Skocz do zawartości

Leuthen

Użytkownicy
  • Zawartość

    565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Leuthen

  1. IV Srebrnogórska Konferencja Historyczna

    Z trzech poprzednich edycji konferencji były, więc i z tej być powinny Ale pewnie gdzieś dopiero za rok...
  2. Chciałbym podyskutować w tym wątku o bitwie pod Lubaniem na Dolnym Śląsku, jak w temacie zaznaczyłem, ostatnim operacyjnym sukcesie armii niemieckiej w II wojnie światowej (rozpoczęte w analogicznym niemal do bitwy lubańskiej czasie - 6 marca 1945 r. - uderzenie 6 Armii Pancernej SS na Węgrzech zakończyło się niepowodzeniem, tak samo jak kontruderzenie niemieckie pod Budziszynem w kwietniu 1945 r.; Niemcy sprawiali jednak w lasach Saksonii krwawą łaźnię oddziałom 2 Armii LWP dowodzonej przez gen. Karola Świerczewskiego). Jako punkt wyjściowy do rozważań posłużą mi informacje z tekstu autorstwa Klausa Christiana Richtera, emerytowanego oficera Bundeswehry i autora wielu książek (http://www.mtm-versand.de/dmz/Leseproben/lauben/leseprobe.htm) Wskutek sukcesu ofensywy styczniowej Armia Radziecka dotarła na Dolny Śląsk. W połowie lutego 1945 r. radziecka 3 Armia Pancerna Gwardii (ze składu 1 Frontu Ukraińskiego) atakowała w kierunku na Drezno. Pierwszymi celami były miasta Lubań i Zgorzelec. Lubań był broniony przez ocalałe z pogromu resztki 6 Dywizji Grenadierów Ludowych (wcześniej 6 Dywizji Piechoty), dowodzonej przez generała-majora Otto-Hermanna Brücknera. Dywizja ta została niemal całkowicie rozbita podczas walk o przyczółek pod Warką w dniu 15 stycznia 1945 r. Ocalali żołnierze, bez ciężkiej broni, przebili się ostatecznie aż do Lubania, nie byli jednak w stanie zapobiec wdarciu się Rosjan do północnej i wschodniej części miasta. Wskutek tego zostało przerwane ostatnie połączenie stolicy Niemiec w kierunku Wrocławia (linia kolejowa: Berlin – Budziszyn - Zgorzelec – Lubań – Jelenia Góra - Wałbrzych). 16 lutego 1945 r. okrzyknięty twierdzą Wrocław (Festung Breslau) został ostatecznie okrążony. Wywołało to duży niepokój w OKH. Jeśli Niemcy chcieli rozerwać pierścień oblężenia wokół stolicy Śląska, a jednocześnie zaopatrywać bez problemu oddziały dowodzonej przez generała-pułkownika Ferdinanda Schörnera Grupy Armii „Środek”, musieli odblokować ważny węzeł kolejowy, jakim był Lubań. Oprócz tego OKH liczyło na to, że zada poważne straty wysuniętej daleko na zachód 3 Armii Pancernej Gwardii. Z dotychczasowego dowództwa niemieckiego XXIV Korpusu Pancernego (dowódca – generał wojsk pancernych Walther Nehring) utworzono sztab „Grupy Pancernej”, przy czym w obsadzie personalnej stanowisk dowódczych nie zaszły zmiany. „Grupie Pancernej Nehring” został podporządkowany LVII Korpus Pancerny (generał wojsk pancernych Friedrich Kirchner) oraz XXXIX Korpus Pancerny (generał wojsk pancernych Karl Decker). Korpus gen. Kirchnera składał się z: * Przybocznej Dywizji Pancernej Führera (Führerbegleit-PzDivision), dowodzonej przez generała-majora Otto-Ernesta Remera [nawiasem mówiąc bardzo ciekawa postać; za walki pod Charkowem w 1943 r., gdzie dowodził w stopniu kapitana batalionem w składzie dywizji „Grossdeutschland”, otrzymał w maju tego roku Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego; jesienią tego samego roku jako 325. żołnierz Wehrmachtu otrzymał Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego; po rekonwalescencji spowodowanej ciężkim zranieniem na początku 1944 r. przeniesiony – już jako major – na stanowisko dowódcy batalionu wartowniczego „Grossdeutschland” w stolicy Niemiec; odegrał ważną rolę w wydarzeniach 20 lipca 1944 r. w Berlinie, przyczyniając się w znacznej mierze do klęski spiskowców, którzy po zamachu na Hitlera usiłowali przechwycić władzę w Niemczech; odtąd szybko awansował; w listopadzie 1944 r. objął dowództwo Führerbegleitbrigade, przekształconej wkrótce w w/w dywizję; w styczniu 1945 r. został w wieku 32 lat generałem-majorem, stając się przez to jednym z najmłodszych generałów w armii niemieckiej] · 8 Dywizji Pancernej (pułkownik Heinrich-Georg Hax) · 16 Dywizji Pancernej (generał-major Dietrich von Müller) a także dwóch dywizji piechoty, które wzięły udział w walkach jedynie w ograniczonym stopniu. Korpusowi pancernemu gen. Deckera podlegała: · Przyboczna Dywizja Grenadierów Pancernych Führera (Führerbegleit-PzGrenDivision) pod dowództwem generała-majora Hellmutha Mädera [i tu kolejna ciekawostka – dywizja ta jako jedyna wielka jednostka niemiecka w rejonie Lubania dysponowała batalionem niszczycieli czołgów Sd.Kfz. 173 „Jagdpanther”; wyprodukowano jedynie 384 sztuki tego pojazdu, uważanego przez wielu ekspertów za najlepszy niemiecki niszczyciel czołgów II wojny światowej] · 17 Dywizja Pancerna (pułkownik Theodor Kretschmer) · 6 Dywizja Grenadierów Ludowych (generał-major Otto-Hermann Brücker) i jeszcze jedna dywizja piechoty. Te imponujące na papierze siły wyglądały jednak w rzeczywistości siódmego roku wojny nieco inaczej. Większość dowódców dywizji objęła swe jednostki na krótko przed bitwą, wskutek czego po pierwsze nie byli zgrani ze swoimi sztabami, a po drugie ledwie znali podporządkowane oddziały. Jeśli chodzi o personel, brakowało przeciętnie 10 procent do stanu etatowego. Jednakże żołnierze z uzupełnień byli źle wyszkoleni i fizycznie mało odporni. Jeszcze poważniejszym problemem był fakt słabego wyszkolenia dowódców części batalionów i pododdziałów. Zdecydowanie gorzej przedstawiał się stan sprzętu. I tak gotowych do walki opancerzonych pojazdów było: - w 17 DPanc. – 55 (35% stanu etatowego) - w Przybocznej Dywizji Grenadierów Pancernych Führera – 108 (36 % stanu) - w 8 DPanc. – 120 (35%) - w Przybocznej Dywizji Pancernej Führera – 124 (40% stanu) 16 Dywizja Pancerna została uzupełniona tuż przed bitwą jednostkami Dywizji Pancernej „Jüterbog”. Gotowych do walki było 71 pojazdów czyli 47% stanu etatowego. Dywizja ta mogła zostać wprowadzona do akcji dopiero 5 marca 1945 r. Jeśli chodzi o inne jednostki, które miały wziąć udział w bitwie, to 6 Dywizja Grenadierów Ludowych była „jeszcze nie uzupełniona ponownie w całości”, a 103 Brygada Pancerna posiadała „jeszcze tylko nieznaczne siły bojowe”. Największe znaczenie miał jednak brak materiałów pędnych, który już na wstępie czynił niemożliwym działania zakrojone na szerszą skalę działania jednostek pancernych. Sztabowcy z OKH nierealistycznie zakładali (co było normą w 1945 r.), że skoncentrują w rejonie Lubania aż 2000 pojazdów, co jednorazowo okazało się niewykonalne. Z takimi oto siłami Niemcy przystąpili do ofensywy pod Lubaniem. Plan operacji był następujący: w centrum 6 Dywizja Grenadierów Ludowych i 103 Brygada Pancerna, natomiast na skrzydłach korpusy pancerne. Na skrzydle lewym znajdował się XXXIX Korpus Pancerny, silniejsze prawe skrzydło tworzył LVII Korpus Pancerny. Owe pancerne skrzydła miały okrążyć możliwie duże oddziały sowieckie i zamknąć kleszcze pod Nowogrodźcem. Według wspomnień dowodzącego całą operacją, której nadano kryptonim „Gemse” („Kozica”), generała Nehringa, powyższy plan był nieco podobny do bitwy pod Tannenbergiem