Skocz do zawartości

katai

Użytkownicy
  • Zawartość

    26
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez katai


  1. A tak poważnie to jaką trzeba było mieć motywację alby włożyć tak olbrzymi wysiłek w budowę, komu teraz by się chciało?

    Dziś buduje sie o wiele większe rzeczy, zmieniły się tylko materiały budowlane.

    Weźmy np Petronas Towers w Malezji zbudowane z betonu a nie ze stali na wysokość 452 m.

    Most Akashi Kaikyo, długi na 3910 m, 282 m wysoki .

    "Cieśnina Akashi jest bardzo ruchliwym portem dlatego architekci musieli zaprojektować most tak aby nie blokował ruchu. Poza tym musieli uwzględnić zmienną pogodę, silne wiatry, duże opady, huragany, tsunami i trzęsienia Ziemi. Między innymi zbudowali wieże z kratowymi wiązaniami, co usztywniło konstrukcję i pozwoliło aby wiatr przepływał między kratami."

    To dopiero osiągnięcia.

    Różnica polega na tym, że Stonehenge stoi 4000 lat i pewnie jeszcze postoi drugie tyle, chyba że ktoś wpadnie na pomysł zrobienia tam np pola golfowego.


  2. Słyszałem kiedyś teorię, że gwałtowne ocieplenie mogło być spowodowane przez uwolnienie się Gazohydratów z pod dna morskiego.

    Gazohydraty to mówiąc krótko związki wody i metanu w postaci brudnego lodu. Do wytworzenia się owych związków potrzebne jest źródło metanu(szczątki organiczne), woda, wysokie ciśnienie i niskie temperatury.

    Jest to dosyć niestabilny związek i w przypadku naruszenia struktury (np wstrząsy tektoniczne) wydziela metan, który jak zapewne wiecie jest gazem cieplarnianym o wiele bardziej skutecznym niż CO2.

    W przypadku wybuchu podwodnego wulkanu czy wstrząsów sejsmicznych, miliony metrów sześciennych metanu uwalniane są do atmosfery(jak po wstrząśnięciu butelki z napojem gazowanym).


  3. Oj chyba przesadzacie z tą teorią spisku.

    Majowie jako tacy nie zniknęli. Na tamtych terenach do dziś żyje ludność identyfikująca sie jako Majowie.

    Można więc mówić o zaniknięciu kultury jako takiej ale ludzie pozostali.

    Majowie nie istnieli przecież w stricte państwowym wymiarze.

    Były to ludy rozsypane po Jukatanie, południowo-wschodnim Meksyku, Gwatemali, północnym Hondurasie i Salwadorze wszystkie cechujące się kulturą jaką dziś określamy jako Majańską.

    Wszystkie te ludy dla uproszczenia nazywamy Majami, ponieważ funkcjonowali w kulturze obowiązującej w tym rejonie Ameryki południowej ale nie podlegali pod jednego władcę.

    Owszem można było wyróżnić główne centra kulturowe ale bardziej przypominało to Greckie Polis, państwa miasta.

    Wcześniej wspomniane było o samobójstwie narodu. Nie do końca bym się z tym zgodził.

    Ludzi do rytualnych mordów pozyskiwano na wyprawach militarnych(celowo nie używam sowa "wojennych" ponieważ nie był to akt typowej wojny opartej o strategię czy dominację a po prostu napad rabunkowy, w którym towarem byli ludzie.) poza granicami własnego państwa. Większe ośrodki mogły traktować przyległych sąsiadów jako swoje terytorium na którym "polowano".

    W skrócie więc, większe centra kulturowe czerpały swoje ofiary z mniejszych przyległych grup, które również nazywano Majami oraz każdego innego dostępnego źrudła(przy takich możliwościach przerobowych nie mogli być wybredni ;) ).


  4. Z tego co się dowiedział m, Wszechświat pulsuje. Rośnie i zapada się co pewien, przeogromny interwał czasu.

    Na tej podstawie mam pewną teorię na ten temat

    Zapada się pod wpływem swojej grawitacji do momentu, aż przekroczy masę krytyczną i eksploduje. Energia eksplozji powoduje ponowne "puchnięcie"(jak wybuch "głębinówki").

    Co jest dookoła? Też uważam, że nic, nawet próżnia. Ponieważ próżnia jest stanem fizycznym według praw fizyki istniejących w jakimś ośrodku a takowy nie istnieje na zewnątrz Wszechświata ponieważ rzeczywistość czy materia nie rozciąga się poza niego.

    Ciężko wyobrazić sobie, że coś może istnieć tylko w sobie. Niestety nasza wyobraźnia jest tylko 4ro wymiarowa i ciężko pojąć zapętloną w sobie rzeczywistość.


