Skocz do zawartości

Leuthen

Użytkownicy
  • Zawartość

    565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Leuthen

  1. Bastogne

    Ponieważ mch90 zaprosił mnie do dyskusji o Bastogne, niniejszym korzystam z zaproszenia i odświeżam wątek. Od razu na wstępie zaznaczę - nie uważam walk 101 st Airborne za decydujący moment operacji "Wacht am Rhein". Oni nie ocalili Antwerpii :!: To, że sukces (no bo się obronili) rozdmuchano propagandowo, nie jest niczym dziwnym - tak było, jest i będzie w historii wojen, że eksponuje się i wyolbrzymia własne sukcesy, a przemilcza bądź bagatelizuje klęski. Co do jednostek niemieckich zaangażowanych w oblężenie - nie twierdzę, że na jednego "Krzyczącego Orła" przypadało 10 uzbrojonych po zęby weteranów Wehrmachtu. Wiem, że stałe siły blokujące było stosunkowo niewielkie, ale przejściowo angażowano większy siły i obrońcy mieli problemy (był co najmniej jeden kryzys, gdy Niemcy włamali się w pozycje obrońców). Zapodam też ciekawostkę. Jest to informacja z trzeciej ręki, więc niekoniecznie bardzo wiarygodna, niemniej ciekawa. Otóż w obozie jenieckim dla Niemców na Psim Polu we Wrocławiu tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej niejaki Leutnant (podporucznik) Helmut Körsek miał poznać równego mu szarżą weterana Panzerwaffe. Ów weteran opowiedział Körskowi, że podczas walk w Ardenach w grudniu 1944 r. podległy mu pododdział niemieckich wojsk pancernych zrobił zasadzkę pod Bastogne, w którą wpadła wyjeżdżająca z miasta amerykańska kolumna zmotoryzowana. Została ona doszczętnie rozbita. Körsek uciekł potem z obozu i mieszkał przez pewien czas na ul. Osadniczej we Wrocławiu (jego matka była Polką i znał język polski). Po pewnym czasie został zmuszony do wyjazdu do Niemiec, wcześniej jednak zdążył przekazać tą i wiele innych opowieści dziadkowi mojego kolegi. Z kolei ja po ponad 50 latach usłyszałem tą opowieść od owego dziadka - dlatego piszę, że to opowieść z trzeciej ręki, a jako historyk dodaję, że może być mało wiarygodna. Opowieści Körska, przekazane mi przez owego starszego wiekiem wrocławianina, zostały przeze mnie spisane. To gotowy materiał na dobrą wojenną powieść. Może kiedyś ją napisze
  2. Elitarne formacje

    Andrea$ie - ja wiem, że wstawiłeś cytat - stwierdziłem po prostu, że polemizowałbym z z ową tezą, czyli tezą Alisby'ego We Wrocławiu walczyły 2 bataliony FJ: II batalion 25 pułku strzelców spadochronowych, zwanego również Pułkiem do Zadań Specjalnych "Schacht" [nazwa od nazwiska dowódcy, majora Gerharda Schachta] i III batalion 26 FJR. Czasem można się zetknąć z opinią, że pułk dowodzony przez Schachta był złożony z "Brandeburczyków", ale znane mi relacje spadochroniarzy z II/FJR 25 tej rewelacji nie potwierdzają. Informacja o działkach jest niepotwierdzona. Podali ją w "So kämpfte Breslau" von Ahlfen i Niehoff, a nie potwierdza tego żadna relacja uczestnika walk o lotnisko... A gdzież owe osławione niemieckie Panzerfausty? Widać nikt nie pomyślał, by je dać spadochroniarzom... Lotniska bronił tylko 1 batalion spadochroniarzy - III/FJR 26 (info o dwóch znów podaje spółka von Ahlfen&Niehoff i to kolejna bzdura, bo II/FJR 25 był w tym czasie na ul. Grabiszyńskiej). Dawało to ok. 400 ludzi (patrz moja informacja zamieszczona w ostatnim poście). Lotnisko zaatakowało 15 czołgów - bez wsparcia piechoty. Wymarzona sytuacja dla tzw. "faustników" :!: Patrz uwaga "piętro" wyżej. Do Wrocławia przyleciało łącznie 1050 spadochroniarzy. W toku walk luki w ich szeregach zapełniano kolejarzami, tramwajarzami itd. Nie chodzi o to, czy dana jednostka jest złożona w 100 procentach z weteranów, ale o to, jaki jest ich stosunek procentowy do "zielonych". W Wehrmachcie AD 1945 ten stosunek był zapewne jak 1:9, albo jeszcze niższy. Wszystkie niemieckie dywizje spadochroniarzy były złożone w 1945 r. z pilotów? A może tylko te bataliony FJ walczące we Wrocławiu :?: Znów powielasz bzdury z "So kämpfte Breslau", choć już raz pytałem Cię, czy wierzysz bezkrytycznie w to co piszą byli komendanci twierdzy, a Ty zaprzeczyłeś... Cóż, pozostaje mi przypomnieć Ci, że w dziale o DWS na Ostfroncie od dłuższego czasu "wiszą" teksty moich 2 artykułów o FJ - https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php...827&start=0 Albo nie zapoznałeś się z ich treścią, albo tej treści nie zakodowałeś - a szkoda. Może pora nadrobić zaległości :?:
  3. Elitarne formacje

