Skocz do zawartości

ciekawe25

Użytkownicy
  • Zawartość

    241
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez ciekawe25


  1. Dobro - moralność - etyka - wyraźnie sprecyzowałem iż etyka to nauka o postępowaniu moralnym - czyli ujęciu w praktyce dobra poprzez opisanie go w sposób naukowy. Nie wiem tym samym co jest nieścisłe.

    Temat stanowi o czynach niegodnych - a czyny niegodne to czyny niemoralne, i o tym winno się tutaj pisać, a nie udowadniać że niegodne jest moralne o ile zgodne z racją stanu bowiem wtedy temat nosiłby tytuł czyny niegodne ale zgodne z racją stanu.

    Nie ma we mnie cienia idealizmu, co charakterystyczne dla konserwatyzmu, po prostu nie odrywam istoty od sensu i kryteriów oceny od znaczenia słów.

    Nie przypominam sobie żadnych sojuszniczych wyartykułowanych, opartych na traktacie umowie zobowiązań, założeń wspólnego programu - wreszcie bytu politycznego legitymowanego do zawierania takiego. Możliwe że oczywiście nie wiem co mówię nie wiedząc co pamiętam. Możliwe.

    Zdarza mi się mieć wspólną płaszczyznę, z wielce szacownymi przedmówcami mi się nie zdarza - biorąc pod uwagę wypowiedzi wielce szacownych przedmówców, ich poglądy i sposób formułowania wniosków to akurat okoliczność powiedzmy "szczęśliwa" dla mnie. I tym samym nie wymaga dalszego pogłębiania. W każdym razie tytuł brzmi "czyny niegodne". I o tym winna toczyć się dyskusja - na płaszczyźnie moralnej bowiem takie jest wartościowanie wymienianych czynów.


  2. Nie mam siły do dyskusji obok, równolegle do siebie - nie wiem w ogóle skąd mi mogło przyjść do głowy że w dyskusji z liberałem mogę operować pojęciem Państwa jako elementem wyjściowym dla dalszych założeń, to wyraźnie wynik wysokiego poziomu cholesterolu. Jeśli w punkcie wyjścia nie ma możliwości uzgodnienia tożsamych założeń potem osiąga się tylko mizerne rezultaty rodem tvp i programu "warto rozmawiać". Analiza Hobbesa, Machiavellego, Tocquevilla czy Arendt to rodzaj zapisu - odwzorowania sytuacji czy atmosfery w ujęciu socjologicznym - z przedstawieniem tzw. oczywistych - republikańskich - Państwowych recept. Oglądają gruzy - opisują jak do tego doszło, co powstało i jak widzą możliwość naprawienia czy uniknięcia takiej sytuacji - zawsze odpowiedzią jest Państwa, które nie jest dla nich dobre czy złe - ono po prostu jest - samoistny byt, pierwotny. Żeby było jasne o czym mówię i w jakiej konstrukcji teoretycznej:

    - Bo czymże właściwie jest człowiek? Członkiem państwa, najpierw owego, które jest społecznością bogów i ludzi, a następnie tego, które w najściślejszym tego słowa znaczeniu państwem się zowie, a jest jakimś słabym naśladownictwem tamtego powszechnego. Epiktet, Diatryby, Encheiridion, z dodaniem Fragmentów oraz Gnomologium, przeł. L. Joachimowicz Warszawa 1961, II, 5, 119.

    - U stworzeń rozumem obdarzonych istnieją państwa i przyjaźnie, i rody, a w czasie wojen układy i rozejmy. …Łatwiej bowiem mógłbyś znaleźć jakąś odrobinę ziemi nie stykającą się z inną odrobiną ziemi niż człowieka zupełnie odciętego od związku z ludźmi. Marek Aureliusz, Rozmyślania. Do samego siebie, przeł. M. Reiter, wyd. G. Żurek, Warszawa 1997, IX, 9, 126-127.

    - Nic bowiem nie daje takiej wielkości ducha, jak zdolność wniknięcia w każde zdarzenie w życiu w sposób odpowiedni i istotny i zdolność zachowania takiego punktu widzenia, aby ci zawsze było jasne, dla jakiego to szeregu zjawisk i jaką to zdarzenie korzyść przynosi, jaką przedstawia wartość dla wszechświata, a jaką dla człowieka jako obywatela państwa najwyższego, w którym państwa inne są jakby domami. Ibidem, III, 11, 32-33.

    - Jeżeli nam jest wspólna zdolność myślenia, to i wspólny jest rozsądek, na mocy którego jesteśmy istotami myślącymi. A w takim razie i prawo mamy wspólne. A w takim razie jesteśmy współobywatelami. A w takim razie jesteśmy członkami jakiegoś organizmu państwowego. A w takim razie świat jest poniekąd państwem. Co bowiem innego mieć będzie na myśli ten, kto powie, że cały ród ludzki tworzy wspólny organizm państwowy? Stamtąd to, z tego wspólnego państwa, mamy zdolność myślenia, i sądzenia, i poczucie prawa. Ibidem, IV, 4, 38.

    - Miastem i ojczyzną jako Antoninowi jest mi Rzym, jako człowiekowi - świat. To więc tylko jest dla mnie dobre, co jest pożyteczne dla tych państw. Iibdem, VI, 44, 82.

    - Co państwu nie jest szkodliwe, nie przynosi szkody i obywatelowi. Iibdem, V, 22, 64.

    - W ogóle zaś pamiętaj, że obywatelowi państwa nic nie przynosi szkody, co nie szkodzi państwu, a państwu nie szkodzi, co nie szkodzi prawu. Co więc nie szkodzi prawu, nie szkodzi ani państwu, ani obywatelowi. Ibidem, X, 33, 151.

    - Tak samo, jak uznać musisz za pomyślne życie obywatela, który kroczy drogą uścieloną czynami obywatelskimi i z radością spełnia obowiązki nałożone nań przez państwo. Ibidem, X, 6, 140-141.

    - Epikur twierdzi: Mędrzec nie będzie się zajmował sprawami państwa, chyba że go zmuszą jakieś okoliczności. Zenon zaś powiada: Będzie się zajmował sprawami państwa, chyba że mu tę rzecz uniemożliwią pewne okoliczności. Seneka, op. cit., O bezczynności, III, 12, 591.

    - Ponieważ zaś człowiek ma naturę taką, iż z całym rodzajem ludzkim łączy go jakby więź prawa obywatelskiego, ten przeto, kto jej dochowuje, będzie sprawiedliwy, a ten, kto narusza, niesprawiedliwy …Skoro widzimy jednak, iż człowiek stworzony jest do obrony i wspomagania innych ludzi, to tej jego naturze odpowiada, by mędrzec podejmował się kierowania i zarządzania państwem. Cyceron, Pisma filozoficzne. O najwyższym dobru i złu, t. 3, przeł. W. Kornatowski, wyd. K. Leśniak, Warszawa 1961, I, 67-68, 323.

