Skocz do zawartości

ciekawe25

Użytkownicy
  • Zawartość

    241
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ciekawe25

  1. Quiz Średniowiecze

    Zadam zagadkę - jeśli nieopatrznie i wbrew zasadom - proszę o upomnienie i ukaranie: Syn był Papieżem, drugi syn ojcem Papieża. Obaj synowie byli niemoralni tak jak ich matka (matka nawet bardziej...). Lecz mszcząc swojego ojca drugi syn ukarał matkę i zasłużył sobie na niezłą opinię pomimo złej reputacji. Kim była i jak nazywała się matka no i syn mściciel? [ Dodano: 2007-08-01, 16:15 ] Odpowiedź jest tak oczywista że Nikt jej nawet nie wypowie czy zgodnie z procedurą powinna się pojawić podpowiedź?
  2. Przyczyny sukcesów arabskich w VII i VIII wieku

    Sukcesy nomadów to swoisty przejaw walki osiadłych rolników i mieszczan - Państw z narodami pastuchów, które mobilne i wyszkolone w jeździe konnej wystawiały kawalerię liczną jak liczba mężczyzn wśród nich - takich zdolności mobilizacyjnych nie miało żadne Państwo... Kimerowie, Scytowie, Hunowie, Awarowie, Arabowie, Madziarowie, Mongołowie - przewaga jazdy nad piechotą to z jednej strony zapomnienie falangi, a zdrugiej strony brak doskonale wyszkolonych uniwersalnych legionistów którzy potrafili i których potrafiono wyszkolić, opłacić i utrzymać przez długą służbę szanując ich życie. Zabrakło legionów, formacja falangi żyło jako coś gorszego to i wszelaka jazda czyniła spustoszenie - i przez jazdę europa weszła na drogę takiego feudalizmu gdzie najważniejszy był rycerz kawalerzysta ciężkozbrojny i opancerzony a pod jego potrzeby ustawiona cała gospodarka, prawo, kultura, istnienie Państwa....
  3. Najgorszy zakon rycerski

    O ile sprawa skarbów jest mocno przereklamowana - bardzo ciekawe co się stało z archiwami Zakonu. Hipotezy przedstawione przez Barbera są dość sztandarowe (pewnie prawdziwe bo nudne).... Melville zdaje się w ogóle o tym nic nie pisze, nie pamiętam co i czy napisała Pernoud. Barber wspomina obok Zakonu Chrystusowego o Zakonie Montesa, który powstał z przekształcenia Templariuszy w Aragonii Jakuba II w 1317 roku. Ale bądźmy FORMALISTAMI Zakon jako takie nie przetrwał....
  4. Przywracam wyrzuconego Pyrrusa. Choć dyskutować o nim jego pierwszorzędności nie będę (tutaj)
  5. Hannibal czy Pyrrus?

    Oczywiście wiem - stare i przestarzeła, archaiczne i jednostronne. M. Cary, H.H. Scullard, Dzieje Rzymu, Warszawa 1992 t.2. ss.524-525: "Porozumienie o wytyczeniu linii demarkacyjnej wzdłuż Ebro [Jaczynowska za Picardem uważa że chodziło o Iberus południowy - Jukar, M. Jaczynowska, Dzieje Imperium Romanum, Warszawa 1995, s.49] ... zostało zawarte między Hazdrubalem a przedstawicielami senatu rzymskiego... Polibiusz wymienia tylko jedno postanowienie tej konwencji granicznej, to mianowicie, że Kartagińczykom nie wolno było odtąd przekraczać z bronią w ręku rzeki Ebro." H.Cary, tamże, t.1, s.244-245: "Posłowie rzymscy przyjęli jednak za dobrą monetę wyjąsnienia wodza punickiego, że zagiega o nowe źródła dochodów, aby Kartagina mogła spłacić należne Rzymowi odszkodowanie [rzekome pertaktacje?]. W 226 r. następne poselstwo otrzymało od Hazdrubala zapewnienie, że nie dokona on akcji zbrojnej na północ od rzeki Ebro[Jukar?]; jak się wydaje, Rzymianie nie podjęli w reważnu żadnego zobowiązania )chyba że Kartagińczykom wystarczyło "dżentelmeńskie" słowo Rzymu, że ten nie będzie ingerował na południe od tej rzeki)," I dalej oczywiście w duchu moich poglądów jako że moje poglądy na całą kwestię wywodzą się z tej książki... Wiem wiem - Wipszycka powiedziałaby - staroć, archaiczne i doktrynalne podejście, odrzucanie wszelkich nie angielskich a obiecujących badań. Ale według mnie sprawa nie jest definitywnie przesądzona - uważam (i mam do tego jak wykazałem - może i wątłe) podstawy, zgadzam się że Rzym perfidnie, bezczelnie, z pozycji siły nadużył i złamał ducha traktatu oczywiście nie łamiąc jego litery. Było to nadużycie ale niestety "zgodne z prawem". Możliwe że dziś pogląd taki jest już całkiem odrzucany - choć podejrzewam że jest tak tylko w grupie historyków którzy zafascynowani Kartaginą przyjmują dla zasady pogląd przeciwny do dotychczasowego - niewątpliwie zakładając skażenie źródeł wypadki dokumentujących. Nie pozwala to jednak na stwierdzenie: Jestem na urlopie mam szczątkowy dostęp do książek, korzystam z tego co udaje mi się przechwycić, a za dużo tego tym bardziej nie ma - prosiłbym w takim razie by jednak stosując zasadę ogranioczonego zaufania przyjmować że mogę mieć rację posługując się swoją pamięcią wyłącznie - i jeśli to możliwe sprawdzić czy nie ma czegoś na moją obronę? Ja [chyba że to niezauważalne] jednak miękko tratuję argumenty własne i gotowy jestem na naginanie swojego poglądu - i publikacji w której go kiedyś wyczytałem - pod kątem argumentów w dyskusji o ile są one równie prawdopodobne i logiczne. Choć z natury jestem dogmatyczny i chciałbym wytapiać nieskalany pomnik z brązu dla Rzymu... Pozdrawiam.
  6. Upadek Rzymu

    To był oczywiście Jerzy Topolski, Świat bez historii... a nie to co napisałem....
  7. Fides romana, fides punica.