    Oczywiście, że Rangersi ponieśli koszty błędów popełnionych na górze (szturmowali stanowiska dział, których tam nie było, choć Jean Marion z francuskiego ruchu oporu usiłował przekazać wiadomość o braku dział do Londynu), ale debatowanie czy inna jednostka zdołałaby zdobyć i utrzymać te pozycje tańszym kosztem nie jest już historią, a tzw. "gdybanologią stosowaną" Na temat Bastogne postaram się wypowiedzieć we wskazanym wątku - na ile moja skromna w tym temacie wiedza (jedna przeczytana książka autorstwa Skibińskiego, z której niektórymi tezami i informacjami polemizuje zdaje się przywoływany przez Ciebie Norbert Bączyk, autor monografii wydanej przez AJ-PRESS w serii bitwy i kampanie) pozwoli :wink: Polemizowałbym z tą opinią. Ci, którzy zajmują się głębiej tematyką walk Wehrmachtu w 1945 r. wiedzą, że wielokrotnie od 12 stycznia '45 do kapitulacji III Rzeszy w maju okazało się, że to nie jest już ten sam Wehrmacht co w Polsce w '39, we Francji w '40 czy nawet pod Kurskiem w '43. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, że Niemcy ponosili o wiele większe straty niż Rosjanie i to nie dlatego, że Ci ostatnie mieli dużą przewagę liczebną czy materiałową. Po prostu żołnierze byli coraz gorzej wyszkoleni, coraz gorzej wyekwipowani i uzbrojeni, morale było coraz słabsze [o tzw. moralności nie wspominając], coraz bardziej obniżała się średnia wieku [jak to kiedyś przeczytałem artykule o 35-letnim niemieckim starszym sierżancie szkolącym w styczniu '45 we Wrocławiu swój pluton - duża część jego podkomednych była prawie o połowę młodsza od swego dowódcy, a wielu było za to prawie dwa razy od niego starszych...] itd. To nie ominęło Fallschirmjägrów :!: Od lat zajmuję się walkami dwu batalionów z 9 FJD we Wrocławiu i wierzcie mi - mało wśród nich było doświadczonych i prawdziwych skoczków (z odznaką spadochronową), a podczas szturmu na wrocławskie lotnisko na Gądowie w dniu 5 IV 1945 r. 15 radzieckich czołgów bez wsparcia piechoty rozjechało dosłownie cały batalion FJ - pełne 3 kompanie tj. ok. 400 ludzi :!: :!: :!: Gdzie Ci FJ, co to niby w "Nahkampf" setki radzieckich T-34 niszczyli :?: Takich sytuacji w '45 było więcej. 9 FJD (poza tymi dwoma batalionami wysłanymi do Wrocławia) brała udział w walkach o Berlin (wzgórza Seelow), gdzie została dosłownie starta z powierzchni ziemi...
  4. Operacja "Torch"