    - Gdyby prawa były stanowione jedynie z woli ogółu lub decyzją przywódców, można by uprawomocnić rozbój, cudzołóstwo, fałszowanie testamentów, o ile większość by to przegłosowała. …Z tego wniosek, że prawo dobre od złego możemy odróżnić wyłącznie przez odwołanie się do naturalnego porządku, co umożliwia nie tylko odróżnianie sprawiedliwości od niesprawiedliwości, lecz także szlachetność od hańby. Skoro zatem opinie i polecenia głupców rzekomo tak wiele znaczą, że ich uchwały mogą zmieniać naturalny porządek rzeczy, czemu nie stanowi się, że uczynki złe i zgubne należy mieć za dobre i zbawienne? Gdyby można nieprawość zmienić w prawo, czy zło nie stałoby się dobrem?. Idem, O prawach, przeł. I. Żółtowska, Kęty 1999, I, 16, 115.

    - Mędrzec żyje zgodnie z naturą (to omologoumenos te fysei dzen), co jest podstawowym nakazem stoickim. Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, przeł. W. Olszewski, B. Kupis, K. Leśniak, Warszawa 1988, VII, 87, 409.

    No i jakby ukoronowanie: Biblia Poznańska.

    - Rzymian 13:1 Każdy człowiek niech będzie poddany swoim władzom. Tylko w Bogu bowiem władza ma swe źródło. Bo Bóg ustanowił wszystkie władze, które istnieją.

    2 Dlatego ten, kto władzy się sprzeciwia, przeciwstawia się zarządzaniu Boga. A ci, którzy się przeciwstawiają, ściągną na siebie wyrok.

    3 Władcy bowiem nie są postrachem dla dobrego czynu, lecz dla złego. Nie chcesz lękać się władzy? Czyń dobrze, a ona cię pochwali.

    4 Jest ona bowiem sługą Boga dla twego dobra. A jeśli popełniasz zło, lękaj się, bo nie na próżno nosi ona miecz. Jest bowiem sługą Boga wymierzającego karę temu, kto źle czyni.

    5 Dlatego koniecznie trzeba być uległym nie tylko z obawy przed karą, lecz też ze względu na sumienie.

    6 Z tego powodu również podatki płacicie - sługami Boga bowiem są ci, którzy tym się zajmują.

    7 Oddajcie wszystkim to, co jest należne: zbierającemu podatek - podatek, żądającemu cła - cło, temu komu należy jest hołd - hołd, komu zaś szacunek - obdarzcie go szacunkiem.

    Biblia Warszawsko - Praska:

    Rzymian 13:1 Każdy powinien być poddany władzom, które zarządzają daną społecznością. Nie może bowiem być władzy, która nie wywodziłaby się od Boga, a te, które są, są ze zrządzenia Bożego.

    2 Dlatego też kto sprzeciwia się władzy, występuje przeciwko porządkowi ustanowionemu przez Boga; a takie postępowanie zasługuje na słuszną kar.

    3 Sprawując władzę boją się nie ci, którzy dobrze czynią, lecz ci, którzy czynią źle. Jeżeli chciałbyś nie lękać się władzy, żyj uczciwie; wtedy zasłużysz sobie nawet na pochwałę ze strony władzy.

    4 Władza pozostaje bowiem na usługach Boga dla dobra twojego. Lecz jeśli dopuszczasz się zła, powinieneś lękać się władzy! Nie na darmo bowiem przysługuje jej prawo wymierzania kary. Pozostając na usługach Boga, objawia Jego słuszne zagniewanie na tych, którzy źle czynią.

    5 Tak więc władzom należy ulegać nie tylko po to, aby uniknąć gniewu Bożego, lecz także, by być w zgodzie z własnym sumieniem.

    6 Dlatego również płacicie podatki, bo ci, którzy je pobierają, wykonując swój urząd, wypełniają polecenie Boże.

    7 Oddawajcie każdemu to, co się komu należy: komu winniście podatek – podatek; komu cło – cło; komu uległość – uległość; komu szacunek – szacunek.

    Biblia Tysiąclecia:

    - Rz 13:1-7

    1. Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga.

    2. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.

    3. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę.

    4. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle.

    5. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie.

    6. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd.

    7. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć.

    To tak w generalnym skrócie - Scrutona, Hobbesa, Bodina nie chce mi się cytować, bo jak pewnie słusznie podejrzewam to i tak byłoby bezcelowe, a ponieważ nie mam ich opracowanych więc byłoby bardzo czasochłonne i tym samym uciążliwe. Nie mam nic więcej do dodania... Czyli przegrałem, co przyjmuję z ulgą.


  3. Logika o tyle kulawa, że powodująca de facto odseparowanie sojuszników w konkretnych konfliktach zbrojnych - państwa związane sojuszem o kształcie jaki Wielce Szanowny Interlokutor proponuje nie są zabezpieczone - bowiem interwencja zależy tylko od interesu i dobrej woli sojusznika. W wypadku upadku Francji wszelkie pokładane w niej nadzieje musiały umrzeć, naturalnym i godnym pochwały było zatem wspierać Francję jako gwaranta bytu państwowego XW.

    Kierowanie się w ramach wyborów moralnych logiką, zwłaszcza kulawą bowiem zamiast czystej oceny symbolicznej pojęć przenoszącej rozumowanie na poziom dodatkowy "interesu" jest kulawe samo w sobie. Co widać z powyższego. Powyższy temat zawiera wartościowanie moralne czynów - oceny ich w kontekście godne a niegodne. Pomijając że oba te czyny były nieskuteczne i nieefektywne były niegodne i to wszystko - przedstawiłem te czyny, zaklasyfikowałem i uzasadniłem - coś jeszcze? Bo na temat moralne a niemoralne nie zamierzam dyskutować, bo nie chce mi się opisywać zagadnienia moralności - istoty dobra w kontekście pism Epikteta, Seneki, Marka Aureliusza czy św. Pawła czy choćby Kanta a musiałbym to uczynić (przy czym tylko w przypadku Epikteta, Seneki czy Cesarza byłoby to odrobinę tylko kompetentniejsze i spójniejsze niż w pozostałych, które znane są mi ogólnie, dogmatycznie i często za pośrednictwem na użytek rozumienia innych pojęć prawa np.) bowiem za chwilę musiałbym się na nich powołać, a wtedy usłyszałbym że nie uzasadniłem, nie przedstawiłem tych poglądów w sposób wyczerpująco zrozumiały i tym samym mój wywód kuleje, co już przerabiałem, a przerabiać ponownie nie chce mi się jako ze dyskusja na różnych płaszczyznach nie jest możliwa ze względu na coś co nazwałbym brakiem tożsamości języka - pojęć i ich znaczeń. Do dyskusji potrzebna jest jedna płaszczyzna i różnorodność, sprzeczność argumentów, stanowisk natomiast niejednolitość płaszczyzn wyklucza nawet możliwość porozumienia w przypadku ewentualnej tożsamości argumentów czy stanowisk. Że posłużę się pewnym charakterystycznym przykładem - dla prawdziwego Stoika fakt iż Epikurejczycy dochodzi inną dorgą do tych samych, zbliżonych sądów nie był żadnym usprawiedliwieniem mędrców z ogrodów,, podobnie jak dla prawdziwego Konserwatysty ewentualna tożsamość z liberałem będzie jedynie powodem do wnikliwszego czytania Rogera Scrutona, który jasno przedstawia pułapki takiego rozumowania.

