Skocz do zawartości

Leuthen

Użytkownicy
  • Zawartość

    565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Leuthen


  1. Papież (nie pamiętam który) apelował do królów średniowiecznej Europy o zaniechanie zbrojenia swoich armii w kusze. Powodem było straszne żniwo jakie ta broń zbierała na polach bitwy i litry krwi szlacheckiej której pancerze nie był w stanie obronić.

    Bullę zakazującą używania kuszy przez państwa chrześcijańskie wydał w 1139 r. papież Innocenty II.


  2. Co do bombardowania obozu - dopiero w drugiej połowie 1944 r. pojawiła się taka możliwość, ale raczej dla mosquito było to trochę za daleko. Bombardowanie samych torów zdecydowanie nie wchodziło w grę.

    W sierpniu 1944 r. nad powstańczą Warszawą pojawił się samolot "Mosquito", który wystartował z Anglii. Twoim zdaniem z Anglii miał "za daleko", by dolecieć i bezpiecznie wrócić? Czemu nie wchodziło w grę bombardowanie torów, co robiono na froncie zachodnim oraz w samej Rzeszy?

    Rok 1944 r. to także wahadłowe loty samolotów amerykańskich z Anglii (8 Armia Powietrzna) na Ukrainę i z powrotem ("Frantic"). Podczas nich samoloty eskorty bywały wykorzystywane do ataków na cele naziemne. Czemuż to amerykańskie "Mustangi" nie mogłyby strzelać np. do wieżyczek strażniczych czy baraków SS? Dodam, że podczas jednej z operacji "Frantic" celem ataku była rafineria w Trzebinii - a więc nie tak daleko od Oświęcimia...


  3. Oczywiście można te straty uznać za nadmiernie wysoką cenę, jednak pamiętajmy o tym, że to dzięki działaniom spadochroniarzy 4. DP zeszła na brzeg i ruszyła w głąb lądu ponosząc naprawdę minimalne straty. Nie wspominając o innych niezmiernie ważnych zadaniach wypełnionych tego dnia przez spadochroniarzy.

    Oczywiście nie zamierzam kwestionować wysiłku spadochroniarzy i ich wkładu w sukces D-Day, niemniej - trochę z humorem - można spytać: czy nie dlatego wywołali oni aż taką dezorganizację na zapleczu plaż , ponieważ sami byli zdezorganizowani i rozproszeni :?: :D

    Swego czasu dużo grałem w grę komputerową 101st Airborne in Normandy (firmy Empire Interactive). Dowodziło się tam 18-osobową grupą spadochroniarzy, których samemu się dobierało, wyposażało i uzbrajało oraz wybierało im zadanie (do wyboru m.in.: zniszczenie mostu drogowego lub kolejowego, zniszczenie baterii artylerii lub artylerii przeciwlotniczej, zniszczenie składu materiałów pędnych, zniszczenie radiostacji wrogiego dowództwa, zasadzka na siły wroga itp.). Podczas desantu zdarzały się sytuacje, że po wylądowaniu we Francji zebrałem tylko 4 ludzi ( :!: ), a raz niemiecka artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła moją "Dakotę" zanim wszyscy zdążyli z niej wyskoczyć (nie wspominając o sytuacjach, że niektórym nie otworzył się spadochron, że zostali odseparowani od grupy i potem się znaleźli lub też lądowali pod ostrzałem wroga i zostali trafieni; wielu bywało też rannych przy lądowaniu - złamanie rączki lub nóżki - zwłaszcza gdy mieli ze sobą zbyt dużo maneli).


  4. Zwiedzając MPW mozna dojść do zupełnie innych wniosków.
    Tzn. do jakich konkretnie?

    Bardzo trafnie ujęła/ujął to uczestniczka/uczestnik z Niemiec polsko-niemieckich warsztatów historycznych z wiosny ubiegłego roku (w których uczestniczyłem): "Zwiedzając to muzeum nie ma się wrażenie, że upamiętnia ono klęskę". To jest opinia obcokrajowca.


  5. Na wzgórzach Seelow bronili się spadochroniarze z 9 Fallschirmjaeger-Division - oprócz dwóch batalionów wysłanych wcześniej drogą lotniczą jako wzmocnienie garnizonu Festung Breslau. Bardzo chcę odwiedzić kiedyś te, legendarne wręcz, wzgórza.