    Uważam, że dzięki operacji "Torch" Alianci mogli jeszcze bardziej usprawnić tzw. "operacje połączone", tj. współdziałanie trzech rodzajów sił zbrojnych: armii lądowej, marynarki i lotnictwa. Co prawda tego typu doświadczenia zebrali już podczas desantu pod Dieppe w sierpniu 1942 r., ale przecież tamta operacja była na o wiele mniejszą skalę, jeśli chodzi o ilość ludzi i sprzętu oraz trwała tylko jeden dzień, a walki w Afryce "nieco" dłużej. Można było sprawdzić, jak działa logistyka (dowożenie zaopatrzenia morzem), ochrona konwojów (U-Booty stanowiły wtedy o wiele większe zagrożenie dla armady inwazyjnej niż 2 lata później podczas lądowania w Normandii; mimo to podczas rejsu do wybrzeży Afryki na dno poszedł tylko jeden transportowiec - Thomas Stone ). PS Nie mogę się powstrzymać od tej uwagi - pamiętacie pierwszą misję w grze komputerowej "Medal of Honor. Allied Assault", zatytułowaną "Światło Torch" :?: Fajnie się strzelało z jeepa do tych "Sztukasów" na lotnisku, co? :mrgreen:
  5. Najlepszy pancernik II wś

    Przypomnę, co napisałem poprzednio jako "primo: "Po pierwsze - nie lubię używać określeń typu "najlepszy czołg", "najlepszy samolot myśliwski", "najlepszy ..." . Czemu? Bo nie ma jasnych kryteriów, co decyduje o owej "najlepszości" Liczba dział? Ich kaliber? Grubośc opancerzenia? Wyporność? Liczba załogi? Liczba wrogich jednostek posłanych na dno? Kryteria można mnożyć. Uważam, że żaden pancernik nie będzie zdecydowanie górował nad innymi" Takie porty też były czasem atakowane i wtedy zniszczeniu ulegały też motorówki :mrgreen: Nie każdy pancernik, ciężki krążownik czy niszczyciel zatonął, więc mógłbym być członkiem załogi nawet na dużym okręcie - problem polega na tym, że służenie w wojsku podczas wojny nie należy do najbezpieczniejszych zajęć
  6. Z tego co mi wiadomo materiały z w/w konferencji są dostępne wyłącznie w formie papierowej. Sprzedawało je PTH o/Nowy Targ. Miałem egzemplarz, ale niestety przez nieuwagę zgubiłem go w grudniu zeszłego roku :cry: Wysyłam PW z namiarami na osobę, która rozprowadzała te materiały.
  7. Elitarne formacje