    [ Dodano: 2007-10-21, 14:55 ]

    Czy szanowny pan się czyta? Prosze przegladnąc oceny rzadow konserwatywnych monarchów: król jest dobry jak zdobedzie ziemie, przyłaczy grody, podbije pomorze i jest zły jak coś utraci, albo nie da rady podbić.
    Jestem ostatecznie skłonny rozważać relację niemoralnego czynu do jego skutków oraz intencji działania - wtedy ewentualnie "owoce" umożliwiają usprawiedliwienie czynu niegodnego. W omawianym kontekście czyn niegodny nie jest usprawiedliwialny, moje powyższe wypowiedzi nie były ani specjalnie skomplikowane ani specjalnie kwieciste, precyzyjnie poruszały kwestię meritum i formułowały jasny osąd oraz jego uzasadnienie, nie mam nic więcej w powyższej kwestii do powiedzenia

    Zwykle siebie nie czytam, chodzi chyba o czytanie innych? Ale może się mylę. Natomiast napewno niczego nie zrozumiałem (w końcu Państwo to zinstytucjonalizowana przestępczość powstała w celu ucisku fiskalnego zamieszkujących jego granicę - w skrócie i uproszczeniu to pogląd wypowiedziany przez szacownego Przedmówcę wielce - co jest lustrzanym odbiciem poglądów Engelsa i tyle).


  4. Czyny godne i niegodne. Temat implikuje sposób oceny i charakter wartościowania, na szczęście etyka - czyli nauka o postępowaniu moralnym - dobrym jest trwałym elementem życia człowieka, jego dziejów, poprzez relacje prawa natury z prawem stanowionym. Rozważania o sferach istnienia i nieistnienia dobra, moralności, zawiłości umożliwiających konkretyzację czynów jako etycznych tudzież nieetycznych w danym kontekście nie przynależą do mojego systemu wartości - jako że byłoby niemoralnym tego rodzaju rozważanie. Jestem ostatecznie skłonny rozważać relację niemoralnego czynu do jego skutków oraz intencji działania - wtedy ewentualnie "owoce" umożliwiają usprawiedliwienie czynu niegodnego. W omawianym kontekście czyn niegodny nie jest usprawiedliwialny, moje powyższe wypowiedzi nie były ani specjalnie skomplikowane ani specjalnie kwieciste, precyzyjnie poruszały kwestię meritum i formułowały jasny osąd oraz jego uzasadnienie, nie mam nic więcej w powyższej kwestii do powiedzenia, poza oczywiście tym ze hasło grabmy zagrabione to kolejny element wspólny jak widzę neoliberalizmu i marksizmu (bolszewizmu) w praktyce działania, podobnie jak oceny Państwa. I na szczęście brednie w stylu - w historii i polityce nie ma moralności, mają się do moralności nijak, jako że w kontekście istnienia dobra są jedynie miernym cynizmem.


  5. Zreszta kto w październików 1938 roku wiedział, ze Hitler to masowy morderca?

    Nikt kryształowa noc, noc długich noży, wydarzenia w Austrii były powszechną tajemnicą, sekretem.

    Mordowaniu Państwa - czynie niegodnym, ja wiem o czym piszę - okradziono Państwo Polskie, potem więc okradało i mordowało Państwo Polskie mordowane i okradane Państwo Sąsiednie Czechosłowację wraz z mordercą III Rzeszą. Zdaje się że wiem o czym piszę, natomiast

    Co prawda jeśli sobie przypominam sprawa już była przedmiotem mojego pytania, lecz jak widać - czyżbyśmy byli na Ty? Bowiem niewątpliwie jest tak że to ja z braku tak bezpośredniej relacji ponoszę największą stratę ale fakt pozostaje faktem, a tym samym pytanie pozostaje pytaniem aktualnym.

  6. Pogrom Żydów w Jedwabne i Kielcach (za to jesteśmy nienawidzeni przez niektórych Żydów), no i "praska wiosna".

    Oba wspomniane zdarzenia dokonały się w specyficznych warunkach. Po pierwsze w ramach totalitaryzmu po drugie w ramach faktycznej obcej, siłą narzucone okupacji.

    Najpierw należy podkreślić wymiar formalno-prawny sytuacji. Mianowicie w ramach prawa międzynarodowego okupant bierze na siebie całą odpowiedzialność za dokonujące się na terenach okupowanych zjawiska. To w jego gestii znajduje się zapobieganie aktom bezprawia, ściganie przestępców. Okupanci w sprawie Jedwabnego i Kielc zachowywali się dość specyficznie. Po pierwsze niewątpliwie byli inspiratorami zdarzeń, prowokatorami oraz co najmniej współuczestnikami. W ramach bezprecedensowo brutalnej i okrutnej eksterminacyjnej okupacji oraz totalitarnego sposobu sprawowania władzy oba zdarzenia nie stanowią czynów za które Naród Polski mógłby ponosić odpowiedzialność oraz winę. Niewątpliwie obywatele Polski byli uczestnikami, wykonawcami, sprawcami - lecz sprawstwo kierownicze, wina, odpowiedzialność spoczywa na Nazistach - Niemcach i Rosjanach - Sowietach. Trudno obciążać Naród Polski za zdarzenia które odbyły się w ramach ścisłej obcej niechcianej okupacji, w ramach polityki okupanta. Agresorzy wzięli na siebie odpowiedzialność za wszelkie zdarzenia rozgrywające się na zajętych przez nich terytoriach tuż po tym gdy zdeptali wszelkie obowiązujące tam prawa. Zdziczenie, uwolnione demony, okrucieństwo wymierzane przez ofiary eksterminacyjnej okupacji przeciwko sobie nie przybrało w Polsce skali w której np. to Polacy w ramach Waffen SS tłumiliby postanie w getcie (tutaj byłoby już się za co wstydzić). Dlatego o ile oba zdarzenia się naganne, brali w nich udział obywatele Polscy, stanowią one ilustrację do czego prowadzi zawieszenia prawa i totalitaryzm, pokazują możliwą twarz którą potrafią objawiać niektórzy ludzie w niektórych momentach - to jednak nie obciąża to zbiorowości, całości społeczno- polityczno - historyczno - kulturowej - Narodu, jest się czego wstydzić - były to jednak działania a/ renegatów b/ zmanipulowanych znajdujących się w amoku żądnych jakiegokolwiek odwetu pozbawionych hamulców ludzi którzy przeszli wcześniej specyficzne lata "specyficznego treningu".

