowódców jak armia austro-węgierska (ktoś wątpi, że armia austro-węgierska była najlepszą armią I wojny światowej? Przecież już po 4 pierwszych miesiącach wojny Rosjanie zajęli 6/7 terytorium Galicji i stali na przedpolu Krakowa...)., ale w praktyce autor stara sie udowodnić, że CK-żołnierze walczyli równie dobrze jak Niemcy, a nawet lepiej, nie pomijając żadnej okazji, by pokazać jacy to z Niemców byli nieudacznicy (w końcu we wrześniu 1914 r. gdy Austriacy dostawali w "cztery litery" pod Lwowem, Niemcy byli kilkadziesiąt kilometrów od Paryża...).

    Przypis 10 na s.15

    Autor pisze o wykorzystaniu w "WG" dokumentów, których jednakowoż w tej książce czytelnik nie uświadczy [zresztą w bibliografii widnieje w jednej z rubryczek "archiwalia" - tys ich ni ma].

    Strona 18

    Autor pisze o "doświadczeniach zebranych w terenie", które były pomocne przy pisaniu książki. Jak jednakże przekłada sie owa znajomość pól bitewnych, tego już nie wiadomo. A jeśli musiał schodzić (jak się chwalił) Beskidyw kratkę, by napisać potem, że w górach walczy się ciężko, no to gratulacje - ale nie trzeba nawet wychodzić za próg własnego domu, by dojść do takiego wniosku...

    Strona 32

    Autor pisze o "doskonałej infrastrukturze kolejowej" Austro-Węgier. To chyba żart, prawda? Proponuję lekturę podrozdziału o mobilizacji w Austro-Węgrzech w 1914 r. w książce Geoffreya Regana "Błędy militarne". B. dobrą infrastrukturę kolejową to miały Niemcy, a jeśli autor dalej obstaje przy swoim, niech jadąc pociągiem zerknie na mapę połączeń kolejowych w Polsce - na gęstość sieci kolejowej w byłym zaborze austriackim. Dla przykładu - przed bitwą pod Gorlicami niektóre oddziały niemieckie przerzucone z frontu zachodniego, musiały maszerować ponad 100 kilometrów ze stacji wyładunkowych na pozycje wyjściowe (m.in. ze stacji Kraków-Płaszów). To jest owa "doskonała infrastruktra kolejowa"?

    Strona 33

    Podano skład CK-Armii, ale tylko w rozbiciu na składowe korpusy. Wojnę w Galicji oglądać będziemy w ogóle raczej z perspektywy sztabu korpusu czy armii, ewentualnie CK-Kwatery Głównej, a nie ze szczebla dywizji, brygady czy pułku...

    Strona 72

    Autor podaje straty CK-Armii podczas ofensywy letniej 1914 r. i odwrotu za San (I faza wojny). Wg niego jest to 250 tys. zabitych i rannych, 110 tys. jeńców i 400 utraconych i zniszczonych dział. Strat Rosjan nie podaje, kwitując je stwierdzeniem, że były "znacznie wyższe".

    Dla odmiany cytacik z "Małej Encykloepdii Wojskowej", tom I, Warszawa 1967, s. 436, hasło: "Galicyjska bitwa 1914": "[...] Bitwa galicyjska zakończyła się po 33 dniach klęską wojsk austro-węg., które straciły ok. 326 000 żołnierzy (w tym 100 000 wziętych do niewoli) i ok. 400 dział. Straty Rosjan - ok. 230 000 żołnierzy (w tym 40 000 wziętych do niewoli) i 94 działa. [...]"

    Następnie na jednym z forów dyskusyjnych tłumaczył, że danych rosyjskich nie uważa za wiarygodne. Oczywiście nie mógł tego zaznaczyć w tekście "WG", pisząc np.: "Rosjanie podają swoje straty ..., ale ja nie uważam tych danych za wiarygodne"? No cóż, w końcu tylko źródła austro-węgierskie zawierają prawdę objawioną - pozostali (Rosjanie, Niemcy) kłamią ile wlezie...