    Zablokowali ważny węzeł komunikacyjny na drodze w głąb Belgii, związali walką kilka niemieckich dywizji do czasu nadejścia odsieczy (Patton), odrzucili propozycję kapitulacji (a co zrobiły dwa pułki ze 106 DP w rejonie Schnee Eifel :?: 7 tysięcy Amerykanów poszło tam dobrowolnie do niewoli :!: ), wytrzymali napór wroga w niesprzyjających warunkach (brak ciepłej odzieży, amunicji, medykamentów, nawet jedzenia - byli zaopatrywani z powietrza, a na to nie zawsze pozwalała pogoda). Mało? Zgadza się. Zwłaszcza dywizje formowane pod koniec wojny (te z wysokimi numerami) bywały zawodne, a spadochronowymi były tylko z nazwy... Tak, we Włoszech Rangersi się wykrwawili. Zajęcie Pointe du Hoc 6 VI 1944 r. - super akcja, ale jakim kosztem :?: :!: Z 225 Rangersów pod koniec dnia zdolnych do dźwigania broni było już tylko 90 :!: Owszem. Lubili walczyć bagnetami, a że na Krecie Niemcy sami im na nie spadali, to tym bardziej Maorysi się cieszyli :mrgreen: Możliwe, że sie pomyliłem. W każdym razie 1 DP była chyba najbardziej doświadczoną w walkach amerykańską jednostką piechoty w II wojny światowej (coś jak 82 Pow.-Des. w amerykańskich wojskach spadochronowych).
  8. A propos mundurów - ja nie wrzucę obrazków, ale nie od rzeczy będzie powiedzieć, że uniformy używane przez armie wojujących stron niekoniecznie zapewniały wysoki komfort ich użytkownikom... Nazywane ironicznie "uniwersalnymi" [tzn. - za ciepłe na lato, za zimne na zimę :roll: ], wykonywane były z reguły z wełny, co łatwo prowadziło do obtarć. Podczas konferencji "Małopolska i Podhale w latach Wielkiej Wojny", która odbyła się pod koniec sierpnia 2004 r. w Nowym Targu, Andrzej Zaręba z Krakowa wygłosił referat o losie żołnierza piechoty na froncie wschodnim w latach 1914-1915. Los ów był nie do pozazdroszczenia, o czym możecie się przekonać, czytając drukowaną wersję referatu, zawartą w materiałach z w/w konferencji, wydanych przez PTH/o Nowy Targ w 2005 r. Serdecznie polecam lekturę tego referatu, gdyż jest wzbogacony cytatami wspomnień prostych żołnierzy, na których spoczywał ciężar walk. Kto to przeczyta, ten się zastanowi, czy rzeczywiście tak "dulce etdecorum est pro patria mori" ("słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę"). Jednym z elementów uprzykrzającym żołnierzom życie na froncie były właśnie ich mundury.
  9. No to ja od razu powiem, że szanse na wygranie powstania też mieliśmy czysto teoretyczne - przynajmniej w takiej konfiguracji polityczno-wojskowej, w jakiej miało to miejsce latem 1944 roku...
  10. Tak, dwa światy. Ale zauważ - tyle mówi się o miażdżącej przewadze lotnictwa Aliantów nad Luftwaffe na froncie zachodnim w latach 1944-1945. Gdzie wobec tego było taktyczne lotnictwo RAF i USAAF, gdy wokół hotelu "Hartenstein" ginęła dywizja Urquharta :?:
  11. Jeńcy

    Trafili do niewoli i nie mieli tam lekko. :roll: Ryszard Wójcik opisał w jednym ze swych reportaży losy bodajże chor. Pauliny Podgórskiej, która dostała się do niewoli na Czerniakowie. Zachowało się niemieckie zdjęcie, zrobione tuż po wzięciu jej i mjr. Łatyszonoka do niewoli. Wójcik opisał też jej dalsze losy. W razie czego służę danymi bibliograficznymi reportażu.
  12. W książce brytyjskiego historyka Bryana Perretta Zająć i utrzymać (Poznań 2001, Dom Wydawniczy REBIS) cały rozdział 3 (20 stron) jest poświęcony w/w atakom na węzły komunikacyjne i ośrodki dowodzenia sowieckiej 12. Armii w Żytomierzu i Kowlu. Jak to się stało, że napisał o nich Anglik? Ano dlatego, że w dwudziestoleciu międzywojennym na łamach czasopisma "THe Tank" (z 1931 i 1932 r.) kapitan Eugeniusz Hinterhoff opublikował artykuły: The Raid by the Late Major Bochenek oraz Motor Raid on Zytomierz Carried Out by Infantry Jak dla mnie, w 1939 r. podczas walk w Polsce Niemcy stosowali już elementy Blitzkriegu. Przykładem takiego działania jest "Sturmfahrt auf Lemberg" ["Jazda szturmowa na Lwów"] w wykonaniu wydzielonego pododdziału 1 Dywizji Strzelców Górskich, który przebył walcząc w ciągu 5 dni kilkaset kilometrów :!:
  13. Zatem spróbuję Cię przekonać :wink: . W tym konkretnym przykładzie nie chodzi o to, że w Warszawie walczyła Armia Podziemna, a w operacji "Market-Garden" armia regularna, tylko o tzw. "niezmienne zasady sztuki wojennej". Otóż celowe wydaje się np. porównywanie bitwy pod Kannami w 216 r. p.n.e. z bitwą pod Sedanem (1870) czy też bitwą nad Bzurą (1939), bowiem ich istotą jest okrążenie przeciwnika. Ktoś mógłby powiedzieć: - Jak to, tu miecze i tarcze, a tam działa (Sedan) i lotnictwo (Bzura)?! Otóż manewr kaneneński stosowano później wielokrotnie (lubowali się w tym Niemcy w pierwszej fazie II wojny światowej) z tym samym skutkiem co pod Kannami (Sedan - cała armia francuska w niewoli, wcześniej zmasakrowana ogniem dział; Bzura - pierwszy "Kesselschlacht" II wojny światowej - 120 tys. Polaków idzie do niewoli). I z takiego założenia wychodzę, porównując PW i "M-G"...
  14. Najlepszy pancernik II wś

