ciekawe25
Użytkownicy-
Zawartość
241 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ciekawe25
-
Która cywilizacja starożytna miała największe znaczenie?
ciekawe25 odpowiedział napata → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Znaczenie - największe. Gdzie? W Europie Rzym W Azjii Chiny. Moc tych Państw ich kultury trwa. Przetrwała i wywarła piętno na otoczeniu, zmuszając bliższych i dalszych sąsiadów do przyjącia jej jako swojej. Państwa te dały wreszcie światu ideę Uniwersalnego Państwa Świata. Wszyskie inne Państwa składały się tylko na jakąś ideę, jakąś treść, te dwie cywilizacje same dla siebie stały się odniesieniem i pozostają takim odniesieniem dla wszystkich innych. Trywializując idee Rzymu są żywe we wszystkich krainacjh języków łacińskich oraz tzw. kultury europejskiej. Chiny zaś są nieuchronnym odniesieniem dla Azji. No i jeszcze Kościół Katolicki... Toż to Rzym w "czystej" postaci. Rola Indii jest specyficzna - trudna do jednoznacznego sklasyfikowania, choć nie można jej niedoceniać. -
moim zdaniem także do tego spotkania nie doszło (co jakby nie patrzeć powiedziałem od razu) - choć nie ma na to dowodów, ale sam fakt że starożytni pozwolili Hannibalowi umieścić się na 3 miejscu wśród największych dowódców po Aleksandrze i Pyrrusie pozwala poznać tamtą atmosferę jeszcze totalnie nie skażoną genialną i niewątpliwie trudną do zastąpienia propagandą - a nawet polityką historyczną Rzymu. Rozumiem że Hamilkar, Hazdrubal i Hannibal, Hazdrubal byli w Hiszpanii na wycieczce krajoznawczej. Pozwiedzali, poginęli i 25-30 letni chłopak z grupą przypadkowo zebranych ochotników, amatorów podróży podążyli o dogodnej porze roku w dalszą podróż ku Italii. Wcześniej jednak sam w dziwnych okolicznościach jednoosobowo sterroryzował Sagunt tak bardzo że ten poddał mu się wyłącznie ze względu na siłę osobowości. Potem zaś Hazdrubal nie prowadził na pomoc Hannibalowi dużej armii z Hiszpanii (z której Scypion nie musiał go wypędzać bowiem Hazdrubal absolutnie tam nie panował) i nie zginął pokonany przez konsula Nerona i Liwiusza nad Metaurusem. Nigdy nie śmiałbym podważać rangi Hannibala. Lecz Pyrrus to była ambitna piekielnie zdolna i zdana absolutnie na siebie maszyna do wojowania - z racji siły zaplecza jakim był Epir de facto najemnik, próbujący wejść do pierwszej ligi i dopiero zbudowąć swoją pozycję. Hannibal zaś mimo wszystko w jakimś zakresie miał obsesję Rzymu, był politykiem z dużym i silnym zapleczem, przedstawicielem potężnego i bogatego Państwa. Hannibal był dla Greków w Italii "wyzwolicielem", Pyrrus uciążliwym i natrętnym zleceniobiorcą. Jeśliby historycy rzymscy chcieli zasugerować że Pyrrus był wodzem gorszym od Hannibala, w prawdopodobnie zmyślonej relacji z nie mającej miejsca rozmowy Hannibala ze Scypionem Hannibal powinien uznać się za wodza lepszego od Pyrrusa. Wtedy Scypion automatycznie jako pogromca punijczyka wszełdby na 2 miejsce. A tak opowieść mimowolnie sugeruje kolejność Aleksander, Pyrrus, Scypion, Hannibal. Według mnie zaś Pyrrus, Hannibal to pierwsze dwa miejsca.