    My Polacy mamy zdumiewającą (jeśli chodzi o konsekwencję) potrzebę wzruszania się i pochylania z troską nad pokonanymi, zgnojonymi... Chwałę zwycięzców, zastąpiliśmy chwałą zwyciężonych. Żebyśmy się chociaż pochylali nad pokonanymi jak kanclerz Bismarck nad nami polakami - z poczuciem wyższości i nauczycielskiej zwierzchności. Polibiusz przebywając w Rzymie jako zakładnik Republiki wykorzystał ten okres na bliższe poznanie rodzącego się imperium, którego wyższość natychmiast uznał. Był przyjacielem i wychowawcą Scypiona Młodszego, obserwował jego poczynania podczas zdobywania Kartaginy, został piewcą wielkości Rzymu. A jednak koniec swej niewoli zawdzięczał nie zdobytym koneksjom, lecz tradycyjnym obawom Katona Cenzora, który walcząc z obcymi – greckimi wpływami polecił odprawić, ‘gości’, w tym Polibiusza. Katon wielokrotnie pozbywał się w ten sposób greckich przybyszów, zwłaszcza filozofów, starając się ratować młodzież przed ‘deprawacją’. Gdy w 155 r. p. n. e. przybyło do Rzymu poselstwo ateńskie z trzema filozofami, m. in. stoikiem Diogenesem – Scholarchą stoi, których wykłady wzbudziły prawdziwy entuzjazm w mieście, Katon doprowadził do błyskawicznego załatwienia sprawy Aten i odprawienia przybyszów, byle tylko ograniczyć niebezpieczeństwo fermentu intelektualnego. Jak ktokolwiek mógł pokonać Państwo o elitach z taką mentalnością? Dumnej z prostoty, rolniczej struktury społecznej, asamylującej tylko to co pozostawało zgodne z duchem - hartem ducha Rzymian? Państwem którego chciwość i bezwzględność dorównywała jedynie szacunkowi dla wojskowości, inżynierii wojskowej, logistyki i wykorzystywania wszelkich nowinek. "chcesz pokoju szykuj się do wojny" - Rzymski, choćby nie wiem jak dekadencki arystokrata (których jak ognia bał się wspomniany Katon) przez Bardzo Długi czas musiał umieć walczyć, znosić trudy wojny, oddać daninę krwi, by w tej jedyny właściwie sposób zdobyć legitymację do zaspokajania chciwości i "korupcji" politycznej na zdobytych wcześniej terenach. Byli skazani na sukces, i sukces odnieśli. Dzieło które odrobinę mimowolnie powstało okazało się milowym krokiem cywilizacji europejskiej - tyglem uniwersalnych wartości które praktycznie połączone na "prymitywnym gruncie italskich rolników" trwają wciąż. Kartagina była jedynie etapem na drodze Rzymu. O czym tu mówić - wielkie Państwo, starożytna Wenecja, piękny etap marynistyki, bajkowa i uroczo oddziałująca na wyobraźnię postać Hannibala, przysięgi złożonej ojcu, życia oddanego sprawie i samobójczej godnej śmierci. Ważny element naszej europejskiej tożsamości - i dowód że Rzym po zniszczeniu (fizycznym) swojego wroga - który nigdy nie mógł się czuć bezpieczny jak długo żył - potrafił oddawać mu w literaturze, historii pewną sprawiedliwość - o ile oczywiście jak Pyrrus nie dał się Rzymowi pokonać, wtedy propaganda zrobiła swoje.
  8. Najgorszy zakon rycerski

    1291 - 1307 ostateczny koniec Templariuszy. 450 lat później - 1757. utrata Malty przez Szpitalników 1798. I obrona Rodos - 1480 II obrona Rodos - 1522 Obrona Malty - 1565. Pierwsze - cel statutowy realizowali ponad 450 lat więcej niż Templariusze. Drugie - dobre jest wrogiem lepszego. My tutaj oceniamy najgorszy zakon i tym samym wystawiamy cenzurkę najlepszemu - bowiem porównujemy. Najlepszy nie znaczy DOBRY. Trzecie - z faktami trudno dyskutować. Czwarte - prywatnie jestem głęboko zraniony niepowodzeniem Krucjat i tym że nie starliśmy (w końcu Henryk Sandomierski i Bolesław Wysoki mogli spokojnie uczestniczyć) Islamu z powierzchni ziemi kiedy mieliśmy okazję - Oni się nie zastanawiają i ciągle próbują. Dlatego całkowicie subiektywni i Templariusze i Joannici to moi swoiście rozumieni idole, tyle tylko że nie stanę naprzeciw faktom i stwierdzę że nie ma żadnych różnic wszystko to samo - nie, Joannicu mieli szczęście i byli najlepsi. Nie znaczy dobrzy, doskonali itd.
  9. Juliusz Cezar - ocena

    ale ja nie powiedziałem że wszyscy jak spod sztancy byli doskonałymi rzemieślnikami - powiedziałem że Rzym wydał bardzo wielu ponadprzeciętnych rzemieślników i Cezar należał do tych bardzo zdolnych. A tam mieli partaczy jak w kazdej gildii, także wśród wodzów. Tyle że przeciętna w przypadku Rzymu była bardzo wysoka - i po prostu będzie niestosowne nazywać Cezara przeciętnym dowódcą - nie znam armii która nie chciałaby takiego przeciętnego dowódcy... No chyba nie byłby potrzebny w armii Pyrrusa no i też Hannibala oczywiście.
  10. Hannibal czy Pyrrus?

