Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Krzysztof M.


  1. Jesli juz pytasz o moje zdanie: Ja bym wybrał ratowanie cesarstwa. Szukanie porozumienia z Ententa nawet na gorszych warunkach. Tymczasem para HL torpedowała wszelkie inicjatywy pokojowe i pchała Niemcy na skraj przepaści. "Program Hindenburga", wojna podwodna i ofensywy 1918 r. doprowadziły ostatecznie do jego upadku. Już nie tylko klęski militarnej ale do całkowitego upadku państwa. Tymczasem w roku 1919 Ludendorff zasiadł do spisywania pamietników i wysmażył legendę o ciosie w plecy aby przysłonić swoje błędy.

    PS: równie dobrze mozna by zadać pytanie - co zrobiłbys na miejscu Haiga i Joffre'a - czy był inny sposób na pokonanie II Rzeszy niż powolne i metodyczne wyczerpywanie jej zasobów luidzkich (wielkie bitwy na wyniszczenie) i gospodarczych (blokada morska)?


  2. Jestem tylko pasjonatem - nie zawodowym historykiem - nie osmielę się rozstrzygnąć jaka jest prawda ;) Jest to kwestia kontrowersyjna i sporna - a wszystko przez alianckie bombowce, które sfajczyły archiwa poczdamskie w 1945 r ;). Ostatnio nawet kwestionuje się fakt istnienia "planu schlieffena" (tezy T. Zubera).

    Faktem jest jednak iż strategia 'bitwy rozstrzygajacej (Vernichtungsstartegie) lansowana przez SChlieffena i po częsci Moltkego zawiodła. Na fali rozczarowania tą filozofią cesarz sięgnał po Falkenhayna. Gdy jego Ermattungstrategie też zawiodła przyszła kolej na parę HL, którzy najpierw próbowali wojny podwodnej a póxniej powrocili do idei "walnej bitwy". To działało na zasadzie sinusoidy. Foley w książce Road to Verdun twierdzi że idea wojny na wyczerpanie ma bardzo długa historię i sięga nawet lat 80-tych. Co więcej wielu członków Sztabu Generalnego przez 1914 r. nie wierzyło w wojne błyskawiczną i przepowiadało długa wojnę na wyniszczenie.


  3. Osobiście uważam iż nie ma większego znaczenia czy chciał zająć Verdun, czy nie. Ostatecznie zajęcie tego miasta miało zmotywować żołnierzy do walki. Żołnierz musiał widzieć przed sobą konkretny cel. Natomiast zamiarem Falkenhayna było raczej wciągniecie armii francuskiej w bitwe na wyczerpanie i wykrwawienie jej rezerw. Bez względu na to czy memorandum istaniało czy nie. Falkenhayn był zwolennikiem Ermattungsstrategie - wojny na wyniszczenie, a operacja Gericht była tej strategii ucieleśnieniem.

    Tak ja to widzę...


  4. czytając jego pamiętniki. W werrsji angieslkiej brzmi to mniej więcej tak: "We will blow a hole, the rest will come". Plan był ogólny i mało precyzyjny - zresztą Ludendorff się go nie trzymał. Po przełamaniu obrony w zasadzie nie wiedział co robić dalej, kierował rezerwy tam gdzie postęp był największy. stąd ostatecznie doprowadził do "rozejścia" sie ofensywy w dwóch rożnych kierunkach. Zastosowana przez Niemców taktyka rzeczywiście była nowatorska - ale działała głównie wtedy gdy błędy popełniali obrońcy. Poza tym cudowną taktyką nie wygrywa się wojen tylko pojedyncze bitwy. Ludendorff przedkładał taktykę nad strategię a sprzymierzeni znaleźli w końcu metode i na taktyke infiltracji/Bruchmuellera.

    Podsumowując: Moim zdaniem Niemcy w żadnym momencie roku 1918 nie byli blizsi wygrania wojny niż w roku 1916 czy 1917 - a już na pewno w roku 1914. Ofensywy przyspieszyły tylko upadek niemieckiej armii. Pytanie - czy było inne wyjście? pozostawiam bez odpowiedzi ;)


  5. Hindenburg autoryzował wszystkie poczynania Ludendorffa, który - jak sam napisaleś miał tendencje do panikarstwa. Co do ofensyw 1918 r. - pytanie czy było inne wyjście to pytanie z gatunku historii alternatywnej - a osobiście unikam tej dziedziny ;) Ja patrze na fakty. Ofensywy 1918 r. poza chwilowym sukcesem nie przyniosły zwycięstwa - co więcej przyspieszyły agonię Niemiec. Nie wiem czy było inne wyjście - wiem że strategia "bitwy walnej" tak samo nie zdała egzaminu jak strategia wojny na wyczerpanie.