    Jeśli chodzi o żołnierzy niemieckich, to wielu ludzi przecenia zdolności bojowe przeciętnego wojaka Wehrmachtu w 1945 r. To już nie był ten Wehrmacht co w Polsce we IX '39 czy Francji '40. To nie byli weterani kilku kampanii walczący na piaskach Afryki czy na Ostfroncie pod Stalingradem w '42. Z terenu Dolnego Śląska , o który toczyły się zacięte walki (np. w marcu '45 miało miejsce ostatnie duże zwycięstwo sił zbrojnych III Rzeszy pod Lubaniem), znam szereg relacji bardziej doświadczonych frontowców niemieckich, którzy opisywali jak słabe było wyszkolenie ich podwładnych, jak głupie oni błędy popełniali i jak czasem mniej liczni Rosjanie potrafili zmasakrować oddziały żółtodziobów, obsadzających nawet bardzo dobre pozycje. Tak więc liczenie, że każdy Niemiec zabił podczas walk o Berlin trzech Rosjan jest dla mnie nieporozumieniem.

    Nasuwa się tu porównanie z walkami o Wrocław. Były one o wiele bardziej długotrwałe niż szturm Berlina (Festung Breslau walczyła 100 dni, z czego 80 w pełnym okrążeniu). Obrońcy stracili ok. 7-8 tysięcy zabitych i 23 tysiące rannych, atakujący ok. 9 tysięcy poległych i jakieś 17 tys. rannych. Straty Rosjan były mniejsze, co wynikało z lepszego użycia artylerii i lotnictwa niż podczas walk o Berlin. Mimo to Rosjanie wielokrotnie pokazywali, że prawie czteroletnie walki na Ostfroncie niczego ich nie nauczyły. Zarówno we Wrocławiu, jak i w Berlinie Rosjanie często puszczali do ataku czołgi i pojazdy pancerne bez osłony piechoty, co zawsze miało ten sam skutek (a podczas wojny z Czeczenią w latach 90-tych znów na Grozne poszły czołgi bez piechoty - widać głupota w armii naszego sąsiada miała i ma się dobrze :roll: ). Koniew sam we wspomnieniach przyznał, że największe straty w Berlinie zadali mu "faustnicy" tj. żołnierze z Panzerfaustami, polujący na radzieckie czołgi.

    Na koniec - pamiętajmy o tym, że w tzw. operacji berlińskiej wzięły udział 2 armie WP, zaś niektórzy żołnierze 1 AWP (m.in. 1 DP im. T. Kościuszki) dostąpili zaszczytu walki w samym sercu Niemiec, tj. właśnie Berlinie. Poza Polakami i Rosjanami nikt Berlina nie szturmował i to jest niepodważalny fakt historyczny.

    Mój Ś.P. dziadek służył w artylerii przeciwlotniczej 1 Armii WP i dobrze pamiętam go (zmarł w 1995 r.) w mundurze sierżanta, z kilkoma odznaczeniami na piersi - wśród nich zaś znajdował się medal "Za udział w walkach o Berlin".


  6. Przykład bezsensownych, niezwykle krwawych zmagań "o pietruchę" (chodziło tylko i wyłącznie o efekt propagandowo-prestiżowy). Ze strony francuskiej poległo 61 tysięcy żołnierzy, rannych zostało 216 tysięcy, zaś zaginęło 101 tysięcy ( :!: ). Niemcy stracili 142 tysiące zabitych i zaginionych oraz 187 tysięcy rannych.

    [Dane o stratach podaję za: Paolo Cau, Die 100 groessten Schlachten, Klagenfurt 2007, s. 167]


  7. Heider z czy bez "gge" przed "r" ?

    Oczywiście chodzi o Martina Heideggera - mój błąd, za który przepraszam (chyba za dużo nasłuchałem się ostatnio o pewnym Austriaku...).

    [ Dodano: 2008-11-04, 07:19 ]

    Chyba Pan Ołdakowski wystarczająco dobrze pokazał, że jest dobrym dyrektorem. Chyba że ktoś ma jakieś wątpliwości co do tego. Ale to bez mieszania polityki.

    No to ja mam zastrzeżenie nr 1 - odnośnie repliki "Liberatora" Szostaka. Jak pewnie wiecie (albo i i nie...) do jej budowy użyto oryginalnych fragmentów tejże maszyny. Problem polega na tym, że postanowiono swoiście je wykorzystać - np. tnąc na mniejsze kawałki, bo te całe oryginalne nie pasowały widać do czyjejś koncepcji ( :!: :!: :!: ). Chyba nie zrobiono tego za plecami Pana Dyrektora? Jak można na coś takiego pozwolić?