    [ Dodano: 2007-10-21, 12:14 ]

    Spytam przez ciekawość: a czy wiesz, w jakich okolicznościach (i kiedy) tereny te znalazły się w rękach czeskich ? Osobiście nie widzę w tym nic zdrożnego, że odzyskaliśmy to, co nam zajęto.

    O wydzwięku moralnym tej akcji możemy oczywiście dyskutować, niemniej jednak tylko i wyłącznie w aspekcie naszych stosunków z Czechami w dwudziestoleciu międzywojennym - spytam przez ciekawość - czy wiesz, jak się układały ?

    1. Co prawda jeśli sobie przypominam sprawa już była przedmiotem mojego pytania, lecz jak widać - czyżbyśmy byli na Ty? Bowiem niewątpliwie jest tak że to ja z braku tak bezpośredniej relacji ponoszę największą stratę ale fakt pozostaje faktem, a tym samym pytanie pozostaje pytaniem aktualnym.

    2. Interesuje mnie wyłącznie wydźwięk moralny zdarzenia - jako że temat dotyczy czynów godnych i niegodnych, a dla naszego moralnego postępowania cudza niemoralność nie ma najmniejszego znaczenia, nie czyni takiego postępowania godnym.

    3. Prawdopodobnie chodzi o to że Czesi zajęli wspomniane terytoria w najgorszym dla Polski momencie wojny bolszewickiej, wykorzystali naszą słabość a następnie wymusili za pomocą nacisków międzynarodowych zdaje się w 1920 roku na Grabskiego w Spa byśmy sporną dotychczas i podlegającą arbitrażowi kwestię pozostawili w stanie, w którym znalazła się poprzez Czeskie działania, metodą faktów dokonanych.

    Nie wiem czy w związku z tym tylko co ma "piernik do wiatraka" ale nie zapytam przez ciekawość.


  7. jest do usprawiedliwienia zgodnie z zasadą "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem"

    Do usprawiedliwienia a nie błogosławienia wielce szacowny Przedmówco. Piękna karta o której Mówisz dla mnie jest obrzydliwym wysługiwaniem się uzurpatorskiemu burzycielowi w imię wątpliwych i mglistych obietnic oraz założenia że na gruzach europy wskrzeszona zostanie "ojczyzna". Uważam że na tej samej zasadzie - analogii "Usprawiedliwiałbyś" wybór przez Polskę sojuszu z hitlerem w imię pragmatyzmu i wzmocnienia naszego bytu na gruzach europy - i w imię tego np. uczestnictwo w wojnie po stronie nazistów. Nie przypadkiem zestawiłem Samosierrę i Kozietulskiego z Cieszynem i bortnowskim, przy czym Cieszyn był jeszcze jakoś usprawiedliwialny naszym interesem, rachunkami do wyrównania o tyle Samosierra to skandal całkiem nie do usprawiedliwienia i żadna sentymentalna, romantyczna legenda ("zapisali piękną kartę w dziejach polskiej wojskowości zdobywając szacunek") łezka w oku i tym podobne bzdety nie są tutaj niczym wartym uwagi. Obrzydliwość postawy wysługujących się napoleonowi bezpaństwowców oczekujących w zamian jałmużny jaką było Księstwo Warszawskie (dojna krowa i źródło mięsa armatniego uzurpatorskiego tyrana).

    Dlatego nie nieprawdaż.


  8. Nie wymieniłeś żadnego. Bo poeci,pisarze czy filozofowie to nie naukowcy,odkrywcy.A tylko o nich mi chodzi.Trudno fantazje jednego, czy drugiego uważać za jakieś osiągnięcie.

    A co po przewrocie Huma i Kanta, Poppera, paradoksach fizyki kwantowej (zasada nieoznaczoności - wpływu badania na wyniki badania) efekcie motyla i teorii względności jest naukowe? Czysto hipotetyczne nieempiryczne rozważania "naukowe" okazują się prawami przyrody. Zresztą co takiego niezwykłego wynika z naukowości? Tomasz z Akwinu, Abelard, William Ockham, Marsyliusz z Padwy byli wybitnymi myślicielami, i twierdzenie że nic nie wynika z ich działalności... Mhm.


  9. Periodyzacja ileż tu możliwości. Ileż możliwych spekulacji ileż gorących i gorszących sporów, dających asumpt pod kpienie, szydzenie i wyśmiewanie...

    Konstancja finał soboru 1417 - papieżem Marcina V - koniec schizmy zachodniej? a może 1480 i ostateczne zrzucenie przez Iwana III zwierzchnictwa Ordy co w połączeniu z 1482 rokiem i zdobyciem Grenady oznaczało symboliczne "uwolnienie Europy" - no i początek III Rzymu? A może ślub Marii Burgundzkiej i Maksymiliana Habsburga w 1477 oraz następnie ślub Joanny Szalonej z Filipem Pięknym Habsburgiem w 1496 - wejście na arenę mocarstwową Habsburgów i oskrzydlenie Francji (co stało się możliwe zwłaszcza ze względu na nagłą śmierć Karola Zuchwałego [narodzenie nowej jakości - piechoty szwajcarskiej - choć jej znaczenie odczuli już Habsburgowie] oraz zjedniczenia Kastylii i Aragonii- początek wielowiekowego antagonizmu i próby zdominowania świata przez Habsburgów? A może panowanie 1461-1483 – Ludwika XI i reorganizacja Francji co w połączeniu z poprzednim stało się zarzewiem wojen włoskich?

    Koniec średniowiecza nastąpił z chwilą - końca ruchu krucjatowego, narodzin Państw Stanowych, końcem Uniwersalizmu (faktyczny upadek idei Cesarstwa i supremacji Papiestwa - czyli zamordowanie Konradyna w 1268 przez Karola Andegaweńskiego oraz śmierć Bonifacego VIII w 1303 w sporze z Filipem IV Pięknym, wygaśnięcie pierwotnej linii Kapetyngów we Francji, Dantego Alighierego Boska Komedia w narzeczu Toskańskim - można wyliczać niezliczone konsekwencje i korelujące przesilenia - kasata Templariuszy, nieszpory Sycylijskie, wojna stuletnia, wielkie bezkrólewie, epidemia czarnej śmierci - koniec średniowiecza to długi co najmniej dwuwiekowy proces którego podsumowaniem powinna być jednak katastrofa Rzymu Wschodniego w 1453 roku.