w 1914 r., oczywiście jeśli chodzi o siły niemieckie. Atak rozpoczął się 2 marca 1945 r. Lewe skrzydło posuwało się początkowo dość płynnie, ale wkrótce Niemcy uwikłali się w krwawe walki. Już 3 marca stało się jasne, że szybkie uderzenie w kierunku Nowogrodźca będzie niemożliwe. Z tego powodu 17 Dywizja Pancerna, która wbiła się głęboko w pozycje Rosjan po obu stronach drogi Zgorzelec-Bolesławiec, skręciła na wschód w kierunku rzeki Kwisy (która przepływa zarówno przez Lubań, jak i Bolesławiec). W nocnym ataku dywizja wdarła się aż do doliny Kwisy i zadała Rosjanom ciężkie straty. Walki toczyły się na obszarze o kształcie nieregularnego wieloboku, którego wierzchołki wyznaczały: Pieńsk, Lubań, Lwówek Śląski, Kotliska, Nowogrodziec, Gierałtów, Godzieszów. Rosjanie nie chwalili się po wojnie swoimi stratami spod Lubania, eksponując straty niemieckie (według nich Niemcy mieli stracić na tym obszarze w lutym i marcu 1945 r. m.in. prawie 34 tysiące zabitych i wziętych do niewoli oraz ponad 660 czołgów i dział pancernych). Jak mocno została poturbowana biorąca udział w walkach po stronie radzieckiej 3 Armia Pancerna Gwardii (oraz 78 Korpus 52 Armii) świadczy chociażby fakt, że na niewielkim stosunkowo fragmencie pola bitwy pod Lubaniem, położonym na północ od tego miasta w trójkącie Radogoszcz – Henryków Lubański – Pisarzowice po zakończeniu niemieckiego ataku naliczono, według relacji dowódcy 6 Dywizji Grenadierów Ludowych, aż 104 zniszczone radzieckie czołgi! Niemiecki korespondent wojenny Heiner Meyer twierdził, że w samym Lubaniu było 80 wraków radzieckich czołgów, co częściowo potwierdzają zachowane fotografie zrujnowanego miasta. Po wojnie starano się także bagatelizować znaczenie walk pod Lubaniem. Na przykład nieżyjący już historyk Ryszard Majewski w swej książce „Dolny Śląsk 1945. Wyzwolenie” (Warszawa – Wrocław 1982) stwierdził, że był to „miejscowy sukces, okupiony dużymi stratami [niemieckimi]” (s. 122), podkreślając przede wszystkim fakt niesamowitego rozdmuchania całej sprawy przez propagandę niemiecką. Istotnie, po zakończeniu walk do Lubania przybył 8 marca sam Joseph Goebbels, który przemówił do żołnierzy na lubańskim rynku, gdzie obecny był także dowódca Grupy Armii „Środek”, gen. Schörner. Trudno się dziwić Niemcom, skoro w tamtym czasie sukcesów było jak na lekarstwo... Obiektywnie należy stwierdzić, że linia frontu w okolicach Lubania, wywalczona w pierwszych dniach marca 1945 r. podczas operacji „Kozica”, pozostała niezmieniona od 6 marca do 8 maja, tj. do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. W czasie, kiedy Rosjanie sforsowali Odrę, okrążyli Berlin i przystąpili wreszcie do finałowych walk, nic się tam nie działo. Kilka lat temu Arkadiusz Wilczyński opublikował książkę „Lubań 1945. Ostatnie zwycięstwo III Rzeszy (wyd. I – Wydawnictwo KERA, Zielona Góra 2005; wyd. II – CB Agencja Wydawnicza, b.m.w. 2006). Niestety, ma ona sporo mankamentów, które dość dokładnie omówiono na http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=99&t=119825 (są tam również moje uwagi; oprócz nich warto dodać jeszcze jedną - opis samej bitwy u Wilczyńskiego to tylko 34 strony). Zapraszam wszystkich chętnych do dyskusji o bitwie pod Lubaniem.
  3. Ktoś może interesuje się walkami na terenie obecnej południowo-wschodniej Polski w latach 1914-1915? Jak oceniacie rezultaty tych walk? Czy wg Was armia austro-węgierska mogła nie dopuścić do utraty niemal całego terytorium Galicji jesienią 1914 r.? Czy pomoc Niemiec dla sojusznika do wiosny 915 r. była wystarczająca? Zapraszam do dyskusji
  4. 23 listopada 2011 b.r. w Muzeum Śląskim w Katowicach odbędzie się konferencja pt. "Śląsk a I wojna światowa". Program 9.00-9.15 Powitanie zgromadzonych i otwarcie 9.15-9.45 Prof. Marek Czapliński, Podsumowanie stanu badań i perspektywy nowej historiografii 9.45-10.15 dr Bernard Linek - Śląsk w polityce Niemiec w czasie I wojny 10.15-10.45 dr Miłosz Skrzypek – Cieszyniacy na frontach I wojny światowej Przerwa na kawę 11.15-11.45 dr Maciej Borkowski – Życie codzienne w miastach śląskich w czasie I wojny św. 11.45-12.15 dr Leszek Krzyżanowski - Kościół katolicki na Górnym Śląsku w okresie I wś 12.15-12.45 Jakub Grudniewski – Prezydencja rejencji opolskiej podczas I wojny światowej. Mobilizacja i pobór do wojska, zarządzenia wojskowe, organizacja zaplecza 12.45-14.00 – przerwa na obiad 14.00-14.30 Paweł Parys– Wojenne kariery późniejszych powstańców 14.30-15.00 Mirosław Węcki – Wojenne kariery późniejszych funkcjonariuszy NSDAP 15.00-15.30 Michał J. Witkowski – Arystokracja na Górnym Śląsku w czasie I wś 15.30-16.00 Natalia Kania – Zbiory AP w Gliwicach dla dziejów Śląska w czasie I wś
  5. Na początek takie oto wspomnienie... W drugiej połowie lipca b.r. wędrowałem z dziewczyną przez polskie Beskidy Wschodnie (Beskid Niski i Bieszczady). W nieistniejącej łemkowskiej wsi Czarne na łące obok cmentarza z I wojny światowej znajdował się samotny krzyż, na którym były wyryte słowa: "Ku pamięci i przestrodze potomnych spoczywa pod tym krzyżem kilkuset żołnierzy Wehrmachtu. Wszyscy zginęli w okrutnej i zapomnianej bitwie o karpackie przełęcze, która pod koniec roku 1944 pochłonęła ponad 130 tysięcy istnień ludzkich...". Ową "okrutną i zapomnianą bitwą" była właśnie tytułowa operacja dukielska. Rozpoczęła się ona 8 IX 1944 r., a jej celem było przebicie się na Słowację (wówczas Czechosłowację), gdzie w sierpniu wybuchło powstanie. W operację były zaangażowane gigantyczne siły Armii Radzieckiej: 3 korpusy pancerne (w tym jeden gwardyjski) i jedna samodzielna brygada pancerna, 1 korpus kawalerii Gwardii, 30 dywizji piechoty oraz czechosłowacki korpus armijny gen. Svobody, wspierane przez 2 Armię Lotniczą (1500 samolotów). Choć w potocznym mniemaniu uderzenie szło tylko wzdłuż drogi Dukla-Barwinek-Preszov, to walki toczyły się na froncie szerokości kilkudziesięciu kilometrów. Turysta wędrujący dziś przez wschodnie partie Beskidu Niskiego może się natknąć czasem na mogiły żołnierzy AR (np. w niesitniejącej wsi Jasiel czy też na zboczu Filipowskiego Wierchu) czy też pomniki upamiętniające te walki (np. pomnik na przełęczy Kalinovske Sedlo, którędy 20 IX 1944 r. pierwsi żołnierze AR przedostali się na teren d. Czechosłowacji). Niemcy stawili twardy opór i zdając sobie sprawę z wagi tego odcinka frontu, błyskawicznie ściągnęli tam wzmocnienia. Doszło do zażartych, długotrwałych walk w trudnym górskim terenie, który sprzyjał obrońcom. 6 X 1944 r. oddziały korpusu czechosłowackiego opanowały Przełęcz Dukielską, która doczekała się wśród żołnierzy tej jednostki określenia "nienasycona przełęcz", zaś w dolinie na południe od wiosek Iwla i Teodorówka koło Dukli doszło do wielkiej bitwy pancernej (ze strony niemieckiej walczyły tam 3 dywizje pancerne!), od czasów której do tego miejsca przylgnęła nazwa "Dolina Śmierci". Wg przekazów potoki spływające ze zboczy tej doliny były jesienią 1944 r. zabarwione na czerwono od krwi poległych i rannych żołnierzy... Czy ktoś miałby ochotę podyskutować o tych zapomnianych chyba wydarzeniach?
