Skocz do zawartości

Krzysztof M.

Użytkownicy
  • Zawartość

    574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Krzysztof M.

  1. Książka, którą właśnie czytam to...

    M. Gordon, B. Tainor, Cobra II: The inside Story of the Invasion and Occupation of Iraq, dobrze napisane, dobrze udokumentowane, ale mimo objętości (700 s.) nie można nazwać tego "full account"
  2. Czołgi

    Ameryki kolega nie odkrył. To wie każdy, kto choć trochę interesuje się historią militarną staramy się na tym forum zajrzeć trochę głębiej pod "maskę"
  3. Kraj, który ma najciekawszą historię?

    Na pewno ciekawą historię ma Anglia/Wielka Brytania - historia, która terytorialnie obejmowała chyba wszystkie kontynenty, wszystkie oceany i najbardziej egzotyczne zakątki globu.
  4. Miałem tu nie pisać, ale widzę, że zastój jakiś na forum... Do tej pory moim "faworytem" była Magenta-Solferino, ale obecnie chyba bezkonkurencyjne jest Westerplatte-Oksywie-Hel. Pierwsza oparta w 80 % na jednej jedynej polskojęzycznej pracy, druga zawiera taką masę błędów, uproszczeń oraz tez cokolwiek kontrowersyjnych (a nawet obraźliwych), że dyskwalifikuje to książkę nawet gdyby to była książka obrazkowa dla dzieci.
  5. Czego teraz słuchasz?

    Nowe Paradise Lost... niestety nie "zabiło" mnie, ale dam im jeszcze wspaniałomyślnie szansę
  6. Bitwa pod Gorlicami 2-6 V 1915 r.

    W PWS klasycznych przełamań z pełnym wykorzystaniem wyłomu w linii frontu było jak na lekarstwo. Właściwie to na myśl przychodzą mi tylko dwa przypadki: Caporetto i Gaza - oba na jesieni 1917 r.
  7. Nie było oblężenia Szczecina. "Festung Stettin" padła praktycznie bez walk. Pewne walki toczyły się w lutym i marcu 45 r. na tzw. przedmościu szczecińskim - pod Stargardem i Pyrzycami oraz nad rzeką Iną pod Choszcznem (operacja "Sonnenwende"), ale był to tylko epizod walk na Pomorzu i bitwy o przyczółek kostrzyński. Natomiast nigdy nie spotkałem się w literaturze z terminem "bitwy o Szczecin" - choć zdaje sie jakieś walki z Werwolfem już po zakończeniu wojny rzeczywiście się tam toczyły. W sumie ciekawa sprawa - jako że Szczecin to moje rodzinne miasto polecam ten artykulik http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,65205,2675231.html
  8. Bitwa pod Gorlicami 2-6 V 1915 r.

    Moim zdaniem operację gorlicką można a nawet trzeba nazwać przełamaniem i tak nazywa ją płk Latinik w swoich "Uwagach o znaczeniu bitwy gorlickiej". Natomiast - jak już wcześniej pisałem w innym temacie - przełamanie frontu samo w sobie nie rozwiązuje "problemu nr 2" - czyli wykorzystania powodzenia. Tu w grę wchodzą już inne czynniki, takie jak logistyka, zdolność do szybkiego wprowadzenia odwodów, mobilność, zdolność do podtrzymania tempa operacji itd. itp. Problemu nr 2 do końca nie potrafił rozwiązać w PWS nikt. Latinik pisał m.in. w ten sposób: "(...) przełamanie więc frontu gorlickiego będzie miało w historii wojen znaczenie pierwszorzędne. (...) przełamanie frontu powiodło się zupełnie, gdyż na 30 klm frontu wtargnięto przeszło 50 klm w głab nieprzyjacielskiego frontu Wszelako cel dalszy przełamania frontu - to jest przejście do wojny ruchomej iżby Rosjan rozbić, częściowo nawet oskrzydlić (...) - cel ten nie został osiągnięty"
  9. EEEE chyba przesada co takiego się tam działo, że wymaga to AŻ habeka? Natomiast na pewno brakuje u nas solidnej monografii bitwy o Wał Pomorski
  10. Przystąpienie USA do wojny