  10. Niewątpliwie za Samosierrę i współpracę z uzurpatorskim korsykaninem w dławieniu powstania hiszpańskiego. O ile bowiem współpraca z nim w walce z zaborcami jest do usprawiedliwienia zgodnie z zasadą "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" o tyle udział w wyprawie hiszpańskiej to powód do wstydu a nie rozpływania się nad talentami, uroczą nonszalancją szwoleżerów, ułanów itp.

    Niewątpliwie udział w akcji hitlera w Czechach w 1938, zwłaszcza uczynienie z operacji gen. bortnowskiego w Cieszynie wielkiego wydarzenia propagandowego. Niezależnie od słusznych i usprawiedliwionych pretensji dotyczących Śląska, Spiszu i Orawy współuczestniczenie w działaniach hitlerowskich było moralnie naganne.


  11. Michał Bobrzyński, namiestnik, minister, profesor, człowiek który miał znać sekret Mayerlingu. Doskonale wykształcony historyk, prawnik i filozof. Ukoronowanie i podsumowanie dorobku Krakowskiej Szkoły Historycznej "Ostatni Stańczyk". Człowiek który polecił "dać broń" Piłsudskiemu. Autor reformy szkolnej w Galicji, reorganizator biurokracji dzięki czemu II Rp dysponowała kadrami które potrafiły podołać działaniom państwowotwórczym. Wybitny filozof polityczny, wzór polityka i urzędnika, pragmatyzmu i inteligencji. Świadomy schyłku swojej idei jednocześnie próbował doprowadzić do ugody z Unitami. Niedoceniona postać, niewykorzystana w pełnym wymiarze, wizjoner. Ostatni wielki konserwatysta.


  12. Wipszycka wspomina o charakterystycznym dla tajnych stowarzyszeń okresie próby i tajemnicy. Inicjacji. Podobieństwo przyjęcia do bractw wilkołaków. Wspomina zdaje się o policyjnym wymiarze zjawiska. Jak wspomina Kulesza była rodzajem szkolenia obywatelskiego, kuźni kadr świadomego obywatela.

    Należy sięgnąć po Arystotelesa, Platona i Plutarcha.

    Szkolenie "tajnej policji".Tajemniczość i mglistość naszej wiedzy o tej instytucji skłania do narzucającego się widzenia w niej elementu totalitaryzmu (w połączeniu z Tajgetem, "indukowanym państwowym homoseksualizmem, sposobem wychowania, ingerencji Państwa w rodzinę itd.) - czy to prawdziwe, może nazbyt upraszczające? Jest wiele koncepcji - ostatnio spotykam się z koncepcją że Sparta to jedna wielka autopromocyjna manipulacja, pewne odbicie wyobrażeń.

    Ciekawym co o tym pisał Cartledge, nie wiedzieć czemu ale forma wydania jego książki, brak porządnych przypisów bardzo mnie zniechęciły do poszukiwania w niej odpowiedzi.


  13. Proponuję prześledzić sondaże w 2005 roku, niepotrzebnie się nie podniecać. Tzw. sondaż który zrobiono bezpośrednio po debacie był zdaje się telefoniczny, czyli "reprezentatywny".

    A o reprezentatywności internetu i sond internetowych nawet chyba nie warto mówić. Więcej osób spośród nie korzystających z internetu chodzi na wybory niż spośród korzystających - podobnie ma się sytuacja z telefonami, i grupą (reprezentatywną) losową wykreowującą tzw. sondaże. Nie jest kwestią czy tusk wygrał, tylko czy to ma jakiekolwiek znaczenie - wbrew pozorom skutek może być przeciwny do zamierzonego, bowiem uśpi elektorat który wierzy w sondaże, spokojnie liczy że moc sprawcza jest w ich marzeniach. W każdym razie wybory prezydenckie 2005 oraz parlamentarne winny nauczyć jednego - pis jest zawsze bardzo niedoszacowany a po zawsze lepiej i to dużo niż wypada. W 2005 roku mówiło się o większości bezwzględnej dla po, 44 %, to były sondaże na dużych reprezentatywnych grupach - podobnie było w wyborach samorządowych w których w 2006 roku po miało zdecydowanie wygrać z pis, a wyszło na to że po wygrało trochę, a sukces wynika ze świetnego wyniku psl. Jak na 18 lat analizowania sondaży, werdyktów wyborczych itp. w tej III/IV rp wiem jedno - tym krajem nie rządzą przedstawiciele wybrani przez młodych i wykształconych - nigdy, w żadnej konfiguracji, i to się raczej nie zmieni bowiem pis z rydzykiem zrozumieli że dla zwycięstwa nie trzeba przekonać wszystkich - wystarczy polaryzacja sceny politycznej i zwarty, zdyscyplinowany elektorat oraz jak najniższa frekwencja wyborcza. A co innego robi pis od miesięcy - zniechęca ludzi do polityki. Gdyby w głosowaniu można oddawać albo głos za ale i przeciw wtedy pis by zdecydowanie przegrał, wielu poszłoby tylko by zagłosować przeciw, natomiast w tej sytuacji twarde kadry pis pójdą, a reszta nie ma po prostu na kogo głosować.

    po w łodzi - śledzińska katarasińska - w 68 roku antysemickie teksty, od 89 działaczka ud - uw z lewego, radykalnego, feministycznego skrzydła, w 2000 roku przechodzi do po - jako część konserwatywno - liberalna. Zdarza się jej prowadzić samochód po alkoholu - w dozwolonej co prawda prawem dawce.

    grabarczyk - niezłomny kandydat na ministra sprawiedliwości który korzysta w wyborach z poparcia korporacji prawniczych, roznoszenie ulotek, datki - bowiem korporacje zakładają że wreszcie przyjdzie człowiek z którym da się dogadać.

    drzewiecki - człowiek interesu, biznesmen, którego kariera w po to wyjście z uw razem z katarasińską i totalny brak właściwości, poza tym że obiecywał że nie wezmą dotacji w 2005 oraz kiedyś miał na głowie policję w jak sądzę zakończonej bez skazania czy postawienia zarzutów - sprawie fałszywej odzieży markowej.

    skrzydlewska - córka przedsiębiorcy pogrzebowego, właściciela krematoriów, cmentarza, kwiaciarni przycmentarnych - ostro i konsekwentnie promowana w po od 2000 roku, jej tata także próbował robić karierę polityczną był radnym - najpierw upr, potem zdaje się uw.