    i tak gdybym był sprawnym rzymskim historykiem udowodniłbym że wyciągnięta na zgodę ręka została odtrącona. Lecz nie mam talentów pr pis-u niestety.... Hannibal był wielokrotnir silniejszym graczem niż Pyrrus. Stan armii Pyrrusa Rzymscy historycy konsekwentnie zawyżają by tym bardziej pokazać jego faktyczną nieudolność. Nie można wykluczyć że Kęciek i tym samym ja który uległem jego argumentacji nie ma racji - teza jest zbudowana poprawnie a skoro wielbiciele Rzymu się w nią łapią to może być prawdziwa. Dlatego nie można definitywnie roztrzygnąć sporu rzucają liczbami i statystyką - danymi które przekazał nam Rzym z określoną tezą i konsekwentnym zamierzeniem propagandowym (którego słabiutkie odbicie próbowałem ukazać na początku). Przychylam się do stanowiska że Pyrrusa Rzym przesacował celowo i świadomie starając się ukazać w tym niezwycięzonym pogromcy niezgułę. Kęciek stawia taką tezę i mnie się ona wydaje bardzo wiarygodna. Hannibala rzymianie pokonali - nie wazne że bitwa była niczym Grunwald rozegrana przed zaczęciem a Scypion mógł się opalać zamiast dowodzić. Rzymianie wygrali - więc ich propaganda mogła pozwolić zaistnieć wielkości Hannibala w świadomości bowiem ten geniusz znalazł w Rzymie swojego pogromcę. Pyrrus nie miał szczęścia zostać przez Rzymian pokonanym - musiał więc powstać mit jego zwycięstw gorszych od klęsk. I to jest operowanie faktami o ile przyjmie się początkowo takie założenie - jeśli się nie przyjmie to nie - ale należy pamiętać że starożytność to księga otwarta a nie zamknięta. Hiszpania z tego co pamiętam nie była ujęta w traktatach i fakt ingerencji Rzymu w Saguncie był bezczelnością i oczywistą prowokacją ale nie był bezprawny i nie łamał litery traktatu a jedynie jego ducha. Mimo wszystko częściowo mógłbym się zgodzić - gdyby nie było Pyrrusa Hannibal siedział by na pudle... Sam.....
  11. Quiz Średniowiecze

    Anna Dalassena - mogła by to być ona biorąc pod uwagę co o niej pisze wnuczka. Mogłabybyć to ona ponieważ miała na syna ogromny wpływ i niemal współpanowała. Pytanie jest jednak takie - czy z faktu że Aleksy niemal do końca życia ulegał matce, żonie, córce w tym matka miała na niego największy wpływ - można wnioskować że dwór wschodniorzymskiego cesarstwa pod jej ręką był niemal klasztorem? Aleksy Komnen i Jan niewątpliwie byli ludźmi umiarkowanymi, stroniącymi od ekscesów. Typuję ją choć mam wątpliwości.
  12. Juliusz Cezar - ocena

    Nie wiem czemu biegły w swym fachu rzemieślnik miałby być przeciętniakiem? Wobec geniuszy tak, ale tych zwykle jest mało. Dobrzy fachowcy, niezawodni i profesjonaliści nie są przeciętną, oni raczej średnią zawyżają.
  13. Hannibal czy Pyrrus?

    Zupełnie jak z tym najazdem Celtów na Macedonię - wszystko zawsze wygląda nieco inaczej - zwłaszcza gdy porusza się w kręgu domysłów i umotywowanych emocjonalnie stanowisk, tyle że ja wielbiac Rzym potrafię docenić jego przeciwników, przyznając im wielkość i rację moralną, a mój wielce szacowny przedmówca dokładnie odwrotnie proporcjonalnie. Nie było zadnych stref wpływów, to Rzym był panem sytaucji, Sagunt miał się do niego prawo zwrócić o arbitraż, Rzym powinien był go roztrzygnąc sprawiedliwie - ale z zasady roztrzygał na korzyść sojuszników, Hannibal zrobił co musiał zrobić. Sagunt był pretekstem ukazującym Kartaginę jako agresora, choć nie miała ona innego wyjścia - formalnie to jednak Hannibal zniszczył Sagunt a nie Rzym Nową Kartaginę. Reszta cóż - odnoszę wielce czcigodmny Panie gdy czytam Twe filipiki przeciwko Rzymowi że nie Wiesz o czym piszesz, rozumiem moralną głębię bólu po nieszczęsnej Kartaginie, i wielu wielu innych prowincjach które szczęśliwie zagościły w krainie Pax Romana. Nie zmienia to jednak faktu że opierając się na czym oprzeć się można - bardzo skromne i dalece rozbieżne poglądy biorąc choćby pod uwagę Picarda, Lamba, Lancela, Łoposzkę pozwalają snuć w uprawniony sposób różnorakie wizje. Co do zasady nawet się zgadzam ze swoim szacownym przedmówcą (oczywiście nie wtedy gdy wyjątkowo nie Wie co pisze), nie zgadzam się jednak ze specyficznym rozłożeniem akcentów, postawą powstańca styczniowego wobec zaborcy (chwała zwyciężonym) - biedna wspaniała Kartagina - obrzydliwy wstrętny Rzym. Rzym był równie obrzydliwy jak cały ówczesny świat - tyle że był w tym mało romantycznie pragmatyczny i konsekwenty i mało popełniał błędów - a za brak wyobraźni w popełnianiu błędów nie będę go potępiał. Zgadzając się jednak co do zasady, zaznaczając swoje votum separatum dodają - Pyrrus był o włos lepszym wodzem, dowódcą i bogiem wojny niż Hannibal. Serdecznie pozdrawiam z niecierpliwością oczekując stwierdzenia że Sagunt zniszczyli rzymscy prowokatorzy przebrani z punickie mundury, co potwierdza milczenie źródeł jako że te pozostawili nam Rzymianie nieźle je zmanipulowując (nie twierdzę że Sagunt sobie nie zasłużył - zasłużył, Rzym robił wszystko z premedytacją i w określonym - osiągnietym celu - lecz Hannibal musiał i odegrał napisaną mu rolę). Jeśli to wystarczy potwierdzam na koniec: zgadzam się choć nie do końca i nie wszędzie.....
  14. Hannibal czy Pyrrus?

