Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Krzysztof M.


  1. Więc odbierzmy Daviesowi prawo do mówienia/pisania o historii Polski - zamknijmy się o we własnym sosie, tłuczmy kolejne książki o RON i powstaniu warszawskim. Niech Europa i świat nadal myślą o polskich obozach zagłady, albo o tym że bitwę warszawską wygrał francuski generał. Wtedy wszyscy będą zadowoleni: i my Polacy (bo przecież nie będzie błędów i uogólnień, "nie będzie niczego") i Zachód Europy (bo po co komu historia jakiegoś zaściankowego kraju między Europą a Azją, zresztą Polska - gdzie to w ogóle jest?)


  2. I tak trochę dalej od tematu - czy jakieś rosyjskie oddziały działały pod instruktażem innych państw ?

    A co to znaczy "pod instruktażem" ?

    Legion Rosyjski walczył na froncie zachodnim

    http://en.wikipedia.org/wiki/Russian_Exped...Force_in_France

    A co do mapy - proponuję otworzyć google, wyszukiwanie grafik, wpisać np. "eastern front 1914 map" i ... mapek do wyboru do koloru ;)


  3. Treguier wymienia 9 rodzajów "ognia bojowego" pod koniec I wśw.:

    1 – ogień przeciw celom żywym,

    2 – zwalczanie artylerii,

    3 – niszczenie urządzeń obronnych,

    4 – ogień bezpośredniego wsparcia (m.in.

    ruchomy ogień zaporowy),

    5 – ogień powstrzymujący (zaporowy),

    6 – ogień przeciwprzygotowawczy,

    7– ogień wzbraniający,

    8 – ogień nękający i

    9 – ogień oślepiający.

    Patrz Treguier (pułkownik), Co piechota

    powinna wiedzieć o artylerji, Warszawa 1924, s. 71-86.


  4. Temat-rzeka...

    Podwaliny pod długie przygotowanie artyleryjskie każdej ofensywy położyła instrukcja Joffre'a ze stycznia 1915 r. która mówiła iż: "niszczący ogień artylerii toruje drogę piechocie". Praktycznie wszystkie alianckie ofensywy w latach 1915-1917 były rozgrywane według tego schematu:

    1. wielodniowe bombardowanie artyleryjskie

    2. szturm piechoty

    Przygotowanie artyleryjskie miało swoje wady i zalety z tym że tych pierwszych było wiecej niz tych drugich:

    wady:

    - pozbycie się efektu zaskoczenia

    - ogromne zużycie amunicji

    - ogromne zniszczenia ("krajobraz księżycowy") które utrudniały później posuwanie się w terenie i orientację w nim

    zalety:

    - destrukcyjny wpływ na morale obrońców

    Generalnie - długie przygotowanie artyleryjskie sprawdzało się gdy ofensywa miała cel ograniczony (Messines, Verdun 1917, Malmaison), jednakże przynosiło mnóstwo niekorzystnych skutków ubocznych gdy mamy do czynienia z próba osiągnięcia przełamania na wielka skalę z dalekosiężnymi celami strategicznymi. Szczytem możliwości alianckich pod względem przygotowania artyleryjskiego było bombardowanie poprzedzające ofensywę pod Passchendaele - dwa tygodnie, 3500 dział, 4,3 mln pocisków na odcinek frontu o szerokości 25 km.


  5. Rewolucja lutowa, eserowcy, carat, Putin, Wprost, TVN, "maistreamowa machina o prawackim obliczu" - dlaczego nie ma masonów, cyklistów i Adama Michnika?

    Eeeech, od początku wiedziałem, że tu nie chodzi o rzeczową dyskusję na temat wydarzeń z 1917 r. tylko o wywołanie jakiejś pseudo-ideologicznej hucpy. Naprawdę, szkoda na to czasu.


  6. Przypuszczam, że Kurlandia pod kolonizację niemiecką, Litwa (etniczna) dla jakiegoś niemieckiego książątka i Królestwo Polskie dla drugiego, by państwa centralne całkowicie zadowoliły (m.in. wobec spodziewanych perspektyw na froncie zachodnim). Dla Rosji strata byłaby bolesna, ale przy rozmiarach kraju nie dużo większa niż utrata Południowego Sachalinu. A korzyści wynikające z pokoju - ogromne.