    Jakaś wybitna, interesująca, charyzmatyczna postać? Jakiś pierwszorzędny polityk? Byli posłami przez ostatnie 2 lata, i poprzednio przez 4, (bez skrzydlewskiej która dostała sie dopiero w 2005) śledzińska jest chyba w parlamencie od 91 roku. Niczego twórczego nie zrobili, drzewiecki zdaje się w ogóle rzadko bywa w Polsce. I jakim cudem po miałaby w łodzi przyciągnąć wyborców uniesionych "sukcesem" tuska w debacie? Wręcz przeciwnie wielu uspokojonych sondażami, i "sukcesem" nie pójdzie głosować bowiem głosowanie na po byłoby dla nich przykrością, a skoro już nie trzeba, bo pis dostaje baty to tym bardziej oszczędzą sobie głosowania na ludzi bez właściwości. A wyborcom pis sondaże w których przegrywają dają dodatkową mobilizację, zresztą według badań socjologów, wyborcy pis od dwóch lat odmawiają współpracy z sondażowniami będąc przekonanymi że te i tak sfałszują wyniki sondy. Dlatego proponuję się nie podniecać, prześledzić sondaże z 2005 i ostatni tydzień przed wyborami a wyniki wyborów. Uw jak i Ud jak teraz Po zawsze są, byli przeszacowani, zawsze mieli więcej w sondażach niż w wyborach i ten schemat od wyborów prezydenckich w 1990 roku - przegrana Mazowieckiego z tymińskim trwa konsekwentnie. Reasumując - błagam - wynik debaty to nie tylko zwycięstwo tuska ale także konsekwencje tego sukcesu, a ja twierdzę że za tydzień i jeden dzień - wśród fanatycznych przeciwników pis oraz zwolenników po zapanuje histeria, a wśród zmęczonych pis niechętnych po zapanuje smutek, połączony z satysfakcją że ludzie dawnego kld - tych którzy podstępnie zniszczyli uw, znowu nie wygrali. A ja to przyjmę z obojętnością, bowiem może wreszcie nie oddam głosu, niezależnie od ilości debat, i ilu internetowych obserwatorów uzna w nich zwycięstwo tuska. Bowiem o wyborach w Polsce nigdy nie decydowali - internetowi bywalcy, studenci, uczniowie, wykształceni, mieszkańcy dużych miast - czyli ci którzy obwieścili sukces tuska, i którzy zawsze są nadreprezentowani w sondażach. Wybory 2005 - jak można w 2 lata zapomnieć jak nijak w Polsce mają się sondaże do wyników wyborów?


  14. Takie debaty są totalnie bez znaczenia - paradoksalnie tzw. zwycięstwo Tuska może spowodować co najwyżej gorszy wynik lid bowiem część z tych którzy zamierzali głosować nie pójdzie - przekonanych że po jednak wygrywa, a część z tych co zamierzali głosować na lid da się przekonać Tuskowi w efekcie niska frekwencja - twardy teflonowy elektorat pis, przechwycenie elektoratu lid przez po i pis wygrywa a po ma niezły wynik, a słabszy wynik lis oznacza większą premię dla zwycięzcy - i pis może rządzić samo. Powiem więcej tzw. elektorat po - wielkomiejski, wykształcony, zamożniejszy ma jedną ciekawą cechę na wybory nie chodzi, wierzy sondażom, i jeśli te dają zwycięstwo ich pupilom tym bardziej nie pójdą na głosowanie pewni sukcesu. Na marginesie - czy w kontekście historii winno się prowadzić dyskusje publicystyczne o polityce aktualnej? Przecież to nie jest historia, a my jesteśmy tylko źródłami jej - więc "przedmiotem historii" a jako tacy to my podlegamy badaniom i nie powinniśmy badać sami siebie "twórca nie może być tworzywem" więc tworzywo nie może być twórcą. Dystans, obojętność na politykę aktualną, to byłoby coś godnego historii.


  15. Faktyczną siłą Imperium Romanum było - Azja Mniejsza (mało to precyzyjne bowiem był to dość niespójny region) oraz Galia. Dodałbym jeszcze Hiszpanię. W każdym razie panowanie nad tymi 3 regionami gwarantowało zawsze w dziejach Europy (rozumianej w kategoriach Imperium Romanum - Morza Śródziemnego) oraz ogromną siłę, z możliwością uzyskania totalnej przewagi politycznej, militarnej. Wskazuje na to również późniejsza sytuacja Wschodniego Rzymu bez Egiptu, Syrii, Afryki oraz Francji czy Hiszpanii - panujący nad tymi krajami byli zdolni do zdobywania dominacji w ówczesnym świecie.


  16. Właśnie w chwili gdy "gang" wymuszajacy haracze narzucił rytuały legitymizujące jego władze powstało państwo.

    Coś takiego twierdził engels, dla niego i marksistów właśnie do tego sprowadzało się Państwo. CO ciekawe nie wiedziałem że definicja i postrzeganie Państwa jest u neoliberałów i ojców marskizmu - komunizmu tożsame.

    Państwo Hobbesowskie jest opisem (podobnie jak u Machiavellego) remedium na katastrofę bezpaństwowości - przewrotu, "człowiek człowiekowi wilkiem". Nie wolno rządów państwowych opartych na charyzmie, tradycji, pewnym procedurom społeczno-plemiennym, ciągłości, czy podboju zrównywać z terrorem, bandytyzmem, bezprecedensowymi inżynieryjnymi, matematycznym zbrodniami, zagładą biologiczną regionów, grup etnicznych itd. Nie ma tutaj tożsamości - i chciałbym być dobrze zrozumiany Hobbes nie Stworzył Państwa, on opisał jego istotę w pewnym przejaskrawieniu, jego Lewiatan to rodzaj państwa absolutnego, zarazem jest to jednak wykład republikanizmu, koncepcji starej, cycerońskiej. Praca naukowa - nie uniwersalny system Państwowy, ale zdefiniowanie Państwa. Jeśli autorytarne absolutne Państwo miałoby być Państwem totalitarnym chciałbym wiedzieć czemu totalitaryzm powstaje zawsze tam gdzie Państwo jest słabe, fasadowe, po ostrym kryzysie, po rewolucji, wybuchu społecznym? Lewiatan stanowi krańcowe - największe przeciwieństwo totalitaryzmu bowiem ten zawsze rodzi się tam gdzie Państwa praktycznie już nie ma. I koniecznym dla liberała jest jak widzę wziąć pod uwagę że Państwo to instytucje, prawo, hierarchia, procedury - a nie chaos, samosądy, bojówki, struktury poza instytucjonalne, poza prawne, poza proceduralne, nie określone żadnymi przepisami czy regułami. Wódz wydający nieczytelne, rozkazy, niejasna struktura, wielostopniowa, np. sądy działające w w kilku nurtach całkiem równoległych, prawa istniejące na całym terytorium całkiem równolegle itd.