  5. Łac. pre - przedrostek oznaczający uprzedniość, "przed", "wcześniej"

    Prehistoryczny - Przedhistoryczny, czyli okres nie udokumentowany żadnymi zapiskami(no może rysunki naścienne w jaskiniach ale to raczej ciężko traktować jako wiarygodny zapis dokumentujący chronoligiczne wydarzenia).

    Dosyć często jednak stosuje się te pojęcia zamiennie, nawet w tym samym tekście.


  6. Moralność w sensie honoru.

    Według standardów I W.Ś. atakowanie z zaskoczenia, z podwody było tchurzliwe i nie godziło się prowadzić takich działań, wręcz "partyzanckich".

    Ta sama historia np. po Stirlin, gdzie Wallace nie dał szansy Anglikom na ustawienie szyku i przegrupowanie. Zaatakował ich w trakcie przeprawy przez most. Działnie jak najbardziej logiczne i skuteczne ale z punktu widzenia rycerstwa tchórzliwa postawa.

    Ewentualnie Wojny Burskie. Anglicy(znowu ;) ), liczyli na chwałę i miażdżące zwycięstwo w bezpośredniej potyczce z wieśniakami. Tymczasem Burowie ostrzeliwali ich z krzaków itp kryjówek. Anglicy ponieśli duże straty w tych starciach stosując swoją taktykę otwartego pola.


  7. Hauer ma racje do tego kiedy ja uzyto pierwszy okret byl zaprojektowany przez Bushnella(nie jestem pewien) i nazwany Turtle(żółw) mial zaatakowac HMS EAGLE zakotwiczony w nowojorskim porcie mial do niego podplynac wywiercic dziure i podlozyc ladunek wybuchowy ale wiertlo sie zlamalo

    Wydaje mi się, że Hauer miał na myśli "Hunley'a" mówiąc o cylindrycznym, zbudowanym z kotła parowego, okręcie napędzanym przez kilku ludzi wałem korbowym. Hunley'a zbudowano około 100 lat później niż Żółwia.

    W odróżnieniu od "Turtle'a" załoga "Hunley'a" miała zamontowaną na kilkumetrowej tyczce, minę wytykową zaopatrzoną w harpun. Po wbiciu w kadłub celu, Hunley miał wycofać się rozciągając za sobą sznurek połączony z zapalnikiem. "USS Houseatonic" przełamam się wpół w skutek eksplozji. Niestety akcja ta kosztowała życie załogę Hunley'a.


  8. Faktycznie, "strzeliłem w płot" z tą ordynką, aczkolwiek nie twierdziłem, że jest to właśnie ta broń.

    Przychylam się jednak do teorii paradnej szpady czy pałasza(choć jak na owego trochę za wąska klinga. Jednak jeśli w czasach swojej świetności był bardziej ozdobą niż faktyczną bronią to wszystko możliwe).


  9. Przypuszczam, że pojedynek szabla-katana skończył by się szybko śmiercią szablisty.

    Tak nisko cenisz naszych szermierzy?

    Nie. Na europejskie standardy byli jednymi z lepszych.

    Miałem okazję jednak widzieć na żywo pokazy umiejętności współczesnych wojowników(Iaido).

    Zakładam, że ówcześni "średniowieczni" samurajowie byli jeszcze lepsi, nie mając nic innego do roboty jak tylko pogłębianie swoich umiejętności.

    Jeśli chodzi o wigor i determinację to z pewnością szabli tego nie brakuje. Szybkość i precyzja, według mnie oczywiście, plus dla katany.


  10. Szabla kontra Katana, ciekawe widowicho.

    Specjalne surowce, specjalna wytrzymałość? Katana tak jak było mówione wcześniej byłą zakuwana na styl damasceński z dwóch rodzajów stali węglowej. Jak każda taka broń, była niezwykle twarda ale "krucha". Dlatego tez walka tą bronią zazwyczaj ograniczała sie do kilku lub nawet jednego cięcia po których jeden z walczących leżał w kałuży krwi. Właściciel tak wspaniałej i drogiej broni, która co więcej była przedłużeniem jego ciała(i duszy), nie mógł sobie pozwolić na jej szczerbienie. Według bushido, po stracie miecza samurajowi pozostawała jedynie honorowa śmierć.

    Przypuszczam, że pojedynek szabla-katana skończył by się szybko śmiercią szablisty. Nie dlatego, że jego broń ustępowała broni przeciwnika ale dlatego, że japońska technika walki jest o wiele doskonalsza. Co więcej, jeśli stali by dostatecznie blisko siebie przed rozpoczęciem pojedynku, szablista mógłby nawet nie zdążyć wyciągnąć broni.

    Co się tyczy rapieru, broń ta była całkiem innym typem i w zasadzie służyła do zadawania pchnięć. Jeśli chcieć porównywać to prędzej pałasz.

    [ Dodano: 2008-01-17, 23:28 ]

    Szabla kontra Katana, ciekawe widowicho.