    No właśnie nie musieliby się tym zadowolić - tym bardziej, że perspektywy na froncie zachodnim były na wiosnę 1917 r. zachęcające: wojna podwodna w marcu 1917 r. osiągnęła apogeum, w kwietniu załamała się ofensywa Nivelle'a, a armia francuska pogrążyła się w buncie.

    A co do autokraty w Rosji - charyzmatyczne jednostki nie pojawiają się znikąd - to musiałby być ktoś z "bożego namaszczenia", najlepiej z rodziny Romanowów - ktoś kto wypełniłby lukę po dieduszce carze.


  7. Istnieje jeszcze kwestia państw centralnych. Czy przystałyby na propozycje pokojowe Rządu Tymczasowego? Jakie warunki miałby taki pokój zawarty już powiedzmy na wiosnę 1917 r. ? Brak jednego ośrodka władzy, spory, stronnictwa - to był inny problem Rosji,a później "białych". Pytanie czy pokój zapobiegł by tym sporom i konfliktom? Osobiście - wątpię.


  8. Wielkie procesy historyczne - takie właśnie jak rewolucje mają zazwyczaj głębsze podłoże gospodarcze, socjologiczne, polityczne, społeczne itd itp.

    Starożytny Rzym nie upadł dlatego, że przegrał pod Adrianopolem - upadł dlatego, iż zatracił główne wartości republikańskie

    I w św nie wybuchła dlatego iż zamordowano Ferdynanda - jej wybuch był finałem wielu narastających od lat czynników i procesów

    Podobnie jest z rosyjskimi rewolucjami - przyczyna upadku caratu leżała w jego głębokim narastającym od dłuższego już czasu kryzysie, Rząd Tymczasowy nie upadł dlatego iż nie wycofał się z wojny - właściwa przyczyna leżała głębiej - w braku autorytetu wśród mas społecznych, w tym iż "z dnia na dzień" zmienił się cały system wartości, który od pokoleń wpajany był Rosjanom. Takie jest przynajmniej moje zdanie.


  9. Widzę że kolega (Rosjanin?) jest nastawiony z gruntu "anty" i nie do końca czyta powyższe posty. Carat był systemem zmurszałym i zacofanym - co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jednakże obalenie w ciągu miesiąca systemu który zakorzeniony był w historii i rosyjskiej świadomości od setek lat to nic innego jak "terapia szokowa", która przyniosła więcej złego niż dobrego. Nagle przestała istnieć instytucja która dla większości Rosjan był jedynym (oprócz Boga) pewnikiem ich ziemskiej egzystencji. Car był od zawsze i nagle z dnia na dzień przestał istnieć. Jego miejsce zajął jakiś Rząd Tymczasowy, jakieś partie, stronnictwa, ministrowie - demokracja nie zrozumiała dla większości społeczeństwa - gł. chłopów. To właśnie utorowało drogę komunistom. A nikt z nas nie ma chyba wątpliwości co przyniosło więcej złego (chociażby Polakom) - carat czy komunizm. I rzekomy "typowy polski konserwatyzm" nie ma tu absolutnie nic do rzeczy.


  10. Tak jak cała I w. św. położyła podwaliny pod II w. św. tak rewolucja lutowa utorowała drogę rewolucji październikowej. Mówiąc w pewnym skrócie i uproszczeniu: każda chłopska rodzina w Rosji miała w swojej lepiance dwa święte obrazki - ikonę Zbawiciela, Matki Boskiej lub Trójcy Świętej oraz portret cara. Na tych dwóch filarach opierał się cały ich świat. Gdy zabrakło jednego z nich - nic już nie mogło zatrzymać bolszewików.

    Jest to jedna z odpowiedzi na pytanie: dlaczego w kraju o słabo rozwiniętym przemyśle i proletariacie powiodła się rewolucja komunistyczna. Rewolucja lutowa obaliła cara -> zawalił się system wartości ogromnej części rosyjskiego społeczeństwa -> zabrakło idei w imię której owa część miałaby stanąć do walki z bolszewizmem


  11. Skład przykładowej rosysjjkkeij dywizji kawalerii w 1914

    15-я кав. дивизия

    начальник: ген-л. Любомиров П.П.