    Pozwolę sobie dodać swoje "trzy grosze" i w tym wątku :wink: Po pierwsze - nie lubię używać określeń typu "najlepszy czołg", "najlepszy samolot myśliwski", "najlepszy ..." . Czemu? Bo nie ma jasnych kryteriów, co decyduje o owej "najlepszości" :!: Liczba dział? Ich kaliber? Grubośc opancerzenia? Wyporność? Liczba załogi? Liczba wrogich jednostek posłanych na dno? Kryteria można mnożyć. Uważam, że żaden pancernik nie będzie zdecydowanie górował nad innymi :!: Piszecie o "Yamato", "Musashi", "Bismarcku", "Tirpitzu", "Prince of Wales" i jeszcze paru innych. Skoro to, wg Was, były takie super ("najlepszy" :!: ) pancerniki, czemu zatonęły? Ja osobiście wolałbym służyć na pancerniku, który nie zatonął (popatrzcie, ilu ludzi ocalało z "Yamato", "Bismarcka" czy "Scharnhorsta" :!: ). Podczas DWS wcale nie brakowało starć pancerników :!: Poza wymienionym pojedynkiem z "Bismarckiem" (a propos - wg wielu historyków "Hood" wyleciał w powietrze od pocisków ciężkiego krążownika "Prinz Eugen") było sporo takich pojedynków - począwszy od kampanii norweskiej (pojedynek "Scharnhorsta" i "Gneisenaua" z HMS "Renown", choć tego ostatniego klasyfikuje się często, podobnie jak "Hooda", jako krążownik liniowy) po bitwę w cieśninie Surigao na Pacyfiku w październiku 1944 r. A słynny nocny pojedynek pod Guadalcanalem w nocy 14/15 XI 1942 r.?
  15. Szarża Lekkiej Brygady

    W literaturze polskojęzycznej dobry opis szarży Lekkiej Brygady jest w książce Bryana Perretta Za wszelką cenę (Poznań 2001, Dom Wydawniczy REBIS, rozdział II, s. 37-76). Jak bodajże scharakteryzował tą szarżę jakiś jej naoczny świadek: "To wyglądało bardzo ładnie - ale tak nie prowadzi się wojen!".
  16. Jak to było z Yorktownem

    Artykuł Marcina Wilka liczy 12 stron A4. Zawiera liczne plany, zdjęcia, komputerową wizualicje 3D lotniskowca i miejsc trafień w "Yorktowna" japońskich bomb i torped, schematy i opisy zalania poszczególnych przedziałów, uszkodzeń, najściślejszy znany mi opis udziału "Yorktowna" w bitwie o Midway (niemal kwadrans po kwadransie) itp. Trudno, żeby Flisowski nie wspomniał o "Yorktownie" w bitwie, skoro był to jedyny lotniskowiec, który Amerykanie stracili pod Midway, a 3 dywizjon bombowców nurkujących z tego okrętu (dowódca - kmdr ppor. Maxwell Leslie) wyeliminował z działań japoński lotniskowiec "Soryu" [ironia, złośliwość i sarkazm zamierzone!]. Życzę koledze trochę więcej pokory w dyskusji.
  17. Darkman - zapraszam do kontaktu na priv (przez PW). Na pewno się dogadamy :wink:
  18. Elitarne formacje

