Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Krzysztof M.


  1. Proste- nikt nie zwyciężył, dla mnie nierealnym jest toczenie 12 bitew o jedno miejsce. Przecież to należało rozstrzygnąc w jednej bitwie, szybkim uderzeniwem przy wsparciu broni maszynowej i moździerzy.

    Gdyby to było takie proste - pewnie by to uczyniono. Na froncie zachodnim również obie strony biły głową w mur - po kilka razy atakując w tym samym miejscu i nie odnosząc większych sukcesów. Nivelle przykładowo omamił wszystkich swoim cudownym pomysłem "szybkiego uderzenia przy wsparciu broni maszynowej i moździerzy" - jak to ująłeś. Jak zakończyło się to "szybkie uderzenie" dokładnie wiadomo...


  2. Sława sławą, ale Brytyjczycy (co oczywiste) uważali iż "Smellie" to najlepsza broń strzelecka swoich czasów; a literatura anglosaska jest obecnie najbardziej rozpowszechniona i najłatwiej dostępna na świecie (a więc najbardziej wpływowa) - więc nie rozumiem stwierdzenia jakoby "SMLE miałby być mniej sławny niż niemiecki Mauser" ????


  3. Jeszcze innym przykładem działań propagandowych była dezinformacja narodu i rządu niemieckiego co do faktycznej sytuacji na froncie. Ludendorff i Hindenburg nie tylko nie konsultowali swoich poczynań z przywódcami politycznymi ale ledwo w ogóle ich o swoich zamierzeniach informowali. O faktycznej sytuacji na froncie wiedział jedynie cesarz, ewentualnie kanclerz. Parlament, przywódcy partii, opinia publiczna była karmiona jedynie oficjalnymi komunikatami. Stąd niemal do końca wojny naród niemiecki był przekonany iż "wszystko idzie w jak najlepszym kierunku i zwycięski koniec wojny jest bliski".

    Było to w ogóle nie do pomyślenia wśród aliantów zachodnich (pomijam tu oczywiście zwyczajową cenzurę wojenną), tam czynniki wojskowe i polityczne wzajemnie się przenikały, prasa miała realną siłę, opinia publiczna wywierała niemały wpływ na sytuację wewnętrzną - trudniej tam było o propagandę.


  4. Myślę, że bardzo ciekawym aspektem działań propagandowych podczas I wojny światowej był fenomen "kultu Hindenburga". Człowiek ten w stosunkowo krótkim czasie stał się bożyszcze Niemiec, mężem opatrznościowym II Rzeszy. Prasa niemiecka kipiała wręcz od peanów pochwalnych na jego cześć - Hindenburg był poza wszelką krytyką. Co więcej popularność marszałka nie zgasła nawet po klęsce 1918 r. w której przecież również miał swój udział - Hindenburg był niemiecką ikoną aż do śmierci.


  5. Czołgi zostały też wykorzystane przez Brytyjczyków w czasie ofensywy pod Ypres na jesieni 1917 roku, bez powodzenia. Mimo wcześniejszych ostrzeżeń, że teren nie nadaje się do poprowadzenia takiego natarcia. I rzeczywiście, 30-tonowe blisko czołgi nie miały szans na dotarcie do pozycji niemieckich, tak głębokie i gęste było błoto. Aby wesprzeć natarcie czołgów i jakoś ruszyć je do przodu, próbowano wykopywać maszyny z błota łopatami, podkładać pod ich gąsienice faszyny, drewniane kłody. Bez rezultatu. Błoto wygrało. :)

    Nie tylko błoto było problemem ale głównie efekt przygotowania artyleryjskiego. Oficer Tank Corps przed bitwą powiedział że "szanse czołgów maleją z każdym wystrzelonym pociskiem". W przypadku wielodniowego bombardowania artyleryjskiego w którym użyto kilka milionów pocisków i pole bitwy zostało przemienione w "krajobraz księżycowy" czołgi zwyczajnie nie miały racji bytu. Deszcz pogorszył tylko sytuację. Choć również w bitwie pod Ypres zdarzały sie przypadki całkiem udanego zastosowania pojazdów pancernych.