  6. 3 dni temu dostałem na maila poniższą wiadomość Szanowni Państwo, Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego poszukuje nauczycieli historii i multiplikatorów, który chcieliby wziąć udział w polsko-niemieckim seminarium: „Historia i mass media” (zajęcia będą prowadzone w języku polskim i niemieckim). Termin: 12.-16.02.2012 Miejsce: Krzyżowa (woj. dolnośląskie) Koszt: 120 zł (nocleg, wyżywienie, opieka programowa) Kontakt: Bartłomiej Gasiulewicz Asystent ds. programowych Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego Krzyżowa 7, 58-112 Grodziszcze Tel: +48 74 85 00 398 Faks: +48 74 85 00 342 bartek@krzyzowa.org.pl PS dalsze informacje oraz formularz zgłoszeniowy znajdziecie Państwo w załączniku. Z pozdrowieniami z Krzyżowej, Bartłomiej Gasiulewicz TYLE MAIL... Dla niewtajemniczonych: Krzyżowa to miejscowość położona koło Świdnicy na Dolnym Śląsku (ok. 70 km od Wrocławia), znana z II wojny światowej ("Krąg z Krzyżowej" - niemiecka opozycja), ale też jako rodowa posiadłość gen. Helmuta von Moltke (architekta sukcesu pruskich "Einheitskriege" w trzeciej ćwierci XIX w.; grobowiec von Moltkego znajduje się niedaleko pałacu w Krzyżowej). Prawie 4 lata temu, w styczniu 2008 r. byłem tam na polsko-niemieckich warsztatach historycznych dla studentów o totalitaryzmie. Bardzo miło wspominam ten czas. Dobre jedzenie, piękna okolica (z jednej strony widać masyw bardzo historycznej góry Ślęży --> Thietmar, z drugiej - nie mniej historyczne Góry Sowie, kojarzone choćby z "Riese" ), historyczne (w tym pałacu mieszkał H. von Moltke!) i urokliwe miejsce, ciekawe zajęcia, interesujący ludzie... Czego chcieć więcej? :-) Ja prawdopodobnie pojadę
  7. Z ukochaną uciekł z obozu. Dożył 90 lat Były więzień Auschwitz, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata Jerzy Bielecki zmarł w czwartek w Nowym Targu - poinformowało Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, którego zmarły był honorowym prezesem. Mężczyzna w 1944 roku przebrany za SS-mana razem z ukochaną - Cylą Cybulską wyjechał z obozu Auschwitz. Los rozdzielił ich jednak na 39 lat. Jerzy Bielecki urodził się 28 marca 1921 roku w Słaboszowie na Kielecczyźnie. Tuż przed wojną był uczniem gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie. Gdy wybuchła wojna, chciał walczyć z Niemcami. Wraz z pięcioma kolegami postanowił przez Węgry przedostać się do polskiej armii we Francji. Nie zdołał. 7 maja 1940 roku został aresztowany przez Niemców. Lata uwięzienia Naziści więzili Bieleckiego w Nowym Sączu, a także w Tarnowie, skąd 14 czerwca 1940 roku został przywieziony w pierwszym transporcie 728 polskich więźniów politycznych do tworzonego KL Auschwitz. Otrzymał numer 243. Przez półtora roku pracował w komandach zewnętrznych. Dzięki znajomości języka niemieckiego z początkiem 1942 roku trafił do pracy w młynie w Babicach. Więźniów wspierali tam członkowie ruchu oporu. W młynie uwierzył, że może przetrwać obóz. Po ucieczce jednego z więźniów, pozostałych przeniesiono do gorszych komand. Bielecki kosił trawę na całym terenie należącym do obozu. Wówczas po raz pierwszy zobaczył na dziedzińcu krematorium ogromną liczbę ciał ofiar przygotowanych do spalenia. Pracował także jako mechanik w warsztacie naprawczym oraz w magazynie zbożowym. Miłość na wojnie W obozie Jerzy Bielecki poznał Żydówkę Cylę Cybulską, która do Auschwitz II - Birkenau trafiła 19 stycznia 1943 roku z getta w Zambrowie. Zakochali się w sobie. Jurek obiecał kobiecie, że wyrwie ją z piekła Auschwitz. 21 lipca 1944 roku przebrany za SS-mana razem z Cylą wyjechali z obozu. Po brawurowej ucieczce przyrzekli sobie, że po wojnie się spotkają. Cyla ukrywała się do końca wojny we wsi Przemęczany-Gruszów u rodziny Czerników, znajomych wujka Jerzego Bieleckiego, gdzie była traktowana jak córka. Bielecki walczył w oddziale partyzanckim AK. Rozdzieliła ich wolność Po wojnie Cyla otrzymała wiadomość, że Jurek zginął w partyzantce. On usłyszał, że jego ukochana wyjechała do Szwecji i tam zmarła. Ich drogi się rozeszły na kilkadziesiąt lat. W maju 1983 roku Cyla, mieszkająca z rodziną w Nowym Jorku, dowiedziała się od Polki, która u niej sprzątała, że Jurek żyje. Kobieta widziała film dokumentalny, w którym Bielecki opowiadał swą historię. Cyla zdobyła jego numer telefonu. 8 czerwca 1983 roku przyleciała do Polski. Mężczyzna czekał na nią z bukietem 39 róż, za każdy rok rozłąki po jednej. Cyla Cybulska zmarła w 2006 roku. Sprawiedliwy Bielecki w 1985 roku za pomoc Żydom w latach okupacji hitlerowskiej odznaczony został przez Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie Medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Był Honorowym Obywatelem Państwa Izrael. W 2006 roku Jerzy Bielecki był jednym z 32 byłych więźniów, który spotkał się z papieżem Benedyktem XVI przed Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku 11 byłego obozu Auschwitz I. Jerzy Bielecki był założycielem i honorowym prezesem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich, które grupuje byłych więźniów, ich rodziny, a także zainteresowanych historią Auschwitz i osoby kultywujące pamięć o wydarzeniach sprzed lat. http://www.tvn24.pl/12690,1721548,0,1,z-ukochana-uciekl-z-obozu-dozyl-90-lat,wiadomosc.html
  8. Nie "40:1" a "12:1" czyli Węgierska Górka

    Ogólnie interesuje mnie temat walk jednostek bawarskich na terenach obecnej Polski na przestrzeni dziejów - od XVIII po XX wiek 7 DP jak najbardziej była bawarska, stąd jest w polu moich zainteresowań :thumbup: Z tą dywizją są niestety problemy - brak jest solidnych opracowań na temat jej działań! "Chronik der 7. Infanterie-Division München" Wilhelma Hertleina jest do bólu ogólnikowa (narzekał na nią w liście do mnie p. Ryszard Dalecki, autor monografii Armii "Karpaty", który chciał poznać niemiecki opis bitwy pod Krzywczą). Są oczywiście jakieś wspomnienia, są propagandowe publikacje, ale ogólnie - kicha Co się tyczy strat niemieckich... Duży cmentarz zbiorczy niemieckich żołnierzy poległych we IX 1939 r. w Polsce południowej powstał w Bielsku (obecnie Bielsko-Biała) w 1939 lub w 1940 r. Tam z pewnością leżeli polegli pod Węgierską Górką żołnierze 7 DP. Jest mały problem - w miejscu cmentarza po wojnie powstał kamping! Lokalizacja nie była przypadkowa. Szczątki tych, których udało się wykopać po 1989 r., przeniesiono na zbiorczy cmentarz w Siemianowicach Śląskich (trafiają tam kości żołnierzy niemieckich z części terenu Śląska i Małopolski). Niemcy, wbrew obiegowym opiniom, mają obecnie niezły bajzel z dokumentacją gdzie ilu było poległych przed ekshumacjami. Np. gdy napisałem kiedyś do Volksbund Deutsche Kriegsgraeberfuersorge (Niemiecki Krajowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi) z pytaniem, ilu z 22 poległych żołnierzy 83 PP 28 DP Wehrmachtu poległych 2 IX 1939 r. pod Gostyniem (rejon Wyr) ekshumowanych w 1940 r. i przeniesionych do Bielska (przysłałem ich imienną listę z datami urodzin, śmierci i przydziałem do konkretnej kompanii pułku; listę zestawił i opublikował weteran pułku) przeniesiono do Siemianowic, bardzo podziękowano mi za list, bo niektórych poległych z tej listy w ogóle nie mieli w swoich rejestrach :excl: Tak więc - jeśli "lądowy Emmerling" zechce udowadniać cos na podstawie danych niemieckich, życzę mu szczęścia
  9. Tomaszów Lubelski '39

    Druga co do wielkości bitwa Polskiego Września (jeśli I i II BT połączymy), po Bzurze - równie katastrofalnie dla nas co Bzura zakończona. Niemcy mieli tam jednak ciężką przeprawę i bardzo wysokie straty, jeśli zaś wczytacie się w niemieckie relacje, wyczytacie, co się tam działo! Polacy potrafili tam np. okrążyć cały niemiecki pułk i odciąć go zupełnie od macierzystej dywizji niemal go rozbijając (tak było w przypadku 83 Pułku Piechoty, tzw. "Strzelcy Jeleniogórscy", z 28 Dywizji Piechoty WH). Z drugiej strony Niemcy potrafili Polaków zaskakiwać - urządzili na Polaków wiele zasadzek (w ten sposób zginął m.in. gen. Kustroń oraz wybito niemal cały 3 Pułk Ułanów Śląskich). Wart podkreślenia nieco zapomniany fakt, iż była to bitwa częściowo pancerna (czołgi z obu stron). Kolejny raz mogliśmy we IX 1939 r. odnieść tam spektakularne zwycięstwo. Biliśmy się jak nigdy, przegraliśmy jak zawsze
  10. Link podałem w pierwszym poście, ale dla Ciebie podam poniżej raz jeszcze http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105709,10031614,Nauczyciele_na_bezrobociu__mlodych_usuwa_sie_pierwszych.html Póki co, od jesieni zeszłego roku, mam pracę, z której jestem zadowolony (miejsce pracy podane w liście ), gdzie mogę czasem wykorzystać swoją wiedzę historyczną ku pożytkowi tzw. "ogółu". Pensja nie jest wysoka, ale na życie i dwie moje pasje (historia oraz góry) w zupełności starcza. Nie mam "kompleksu Damoklesa", w przeciwieństwie do wielu Polaków...