    Atak, o którym mowa, wykonał wydzielony pododdział 7 Dywizji Lotniczej (nie - spadochronowej!) dowodzony przez kapitana Kocha. Tylko jedna z 4 grup tego oddziału atakowała fort Eben-Emael, pozostałe 3 - mosty na kanale Alberta. Zdobycie mostów (poza jednym, wysadzonym w powietrze) też było wielkim sukcesem! I duże straty, które spowodowały, że 2 bataliony (3. i 4.) trzeba było rozwiązać... Wykonała najwięcej skoków bojowych podczas DWS ze wszystkich amerykańskich dywizji powietrzno-desantowych (niektórzy żołnierze mieli na koncie 4). Ja jednak bardziej lubię 101st Airborne "Screaming Eagles" i to nie wskutek propagandy "Kompanii Braci", ale za Bastogne! Nie jednostka, a formacja [zasadnicza różnica]! Jednostkami USMC były dywizje, z których najsłynniejsza była 1 Dywizja Piechoty Morskiej [m.in. walki na Guadalcanal], która za swoją sławę zapłaciła jednak słono - straciła podczas wojny prawie 20 tys. ludzi, z czego prawie 5,5 tysiąca to zabici! Co do sukcesów - trudno ich nie odnosić, gdy ma się taką przewagę liczebną i materiałową nad wrogiem. Oczywiście w "close combat" liczy się sprawnośc, odawaga i inicjatywa działania na najniższym szczeblu, ale... Od siebie dorzucę jeszcze Brytyjczycy Komandosi ("Commando") - słynna formacja, choćby rajd na St. Nazaire! 6 Dywizja Powietrzno-Desantowa - akcja oddziału mjr. Howarda (opanowanie mostów na rzece Orne). Gurkowie - górale z Nepalu, walczący od Malajów po Monte Cassino - i ich budzące grozę u wroga noże "kukri". Amerykanie 1 Dywizja Piechoty - słynna "Big Red One" ("Wielka Czerwona Jedynka"), nazywana przez Niemców <<Dywizją SS "Roosevelt">>, walcząca od piasków Afryki (listopad 1942 r. - operacja "Torch") po Czechosłowację (maj 1945 r.). Jedna z dywizji o najwyższych stratach na Europejskim TDW (5 miejsce w "rankingu" z prawie 21 tys. ludzi, w tym ponad 4 tys. zabitych) Niemcy Strzelcy górscy (Gebirgsjäger) - "Sturmfahrt auf Lemberg" ["Jazda szturmowa na Lwów"] czyli Blitzkrieg w wykonaniu GJ :mrgreen: 4 Dywizja Pancerna - za IX '39 (zawsze szli jako "czubek miecza"). Polska Kawalerzyści z Wołyńskiej BK - za Mokrą :wink: 23 Dywizja Piechoty - za całokształt od Górnego Ślaska po Tomaszów Mazowiecki (IX '39) 1 Samodzielna Kompania "Commando" - to byli kozacy! Cichociemni - jako grupa ludzi, nie jedna jednostka
  19. Joseph Goebbels - Mózg III Rzeszy?

    Ja bym go raczej nazwał "językiem" lub "ustami" Trzeciej Rzeszy :wink: Primo: To, że ktoś ma doktorat, nie oznacza automatycznie, że jest bardzo inteligentny. Wiedza nie równa się inteligencji! Ponadto można zrobić doktorat mając odpowiednie "plecy" czyli poparcie profesora/-ów. Secundo: System szkolnictwa wyższego w Niemczech do II wojny światowej znacząco różnił się od tego, jaki mamy obecnie na polskich uniwersytetach. Doktorat wieńczył studia odbyte po maturze i był odopowiednikiem dzisiejszego magisterium, zaś ówczesna habilitacja była odpowiednikiem naszego doktoratu [wiem coś o tym, bo pisałem jako magisterkę biografię niemieckiego profesora Uniwersytetu Wrocławskiego]. Zaś co do żony Goebbelsa, Magdy - szykowała ona, wskutek niekończących się afer miłosnych męża, rozwód. Miała romans z Karlem Hanke (przyszłym gauleiterem NSDAP Dolnego Śląska i ostatnim Reichsführerem SS), który ze skrupulatnością prywatnego detektywa zbierał dowody wiarołomstwa Goebbelsa, a ułatwiał mu to fakt, że był wysokim urzędnikiem Ministerstwa Propagandy. W końcu musiał interweniować sam Hitler. Małżeństwo Goebbelsów zostało uratowane, a Hanke usunięty z dala od Magdy (zgłosił się na ochotnika do wojsk pancernych i wziął udział w walkach w Polsce w '39 i we Francji w '40 - podczas drugiej z tych kampanii w szeregach słynnej 7 Dywizji Pancernej Rommla; dostał za Francję Krzyż Żelazny I Klasy i był potem jednym z nielicznych gauleiterów, którzy służyli na froncie podczas DWS).
  20. Lew Trocki