-
Dobra książka historyczna
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
tom III ze względu na opisywane fakty jest dla mnie mało pasjonujący - może dlatego że Palestyna jest właściwie stracona i nie ma tego orientalnego blichtru który w tomie I i II pozwala nam przybliżyć sobie według mnie potencjalnie ciekawy i niekoniecznie od początku stracony eksperyment zbudowania trwałego Katolickiego Państwa w regionie... Runcimana Nieszpory sycylijskie też są rewelacyjne - szkoda że nie napisał On biografii Fryderyka II.... [ Dodano: 2007-07-24, 01:04 ] Zawsze mnie ta książka rzuca na kolana: H.J.Berman, Prawo i rewolucja. Kształtowanie sie zachodniej tradycji prawnej, Warszawa 1995, s.668. Można i należy wielbić Koranyego, trudno żyć bez Szczanieckiego, można sięgnąć po Maciejewskiego, należy znać Bardacha, czemu nie sięgać po Maisela, ale zapewniam - niezwykłe doznania których dostarcza wyżej wymieniona książka z powszechnej historii Państwa i prawa, filozofii prawa, są niepowtarzalne. Lepiej po tym wystrzegać się szyszkowskiej, [ Dodano: 2007-07-24, 01:04 ] Zawsze mnie ta książka rzuca na kolana: H.J.Berman, Prawo i rewolucja. Kształtowanie sie zachodniej tradycji prawnej, Warszawa 1995, s.668. Można i należy wielbić Koranyego, trudno żyć bez Szczanieckiego, można sięgnąć po Maciejewskiego, należy znać Bardacha, czemu nie sięgać po Maisela, ale zapewniam - niezwykłe doznania których dostarcza wyżej wymieniona książka z powszechnej historii Państwa i prawa, filozofii prawa, są niepowtarzalne. Lepiej po tym wystrzegać się szyszkowskiej, -
Można by to skrajnie spłycić i powiedzieć Joannici wciąż są, a po Templariuszach pozostał jedynie Święty Graal Święta Krew czy Kod Leonardo, co w kategoriach historii najlepszą rekomendacją być nie może. Propaganda zrobiła swoje - szczęśliwie jednak na czele Zakonu Szpitalników nigdy nie znalazł się człowiek bezpośrednio odpowiedzialny za największą klęskę Chrześcijaństwa - z tego punktu widzenia współsprawca śmierci sędziwego Barbarossy (utonął bo wyruszył na wyprawe ratunkową po klęsce którą zafundował Łacińskiej Europie mistrz Templariuszy), upadku monarchii Plantagenetów na kontynencie (nikt nie zakłada chyba że Ryszard dopuścił by bieg wypadków w swoich europejskich posiadłościach do stanu który Janowi nie przeszkadzał jak długo mógł pić i brać kolejne chętne lub mniej chętne dziewki). Wreszcie zagłada samych Templariuszy to następstwo utraty Palestyny i niemożności wypełniania przez zakon swojego statutowego przeznaczenia. Oczywiście największą klęską Chrześcijaństwa w ogóle był Mantzikert i Myriokefalon. Oczywiście największą klęską Chrześcijaństwa była klęska armii Herakliusza itd. itd. (a czemu nie Warneńczyka zwłaszcza jeśli w wydaniu Hunyadego bitwa mogła być wygrana?) W prostych jednak słowach można powiedzieć Templariusze poprzez swojego wielkiego mistrza ponoszą winę klęski pod Hittin. Są odpowiedzialni za tą klęską jako doradcy, współsprawcy, wykonawcy własnego scenariusza napisanego dla "króla" idioty. I dlatego ci krętacze są najgorszym zakonem rycerskim średniowiecza. No chyba że jednak poznali tajemnicę graala, ukrywali w swoich szeragach merowińskich potomków Chrystusa i Marii Magdaleny, razem z Katarami poznali prawdę i wciąż trwają strzegąc porządku świata - wtedy pomijając powyższe zarzuty najgorsi nie będą. Przez kontrast z Joannitami - tak bardzo razi Zakoń Świątyni że po prostu jest najgorszy....