    начальник штаба:

    1-я бригада

    начальник:

    15-й драг. Переяславский полк - 6 эск.[Плоцк]

    15-й уланск. Татарский полк - 6 эск.[Плоцк]

    2-я бригада

    начальник:

    15-й гус. Украинский полк - 6 эск.[Влоцлавск]

    3-й Уральск. Каз. полк - 6 сотен.[]

    Конно-пулеметная команда - 8 пулеметов.

    1-й конноарт. дивизион - 12 (3дм.).

    Jednostki korpuśne przkładowego korpusu ros. w 1914 r.

    15-й арм. корпус

    командир: ген. от инф. Мартос Н.Н. (пленен в ночь с 16(29) на 17(30) авг. у Винцковен)

    начальник штаба: ген-м. Мачуговский (убит 16(29) авг. у Бартошкен)

    инспектор артиллерии: ген-л. Мальковский Михаил Григорьевич.

    15-й мортирно-артиллерийский дивизион - 12 (122-мм).

    15-й саперн. батальон

    2-й Оренбургский каз.полк (из состава 13-й кав.див. в составе 4-х сотен)

    15-й авиаотряд


  12. Można się śmiać, że dopiero w 1915 r. - ale należy pamiętać o doświadczeniach z poprzedniej wojny. W 1871 kawaleria na polu walki się nie sprawdziła, ale raczej trudno powiedzieć tak o kirysach, biorąc pod uwagę wynik szarży kirasjerów pod Froeschwiller/Woerth. Nie twierdzę bynajmniej, że kirys był przez to sensowny taktycznie - jednak nabyte z nim doświadczenie z 1871 nie było jednoznacznie negatywne.

    No właśnie - każdy miał swoje nauki:

    Francuzi w wojnie 1870 r. byli w defensywie wiec cała niemal post-1870 nauka wojskowa dawała palmę pierwszeństwa ofensywie (od du Picque'a do Joffre'a)

    Kirasjerzy nie odeszli do lamusa - bo wojna 1870 r. ich tam jeszcze nie wysłała

    Niemcy w 1914 r. preferowali taktykę zwartych szeregów (gęste linie, "ramię w ramię") - bo taka była nauka wojen 1866 i 1870 i taka taktyka przynosiła powodzenie

    Brytyjczycy stawiali na wyszkolenie marszowe i strzeleckie - bo tego nauczyli sie od Burów

    Ale wszyscy oni nie wzięli pod uwagę dwóch czynników:

    1. pojawienia się masowych armii opartych na poborze

    2. rozwoju szybkostrzelnej broni - maszynowej ale gł. artylerii

    a doświadczenia płynące z wojny secesyjnej i jap-ros. czy burskiej były częściowo ignorowane ponieważ uważano, iż nie mają one zastosowania do warunków europejskich.


  13. Do Jarka

    1. Jak pewnie wiesz w 1914 r. zarówno Niemcy jak i Francuzi byli zwolennikami "hurraofensywnej" filozofii walki. Kawaleria wpisywała się również w ten nurt - w obu krajach główny nacisk łożono na walkę w szyku konnym. Inaczej było w W. Brytanii, która wyciągała wnioski z lekcji jakiej udzielili jej Burowie. Tam przede wszystkim był większy nacisk na wyszkolenie strzeleckie (tzw. koncepcja "szalonej minuty") zarówno w piechocie jak i kawalerii - było to o tyle łatwiejsze że W. B nie miała masowej armii opartej na poborze.

    2. Co do niemieckich regulaminów powojennych - sam widzisz - sa one efektem doswiadczeń PWS, próbą połączenia mobilności kawalerii i siły ognia ckmów i artylerii - choć z drugiej strony Niemcu nie mogli sie juz przekonać o wartości tych nowych związków gdyż te jako takie w DWS nie występowały. W 1939 o ile mnie pamięć nie myli była tylko jedna niemiecka dywizja kawalerii. Wszystko wiec pozostało w sferze teoretycznych regulaminów.