    Przyznam szczerze, że trochę mnie dziwi dyskusja o Trockim, czy też szczegółowiej - o zamachu na jego życie - w dziale o I wojnie światowej. Zrozumiałe jest dla mnie dyskutowanie o (cytat z wikipedii): "Podczas rewolucji październikowej jako ludowy komisarz spraw zagranicznych, negocjował brzeski traktat pokojowy, a następnie był komisarzem spraw wojskowych i morskich i głównym organizatorem Armii Czerwonej." A może warto porównać "drogę do Rosji" Trockiego i Lenina? Tego drugiego Niemcy wsadzili w pociąg, licząc na to że wywoła rewolucję (w tym zakresie Lenin spełnił ich oczekiwania). A może Trocki bywał, jak Lenin, w Białym Dunajcu i Poroninie przed wybuchem PWS? Przypominam, że Lenin po wybuchu Wielkiej Wojny został aresztowany i przebywał pewien czas w więzieniu w Nowym Targu.
  21. W swej młodzieńczej naiwności w okresie licealnym kupowałem poszczególne tomy "SBH". I co? I teraz żałuję wydanych pieniędzy. W sumie nic odkrywczego tam nie ma (ot, sprawna kompilacja i tyle...). A te bajki o latających spodkach V-7, o tym, że zespół "Riese" miał być najpierw centrum badań nad bronią jądrową (tom I), a potem bazą V-7 :?: :roll: Pan Witkowski, "ekspert od wszystkiego", tak naprawdę dobrze nie zna się na niczym...
  22. Ja uważam że analogia narzuca się sama i jest dobra -no, ale istotą polemiki jest zajmowanie przeciwnych stanowisk :wink: Jeśli pójdziemy Twoim tropem - tzn. założymy brak rozeznania w sytuacji KG AK(działania ACz), to też świadczy to "in minus" na korzyść przygotowań. Ta sama AK, której wywiad potrafił zinfiltrować nawet ośrodek badań rakietowych w Peenemünde, nie potrafiła monitorować w odpowiedni sposób ruchów ACz. Co najmniej od roku wiedziano, że prędzej czy później Rosjanie wkroczą do Polski, a nie przygotowano się do tego pod w/w kątem...
  23. Don Pedrosso już to ładnie wyjaśnił. Znów nasuwa się analogia z operacją "Market-Garden". Monty wiedział, że Niemcy się uporządkowują (po odwrocie za Sekwanę), reorganizują oddziały i umacniają. Dowódcy alianccy wiedzieli też o tym, że w rejonie Arnhem pojawiły się czołgi. Generał Browning widział Panzery na zdjęciach, bo pokazał mu je major Brian Urquhart. Scenka ta została dobrze przedstawiona w filmie "O jeden most za daleko". Dialog brzmiał mnie więcej tak: - Ależ panie generale, to czołgi! - Na pewno są niesprawne. - To po co je maskują? - Regulamin. - A raporty wywiadu? - Czytałem! Jeszcze lepiej zostało to przedstawione w książce Corneliusa Ryana, na podstawie której nakręcono film (można sobie poczytać). Taki nastrój optymizmu panował też w dowództwie AK. Była tam grupa "jastrzębi" (przewodził jej Okulicki) oraz "gołębi". "Jastrzębie" niestety zwyciężyły... Tu nie chodzi o to, że KG AK powinna zasięgnąć przed decyzją o wybuchu powstania opinii wróżki. Sosabowski nie był wróżbitą, a przewidział masakrę, jaka nastąpiła podczas "MG" [1 Dywizja gen. Urquharta; straty 1 SBS też nie były małe].
  24. Ja, jak raczej wszystkim wiadomo, sceptycznie odnoszę się do Powstania Warszawskiego, a konkretnie to do tych, co dali doń "zielone światło", tudzież w nim dowodzili (oczywiście nie do wszystkich dowódców mam zastrzeżenia). W wątku o cichociemnych w PW pisałem o fotografiach Stefana Bałuka. Widać na nich w jaki sposób było umocnionych wiele ważnych dla Niemców punktów w stolicy. Na takie umocnienia rzucono 1 VIII 1944 r. ludzi do szturmu. Z pistoletami czy "Stenami" (które miał co dziesiąty) powstańcy szli na ziejące ogniem bunkry, na zasieki z drutu kolczastego. Często musieli atakować na otwartej przestrzeni, co kończyło się regularną rzezią atakujących. Nie będę pisał o szturmie na lotnisko na Okęciu, bo po prostu brak słów, by opisać tą kretyńską operację. Jedziemy dalej. Skoro powstanie było super przygotowane, to dlaczego dowódca 1586 polskiej Eskadry do Zadań Specjalnych w Brindisi dowiedział się o nim dopiero po południu 2 sierpnia? Dlaczego wtedy eskadra miała tylko same "trupy" [znaczy - samoloty] i tylko 9 załóg, z których część skończyła już tury operacyjne? Czemu musiano wysyłać do niej "zielonych" lotników, którzy potem masowo ginęli? Czemu Sosnkowski wydał kretyński rozkaz przeprowadzenia zrzutów w dzień (na szczęście odwołany)? Kto wymyślił genialną idee fix, że alianci zaraz po wybuchu przylecą, zrzucą na spadochronach całe potrzebne zaopatrzenie + brygadę Sosabowskiego? A pomysł z przebazowanie polskich dywizjonów myśliwskich? Kto porywa się na wroga, który po przejściowych trudnościach (chwilowe załamanie Niemców na Ostfroncie wskutek operacji "Bagration") zdołał się otrząsnąć, umocnić i ściągnąć odwody, czego efektem było rozpieprzenie na przedpolu Warszawy całego radzieckiego korpusu pancernego w pierwszych dniach sierpnia 1944 r.? To samo stało się miesiąc później, pod Arnhem, kiedy Monty zbyt pochopnie uwierzył, że Niemcy są pobici i w odwrocie... Kto wierzy babom, które gadają, że widziały radzieckie czołgi na rogatkach Warszawy[odpowiedź - "Monter"]? Tu można wypisać całą litanię zastrzeżeń. Głupota, niekompetencja, naiwność, myślenie życzeniowe, brawura i jeszcze parę innych rzeczy spowodowały, że nasza stolica została praktycznie zmieciona z powierzchni ziemi, ponad 200 000 ludzi (w tym kwiat inteligencji) zginęło, zniszczeniu uległy dobra kultury o bezcennej wartości (biblioteki, archiwa, obrazy, zabytki itd.). I po co? Żeby udowodnić światu, że Polska jest "First to fight?". Czesi potrafili to rozegrać lepiej w Pradze w maju 1945 r. Polacy byli NIEPRZYGOTOWANI do powstania!
  25. O powstaniu w szkołach

