Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Krzysztof M.


  1. Bitwa pod Ypres była de facto pierwszą bitwą na wyniszczenie - atakowały w niej obie strony i Niemcy i Francuzi - ale żadna z nich nie była w stanie osiągnąć przełamania - choć Niemcy byli bardzo, bardzo blisko. Pod koniec roku obie strony były już wyczerpane, zaczęły rozbudowywać obronę pod względem inżynieryjnym i front utknął. Natomiast w wielkich ofensywach alianckich w latach 1915, 1916, 1917 czynnik zaskoczenia nie występował z tej prostej przyczyny iż każdą z ofensyw poprzedzało wielodniowe bombardowanie artyleryjskie, które praktycznie eliminowało jakiekolwiek zaskoczenie. Jak się miało okazać był to błąd - nie tędy wiodła droga...


  2. Pytanie jest takie: jaki stosunek sił atakującego do broniącego był potrzebny aby osiągnąć przełamanie? Czy w ogóle w tym leżało właśnie sedno problemu? Jest taka fajna książka S. Biddle'a Military Power... w której analizuje on ofensywę Michael pod względem statystycznym - tzn. bierze on pod uwagę różne współczynniki jak gęstość sił, stosunek nacierający - broniący się w piechocie i artylerii, uzbrojenie etc. etc. i dochodzi do wniosku iż pod tym względem sytuacja 21 marca 1918 r. wcale nie była bardziej korzystna dla atakującego niż w przypadku 1 dnia bitwy nad Sommą. Moim zdaniem do przełamania potrzebny był czynnik jeśli nie ważniejszy to przynajmniej równie ważny jak wielka koncentracja sił - czynnik zaskoczenia. Czynnik ten w wielkich bitwach lat 1914-1917 praktycznie nie występował - a jak występował - to sukces był od razu większy.


  3. Dywizje te znalazły się. W sierpniu 1914 roku Niemcy sformowali sześć dodatkowych korpusów rezerwowych - jesienią dotarły one pod Ypres i zostały rzucone do walki. Nie zdołały one jednak przełamać obrony Ententy z kilku względów:

    1. Korpusy rezerwowe formowane były w pośpiechu, składały się w dużej części ze słabo wyszkolonych ochotników i były niedozbrojone w artylerię - efektem był potem słynny "Kindermord bei Ypern"

    2. Taktyka nacierania w gęstych szykach okazała się w warunkach I w św nieskteczna - atakujące dywizje niemieckie zostały dosłownie rozstrzelane przez znakomicie wyszkolone pod względem strzeleckim wojska brytyjskie.

    3. Alianci do zatrzymania niemieckiej ofensywy użyli także sił przyrody - otwarcie śluz na kanale Izery doprowadziło do zalania znacznych obszarów i stworzenia wodnej bariery, która powstrzymała dalsze natarcia niemieckie na odcinku północnym.

    4. Pod koniec roku 1914 Niemcy nie mieli już sił do kontynuowania ofensywy - straty w całym roku wyniosły 800 tys. ludzi, korpusy rezerwowe zawiodły, wojna na dwa fronty była już w pełni "rozkręcona" - nie pozostawało nic innego jak przejść do obrony - rok 1915 miał należeć do sprzymierzonych.

    Natomiast sukcesy roku 1918 to już trochę inna bajka. Pamiętajmy że zostały one odniesione w znacznej mierze dzięki nowatorskiej - rozwijanej od kilku już lat taktyce infiltracji i tzw. taktyce Bruchmullera. Jednocześnie strona broniąca się popełniła liczne błędy. Efektem było przełamanie obrony - jednakże nic poza tym - sukcesu taktycznego nie zdołano przekuć w strategiczny. Natomiast alianci problemu przełamania linii obrony i wyjścia na wolną przestrzeń operacyjną praktycznie nie rozwiązali do końca wojny - nawet pod Amiens nie zdołano wykorzystać w pełni powodzenia pierwszego dnia.