-
Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin
ciekawe25 odpowiedział Esplendido → temat → Biografie
nie ma miary pozwalającej shierarchizować zbrodniarzy tej klasy co pol pot, hitler, stalin. Rozróżnienie tego rodzaju zwykle w zamierzeniu jest manipulacją. Przez cały prl niewątpliwie "największym" zbrodniarzem był hitler. Lecz ludzie i tak wiedzieli swoje. Hannah Arendt do czego sama się przyznawała nie zdawała sobie sprawy z tożsamości totalitaryzmów sowieckiego i nazistowskiego. Dopiero praca nad Korzeniami pozwoliła jej sformułować kontrowersyjną do dziś w środowiskach lewackich tezę o identyczności totalitaryzmów. Poprzez analizę socjologiczną wyrastającą z republikańskiego, klasycznego widzenia Państwa badaczka dostrzegła mechanizm i nieuchronność skutków oddziaływania tego mechanizmu na każdym społeczeństwie. Totalitarny rozkład Państwa kryje w sobie zbrodniczość - czy jest to precyzyjny, matematyczny Oświęcim czy kilkuletni wydawałoby się chaos głodu na Ukrainie. Osobowe emanacje totalitaryzmu - wodzowie są zbrodniarzami tej samej klasy według tych samych kryteriów o ile będą zanurzeni w totalitarnym sosie władzy poza Państwem i instytucjami. Nie można wartościować zbrodni w tej skali. Można zastanowić się nad paradoksem - w którym propagandową twarzą nazizmu była agresja i furia oraz dobro nadczłowieka a sowieckiego komunizmu - pokój, spokój i dobro wszystkich ludzi miłujących pokój. Paradoskalnie manifestowanie zbrodniczości w idei nie przekładało się na większą zbrodniczość w praktyce jeśli zastosowało się totalitarny mechanizm działania. Tylko w propagandzie udało się (co udowadnia afera z czarną księgą komunizmu) sowietom zachować czyste ręce. Siebie warci zbrodniarez w tej samej skali. Na marginesie Arendt nie była publikowana w prl - pojawiała się w drugim obiegu. -
Ernst Klee, Auschwitz. Medycyna III Rzeszy i jej ofiary, Kraków 2001, s. 506. Zasadniczo temat nie powinien znajdować się z grupie dotyczącej holocaustu - Shoah. Kluczowe zagadnienia: - relacje świadków - postęp medycyny - rozliczenie odpowiedzialności Z relacji świadków wobec synonimu tematu dr antropologii i medycyny josefa mengele - jego ofiary - przedmiot badań - wspominały go jako dobrego, miłego, kulturalnego człowieka - podobóz cygański wręcz żegnał go (wujka) orkiestrą - podobozem cygańskim normalnie zarządzał (syndrom zakładnika utożsamiającego się z oprawcą?). Jego ofiary - zmuszone do uczestniczenia w jego eksperymentach - lekarze, naukowcy - polskiego czy żydowskiego pochodzenia - często wybitni naukowcy wspominają go jako zimną, brutalną, pozbawioną uczuć maszynę do zabijania. Ten genetyk zafascynowany możliwościami jakimi dysponować musi genetyka w kwestii wyizolowania "genu aryjskiego" i stworzenia nadczłowieka szczególnie tropił ze swej oświęcimskiej rampy bliźniaków, karłów, ludzi o wszelkich schorzeniach mogących mieć źródło w genach. Niezliczona liczba eksperymentów, zbrodniczych zabójstw pozwoliła mu przełamać opór nauki przed genetyką w medycynie. Do dziś organizacje żydowskie często podnoszą żądanie zaprzestanie wykorzystywania dorobku nauki z czasów II wojny - wyrosłej na setkach bestialsko zamordowanych, a dorobek ten był znaczącą przyczyną ogromnego postępu medycyny po II wojnie, zwłaszcza w usa. mengele uciekł, zaś jego koledzy winni w równym co on stopniu nie spotkała odpowiedzialność, do dziś spotyka się na uczelniach niemieckich preparaty wytworzone z ofiar zbrodniczych eksperymentów. Orgia nauki - czas w którym swoboda badań naukowych i całkowitego nieskrępowania naukowca jakimikolwiek regułami, w imię postępu pozwalał mu robić z innym człowiekiem dokładnie co tylko mu się "wymarzyło" w imię "dobra" - celu który uświęca środki - zdobycia wiedzy dla leczenia innych ludzi - był szczytowym momentem nauki i naukowców, którzy mogli w imię wiedzy i pędu ku jej poznaniu bezprecedensowo uprzedmiotowić człowieka. Najwybitniejsze autorytety i specjaliści firmowali badania, programy naukowe, wykorzystywali ich wyniki w swoich pracach naukowych. "Eutanazja" w iii rzeszy, eugenika, medycyna - udział nierozliczonych z procederu lekarzy, naukowców, sędziów czyni w jakimś sensie odpowiedzialnym - współodpowiedzialnym elitarny krąg narodu niemieckiego - owczy pęd, specyfika totalitaryzmu - Hanah Arendt jakby to wyjaśniła. Pomimo tego jednak w dobie postulatu by nie uznawać niemowlaka za człowieka (sąd w Korei Płd. wcześniej profesor etyki z uczelni holenderskiej), walki o nieskrępowanie żadnymi ramami eksperymentów medycznych w imię wyższego dobra - temat jest jakby odrobiną aktualny.