    Strona 99

    Autor pisze o "panicznym odwrocie niemieckiego sprzymierzeńca" [spod Warszawy]. Taak, paniczny... Austriacy tak szybko wycofywali się przed Rosjanami we wrześniu i październiku 1914 r., że ci ostatni nie mogli ich dogonić! [pisze o tym m.in. prof. Marian Zgórniak]

    Strona 101

    Przypis 11 stoi w sprzeczności z przypisem 19 na s. 88 (organizacji dywizji CK i rosyjskich - różnice w liczbie dział i karabinów maszynowych)

    Strona 128

    Tytuł podrozdziału "Przełom na wzgórzu Jabłoniec"

    Wg Batora decydujące znaczenie w grudniowej bitwie pod Limanową miał atak huzarów Muhra i utrzymanie wzgórza. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością...

    Strona 130

    Informacja, że cesarz Franciszek Józef nadał Muhrowi Krzyż Rycerski - tylko zapomniał dodać, jakiego odznaczenia był to Ritterkreuz (a Krzyże Rycerskie były klasami kilku odznaczeń austro-węgierskich). Taki detal...

    Strona 135-136

    Autor podaje straty wojsk w bitwie limanowskiej, biorąc liczby z kosmosu i dochodząc do absurdalnych wniosków (gdyby przyjąć podane przez niego liczby, to w bitwie limanowskiej poległo łącznie więcej żołnierzy rosyjskich i austro-węgierskich, niż jest pochowanych na wszystkich cmentarzach wojennych Galicji Zachodniej - a przecież na nich są pochowani jeszcze polegli uczestnicy bitwy pod Krakowem, ofensywy gorlickiej itd.; w Galicji Zachodniej spoczywa na tych cmentarzach łącznie ok. 60 tys. żołnierzy).

    Strona 156

    Wzmianka o rabunkach i gwałtach Rosjan w Karpatach Wschodnich (natomiast o takowych ekscesach na galicyjskim froncie w wykonaniu żołnierzy austro-węgierskich jakoś brak informacji - zwłaszcza o zachowaniu Węgrów, których autor wyraźnie faworyzuje).

    Fotografie na stronach 153 i 167 - identyczne! [jedna lekko przycięta]

    Strony 175-176

    Sprawa dezercji CK-28 pp (czeskiego). Wg autora Czesi szli z rozwiniętymi sztandarami i w przy akompaniamencie wesołej muzyki wygrywanej przez orkiestrę wojskową, jakoś się nie zastanawiając jak to możliwe, żeby na linii frontu w zasypanych śniegiem Karpatach (IV 1915) znalazła się orkiestra...

    Strona 195, przypis 25

    Wg autora Oberleutnant to kapitan [a w istocie to porucznik]

    Strona 237

    Pada stwierdzenie (kolejny raz - zob. uwaga s.13), że najtrudniejsze zadanie pierwszego dnia ofensywy gorlickiej dostał CK-VI Korpus (Gwardia Pruska miała przed sobą pola minowe, a VI Korpus nie!).

    Strona 239

    Wg autora przed całą I linią rosyjską na froncie 3 Armii w rejonie Gorlic były pola minowe (a tak naprawdę były tylko w rejonie Staszkówki).

    Strona 240

    Wg autora wzgórze, które zdobywała 2 V 1915 r. węgierska 39 DP to "Wiatrówka", a chodzi o "Wiatrówki" (autor z uporem maniaka będzie pisał o tej "Wiatrówce").

    Strona 244

    Nazwa topograficzna "masyw Zamczysko (Postronie)".

    Abstrahuję, że Zamczysko to nazwa używana 90 lat temu (obecnie - Łysula) - Postronie to las porastający Łysulę/Zamczysko i nie można stosować jego nazwy zamiennie z nazwą masywu.

    Strona 291

    Autor opisuje zasady, jakich rzekomo zawsze trzymali się CK-dowódcy. Jedną z nich było "dzielenie losu podwładnych". Chyba nie czytał wspomnień żołnierzy i tego, jak podczas bitwy zachowywali się w dużej mierze oficerowie od stopnia kapitana...