    Największą katastrofą jednak była bitwa pod Bullecourt w kwietniu 1917 r. Czołgi, które miały wspierać atak wojsk australijskich po prostu nie zdołały na czas dotrzeć na pole bitwy (oślepione dodatkowo przez zadymkę śnieżną. W efekcie ANZAC ruszył do ataku bez żadnego wsparcia. Natarcie zakończyło się rzezią, przy której Gallipoli było pestką.


  6. Nie przesadzałbym z tym wkładem Hoffmana w wynik bitwy pod Tannenbergiem. Jest to w znacznym stopniu efekt swego rodzaju legendy którą ten oficer kreował w swoich pamiętnikach wydanych po wojnie. Starał się on pomniejszać rolę Hindenburga i Ludendorffa a podkreślał swoje zasługi. Hoffman jest autorem kilku powiedzeń który były tyleż ironiczne co nieprawdziwe. Niektóre z nich (np. o śpiącym w czasie bitwy Hindenburgu, "lwach prowadzonych przez osłów" czy o "geniuszu wojennym generała Conrada" na trwałe zagnieździło się w powojennej historiografii.

    Co do bójki obu rosyjskich generałów - gdzieś czytałem że w tym czasie Rennenkampf był w w szpitalu a bójka miała miejsce pomiędzy Samsonowem a generałem Miszczenko (lub na odwrót - to Samsonow był w szpitalu ??). Jeśli istniały jakieś niesnaski między obu generałami to wynikały raczej z przynależności do rożnych frakcji i stronnictw dworskich.


  7. Bitwa pod Amiens i zastosowana w niej taktyka nie była całkowitym novum. To raczej wypadkowa wszystkich dotychczasowych doświadczeń. Pierwszy zmasowany atak czołgów, jak pewnie wiadomo nastąpił pod Cambrai w listopadzie 1917 r. Przed Amiens były także inne bitwy w której czołgi odegrały niepoślednią rolę (Hamel, Villers-Cotteres). Taktyka jaką zastosowano pod Amiens została stworzona przez australijskiego gen. Monasha - i była wypadkową wielu innych rozwiązań, które ów generał zgrał w jedną niezwykle złożoną całość. Dużo by pisać na ten temat.

    Co do bitwy pod Villers-Cotteres (chodzi ci zapewne o kontrofensywę francusko-amerykańską pod Soissons 18 lipca 1918 r.) to czołgi działały tam na zasadzie wsparcia piechoty, natomiast pod Amiens czołgi stanowiły niejako główny taran uderzeniowy, za którym posuwała się piechota.

    Co do morale niemieckiego żołnierza to zaczęło ono już szwankować wiosną 1918 r. zołnierz niemiecki był niedożywiony i zmęczony wojną, ale mimo wszystko - jeszcze zwycięski. Dochodziło do grabieży alianckich składów zaopatrzeniowych, ale nie poddawały się jeszcze całe oddziały i Ludendorff wciąż miał jeszcze nadzieje na zwycięstwo. W lipcu 1918 r. nawet po fiasku ofensywy nad Marną snuł jeszcze kolejne plany nowych uderzeń. Po 8 sierpnia musiał już z nich zrezygnować - inicjatywa przeszła w ręce przeciwnika i nie było już widoków na odwrócenie losu. 8 sierpnia to data przełomowa - punkt zwrotny. Od tej pory cały front niemiecki na różnych odcinkach zaczął się składać jak domek z kart, a armia niemiecka cofać. Wojna miała potrwać jeszcze tylko 100 dni, a armia niemiecka i II Rzesza zaczęły się staczać ku rewolucji. Amiens było jakby "impulsem", ale samo w sobie nie było wielkim zwycięstwem - raczej zaprzepaszczono szansę jaka się pojawiła na tym odcinku.


  8. (zwłaszcza pouczająca była "lekcja pod Amiens")

    Mógłbyś przypomnieć tą bitwę i jaką rolę odegrały w niej czołgi?

    i wykorzystali te doświadczenia przy późniejszych pracach nad doktryną Blitzkriegu w której czołg był jednym z najważniejszych elementów.