  8. Ośrodek "Pamięć i Przyszłość" serdecznie zaprasza na panel dyskusyjny pt. "POPKULTRUA@POSTHISTORIA. Po co nam dziś historia?", który odbędzie się 5 listopada 2008 r. w Dolnośląskim Centrum Fotografii Domek Romański, pl. Nankiera 8, we Wrocławiu o godz. 17.00.

    Podczas panelu poruszony zostanie temat wzajemnych relacji pomiędzy historią, propagandą i popkulturą.

    Paneliści:

    dr Łukasz Kamiński (BEP IPN Warszawa)

    Sebastian Liszka ("Krytyka Polityczna")

    Marek Mutor (Ośrodek "Pamięć i Przyszłość")

    dr Paweł Ukielski (Muzeum Powstania Warszawskiego)

    za: http://www.pamieciprzyszlosc.pl/Osrodek/Ak...m-dzis-historia

    Ja będę.


  9. To stwierdzenie chyba trochę na wyrost.

    Oczywiście, bo żadna z alianckich dywizji nie została unicestwiona, niemniej do owych 10 procent też się można przyczepić, bo założę się, że większość tych strat to piechota - czy, może będzie jaśniej, to na bataliony piechoty (i szybowcowej i spadochronowej) przypada zawsze gros strat w boju (mało w nim ginie z reguły artylerzystów czy członków sztabu oraz ludzi z zaopatrzenia). Ponadto śmierć jednego spadochroniarza była o wiele dotkliwsza niż śmierć zwykłego piechura, gdyż to byli ludzie specjalnie dobrani i dłużej szkoleni, na dodatek zaś (w przypadku 82 DPDes.) z reguły weterani (Normandia dla wielu była 2. lub 3. skokiem bojowym).

    W 101 PDes. zginął też - o czym się czasem nie pamięta - zastępca dowódcy dywizji, generał Don Pratt. Nasuwa się tu analogia z Kretą '41 i śmiercią gen. Sussmana, dowódcy 7 Dywizji Lotniczej. Obaj - Amerykanin i Niemiec - zginęli w katastrofach szybowców na samym początku obu bitew.


  10. Przykro mi to pisać, ale MPW kojarzy mi się jednoznacznie z pewną osobą urzędującą obecnie w Pałacu Prezydenckim, a kilka lat temu w warszawskim ratuszu, zaś kierownicze stanowiska w/w placówki zostały wówczas (przy powstawaniu muzeum) obsadzone "odpowiednio". Resztę można sobie dopowiedzieć samemu. I niech nikt nie tłumaczy, że polityka to jedno, a działalność na innym polu to druga sprawa - bo sławnego niemieckiego filozofa Heidera też oceniamy przez pryzmat jego postawy w czasach III Rzeszy... To tyle z mojej strony.


  11. Spotkałem się z opinią, że Normandia NIE BYŁA największą operacją desantową w dziejach ludzkości - ze względu na liczbę zaangażowanych jednostek pływających lądowanie na Okinawie 1 IV 1945 r. miało być największe (zob. Antoni Wolny, "Okinawa 1945", seria: Historyczne Bitwy).

    Działania spadochroniarzy z 3 dywizji alianckich (1 brytyjska - 6 DPDes. i 2 amerykańskie - 82 - 101 PDes.) nie były do końca skuteczne. To nie tylko spektakularne zajęcie mostów na rzece Orne przez Brytyjczyków czy atak grupy Wintersa na baterię niemieckiej artylerii, ale też masakra spadochroniarzy w St.Mere-Eglise, ich utopienie w bagnach (pozdrowienia od Rommla) czy rozrzucenie po terenie całego Półwyspu Contentin (niektórzy błąkali się po nim kilka dni). W autobiograficznej powieści Kazimierza Kordasa (weteran 1 SBS gen. Sosabowskiego) "Zmaganie" jest wręcz informacja o wycięciu w pień przez Niemców w Normandii całej amerykańskiej dywizji spadochronowej, co jest niewątpliwie echem sporych strat spadochroniarzy.

    Na lądzie, oprócz wspomnianej masakry na plaży "Omaha", też nie wszystko szło zgodnie z planem (Caen miało być zajęte pod koniec 6 czy też najpóźniej 7 czerwca, a Brytyjczycy dreptali wokół niego aż do końcówki lipca).


