Krzysztof M.
Użytkownicy-
Zawartość
574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Krzysztof M.
-
Schlieffen nie liczył się z polityką, naruszono neutralność Belgii, co było bezpośrednią przyczyną przystąpienia Wielkiej Brytanii do wojny - a co było potem wszyscy wiemy. A skutki polityczne nieograniczonej wojny podwodnej? Polityka jest ważna, nie można jej lekceważyć. W latach 1917-1918 Ludendorff miał wszystko w jednym ręku - armię, politykę, gospodarkę - efekt? upadek Cesrstwa.
-
1 sierpnia 1914 Moltke miał udar, od tego czasu w KG towarzyszyła mu żona. Poza tym miał naturę fatalistyczną, w głębi duszy nie wierzył w powodzenie planu wojny błyskawicznej i przewidywał iż Niemcy muszą być gotowe na długotrwały konflikt. Rozmycie zaś idei b. silnego prawego skrzydła i b. słabego lewego skrzydła było spowodowane względami politycznymi. Moltke musiał osłaniać Alzację i Lotaryngię - nie bez znaczenia - co podkreślają niektórzy historycy - była też postawa Włoch - słabe południowe skrzydło mogło zniechęcić tego sojusznika do przystąpienia do wojny. Niestety Moltke załamał się kompletnie we wrześniu 1914 r. zmarł 2 lata później - nie napisał własnych wspomnień wojennych i nie mógł podjąć polemiki z von Kuhlem, Foersterem, Groenerem czy Ludendorffem. Tak zrodził się mit... może Zuber ma rację?
-
Co więcej - jeśli Niemcy myśleli o błyskawicznym pokonaniu Francji, musieli ominąć pas umocnień na granicy francusko-niemieckiej - jedyna droga wiodła przez Belgię. Moltke w zasadzie był skazany na pewną formę "planu Schlieffena" (jeśli w ogóle coś takiego istniało), czyli na atak prawym skrzydłem. Natomiast teza jakoby plan Schlieffena był genialny tylko Moltke nie potrafił go zrealizować, w świetle obecnego stanu wiedzy - już nie wytrzymuje krytyki. ...Co nie zmienia faktu, iż Moltke był kiepskim "wodzem naczelnym" i ponosi część winy za fiasko kampanii 1914 r.
-
Sorry ale porównywanie roku 1914 z rokiem 1940 jest niepoważne - nie da się porównać dwóch różnych konfliktów, toczonych w zupełnie różnych uwarunkowaniach i za pomocą zupełnie różnych środków... Blitzkrieg 1940 mógł się powieść w erze radia, wojsk szybkich: pancernych i zmotoryzowanych oraz przy wsparciu zmasowanych sił powietrznych. W 1914 roku miano do dyspozycji tylko kawalerię, garstkę samolotów, telefon o zasięgu 40 km i linie kolejowe.
-
Do FSO Przykro mi, ale ja niewiele rozumiem z twojej argumentacji Jest cokolwiek chaotyczna. Powtórzę jeszcze raz moje stanowisko: plan Schlieffena nie mógł się powieść, był sporządzany przez "technokratę" oderwanego od politycznej i militarnej rzeczywistości. Schlieffen nie brał pod uwagę szeregu czynników - tak logistycznych, ekonomicznych, politycznych, technicznych, wojskowych a nawet moralnych. Sama idea wojny błyskawicznej, w której jeden potężny blok eliminuje z wojny drugi potężny blok i to w ciągu 6 tygodni - była iluzją. Wojna pozycyjna była nieunikniona - eksplozja industrialna przełomów wieków musiała doprowadzić do zastoju i pata oraz ogromnych strat. Po bitwie nad Marną obie strony mogły równie dobrze rozejść się do domów i nikomu by się krzywda nie stała, status quo zostałoby zachowane - niemniej jednak tego nie zrobiono - nie było ku temu woli politycznej i wojna przemieniła się w wojnę totalną. Wojny totalne kończą się tylko w jeden sposób - całkowitym upadkiem jednej (lub nawet obu) z walczących stron. A biorąc pod uwagę że walczyły ze sobą największe światowe mocarstwa musiało to zaowocować stosem trupów.