    To tylko niewielka część przykładów, które dobitnie ilustrują poziom merytoryczny "Wojny galicyjskiej". Nie wspomnę tu o całej masie literówek, z napisaniem "Polska" z małej litery na czele (autor zrzucał winę za to na redakcję, bo on najwyraźniej jest nieomylny i literówek nie robi), błędach przy opisie III oblężenia Przemyśla (np. dla niego fort XI to "Duńczykówki", a nie "Duńkowiczki", zaś fort "Prałkowce" nosi nr VIII, a powinien VII bo "ósemka" to "Łętownia"; wspomina też o "46 bawarskim rezerwowym pułku piechoty", który rzekomo szturmował przemyskie forty, a takiego to tam w ogóle nie było!). Aha - no i "powalająca" było informacja, że 2 V 1915 r., tj. pierwszego dnia bitwy pod Gorlicami, same dwa prawoskrzydłowe korpusy CK-4 Armii wzięły do niewoli 17 tys. jeńców - a tyle to akurat wzięło CAŁE UGRUPOWANIE UDERZENIOWE PAŃSTW CENTRALNYCH , złożone z 7 korpusów: 3 niemieckich - 41. Rezerwowy, Gwardii, Kombinowany (czwarty - X, był tego dnia w odwodzie) oraz 4 austro-węgierskich (z 4. Armii - korpusy IX i XIV, z "wspólnej" 11. Armii - VI, z 3. Armii - X).

    Zaś co do ogólnej wymowy omawianej pracy - najkrócej i najdobitniej wyraził to jeden z moich znajomych na forum IOH: "Książka napisana z nacjonalistycznego, węgierskiego punktu widzenia, czemu autor nie zaprzecza, a nawet jest z tego dumny".


  10. Brak zrzutów i amunicji wywołuje kolosalne rozgoryczenie. Bo jakże i czym wytłumaczyć ludziom?

    To są słowa "Radosława" z 6 sierpnia. Pozwolę sobie rozwinąć drobną dygresję związaną z moją ulubioną tematyką zrzutową. Otóż powstańcze zgrupowanie na Woli odebrało już pierwszy zrzut - w nocy 4/5 VIII trzy samoloty zrzuciły na cmentarz żydowski i cmentarz powązkowski 33 zasobniki i 32 paczki (wg innych danych - 33 zasobniki i 29 paczek). To na pewno nie było mało, ale z drugiej strony potrzeby były ogromne...

    I tu nasuwa się taka refleksja - podkomedni "Radosława" byli rozgoryczeni. Najwidoczniej liczyli na stałe i masowe zrzuty. Kto im wpoił takie przekonanie? "Radosław" chyba nie. A może było to tylko zbiorowe "pobożne życzenie"?

    My dziś wiemy, czemu zrzutów na początku powstania nie było (niebagatelna rolę odegrała zła pogoda; nawet te trzy polskie załogi, które dokonały zrzutu 4/5 VIII, zrobiły to w tajemnicy przed Anglikami). Ale wtedy to mogło wyglądać na zdradę przez sojuszników - i pewnie wśród niektórych powstańców takie wyobrażenie jest do dziś zakorzenione (żeby już znowu nie wypominać Daviesowi, że coś takiego utrwala...).


  11. Z napisanych po II wojnie światowej książek możemy się dowiedzieć o Polakach walczących z żołnierzami niemieckimi i radzieckimi w 1939 r., o walkach PSZ na Zachodzie i Wschodzie, o partyzantce w kraju... Rzadko jednak porusza się zagadnienie Polaków z ziem wcielonych do ZSRR w '39, których powołano do Armii Czerwonej. Jednym z nich był Ryszard Majewski [nie mylić ze zmarłym niedawno historykiem wojskowości], ur. w 1924 r. Został on przymusowo wcielony do 295 Dywizji Piechoty Gwardii i od 15 X 1942 r. do lutego 1943 r. walczył w Stalingradzie. W kwietniu zgłosił się do dowódcy dywizji z prośbą o przeniesienie do jednostki polskiej. Miesiąc później był już w Sielcach, w 1 DP im. Tadeusza Kościuszki...

    Takich ludzi jak Majewski było zapewne wielu. Może ktoś z Was zna podobne przypadki?


  12. Mam pytanie. Czy te dwie książki godne są uwagi:

    [...]

    Flisowski - Westerplatte?

    "Westerplatte", zebrał, opracował i wstępem opatrzył Zbigniew Flisowski [było wiele wydań]?

    Jeżeli tak, to warto. Relacje obrońców są b. ciekawe, choć oczywiście nie będzie tam informacji o których głośno zrobiło się już po '89 (czyli sprawa Sucharskiego itd.).