    Wprost przeciwnie do Amerykanów i Brytyjczyków, którzy z IWŚ nie wyciągnęli żadnych wniosków apropos czołgów i całkowicie zlekceważyli ten rodzaj broni.

    Bitwa pod Amiens jest jedną z najważniejszych bitew I wojny światowej - choć na ogół podręczniki do historii o niej zapominają. Najważniejszy był pierwszy dzień ofensywy sprzymierzonych - 8 sierpnia 1918 r., który Ludendorff nazwał "czarnym dniem armii niemieckiej". Był to swego rodzaju "początek końca" armii niemieckiej na zachodzie, choć sama bitwa pod Amiens nie przyniosła wielkiego sukcesu - alianci nie byli bowiem w stanie wykorzystać dziury jaka powstała w niemieckim froncie. Liczył się raczej efekt psychologiczny - oto pierwszy raz armia niemiecka zawiodła, pierwszy raz poddawały się całe zwarte oddziały, upadło morale niemieckiego żołnierza, zaczęły pojawiać się oznaki upadku dyscypliny. Ludendorff po 8 sierpnia wpadł w panikę, stracił nadzieję na wygranie wojny.

    Czołgi były jednym najważniejszych elementów sukcesu - choć jednocześnie bitwa zdziesiątkowała szeregi Tank Corps - większość czołgów została w tej bitwie zniszczona. Niemcy - którzy, starali się usprawiedliwić klęskę wskazywali na kilka elementów. 1. czołgi 2. mgła 3. zaskoczenie 4. słabość niemieckich wojsk pod Amiens 5. przewaga liczebna sojuszników.

    Mogę zdradzić że pracuję obecnie nad monografią tej bitwy ;)


  9. Ze swojej strony tylko dodam że szczególnie złe warunki panowały w okopach francuskich. Przydomek francuskiego żołnierza - poilu (czyli "brodacz", "zarośnięty" itd.) był właśnie wynikiem fatalnych warunków sanitarnych.

    A co do postawienia pod mur dowódców - to należy wziąć pod uwagę, że nikt nie był w stanie zaradzić zaistniałej sytuacji, każdy szukał rozwiązania jak zwyciężyć. warunki jakie panowały w I wojnie światowej były absolutnym novum dla generałów, dlatego nikt nie był w stanie wymyślić (przez długi czas) żadnego cudownego "leku". Stąd olbrzymie koszty i wielkie straty.


  10. Nie chcę absolutnie negować wkładu USA w zwycięstwo nad II Rzeszą i państwami centralnymi. Co więcej przystąpienie St. Zj. do wojny właściwie przesądziło o klęsce Niemiec. Zwracam tylko uwagę na aspekt, który się na ogół pomija. Nie armia amerykańska a potencjał morski - moim zdaniem najbardziej przyczyniły się do zwycięstwa.

    Pytasz dlaczego Niemcy wysłali swoje ofensywy w 1918 r. - właśnie dlatego że ich dotychczasowa strategia nie powiodła się więc Ludendorff musiał zaryzykować. Wojna podmorska zakończyła się fiaskiem. Dlaczego? Właśnie dlatego że USA przystąpiły do wojny. Po pierwsze ogromna liczba małych jednostek mogła zostać użyta do eskorty konwojów wydatnie wspierając w tym zadaniu Royal Navy. Po drugie USA miało potężną flotę handlową. Wiosną 1917 r. W. Brytania znajdowała się w sytuacji kryzysowej - dlatego że działania U-bootów doprowadziły do ogromnych strat w tonażu floty transportowej. Brytyjscy admirałowie twierdzili nawet że jak tak dalej pójdzie to W. Bryt, nie będzie w stanie kontynuować wojny bo zwyczajnie zabraknie im statków! Wówczas na usługi Ententy USA oddało miliony dodatkowych BRT. Takiej liczby już Niemcy nie byli w stanie zatopić! Po trzecie wreszcie USA miało ogromne wpływy polityczne i gospodarcze. Niemiecka wojna podwodna wymierzona była - jak wiadomo nie tylko w statki Ententy ale również w jednostki neutralne. Spowodowało to że państwa neutra;lne przestały wysłać swoje jednostki do Europy, do W. Bryt. itd. O to min. chodziło Niemcom. Wtedy do akcji przystąpiła amerykańska dyplomacja - naciskami, prośbami i groźbami zmusiła państwa neutralne do "wyjścia z portów". W pewnym momencie na usługach Ententy znalazło się 5/6 światowego tonażu marynarki handlowej. Nawet gdyby Niemcy mieli 1000 Ubootów (a faktycznie mieli ich nieco ponad 100) nie byli by w stanie wygrać tego wyścigu.