  4. Skoro lkm ma być cięższy od rkm to skąd nazwa "lekki" :) tez mnie kiedyś nurtował ten problem dlatego poszperałem w literaturze, po forach internetowych i zdania są podzielone, a granice mocno niejasne. Czy w innych językach jest rozdział na rkm i lkm? Czy angielksi termin automatic rifle=rkm a light machine gun=lkm? Albo Fusil mitrailleur=rkm zaś Mitrailleuse legere=lkm?

    A wogóle to rozbiło mnie takie zdanie znalezione w necie:

    Le fusil mitrailleur Chauchat n'est pas, comme son nom l'indique, une mitrailleuse mais un fusil mitrailleur ou une mitrailleuse légére

    Chyba sporu nie rozstrzygniemy :(


  5. J. Willbanks, w "Machine Guns: An Illustrated History" (s. 71) pisze tak o Chauchacie

    "jakkolwiek bardzo lekki - mniej niż 10 kg - był bardzo słabo wykonany"

    autor ten klasyfikuje Chauchata jako "light machine gun" - podobnie jak Roger Pauly w ksiązce "Firearms: the life story of a technology" - który zalicza Chauchata do tej samej klasy co Madsen (9 kg) i Lewis.


  6. Myślę że znamienity jest fakt że wśród pogromców Richthofena wymienia się najczęściej pilotów/piechurów kanadyjskich i australijskich. Jest to poniekąd symbol wkładu tych dwóch dominiów w zwycięstwo nad Niemcami. Kilka miesięcy później oba korpusy - australijski i kanadyjski stanowiły główne ostrze ofensywy pod Amiens, która była początkiem końca armii cesarskiej i w ogóle cesarskich Niemiec.

    Co do prac Kilduffa o Richthofenie - wydał ich co najmniej cztery:

    http://books.google.com/books?q=red+baron+...%BCki&hl=pl


  7. Bitwa nad Sommą była również porażką wewnętrzną Ententy . Opinia publiczna była wstrząśnięta wielkim kosztem i nikłymi zyskami ofensywy i domagała się głów. Do dymisji musieli się podać Joffre, Foch a w Wielkiej Brytanii premier Asquith, dni rządu Brianda też były policzone.

    Kampania ta zatruła również atmosferę między sojusznikami oraz doprowadziła do niechęci a nawet otwartej wrogości między nowym premierem Lloyd George'em a Haigem. Wrogość ta utrzymywać się będzie praktycznie do końca wojny i w niemały sposób rzutować na poczynania brytyjskie a nawet całej Ententy.

    Pod względem taktycznym bitwa nad Sommą zaś to cały kalejdoskop rozwiązań taktycznych i doktrynalnych z których większość okazała się mało skuteczna. Przede wszystkim jeszcze raz okazało się iż metoda przeprowadzania szturmów okopów wroga ustalona na początku 1915 r. jest zawodna:

    1. wielodniowe bombardowanie artyleryjskie mimo użycia wielkiej ilości artylerii i zapasów amunicji nie doprowadziło do utorowania drogi dla piechoty. W wielu miejscach zasieki pozostały nienaruszone, a piechota niemiecka ukryta głęboko pod ziemią przetrwała ostrzał.

    2. Atak piechoty prowadzony metodą "fal" - jednostajnie poruszających się długich i gęstych tyralier zakończył się straszliwą rzezią i minimalnym wręcz postępem terenowym (1 lipiec 1916)

    Dopiero w następnych fazach kampanii Brytyjczycy starali się zmodyfikować i uelastycznić taktykę (zaskoczenie, wał ogniowy, czołgi) - co przynosiło pewne ograniczone rezultaty, ale nie zerwało z bezsensem wojny pozycyjnej. Bitwa przemieniła się w typową "bitwę materiałową", gdzie już nie chodziło o zdobywanie terenu ale związanie i zużycie jak największej ilości nieprzyjacielskich wojsk. Z tej "wymiany ciosów" zwycięsko wyszli koniec końców Brytyjczycy...