    Jeśli chodzi o 1 tom (Kampania wrześniowa 1939) wydanych w Londynie "Polskich Sił Zbrojnych w drugiej wojnie światowej", to ze wszech miar warto go przeczytać. Składa się z kilku części (ja mam na własność trzy: 2, 3 i 4). Każda liczy kilkaset stron!


  13. Na portalu o2.pl ukazał się dzisiaj artykuł o sprawie św. Stanisława (http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=11451), podszyty - jak zauważył słusznie jeden z komentujących go - antyklerykalizmem. Cóż, poczytać można...

    Ja od początku jestem zdania, iż biskup dostał to, na co zasłużył.

    "Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci. Nawet bowiem najmądrzejszy z Mędrców nie wszystko wie."

    [Gandalf do Froda w: J.R.R. Tolkien "Władca pierścieni", cz.1: Wyprawa, rozdział: "Cień przeszłości"].

    Ale wiadomo, że kler zawsze będzie bronić swoich i nawet zdradę męstwem nazwie...

    Rozmawiamy o wydarzeniu dotyczącym historii Kościoła czy o Twoich poglądach religijnych?


  14. Dziadek mojego znajomego znad morza - nazywał się August Koschlik - był Kaszubem. Wcielono do do Kriegsmarine. Podczas operacji "Weserübung" (atak na Norwegię) w 1940 r. pływał na niszczycielu "Erich Giese" zatopionym pod Narvikiem. Za walki w Norwegii dostał Krzyż Żelazny II Klasy. Następnie służył w U-Bootwaffe, konkretnie na U-19 (typ II) na Morzu Czarnym (zwalczanie żeglugi radzieckiej). Kilka lat temu kontaktowałem się listownie z b. dowódcą U-19, Hansem-Ludwigiem Gaude, który Koschlika wspominał b. ciepło.


  15. Wątek bardzo interesujący - szkoda, że zamarł.

    Ja dorzucę od siebie przede wszystkim zapomniane już w większości publikacje nt. Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie z lat PRL-u i kilka wydanych po 1989 r.

    1) Wspomnienia polskich lotników:

    Bohdan Arct, Niebo w ogniu, Warszawa 1957 [potem wielokrotnie wznawiane]

    tenże, Pamiętnik pilota, Radom 2002

    tenże, Jeniec wojenny. Mój zakonspirowany pamiętnik, Radom 2002

    Jan Falkowski, Z wiatrem w twarz, Warszawa 1969

    Witold Jaroszyk, Dziennik lotnika dywizjonu 301, Olsztyn 1972

    Wacław Król, Mój Spitfire WX-L, Warszawa 1975

    Witold Krupa, Lot przez burzę, Kraków 1992

    Henryk Kwiatkowski, Bomby poszły, Warszawa 1982 [wyd. 2 poprawione i uzupełnione Warszawa 1985]

    Stefan Łaszkiewicz, Od Cambrai po Coventry, Warszawa 1982

    Władysław Nycz, W powietrznym zwiadzie, Warszawa 1982

    Mieczysław Pruszyński, W Moskicie nad III Rzeszą, Warszawa 1984

    Tadeusz Henryk Rolski, Uwaga, wszystkie samoloty, Warszawa 1959

    Tadeusz Schiele, Spitfire. Wspomnienia lotnika-mysliwca, Katowice 1957

    tenże, Blisko nieba, Katowice 1966

    Witold Urbanowicz, Ogień nad Chinami, Kraków 1963 [wydanie II zatytułowane jest "Latające tygrysy", Lublin 1980]

    tenże, Świt zwycięstwa, Kraków 1971

    Mieczysław Wyszkowski, Pod obcym niebem, Warszawa 1970

    tenże, Ostatni lot, Warszawa 1972

    Jan Zumbach, Ostatnia walka, Warszawa 2000

    2) Biografie lotników:

    Krzysztof Kubala, Start w nieskończoność. Biografia asa Polskich Skrzydeł, pilota Dywizjonu 303 Mariana Pisarka, Toruń 2005

    Antoni Michalak, Między niebem a piekłem. Opowieść o Stanisławie Skalskim, Lublin 1996

    3) Monografie dywizjonów

    Bernard Karol Buchwald, 316 Warszawski Dywizjon Myśliwski

    Władysław Kiesielewski, Dywizjon Ziemi Śląskiej nr 304, Katowice 1965

    4) Inne:

    Jan Jokiel, Udział Polaków w Bitwie o Anglię, Warszawa 1968

    Wacław Król, Polskie dywizjony lotnicze w Wielkiej Brytanii 1940-1945, Warszawa 1976 [wydanie 2 poprawione i uzupełnione, Warszawa 1982]

    To oczywiście tylko wybór niektórych pozycji - jest ich znacznie więcej ;)


  16. Garść danych biograficznych. Generał Günther Krappe (bez "von" przed nazwiskiem) urodził się 13 kwietnia 1893 r., zmarł 31 grudnia 1981 r. Był generałem Wehrmachtu, delegowanym do X Korpusu SS na stanowisko dowódcy. Od 6 marca 1945 r. do 1 marca 1949 miał przebywać w niewoli sowieckiej. Był kawalerem Krzyża Żelaznego II i I klasy jeszcze podczas I wojny światowej. Podczas DWS otrzymał przypinki (tzw. "szpangi") do obu tych odznaczeń, a 11 kwietnia 1944 r. został odznaczony Krzyżem Rycerskim (Ritterkreuz) Krzyża Żelaznego. Ponadto posiadał:

    - Braunschweigisches Kriegsverdienstkreuz II Klasse

    - Ehrenkreuz für Frontkämpfer

    - Wehrmachtsdienstauszeichnung od IV do I klasy

    Żadnego "Krzyża Gdańskiego" nie posiadał.

    [informacje powyższe przytaczam za: http://www.geocities.com/~orion47/WEHRMACH...E_GUENTHER.html ]


  17. To może ja się pobawię ;)

    A więc - nie bardzo gra mi, że do gimnazjum miałby chodzić dwudziestolatek... Jeśli chodził w roku szkolnym 1938/1939 i miałby wtedy te 17 lat, o którym wspomina jeden z przytoczonych tekstów, to jakim cudem mógł zostać lotnikiem Luftwaffe (i to sierżantem, czy nawet porucznikiem) nie będąc w ogóle osobą pełnoletnią?

    Poza tym lotnictwo to nie piechota, gdzie w 6 tygodni da się zrobić cywila żołnierzem. To broń techniczna, gdzie wymagane są spore umiejętności - nie tylko od pilota, ale i od innych członków załóg (wystarczy przyjrzeć się, jaki był czas szkolenia lotników PSZ na Zachodzie). Rzeczywiście coś tu nie gra :roll:


  18. Panowie, bardzo proszę dyskusję o "elektrykach" Himmlera kontynuować w poniższych tematach:

    https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=2068

    https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=1496

    Tematem naszych rozważań w tej dyskusji niech pozostaną dzieci i ich udział w II wojnie światowej.

    Yes sir! ;)

    Zatem wracając do zasadniczego tematu wątku - pozwolę sobie zainicjować nowy tor rozważań: mianowicie udział dzieci (osób poniżej 18 roku życia) w walkach podczas DWS. Dla przykładu - USA.

    Jak się ocenia, w armii USA w latach II wojny światowej służyło kilkuset nastolatków, którzy nie ukończyli 17. roku życia (trzeba tu powiedzieć, że w armii USA podczas II wojny światowej możliwe było zaciąganie się na ochotnika do wojska już w wieku 17 lat – mając tyle lat wstąpił na ochotnika do piechoty morskiej m.in. znany aktor Lee Marvin) i zazwyczaj na podstawie sfałszowanego świadectwa urodzenia zaciągnąć się do wojska. Najmłodszym z nich był najprawdopodobniej Calvin Graham, który służył na pancerniku „South Dakota” podczas walk o Gaudalcanal. Inny młodociany żołnierz, starszy szeregowy Jacklyn H. Lucas (ur. 1928) zaciągnął się do wojska w wieku 16 lat. Kilka dni po swoich 17 urodzinach, za wyróżnienie się w walkach na Iwo Jimie otrzymał on Medal of Honor, zostając najmłodszym żołnierzem posiadającym to odznaczenie. Szerzej na ten temat można poczytać w „Wojna na Pacyfiku. Encyklopedia” Warszawa 2000 (hasło: wiek przedpoborowy).

    Na marginesie tego tematu: w powieści Josepha Hellera „Paragraf 22” jednym z bohaterów jest Huple – 15-letni chłopak, który jest pilotem.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.