    Do Lu Tzy;

    Zdecydowanie armia francuska (może jeszcze belgijska) byla umundurowana archaicznie. ale tez b. szybko wyciągnęła wnioski i np. jako pierwsza wprowadziła hełmy stalowe. A kirasjerzy i dragoni nie przetrwali właściwie roku 1914. Niemniej jednak kawalerii nie zlikwdowano calkowicie (tak jak częściowo zrobili Niemcy), gdyż wciąż wierzono że jazda może być środkiem do poszerzenia wyłomu w linii frontu i może dzialać na tylach przeciwnika. Niestety nie było okazji aby się o tym przekonać.


  14. 1. karabinek kawaleryjski swą celnością i zasięgiem nigdy nie dorówna karabinowi piechoty, szczególnie przy obronie pozycji umocnionych gdzie konieczny był zmasowany i celny ogień karabinowy.

    2. kawaleria 1914 roku szkolona była głównie w zakresie walki konnej, a nie pod kątem strzeleckim (poza brytyjską)

    3. Kirys łatwo zdjąć (ale już wysokie kawaleryjskie buty nie bardzo) - co nie zmienia faktu iż kirasjerzy francuscy tkwili w okopach w pełnym niemal rynsztunku - z kirysami i hełmami z końskimi grzywami. W grę wchodziły tu względy prestiżowe i tradycja - czas pokazał że umundurowanie wiekszości armii w 1914 r. było archaiczne, ale sporo wody musiało upłynąć zanim zdano sobie z tego sprawę.

    A co do offtopa - to IMO lepsza rzeczowa dyskusja na temat różnic między oboma TDW (a kawaleria ma tu wiele do rzeczy) niż ankieta i głosowanie w stylu "mój ulubiony (ukochany) front PWS" :wink:


  15. Jeśli chodzi o rok 1914 we Francji i Belgii to w przypadku kawalerii - choć odgrywała niemałą rolę - to już ujawniło się jej wiele wad, znamionujących jej powolny zmierzch.

    1. Kawaleria nie była w stanie sforsować rzek w punktach - choćby symbolicznie obsadzonych przez piechotę wroga - np. pod Vise czy pod Haelen. Wystarczył pułk piechoty aby utknęła cała dywizja czy nawet korpus kawalerii. Korpus Marwitza musiał albo omijać te przeszkody i szukać przejść gdzie indziej, albo czekać na przybycie piechoty.

    2. nad Marną luka między armiami Klucka i Bulowa osłaniana była przez łańcuch kawalerii - niewiele Niemcom to dało - tylko brakowi zdecydowania Brytyjczyków zawdzięczają iż nie było nad Marna poważniejszej klęski militarnej

    3. Kawaleria obu stron była licznie reprezentowana pod Ypres - zarówno w ataku, jak i obronie. Szybko się okazało iż klasyczna szarża jest skazana na porażkę, walka zaś w szyku pieszym była trudna ze względu na kilka czynników:

    - uzbrojenie i umundurowanie kawalerzystów (widok kirasjera w błyszczącym pancerzu uzbrojonego w krótki karabinek kawaleryjski w okopie był co najmniej dziwny)

    - słabą liczebność dywizji oraz jej kiepskie wyposażenie w broń ciężką. DK licząca 5000 ludzi (odliczywszy koniowodnych) nie mogła długo stawiać oporu DP w sile 15000.

    Jedyną zaleta kawalerii było to iż mogła być szybko przetransportowana w jakiś newralgiczny punkt - na zasadzie XVII w. dragonii, poruszającej się na koniach ale walczącej pieszo. No ale czy był sens utrzymywania kawalerii tylko po to aby walczyła na piechotę?

    Jeśli zaś chodzi o Beershebę czy Meggido to mamy tu do czynienia ze specyficznym klimatem, terenem (otwarte pustynne przestrzenie) jak i przeciwnikiem (niska liczebność, słabe wyszkolenie itp.).


  16. Nie znam szczegółów bitwy pod Jaroslawicami ale:

    1. Rok 1914 rządził się trochę innymi prawami - na obu TDW nie było jeszcze klasycznej ciaglej linni frontu ("od morza do morza"), linia ta była płynna - front wschodni składał sie jakby z ognisk walk - W Prusach, w Królestwie Polskim, w Galicji etc. stad działania kawalerii miały sens (rozpoznanie, pościgi, osłona skrzydeł, działania na liniach komunikacyjnych) - podobnie było na zachodzie, ale tylko do czasu aż front się nie zamknął i przestały istnieć jakiekolwiek skrzydła.