    będąc z natury upierdliwym dodam że Arystoteles wiedział o ustroju Kartaginy mniej więcej tyle co o systematyce gatunków, czy geologicznej budowie świata. Z tego punktu widzenia jestem niewątpliwie mniej inteligentny - czyli mniej zdolny do pobudzenia wyobraźni i znacznie mniej uda mi się zmyślić. Gdyby powoływać się na wiedzę Arystotelesa w kwestii życiorysu Platona, Sokratesa, królów Macedońskich, współczesnej mu chirurgii, ustroju politycznego Aten i Macedonii czy metafizyce, logice, retoryce i etyce sama myśl o polemizowaniu z Arystotelesem winna na mnie spędzać plagi egipskie, pioruny kuliste i apopleksję. Jednak w kwestii ustroju Kartaginy o którym pisał jakoby o bliskim doskonałości - a o którym nie mógł po prostu nic znaczącego wiedzieć - chyba że posługiwał się prostą analogią ustroju i organizacji Tyru, bowiem to zagadnienie po zmasakrowaniu miasta przez ukochanego ucznia musiał poznać jako że dostawał świeże i unikatowe dary z wyprawy Aleksandra. Jak wyglądała oligarchia kartaginy świadczą ciągłe bunty najemników, permanentne krzyżowanie kolejnych wodzów, ciągłe niepowodzenia na Sycylii oraz brak rozwoju przez blisko 100 - 200 lat kiedy państwo to było juz w czołówce potęg morza śródziemnego a potem nagle pojawił się Rzym i niczym Lance Amstrong wyprzedził peleton zostawiając wszystkich niezdolnych do adaptacji skazanych na zagładę. Adaptację rozumiem jako zdolność do przetrwania, dostosowania się i umiejętności prowadzenia skutecznej polityki. Kartartagina tejże nie miała za grosz, i jej piękna romantyczna leganda początków w ogniu (leganda rzymska... ta wspaniała propaganda Wergiliusza) w ogniu już bez legendy znalazła koniec. Rzym doprowadził do wojny - zmusił Hannibala do jej rozpoczęcia - nic innego nie twierdzę, z premedytacją nie wiedząc kogo sobie ściągają na głowe senatorowie zmusili Hannibala do ataku - zawsze tak postępowali - w ten sam sposób wymanewrowali Filipa i Antiocha. Adaptacja ustroju, prawa, wojska, instytucji. Państwa do wyzwań i przemian, nowych przeciwników, nowych metod zarządzania, nowych metod zmuszania do posłuszeństwa podporządkowanych i trwałość tego mechanizmu - tak Rzym był mistrzem adaptacji.. Rzym nie łamał traktatów - lecz tak je formułował od początku z pozycji siły i arbitrażowych postępowań w komitywie z sojusznikami że strona traktatu z Rzymem nie mogła tego traktatu przestrzegać jeśli chciałaby robić cokolwiek więcej poza swobodną załatwiania potrzeb fizjologicznych przez swoje rządy. Sagunt zwrócił się o arbitraż do Rzymu, Rzym roztrzygnął arbitraż na korzyść Saguntu (a jakże inaczej przecież był to wróg Hannibala), Hannibal zniszczył Sagunt - Rzym zarządał wycofania się - Hannibal nie miał zamiaru skończyć na krzyżu w Kartaginie gdzie by go pewnie Hannon chętnie umiescił. Dopuścił się niesubordynacji i chcąc ratować swoje Państwo i siebie przed upodleniem realizując plany swojego ojca oraz wykorzystując swój niezwyjkły potencjał zaatakował. Kartagina nie miała żadnego wyjścia - Rzym przez chwilę pomyślał że wszystko poszło jak zwykle, potem przez 10 lat bardzo żałował, ale na końcu wyszło że jak zwykle miał rację. Traktaty trzeba umieć pisać tak by były tylko dla nas i w każdych okolicznościach korzystne. Rzym tak czynił, posuwając się do terroru psychicznego porównywalengo z zastraszeniem hachy w berlinie. Rzym to robił przez całe swoje dzieje i wygrywał - a że zniszczył kartaginę? Mam płakać nad miastem które nie potrafiło docenić i umiejscowić w odpowiednich dla ich charyzmy i talentów instytucjacvh z odpowiedną władzą Barkidów? Skazując ich na prywatną ograniczoną wendettę wobec Rzymu? Hamilkar powinien zostać przywódcą Kartaginy, Hannibal winien kontynułować dzieło ojca, przez czas pomiędzy jedną a drugą wojną mogli wzmocnić zaplecze Kartaginy - oprzeć się na kolonizacji afrykańskiego zaplecza, umacniając Hiszpanię i subtelnie podkopywać Rzym. Nie nie zasługuje na szacunek Państwo które (elity) odsuwa takich ludzi jak Barkidzi a potem ginie w płomieniach.
  15. Upadek Rzymu