  6. Nie zostałem do końca zrozumiany - chodziło mi o to iż Douglas Haig postrzegany jest jako rzeźnik i tępak, tymczasem na froncie zachodnim nie było geniuszy - warunki jakie się tu wytworzyły nie pozwalały zazwyczaj rozwinąć skrzydeł. Haig nie wybijał sie in minus na tle innych dowódców wysokiego szczebla. Równie kosztowne były ofensywy którymi kierował Joffre, Foch, Falkenhayn czy Ludendorff. W bitwie nad Somma straty brytyjskie wyniosły ok. 420 tys. ludzi - w ciągu około 4 miesięcy, operacja Michael kosztowała Niemców 250 tys. ludzi w ciągu 2 tygodni. Tymczasem ciągle postrzega się Haiga przez pryzmat stereotypów zapominając np. o tym że był zwolennikiem rozwoju wojsk pancernych i pomijając jego niezwykle udaną kampanię 100 dni w 1918 r.

    Co do Nivelle'a - czy można go nazwać "rzeźnikiem"? I tak i nie. Tak - pod tym wzgledem że jego ofensywa wiosną 1917 r. zakończyła się klęską i dużymi stratami. Nie w tym sensie że był on przeciwnikiem strategii wyczerpania a zwolennikiem strategii przełamania. On nie chciał toczyć wieloiesięcznych, kosztownym bitew na wyniszczenie jakie toczył Joffre - Nivelle chciał szybkiego przełamania fontu i zwycięstwa w 48 godzin. Jego grzechem było to że rozpalił nadzieje Francuzów i wydawało mu się że znalazł cudowną formułę na zerwanie z zastojem na froncie. Mylił sie w obu przypdakach.


  7. Plan był fatalny a wykonanie jeszcze gorsze - właściwie nie było planu. Ludendorff twierdził iż "wystarczy przełamać front a dalej zobaczymy". Niemcy znaleźli formułę na zerwanie zastoju na froncie zachodnim ale niewiele im to dało ponieważ nie mieli planu "co dalej". Ofensywa Michael ostatecznie została zatrzymana i kosztowała Niemców tyle samo sił co aliantów. W perspektywie czasu więc była niemiecką klęską i Ludendorff ponosił za to część winy.


  8. Ja bym Ludendorffowi charyzmy nie przypisywał. Charyzmę miał Hindenburg - Ludendorff był "kryptodyktatorem" pociągał za sznurki z tylnego siedzenia i nie brał za nic odpowiedzialności - gdyż nominalnie sprawował jedynie funkcję Pierwszego Kwatermistrza Generalnego. To prawda był mózgiem tandemu HL, ale gdyby Hindenburg nie autoryzował jego planów Ludendorff nie miałby nic do powiedzenia. Notabene cesarz go nie znosił i tolerował tylko ze względu na Hindenburga, który był w Niemczech wręcz uwielbiany.

    I nie zgodzę się ze stwierdzeniem że ofensywy niemieckie 1918 r. o mało nie doprowadziły do zwycięstwa. To był typowy rzut na taśmę, desperacka próba odwrócenia losów wojny - Niemcy nie mieli już większych perspektyw na wygranie konfliktu i owe "zwycięskie" ofensywy Ludendorffa ostatecznie przybiły gwóźdź do trumny armii niemieckiej i całego cesarstwa.


  9. Oczywiście ocena Haiga jest przerysowana i niesprawiedliwa. Haig nie "zabił" więcej ludzi niż Joffre, Foch, Ludendorff. Z pewnych względów Haig miał po wojnie złą prasę (w czym wiele zasługi LLoyd George'a, który nie znoisł sir Douglasa) a jego postać weszła do popkultury jak postać "osła prowadzącego lwy". Współcześnie odchodzi się już w historiografii od tak jednostronnego postrzegania marszałka.