    2. Nachodzi refleksja - "do czego właściwie nadawała się kawaleria podczas PWS" ? (bez względu na front)

    - do przełamywania obrony? - nie bardzo

    - do pościgów i działań na tyłach frontu przeciwnika? - takich sytuacji było niewiele

    - do prowadzenia rozpoznania? - w warunkach ciągłej linii frontu mijało się to z celem

    - do obrony pozycji? - kawaleria nie nadaje się (mała liczebność związku taktycznego i karabinki kawaleryjskie słabo nadające się do walki w okopach)


  17. pytanie tylko czy był na froncie wschodnim podczas PWS przypadek takiego scenariusza:

    a - przełamanie frontu

    b - kawaleria wchodzi w wyłom i "szaleje" na tyłach przeciwnika (chociażby tak jak pod Kijowem w 1920 r.)

    Osobiście nie przypominam sobie takich rajdów podczas I w św - mogę wszak się mylić.

    Na froncie zachodnim nie było nawet szans zaistnienia takiego scenariusza gdyż:

    a - nie było przełamania frontu

    b - kawaleria nawet gdyby weszła w wyłom (Amiens, Cambrai) nie byłaby w stanie go poszerzyć i wykorzystać gdyż:

    b1 - była zbyt słaba liczebnie i zbyt wrażliwa na ogień niewielkich nawet sil piechoty

    b2 - obrona była tak głęboko urzutowana pod względem inżynieryjnym iż wręcz niemożliwością było aby przegryźć się od razu przez wszystkie linie obronne i przedrzeć do "otwartego" terenu.

    Większość bitew zaczynała się i kończyła w plątaninie okopów i zasieków.

    Co do jednego jednak się zgodzę - generałowie wielkiej wojny na obu frontach byli niejako skazani na kawalerię - jeśli marzyli (zwłaszcza na zachodzie) o wojnie mobilnej w pełnym tego słowa znaczeniu - musieli liczyć na to iż zaistnieje w końcu sytuacja jak w scenariuszu powyżej. A późniejsze wojska pancerno-motorowe i Blitzkrieg to nic innego jak właśnie wypadkowa lekcji I w św. (mobilność kawalerii, plus pancerz czołgów plus siła ognia artylerii)


  18. Klasycznych przełamań na froncie wschodnim było więcej - Gorlice, Przasnysz, Ryga. Nie do końca zgodzę się ze stwierdzeniem iz na wschodzie kawaleria pokazała swa siłę - w większości przypadków jej potencjał nie był wykorzystywany tak jak trzeba (Tannenberg, ofensywa Brusiłowa), albo po prostu wynikało to ze stopniowo zmniejszającej się roli kawalerii, która była wrażliwa na ogień piechoty. Na froncie wschodnim ze względu na ogromne przestrzenie kawaleria odgrywała jeszcze dość istotną rolę - ale bardziej w wojnie polsko-bolszewickiej albo rosyjskiej wojnie domowej gdzie było jeszcze "luźniej" i jeszcze więcej miejsca dla manewrów dużych nawet mas kawalerii.

    Na zachodzie było zupełnie inaczej. Na wschodzie jedna niemiecka dywizja zajmowała odcinek frontu, który na froncie zachodnim zajmowało nawet 5 dywizji. Jeszcze większa była koncentracja artylerii. Np. W bitwie pod Messines na 15-km odcinku Brytyjczycy skupili 2200 dział - takiego zagęszczenia nie było nawet w DWS. Na zachodzie praktycznie nigdy aliantom nie udało się uzyskać klasycznego przełamania na wielka skalę - nawet bitwa pod Amiens - wielkie alianckie zwycięstwo - to było tylko "nadłamanie" linii frontu (wyłom został szybko zaryglowany przez Niemców). Kawaleria praktycznie od końca 1914 r. na zachodzie nie odegrała już większej roli (chyba że walcząc w szyku pieszym - ale do tego nadaje się jeszcze mniej).