  11. Niedawno Gazeta Wyborcza "Wrocław" opublikowała mój list będący reakcją na artykuł w tejże gazecie. Zainteresowanych odsyłam tu http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105709,10031614,Nauczyciele_na_bezrobociu__mlodych_usuwa_sie_pierwszych.html Jestem historykiem po specjalizacji nauczycielskiej, nie pracującym w zawodzie (po szczegóły odsyłam do powyższego linka). Wiem jednak, że młodzież można zaciekawić - choćby udowadniając im, że za posągowymi bohaterami (Piłsudski, Kościuszko, Kazimierz Wielki) kryją się ludzie z krwi i kości (by wspomnieć tu stan trzeźwości Kościuszki pod Maciejowicami :thumbup: ), a podręcznikowa wersja wydarzeń czasem jest bardzo daleka od rzeczywistości (choćby Turcy i rzekomo wymuszone przez nich wielkie odkrycia geograficzne u schyłku średniowiecza). Kiedyś na lekcję wychowawczą, którą prowadziłem robiąc praktykę w LO, przyniosłem swój mundur używany podczas rekonstrukcji. Zacząłem im opowiadać o inscenizacjach, o znalezieniu się w centrum szarży ułanów nad Bzurą, o jeździe transporterem opancerzonym, o tym, co mógł czuć zwykły żołnierz ("szał bitewny" rekonstruktorów) itp. W klasie było słychać przelatującą muchę! A jak jeszcze powiedziałem, że chętni mogą przymierzyć mundur, to był szał Na innej lekcji wychowawczej spytałem innych uczniów - czy historia wpływa jakoś na nasze współczesne życie. Powiedzieli, że nie. Wtedy spytałem o doniesienia mediów nt. "teczek". Trochę ich zgasiło Potem było pytanie, czy historia będzie miała wpływ na ich życie. Znów zaprzeczyli. Wtedy spytałem, czy ktoś z nich wybiera się na medycynę. Zgłosiła się jedna dziewczyna. Pogratulowałem jej ambitnych planów i powiedziałem: na pierwszym roku będziesz zdawała egzamin z historii medycyny. Nie była zachwycona Miałem na studiach świetnego dydaktyka historii, dr. Karola Sanojcę. Nauczył nas, jak prowadzić lekcje ciekawie. Wcale nie każda lekcja ma być "show" z fajerwerkami. Nawet nie powinna! Nie powinna również być zanudzaniem stertą szczegółów! Historia powinna uczyć myślenia. Trzeba ją najpierw rozumieć. Ucząc licealistów na praktyce, dałem im np. zadanie domowe (lekcja z reformacji): wyobraź sobie, że jesteś papieżem Leonem X i właśnie dowiedziałeś się o wystąpieniu Marcina Lutra. Napisz do niego list, w którym ustosunkujesz się do głoszonych przez niego poglądów. Haczyk: ja znałem historyczną odpowiedź Oni musieli kombinować. Rezultaty były różne - a ile miałem ubawu sprawdzając potem ich prace. Przykłady: "Do ojca dyrektora Marcina Lutra" "Jak nie spełnisz mojej drobnej prośby [chodzi o zdjęcie z drzwi katedry w Wittenberdze 95 tez i zaprzestanie ich głoszenia], to rzucę na Ciebie klątwę. Ja bym ją spełnił, panie Luter!" "Niniejszym zostajesz skazany na śmierć przez spalenie na stosie. Od tego wyroku nie przysługuje odwołanie" :clap: :clap: :clap:
  12. 67 rocznica Powstania Warszawskiego

    Z góry proszę o ewentualne przeniesienie tego posta do stosownego działu przez moderatora, jeśli trafił nie tu, gdzie trzeba :wink: Minionej nocy minęła 67. rocznica pierwszego zrzutu zaopatrzenia dla powstańców warszawskich. W nocy 4/5 sierpnia 1944 r. trzy polskie załogi z 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych wykonały operacje zrzutowe nad powstańczą Warszawą (w tajemnicy przed Anglikami). Rozpoczęła się w ten sposób jedna z najbardziej niezwykłych i najcięższych operacji lotniczych DWS. Jej kulminacyjnym punktem była akcja "Frantic 7" w dniu 18 IX 1944 r., kiedy to ponad setka amerykańskich "Latających Fortec" dokonała dziennego zrzutu. Podczas lotów zaopatrzeniowych nad Warszawę zginęło 238 członków załóg (Polaków, Anglików, Nowozelandczyków, Południowoafrykańczyków) - prawie co piąty lotnik, który brał udział w lotach nad Warszawę, nigdy do bazy już nie wrócił... Wyżej wymieniona liczba nie obejmuje lotników amerykańskich z 8 Armii Lotniczej (straty podczas "F. 7": jedna B-17 i dwa P-51; z "Fortecy" kilka osób przeżyło, zginęli obaj piloci "Mustangów"). 18 IX b.r., w rocznicę "Frantica 7", we wrocławskim kościele św. Faustyny na osiedlu Biskupin o godz. 21 odbędzie się Msza Św. w intencji lotników polskich i innych narodowości, którzy zginęli niosąc pomoc Powstaniu Warszawskiemu. Zapraszam na nią wszystkich. W PW zginęło tysiące powstańców i dziesiątki tysięcy cywili. O nich mówi się często. Lotników zginęło niecałe ćwierć tysiąca, ale ich bohaterstwo zasługuje na nie mniejszą pamięć niż czyny mieszkańców Stolicy. Pamiętajmy o nich...
  13. W latach 1740-1763 Prusy z Austrią (plus ich sojusznicy) stoczyły 3 wojny o Śląsk (tzw. wojny śląskie), który ostatecznie wpadł w ręce pruskie, dzięki czemu państwo to awansowało do grona mocarstw, co wkrótce przyczyniło się do rozbiorów Polski, a w dalszej perspektywie do zjednoczenia Niemiec pod przewodnictwem Prus. Wydarzenia te, aczkolwiek posiadały ogromne znaczenie i w które zaanagażowane było wiele państw (III wojna śląska, znana szerzej pod nazwą wojny siedmioletniej, nazywana jest "wojną światową XVIII wieku", gdyż działania militarne toczyły się w Europie, Azji i Ameryce) są w polskiej historiografii słabo opisane. Król Prus, Fryderyk II (zwany Wielkim), które je zapoczątkował, nie jest (ze zrozumiałych względów) przez Polaków lubiany, choć - na nieszczęście dla nas - był bardzo zdolnym wodzem. Czy kogoś z forumowiczów interesują wojny austriacko-pruskie w XVIII wieku? Czy komuś coś jeszcze mówią nazwiska: Seydlitz, Ziethen, Laudon lub miejscowości: Małujowice, Dobromierz czy Lutynia?
  14. W przyszłym tygodniu, konkretnie 13 X, w Tarnowie odbędzie się konferencja "Szlakiem Frontu Wschodniego I Wojny Światowej po Małopolsce". Program dostępny tutaj http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/aktualnosci/dl Ww. konferencja to element szerszego projektu, o którym można poczytać tu http://www.malopolskie.pl/Wydarzenia/index.aspx?id=5611
  15. Nie neguję, że na tej konferencji, na której byłeś Ty, było miło - po prostu mówię o tej, na której byłem teraz ja Pierwszy raz zetknąłem się osobiście z Olejką (wcześniej czytałem jego książki) i rzeczywiście - szumu wokół siebie zrobić potrafi sporo. A co do roku wyborczego - to samo mówił mi znajomy, gdy wiózł mnie dookoła centrum Tarnowa samochodem. Powodem były remonty dróg, które nagle zaczęto uskuteczniać w wielu miejscach
  16. Chciałbym poinformować, że konferencja w Tarnowie była najgorszą konferencją, jakiej miałem okazję się przysłuchiwać (a byłem na dosyć wielu)! Szczegółowe omówienie na http://forum.ioh.pl/viewtopic.php?t=17456
  17. Big Week

    Polecam Ci książkę Steva Darlowa "Specjalne operacje bombowców podczas II wojny światowej", która w tym roku ukazała się w Polsce (nakładem wydawnictwa MUZA SA). Rozdział 6 opisuje "Wielki Tydzień", konkretnie nalot na zakłady w Gotha, ale być może znajdziesz tam też coś o nalotach na Ratyzbonę, co pomoże Ci w poszukiwaniach (dane bibliograficzne innych pozycji etc.). Pozdrawiam i powodzenia w poszukiwaniach Leuthen
  18. Z napisanych po II wojnie światowej książek możemy się dowiedzieć o Polakach walczących z żołnierzami niemieckimi i radzieckimi w 1939 r., o walkach PSZ na Zachodzie i Wschodzie, o partyzantce w kraju... Rzadko jednak porusza się zagadnienie Polaków z ziem wcielonych do ZSRR w '39, których powołano do Armii Czerwonej. Jednym z nich był Ryszard Majewski [nie mylić ze zmarłym niedawno historykiem wojskowości], ur. w 1924 r. Został on przymusowo wcielony do 295 Dywizji Piechoty Gwardii i od 15 X 1942 r. do lutego 1943 r. walczył w Stalingradzie. W kwietniu zgłosił się do dowódcy dywizji z prośbą o przeniesienie do jednostki polskiej. Miesiąc później był już w Sielcach, w 1 DP im. Tadeusza Kościuszki... Takich ludzi jak Majewski było zapewne wielu. Może ktoś z Was zna podobne przypadki?