-
[ Dodano: 2007-07-25, 17:08 ] Tiergartenstrasse 4 - akcja t4 - pomysł nazistowskich naukowców działających na polu eugeniki. Ponieważ w Państwie totalitarnym nic nie będzie się nazywać tak jak powinno - więc proceder mordowania chorych, cierpiących, fizycznie i psychicznie "nieprzydatnych" dla czystej genetycznie rasy został nazwany eutanazją - na marginesie należy dodać że do powyższej akcji niezmiernie naziści namawiali lekarzy holenderskich - i nie znalazł się nawet jeden który byłby gotów uczestniczyć. Nazistowskie rozumienie postępu - rozumiem że każdy postęp wyłącza ramy etyczne, oznacza iż w imię postępu wolno wszystko. Niemieccy naukowcy dokładnie tak rozumieli postęp i jego wartość. Akcja pomimo że ukryta za nowomową oraz pozorami spowodowała pewne perturbacje niepokojące społeczeństwo niemieckie podczas wojny.
-
zasadniczo nie ma czegoś takiego jak etyka naukowa - jest po prostu etyka. Natomiast kierunki w których udali się niemieccy naukowcy czy podobnie japońscy - ich całkowity brak odpowiedzialności wydaje się intrygujący właśnie dziś gdy ozywiona debata dotycząca granic i etyki w nauce trwa.
-
Gerard Labuda Steven Runciman koń jaki jest każdy widzi. te nazwiska rekomendują się same. W latach 90 do Runcimana na jednej z konferencji naukowych udało się dotrzeć dr hab Małgorzacie Dąbrowskiej z łódzkiego instytutu historii - jak przystało na łódź specjalistki od Bizancjum. Runciman był bardzo miło, pomimo wieku (ponad 90 lat) rzutki w rozmowie. W pewnym momencie rozmowy stwierdził że on dobrze zna Polskę, był bowiem w niej przeszło 70 lat temu z wizytą. Doktor Dąbrowska opowiadała szczerze zachwycona swoje wspomnienie wybitnego kolegi bizantologa.
-
Dobra książka historyczna
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Po prostu nie można nie wspomnieć Stevena Runcimana, Dziejów wypraw krzyżowych, Warszawa 1987, t. I, II. Po prostu zabójcza lektura. Kazimierza Kumanieckiego, Cyceron i jego współcześni, to wyjątkowa monografia, napisana niespotykanym już dziś potoczystym a zarazem merytorycznie satysfakcjonującym językiem. No i Labudy, Mieszko II... -
Jaka była najlepsza armia czasów nowożytnych?
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Najpierw uniwersalni Szwajcarzy i zniszczenie u kresu średniowiecza legendy rycestwa księcia burgundzkiego. Potem Francja. Potem Hiszpania. Potem Niderlandy (recepcja falangii dokonana przez neostoika Justusa Lipsiusa, na gruncie badań zdaje się Polibiusza) potem wedle tej szkoły Szwecja - Gustaw Adolf, Oxenstierna i ich zręczne reformy wojskowe. Potem znowu Francja - Tureniusz i Zarazem należy pamiętać że wysoce wyspecjalizowane wojsko polskie, manewry taborowe i kawaleryjskie pod dowództwem Tarnowskiego, Zamoyskiejgo, Żółkiewskiego, Chodkiewicza, Koniecpolskiego - minimum środków maksymalne sukcesy (do czasu), wobec przeważającego wroga niewątpliwie czyniło z tego rodzaju formacji pod takim dowództwem elitę elit. Potem Prusy, Francja. Zarazem Turcja w czasach Sulejmana jeśli nie przewyższała wyżej wymienionych to napewno im dorównywała o czym świadczy nieroztrzygnięcie walk z Karolem V. -