  10. Dwie uwagi:

    1. oficjalne straty alianckie - Wspólnota Brytyjska - 244 000 ludzi

    Francuzi - 8500 ludzi

    oficjalne straty niemieckie - 217 000.

    Dane nieoficjalne (szacunkowe) od 200 do 400 tys. po każdej ze stron

    2. Lys (Leie) to rzeka - zatem ofensywa niemiecka miała miejsce nad Lys. Niemcy przełamali tu w kwietniu 1918 obronę sprzymierzonch co zmusiło Brytyjczyków do ewakuacji obszaru zdobytego podczas bitwy pod Passchendaele. To co zdobyto w ciągu 4 miesięcy i kosztem conajmniej 250 tys. ludzi oddano Niemcom w ciągu kilku dni.


  11. Zgadzam się, a idać w ślady Andrea$a spytam, czy można go porównywać z inną wielką postacią Rzeszy- Erwinem Rommelem?

    Rommlem , jeżeli już ;) Czy można porównywać dwa tak odległe od siebie charaktery?

    Myślę że jest to grube nadużycie , z jednej strony Lettow - Vorbeck człowiek olbrzymiego hartu ducha , niespożytej energii walczący na z góry przegranej pozycji , a z drugiej Rommel , karierowicz, kunktator , gwiazda propagandy III Rzeszy , typowy pruski zupak , dbający o medale , splendor i awanse . Nie na miejscu jest to porównanie , jedyne co tych panów łączy to Afryka .

    Myślę że kolega upraszcza. Lettow-Vorbeck - rycerz bez zmazy i skazy a Rommel - pupilek Hitlera. W obu przypadkach na budowaniu legendy maczali swoje paluchy spece od propagandy i w obu przypadkach dorzucili się do tej legendy Brytyjczycy - głównie przez swoją nieudolność. Z jednym się zgadzam nie można porównywać obu dowódców tylko dlatego że oboje byli Niemcami i walczyli w Afryce. Rommel specjalizował się w wojnie manewrowej, Lettow-Vorbeck - w wojnie partyzanckiej. To dwa zupełnie różne światy. Lettov-Vorbeck był tylko "Gerylasem", uciekał, szarpał bo miał gdzie. Można by go porównać np. z Pancho Villą, Vo Nguyem Giapem albo Kowpakiem. Gdyby trafił na front zachodni - historia w ogóle by go nie zapamiętała.

    PS Rommel nie był Prusakiem - był Szwabem (Wirtemberczykiem).


  12. Zas na froncie wschodnim wojna ewoluowala, az milo. Bez czolgow i lotnictwa.

    Z tym też do końca się nie zgodzę - na froncie wschodnim generałowie nie stali wobec takich problemów jak na froncie zachodnim. Ciężko więc tu mówić o jakiejś ewolucji, po prostu nie było takiej potrzeby - nawet hełm stalowy wprowadzono tu znacznie później niż na froncie zachodnim. To we Francji i Belgii powstało większość nowinek taktycznych i technologicznych. O ile wojna roku 1914 była bliższa epoce napoleońskiej, tak wojna roku 1918 miała już elementy wojny współczesnej - w żadnym innym konflikcie (poza II wojna światową) nie nastąpił tak wielki skok


  13. Na zachodzie to kaem wlasnie wgniotl wielotysieczne armie w bloto. To byla rewolucja, choc nieefektowna. W jezyku angielskim czy francuskim to jest Wielka Wojna, a jej wspomnienia sa wyrazistsze, niz tej nastepnej.

    Fakt, W trakcie jej trwania nic sie nie zmienilo w taktyce. Dla mnie to tylko dowodzi, jak wielkim szokiem byla konfrontacja fin de siecle'owych sztabowcow z nowa rzeczywistoscia pola walki. Literalnie nikt nie wiedzial, co z tym zrobic.

    IIWS juz nie byla takim zaskoczeniem.

    Stereotypy, stereotypy, stereotypy...

