Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Krzysztof M.


  1. Warto zwrócić uwagę na dwie sprawy:

    - Moltke od 14 września 1914 r. był de facto już tylko osoba prywatną - człowiekiem załamanym, rozbitym - zepchniętym na margines figurantem. Jego głos w dyskusji jest ważny - ale zginał w natłoku pisarstwa po zakończeniu wojny - a na pewno nie przebił się przez to co napisali Ludendorff, Kuhl, Falkenhayn, Hoffman, Groener etc.

    - dzięki jego dalekowzroczności w latach wojny Holandia była jedną z nielicznych luk w blokadzie morskiej. Był to chyba jedyny "korytarz" przez który Rzesza mogła sprawdzać jeszcze żywność.


  2. "Erwin Rommel - męczennik spod Stalingradu" ;) Tak na serio zaś mogli by zrobić wyrwę pomiędzy Moskwą i Leningradem, wtedy próbowali by zrobić coś na kształt okrążenia, a sami znaleźliby się w okrążeniu. Nieciekawa sytuacja, a w Afryce to przynajmniej pokazali honor i trochę wroga spowolnili.

    Co mogliby zrobić? Wyrwę między Moskwą a Leningradem? Jeden korpus pancerny i to pod względem liczebnym dość słaby? Przypominam że na froncie wschodnim walczyło średnio ok. 200 dywizji osi. Afrikakorps to początkowo były tylko dwie dywizje z czego jedna improwizowana. Potem dołączyło jeszcze kilka jednostek. Gdyby Afrikakorps nie trafiła do Afryki, nie byłoby połowy postów na forach i zachwytów nad najbardziej przereklamowanym dowódcą DWS. Wystarczyłoby aby Rommel trafił na front wschodni i nie byłoby żadnej legendy. Nawet sam Goebbels niczego wielkiego by już nie wymyślił.


  3. Witam;

    w kwestii "siły i potęgi" Włoch. Z tego co pamiętam o żolnierzach włoskich w bardzo oględnych słowach wyrażał się sam Mussolini twierdząć, że gorszych żolnierzy niż podczas I w.ś. nie może być... Okazało się że w dwadzieścia lat później "przeszli samych siebie".

    Włochy zwolniły by nieco sił A-W, ale nie na tyle by coś zmienić w sytuacji na frontach.

    pozdr

    Z tym akurat do końca się zgodzić nie mogę. Nawet gdyby Mussolini coś takiego powiedział to byłaby to opinia dla włoskiego żołnierza b. krzywdząca. Włoski soldati walczył w I w św bardzo dzielnie, z pogardą dla śmierci - świadczy o tym chociażby ogromne straty jakie ponosiła armia włoska nad Isonzo. Amia włoska była słaba jako całość - pod względem dowodzenia, organizacji, taktyki, uzbrojenia - ale akurat włoskiemu żołnierzowi trudno wiele zarzucić. Załamanie dyscypliny i morale przyszło dopiero w październiku 1917 r. po prawie trzech latach krwawych, bezowocnych walk. Ale podobne załamanie przeszła również np. armia francuska, a nikt nie powie że poilu był miernym żołnierzem.


  4. Wczoraj rozmawiałem z nowo poznanym znajomym, który się naukowo zajmuje I wojną światową. Zeszło m.in. na szanse Państw Centralnych. Powiedział, że Moltke raczej zdawał sobie sprawę, że wojny wygrać się nie da. Tyle tylko, że stał za wojną, bo gdyby powiedział cesarzowi, że nie mamy szans, to wtedy okazałoby się, że wysoka pozycja armii w Rzeszy jest nieuzasadniona... To tłumaczyłoby w sumie czemu Moltke tak mocno podupadł na zdrowiu w trakcie pierwszego miesiąca wojny - ta odpowiedzialność go zabiła.

    O tym m.in. mówiliśmy już przy okazji planu Schlieffena. Moltke był w głębi ducha pesymistą, przewidywał (jako jeden z nielicznych) że wojna potrwa dłużej niż owe kilka tygodni i że Niemcy będą potrzebować środków do jej prowadzenia. Dlatego właśnie "podświadomie" osłaniał Alzację i Lotaryngię - wiedział iz tereny te będą Niemcom potrzebne. Nie mógł zerwać ze szkołą schlieffenowską bo przesiąknięty nia był niemal cały Sztab Generalny i elity wojskowe - stąd jego fatalizm.