    jeśli zaś chodzi o wkład amerykańskich wojsk lądowych w zwycięstwo - był on niemały , ale pamiętajmy że zwycięstwo w 1918 r. wykuwane było przez 4 długie lata. Nie byłoby tego zwycięstwa gdyby nie Marna 1914, Verdun, Somma, Ypres itd. Amerykanie właściwie tylko "przyszli na gotowe" - przybyli żeby dobić armię niemiecką, którą wykrwawili Brytyjczycy, a przede wszystkim Francuzi.


  11. Trudno mi oceniać Samsonowa - front wschodni wielkiej wojny to nie jest mój konik. Z pewnością do geniuszy nie należał. Popełnił w kampanii kilka błędów. Jeszcze większe popełnił Rannenkampf (właściwie ciągle trwają spory dlaczego nie przyszedł z pomocą ginącej armii Samsonowa). Należy jeszcze pamiętać iż był tam jeszcze gen. Żyliński który dowodził Frontem Północno-Zachodnim i był zwierzchnikiem obu generałów. On również nie popisał się w tej operacji i nie skoordynował działań obu armii.

    Zresztą - może poza gen. Brusiłowem armia rosyjska nie doczekała się jakichś wybitnych dowódców.


  12. Czołgi miały swój wkład w zwycięstwo nad Niemcami - ale nie należy tego wkładu przeceniać. Pod Cambrai sukces był spory - ale Niemcy szybko odebrali utracony teren i nie potrzebowali do tego czołgów. Natomiast czołgi mocno przyczyniły się do dwóch największych sukcesów Ententy w 1918 r. - czyli kontrofensywy pod Soissons (druga bitwa nad Marną) i pod Amiens. W I wojnie światowej wojska pancerne były dopiero na początku swej drogi - ale właśnie Niemcy wyciągnęli wnioski z walk 1918 r. (zwłaszcza pouczająca była "lekcja pod Amiens") i wykorzystali te doświadczenia przy późniejszych pracach nad doktryną Blitzkriegu w której czołg był jednym z najważniejszych elementów.


  13. Chciałbym tylko zaznaczyć że rzekoma bójka między Samsonowem a Rannenkampfem w 1904 r. nie jest udowodnionym faktem historycznym. Najprawdopodobniej jest to wyssana z palca fantazja niemieckiego generała Hoffmana, który słynął z anegdot. Często gęsto nie miały one wiele wspólnego z prawdą. Wrogość między Samsonowem a Rannenkampfem jest raczej wyolbrzymiona - klęska Rosjan pod Tannebergiem był wypadkową wielu różnych czynników: błędów dowództwa, braku koordynacji, pośpiesznej mobilizacji, słabości ogólnej armii rosyjskiej czy wreszcie błysku geniuszu Ludendorffa.


  14. Przede wszystkim musimy wziąć pod uwagę że pojedynek Richthofen - Fonck był mało prawdopodobny. Min. z tego względu że 1 pułk myśliwski, którego Richthofen był dowódcą walczył głównie w brytyjskim sektorze frontu. Obaj panowie mogli się spotkać jesienią 1917 roku nad Flandrią, gdzie Francuzi skierowali swoją słynną Groupe de Combat 12 ("Bociany") w której walczył Fonck. Ale wówczas Fonck nie był jeszcze słynnym asem - większość swoich zwycięstw powietrznych odniósł w 1918 roku.