  8. odwrotnie - w skali operacyjnej była to porażka - w skali strategicznej alianckie zwycięstwo. Alianci nie zdołali zrealizować głównego celu operacji czyli nie zdołali przełamać linii frontu, zerwać z zastojem na froncie zachodnim i wrócić do wojny manewrowej. Pod tym względem było to niepowodzenie. Strategicznie - było to zwycięstwo - wymiana ciosów z Niemcami była kosztowna dla obu stron - ale w ostatecznym rozrachunku bardziej odczuli je Niemcy, Somma oznaczała dla nich utratę najlepszych oddziałów frontowych i utratę inicjatywy na zachodzie. Suma sumarum był to początek kryzysu i powolnego załamywania się ich potęgi wojskowej.


  9. Oddanie 100 km kwadratowych to nie porażka, tym bardziej że alianci zapłacili za nie życiem i zdrowiem 600 tys. ludzi - zyski terenowe zdecydowanie były niewspółmierne do odniesionych korzyści. Po za tym alianci nie zdołali zrealizować swoich planów przełamania linii frontu - pod tym względem było to dla nich niepowodzenie. Natomiast Haigowi i spółce udało się zrealizować inne, "poboczne" cele o których pisaliśmy już wyżej.


  10. Wina Falkenhayna była taka - że zlekceważył on doniesienia o alianckich przygotowaniach i błędnie rozpoznał kierunek alianckiej ofensywy (zakładał, że będzie miała miejsce w pasie 6 armii). Po drugie zawiodła zupełnie doktryna obronna, której Falkenhayn był adwokatem - doktryna/taktyka obrony za wszelką cenę już pierwszej linii okopów (halten was zu halten ist) co przysporzyło Niemcom ogromnych strat.

    Paradoksalnie - Haig, którego historycy gremialnie obciążają winą za rzeźnię (butcher of the Somme) nie poniósł konsekwencji - nie tylko zachował stanowisko, ale nawet został mianowany marszałkiem polnym. Należy bowiem pamiętać, iż ofensywa nad Sommą nie była pomysłem sir Douglasa tylko Joffre'a i że armia brytyjska przystąpiła do niej pod naciskiem francuskiego sojusznika, który miał nieliche kłopoty pod Verdun. Haig był tej ofensywie niechętny - sam bowiem skłaniał się ku Flandrii.


  11. Ktoś kiedyś napisał że armia niemiecka po Sommie nie była tą samą armią, która była przed Sommą (na minus) i tak samo armia brytyjska po Sommie nie była tą samą armia co przed tą kampanią (na plus). Ta pierwsza straciła najlepsze, zaprawione w bojach oddziały - "kwiat" niemieckiej armii (mówiąc górnolotnie) poległ nad Sommą (i pod Verdun). Brytyjczycy zaś zyskali doświadczenie, którego brakowało wcześniej Nowej Armii Kitchenera. Ogromne straty poniosły obie strony - Różnica polegała na tym że Niemcy mieli już za sobą ponad dwa lata ciężkiej wojny na dwa fronty, Wielka Brytania zaś dopiero w styczniu 1916 r. ogłosiła obowiązkowy pobór. Jej rezerwy ludzkie były jeszcze duże - w armii niemieckiej zaś pod broń powoływano coraz to młodsze roczniki. Największymi przegranymi Sommy byli zatem moim zdaniem właśnie Niemcy, oraz Francuzi. Po bitwie lub jeszcze w czasie jej trwania ze stanowiskami musieli pożegnać się Falkenhayn, Joffre i Foch.


  12. Z historiami oficjalnymi jest taki problem że poszczególne tomy redagowane były w różnym okresie czasu - nie zawsze chronologicznie - i przez różne zespoły redakcyjne. Stąd ich jakość/objętość jest nierówna. Ostatnie tomy der Weltkrieg są rzeczywiście bardzo pobieżne - pewnie właśnie dlatego że redagowano je w latach II w św, gdy były inne rzeczy "na głowie". Tomy 13 i 14 miały z tego co wiem dwa wydania - reprint (w bardzo ograniczonym nakładzie) w roku 1956 już po wojnie. Oba są już dziś rzadkością, w większości bibliotek seria kończy się na tomie 12-tym. Ale gdzieś na ebayu widziałem cały komplet (18 tomów o ile pamiętam) - cena wywoławcza 700 euro ;)

    W bryt. historii oficjalnej ostatni volumen (poświęcony bitwie pod Passchendaele - chronologicznie 6 od końca) opublikowano dopiero w 1948 przy czym autorzy tego tomu wdali się w ostrą polemikę, w skutek czego część z nich zrezygnowała z firmowania tego tomu własnym nazwiskiem.