    Co do Włoch to nie przeceniałbym ich wkładu w wynik wojny. Był to sojusznik cokolwiek kłopotliwy. Faktem jest że wiązał znaczne siły A-W i nieco niemieckich, ale też wymagał - zwłaszcza od 1917 r. sporej pomocy od sojuszników, włącznie z sojuszniczymi wojskami. Zatem zamiast odciążyć front zachodni, jeszcze bardziej go obciążał. Nie dziwne zatem iż Włochy były marginalizowane w Wersalu i rezulaty wojny były dla młodego państwa b. rozczarowujące.


  5. Co do nabytków to [wszystko za darmo ;)]

    Wspomnienia:

    - Rokossowski Konstanty, Żołnierski obowiązek, Warszawa 1976

    - Bagramian Iwan, Tak wykuwaliśmy zwycięstwo, Warszawa 1980

    - Antonow Władimir, Droga do Berlina, Warszawa 1980

    - Afanasij Biełoborodow, Na pierwszej linii, Warszawa 1983

    - Szaposznikow Borys, Wspomnienia - Rozważania teoretyczne, Warszawa 1976

    - Leluszenko Dmitrij, Pancernym szlakiem, Warszawa 1983

    - Czujkow Wasilij, Bitwa stulecia, Warszawa b.d.w.

    - Greczko Andriej, Lata wojny 1941 - 1943, Warszawa 1978

    - Wasilewski Aleksander, Dzieło całego życia, Warszawa 1976

    Ciekawostki :)

    - Istorija KPSS, Moskwa 1970

    - Program kursu "Historia Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego", Warszawa 1954

    - Jeruzalimskij A. S., Wniesznjaja politika i diplomatija germanskogo impierializma w konce XIX weka, Moskwa 1948

    Nie wziąłbym tego nawet za dopłatą ;) szkoda miejsca na półce ;)


  6. 100 tys. to Francuzi stracili w ogóle w walkach w tym rejonie podczas całej bitwy pod Verdun. Ewentualnie we wszystkich próbach odzyskania Douaumont i przyległych obszarów podejmowanych od wiosny do końca roku. Na pewno jednak nie w jednym kontrataku i na pewno nie w październiku 1916 r. To byłoby po prostu - nawet jak na standardy I w św - niemożliwe.


  7. Gallipoli to jedna z najdurniejszych kampanii wojennych jakie widział świat. Już sam pomysł zaatakowania cieśnin tureckich (gdzie znajduje się stolica ówczesnego Imperium Osmańskiego, największe miasto Turcji - Stambuł), zasługuje na miano strasznej głupoty ze strony atakujących. Cóż żądza pieniądza, opanowania tej częśći świata, zasłoniły oczy Anglosasom.

    Ale dlaczego? Moim zdaniem operacja dardanelska to jeden z najciekawszych pomysłów Ententy w tej wojnie. Tym bardziej, że na zachodzie panował zastój, a na wschodzie triumfowały państwa centralne. Zawiodło po prostu wykonanie - szczególnie nieudolne dowództwo. Nie na darmo kampania na Gallipoli nazywana jest "kampanią straconych okazji".


  8. Atak państw Centralnych jest bardziej energiczny (wojska wzmocnione jednostkami chwilowo ściągniętymi z frontu wschodniego).

    Atak nad Isonzo w październiku 1917 był jednym z najbardziej energicznych ofensyw w całej wojnie. Niemcy mogli tam przerzucić siły niemal wyłacznie z frontu wschodniego - na zachodzie toczyła się w tym czasie wielka bitwa materiałowa we Flandrii, a Francuzi atakowali na różnych odcinkach. Niemcy nie mieli chwili wytchnienia - frontowi włoskiemu mozna było poświecić jedynie minimum uwagi.

    Front nad Pavią pęka przed przybyciem pomocy. Państwa Centralne proponują Włochom pokój na bardzo łagodnych warunkach (chodzi o to, aby jak najszybciej skłonić ich do ugody).

    Front nad Piava tak łatwo nie pęka. Włosi - po traumie Caporetto biorą się w garść (nowe dowództwo), przybywają dywizje sojuszników, a Niemcy nie mogą zaangażować większych sił z powodów o których napisałem już wyżej.

    Siły uwolnione z frontu włoskiego masakrują Rosjan (były tam alpejskie jednostki przydatne do działań w warunkach rosyjskiej zimy).