    Najbardziej fascynująca zagadka dziejów. Topolski poświęca zdaje się temu cały rozdział w Inaczej o historii, ostatnio ukazała się fascynująca P. Heather, Upadek Cesarstwa Rzymskiego, cała poświęcona temu zagadnieniu. Sformułowano niezliczoną liczbę teorii - biochemiczna - ołów, ekonomiczna - upadek rolnictwa, inflacja i zniszzczenie systemu wymiany opartej na obowiązującej walucie - powstanie wtórnego rynku towarowego, brak niewolników, nadmiar latyfundiów, brak rekruta, zniszczenie wojsk rdzennorzymskich w wojnach domowych, nabór barbarzyńców do armii i zgoda na faktyczny rozpad Państwa - powstanie autonomicznych dzielnic barbarzyńskich. Wyczerpanie zasobów instytucjonalnych, kulturowych i prawnych, Chrześcijanie. Lecz biorąc pod uwage że wschodnia część w dobrym zdrowiu przetrwała do XI wieku, że w KK zakonserwował się Mistyczny Rzym, że XIX pandektystycy niemieccy wprowadzili myśl rzymską do BGB, w holenderskim prawie handlowym można właściwie mówić o trwaniu niezmiennie recepcji Rzymu, Rzym nie upadł lecz trwa, wiecznie i niezmiennie w instytucjach, Państwach powstałych na jego gruzach znacznie silniej niż by to mogło potomkom barbarzyńców którzy kiedyś Rzym niszczyli przyjść do głowy. Teza z wymienionej książki brytyjczyka jest ciekawa - silny, wciąz zwarty, jak zawsze bezwzględny i zdolny do wszelkiej adaptacji Rzym napotkał po prostu zbyt wielu przeciwników przez zbyt długi okres - i został po prostu powalony niczym niedźwiedź przez stado psów (nie wiem jaka rasa psów służy polowaniu na niedźwiedzie). Rzym w tym sensie nie upadł - lecz został zniszczony, pokonany nieprzerwaną falą najazdów i utraty kolejnych prowincji.
  16. Juliusz Cezar - ocena

    Na tle niezmierzonych dobrych, solidnych, ocierających się o geniusz rzemieślników rzymskiej szkoły wojny i dowodzenia, jednak trochę więcej niż przeciętny. Oczywiście że nie nadzwyczaj wybitny, oczywiście że na tle 500 lat rzymskiego dyktatu wojskowego miał wielu bardzo wielu dorównujących mu dowódców - Pompejusza, Lukullusa, Trajana, Awidiusza Kasjusza, Konstantyna, Apostatę, Stylimacha, Germanika, Druzusa, Sewera. W tym sensie użycie określenia przeciętny jak najbardziej na miejscu?
  17. Najgorszy zakon rycerski

    zacznijmy od końca - rozróżnienie schizmy od herezji jest stare jak świat - czyli Kościół Katolicki. Należałoby je znać nim operując. Stowarzyszenia imienia Marcina Lutra, Towarzystwo imienia Kalwina i inne stowarzyszenia nie mają i nie mogą mieć nic wspólnego z Ortodoksyjmym Kościołem Katolickim - Prawosławną Cerkwią, tak jak bowiem jedna droga prowadzi do Boga i jest nią KK tak Cerkiew zawsze pomimo rozdzielności pozostaje częścią Kościoła. Z Rodos nie uciekali w popłochu tylko raz bardzo skutecznie go obronili a potem na niezłych warunkach opuścili po przybyciu arnii Sulejmana. Maltę otrzymali od Króla Hiszpanii który był jednoczesnie cesarzem - lecz siła jego oraz suwerenność nad tą wyspą wynikała z korony Hiszpanii a nie cesarskiej iluzorycznej już wtedy korony. Utrata Malty przed Napoleonem - straszna hańba... Jak ten Napoleon zhańbił wszystkich których w życiu spotkał po przeciwnej stronie barykady. Upadek Joannitów nastąpił po 400 latach trwania na posterunku zgodnym z ich celem statuowym, jakieś 450 lat po tym jak cel ten utracili zamieniając się w bankierów Templariusze, nie mówiąc o Zakonie Pruskim który wciąż nawracał nawróconych Polaków i rzekomo już wcześniej przez siebie nawróconych np. Witolda (ile razy 2? 3?) Groch jest zepsuty - nie może o nic tłuc - Herezja elity, czołówki przywódczej zakonu, wraz z jego ofiacjalną siedzibą i głównym terytoium jest czym innym niż wycofanie się z Rodos. To tak jakby Joannici na Malcie przyjęli Islam i poddali się władzy Sułtana podczas najazdu byle tylko zachować wyspę. Ale skoro schizma to to samo co herezja,a kacerstwo Wielkiego Mistrza i sekularyzacja zakonu oraz utrata w wyniku tej zdrady całego terytoium - powtórka w inflantach niebawem - nie świadczy o totalnym załamaniu zakonu jego degradacji - na długo przed tym gdy Joannici wciąż walczyli z Islamem, to ja nie mogę być ścianą przyjmujjącą powyższy groch bowiem jest to jakać rozmoczona i przegniła breja. Pozdrawiam zastanawiając się co miałyby najwyższe władze Zakonu zrobić by z ust mojego przedmówcy padły wobec nich słowa o upadku, załamaniu i degrengoladzie? I chyba wiem - musieliby walczyć zgodnie ze swym przeznaczeniem z Islamskimi Piratami, oprzeć się Mehmedowi na Rodos, skapitulować przed Sulejmanem (z jego najlepszą z możliwych artylerią), obronić Maltę przetrwać o 270 lat dłużej, skapitulować przed Napoleonem, popaść w ciasne i schizmatyczne ramiona Pawła Romanowa, i zachowując podmiotowość międzynarodową jako strona umów i osoba prawa międzynarodowego trwać do dzisiaj niczym Państwo. Wtedy może zasłuzyłoby się na naganę. Jeśli zaś popadnie się w herezję, zostanie ekskomunikowanym, odbuduje się w oparciu o szkilet majątków w Rzeszy i pomniejszych dostojników, zaniknie by trwać w pół życiu u boku Habsburgów bez podmiotowości Zakonnej i odrębności by powstać jako malutka wyłącznie lokalna organizacja charytatywna jest się godnym szacunku. Bezsporna logika, trudno się nie ugiąć. A i wielce szacowny Panie, przedmówco czcigodny wielce - może nie jest to przyjęte i popularne, ale Ja nie znoszę form ty, kolego, misiu itp... Po to chyba są ncki by odzwierciedlały tożsamość internetową osoby w nim żyjącej, a nie wymagały sztywnej i nie przyjmowanej niestety powszechnie zasady Pan/Pani, którą ja osobiście wyznaję. Pozdrawiam serdecznie. Choć wolę kaszę.
  18. Hannibal czy Pyrrus?