    ... a to sobie uroją jakąś broń masowego rażenia w jakimś państwie... Co do I w św. to należy odróżnić przyczyny, głębsze przyczyny i pretekst. Przyczyną na pewno była nieograniczona wojna podwodna i wynikłe z tego zagrożenie dla handlu morskiego, a więc i dla interesów Stanów Zjednoczonych. Telegram Zimmermanna to byl pretekst, (być może nawet amerykańska prowokacja) mający na celu przekonanie opinii publicznej w samym USA. Głębsze przyczyny to kwestia kontrowersyjna. USA nie mogło po prostu przyglądać się globalnemu konfliktowi. Próby oddziaływania na rzeczywistość za pomocą mediacji nie powiodły się, zatem St. zj musiały zaangażować się militarnie. Kwestia - po której stronie - była jasna od początku wojny.
  11. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Jeśli chodzi o Cedynię - to w 90 % publikacje o niej są próbą rekonstrukcji złożoną z hipotez, mniej lub bardziej prawdopodobnych, mniej lub bardziej możliwych do udowodnienia a czasami nawet wyssanych z palca lub zupełnie fantastycznych. Dla jednego będzie to trudność, dla innego wymyślenie prawdopodobnego scenariusza to kwestia zdolności literackich, ewentualnie zdolności kojarzenia faktów i okoliczności. Tylko tyle i aż tyle. Z tym że umiejętności kojarzenia faktów wymaga się od historyka każdej epoki. Zdolności literackich, inwencji twórczej i fantazji - nie koniecznie...
  12. Verdun 1916 - Jarosław Centek

    W miotaczach ognia ery I wojny światowej stosowano zwykle mieszankę tzw. olejów ciężkich (np. mazut) i lekkich (benzol). Proporcje uzależnione były od warunków atmosferycznych - zimą zazwyczaj zwiększano procent olejów lekkich. Pierwszy składnik odpowiadał za zasięg działania ("energię w powietrzu") olej lekki zaś służył zapłonowi.
  13. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    1. A na ile ważne (znane, słynne etc.) było Verdun a na ile Kłuszyn? I kto dokonał pierwszy tego typu porównania? 2. Przecież szaleństwem jest oczekiwać fotografii przedstawiających bitwę pod Wiedniem (chyba że rekonstrukcję). Jeśli autor może sobie pofantazjować to może też stworzyć teoretycznie nieskończoną ilość ikonografii, nieskończoną ilość fotografii zrobić nie można - albo je zrobiono albo nie. I w wielu przypadkach fotografii przedstawiających bezpośrednio pewne bitwy - po prostu brak, albo są one rzadkie a ich dostępność jest b. trudna - znajdują się bowiem w jakichś archiwach albo zbiorach prywatnych. Poza tym problem "fantazjowania" występują także w przypadku fotografii - połowa sowieckich zdjęć z lat DWS jest albo "ucharakteryzowana" albo niewyraźna albo retuszowana. Więc źródło bywa czasami zawodne. 3. Nie wiem czy lepiej jest mieć nadmiar bogactwa czy niedomiar - ale na pewno nie podlega to prostym kategoriom "łatwo - trudno". Metodologia jest zwyczajnie inna i tyle. 4. Aby poznać wojskowość nie trzeba poznawać zdjęć przedstawiających walkę, ale monografie bitew - a to jest przecież punkt wyjściowy naszej dyskusji - opisują przede wszystkim bitwy a wojskowość jest tłem. Zresztą to była tylko dygresja, która podkreśla że twierdzenia typu "wojskowość XX wieku dysponuje nieskończoną ilością fotografii" albo że "fotografie z XX w to żaden rarytas" jest tylko częściowo prawdziwa. Rarytasem będzie np. zdjęcie pokazujące bitwę pod Kaniowem, rarytasem będzie zdjęcie przedstawiające bój bezpośredni (np. walkę wręcz), lub np. rzadkie elementy uzbrojenia itd. itp. Rarytasem może nie będzie zdjęcie przedstawiające biwak niemieckich żołnierzy pod Ypres w 1914 r., ale jeśli na tym zdjęciu uwieczniony został szeregowy Adolf Hitler to o rarytasie można już mówić z cała pewnością.
  14. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Poza tym bitwa bitwie nie równa. Są setki zdjęć dot. Verdun, ale osobiście nie widziałem np. zdjęcia przedstawiającego bezpośredni atak gazowy pod Ypres 22 kwietnia 1915 r., albo nie widziałem zdjęcia przedstawiającego eksplozję min pod Messines. Pomijam już fakt, iż autentyczne zdjęcia przedstawiające bezpośrednią walkę należą do rzadkości. Gros fotografii przedstawia tyły, przemarsze, biwaki, puste pole bitwy...
  15. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Jeśli już na siłę chcesz porównywać wiek XX z XVII, to bardziej zasadnym byłoby porównać Verdun np. z Wiedniem 1683 a nie z Kłuszynem. Wówczas okaże się że dysproporcje nie są już takie duże, a ikonografia dot. odsieczy wiedeńskiej jest przebogata. Albo z drugiej strony - może się okazać iż znacznie łatwiej znaleźć 5 obrazów przedstawiających bitwę pod Kłuszynem niż 5 fotografii przedstawiających bezpośrednio np. bitwę pod Kaniowem w 1918 r. A dla mnie jest oczywiste, że łatwiej jest coś opisać, gdy info o tej rzeczy jest więcej niż mniej. Wieeeeeeelkie uproszczenie. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. Im bliżej naszych czasów, historia staje się "gęstsza", bardziej złożona i bardziej skomplikowana. Tym trudniej więc o kompleksowe przedstawienie wydarzeń oraz o właściwą ich ocenę. Nadmiar bogactwa nie zawsze pomaga. PS. co do Razina - to jest dostępny w całości, za darmo i w oryginale tutaj: http://militera.lib.ru/science/razin_ea/
  16. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Może i łatwiej co nie zmienia faktu że porównanie Kłuszyna z Karkar jest "od czapy"... Porównywanie dwóch zupełnie różnych epok z ich zupełnie różnymi metodologiami badań i zasobem źródeł (także ikonograficznych) nie prowadzi do niczego, a już na pewno nie podlega kategoriom "łatwości - trudności". Nikt nie oczekuje że ikonografia w publikacji dot. Kłuszyna będzie składać się z samych obrazów dot. przebiegu tej bitwy, natomiast Razin i Gembarzewski sa w prawie każdej bibliotece (nawet prawa autorskie zdaje się w ogóle w tych przypadkach nie istnieją) - więc gdzie tu trudność? Generalnie rzecz ujmując: nie można powiedzieć, że XX wiek jest "łatwiejszy" bo więcej na ten temat napisano niż np. o wieku XVII. To, że o rzeczywistości wiemy więcej, nie oznacza automatycznie że łatwiej ją opisać.
  17. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Równie dobrze można napisać że łatwiej jest znaleźć 5 obrazów dot. Kłuszyna niż pięć obrazów dot. np. bitwy pod Karkar
  18. Ikonografia XX w. na tle wcześniejszych wieków