-
Dlaczego Niemcy nie robili tak z innymi twierdzami? - Liege, Namur, Antwerpia, Maubeuge - pod każdą trzeba było zostawić siły, każda z nich wpływała na harmonogram niemiecki. We wrześniu 1914 r. Antwerpię też blokowały tylko wydzielone siły - jednakże wypady armii belgijskiej poważnie zagrażały tyłom niemieckim i wprowadzały niemałe zaniepokojenie w sztabach niemieckich. Niemcy nie mieli wystarczających sił żeby przeprowadzić nawet skromne oskrzydlenie - nie sądzę aby mieli ich wystarczająco aby głęboko wejść w terytorium wroga i okrążyć Paryż od zachodu. Plan wojny 1914 r. własnie załamał się dlatego iż w decydującym momencie zabrakło wojsk aby dokończyć dzieła. Głęboki manewr skomplikowałby sytuację jeszcze bardziej. Schlieffen zakładał w 1905 że jego plan wykona 41 korpusów Moltke miał w 1914 r. tylko 35 i jeszcze mu zabrakło - plan Shlieffena był niewykonalny, nierealny i oderwany od politycznej rzeczywistości. Nie mógł się powieść.
-
Jaką nadmorską plażą? - przejście blokuje Atwerpia - jedna z największych ówczesnych twierdz w Europie, nawet gdyby Niemcy przeszli przez Holandię musieliby zdobyć tą twierdzę - nie ma miejsca żeby ją ominąć.
-
Wszystko pięknie wygląda w teorii i na mapie - pytanie tylko czy było realne ze względów politycznych i militarnych: 1. Niemcy tak na prawdę nie zakładali tak głębokiego obchodzenia Paryża od zachodu. Owo "muśnięcie" to piękne hasło, ale nie to było istotą planów niemieckich - Niemcy zamierzali zniszczyć wojska francuskie w wielkiej Viernichtungschlacht - tzw. bitwie walnej gdziekolwiek by ona nie wystąpiła. Głębokie obejście Paryża to była tylko teoretyczna ostateczność. 2. Niemcy nie mieli wystarczających sił na tak głęboki manewr, który spowodowałby ogromne rozciągnięcie linii komunikacyjnych - pamiętajmy iż po wkroczeniu na terytorium wroga - armia niemiecka musiałaby polegać na zdobytych liniach kolejowych a uruchomienie ich wszystkich w krótkim czasie było nierealne. Wew rześnieu 1914 r. wojska niemieckie przegrały bitwę nad Marną min. dlatego iż nie dotarły tam wszystkie siły niemieckie - Niemcy po drodze "zgubili" kilka korpusów, które musiały blokować twierdze. W efekcie nad Marną ich zabrakło i powstały niebezpieczne luki i dziury w niemieckim froncie. Co by się stało gdyby Niemcy jeszcze bardziej rozciągnęli swój front? 3. Pogwałcenie neutralności Holandii niechybnie doprowadziłoby do włączenia armii holenderskiej do wojny - tymczasem Niemcy lekceważyli nawet Belgów ( co srodze się na nich zemściło)... Odtąd zaczynają się posty przeniesione z wątku wyścig do morza, kończą się na moim poście z informacją o ich wklejeniu. redbaron
-
To się nazywa "różnica wizji strategicznych" - po fiasku planu schlieffena Niemcy nie mieli planu rezerwowego - właściwie na gorąco szukali jakiejś alternatywy. W OHL pojawił sie nowy człowiek - Falkenhayn, który zastąpił skompromitowanego Moltkego. Falkenhayn chciał "reanimować" plan Schlieffena i oskrzydlić front francuski od północy - spotkał się jednak z opozycją starych generałów frontowych, którzy woleli raczej podjąć próbę przełamania. Znów powielono błąd Moltkego - doszło do rozproszenia wysiłków. ataki pod Reims i Verdun nie powiodły się , wiec obie strony skupiły uwagę na kierunku północnym - tam szukając rozstrzygnięcia. Gdy front się zamknął i niemieckie próby jego przełamania zakończyły się klęską była już późna jesień - poważniejsze walki zamarły na całym froncie - jak wiadomo w okresie zimowym walk właściwie nie toczono.