    PS. Czy doczekam kiedyś dnia, że Francuzi podzielą się swoją Les Armees francaises... w internecie. Tak jak zrobili to np. Australijczycy ...


  13. O ważności bitwy nad Marną (i całej kampanii roku 1914) świadczy chociażby literatura jej poświęcona. Dwa przykłady: cztery tomy niemieckiej historii oficjalnej (Der Weltkrieg) poświęcono walkom w 1914 r. (właściwie dwóm miesiącom walk!) - tylko jeden tom przeznaczono na cały niemal rok 1918. Gabriel Hannoteaux aż 11 z 17 (o ile pamiętam) tomów swojej Histoire illustrée... daje na rok 1914. Bitwie nad Marną poświęca około 600 stron - bitwa nad Sommą zajmuje kilkanaście. Komentarz zbyteczny. ;)


  14. Co do armii włoskiej to widzę w tym temacie kolejny stereotyp wynikający chyba z doświadczeń II w św.

    Po pierwsze państwo włoskie było stosunkowo młode, armia nie miała doświadczenia, nie było rozwiniętego przemysłu zbrojeniowego, własnej myśli taktycznej, szkoły dowodzenia, tradycji itd itp - wszystko to było w tyle za innymi armiami europejskimi. Natomiast żołnierz włoski bił się nad Isonzo (mimo przeciwności i niedostatków) bardzo dzielnie i ofiarnie. Świadczą o tym chociażby straty. Czy armia włoska nic nie zyskała? A co zyskała armia francuska czy brytyjska? czy zdobyła w latach 1915-1917 więcej terenu, przy niższych stratach? W sierpniu 1917 r. w ciągu kilku tygodni armia włoska na płaskowyżu Bainsizza posunęła się do przodu około 10 km. Tyle nie zrobili ani Niemcy pod Verdun, ani Francuzi w Szampanii czy na Chemin des Dames ani Brytyjczycy nad Sommą czy pod Ypres i to w czasie wielokrotnie dłuższym niż jeden miesiąc.


  15. Mustafa w stopniu yarbaya (pułkownika) początkowo dowodził 19 Dywizją Piechoty. Jego szybka reakcja doprowadziła do zablokowania sił ANZAC na przyczółku pod Ari Burnu. Później dowodził północną grupą wojsk na Gallipoli. Propaganda turecka nazwała Kemala "lwem Gallipoli". Należy wziąć pod uwagę że czyny bojowe Kemala mogły zostać wyolbrzymione juz po wojnie zwłaszcza po tym jak Kemal został prezydentem i "ojcem Turków". Na pewno jdnak należał do wyrózniajacych się oficerów tureckich tej kampanii i całej wojny.


  16. Przytoczone przez Ciebie cytaty dowodza moim zdaniem - że między Sztabem Generalnym a dowódcami polowymi i szefami sztabów armii nie było całkowitego zrozumienia. Gdzieś czytałem (chyba w Foleyu) że Knobelsdorf po prostu nie zrozumiał intencji Falkenhayna, lub nie chciał ich rozumieć. Należy zaznaczyć że Fakenhayn był postacią raczej niepopularną - był młodszy niż wiekszość generałów, został awansowany na szefa sztabu ze stanowiska ministra wojny - więc ponad głowami starszych wiekiem i stopniem oficerów, wreszcie nie należał do tzw. szkoły Schlieffena - słowem był człowiekiem z "zewnątrz". Struktura dowodzenia niemieckimi siłami zbrojnymi podczas wielkiej wojny była niejasna, zagmatwana, odpowiedzialność była rozmyta, brak było wodza naczelnego z prawdziwego zdarzenia itd itp. Stąd rozbieżność między tym co chciał Falkenhayn, tym co chciał Knobelsdorff i tym co kronprinz Wilhelm. Ta negatywna praktyka była równie częsta w obozie Ententy - zwłaszcza w W. Brytanii, gdzie ścierały sie poglądy różnych ośrodków - rządu, sztabu Imperialnego, dowództwa BEF itd itp. Ta nić nieporozumienia i brak wodza naczelnego zawsze komplikowała życie obu stronom.