  19. Chciałbym zaprosić wszystkich na cykl imprez związanych z rocznicą wydarzeń, które rozegrały się ćwierć tysiąca lat temu na północny-wschód od Legnicy. Armia pruska, pod wodzą samego króla Fryderyka II, poturbowała poważnie austriacki korpus dowodzony przez utalentowanego wodza - gen. Laudona. Plakat z programem: http://www.muzeum-miedzi.art.pl/images/sto...twa_legnica.jpg Tak w skrócie: Sobota, 14 sierpnia 2010 r. godz. 11.00 - Muzeum Miedzi w Legnicy (dawna Akademia Rycerska) - odczyt dr. Piotra Pregiela o bitwie pod Legnicą - tej z 1760 r. godz. 12.30 - rajd rowerowy spod muzeum na pole bitwy (szczegóły: http://www.muzeum-miedzi.art.pl/index.php?...i&Itemid=69 ). cały dzień - biwak oddziałów rekonstrukcyjnych na polu bitwy (możliwość zwiedzania obozowisk) godz. 18.00 - rekonstrukcja bitwy O szczegółach rekonstrukcyjnych można poczytać na stronie grupy odtwarzajacej pruski regiment "Alt Kreytzen": http://www.altkreytzen.org.pl/ilegnica.php Poniżej - jako załącznik - wrzucam tekst o bitwie ze strony Muzeum Miedzi w Legnicy (w nawiasach moje komentarze): "Spośród czterech głośnych bitew stoczonych pod Legnicą (1241, 1634, 1760, 1813) [pytanie - czy którakolwiek z wymienionych bitew jest rzeczywiście głośna - poza bitwą pod Legnicą w 1241 r., o której dzieci uczą się z podręczników do historii; test - proszę rozszyfrować pozostałe dwie bitwy - poza tą z 1760: kiedy dokładnie, kto z kim oraz z jakim rezultatem walczył; poza tym autor zapomina o dwu kolejnych bitwach w bezpośrednim sąsiedztwie Legnicy: z 1238 r. oraz bitwie pod Ulesiem w 1452 r.] ta z 15 VIII 1760 r. wydaje się być najmniej znana współczesnym Legniczanom [patrz uwaga wyżej] . Przypadająca w tym roku 250 rocznica rozegrania tej bitwy jest więc dobrą okazją do jej przypomnienia, poznania okoliczności polityczno-militarnych w jakich się rozegrała, jej przebiegu oraz znaczenia dla Legnicy, a także do zaznajomienia się z samym miejscem zmagań sprzed 250 lat. Bitwa rozegrała się na północny-wschód od Legnicy. Manewrujące już od kilku dni na południe od naszego miasta dwie silne armie (łącznie ok.150 tyś. żołnierzy) : pruska, dowodzona przez samego króla Fryderyka II oraz austriacka pod komendą Gwidona Ernesta Laudona starły się ze sobą pomiędzy Pątnowem Legnickim a Bieniowicami [de facto zaangażowane bezpośrednio w bitwę siły obu stron liczyły łącznie ok. 60 tys. ludzi: Fryderyk miał 30 tys. - mniej więcej tyle, ile austriacki korpus Laudona; poza tym przebywająca w okolicy armia feldmarszałka Dauna - nomen omen - która miała na spółkę z korpusem Laudona zamknąć Friedricha w wielkim kotle, liczyła ok. 60 tys. ludzi; kolejne kilkadziesiąt tysięcy ludzi to armia rosyjska w pobliżu] . Przebieg bitwy potwierdził znakomitą sprawność armii pruskiej i wielki talent dowódczy króla Fryderyka II [i niechęć Dauna do Laudona oraz kunktatorstwo tego pierwszego, który nie potrafił zgnieść trzykrotnie słabszej liczebnie armii Fryderyka - nie wspominając już o tym, że podczas bitwy pruski regiment piechoty dokonał wyczynu bez mała niemożliwego - zaatakował i rozbił austriacką jazdę :dots: ]. Bitwa mimo znaczącej przewagi wojsk austriackich zakończyła się ich klęską, pozwoliła też wyjść cało Fryderykowi II i jego armii z zaciskających się wokół nich kleszczy utworzonych przez współdziałające ze sobą, ale nieudolnie, armie austriacką i rosyjską. Trudne, a nawet dramatyczne położenie armii pruskiej przed samą bitwą a mimo to zwycięskie wyjście z całej opresji, stało się powodem określania tej bitwy jednym z „cudów Domu Hohenzollernów” ["cud domu brandenburskiego" nastąpił dwa lata później, gdy w styczniu 1762 r. umarła caryca Elżbieta i Rosja przystąpiła do wojny po stronie Fryderyka, gdyż tron objął Piotr III - fanatyczny wielbiciel pruskiego monarchy - w miejsce nieprzejednanej dla Fryderyka carycy; długo Fryderyk się nowym sojusznikiem nie nacieszył, bo w lipcu 1762 r. małżonka rzeczonego cara dokonała zamachu pałacowego i wyprawiła niekochanego męża na drugi świat, obejmując rządy jako Katarzyna II]. Niektórzy piszą, że zwycięstwo Fryderyka II pod Legnicą było "cudem nad Kaczawą". Taka opinia deprecjonuje jego zdolności dowódcze i możliwości armii pruskiej To tak samo, jakbyśmy mówili o późniejszej o 160 lat bitwie warszawskiej "Cud nad Wisłą" (modne określenie). To rozumiem, że bitwę 1920 r. pod Warszawą wygraliśmy przez przypadek?
  20. Dziś mija 35 rocznica wejścia Polaków na Broad Peak Middle - jeden z wierzchołków masywu Broad Peak (najwyższy wierzchołek - o wysokości 8051 m n.p.m. - jest zaliczany do Korony Himalajów) w Karakorum w Pakistanie. Wyprawa polskich himalaistów z Klubu Wysokogórskiego z Wrocławia dokonała historycznego czynu - jako pierwsi Polacy weszli na dziewiczy ośmiotysięczny wierzchołek. Niestety, w drodze powrotnej do bazy w zamieci śnieżnej (już po północy - czyli 29 lipca 1975 r.) zginęło 3 z 5 uczestników. Cena za sukces okazała się zbyt wysoka... Na zawsze w masywie Broad Peak pozostali: Marek Kęsicki (25 lat) Bogdan Nowaczyk Andrzej Sikorski ['][']['] Do bazy zdołali powrócić po udanym ataku: Kazimierz Głazek (1939-2005) Janusz Kuliś (1950- ) Zdobycie Broad Peak Middle stanowiło początek złotej ery polskiego himalaizmu, która trwała do przełomu lat 80. i 90. XX w.
  21. Wojny śląskie

    Dobra wiadomość dla miłośników historii wojskowości czasów fryderycjańskich: ukazały się materiały z konferencji w Środzie Śląskiej (5-6 XII 2007), poświęconej bitwie pod Lutynią. Zła wiadomość: są dostępne tylko w dwu punktach sprzedaży we Wrocławiu (antykwariat naukowy przy ul. Szewskiej oraz księgarnia naukowa im. Kopernika przy ul. Kuźniczej) plus w internecie (ale drożej niż w w/w punktach) Dobra wiadomość: Leuthen (tzn. ja ) pomny na źródło swego pseudonimu i dążący do popularyzacji rzeczonej batalii postanowił, że jeśli ktoś z forumowiczów zechce wejść w posiadanie tejże rzadkiej pozycji, zakupi mu ją i wyśle za zwrotem kosztów zakupu (28 zł) i przesyłki PS Ludzie nie chcący zawracać głowi Leuthenowi mogą wejść na stronę http://www.chronicon.pl/index.php?act=aktualniew i zamówić sobie rzeczoną pozycję przez internet
  22. Operacja dukielska 1944

    Akurat do wspomnianej wsi Czarne można dojechać samochodem. W pobliskiej Radocynie (też nieistniejąca wieś) jest ośrodek wypoczynkowy nadleśnictwa Gorlice oraz studencka baza namiotowa, a obok tej drugiej widziałem w lipcu ubiegłego roku samochody gości. Wracając zaś do operacji dukielskiej - rozmawiałem m.in. o niej w zeszłym roku z dwoma Słowakami, których spotkałem w Bieszczadach. Generalnie byli zaskoczeni moją wiedzą o Czechach i Słowacji, bo wspomniałem m.in. o korpusie czechosłowackim gen. Svobody. Oni spytali, czy jacyś Polacy bili się z Niemcami u boku Armii Radzieckiej. "No tak, dwie armie" - odpowiedziałem
  23. Operacja dukielska 1944

    Nieistniejąca już wieś Czarne znajduje się 25 km na południowy-wschód od Gorlic, w pobliżu granicy ze Słowacją.