Najgorsi przez kontrast Templariusze. Szpitalnicy św. Jana - Joannici - ich genialna obrona Rodos, błyskotliwa obrona Malty, ich flota która w czasach siedziby na Rodos czyniła realnie Zakon potężną siłą morską, która pirackimi metodami niweczyła pirackie działania mameluków. Niestety Joannici przegapili rozwój Osmanów - przesunięcie swych sił z morza śródziemnego na egejskie i cieśniny mogło powstrzymać rozwój Państwa Tureckiego. Skądinąd zaniechanie Wenecji jest w tym względzie wyraźniejsze i zasadniczo oparte na obrzydliwych argumentach merkantylnych. Joannici bowiem przetrwali, utrzymali pierwotny cel swego zakonu i nawet w czasach Saladyna nie zachowywali się niczym Templariusze. Polecam fragment: "Na widok oddziału w tak znacznej sile zarówno Roger, jak i Jakub z Mailly doradzali natychmiastowy odwrót. Gerard wpadł w furię. Odwróciwszy się pogardliwie tyłem do wielkiego mistrza szpitaników zaczął urągać Jakubowi, 'Tak miłujesz swoją blond głowę, że nie chcesz jej stracić' - rzekł. Marszałek zakonu odparował dumnie: 'Ja zginę w bitwie, jak przystało na dzielnego męża. To ty, panie, uciekniesz jak zdrajca'. Podniecona obelgami Gerarda kompania poszła do szarży na mameluków. Była to nie tyle bitwa, ile straszliwa masakra. Jasnowłosy Jakub poległ jako jeden z ostatnich, obok niego padł wielki mistrz szpitalników. Wszyscy templariusze zginęli, oprócz trzech rycerzy, z których jednym był Gerard." Steven Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych t. II, Warszawa 1987, ss.409-410. Zdecydowanie Joannici.
-
Gdyby nie było trądu Baldwina nie byłoby pewnie jego hartu ducha. Gdyby nie było herozimu w cierpieniu pewnie nie pokonałby on Saladyna. Gdyby nie miał trądu może nigdy nie doszłoby do Hittin. A gdyby nie doszło do Hittin nie wyruszyłaby pewnie wyprawa Fryderyka I Stauffa. A gdyby Fryderyk nie utonął na jej początku prawdopodobnie mógłby w bespośrednim starciu pokonać Saladyna. Ryszard Lwie Serce nie wyjechałby do krucjatę, i kontrolując sytuację we Francji możliwe że pokonałby ostatecznie i definitywnie Filipa Augusta, umocnił swoją władzę i odbudował potęgę Ojca. Gdyby Balwin nie był trędowaty, gdyby przywódcą Templariuszy nie był patologiczny krętacz i zawistnik, gdyby Gwidon nie był "piękny", gdyby Rajmund był bardziej charyzmatyczny i zdecydowany. Gdyby w roku po pierwszej wyprawie krzyżowej nadchodzące posiłki nie zostały zniszczone, gdyby nie doszło do "przypadkowej" zagłady armii Manuela, gdyby podczas drugiej krucjaty zdobyto Damaszek, gdyby nie utracono Edessy. Gdyby Krzyżowcy ubiegli Saladyna w przejęciu kontroli nad upadającym Fatymidzkim Egiptem. Gdyby Konrad z Montferratu przybył do Palestyny wcześniej i to on zdobył z Rajmundem wpływ na Baldwina i radę? Baldwin był władcą tragicznym, który świetnie się zapowiadał, był końcem wyjątkowo szczęśliwej serii władców Jerozolimy. Gdyby był zdrowy - gdyby Templariusze nie byli krętaczami, gdyby wyjątkowa i pierwszy raz tak naprawdę duża potęga Jerozolimy zamiast przepaść pod Hittinem pokonała Saladyna... Nie byłoby pięknej legendy, cierpiącego młodzieńca i rycerskiego muzułmanina, nie byłoby rarytasów z oblężenia Keraku, Jerozolimy, desantu Ryszarda. Nie byłoby ręki sprawiedliwości wobec Rejnalda z Chatillon. Zbyt wiele zaniechań, niedbałości, niekonsekwencji poprzedzało panowanie Baldwina by był on w stanie odwrócić bieg rzeki, a przecież przybycie Barbarossy i wspólne działania ze zdolnym i zdrowym Baldwinem byłyby dla Saladyna raczej przytłaczającym doświadczeniem. Los chciał by Baldwin i Barbarossa przepadli ze swymi talentami, bez sensu i nieszczęśliwie a Saladyn zatriumfował. Ale czy Saladyn nie dowodzi że dobry muzułmanin może dotrzymywać słowa? Może nie być terrorystą? Może być honorowy i godny zaufania? Dla nas jest dowodem zapomnianej dobrej strony islamu, dla islamu jest zapomniany z tej strony ale przecież ludzkość żyje przykładami z przeszłości... Gdyby Baldwin nie umarł lecz zwyciężał może uchowaliby się Templariusze? Może przetrwaliby jak Joannici? Może oszczędzilibyśmy sobie pierwszej zmasowanej akcji polityczno policyjnej którą zafundował na Filip ze swoim jurystą zdolnym policzkować Papieża Nogaretem? A może byłoby jeszcze gorzej?