  19. Żeby znowu nie wyszło przerzucanie się "kto jest lepszy" - na wstepie dyplomatycznie zaznaczę :wink: iż uważam że oba fronty są interesujące (w ogóle uważam iż nie ma "nudnych" okresów historycznych i "nudnych" konfliktów zbrojnych - oczywiście nie gloryfikując wojny samej w sobie), ale front zachodni ze względu na zupełne novum jakie tu powstało (milionowe armie, które utknęły w wojnie pozycyjnej) to było coś w historii wojen wyjątkowego - jedna wielka lekcja dla wojskowych pt "co zrobić aby w przyszłości uniknąć podobnego zastoju na taka skalę". Ruchu na tym froncie niemal nie było (wyjąwszy rok 1914 i 1918), ale niesamowite jest (i wstrząsające jednocześnie) że tak wielkie armie (ponad 100 dywizji w ciągu kilku miesięcy), walczyły ze sobą na tak ciasnych przestrzeniach (nie więcej jak 100-150 km kw.). Generalnie uważa się iż generałowie wielkiej wojny byli niekompetentnymi i ograniczonymi dowódcami, ale jestem pewny, iż w takich warunkach jakie, samorzutnie przecież, powstały na froncie zachodnim nawet Napoleon niewiele by wskórał.


  20. Domniemywałem też, że to pół żartem pół serio obwieściłeś, toż z ciebie człek z umysłem wielce rozumnym i intelektem zarazem okraszonym.

    Jestem wielce ukontentowany, móc prowadzić z tobą polemikę w tym temacie.

    Wielce złośliwa, sarkastyczna uwaga a na dodatek zupełnie niepotrzebna jako że pisząc o "froncie dla zaawansowanych" (jak by nie było w cudzysłowie) nie miałem absolutnie na myśli swojej wyższości intelektualnej nad miłośnikiem "innych wojen niż front zachodni", ani nie starałem się nikomu udowadniać, iż "jest tępokiem co to nie jest w stanie objąć swoim umysłem tego co działo się w latach 1915-1918 we Francji". Co miałem na myśli to już napisałem.


  21. 1. bez przesady z tym "panem" - mam 30 lat, sadziłem że na forach nie ma "panów" ???

    2. mój post o "froncie dla zaawansowanych" miał charakter pół-serio - zapomniałem dodać emotikonka

    3. Generalnie front zachodni Wielkiej Wojny uważany jest za front "nudny", na którym, ze względu na statyczną formę prowadzenia działań, niewiele się działo - tymczasem nic bardziej mylnego. Zastój we Francji i Belgii miał wymiar wręcz "biblijny", wielkie bitwy na wyniszczenie wymiar niemal "apokaliptyczny", a próby znalezienia "cudownej formuły" na przełamanie frontu można porównać niemal do alchemii i poszukiwań "kamienia filozoficznego".

    Z punktu widzenia historii wojen - I w. św. to jedna wielka lekcja. Tylko trzeba się przenieść ze świata błyszczących szabel, powiewających sztandarów, kolorowych mundurów i wielkich, błyskotliwych manewrów - w świat matematyki, kalkulacji, ścisłych harmonogramów, drobiazgowych wyliczeń. Gdzie kilometry zamieniają się na metry, miasta w farmy, a dni w miesiące. Tak wyglądały bitwy na froncie zachodnim. Wszystko było podporządkowane taktyce i technologii - w nich upatrywano ów "kamień filozoficzny". Na pierwszy rzut oka wydaje się to średnio "efektowne" - więc popularność wielkiej wojny jest u nas b. mała. Ale osobiście uważam iż jest to najciekawszy z konfliktów - szczególnie front francusko-belgijski. Dla taktyków, dla bronioznawców, a nawet dla zwolenników "oral history". Nigdy wcześniej ani nigdy później w historii walczące strony nie stały wobec tak wielkich problemów i nie podjęły tak wielkiego wysiłku aby tym problemom zaradzić. Jednocześnie jednak jest to front b. trudny - żeby starać się do końca go zrozumieć należy na prawdę "zajrzeć pod maskę". W przeciwnym razie poruszać się będziemy jedynie w sferze stereotypów i powszechnie panujących uproszczeń. To miałem na myśli pisząc o froncie dla zaawansowanych.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.