    PS - ja również przepraszam, zareagowałem zbyt gwałtownie. Puśćmy to w niepamięć :mrgreen:


  15. Oczywiście słuszna uwaga, tylko że musimy prześledzić łańcuch wydarzeń.

    Ludendorff wstrząśnięty stratami 1916 roku postanowił zmienić strategię II Rzeszy - przejść do obrony na froncie zachodnim i do ofensywy na morzu (wojna podwodna) - w ten sposób chciał "wytorpedować" W. Brytanię z wojny i zapewnić II Rzeszy zwycięstwo. Przystąpienie USA do wojny, oraz uparte ofensywy sprzymierzonych w 1917 roku oznaczało de facto fiasko tej strategii. Ludendorff zrozumiał że nie może już liczyć na U-booty i postanowił rzucić wszystko na jedną szalę i zaatakować na lądzie - tym bardziej że pokój brzeski uwolnił z Rosji około 40 dywizji. I właśnie te ofensywy niemieckie (mimo początkowych sukcesów) były gwoździem do trumny armii cesarskiej i całej II Rzeszy. Amerykańskie wojska lądowe tak na prawdę miały dość ograniczony wpływ na rozwój sytuacji na froncie, były dopiero w stanie rozbudowy. Liczył się bardziej czynnik psychologiczny - z każdym miesiącem na kontynent przybywały kolejne transporty. Poza tym wojska amerykańskie obsadzały mniej ważne odcinki frontu zwalniając w ten sposób dywizje francuskie.


  16. "Guynemer nie ma tu nic do tematu. Za następny post niezwiązany z tematem dam warna.

    Życiową ambicją Rene Foncka było zmierzenie się z ''Czerwonym Diabłem''. Jak myslicie, czy mogło dojśc do tej walki? Jeśli tak, kto by ją wygrał?

    Sam wypisujesz bzdury kolego - a co ma niby Fonck do Richthofena? Że co? że obaj byli najskuteczniejsi więc zaraz mieliby się spotkać w jednym pojedynku? Skąd te fantazje? Pilot myśliwski to nie wolny elektron który lata po całym niebie Francji i szuka zdobyczy. Zarówno Fonck jak i Richthofen działali w swoich jednostkach lotniczych, które przypisywane były do danych sektorów frontu - ewentualnie mogły być przerzucane na inne odcinki. Marzenia o wielkim pojedynku Fonkck vs Richthofen to jakieś bajanie.


  17. Kilka uwag.

    Nieograniczona wojna podwodna skierowana była przeciwko W. Brytanii, która Niemcy uważali za główną siłę napędową Ententy. Przystąpienie USA do wojny było brane pod uwagę, ale Ludendorff uważał iż gra jest warta świeczki i minie bardzo dużo czasu zanim armia amerykańska przybędzie na kontynent. Nieco jednak pomylił się w swoich rachubach, ale w innym miejscu. USA nie miało armii lądowej, która mogło szybko przerzucić do Europy, ale miało potężną flotę tak wojenną jak i handlową. I to właśnie przystąpienie tych sił do obozu Ententy paradoksalnie zadecydowało (albo conajmniej mocno się przyczyniło) do fiaska nieograniczonej wojny podwodnej.


  18. Richthofen był młody - to żadne odkrycie :mrgreen: . Większość pilotów myśliwskich była młoda: Voss, Guynemer etc.

    Czy Richthofen walczyłby w II wojnie światowej? - na pewno nie jako pilot.

    Ciekawostka - spośród wszystkich zwycięstw Rote Kampflieger'a tylko dwa (o ile mnie pamięć nie myli) zostały odniesione nad pilotami francuskimi - reszta to RFC.

    "Podczas pogrzebu Brytyjczycy oddali salwę honorową" - jednocześnie jeden z pilotów RFC tak skwitował wieść o śmierci Richthofena - "mam nadzieję że skwierczał jak spadał ku ziemi" (cytat z pamięci)

    Sam Richthofen uważał iz tylko Werner Voss był mu w stanie dorównać w podniebnym fachu.