  12. Może warto dodać, że husyci byli nie tylko specami od walki z użyciem taboru, ale też potrafili skutecznie oblegać i zdobywać miasta i zamki (sztuka oblężnicza stała u nich na wysokim poziomie). Na Dolnym Śląsku mało który zamek nie został przez nich zdobyty lub zniszczony, a z większych miast niezdobyte pozostały chyba jedynie Świdnica i Wrocław.

    Taboryci, radykalny odłam husytów, byli bardzo okrutni - przynajmniej tak twierdzą katoliccy kronikarze i dziejopisarze. Na Łużycach żadne miasto nie ucierpiało wskutek ich działalności tak jak Lubań. Taboryci zdobywali to miasto dwukrotnie. W 1427 r. zmasakrowali mieszczan chroniących się w kościele św. Trójcy. Proboszcza tejże światyni rozerwali końmi. W 1431 r. zjawili się w Lubaniu ponownie, ale zadowolili się okupem i zrabowanymi kosztownościami, nie darowali sobie jednak tej przyjemności, jaką było dla nich utopienie w Kwisie miejscowego księdza.

    Na Ziemi Kłodzkiej jedynym miejscem, którego taboryci nie zdobyli, było Kłodzko. Poza tym zdobyli wszystkie tamtejsze warownie oraz sprofanowali wszystkie klasztory. W 1428 r. pod Starym Wielisławiem próbował zatrzymać ich książę ziębicki Jan, ale zginął, a jego wojsko zostało rozproszone.

    Ufortyfikowaną siedzibą husytów była Niemcza - słynna z oblężenia w 1017 r. :P

    Jej obroną dowodził podczas wojen husyckich polski rycerz Piotr Polak, a zwolennicy Zygmunta Luksemburskiego długo i bezskutecznie usiłowali ją zdobyć.

    W niezbyt odległych od Niemczy Ząbkowicach Śląskich husyci, po zdobyciu miasta w 1428 r., zamordowali trzech dominikańskich zakonników. Dziś są oni błogosławieni.

    Obiektem szczególnego zainteresowania husytów na Dolnym Śląsku były sanktuaria maryjne - m.in. Bardo, Wambierzyce i Krzeszów. W tym ostatnim mieli rzekomo wymordować 70 zakonników, ale tylu to ich tam nie było. W obawie przed husytami ukryto pod posadzką zakrystii cudami słynący obraz Matki Bożej. Przez dwa wieki wszyscy myśleli, że przepadł podczas wojennej zawieruchy. Odnaleziono go przypadkiem podczas wojny trzydziestoletniej...


  13. Legendarnymi samolotami PWS były niewątpliwie niemieckie trójpłatowe Fokkery Dr.I, rozsławione dzięki temu, że latał na nich "Czerwony Baron", Manfred von Richthofen.

    Najbardziej znanym myśliwcem używanym przez Royal Flying Corps był chyba Sopwith F.1 "Camel" (piloci nimi latający zestrzelili podczas I wojny światowej 1294 samoloty - więcej niż latający jakimkolwiek innym typem samolotu).


  14. Dorzucę swoje "trzy grosze" :D

    Jak duży był klasztor - to zależało od możliwości finansowych zakonu i ambicji kolejnych opatów :P

    Dla uzmysłowienia liczby zakonników - w toku wojen husyckich (1419-1436) husyci m.in. zniszczyli klasztor w Krzeszowie k. Kamiennej Góry na Dolnym Śląsku, gdzie mieli wymordować 70 zakonników. Jest to liczba zdecydowanie zawyżona - tylu ich po prostu w Krzeszowie nie było!

    Pomieszczeniami i obiektami w klasztorze były też oprócz w/w:

    - skryptorium (miejsce przepisywania ksiąg)

    - dormitorium (pomieszczenie sypialne zakonników)

    - krużganki klasztorne (najczęsciej arkadowe, wokół wirydarza)

    - kościół klasztorny

    - wirydarz (czworoboczny dziedziniec wewnątrz zabudowań klasztornych, z reguły był tam ogród)

    - furta (jednoskrzydłowe drzwi w bramie klasztornej - obecnie pomieszczenie, gdzie może wejść świecki, gdyż nie jest objęte klauzurą)

    Średniowieczny klasztor był swoistym miniświatem. W zależności od rodzaju zakonu i specyfiki losu danego zakonnika, mógł być miejscem, którego murów zakonnik nie opuszczał już do końca swych dni...

    [ Dodano: 2008-11-03, 08:11 ]

    Małe uzupełnienie...