    Sorry ale to porównanie jest zupełnie "od czapy". A co do łatwości - to polecam dyskusję o prawach autorskich dot. fotografii na historykach.org.
  19. Portugalia podczas I wojny światowej

    Należy zaznaczyć, że w tym czasie Portugalia przeżywała ogromne trudności wewnętrzne, rządy zmieniały się jak rękawiczki, w kraju panował chaos, zamieszki, demonstracje. Korpusem ekspedycyjnym wysłanym do Francji niemal nikt się nie przejmował. Żołnierz portugalski był fatalnie zaopatrzony, nie nadawał się do walk w klimacie Flandrii, sojusznicy traktowali wojska portugalskie niemal jak piąte koło u wozu. 9 kwietnia 1918 r. na jedną portugalską dywizję spadła nawała ogniowa a potem uderzenie 4-5 dywizji niemieckich. Efekt nie mógł być inny.
  20. Tygrys - ocena serii

    Należy zaznaczyć że seria (a raczej marka) "Tygrys" miała jakby kilka żyć (w końcu kot . Był okres PRL-u - najbogatszy, po 1989 serię wznowiono - wyszło nawet zdaje się kilka tomików o PWS (np. o walkach o Przemysl), potem serie kojarzono z jakimś antysemickim wydawnictwem - było wokół tego wiele "smrodu". Teraz seria wychodzi pod patronatem Bellony jako audiobooki do słuchania (Zatruta mgła, 17 wrzesień itd.). W sumie - dość pogmatwane koleje losu
  21. Wojna forteczna i skala operacyjna

    1. A co niby się tam zdarzyło? 2. A może ci się tylko wydawało że coś udowodniłeś? 2. Wojna pozycyjna? Co najwyżej zastój w działaniach, zresztą krótkotrwały. Nie rozumiesz chyba na czym polegał "fenomen" wojny pozycyjnej na froncie zachodnim w latach PWS... To był gigantyczny pat, wielki kryzys sztuki wojennej jako takiej, kryzys, którego praktycznie nie udało się przełamać żadnej ze stron przez cztery długie lata wojny. I to pomimo niezliczonej ilości prób i gigantycznych kosztów. O takiej "wojnie pozycyjnej" piszę w tym wątku.
  22. Czy państwa centralne były w stanie wygrać?