    Specjalne surowce, specjalna wytrzymałość? Katana tak jak było mówione wcześniej byłą zakuwana na styl damasceński z dwóch rodzajów stali węglowej. Jak każda taka broń, była niezwykle twarda ale "krucha". Dlatego tez walka tą bronią zazwyczaj ograniczała sie do kilku lub nawet jednego cięcia po których jeden z walczących leżał w kałuży krwi. Właściciel tak wspaniałej i drogiej broni, która co więcej była przedłużeniem jego ciała(i duszy), nie mógł sobie pozwolić na jej szczerbienie. Według bushido, po stracie miecza samurajowi pozostawała jedynie honorowa śmierć.

    Przypuszczam, że pojedynek szabla-katana skończył by się szybko śmiercią szablisty. Nie dlatego, że jego broń ustępowała broni przeciwnika ale dlatego, że japońska technika walki jest o wiele doskonalsza. Co więcej, jeśli stali by dostatecznie blisko siebie przed rozpoczęciem pojedynku, szablista mógłby nawet nie zdążyć wyciągnąć broni.

    Co się tyczy rapieru, broń ta była całkiem innym typem i w zasadzie służyła do zadawania pchnięć. Jeśli chcieć porównywać to prędzej pałasz.


  11. Tu zbytnio nie ma czego porównywać. Zbyt różniące sie typy broni. Całkowicie odmienne techniki walki.

    Nie negował bym jednak tak szybko szpady. Szabla to piękna i prawie doskonała broń biała ale "wypad" w wykonaniu szpadzisty jest o wiele szybszy.

    Może nie jest to tak zabójcza broń ale ciężko kontynuować pojedynek z dziurą w nodze lub brzuchu.

    Co się tyczy blokowania ciosów szabli, szpadą: raczej wątpliwe w skutkach.

    Może te najsolidniejsze egzemplarze miały by jakieś szanse. Szabla zważywszy szybkość, siłę i ciężar najprawdopodobniej, jeśli nie obcięła by sztychu to z pewnością by go wygięła.


  12. Według mnie: Pika/włócznia.

    Pikinierzy i włócznicy byli chyba najszerzej używaną formacją na przestrzeni wieków. Począwszy od prehistorycznych włóczni, poprzez antycznych Hoplitów, kończąc na XVII wiecznych najemnikach.

    Niezaprzeczalne walory obronne zarówno przeciw konnicy jak i piechocie (oczywiście w szpalerze, pojedynczy pikinier nie był zbyt skuteczny).

    Pikinierzy lub włócznicy wykorzystywani byli właściwie w każdym zakątku Ziemi.

    Jednym z najbardziej efektownych i efektywnych oddziałów pikinierów/włóczników byli japońscy samurajowie Jari(6cio metrowa włócznia zakończona wąskim ostrzem). Ściana ludzi najeżona drzewcami włóczni skutecznie pozbawiała morale przeciwnika.

    Nie zgadzam się jednak co do "kosy bojowej". Była to broń "z potrzeby" i z pewnością służyła bardziej efektowi solidaryzacji oddziału jako symbol lub czynnik psychologiczny.

    Dopiero Glewie i halabardy można nazwać pełnowartościową bronią.

    Oczywiście to moje zdanie i nie powołuję się na żadne źródła.


  13. Jak więc w praktyce wyglądała "angielska" postawa łucznicza? Otóż strzelec stał zwrócony całym ciałem w stronę celu, lekko uginał prawą nogę, a lewą nieznacznie wysuwał. Cięciwę naciągał w okolice prawej strony twarzy, rozciągając ramiona wraz z barkami i klatką piersiową. Jak świadczy ikonografia, Anglicy najczęściej trzymali cięciwę dwoma palcami: wskazującym i serdecznym (strzała swobodnie spoczywała pomiędzy nimi). Umożliwiało to niezwykle precyzyjny i dynamiczny "spust"".

    .

    Zgadzam się.

    Z tego co mi jednak wiadomo to nie była jedyna technika napinania łuku.

    Łuk napinano również "na płasko" trzymając zwrócony ku dołowi. Stojąc bokiem do celu lewą ręką wyprostowaną w dól podtrzymywano łęczysko a prawą pionowo naciągało się cięciwę siłą pleców barku i ramienia.

    Z kolei, np. Japończycy napinali łuki nad głową. Po części z powodu tradycji a po części dlatego, że ich łuki miały najczęściej powyżej 2m długości.

    Z ciekawostek: któreś afrykańskie plemię napinało swoje wielkie łuki, kładąc się na plecach i opierając łęczysko o stopy. Podciągali cięciwę aż po samą brodę. Strzały też miały nieprzeciętną długość. Tą samą technikę mieli południowoamerykańscy Indianie, niestety w obydwóch przypadkach nie wiem jak nazywało się plemię.