    Nie karabin maszynowy był największym zabójcą I wojny światowej ale artyleria, oto statystyka frontu zachodniego :

    w latach 1914-1918

    Armia Brytyjska straciła 58 % rannych w wyniku ognia artylerii, 39 % rannych od broni strzeleckiej, 2,2% w wyniku działań granatów, 0,3 % w wyniku zranienia bronią białą

    Armia niemiecka miała 55 % zabitych w wyniku działania artylerii, 39 % wyniku ognia broni strzeleckiej. Jeśli chodzi o rannych to do 1917 r. 43% od ognia artylerii a 50 % od ognia broni strzeleckiej, ale w roku 1917 (a więc w roku, w którym sprzymierzeni mieli już dużą przewagę w tego rodzaju broni) aż 76 % rannych spowodowane było ogniem dział i moździerzy.

    Źródło: A. Watson, Enduring the Great War: Combat, Morale and Collapse in the German and British Armies... - autor powołuje się na "oficjalne statystyki medyczne" obu stron.

    Poza tym nie tylko karabin maszynowy był odpowiedzialny za impas na froncie zachodnim. Pierwszy raz w historii wojen wytworzyła się ciągła linia frontu, pierwszy raz w historii walczyły ze sobą ponadmilionowe armie. Te dwa czynniki (plus technologia ery przemysłowej) sprawiły że powstał impas. Linia przeciwnika nie miała klasycznie pojętych skrzydeł - nie można było jej obejść, oskrzydlić, okrążyć bez czołowego przełamania linii frontu. Postał więc zastój, który próbowali przełamać zarówno Niemcy jak i Ententa. Ponieważ taka sytuacja nie miała miejsca nigdy wcześniej (poza pewnymi wyjątkami jak podczas wojny secesyjnej i rosyjsko-japońskiej), i nie analizowano wojny pozycyjnej na uczelniach wojskowych - dlatego wszelkie metody walki trzeba było testować na "żywej tkance" - tj na polu bitwy. Stąd tak wielkie straty. Próbowano wielu rożnych sposobów, ale żaden z nich nie był "cudownym lekiem" - bo taki po prostu nie istniał. I nie zapominajmy o jednym - pierwsi uczynili to Niemcy (tj. przełamali front i zerwali zastój) i nie potrzebowali do tego czołgów.


  14. Czy to w pierwszej bitwie pod Ypres użyto po raz pierwszy gazu bojowego - iperytu, czy w którejś z kolejnych?

    Z tego co wiem, to w trzeciej bitwie pod Ypres (rok 1917), nie zaś pierwszej.

    Co do tych gazów, to rzeczywiście iperytu jako takiego po raz pierwszy pod użyto Ypres, lecz już wcześniej podczas I wojny światowej (do tego na ziemiach polskich) stosowano inne gazy bojowe...

    Pozdrawiam

    Pierwszy raz skutecznego, masowego ataku gazowego dokonano w kwietniu 1915 r. podczas drugiej bitwy pod Ypres (pomijam wcześniejsze próby pod Bolimowem, które były nieudane). Był to tzw. atak falowy chloru. Gazu musztardowego (zwanego przez Francuzów iperite przez Niemców Gelbkreutz) pierwszy raz użyto 12 lipca 1917 na froncie pod Ypres - ponad 2 tygodnie przed rozpoczęciem trzeciej bitwy pod Ypres (31 lipca). Niekiedy można się spotkać także z informacja że gazu tego użyto już w dniu 10 lipca pod Nieuport - podczas operacji "Strandfest".


  15. 94 kg przy kalibrze 380 mm?

    Również mnie to zdziwiło widiowy7, informację tą zaczerpnąłem z wikipedii. Sprawdzę jeszcze gdzie indziej. Może jeszce ktoś inny i bardziej obeznany w temacie się wypowie i sprostuje ;)

    Działo paryskie miało 210 mm, pocisk ważył 120 kg. Później działo zostało przekalibrowane do 232 - 234 mm - masa pocisku zwiększyła się o kilka kg.

    Co do jego skuteczności - nie chodziło o zrównanie Paryża z ziemią - chodziło głównie o efekt psychologiczny. Trafić w takie duże miasto to nie sztuka - sztuką natomiast jest to uczynić z odległości ponad 100 km z ładunkiem wychodzącym w stratosferę. Przypominam iż mamy rok 1918, a nie 2008...

    I jeszcze jedno - marynarze Kriegsmarine nie mogli obsługiwać tego działa ponieważ... Kriegsmarine powstała w 1935 r.