    Wielce szacowny Przedmówca definiuje Państwo niczym Engels - jeśli neoliberalne spojrzenie na Państwo jest tożsame (przynajmniej na genezę) z marksizmem to niewątpliwie nie ma najmniejszych szans by w zestawieniu Państwo - totalitaryzm wyrwać to pierwsze ze związku z tym drugim. Państwo jest barierą przed totalitaryzmem, i tylko silne jest mu się wstanie przeciwstawiać (tradycyjne, w ciągłości, zhierarchizowane).

    Nazizm powstał w określonym momencie - upadku ustrojowym, politycznym, ekonomicznym państwa niemieckiego. Na tle niezdolności nowej jego formy ustrojowej do sprawnego funkcjonowania - walki uliczne, ostra walka internacjonalistycznych komunistów i nacjonalistycznych rasistowskich socjalistów posiadających szerokie poparcie społeczne - wytworzył się ruch polityczny który nigdy nie znalazł się w Państwie - instytucjonalnym, ustrojowym, prawnym a przejął Państwa funkcje - czyli gang, szajka pozostawiając fasadę zamiast samemu wstąpić w miejsce usuniętych struktur, pozostawił je, ubezwłasnowolnił - systematycznie osłabiając, samemu nabierał siły - bez jasnych przesłanek podejmowania decyzji, ośrodka decyzyjnego - wręcz powstaje niezliczona ilość ośrodków decyzyjnych i wszystkie one są nieformalne, poza systemowe. W efekcie istniejące Państwo nie istnieje bowiem jest - jest tylko fasadą, za nią zać kryje się coś zupełnie innego czego Państwem nie sposób nazwać. Podobnie było w zrss, prl - przywódca był osobą prywatną. poza ustrojową, poza konstytucyjną, Gierek by podpisać akt końcowy kbwe dostał oficjalne upoważnienie od Rady Państwa bowiem sam w sobie był osobą prywatną. Gdzie indziej ośrodek władzy - gdzie indziej decyzje (nie do końca wiadomo gdzie, walki stronnictw i całkowite ubezwłasnowolnienie sądów, urzędów, ministerstw itd.) To jest istota spostrzeżenia Arendt co do totalitaryzmu - odkrycie jego paradoksalności, wyjątkowości, oryginalności.

    Nigdzie poza nie doszło do silnej asymilacji Żydów, nigdzie nie było ich tak wielu (nawet nie w Polsce), nigdzie asymilacja żydów i równouprawnienie nie nastąpiło tak nagle i na mocy decyzji zewnętrznej, nigdzie wreszcie nie postrzegano tej asymilacji w kategoriach zepsucia krwi, spisku, zamachu. Zwykle niechęć do żydów była tradycyjną niechęcią dla odmienności, w Niemczech antysemityzm był niechęcią dla podstępnego wniknięcia w naród, jego zatrucie, zepsucie - osłabienie. Pierwsza istotna, rozpoznawalna przyczyna - kodeks napoleona - żydzi - asymilacja - nowy antysemityzm - katalizator rozwoju nurtów myślowych które powstawały też gdzie indziej, ale które nie znalazły nigdzie takiego gruntu - takiej możliwości złowienia na określone hasła milionów zainteresowanych. W niemczech antysemityzm stał się kołem zamachowym - katalizatorem totalitaryzmu, jego legitymizacją, uzasadnieniem, sposobem na uczynienie z przemocy, terroru widowiska, a z prześladowanych obcych, złych, wrogich. Zarazem zgadzam się z innymi przesłankami - tyle że one w niczym nie przeszkadzają powyższej. Oczywiście poza przesłanką że Państwo to "bandycka grupa cwaniaków którzy przyszli powiedzieli że ich a inni uwierzyli", bowiem z marksistami jakoś się z gruntu nie zgadzam (engels to zdaje się powiedział tak "gdy pierwszy człowiek przyszedł, ogrodził ziemię, powiedział że jego a inni uwierzyli - narodziła się własność" przy czym pamiętajmy że na straży własności stoi Państwo więc wraz z własnością musiała się narodzić klatka walki klas - Państwo....).


  17. Żeby zniszczyć ostatecznie Państwo trzeba je wzmocnić - to się potwierdza w zrss którego jedynym celem było samozniszczenie, temu służyła cała ideologia partii i nauki oficjalnej tego Państwa - np. trocki niecierpliwie oczekiwał zagłady sowietów, i uważał że stalin niepotrzebnie utrwala biurokrację (istota sporu stalin i trocki to kończenie rewolucji i droga do tego skończenia).

    Natomiast odwołanie do romantyzmu, Wagnera czy antyku jest jak najbardziej w powyższej wypowiedzi na miejscu. Pewne zespolenie wynikającego w XVIII wiekowym oświeceniu biologizmu (racjonalizm) - darwinizm, rasizm, nacjonalizm - romantycznego odwoływania do pogańskiej przeszłości, oświeceniowego zamiłowania do badania antyku - tutaj silny element filologicznego spojrzenia Nietzschego który właśnie badając filozofię, literaturę antyczną zauważył jej "bezsporną wyższość" nad judeochrześcijańską słabością. Jego brutalna, naga wizja mędrca - nadczłowieka może uchodzić wręcz za totalne odczytanie Stoicyzmu choćby - gdzie mędrzec jest dla samego siebie jedynym odniesieniem. Zarazem filozofia Hegla zrodziła ferment determinizmu historycznego który następnie stał się pożywką marksizmu. Te wszystkie i nie tylko przecież elementy złożyły się na powstanie ideologii funkcjonujących dla totalitaryzmu, i w totalitaryzmie - jak mawiali przecież naziści "nie zajdzie daleko ten kto wie dokąd idzie", sam ruch, samo działanie było istotą totalitaryzmu - aktywność absorbująca uwagę. Arendt po prostu stwierdza że w niemczech ostra reakcja społeczna na równouprawnienie żydów, ich asymilację stworzyła bardzo silną emocję, reakcję społeczną, wrzące napięcie frustracji antyżydowskiej - wynikłej ze zrównania żydów w prawach z niemcami jednym pociągnięciem pióra - która na gruncie klimatu intelektualnego, biegu historii - klęski w I wojnie, tezy o ciosie w plecy, antykomunizmie który utożsamiono sprytnie z antysemityzmem, rasizmu, walki o byt, walki ras (w sowietach walka klas), zanieczyszczenia niemczyzny podstępnym i cichym wnikaniem żydów w niemczyznę - osłabienie jej (asymilacja), tez Nietzschego a przede wszystkim krzywienia ich przez jego siostrę po jego śmierci, Wagnerowskiego antysemityzmu estetycznego - który akurat uderzał w nieprzyjemnych mu włoskich kompozytorów (akurat tak się złożyło że czasami żydów) zrodziła w niemczech totalitaryzm. Ponieważ Arendt będąc żydówką w pewnym sensie dawała niemcom alibi, sprowadzając ich winę do zbiegu okoliczności, stiwerdzała więc - totalitaryzm rodzi się w pewnych okolicznościach na pewnym tle a wtedy nikt i żadne społeczeństwo się mu nie przeciwstawi, dla niemców takim źródłem było - najwięcej żydów w europie, ich największa asymilacja tym jeszcze większa że żydów nagle najeźdźca (prawo najeźdźcy, upokorzenie, narzucenie z zewnątrz) zrównał z nimi bez pytania ich niemców o ich zdanie w tej kwestii. Korzenie totalitaryzmu to kontekst antysemityzmu - teza jest przekonująca - upokorzenie, nowe obce prawo, narzucone siłą, zrównające pogardzanych żydów, prowadzące do asymilacji tych z niemcami a potem zbieg różnych prądów idei, zdarzeń - w finale totalitaryzm - oświęcim, mengele "mówisz kc - myślisz napoleon, mówisz napoleon myślisz totalitaryzm" tak dla uproszczenia i pomijając poszczególne etapy i uwarunkowania.