    Wszystkim zainteresowanym średniowiecznymi klasztorami polecam książkę Leo Moulina Życie codzienne zakonników w średniowieczu (X - XV wiek) wydaną w Warszawie w 1986 r.


  15. W dziale o średniowieczu powszechnym wrzuciłem w wątku o francuskich zwycięstwach nad Anglikami w dobie wojny stuletniej link do filmu, autorstwa niewątpliwie francuskiego ultrapatrioty :P , prezentującego zwycięstwa francuskiego oręża nad wyspiarzami na przestrzeni dziejów. Filmów tego typu jest na youtubie więcej i dotyczą one nie tylko Francuzów. Dla przykładu kilka z nich:

    1) "French Military Victories over the Germans" ( http://www.youtube.com/watch?v=SoGgbbpEl0k...feature=related )

    2) "Modest selection of British victories over the USA" ( http://www.youtube.com/watch?v=4QLij5x4Ldo )

    3) "French Military Victories over Austria" ( http://www.youtube.com/watch?v=N0Fr-WFitUo )

    4) "French Battle victories over the English" (

    )

    5) "British battle victories over the French" ( http://www.youtube.com/watch?v=x9pcVsiVdxw...feature=related )

    Czy Waszym zdaniem jest to przejaw zwalczania mitów (Niemcy zawsze wygrają z Francuzami, podobnie jak Anglicy; Francuzi zawsze wygrają z Austrią, Austria zawsze wygra z Włochami itd.), sposób na leczenie narodowych kompleksów (vide: rosyjski film "Rok 1612") czy też niektóre z nich są wynikiem "pojedynku na patriotyzm" ("Tak? Wy wygraliście z nami 10 bitew, ale my z wami 20 - zaraz wam to pokażę")?

    [ Dodano: 2008-11-07, 09:23 ]

    Nikt nie podjął tematu, a szkoda...

    Podzielę się zatem własnym spostrzeżeniem. Otóż w menu filmu o zwycięstwach Francuzów nad Niemcami znajduje się taka oto informacja:

    "Victories (30)

    Battle of Tolbiac- 496

    Battle of Bouvines -- July 27, 1214

    Battle of Ceresole - 1544

    Battle of Nordlingen -- 1634

    Battle of Lens -- 1648

    Battle of Fleurus -- 1690

    Battle of Fontenoy - May 11th, 1745

    Battle of Roucoux -- 1746

    Battle of Lauffeld -- 1747

    Battle of Hastenbeck -- 1757

    Battle of Valmy - September 20, 1792

    Battle of the Vosges - July 13, 1794 (no picture)

    Battle of Jena -- 1806

    Battle of Lübeck- November 6 1806

    Battle of Eylau- February 7-8 1807

    Siege of Danzig- March 19 1807

    Battle of Dresden -- 1813

    Battle of Lutzen - May 2, 1813

    Battle of Vauchamps - February 14, 1814

    Battle of Ligny -- 1815

    First Battle of the Marne -- 1914

    Togoland - August 26, 1914

    Battle of Ypres - October 19-November 22, 1914

    Battle of Verdun -- 1916

    Second Battle of the Marne -- 1918

    Battle of Belleau Wood - June 1-26, 1918

    Battle of Chateau-Thierry - July 18, 1918

    Battle of Amiens - August 8-11, 1918

    Battle of Normandy - June 6, 1944-August 25, 1944

    Operation Dragoon -- 1944

    Defeats (10)

    Battle of Oudenarde - July 11, 1708

    Battle of Dettingen - June 16th, 1743

    Battle of Leipzig - October 16-19, 1813

    Battle of Waterloo - June 18, 1815

    Battle of Worth - August 6, 1870

    Battle of Sedan - September 1, 1870

    Battle of the Frontiers - August 14-24, 1914

    Second Battle of the Aisne - April 16-May 9, 1917

    Battle of France - May 10, 1940-June 22, 1940

    Battle of Dunkirk - May 26, 1940-June 4, 1940

    France and Germany founght 40 battles against eachother. France ended up victorious in 30 0f them. Thats 3/4

    This is proof that France fights better in wars than Germany does."