  17. Ja mam kilkanaście historii pułkowych w wersji elektronicznej - jakbyś chciał chętnie udostepnię.

    W tym lub przyszłym roku inforteditions ma wydać moja ksiązkę Passchendaele. kampania we Flandrii 1917, obecnie pracuję nad monografią bitew nad Izerą i pod Ypres w 1914 roku.

    Odnośnie bitwy pod Verdun i spekulacji co do faktycznych celów i intencji Falkenhayna chciałbym przytoczyć kilka opinii:

    płk von Tappen - szef wydziału operacyjnego OHL pisał:

    Zajmowanie Verdun nigdy nie było uważane za główny cel ofensywy, celem tym było zniszczenie sił francuskich. Jeśli w trakcie walk Verdun wpadło by w nasze ręce - tym lepiej"

    (cyt. za: C. Malkasian, A History of modern wars of attrition, 2002, s. 34.

    Holger Afflerbach, niemiecki historyk

    "Falkenhayn nie chciał przełamania linii frontu ani zajmowania Verdun, przynajmniej nie od razu. W zamian chciał postawić Francuzów przed wielkim wyborem. Jeśli Francuzi opuszczą Verdun - będzie to cios dla ich morale. Falkenhayn jednak wierzył że Francuzi będą starali się trzymać twierdzę do upadłego i próbować odebrać wzgórza pod Verdun bez względu na cenę. co przyniesie im ogromne straty"

    Planning Total War? Falkenhayn and the battle of verdun, w: Great War, Total War wyd. 2000

    R. Doughty, "Pyrrhic victory: French strategy and operations in great war" s. 262

    "Nawet jeśli Falkenhayn wierzył że Francuzi są bliscy załamania, nie proponował wielkiej ofensywy majacej na celu rozbicie francuskiej obrony. W zamian proponował operację "wykrwawienia na śmierć" francuskiej armii zmuszenie Francji do proszenia o pokój"


  18. Dlatego Foley pisze, że "jest juz raczej pewne że tego memoriału nie było" i jedynym miejscem gdzie ono sie pojawia to o ile pamiętam "Naczelne dowództwo..." Falkenhayna. Ale podobnie ma się rzecz z "planem Schlieffena" - równiez nie znaleziono oryginału tego dokumentu i przed rokiem 1920 taka nzwa jak "Denkschrift" w ogóle się nie pojawia.

    Będę musiał zakupić Afflerbacha Holgera bo to bodaj najlepsza biografia Falkenhayna (i chyba jedyna) - przyda mi się do mojej nowej ksiązki ;)


  19. Straty w całej ofenywie Nivellea wyniosły 189 000 ludzi - straty niemieckie 169000 - sporo, ale duże siły brały udział w tej bitwie w krótkim czasie i na szerokim froncie. Bitwa pod Verdun angażowala jednorazowo stosunkowo niewilekie siły na małym obszarze. Toczyła sie za to az 11 miesięcy i był typową bitwą na wyczerpanie "materiałową".

    Nivelle chciał uniknąć takiej bitwy - ale mu nie wyszło ;) Po prostu jego "cudowna formuła" zawiodła i przyniosła wiecej złego niż dobrego.

    Róznica między nim a Haigem i Joffre był taka że ci ostatni konsekwentnie prowadzili wojnę na wyczerpanie (choć również marzyli o przełamnaiu linii frontu i powrotu do chwalebnej wojny ruchomej). Jedni nazwą ich upartymi głupcami - inni dowódcami konsekwentnymi. W końcu bitwy nad Somma i pod Verdun to również początek końca niemieckiej armii zachodniej...

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.