    Natomiast badaczy antysemityzmu jest wielu, zwykle co do wniosków końcowych dochodzą do wniosków Arendt, jeśli chodzi o to czym totalitaryzm jest, natomiast jeśli chodzi o jego genezę to niekoniecznie się z nią zgadzają - często doszukując się jego przyczyn - w naturze społeczeństwa, jego historycznej drodze, instytucjach z przeszłości, cech - tak trochę po monteskiuszowsku - jedni są bardziej skłonni do totalitaryzmu inni nie. Arendt stawiała zaś przerażającą tezę do totalitaryzmu wszyscy są zdolni, wystarczy zbieg różnych uwarunkowań, zdarzeń, idei... I to jest naprawdę przerażające.

    Natomiast wielce szacowny Przedmówco próby udowodnienia że totalitatyzm wzmacniał Państwo są według mnie chybione o tyle że totalitaryzm pozbawia Państwo jego cech immanentnych - Hobbesowskich - prawa, sprawiedliwości, bezpieczeństwa, instytucji, procedur, pewności - zmienia Państwo w bandę, szajkę przestępczą, kierującą się logiką gangu, mitów, rytuałów charakterystycznych dla sekt, omijających instytucje antyrepublikańskim charakterze, odwetowym. Nie można mówić więc o Państwie - porównywać go do przypadków kryzysów Państw - dyktatur, terroru, absolutyzmu, autorytaryzmu - natomiast może można mówić o czymś nowym - państwie nowego rodzaju? czymś nie państwowym w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale jakimś totalitarnym niepaństwowym organizmie sprawowania władzy? Przykład rządów anarchistów w Barcelonie wojny domowej Hiszpanii gdzie znieśli oni wszelkie prawa, w tym ruchu drogowego wprowadzając taki chaos że mieszkańcy przyjęli totalitarny model sowiecki jako zbawienny bo wprowadzający jakiś porządek - którzy usunęli szalonych anarchistów. Czyli całkowita likwidacja Państwa - okres anarchistyczny sprowadza na społeczeństwo i miejsce na ziemi totalitaryzm - jako coś nowego ani nie państwo ani nie brak państwa. Takie rozumowanie trafia do mojej konserwatywnej, republikańskiej głowy.

    [ Dodano: 2007-10-13, 01:06 ]

    Natomiast badaczy antysemityzmu jest wielu, zwykle co do wniosków końcowych dochodzą do wniosków Arendt, jeśli chodzi o to czym totalitaryzm

    Miało być "natomiast badaczy totalitaryzmu..." nie potrafię tego edytować skutecznie.


  18. Charakter antysemityzmu się zmienił. Ale co ma do tego kc Napoleona ? Jak z tego wyciągać, ze totalitaryzmy się wzięły z antysemityzmu, skoro komunizm nie był antysemicki, a nawet Żydzi dorzucili swoje 3 grosze do jego wprowadzenia?

    W Niemczech - budując teorię o totalitaryzmie, jego tożsamości wszędzie gdzie występował Arendt porównując nazizm i komunizm dokonała przebadania korzeni totalitaryzmu w Niemczech (bowiem tożsamość totalitaryzmu nie oznacza że jego źródłem będzie kn i wynikający z niego antysemityzm - co udowadnia kambodża pol pota czy chiny mao - gdzie totalitaryzm nawet po śmierci Arendt zawierał sprecyzowane przez nią elementy, a miał swoistą, właściwą sobie genezę...). Arendt badając konkretny przykład - swój osobisty, swojej nacji - żydów twierrdzi nazizm w niemczech był totalitaryzmem, jego przyczyną był specyficzny antysemityzm, wywiedziony z równouprawnienia żydów poprze kn, oparty na prześladowaniu żydów którzy się zasymilowali i uderzający przede wszystkim w nich (w niemczech było najwięcej żydów w europie i najwięcej spośród z nich zerwało tam ze swoją tożsamością wybierając niemieckość - asymilacja) wyprowadziła określone cechy totalitaryzmu, postawiła tezę że nie był od ustrojem państwowym - przedstawiła dowody jego odmienności od autorytaryzmu, dyktatury, absolutyzmu, zasugerowała że był on wręcz uderzeniem w Państwo, następnie badając cechy totalitaryzmu sowieckiego dla porównania zauważyła podobieństwa - tożsamości cech (np. sowieci mieli przecież uderzenie w Państwo w idei rewolucji proletariackiej - trzeba zniszczyć klasy by znieść wyzysk człowieka przez człowieka - walkę klas - konieczne jest dla tego zniesienie własności prywatnej, a to jest możliwe tylko gdy zniszczy się Państwo ostoję własności i hierarchizacji społeczeństwa - walki klas - i doprowadzi do dyktatury proletariatu - leninowskich rad robotniczych i żołnierskich w których "odkrył" on marksistowską dyktaturę proletariatu). Na tym tle szczegółowo badając niemcy obnażyła niemieckie korzenie totalitaryzmu, następnie porównała z innym totalitaryzmem, ale nie powiedziała przecież zawsze i wszędzie totalitaryzm będzie wynikał z antysemityzmu powstałego po równouprawnieniu żydów przez kc napoleona. Mało tego teza Arendt jest bardzo mocna - według niej niemcy nie są niczemu winni, każde inne społeczeństwo w ich sytuacji doszłoby dokładnie do tego samego, i według niej żadne społeczeństwo nie jest odporne na totalitaryzm bowiem ta choroba jest wszędzie taka sama, choć wynika z innych przyczyn.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.