  24. Bitwa pod Gorlicami należała do największych i najważniejszych bitew stoczonych podczas I wojny światowej na terenach Polski. Nazywana jest, ze względu na swe znaczenie, przełomem gorlickim. Generalnie dość słabo znana poza Galicją, dlatego pozwolę sobie wrzucić tekst, który napisałem w 2005 r. z okazji 90. rocznicy bitwy (ukazał się drukiem w miesięczniku "Odkrywca" w 2006 r.): 90 lat temu, 2 maja 1915 roku, rozpoczęła się jedna z największych i najważniejszych bitew I wojny światowej na froncie wschodnim. Na skutek wojennych wydarzeń Gorlice zostały obrócone w perzynę, lecz za tę cenę zapisały się na stałe na kartach historii... Wiosną 1915 r. sytuacja państw centralnych nie była najlepsza. Na froncie zachodnim Niemcy musieli przejść do defensywy. Sprzymierzone z Niemcami Austro-Węgry poniosły w ciągu pierwszych 9 miesięcy wojny szereg porażek. Na wschodzie Rosjanie zajęli znaczną część Galicji. Przez całą zimę toczyły się zacięte walki w Karpatach, które usiłowali sforsować Rosjanie, by wedrzeć się na Nizinę Węgierską. Choć nie udało im się tego dokonać, to jednak walczące w górach wojska austro-węgierskie były u kresu wytrzymałości. Do 30 kwietnia 1915 r. straty CK-wojsk wyniosły niemal 1,5 mln ludzi, w tym ponad 220 tysięcy zabitych. Także Rosjanie ponieśli ogromne straty, sięgające 2,5 mln ludzi. W tych okolicznościach niemieckie naczelne dowództwo zdecydowało się na zabranie z frontu zachodniego (gdzie, jak wspomniano, Niemcy przeszli do defensywy) kilku większych związków wojskowych i przeniesienie głównego ciężaru działań wojennych na front wschodni, wspierając tym samym osłabionego austriackiego sojusznika. Podjęto więc plan ofensywnego przełamania, i to nie wprost na froncie karpackim, lecz w zachodniej Galicji. W rejonie Gorlic przebiegający w Karpatach na kierunku wschód-zachód front wyginał się na północ ku Wiśle. W porozumieniu z główną kwaterą austriacką stworzono nową 11.Armię, która miała wejść w dotychczasowe pozycje austriackie naprzeciw Gorlic, między austro-węgierską 3. i 4. Armię. Dowódcą nowej 11.Armii i kierownikiem całości operacji natarcia został generał pułkownik August von Mackensen. Jako szefa sztabu przydzielono mu ówczesnego pułkownika Hansa von Seeckta. W skład 11.Armii weszły cztery niemieckie korpusy, przerzucone z frontu zachodniego: XLI Korpus Rezerwowy (81. i 82.Rezerwowe Dywizje Piechoty), Korpus Gwardii Pruskiej (1. i 2.Dywizja Piechoty Gwardii Pruskiej), Korpus Kombinowany (pruska 119.Dywizja Piechoty oraz bawarska 11. Dywizja Piechoty) i X Korpus (19. i 20.Dywizja Piechoty), a także austro-węgierski VI Korpus, złożony z 12.Dywizji Piechoty i węgierskiej 39.Dywizji Piechoty. 11.Armia, licząca w sumie 128 977 żołnierzy, 606 dział (448 lekkich i 158 ciężkich), 260 karabinów maszynowych i 70 moździerzy, miała uderzyć po obu stronach Gorlic na 32,5 kilometrowym odcinku Ropica Ruska – Rzepiennik Strzyżewski. Atak tych wojsk miała wspierać potężna siła ognia artylerii. Na południe od 11.Armii znajdowały się stanowiska 3.Armii austro-węgierskiej gen. Boroevicia. W natarciu miał uczestniczyć jedynie jej X Korpus, który obsadzał Magurę Małastowską. W skład tego korpusu wchodziły cztery słabe dywizje piechoty: 21. i 45.Landwehry oraz 2. i 24., mające razem 28 801 żołnierzy, wyposażonych w 144 działa (w tym 32 ciężkie) i 63 karabiny maszynowe. Korpus ten miał atakować ze stoków Magury Małastowskiej w kierunku na Przegoninę i Bartne. Pozostałe siły 3 Armii otrzymały zadanie wiązania oddziałów rosyjskich w górach. Na północ od 11.Armii znajdowała się dowodzona przez arcyksięcia Ferdynanda 4.Armia. Jej pozycje sięgały do Wisły. Do przełamania frontu rosyjskiego przeznaczono prawe skrzydło 4.Armii, skoncentrowane w rejonie Gromnika i Zakliczyna: IX i XIV Korpus (4 dywizje piechoty, 1 brygada piechoty i 1 dywizja kawalerii) – łącznie około 60 tys. żołnierzy i 250 dział (w tym 57 ciężkich). Natarcie tych sił zamierzano kierować na Jodłówkę, Siedliska i Tuchów. Dla reszty 4.Armii także planowano działania zaczepne. W sumie do ataku przeznaczono 18 i pół dywizji piechoty i 1 dywizję kawalerii – łącznie ok. 217 tys. żołnierzy, 1045 dział i 70 moździerzy. Celem operacji było przełamanie przeciwległego frontu rosyjskiego i tym samym zrolowanie całego rosyjskiego frontu karpackiego od zachodniej flanki. Naprzeciwko tego szturmowego ugrupowania znajdowała się rosyjska 3. Armia gen. Radko Dymitriewa, obsadzająca długi front od Wisły aż po Przełęcz Łupkowską. Składała się ona z 5 korpusów (15 dywizji i 3 brygady piechoty, 5 dywizji kawalerii oraz 679 dział i 600 karabinów maszynowych) liczących w sumie 219 tys. żołnierzy, ale tylko 2 korpusy tej armii znajdowały się naprzeciw szykujących się do ataku wojsk państw centralnych. Na odcinku ataku znajdowało się w sumie ok. 80 tys. żołnierzy rosyjskich. Państwa centralne zdołały więc uzyskać znaczną przewagę liczebną. W zasadzie jedynym atutem, jakim dysponowała zagrożona 3.Armia, były rozbudowane pozycje obronne, przede wszystkim pierwszej linii. Tworzyły ją linie rowów strzeleckich, schronów, rowów łącznikowych oraz stanowisk zapasowych. Pozycje wzmocniono workami z ziemią, kamieniami oraz drewnem. Na przedpolu postawiono zasieki z drutu kolczastego, a na północ od Staszkówki założono pola minowe. Drugą linię obrony zbudowano w odległości 5-10 kilometrów od pierwszej. Nie była ona już osłonięta zasiekami z drutu kolczastego ani polami minowymi. Trzecia linia była w trakcie budowy i na wielu odcinkach nie przedstawiała większej wartości bojowej. W trzeciej dekadzie kwietnia na stacjach kolejowych Nowy Sącz, Bochnia, Kamionka i Płaszów rozpoczęło się wyładowywanie nadchodzących w najgłębszej tajemnicy transportów niemieckich. Do 30 kwietnia oddziały zajęły stanowiska wyjściowe do natarcia. 1 maja 1915 r. mieszkanka położonego 10 kilometrów od linii frontu Biecza - Maria Kromkayowa - zapisała w swoim dzienniku: „Wszyscy żyjemy w oczekiwaniu. Odczuwamy, że zbliża się początek końca”. Jeden z żołnierzy Korpusu Gwardii tak wspominał po latach pamiętną noc z 1 na 2 maja 1915 r.: „Kompania zaległa na zboczu, około 200 metrów przed stanowiskami przeciwnika - trzy plutony jeden za drugim, w ugrupowaniu jako fale natarcia. Około północy zaczął się skuteczny ogień zmasowanej artylerii niemieckiej i austriackiej. Szeroko świeciły wylotowe ognie austriackich moździerzy kalibru 30,5 , głucho huczały wystrzały baterii, wszędzie na nocnym niebie widziano wzlatujące świetlne kule i błyski wybuchów po nieprzyjacielskiej stronie. (...) A przecież to wszystko było tylko przygrywką kiedy później przy jasnym dniu zaczął się prawdziwy huraganowy ogień i tłukł po nieprzyjacielskich pozycjach godzina za godziną (...)”. Ów huraganowy ogień rozpoczął się 2 maja o godzinie 6. rano, kiedy to na całej – kilkudziesięciokilometrowej linii frontu ponad 1000 dział różnego kalibru rozpoczęło potężne przygotowanie artyleryjskie. Ogień był kierowany na zasieki z drutu kolczastego, na pierwszą linię okopów rosyjskich, gniazda karabinów maszynowych, stanowiska artylerii, a także zaplecze. Pociski zapaliły m.in. rafinerię nafty i zbiorniki ropy w Gliniku Mariampolskim oraz obróciły w gruzy to, co zostało jeszcze z zabudowy zachodniej części Gorlic. Huraganowy ogień artylerii trwał cztery godziny. Było to najsilniejsze przygotowanie artyleryjskie na froncie wschodnim w czasie tej wojny. Punktualnie o godzinie 10. artyleria przerwała ostrzał pierwszej pozycji rosyjskiej i przeniosła ogień na dalsze cele, a zgromadzona na pozycjach piechota poderwała się do ataku. Na poszczególnych odcinkach frontu atak miał rozmaity przebieg. Już wkrótce okazało się, że nie wszędzie potężny ogień dział i moździerzy zdołał zniszczyć lub zdezorganizować rosyjską obronę. Atakująca na prawym skrzydle 11.Armii bawarska 11.Dywizja Piechoty gen. Paula von Kneussla dostała się pod silny ogień rosyjskiej piechoty i poniosła znaczne straty. Główny cel swego natarcia – masyw Zamczyska (554 m.n.p.m.) dywizja zdobyła dopiero po całodziennym, krwawym boju, tracąc 268 zabitych oraz 685 rannych. Sukces był możliwy dzięki wydatnemu wsparciu artylerii. Pruska 119.Dywizja Piechoty gen. von Behra, która atakowała na odcinku Sękowa-Gorlice, również napotkała silny opór. Dopiero około godziny 15. zdołała ona zdobyć umocnione wzgórze Magierka i leżącą na prawym brzegu rzeki Ropy dzielnicę Gorlic – Zawodzie. Podobnie jak w przypadku dywizji bawarskiej sukces został okupiony znacznymi stratami – sam tylko wchodzący w skład dywizji 58.pułk piechoty stracił tego dnia 93 poległych i 347 rannych. Na lewo od Korpusu Kombinowanego biły się dywizje XLI Korpusu Rezerwowego gen. Hermanna von Francois. 