    W listopadzie 1917 nie było już co masakrować - Rosja była na skraju rewolucji, a armia pogrążona w anarchii.

    W 1918 rok państwa Centralne wchodzą z "tylko" jednym frontem.

    Przecież de facto tak było. Front włoski był utrzymywany w 1918 r. niemal wyłącznie przez wojska A-W, które i tak nie nadawałyby się do walk na zachodzie. Front wschodni już faktycznie nie istniał, ale istniały ogromne przestrzenie, które wymagały dużych sił okupacyjnych.

    Nastroje się poprawiają.

    Nie sadzę aby wyeliminowanie z wojny Włoch aż tak diametralnie poprawiło nastroje głodujących Niemców.

    Do marcowej ofensywy państwa Centralne mogą przesunąć większe siły niż to było w rzeczywistości.

    Niemcy nie mogli przesunąć już większych sił - W Rosji i tak pozostawiono najgorsze dywizje, ale jesli ktokolwiek myslał o wykorzystaniu wschodniego spichlerza, nie mozna było zabrać całych sił okupacyjnych.. Wiosna 1918 r. i tak II Rzesza dokonała totalnej mobilizacji sił i środków.

    Obrona Ententy pęka, Niemcy wychodzą w przestrzeń operacyjna i rolują front.

    Obrona Ententy pękła - ale starczyło to jedynie na kilkadziesiąt kilometrów terenu, Niemcy nie mieli już sił aby osiągnąć cele strategiczne.

    Niemcy oferują pokój (znowu na łagodnych warunkach).

    Ententa się zgadza.

    Ententa nigdy się nie zgadza na żaden pokój - wojna totalna nie kończy się zwykłym pokojem. Wszelkie propozycje pokojowe państw centralnych były w czasie wojny ignorowane lub odrzucane.


  9. Po polsku co nieco o froncie włoskim też można znaleźć. W Wielkiej Wojnie Dąbrowskiego (wydania z 1937 i 2000 r.) oraz pojedyncze rozdziały w biografiach Schoernera i Rommla (bitwa pod Caporetto, w której obaj się wyróżnili). No ale to są tylko strzępy. W języku ojczystym to właściwie tylko front wschodni i ewentualnie kampania na Gallipoli są w miarę opisane. Reszta frontów to biała (czarna?) plama.


  10. Jeśli chodzi o front włoski to posiadam m.in. C. Falls, Battle of Caporetto (ang.) i M. Silvestri, Isonzo 1917 (wł.) - na stronie militera.ru w jęz. rosyjskim jest praca Conqueta, "Srażenije pri Kaporetto 1917" (tłum. z francuskiego). Na archive.com jest również praca generała Kraussa oraz austriacka Historia Oficjalna.

    W serii schlachten des Weltkriegs jest jeden tom o walkach w Macedonii - niestety po niemiecku i we fraktur. Na google book search można podejrzeć kilka książek anglosaskich o walkach nad Isonzo, pod Caporetto oraz nad rzeką Piave. W internecie jest też coś o froncie salonickim - The Story of the Salonica Army Price'a.


  11. Nie lekceważyłbym grypy. Może to nie była jeszcze owa słynna "hiszpanka" - ale jej forpoczta - zalążek. Żołnierz niemiecki był - o czym było już wielokrotnie - osłabiony w skutek niedożywienia i wszelkich braków w zaopatrzeniu - w takich warunkach wszelkie choróbska maja doskonałe środowisko do rozprzestrzeniania się. Wirus grypy siał spustoszenie w szeregach niemieckich, wyłączając z walki znaczny odsetek żołnierzy.


  12. 1. Kareel kto? - proszę podać poprawne imię nazwisko i oryginalny tytuł ksiązki.

    2. Polacy pod Falaise na pewno nie walczyli pod kanadyjską banderą

    3. Uznaję odpowiedź - Brygada Południowoafrykańska składała się z Afrykanerów - białych mieszkańców Afryki Południowej, mówiących w jęz. afrikaans.


  13. Że co? Ochotnicza Brygada Rotterdamska? przyznaję się bez bicia - pierwszy raz słyszę o takiej brygadzie... która na dodatek walczyłaby pod inną ...banderą. ;)

    Żołnierze brygady o której piszę czuli się w Ypres jak w domu - mimo, iż mieszkali zupełnie w innym zakątku świata. Brygada ta walczyła m.in. nad Sommą i pod Passchendaele.