    Sama przewaga liczebna jest warunkiem koniecznym do powodzenia ofensywy, niezmiernie rzadko w historii słabsza armia przełamywała obronę armii silniejszej. Warunek konieczny nie jest niestety warunkiem wystarczającym. Podczas wielkich bitew I w św niemal zawsze strona atakująca miała przewagę na kierunku uderzenia, ale nie zawsze udawało sie przełamać obronę wroga, a jak udało się to zrobić, to nie udało się tego przełamania wykorzystać. Brakowało zawsze czegoś: braki były w łączności, braki były w dowodzeniu, a przede wszystkim brakowało narzędzia i odpowiedniego sposobu wykorzystania tego narzędzia - czyli właśnie doktryny. Doktrynę znaleźli Niemcy - pozwalała ona rozwiązać oba problemy z I w św. Gdyby nie doktryna wojna wyglądała by tak jak w roku 1918 - mimo uzyskania przełamania fronty "spychałyby" się na dużych odcinkach. Nazywano to wojną quasi-manewrową lub (zdaje się za Mossorem) "równoległą". Gdyby nie było "blitzkriegu" nawet po przełamaniu obrony przeciwnika, tenże przeciwnik miałby czas aby zorganizować kolejna rubież i odtworzyć linię obrony. Działania trwałyby nie tygodniami, ale miesiącami. Tego właśnie Rzesza chciała i musiała uniknąć - w obu wojnach światowych. Tempo działań niemieckich dywizji pancernych w latach 1939-1941 w połączeniu z panowaniem w powietrzu nie pozwalało przeciwnikowi na zreorganizowanie obrony i jej ponownego odtworzenia. Nie pozwalały na powtórzenie sytuacji z I w św (czyli na zaistnienie tzw. "wojny równoległej"). To była podstawa niemieckiego myślenia o wojnie w tym czasie. W 1918 r. Niemcy znaleźli odpowiedź na problem nr 1. ale nie znaleźli odpowiedzi na problem nr 2. Podobnie było z aliantami - gdy rozwiązano problem nr 1 nie rozwiązano problemu nr. 2. W DWS jak wiemy wojny pozycyjnej na wielką skalę nie było. Ponieważ doświadczenia z PWS, plus rozwój techniczny plus odpowiednia doktryna pozwalały na rozwiązanie obu problemów.
  23. Czy państwa centralne były w stanie wygrać?

    Powtarzam jeszcze raz doktryna nie działała bezbłędnie - bo nie ma bezbłędnych doktryn, niezwyciężonych armii i cudownych metod. Mimo to działała przez pierwszy okres wojny - działał gdy Niemcy mieli przewagę i działała gdy jej nie mieli. I nie rozumiem stwierdzenia że "doktryna jest po stronie silniejszego" - doktryna jest po stronie tego, kto potrafi ją wypracować, przygotować i wprowadzić w życie.
  24. Czy państwa centralne były w stanie wygrać?