82.Rezerwowa Dywizja Piechoty gen. Fabariusa zaatakowała Gorlice oraz dominujące nad miastem wzgórze 357. Gwałtowne uderzenie niemieckiej piechoty przyniosło pierwsze sukcesy – żołnierze opanowali wzgórze 357 oraz leżący na jego zachodnim stoku cmentarz żydowski, cmentarz katolicki na Magdalenie oraz zachodni skraj miasta. Ogień armat, sprowadzonych na wzgórze 357, przeciął odwrót rosyjskiej załodze Gorlic, która w godzinach popołudniowych złożyła broń. Późnym wieczorem żołnierze 82 Rezerwowej Dywizji Piechoty opanowali płonący Glinik Mariampolski oraz okoliczne wzgórza. Dywizja straciła tego dnia 159 zabitych oraz 427 rannych. Zdobyła 20 karabinów maszynowych i 2 działa oraz wzięła do niewoli 18 rosyjskich oficerów i 3592 żołnierzy. 81.Rezerwowa Dywizja Piechoty gen. von Stockena, atakująca na odcinku Mszanka-Wola Łużńska, miała osiągnąć Zagórzany, ale natrafiła na silny opór na przedpolu pozycji rosyjskich w Lesie Kamieniec i poniosła ciężkie straty. Dopiero sukcesy sąsiednich dywizji umożliwiły jej zdobycie tych pozycji. Do wieczora nie udało się jednak zdobyć Zagórzan, dotarła ona tylko do zachodnich krańców tej miejscowości. Straty dywizji były znaczne, a walczący o Las Kamieniec 269.Rezerwowy Pułk Piechoty został niemal zdziesiątkowany – poległo 160 żołnierzy a 754 odniosło rany! Głównym celem uderzenia austro-węgierskiego VI Korpusu gen. Artura Arza von Straussenburga były dwa silnie umocnione przez Rosjan wzgórza: Pustki (446 m n.p.m.) i Wiatrówki (434 m n.p.m.). Pierwsze z nich zostało zdobyte ok. godziny 11. przez oddziały - złożonej głównie z Polaków - 12.Krakowskiej Dywizji Piechoty, dowodzonej przez gen. Paula Kestranka. Początkowo sukcesy były łatwe – szybko opanowano dwa okopy położone poniżej lasu pokrywającego wzgórze. W głębi lasu atakujący natrafili jednak na rowy strzeleckie niewidoczne dla obserwatorów artylerii, z liczną obsadą i karabinami maszynowymi. Doszło do szturmu na bagnety, który co prawda przyniósł powodzenie, ale kosztem dotkliwych strat. Na jeszcze większe trudności natrafiła węgierska 39.Dywizja Piechoty (gen. Emmerich Hadfy), która wzgórze Wiatrówki zdobyła kosztem ciężkich strat, dopiero z pomocą 12.Dywizji Piechoty. Stanowiący lewe skrzydło 11 Armii Korpus Gwardii Pruskiej (pod dowództwem gen. Karla von Plettenberga) nacierał na odcinku Staszkówka – Rzepiennik Strzyżewski. Dowodzona przez gen. von Wincklera 2.Dywizja Gwardii atakowała Staszkówkę i wzgórza panujące nad doliną Ostruszy. Przygotowanie artyleryjskie okazało niewystarczające i dywizja poniosła olbrzymie straty. Wprawdzie zdobyła Mętlówkę (3.Pułk Grenadierów Gwardii Królowej Elżbiety) oraz wzgórza 382 (4.Pułk Grenadierów Królowej Augusty) i 405 (zdobyte o godzinie 10.40 przez 2.Pułk Grenadierów Gwardii Cesarza Franciszka), ale atak prawoskrzydłowej 3.Brygady (1.Pułk Grenadierów Gwardii Cesarza Aleksandra oraz 3.Pułk Grenadierów Gwardii Królowej Elżbiety) na Staszkówkę załamał się w ogniu karabinów maszynowych. Po powtórnym przygotowaniu artyleryjskim udało się Niemcom we współdziałaniu z lewym skrzydłem węgierskiej 39.Dywizji Piechoty zdobyć o godzinie 14. Staszkówkę i posunąć naprzód. Przed wieczorem dywizja zajęła wieś Turzę i wzgórza leżące na wschód od niej. 2.Dywizja Gwardii poniosła największe tego dnia straty w całej 11.Armii, sięgające 20 procent stanu osobowego – np. 3.Pułk Grenadierów Gwardii Królowej Elżbiety stracił 201 zabitych i 404 rannych. 1.Dywizja Gwardii, szturmująca wzgórze 358, poniosła znacznie mniejsze straty. Słabe w tym miejscu oddziały rosyjskie wycofały się lub złożyły broń. Dywizja atakowała więc dalej, zajmując do wieczora Rzepiennik Strzyżewski i Rzepiennik Biskupi oraz wzgórza leżące na wschód od tych miejscowości. Powodzenie uzyskała również współdziałająca z 11.Armią austro-węgierska 4. Armia. IX Korpus austriacki zajął grzbiet Rzepiennik Marciszewski i wzgórze Jodłówka Tuchowska. Walczące między Białą i Dunajcem oddziały 4.Armii zdobyły Luboczę (419 m n.p.m.), Lichwin, Chojnik oraz przekroczyły Dunajec w jego dolnym biegu. Nacierający na południe od 11.Armii X Korpus austro-węgierski przeszedł rzeczkę Małastówkę i opanował wzgórze Pstrążne (532 m n.p.m.), Dragoszów, wzgórze Zawiersza (675 m n.p.m.) i osiągnął Ostrą Górę (na zachód od Bartnego). Tak więc 2 maja siły państw centralnych odniosły na całym froncie ataku wielki sukces. Opanowały pierwszą linię pozycji rosyjskich i posunęły się naprzód ok. 6-10 kilometrów . Stało się to jednak kosztem znacznych strat, które sięgały kilkunastu tysięcy zabitych i rannych. W tym dniu do niewoli dostało się 17 tysięcy Rosjan, najprawdopodobniej co najmniej drugie tyle poległo lub odniosło rany. Wojska rosyjskie znalazły się w odwrocie. Wspomniany już żołnierz Korpusu Gwardii tak opisywał skutki pierwszego dnia walk: „(...) samo przełamanie powiodło się! Już pierwszego dnia, 2-go maja wieczorem. Jaki rozmiar miały przybrać ostatecznie jego skutki, że miało ono doprowadzić nie tylko do zrolowania rosyjskiego frontu karpackiego, nie tylko oswobodzenia Galicji od Rosjan, lecz że wprawi w ruch cały front wschodni i pociągnie za sobą w ciągu lata zdobycie całej Polski – tego nie przypuszczaliśmy owego wieczoru. Wyczerpani, założyliśmy późnym wieczorem biwak na wyżynie Turza. Przed nami leżały w ciemności zalesione góry wschodnich Beskidów. Wszędzie widziano w ciemności wzbijające się płomienie płonących domów, a po tym jak fajerwerk tych płonących punktów rozszerzał się coraz dalej i ze zdumiewającą szybkością ciągnął się wstecz, byliśmy w stanie rozeznać świetnie drogę ucieczki Rosjan. A te błyski płomieniste na ciemnym tle przytłumiał czerwony drapiący refleks olbrzymiej pochodni płonącego szybu naftowego koło Gorlic. Był to widok niesłychanie świetny, jakiego żaden sztuczny fajerwerk nie jest w stanie stworzyć pod względem siły wrażenia". Wieczorem 2 maja generał von Mackensen postanowił wykorzystać osiągnięte powodzenie. W tym celu wzmocnił walczący na prawym skrzydle 11. Armii Korpus Kombinowany znajdującą się dotąd w rezerwie 20.Dywizją Piechoty gen. von Oetingera z X Korpusu. Całością miał odtąd dowodzić gen. von Emmich, który miał za zadanie szybkim natarciem posuwać się na wschód w kierunku Dukli, aby odciąć stojące w górach korpusy rosyjskie z 3. Armii (XXIV, XII i XXII). 19. Dywizja Piechoty gen. Hofmanna została skierowana w rejon Ciężkowic w celu wsparcia Korpusu Gwardii. W dniu 3 maja armie państw centralnych kontynuowały natarcie, starając się nie dopuścić do zorganizowania przez Rosjan oporu na drugiej linii obronnej. Lewe skrzydło 3. Armii austriackiej osiągnęło wzgórza 757, 735 i 657 na północ od wsi Banica. Prawoskrzydłowy korpus 11. Armii pod dowództwem gen. von Emmicha zdobył Rozdziele i lasy położone na zachód od niego oraz Kryg i Libuszę. Nieprzyjaciel stawił opór dopiero na wzgórzach na wschód od Lipinek. Znacznie cięższe zadanie spotkało żołnierzy XLI Korpusu Rezerwowego, którym przypadło w udziale zdobycie wzgórza Wilczak , będącego kluczem drugiej linii obrony rosyjskiej. Walki o zdobycie podejść do Wilczaka i samego wzgórza trwały cały dzień. Zadania nie ułatwił Niemcom rosyjski kontratak doliną rzeki Ropy. Wieczorem cała artyleria korpusu ostrzeliwała uparcie bronione przez Rosjan wzgórze. Niemcy zdobyli Wilczak dopiero po tym, gdy w nocy oddziały rosyjskie wycofały się w kierunku Biecza. Podczas nocnych walk w lesie porastającym wzgórze zaginęło 200 (!) żołnierzy niemieckich (prawdopodobnie dostali się oni do niewoli). VI Korpus austro-węgierski opanował Sietnicę, Bugaj i Rożnowice. 