  16. Owszem, Włochy, niestety dla nich, stały dalej w XIX wieku. Brakowalo u nich lotnictwa, wiele jednostek nie bylo w ogóle zmotoryzowanych, żołnierze nosili stalowe kamizelki kuloodporne, wręcz zbroje. Często głównym orężem były pałki i noże. Włosi nie tworzyli zbyt wielu jednostek strzelców górskich, saperów czy moździerzy. Dla nich podstawą ciągle była piechota, artyleria i kawaleria.

    Upraszczasz. Pałki, maczugi i noże to "wytwór" wojny pozycyjnej (okopowej) - stosowano je także we Francji i Belgii i nie jest to wyznacznik zacofania armii włoskiej. Podobnie zbroje - nosili je również żołnierze niemieccy, francuscy i brytyjscy na froncie zachodnim. Co do oddziałów specjalnych natomiast - istniały przecież słynne formacje Ariditi, których porównać można do dzisiejszych komandosów.


  17. Pojawił czołg i samolot, jako kolejne narzędzie walki.

    Nie zapominajmy o u-bootach, zeppelinach.

    Poza tym co napisał wyżej Vissegerd dodałbym, iż zwiększyła się diametralnie skala ofiar. Nigdy dotąd nie pojawiło tyle śmierci w jakiejkolwiek wojnie.

    W liczbach bezwzględnych straty były największe w dotychczasowej historii, ale procentowo równie krwawe były wojny XIX-wieczne - w bitwach napoleońskich na polu walki padało po 30 % walczących wojsk, podobnie podczas wojny secesyjnej. Pod Borodino zginęło lub zostało rannych nawet 80 tys. żołnierzy tylko w ciągu jednego dnia! Najkrwawszy dzień I wojny światowej - czyli 21 marca 1918 r. kosztował obie strony 80 tys. zabitych i rannych. Tyle że walczyły tam armie liczące łącznie nawet milion ludzi.


  18. Pierwsza bitwa nad Marną miała decydujące znaczenie dla dalszego przebiegu I wojny światowej - jednakże nie była to tak krwawa i wyniszczająca bitwa jak późniejsze starcia nad Sommą czy pod Verdun. Brytyjczycy wręcz (przesadzając nieco) nazywali ją "bitwą, której nie było". Faktem jest iż więcej było w niej manewrów niż samych walk. Jednakże odwrót niemiecki znad Marny oznaczał fiasko ich wojny błyskawicznej i tym samym jej znaczenie jest trudne do przecenienia.

    II bitwa nad Marną ostatecznie zatrzymała ofensywy niemieckie 1918 roku, ale prawda jest taka że Niemcy nie byli już wówczas w stanie wygrać wojny i dosłownie "dowlekli się nad Marnę". Bitwa ta jest jednak prawdziwą "bitwą narodów" XX wieku - natarcie niemieckie zostało zatrzymane wspólnym wysiłkiem Francuzów, Brytyjczyków, Włochów, Amerykanów - a nawet (choć w niewielkiej liczbie) Rosjan.


  19. Na pewno faktem jest, że armia włoska odstawała pod wieloma względami od innych armii europejskich mocarstw. Szczególnie pod względem taktycznym i technicznym. Przyczyną takiego stanu rzeczy było nieprzygotowanie Włoch do wojny na taką skalę oraz fakt iż państwo włoskie było państwem stosunkowo młodym. Jeśli do tego dodamy jeszcze "talent" dowódczy generała Cadorny, niezwykle trudny teren oraz stosunkowo wysokie morale wojsk austro-węgierskich - otrzymamy odpowiedź na pytanie dlaczego 11 szturmów nad Isonzo nie przyniosło rozstrzygnięcia.

    Większość "nowinek" o których pisze przedmówca przynieśli Niemcy. Bitwa pod Caporetto była jednym z poligonów doświadczalnych gdzie wypróbowano niezwykle nowatorską "taktykę infiltracji". Taktyce takiej nie byli w stanie oprzeć się nawet Brytyjczycy i Francuzi - a co dopiero Włosi. Warto jeszcze zaznaczyć iż pomoc niemiecka była w gruncie rzeczy symboliczna (tylko 7 dywizji), a mimo to doprowadziła do przerwania impasu.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.