    Nie wiem, jaki klucz stosował autor filmu dobierając bitwy, ale czasem jest on zadziwiający :roll:

    Przykłady:

    Pod Iławą Pruską (Eylau, 7-8 II 1807 r.) Prusacy stanowili jedynie niewielką część sił koalicji antynapoleońskiej, bo główny wysiłek spoczywał na Rosjanach. Francuzi i owszem, zadali Sprzymierzonym większe straty niż sami ponieśli i byli panami pola bitwy (odnieśli sukces taktyczny), ale jak zauważył Tomasz Rogacki w publikacji z serii Historyczne Bitwy - "tryumf święciła tylko śmierć"... Była to jedna z najkrwawszych bitew doby napoleońskiej.

    Autor filmu zupełnie zapomniał (a może wolał nie pamiętać :?: ) o bitwie pod Rossbach w Saksonii 5 XI 1757 r., gdzie 41 tysięcy Sprzymierzonych (Francuzi plus tzw. armia Rzeszy) poniosło sromotną klęskę z rąk pruskiego króla Fryderyka II, dysponującego armią 22-tysięczną. Prusacy stracili tam 548 ludzi, sprzymierzeni - 10 000 :!: :!: :!:

    Zapomniał też o znaczącej klęsce Francuzów w bitwie nad Kaczawą (26 VIII 1813 r.), gdzie 75 tysięcy sprzymierzonych (Prusacy + Rosjanie) rozniosło francuską Armię Bobru MacDonalda (48 tys. żołnierzy).

    W bitwie w Normandii w 1944 r. udział Francuzów (wojsk liniowych) był bardziej niż skromny (171 komandosów pod dowództwem P. Kieffera lądowało 6 VI 1944 r., potem w walkach brała udział dywizja pancerna gen. Leclerca, która wyzwoliła Paryż, łamiąc zresztą w ten sposób rozkaz alianckich zwierzchników).


  16. Ponoć to z tego czasu pochodzi słynny dziś gest wykonywany przy pomocy środkowego palca ręki, zwany z angielska "Fuck you". Miał się wziąć od tego, że właśnie przy pomocy tego (oraz sąsiedniego) palca Anglicy naciągali cięciwy łuków i po bitwie pokazywali te palce wrogom, którzy przeżyli :mrgreen:

    Francuzi bardzo "lubili" owych łuczników - wziętym do niewoli odcinali dwa palce, co by nie mogli już za ich pomocą "bawić" się łukiem...


  17. W I poł. XV w., kiedy we Francji toczyła się w najlepsze wojna stuletnia, w krajach Rzeszy Niemieckiej trwały walki związane z wojnami husyckimi (1419-1436). Polakom kojarzą się one chyba głównie z "husycką trylogią" Andrzeja Sapkowskiego.

    Ja akurat mieszkam w tym zakątku Polski, gdzie husyci zjawiali się podczas tzw. "wspaniałych jazd" ("spanile jizdy") i bynajmniej czasy te nie były dla Dolnego Śląska wspaniałe...

    Czy ktoś ma ochotę podyskutować o bitwach i dowódcach tego okresu?


  18. Wojnę stuletnią (1337-1453) zwykliśmy postrzegać przez pryzmat zwycięstw odnoszonych przez angielskiego piechura/łucznika nad walczącym konno francuskim rycerzem - pod Crecy (1346), Poitiers (1356) czy Azincourt (1415). Jeśli jest mowa o jakichś sukcesach Francuzów, to najczęściej pada nazwa Orlean i nierozłącznie z nią związana postać Joanny d'Arc. Tymczasem w czasie owego trwającego z górą wiek konfliktu zbrojnego Francuzi odnieśli w starciu z Anglikami wiele zwycięstw.

    Chciałbym zaproponować Wam obejrzenie filmiku "French Battle victories over the English", zamieszczonego na youtubie (

    ), a następnie dyskusję o sukcesach francuskiego oręża w walce z Anglikami. Czemu sukcesy Francuzów są tak marginalizowane? Skutek angielskiej propagandy?

  19. W zasadzie ja wyobrażam sobie lekcję historii treściowo mniej więcej tak (ale to moje takie marzenia) :

    Wyszedłbym od zarysowania historii regionu (oczywiście w kontekście lekcji), następnie Polski, później Europy i świata. Oczywiście w różnych proporcjach czasowych.

    Nie wszystko się da w ten sposób zrobić. Wyobraźmy sobie, że ja miałbym poprowadzić we Wrocławiu w liceum lekcję o sytuacji Polski w pierwszej połowie XVII w. (powiedzmy do powstania Chmielnickiego). Jak mam o tym mówić w kontekście lokalnym, skoro wówczas cały Wrocław i Dolny Śląsk należały do monarchii Habsburgów?

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.