  14. Ale dzisiejsi łucznicy średniowiecznym do pięt nie dorastają pod względem siły naciągu.

    Lecz są pewne granice wytrzymałości ludzkiego ciała.

    Średniowieczni łucznicy byli z pewnością silniejsi ale bez przesady.

    By łuk miał taką siłę przebicia naciąg musiał by oscylować około 50 kg. Do tego strzała była by niezłym "kołkiem" jak we "Władcy Pierścieni". Uruk Hai strzelały takimi "pniakami". Łucznik konkretny potrzebny, na pewno powyżej "średniowiecznej średniej".

    Dla przeciętnego współczesnego mężczyzny naciąg 16-18 kg jest już problematyczny i ręka drży z wysiłku, że ciężko by było trafić w konia z 30 kroków a co dopiero w jeźdźca.


  15. Tak jak ktoś słusznie zauważył, zalety tych dwóch rodzajów broni zależały w dużej mierze od sytuacji i taktyki obranej przez używających.

    Łuk nie posiadał tak dużej siły przebicia jak kusza, z kolei ta druga nie była tak celna na większy dystans(jeśli chodzi o zasięg to z czystych praw fizyki kusza powinna co najmniej dorównywać łukowi, kiedy odda sie strzał pod kątem ale faktycznie jest trochę inaczej.)

    Nie można jednoznacznie stwierdzić co jest lepsze ponieważ broni tej używać powinno się w w różnych okolicznościach.

    Łuk dzięki szybkostrzelności, precyzji i zasięgowi nadawał się najlepiej do przerzedzania oddziałów lekkiej jazdy lub piechoty na dużą odległość.

    Ciężka kawaleria była odpowiednikiem współczesnych czołgów i strzały(pomijając przypadkowe trafienie np w szczerby przyłbicy) w zasadzie odbijały sie od pancerzy.

    I tu pojawia sie kusza.

    Na niewielką odległość jest w stanie przebić kilkumilimetrową blachę i warstwy odzieży pod (dystans niestety między 30-50m).

    Największą różnicą w obu typach broni, co wpływa znacząco na ich charakterystykę i możliwości jest pocisk.

    Kusza miota bełty(nie strzały).

    Bełt różni sie od strzały pod wieloma względami i jego zastosowanie również.

    Przede wszystkim kwestia długości.

    Bełty miały mniej więcej 20-25cm długości a więc mniej niż połowa długości przeciętnej strzały(mówię o strzałach używanych przy łuku angielskim, ponieważ strzały np tatarskie były krótsze ze względu na tak samo krótkie i finezyjnie wygięte łuki tatarskie).

    Krótszy i "cięższy"(stosunek ciężaru do długości) bełt sprawdzał się świetnie na niewielkim dystansie, ponieważ jego stosunek wymiaru do wagi oraz duża energia potencjalna, dawały w efekcie niezwykle skuteczne właściwości penetracji. Niestety na dłuższą metę tor lotu ulegał zbyt dużym aberracjom i w efekcie celność jak i siła malały drastycznie.

    Łuk z kolei ze swoją długa i stosunkowo "lekką" strzałą nadawał się doskonale do rażenia celów daleko poza skutecznym zasięgiem kuszy. Strzała oprócz długości miała jeszcze jedna ważna cechę balistyczną, a mianowicie elastyczność.

    Dzięki właściwościom elastycznym strzała w locie nie jest sztywna lecz wygina się nieznacznie.

    Drga jak struna w gitarze, gdzie węzłami ruchu są końce strzały a środek przemieszcza

    się względem nich.

    Z zasady przypomina to ruch kuli wystrzelonej z gwintowanej lufy. Ustabilizowany tor lotu strzały daje jej lepsze właściwości balistyczne na dystans.

    Mówiąc w skrócie: krótszy i "cięższy"(stosunek ciężaru do długości)bełt lepiej nadawał sie do penetracji na krótki dystans a jego największa skuteczność była w ruchu liniowym. Strzała o lepszych właściwościach balistycznych mogła razić cele poza zasięgiem kuszy, lecz właściwości fizyczne nie dawały jej zbyt dużej energii co przekładało się bezpośrednio na jej możliwość penetracji.

    Dużo zależało też od rodzaju użytego grota. Długie i cienkie lub płaskie groty na piechotę nie sprawdzały sie w ogóle na pancerz. Jedynie krótki klinowy grot był w stanie przebić zbroję płytową.

    Owszem, strzała wystrzelona z bliska(10-15m) w prostopadła blachę, mogła przebić nawet 2mm stali. Blachy zbroi jednak były bardzo często kształtowane w klin co powodowało ześliźnięcie się i odbicie pocisku.

    Ale sie rozpisałem. Mam nadzieję, że ten tekst będzie przydatny. :]

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.