-
Zabicie Św. Stanisława
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Zawsze po przeczytaniu jakiegokolwiek tekstu G. Labudy zastanawiam się czy można cokolwiek więcej powiedzieć wobec jego analizy. Gerard Labuda, Św. Stanisław biskup krakowski, patron Polski, i Korona i Infuła zasadniczo przygnębiająco zawężają granice dyskusji. Można co prawda sięgnąc wciąż po Grudzińskiego, ale Labuda jest tak przygniatający... Traditor - w jakim zakresie zdradził Stanisław i co? czy obraza - sprzeciw władcy to też już zdrada - w średniowieczu a jakże. Czy Król inspirował śmierć Biskupa? Czy Biskupi zgodzili się na skazanie Biskupa? Czy Biskup był fantycznym idealistą? Czy cynicznym graczem politycznym? Czy nie ma analigii pomiędzy tym bikupem krakowskim a wielbionym i idealizowanym biskupem praskim? Czy Wojciech w podobnych okolicznościach nie był "zdrajcą" zasługującym na wygnanie? represje? A przecież Wojciech to oderwany, mistyk, ideralistyczny mnich. Może Stanisław to człowiek tego samego pokroju - bezkompromisowy, zapatrzony w kult męczenników "fanatyk"? Sprawa zawiera pewne elementy stosunkowo jasne - pozwalające sformułowaćv określoną tezę ale braki w przekazach zmuszają do pozostawienia oceny sytuacji - zwłaszcza bohaterów dramatu w niedomówieniu. Pamiętajmy że Piastowie to furiaci i okrutnicy, nieprzypadkowo nie pretendujący do świętości swym życiem. Nie zapominajmy czynu Bolesław wobec Zbigniewa, złych stosunków Chrobrego z Gaudentym, zgwałcenia siostry Jarosława itd... Nieodrodni synowie swojej epoki, jakby pozbawieni zimnej krwi. -
Wielkie słowa starożytnych
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Biada zwyciężonym. Piękne i efektowne oddziaływanie propagandy rzymskiej, która w ten deterministyczny sposób (można by powiedzieć darwinistyczny) uzasadniała potem rzymską bezwzględność, okrucieństwo i pragmatyzm, rzekomo legitymizując je w przykrym doświadczeniu spotkaniam z Brennusem. Oczywiście "chcesz pokoju szykuj się do wojny". Rzym to skarbnica wielkich słów i trafnych podsumowań - prawo to sztuka tego co dobre i słuszne. Fundamentów naszej cywilizacji. -
Najlepszy dowódca średniowiecza
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Edward I Plantagenet Edward Plantagenet Czarny Książę Henryk V Lancaster Niezwykły Belizariusz Cierpliwi Aleksy i Jan Komnenowie Jan Zizka Jan Hunyadi Chyba dałbym pierwszeństwo Zizce i Hunyadiemu, choć profesjonalizm, rzymskie zawodowstwo Belizariusza w każdych okolicznościach, na każdym froncie z każdą armią i w najbardziej rozpaczliwych warunkach, rozmach i koordynacja: w Konstantynopolu podczas Nike, w Persji, Afryce, Italii, nad Dunajem korci by nazwać tego zawodowca najlepszym. Lecz on może po prostu był z tego najlepszego materiału rzymskiej szkoły, profesjonalizmu, doświadczenia innowacyjności i perfekcyjnej koordynacji, umiejętności utrzymywania dyscypliny zaprawionej zawodowej armii? Pod tym względem Zizka i Hunyadi są mu podobni - zawodowcy, innowatorzy. -
Fantastyczne jest przedstawienie przez Nawotkę Aleksandra, zwłaszcza w zestawieniu z Hammondem. Los srogo ukarał Macedionię najpierw najazdem Gallów, potem sprawną ręką Rzymu. Brutalny i prymitywny tyran został ukarany, a utrwalił w świecie jedynie kulturę słabych Greków których uprzednio zniszczył. Najzabawniejsze jest natomiast że ta dumna macedonia stała się słowiańska w efekcie i nie pozostawiła po sobie żadnych innych śladów niż archeologiczne i wyeksportowane greckie.