    Inna podpowiedź: mieszkańcy Ypres mówią po flamandzku, który to język należy do rodziny języków niderlandzkich. Jest blisko spokrewniony z jęz. holenderskim i jeszcze jednym. Jakim? Jaka to brygada?


  14. Ja zaszalałem trochę - kupiłem wspomnienia bawarskiego następcy tronu - Rupprechta, Mein Kriegstagebu - 3 tomy, wyglądają na bardzo dobry stan. Niestety cena odpowiednia ~ 460 zł. Ale na jakiś czas mam spokój z zakupami ;)

    Zgłoszę się po to! - koniecznie... :P


  15. Państwa Centralne także zmieniły kolor mundurów. Początkowe feldgrau (Niemcy) czy hehtgrau (A-W) zamieniono, wraz z wprowadzeniem nowych mundurów na steingrau.

    Warto jeszcze dodać, iż nie wszystkie formacje niemieckie z 1914 r. umundurowane były w feldgrau ("szarość polowa"). Bataliony strzelców nosiły mundury barwy grungrau (zielono-szara) i zamiast pickelhaubów - czaka. A niektóre pułki rezerwowe, z braku pickelhaubów nosiły nawet miękkie czapki - Wachstuchmutze - takie jakie nosił Landsturm. Powodowało to liczne pomyłki - czapki te bowiem przypominały z daleka (lub w ciemności) nakrycia głowy brytyjskiej piechoty.


  16. Taktyka infiltracji jest dość skomplikowana- żeby była skuteczna musi zaistnieć wiele różnych czynników.

    Trzeba porównać dwie filozofie ofensywy na froncie zachodnim:

    Wcześniej w latach 1915 - 1917 większość alianckich szturmów na wrogie okopy odbywała się w następujący sposób (oczywiście w uproszczeniu i skrócie). Najpierw długie wielodniowe przygotowanie artyleryjskie, które miało zniszczyć umocnienia wroga i utorować drogę dla piechoty. Później następowała atak fal piechoty, poprzedzanej wałem ogniowym (wprowadzonym w 1916 r.). Ponieważ bombardowanie artyleryjskie było mniej skuteczne niż zakładano (piechota niemiecka w podziemnych schronach i bunkrach była w stanie przetrzymać taki ostrzał) atak piechoty napotykał na zapory z drutu kolczastego, umocnione punkty oporu, schrony itp. Ponieważ wał ogniowy nie mógł towarzyszyć piechocie w nieskończoność - prędzej czy później fale piechoty utykały w labiryncie okopów i w zasiekach z drutu kolczastego. Atak odbywał się schematycznie, metodycznie, powolnie, według ściśle wyliczonego harmonogramu. Każdy batalion, brygada, dywizja i korpus miały ściśle wytyczone sektory. Wału ogniowego nie można było zgubić itd itp. Taki scenariusz miało większość natarć - zwłaszcza alianckich w I w św. Oczywiście ogólny schemat nieustannie modyfikowano i ulepszano, wprowadzano nowe rozwiązania itd itp ale generalnie "wzór" operacji zaczepnej pozostawał taki sam od "Szampanii 1915" po "Passchendaele 1917".

    Niemcy wyciągnęli z tego wnioski (choć podwaliny pod nowa taktykę położył Francuz). Nie mieli takich zapasów amunicji na długie przygotowania artyleryjskie i nie mogli sobie pozwolić na mozolne i kosztowne przegryzanie się przez obronę przeciwnika. Ich ofensywy 1918 r. wyglądały zatem tak:

    krótkie, gwałtowne i zaskakujące przygotowanie artyleryjskie, z dużym udziałem środków chemicznych. Miało ono za zadanie sparaliżowanie obrony i artylerii wroga. Trwało ono tylko kilka godzin ale było niezwykle intensywne.

    Wkrótce później do ataku ruszały grupy szturmowe, świetnie wyszkolone, złożone z najlepszych żołnierzy i uzbrojone w granaty, broń maszynową, miotacze min i miotacze ognia - które błyskawicznie pokonywały pas ziemi niczyjej, punktowo przenikały obronę przeciwnika, wdzierały się na jego tyły i paraliżowały cały system obronny. Nie chodziło o zajęcie okopów, ale właśnie o "przeniknięcie" ich i utrudnienie prowadzenia oporu. Potem dopiero szedł główny rzut piechoty, wspierany przez artylerię - przy czym inaczej niż u aliantów, piechota wyznaczała tempo natarcia, a nie artyleria. Taktyka tak okazała się skuteczna - udało się w kilku przypadkach przełamać linię frontu (Ryga, Caporetto, Cambrai 1917 r. - były testami - największy triumf święciła ta taktyka w Pikardii w marcu 1918 r. i na Chemin des Dames w maju 1918 r.). Tym bardziej, że za każdym razem udawało się uzyskać coś czego nie udawało się aliantom w większości ich ofensyw - ZASKOCZENIE.