    1. Czy armie te (mówisz zapewne o Belgach i Holendrach) dołączyły wczesniej czy póxni8ej to niewiele zmienia. BEZWZGLĘDNEJ przewagi niemieckiej nie było (wystarczy zerknąć na zestawienie sił 10 maja do wikipedii). a jesli Niemcy osiagneli ją na newralgicznych kierunkach - to to własnie była zasługa doktryny, a nie czystej przewagi liczebnej. 22 czerwca 1941 r. liczebna przewagę mieli Sowieci - 15 000 czołgów i conajmniej 10 000 samolotów. I co niemcy odniesli błyskotliwe sukcesy na Ukrainie i Buałorisui dzięki przewadze? 2. Wizna? jaka Wizna? to tylko epizod, "pyłek" na mapie II wojny światowej - my tu mówimy o doktrynie, FILOZOFII prowadzenia wojny, która pozwalała wygrywać Niemcom całe wielkie kampanie i podbijać poszczególne kraje, albo zajmować wielkie ich połacie. Oczywiście, że doktryna nie była bezbłędna i była obciążona dużym ryzykiem. Ale jakaś tam Wizna czy nieudany szturm Warszawy przez pojedynczą dywizję wiele tu nie zmienia. Pamiętajmy, że Niemcy dopiero się uczyli, Blitzkrieg stawiał w Polsce pierwsze kroki - szereg doswiadczeń wykorzystano w dalszych kampaniach. Niemniej jednak sama Idea (w skali ogólnej) funkcjonowała znakomicie (oczywiście, o czym pisałem już wyżej - do czasu). Armie polskie, francuskie czy radzieckie były rozbijane w szybkim tempie, nie były w stanie zorganizować, po przełamaniu obrony, następnej rubieży, gdyz tempo operacji i panowanie Luftwaffe w powietrzu im na to nie pozwalały. Taki scenariusz był w Polsce i Francji oraz latem na Ukrainie. To własnie doktryna - czyli sposób uzycia wojsk, a nie sama ich przewaga liczebna doprowadziła do tych wielkich zwycięstw. Przeciez generałowie radzieccy w zachodnich okręgach wojskowych latem 1941 r. dysponowali całą masą sprzętu pancernego i lotniczego, ale nie potrafili w ogóle wykorzystać tej przewagi a po kilku tygodniach walk z tysięcy czołgów pozostały strzępy. I teraz - żeby nie było całkowitego offtopu - trzeba to porównać z warunkami I w św, zwłaszcza na froncie zachodnim. Tu problemy były dwa: 1. jak przełamać front przeciwnika 2. jak wykorzystać powodzenie. W pws rozwiązano połowicznie problem pierwszy, drugiego nie rozwiązano własciwie wogóle. Ani Niemcy ani alianci nie znaleźli sposobu na to aby szybko wykorzystać ewentualny wyłom we froncie - nie tyle nie mieli na to sił, co środków technicznych. Kawaleria się do tego zadania nie nadawała, a wozy pancerne były zbyt powolne aby szybko działać na tyłach wroga. Niemcy zaś nie mogli dostatecznie wykorzystać powodzenia w roku 1918 gdyż stopień mechanizacji całej armii niemieckiej odpowiadał mechanizacji ...jednego korpusu w roku 1941 (na całym froncie zachodnim Niemcy mieli zaledwie 10 000 ciężarówek). Tak więc wielkie ofensywy niemieckie zamiast rozstrzygnięcia doprowadzały jedynie do powstawania ogromnych "balonów" w linii frontu, które były jeszcze trudniejsze do utrzymania niż poprzednia linia obrony. 20 lat później wojny pozycyjnej udało sie uniknąć gdyż srodki techniczne oraz rozwiązania doktrynalne (czyli sposób uzycia tychże srodków), a także doświadczenia z PWS pozwoliły uniknąć pułpaki wojny statycznej.
  25. Czy państwa centralne były w stanie wygrać?

    Czy Niemcy mieli bezwzględną przewagę nad armią sprzymierzonych w 1940 r.? czy Niemcy mieli bezwzględną przewagę nad Armią Czerwoną w czerwcu 1941 r.? A doktryna poniosła klęskę gdy z żadna doktryna nie może działać w nieskończoność, rozpadła się w zderzeniu z gigantycznymi przestrzeniami i niebywałymi możliwościami regeneracyjnymi armii radzieckiej. I co z tego że polska armia przełamałaby obronę mając 3-krotna przewagę liczebną? pytanie było - co dalej? przełamanie samo w sobie nie gwarantuje sukcesu - trzeba mieć jeszcze środki i pomysł na to jak wykorzystać wyłom, wyjść na wolną przestrzeń operacyjną i rozwinąć powodzenie. Odpowiedzi na te pytania dawała właśnie doktryna Blitzkriegu - związana z nią sztuka operacyjna i taktyka. W latach I wojny światowej w kilku przypadkach udało się przełamać obronę nieprzyjaciela (Cambrai, Kaiserschlacht, Chemin des Dames, Amiens) wtedy przychodził jednak następny problem: co dalej? Tego problemu nie udało się rozwiązać do końca wojny.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.