    Ponieważ nie wiem czy ta odpowiedź się w ogóle pojawi - czy też pojawi się wielokrotnie powielona - krótko: Wojna Hannibala z Rzymem była jego i Jego rodu pokerową rozgrywką, mającą pod byle pretekstem (Rzym łatwo takich pretekstów dostarczał) doprowadzić do walki która mogła - ewentualnie ocalić Kartaginę. Niewątpliwie także Barkidzi z powyższego powodu mieli obsesję Rzymu i w tym sensie było to działanie prywatne na własną rękę. Ci rzekomo nie posiadający wpływów arystokraci sami wywołali wojnę - (całkiem słusznie, inaczej Rzym by ich zgnoił, upokorzył a następnie w łańcuchach przywióxł zawistnym wrogom w Kartaginie gdzie ci mogliby wypróbować słynne punickie garbowanie skóry na synach znienawidzonego Barkasa). Prywatne - to znaczy nie Państwowe. Samowolne i bez umocowania. Zgadzam się była konieczność spróbowania przeciwstawienia się Rzymowi, ale działanie to było prywatne. Cóż Rzym postarał się płogiem i solą bym ja i ktokolwiek miał luki z historii Kartaginy. A prace Klaudiuszy i innych nie dotrwały. Kartagina nie górowała nad Rzymem przedewszystkim z powodów ustrojowych, mentalności mieszkańców, zdolności adaptacji oraz dorobku prawnego. Kartagina nie potrafiła pozostając Państwem Miastem (de facto o strukturze Polis greckiego) wyrwać się z kręgu słabości takiego tworu. Jej regionalni sojusznicy byli potencjalnymi wrogami, gdy analogicznie Rzymski region pełen podobnych potencjalnych wrogów nigdy nie mógł przesądzić o przegranej. Przez barbarzyńskie rozumiem standardowo i oczywiście - nie greckie i nie rzymskie. Standardy ustalają zwycięzcy, a to Rzym zwyciężył. O słabości Kartaginy muszą świadczyć jego wcześniejsze walki z Syrakuzami, niezdolność tego potężnego Państwa skupienia się i pokonania słabszego przeciwnika. Samozadowolenie z dominacji morskiej i niezdolność zaadaptowania się do potęgi Rzymu na morzu którą ten po prostu zbudował od podstaw. Kartagina była klasyczną oligarchią. Nie udało jej się przełamać ograniczeń osobowościowych u rozpocząć budowy sprawnej jednolitej Republiki - choć prywatne kroki Barkidów świadczą że zamierzali oni podążać tą drogą. Osobny temat o Rzymie w którym przypadłby mi zaszczyt bronić tego Cudu przed "krwiożerczymi" filopunijczykami? Z rozkoszą... Pozdrawiam
  19. Hannibal czy Pyrrus?