    Cóż, ja lekcję o Powstaniu Warszawskim miałem ostatnio prawie 6 lat temu, w liceum. Szczerze mówiąc to nie pamiętam jej przebiegu, ale nauczycielka nie mogła mi powiedzieć o tym nic nowego, bo - skromnie ujmując - moja wiedza zdecydowanie przewyższała jej, jesli chodzi o wydarzenia z lat 1939-1945. Ze sprawdzianu z DWS dostałem celujący :mrgreen: [taki przykład - było na sprawdzianie m.in. kilka pojęć do wyjaśnienia. Jednym z nich była "Linia Gustawa". Opisałem nie tylko z jakiej miejscowości do jakiej przebiegała, ale też dodałem wzmiankę o jej pozycji ryglowej czyli "Linii Hitlera" :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ]. Ale to tak off topic Ja bym proponował co innego - jak o powstaniu uczą w szkołach w Niemczech :?: Na konferencji "Prawda-Pamięć-Odpowiedzialność. Powstanie Warszawskie w stosunkach polsko-niemieckich", która odbyła się wiosną zeszłego roku, i w której uczestniczyłem jako słuchacz, był m.in. referat niemieckiego historyka o powstaniu w powojennych podręcznikach niemieckich do historii. Zapewne materiały z tej konferencji już się ukazały, więc można się za nimi rozejrzeć i samemu poczytać [z głowy trudno cokolwiek cytować :roll: ].
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.