Ekhm. Po pierwsze - witam wszystkich forumowiczów po drugie, chciałbym sprostować kilka rzeczy...
Po pierwsze primo - obydwa najazdy na Saksonię były bardzo silne. Polacy musieli uprowadzić wprost rzesze brańców, skoro w traktacie pokokowym Konrad zażądał ich powrotu do ojczyzny :wink: A rzesze jeńców = rzesze niewolników do sprzedania (chociaż Kościół zabraniał handlu chrześcijanami, ale kto by się tam przejmował ) i przymusowych osadników, którzy mają duże umiejętności w kwestii hodowli, uprawy i produkcji (wszak pochodzili z cywilizowanych Niemiec). Więc nie bagatelizujmy ich roli w tej całej historii.
Po drugie primo - ja sądzę, że gdyby nawet Mieszko przeżył jeszcze kilka lat, bunt i tak by nastąpił - wszak była to reakcja pogańska. A że w wojnach z sąsiadami jak i domowych stracił poważną część swych sił, to... W sumie może bunt nastąpiłby trochę później z uwagi na jego prestiż wśród poddanych. Ale facet był bardzo energicznym władcą i skoro tylko jako-tako ogarnąłby kraj pewnie chciałby odbić straty, które poniósł w poprzednich wojnach, organizując kolejną wojnę... I to pewnie byłoby tą ostatnią kroplą dolaną do kielicha goryczy.
A co do jego osobowości - moim zdaniem to był wielki władca. Po prostu miał wielkiego pecha... w każdym razie pokażcie mi jakiegokolwiek innego władcę, który później najechał Niemcy.