    Nikogo nie deprecjonuję - znaleźć się za Pyrrusem wedle rzekomej (choć nie ma pewności że faktycznie się nie odbyła) rozmowy Hannibal sam uznawał siebie za następującego po Pyrrusie. Potem nikomu już do głowy takie założenie nieprzychodziło, jako że Pyrrus stał się synonimem klęski i niepowodzenia. Jeślibym chciał deprecjonować Hannibala napewno nie uznałbym go za drugiego po kimś takim jak Pyrrus. Kartagina była słabym, nieosadzony we własnym terytorium Państwem Miastem Kupieckim. Brutalna i barbarzyńska, jednocześnie wyrafinowana i subtelna. Nijak nie mogła się mierzyć z Rzymem który nie pozostawiał swoim wrogom złudzeń i wyboru. Rzym był pragmatyczny do bólu, zadawał śmiertelny cios bez sentymentów i nie mam zamiaru wzruszać się losem Mitrydatesa, Wercyngetoryksa, Kleopatry, Antiocha III i IV, Hannibala, Perseusza. Spotkali swoje przeznaczenie, najdoskonalszego tworu Państwowego naszego kręgu kulturowego. Najlepszego cośmy (Europejczycy) potrafili stworzyć. czyli realnie jakieś 2 legiony - mieć przeciwko siebie dwa legiony więcej a mieć i dwa mniej - ile legionów stracił Oktawian w lesie teutoburskim? 3. A miał już wojny ekspansywnej dość do końca życia. Czyli osłabienie sił blokujących Hannibala jest faktem jednocześnie będąc nieprawdą... Mhm. Na niewiele tez dotyczących Kartaginy i Barkidów są dowody, zresztą to typowe dla starożytności, w każdym razie jak na ambasadorów Kartagińskich śmiało sobie poczynali, nieźle czerpali z "nie swoich" dochodów na swoje prywatne cele - jako że chyba faktem jest że Republika Kartagińska nie wyrażała żadnej dorozumianej, blankietowej zgody na atak na Rzym (choć nie ma na to dowodów...). Ci nieśmiali reprezentanci Kartaginy zbudowali całkiem prywatną i dużą armię i używali jej niczym Cortez i Pizzarro, jednocześnie mając w Kartaginie pozycję porównywalną z Księciem Parmy czy Don Juanem. Jak na malutkich urzędników nieźle sobie poczynali - niczym król belgijski w Kongo. Rzym wedle tradycyjnej polityki w specyficzny sposób rozumiał arbitraż. Hannibalowi się to tak nie spodobało że wydał prywatną wojnę? Ale czy mało znaczący urzędnik mógł wydawać śmiertelnemu i silniejszemu od swego Państwa wrogowi wojną nie dysponując Hiszpanią niczym jej co najmniej przywódca? Oczywiście że nie mógł. Hannibal był synem faktycznego zdobywcy Hiszpanii, szwagrem kolejnego przywódcy, przedstawicielem niezmiernie wpływowego rodu w Kartaginie, dysponującym z faktu urodzenia armiami, środkami finansowymi, popularnością wśród ludu Kartaginy. I był do tego geniuszem. Piękne połączenie. Jednak Pyrrus by je lepiej wykorzystał, bowiem nie dysponował nawet połową tego co Hannibal gdyż tylko najemnikiem próbującym grać pod własne interesy - całe życie budując bazę czyli to co Hannibal miał. Odmawiam Hannibalowi takich talentów jakie przyznaję Pyrrusowi, takie są walory porównywania i różnicowania. Jeśli kogoś obraża bycie drugim po Pyrrusie to trudno, są przesłanki by założyć że Hannibal mógł tak myśleć, a że nie ma dowodów że tak nie było, bo dowody (jak to źródła starożytne) właśnie są - należy uznać że ja zgadzam się z opinią Hannibala, a mój szacowny przedmówca selekcjonując "dowody" wedle uznania nie. Tak bowiem bywa że piewcy wielkości swoich idoli zamykają oczy na ich poglądy. Rzym może się po tym nie podnieść, zupełnie jak po moim "zdeprecjonowaniu" Hannibala tenże może mieć silną traumę. A szkoda nie chciałbym się przyczynić do jego kolejnego samobójstwa.... Myślę że bardziej do adaptacji Rzymianie tak "wściekły i brutalny atak" jak mojego szanownego przedmówcy jakoś jednak przetrzymają... Nie przeszkodzi mi to cenić Pyrrusa i Hannibala (w tej kolejności) oraz Rzymu (jako całość) wielbić uznając je za najbardziej humanitarne, cywilizowane, honorowe państwo Antyku. Państwo przez DUŻE P. Tak Kanny to dobry argument, tyle tylko że Pyrrusowi po prostu zwyciężał (zamiast genialnego manewru miał słonie), był absolutnym taktykiem. Bogiem wojny, kombinowanego użycia różnych formacji. Tuż tuż za nim jest Hannibal, co ja poradzę że sposób perswazji Kęcika mnie przekonuje? Takie są źródła, że wnioski mogą być całkiem sprzeczne. Dokładnie w oparciu o te same źródła do upadłego będę twierdził że to Poznań był pierwszą stolicą a nie Gniezno - tak uważam, i interpretuję. Deprecjonuję Wercyngetoryksa - bo były z niego ciepłe kluchy i pierdoła. Ale Hannibala - nigdy bym nie śmiał.... Na marginesie - król indiańskiego plemiona z urodzenia miał lepszą pozycję niż Kolumb? Bycie wybitną jednostką w malutkim nic nie znaczącym kraju jest mniej warte niż zarządzanie bogatą, ludną prowincją choćby tylko z pozycji arystokraty, w państwie rządzonym przez oligarchiczną arystokrację. Ja bym się tam z Pyrrusem nie zamienił mając środki Hannibala.
  20. Horatio Nelson

    Z uporem maniaka twierdzę i twierdzić będę pomimo piorunującego ostrzału z wszystkich dział burtowych zwolenników Nelsonów, de Ruyterów itp. że najsłynniejszym admirałem (przy całym bezapelacyjnym szacunku dla przystawiającego do pustego oczodołu lunetę admirała z pod Kopenhagi, ironicznie maskującego niesubordynację "przecież mogę nie widzieć") angielskim winien być niedoszły profesor filologii klasycznej (czy filozofii?) z Oxfordu Robert Blake. Horatio całe życie spędził na morzu, był wilkiem morskim. Robert był całkowitym laikiem jeśli chodzi o morze i posiadał wrodzony talent. Jego sukcesy powinny być przypomniane.
  21. Hannibal czy Pyrrus?