12. Dywizja Piechoty zajęła wzgórze Dział Krzemienny (371 m.n.p.m.), Węgrzy z 39. Dywizji Piechoty wzgórze 399 na wschód od Rożnowic. Walki obu dywizji były bardzo ciężkie i zakończyły się dopiero pod wieczór. Walcząca na lewo od VI Korpusu Gwardia Pruska zdobyła tego dnia wzgórze Lipie (425) oraz wieś Olszyny, przełamując tym samym drugą linię obrony rosyjskiej. Dywizje austriackiej 4. Armii zdobyły górę Brzanka (534) i znalazły się na przedpolu Tuchowa, który pośpiesznie opuścił sztab IX korpusu rosyjskiego. Walki 11. Armii w dniu 3 maja ponownie zakończyły się sukcesem – druga linia obrony rosyjskiej została przełamana w wielu miejscach. W następnych dniach katastrofa 3. Armii rosyjskiej pogłębiła się jeszcze bardziej. 4 maja korpus gen. Emmicha kontynuował natarcie w kierunku Dukli. Pułki bawarskiej 11. Dywizji Piechoty zajęły wzgórza na wschód od Wapiennego i Bednarkę. 119. Dywizja Piechoty znalazła się w trudnej sytuacji, gdy po zajęciu ok. godz. 17 Cieklina na jej lewe skrzydło uderzyły rosyjskie oddziały z X korpusu wspomagane przez 21. Dywizję Piechoty z III Korpusu kaukaskiego. Tylko dzięki szybkiemu przerzuceniu posiłków udało się powstrzymać rosyjski kontratak. Przed zmrokiem Niemcy zdołali opanować Ostrą Górę (365), natomiast walki w lesie cieklińskim trwały jeszcze w nocy. XLI Korpus Rezerwowy zdobył wzgórza po obu stronach wsi Wójtowa. 12. Dywizja Piechoty z VI Korpusu opanowała Biecz i okoliczne wzgórza, a 39. Dywizja Piechoty - spychając oddziały rosyjskie - dotarła do potoku Olszynka. Korpus Gwardii, nie tocząc już tak ciężkich walk jak w poprzednich dniach, posuwał się szybko do przodu, zdobywając Ołpiny i Szerzyny i przekraczając w niektórych punktach potok Olszynka. Lewe skrzydło 3. Armii austriackiej zajęło wieś Bartne i wzgórza 837 i 701. Oddziały 4. Armii austriackiej zdobyły tego dnia górę Obszar, zajęły Tuchów i sforsowały rzekę Białą. Walki w dniu 4 maja sprawiły, że przed 11. Armią i jej sąsiadami z 3. i 4. Armii austriackiej pozostała ostatnia, najsłabsza trzecia linia rosyjskiej obrony. 5 maja potwierdziły się najgorsze obawy Rosjan. 119. Dywizja Piechoty jeszcze rano sforsowała Wisłokę i zajęła Żmigród. Żołnierze gen. Emmicha skierowali się stąd prosto na Duklę, którą osiągnęli wieczorem. W ten sposób Niemcy przecięli drogę odwrotu znajdującemu się w górach XXIV Korpusowi rosyjskiemu, który dopiero w nocy z 4 na 5 maja otrzymał rozkaz odwrotu. Naciskane od frontu przez 3. Armię austriacką, a od tyłu przez korpus von Emmicha obie dywizje tego korpusu (48 i 49) daremnie próbowały się przebić przez otaczający je pierścień na Duklę. Udało się to tylko szczątkom 49. Dywizji Piechoty. Cała 48. Dywizja Piechoty - wraz z dowódcą, znanym później w okresie wojny domowej w Rosji generałem Ławrem Korniłowem, została zniszczona lub dostała się do niewoli w rejonie Tylawy. XLI Korpus Rezerwowy miał za zadanie zdobycie dwóch wsi na południe od rzeki Ropy: Harklowej i Osobnicy. Najcięższe boje rozpoczęły się 5 maja o Harklową. Dopiero około południa niemieckim żołnierzom udało się wedrzeć do wsi, gdzie walki toczono niemal o każdy dom. Wieś padła wieczorem, do niewoli dostało się ok. 1000 Rosjan. Bój o Osobnicę rozgorzał ok. 18.30 - tutaj również walczono zaciekle o każdy budynek. Rosjanie broniący tego odcinka wycofali się w stronę Wisłoki dopiero około północy. Ciężkie zadanie czekało także VI Korpus. Od rana 5 maja trwały walki o wzgórza położone na południe od Lisowa i o wzgórze 370. Z pozycji tych Rosjanie wycofali się przed południem. Ok. 13.30 Austriacy zdobyli Lisówek, a o godz. 13.00 Lisów. Walki przeniosły się na wzgórza nad Sławęcinem, gdzie znajdowała się kolejna rosyjska linia obrony. Przez większą część dnia trwała tam bitwa o wzgórza 348 i 316. Pozycje te padły dopiero ok. 23.00, po cichym ataku na bagnety 100 "cieszyńskiego" pułku piechoty (12. Dywizja Piechoty). Rosjanie wycofali się za Wisłokę paląc za sobą zagrody po wsiach. Ścigając ich Austriacy osiągnęli linię rzeki ok. 2.30 w nocy. Korpus Gwardii ok. godz. 11.00 rozpoczął atak na silnie bronione pozycje na wzgórzach 318, 307 i 342. Atak trwał aż do godz. 19.00. Po zapadnięciu zmierzchu II batalionowi 2. Pułku Gwardii Pieszej 1. Dywizji Gwardii, który osiągnął wcześniej Jabłonicę, nakazano zdobyć wzgórze Serwoniec (307), znajdujące się w środku pozycji rosyjskich. Batalion wdarł się tam od strony północnej, nie mając jednak rozeznania w terenie (oraz z powodu panujących ciemności), poniósł ogromne straty, zmasakrowany wręcz przez Rosjan ukrytych w gospodarstwach i zaroślach. Około godziny 23.00 atak przerwano. Niemcom udało się jedynie zająć bez walki przełęcz na Liwoczu pomiędzy wzgórzami 465 a 561. Rosjanie wycofali się stamtąd nad Wisłokę. W dniu 6 maja VI Korpus austro-węgierski przełamał rosyjską obronę i sforsował Wisłokę w rejonie na północ od Jasła. Dalej na północ, na linii Kołaczyce-Brzostek-Pilzno, przekroczyły ją również oddziały Korpusu Gwardii i 4. Armii austriackiej. Zajęto Jasło i Tarnów. Po południu 6 maja obaj przeciwnicy wiedzieli, że front został przerwany. Ruszyło natarcie całego frontu w Karpatach. 3. i 2. Armie austriackie pędziły przed sobą wycofujące się w nieładzie wojska lewego skrzydła 3., 8., a w końcu także i 11. Armii rosyjskich. Rozpoczął się drugi etap tzw. operacji gorlickiej – trwające od 7 do 13 maja walki w międzyrzeczu Wisłoki i Sanu. 7 maja zajęto Krosno, a 8 maja Niemcy i Austriacy byli już nad górnym Wisłokiem. Bitwa pod Gorlicami zakończyła się wielkim sukcesem wojsk państw centralnych... Śladami opisanych wyżej zmagań są rozsiane po Galicji Zachodniej cmentarze wojenne. Na wielu z nich spoczywają Polacy, którzy walczyli w szeregach wojsk trzech zmagających się państw zaborczych. Im to poświęcono tablicę, umieszczoną w 1928 r. w dolnej części krzyża na cmentarzu wojennym nr 91 na dominującym nad Gorlicami wzgórzu 357, zwanym dziś Cmentarnym: „Braciom Polakom, żołnierzom w armiach trzech państw zaborczych, walczących w obcych mundurach, lecz za polską sprawę, poległym na pobojowiskach gorlickich w l. 1914-15, napis ten kładą wdzięczni rodacy”. Bibliografia: · Francois von Hermann, Gorlice 1915. Der Karpathendurchbruch und die Befreiung von Galizien, Leipzig 1922 · Kromkayowa Maria, Dziennik wydarzeń wojennych w Bieczu 1914-1915, maszynopis w zbiorach Muzeum Regionalnego PTTK w Gorlicach · Klimecki Michał, Gorlice 1915, Warszawa 1991 · Latinik Franciszek Ksawery, Żołnierz polski pod Gorlicami 1915. Działalność 100 pułku ziemi cieszyńskiej, Przemyśl 1923 · Mit der Garde bei Gorlice. Die große Durchbruchschlacht in Galizien im Mai 1915, Zweite Beilage der Germania, 1935, nr 129 · Militarne i polityczne znaczenie Operacji Gorlickiej w działaniach wojennych I wojny światowej. Materiały międzynarodowej sesji naukowej Gorlice, 5.-6.05.1995, Gorlice [bez roku wydania] · Tile von Kalm Oskar, Gorlice, Oldenburg-Berlin 1930 · Zgórniak Marian, Bitwa pod Gorlicami. [w:] Nad rzeką Ropą. Szkice historyczne, Kraków 1968, s.551-582
  25. Bitwa pod Gorlicami 2-6 V 1915 r.

    Informuję, że w bieżącym roku ukazały się materiały z konferencji "Znaki Pamięci III", które zawierają m.in. dwa referaty dotyczące bitwy pod Gorlicami: dr. Jarosława Centka "Szturm pruskiej gwardii na Staszkówkę 2 maja 1915 r." oraz piszącego te słowa: "„Wrocławianie pod Gorlicami. Działania niemieckiej 82 Rezerwowej Dywizji Piechoty w dniach 2-6 V 1915 r.” Wydawnictwo można nabyć w Księgarni „Mieszko” w Gorlicach, ul. Legionów 16 oraz serwisie internetowym allegro.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.