  19. Ale była lepsza, nie wazne z jakiego powodu.

    Gdyby mieli najlepsze karabiny na swiecie bijące na głowe sprzet używany przez inne armie to też porównanie byłoby "niesparawiedliwe bo mieli lepsze fabryki karabinów"??

    Ale co to znaczy że była lepsza? pod jakim względem?

    Pierwotny BEF (pierwsze siedem dywizji regularnych) rzeczywiście górowało nad Francuzami, gdyż była to mała ochotnicza armia profesjonalna, dobrze wyszkolona, z dobrym morale i nieźle uzbrojona. Ale siły te zostały zniszczone pod Ypres jesienią 1914 r. i Brytyjczycy zmuszeni byli powołać tzw. Nową Armię (tzw. armię ochotników Kitchenera). I co się stało z tą wspaniałą armią? - została dosłownie rozstrzelana przez Niemców 1 lipca 1916 r. podczas pierwszego dnia bitwy nad sommą. Armia 1916 roku miała wysokie morale ale pod wyszkolenia ustępowała już Niemcom i Francuzom.

    Poza tym brytyjczycy ustępowali obu armiom pod względem taktycznym - to oni musieli uczyć się od Francuzów i niemców i adoptować ich myśl taktyczną. W marcu 1918 r. kiedy Ludendorff zaatakował na froncie zachodnim uderzył właśnie na sektor brytyjski ponieważ uważał iż Brytyjczycy pod względem taktycznym są słabsi niż Francuzi. Efektem było przełamanie frontu i niesławny odwrót Brytyjczyków. Tak więc w przekroju całej wojny, rozpatrując wszystkie elementy wcale nie można jednoznacznie stwierdzić iż armia brytyjska była najlepszą armią tej wojny.


  20. Zdecydowanie wina za rozpętanie I wojny św. nie leży tylko po stronie Niemiec, ale pamiętajmy iż rozpoczęli ją właśnie Niemcy, co więcej wkroczyli oni na terytorium neutralnej Belgii łamiąc prawo międzynarodowe i dopuszczając się tam licznych zbrodni. Sytuację Belgii w sierpniu 1914 roku można porównać (zachowując oczywiście proporcje) z sytuacją Polski w sierpniu 1939. Stanowcze belgijskie "nie" dla niemieckiego ultimatum ściągnęło na Belgię chmury w postaci 4-letniej niemieckiej okupacji.


  21. Niewielu było ludzi którzy byli w stanie przewidzieć charakter wojny światowej. Jednym z nich był polski bankier Bloch, który zdołał przewidzieć wojnę pozycyjną. Drugim był lord Kitchener, który nieustannie powtarzał że wojna potrwa kilka lat i bynajmniej nie skończy się przed Bożym Narodzeniem 1914.

    Koszmar frontu zachodniego był właśnie podyktowany faktem iż niemal nikt nie potrafił odgadnąć jak wyglądać będzie wojna ery przemysłowej i na uczelniach wojskowych nie badano wcześniej zagadnień ataku i obrony w wojnie pozycyjnej. Stąd zastój na froncie zachodnim starano się przerwać metodą prób i błędów co przyniosło gigantyczne wręcz straty.

    Jeżeli chodzi zaś o entuzjazm wojenny - to do 1916 r. społeczeństwa wioększości krajów popierały wojnę. Kryzys nastąpił w roku 1917. Te państwa, które go przetrwały wygrały wonę.


  22. To że Wielka Brytania nie była zmuszona powołać od początku wojny wielkiej armii lądowej, a więc jej siły zbrojne walczące na kontynencie miały charakter armii profesjonalnej - taką armię łatwiej zaopatrzyć, wyszkolić itd itp. Francuzi zaś od początku wojny musieli utrzymywać ponad milionową armię polową opartą na zaciągu przymusowym. To rodzi znacznie większe problemy

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.