    Trzeba jednak pamiętać iż niemiecki atak prowadzony wg wyżej przedstawionej metody nie był spacerkiem. to nie było łatwe, szybkie, bezbolesne zwycięstwo. Coś takiego raczej na froncie zachodnim nie występowało. Przełam,anie obrony brytyjskiej w Pikardii 21 marca 1918 r. kosztowało obie strony po 40 000 zabitych, rannych i zaginionych. Był to chyba (obok Borodino) najkrwawszy pojedynczy dzień w historii wojen.

    Należy także zaznaczyć iż za każdym razem błędy popełniali też obrońcy. Najlepszą kontrmetodą na taktykę infiltracji była - o czym chyba już pisałem - niemiecka obrona elastyczna (w głąb). Tyle, że alianci jakoś nie do końca byli w stanie zrozumieć te rozwiązania. Gdy już opanowali sztukę "obrony w głąb" niemieckie szturmy przestały być skuteczne (min. Szampania w lipcu 1918 r.).


  17. A z tym, że jest najlepsza nie mogę się zgodzić, widocznie recenzentowi przypadła mocno do serca. Mi stare płyty dużo bardziej się podobają, ale nowa też nie jest taka zła, choć fanów jak widać podzieliła :huh: Patrząc na to z innej strony, to stare kawałki są tak genialne, że trudno je pobić ;)

    Jeszcze zależy co rozumiemy pod pojęciem "stare" płyty. Do albumów z lat 80-tych mam duży sentyment, ale najlepszym okresem ich twórczości były moim (i nie tylko moim) zdaniem lata 90-te, czyli środkowy okres działalności - trzy wybitne albumy: Violator, Songs of Faith and Devotion oraz Ultra. Tych płyt już raczej nigdy nie przebiją, co jednak wcale automatycznie nie oznacza że zespół się "skończył"...


  18. Mi bardzo się podoba, z początku jakoś nie mogłem się przemóc, choć DM i ich poprzednie płyty bardzo lubię, ale po kilku odsłuchaniach nowa płytka tak mi podeszła, że nie mogę przestać słuchać ;)

    "Wrong" - rzeczywiście udany kawałek, tak jak "Miles away" i "In sympathy".

    Ja z kolei zaliczam się do fanów starej daty :huh: i nowa płyta jakoś nie może mnie przekonać. Katowałem ją chyba 100 razy i nic. Parę numerów jest ok. ale jak dla mnie za dużo "wypełniaczy"... W nowym numerze TERAZ ROCK z kolei jest to płyta miesiąca - dostała maksymalnie pięć gwiazdek. Autor recenzji nawet nazwał ją jedna z najlepszych płyt w całej historii Depeche Mode. Jakoś jednak nie mogę się z tym zgodzić... albo po prostu nie znam się na muzyce.


  19. Witam;

    głodowanie, czy kiepskie zaopatrzenie w Vaterlandzie, może ale nie musi przełożyć się na postawy żołnierskie. Postawa żołnierska zależy od wielu czynników - m.in: motywacji do walki samego żolnierza na froncie, posłuszeństwa wobec dowódców - tych bezpośrednich, którzy są nad nimi, tego jak przedstawiany jest wróg i całej masy innych rzeczy.

    Wydarzenia na domowym froncie ma przełożenie na morale i ducha bojowego frontowych żołnierzy - zwłaszcza w I w św kiedy to armie nie składały się z profesjonalistów i zamkniętej kasty najemników (jak w wiekach wcześniejszych) a były oparte na masowym, przymusowym poborze powszechnym - stanowiły więc znaczny odsetek społeczeństwa. A społeczeństwo jak wiadomo podatne jest na wszelkiego rodzaju nastroje. Poza tym czynnik morale składa się z wielu innych elementów. W przypadku armii niemieckiej były to kiepskie zaopatrzenie, przewaga materiałowa przeciwnika, brak inicjatywy, ogromne straty jak i głód wśród rodzin w ojczyźnie.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.