    Pyrrus opanował Macedonię i Tesalię w 275 r.p.n.e. po powrocie z Italii. Słabość tych terenów spustoszonych po najeździe Celtów zmusiła go do poszukiwania terenów mniej spustoszonych o tym samym bogatszych dających szansę realnego zbudowania zaplecza. Doprowadziło to boga wojny do Argos gdzie w 272 roku zginął. Antygon opanował zrujnowaną Macedonię dopiero po pokonaniu Celtów przez Etolów między 278 a 275. Czyli w chwili gdy zrujnowana i totalnie zniszczona Macedonia znalazła się pod panowaniem Antygon Gonatas wkroczył tam Pyrrus i szybko zdobył. .... po .... była ona już wówczas osłabiona. Posiłki Hazdrubala dotarły do Italii i tylko błyskotliwy pomysł Nerona doprowadził Hazdrubala do klęski a Hannibala pozbawił wsparcia. Faktem jest jednak że brak odciążył swoimi operacjami brata i Hannibal zyskiwał swobodę działania. Takiej pomocy Pyrrusowi nie było dane dostawać. Pyrrus był bardzo bystry - przepływ informacji w starożytności był mało bystry i rodził tragiczne nieporozumienia. Po pierwszej wojnie punickiej Kartagina była zdegradowana, zatraciła impet i zdolność przetrwania. Odpowiedzialność za Jej los wzięli na siebie Barkidzi próbując w oparciu o własne dominium w Hiszpanii uratować swój kraj i powstrzymać Rzym. Zdegradowana - wyrzucona z pierwszej ligi w której była przed pierwszą wojną gdy grała w najwyższej lidze światowej. Innego określenia na to co stało się z Kartaginą po przegranej wojnie na morzu z Rzymem i utracie Sycylii, Sardynii i Korsyki nie mogę sobie wobec niej wyobrazić. Jaka była władza Pyrrusa - cóż gdyby nie jego niezwykłe talenty oraz pokrewieństwo z Aleksandrem byłby nic nie znaczącym władcą dzikich i skłóconych górali. Hannibal z takim zapleczem od razu wyjechałby do Armenii budować jej stolicę i wybierając karierę najlepszego architekta w dziejach. Kęciek nie lubi Rzymu jego prawo. Ja uwielbiam Rzym, i właśnie dlatego Tych którzy odważyli się podnieść na Miasto rękę bardzo szanuję. Uwielbiam Pyrrusa, Hannibala, cenię Antiocha i Mitrydatesa, z sentymentem myślę o Filipie i Perseuszu. Oni są bohaterami romantycznymi, Rzym jest całościową doskonałością. Pyrrus to prawdziwy kompletny bóg wojny. Nie miał takiego ojca jak Hamilkar. Gdyby Hannibal zaczynał z punktu Hamilkara i zrobił to co zrobił przyznałbym mu pierwszeństwo przed Pyrrusem.
  22. Ateny w chwili gdy swe wykłady w portyku pstrym rozpoczynał Zenon z Kition i rodził się najgenialnieszy ruch myślowy w dziejach świata. A może na Rodos w chwili wykładów Posejdoniosa z Apamei wysłuchiwał Cyceron? Albo w Rzymie na przełomie panowania Antonina Piusa i Marka Aureliusza. Albo wśród rzymskich legionistów razem z Markiem podczas jego kampanii na terenach dzisiejszych Czech tuż w pobliżu dzisiejszej Polski. A może w Rzymie gdy Katon ponownie wygłaszał swoje z wielu niezliczonych przemówień kończąc sławnymi ceterum censeo... A może Rzym gdy Trazea Petus milczący opuszczał budynek Senatu po przemówieniu Seneki gloryfikującym matkobójstwo, wydając na siebie tym samym wyrok śmierci. Napewno Rzym, albo Ateny. Jest tyle momentów która warto byłoby zobaczyć.
  23. Hannibal czy Pyrrus?

    posiłki z półwyspu iberyskiego absolutnie tam nie panował - a więc nie mógł zostać tam pokonany, więc nie wyprowadził dużej armi i nie podążył z nią ku Italii. Jak mógłby pokonany wyprowadzić z terytorium nad którym nie panował dużą armię? i tak przepadły posiłki z półwyspu iberyjskiego, a Hannibal stracił brata. Macedonia po najeździe celtów była wrakiem w sensie gospodarczym i nigdy się naprawdę nie podniosła demograficznie. Pyrrus był geniuszem, gdyby miał lepsze zaplecze zdobyłby grecję, umocnił w macedonii, nie zginął zabity dachówką, powrócił do Italii i położył kres Rzymowi. Jednak miał tak skromne środki że musiał wdawać się w walki w wąskich uliczkach gdzie można było dostać czymś w głowę. Najemnik sklecający swoją armię a wódź - któremu po kilku latach brat prowadzi dużą armię posiłkową, i za którym stoi bogata choć oligarchicznie niewątpliwie zdegradowania republika kupiecka. Epir a Hiszpania (część hiszpanii - specjalnie używam nazwy Hiszpania by podkreślić fakt iż wpływy Barkidów nie sięgały nad Atlantycką część półwyspu) - nie można tego porównać. To co Hannibal miał od początku to Pyrrys całe życie starał się zdobyć - zaplecze. Hannibal był arystokratycznym przedstawicielem wielkiej potęgi i realizował plan swojego Ojca. Pyrrus podążał śladami mitycznej drogi kuzyna z macedonii, mając w zapleczu niecywilizowaną, niezorganizowaną, biedną niegrecką prowincję plemienną z pogranicza. Inne cele, inne zasoby inny start. Według mnie Pyrrus zwyciężał tylko Rzym skutecznie uczynił te upokarzające dla siebie klęski zwycięstwami, bowiem nie miał w zanadrzu Zamy byt móc spokojnie przyznawać wrogowi wielkość skoro udało się go tak efektownie pokonać. Kęciek ujmuje to zdaje się prosto - nie można było Pyrrusa pokonać w rzeczywistości, trzeba było go pokonać w rzeczywistości wirtualnej i wmówić innym że tak było. Zasadniczo lista powinna wyglądać - Rzym, Pyrrus, Hannibal.... Bowiem jak powiedział Sęp Sarzyński: To miasto świat zwalczywszy i siebie zwalczyło by nic niezwyciężonego nad niego nie było Największym dowódcą starożytności był Rzym....
  24. Najgorszy zakon rycerski

    nadzwyczajna ciągłość - Wielki Mistrz, cała góra zakonu podlega herezji. Główna siedziba oraz Państwo w obu częściach sekularyzuje się i staje się krajem protestanckim - samozagłada... To tak jakby Dalajlama pozostał w Tybecie i zdecydował się wraz z całą elitą Lamaizmu tworzyć zręby komitetu partii komunistycznej i stali następnie na jego czele... A gdzieś w Indiach jakiś pomniejszy duchowny zdecydował odbudowywać hierarchię tego quasi kościoła buddyjskiego. Są różne formy przetrwania - Joannici przetrwali znacznie dłużej i w zupełnie innym stylu.
  25. Najgorszy zakon rycerski

    czy to nie w tym zakonie wielki mistrz z całą elitą przeszedł na protestantyzm? czy to nie ten zakon po totalnym fiasku i działaniu wbrew swojemu przeznaczeniu przez przeszło 100 lat, wielokrotnie upokażany militarnie zszedł ze sceny? Joannitów z historii usunął Napoleon i Nelson (paradoksalnie wspólnie). wcześniej Joannitom Europa zawdzięczała wyjątkowo znaczące sukcesy propagandowe - pierwsza obrona Rodos i potem obrona Malty. Wartościowanie nie ma sensu - ale pozwólmy faktom mówić za siebie.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.