-
Oczywiście Szapur II Sasanida, zgodnie z barwnym przekazem Gibbona koronowany w łonie matki (na jej brzuchu miała zostać umieszczona korona w miejscu prawdopodobnego znajdowania się głowy nasciturusa. Niezwykle zdecydowany i potężny władca, który na swoje panowanie znacząco podciął oznaki ewentualnego odrodzenia Imperium Romanum. Odbudował Persję i jej potęgę, w wydaniu dynamicznym i bardziej sprawnym niż państwo Achemenidów. No i miał szczęście - wymordowanie się wzajemne i wymarcie rodu Konstantyna oraz sama śmierć Apostaty to było prawdziwe zrządzenie losu.
-
rzekomo zgodnie z tym, co ktoś mówi, ale nie z rzeczywistością; jakoby, niby. Natomiast Kęciek pisze jedynie "być może spotkanie obu wodzów w Efezie jest tylko efektownym wymysłem historyków." Porównywanie wojsk Hannibala i Pyrrusa sensu nie ma gdyż Hannibal dysponował potężnym zapleczem zwłaszcza podporządkowanej sobie Hiszpanii gdy Pyrrus nie miał żadnego zaplecza. Wreszcie Hannibal został efektownie pokonany w wielkiej bitwie przez Scypiona który jedynie twórczo wykorzystał taktyczne wynalazki Hannibala, gdy Pyrrus zawsze tylko zwyciężał...[/b]
-
Średniowiecze to epoka zacofania czy nie?
ciekawe25 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Nauka, kultura i sztuka
Okres stabilności i trwałości, ciągłości i równowagi. Złota epoka ludzkości niespodziewanie następująca po mitycznym Imperium Romanum. Zaskakująco piękne kwiaty wyrosły na grobie Rzymu. Epoka niezwykłych filozofów i teologów, mistyków, Tomasza, Abelarda, Ockhama, Hildegardy. Epoka idei uniwersalnych - Kościoła i Cesarstwa które gdyby tylko zdobyły się na konsekwentną współpracę zamiast walki. Epoka zakonów rycerskich których zdolności fizyczne w boju, niespotykane permanentne wyszkolenie, czyniło maszyny walki i zabijania - co czyniło z nich jeśli nie narkomanów to na pewno nałogowych pijaków (jedyny potwierdzalny grzech rycerzy zakonnych którym koili uciążliwości morderczego treningu, nieludzkich kontuzji i nieustającego stresu). Epoka rozkwitu i dojrzewania. Epoka kluczowego mitu naszego kręgu kulturowego - idei doskonałego władcy uosabiającego Państwo i dobro - Artura. Epoka przenikania kościoła Iroszkockiego do europejskiej cywilizacji. Epoka syntezy kultur i myśli, przenikania i tworzenia. Ewolucji europy - wszystko zmienić by wszystko zostało po staremu. Odbudowania na gruzach. Nieodłączna część naszej cywilizacji. Czasy bez nacjonalizmów - bez narodów... Miała swoje ciemne i ponure strony - ale nie było tam Wandei i metodologii zabijania Oświęcimia, zdarzały się Srebrenice może nawet powstania Warszawskie. Ale w czym była gorsza? To był dobry romantyczny okres, młodości mało jeszcze zdegradowanej naszej postrzymskiej cywilizacji. Zabić wszystkich Bóg wie kto do niego należy/Bóg rozpozna swoich - polecam krótką lekturę Reginę Pernoud, Inaczej o średniowieczu, Gdańsk - Warszawa 2002. W kwestii powyższego cytatu zwłaszcza źródłowego umocowania rzekomych a jakże sławnych słów podżegania do rzezi w Beziers polecam strony: 17 - 18 tej książki. Napewno nie zacofania - skoro miarą postępu we współczesnej medycynie są rewolucyjne i wstydliwie doceniane dokonania medycyny iii rzeszy i "sławnego" dr mengele - orgii nauki, pełnej swobody badań, eksperymentów naukowych... Średniowiecze to powolny, zrównoważony rozkwit.