-
Poza tym - kto powiedział że nie zdecydowały się. We wrzesniu 1914 r. Niemcy przeprowadzili dwie niemrawe bo niemrawe ale jednak próby przełamnai frontu pod Reims i w rejonie Verdun. Obie zakończyły sie niepowodzeniem. Sztab niemiecki był podzielony - jedni chcieli kontynuować oskrzydlanie, inni optowali za natarciem czołowym.
-
Francuzi nie mieli po prostu wystarczających sił aby jednocześnie wydłużać swoją flankę ku pólnocy (co przecież wiązało się z przerzutem wojsk z innych odcinków frontu) i zaatakować na południu. Pamiętajmy że Francja straciła w roku 1914 prawie milion żołnierzy i była równie osłabiona co przeciwnik.
-
To już zostało powiedziane - wojna pozycyjna zaczęła się właśnie na południu (albo raczej w centrum). Po bitwie nad Marną (a właściwie po bitwie nad Aisne) północ to był jedyny możliwy kierunek gdzie można było jeszcze przeprowadzić manewr oskrzydlający - na południu juz wytworzyła sie ciągła linia frontu i tu obie strony zmuszone były już atakować czołowo.
-
Bitwa pod Ypres była de facto pierwszą bitwą na wyniszczenie - atakowały w niej obie strony i Niemcy i Francuzi - ale żadna z nich nie była w stanie osiągnąć przełamania - choć Niemcy byli bardzo, bardzo blisko. Pod koniec roku obie strony były już wyczerpane, zaczęły rozbudowywać obronę pod względem inżynieryjnym i front utknął. Natomiast w wielkich ofensywach alianckich w latach 1915, 1916, 1917 czynnik zaskoczenia nie występował z tej prostej przyczyny iż każdą z ofensyw poprzedzało wielodniowe bombardowanie artyleryjskie, które praktycznie eliminowało jakiekolwiek zaskoczenie. Jak się miało okazać był to błąd - nie tędy wiodła droga...
-
Pytanie jest takie: jaki stosunek sił atakującego do broniącego był potrzebny aby osiągnąć przełamanie? Czy w ogóle w tym leżało właśnie sedno problemu? Jest taka fajna książka S. Biddle'a Military Power... w której analizuje on ofensywę Michael pod względem statystycznym - tzn. bierze on pod uwagę różne współczynniki jak gęstość sił, stosunek nacierający - broniący się w piechocie i artylerii, uzbrojenie etc. etc. i dochodzi do wniosku iż pod tym względem sytuacja 21 marca 1918 r. wcale nie była bardziej korzystna dla atakującego niż w przypadku 1 dnia bitwy nad Sommą. Moim zdaniem do przełamania potrzebny był czynnik jeśli nie ważniejszy to przynajmniej równie ważny jak wielka koncentracja sił - czynnik zaskoczenia. Czynnik ten w wielkich bitwach lat 1914-1917 praktycznie nie występował - a jak występował - to sukces był od razu większy.
-
Dywizje te znalazły się. W sierpniu 1914 roku Niemcy sformowali sześć dodatkowych korpusów rezerwowych - jesienią dotarły one pod Ypres i zostały rzucone do walki. Nie zdołały one jednak przełamać obrony Ententy z kilku względów: 1. Korpusy rezerwowe formowane były w pośpiechu, składały się w dużej części ze słabo wyszkolonych ochotników i były niedozbrojone w artylerię - efektem był potem słynny "Kindermord bei Ypern" 2. Taktyka nacierania w gęstych szykach okazała się w warunkach I w św nieskteczna - atakujące dywizje niemieckie zostały dosłownie rozstrzelane przez znakomicie wyszkolone pod względem strzeleckim wojska brytyjskie. 3. Alianci do zatrzymania niemieckiej ofensywy użyli także sił przyrody - otwarcie śluz na kanale Izery doprowadziło do zalania znacznych obszarów i stworzenia wodnej bariery, która powstrzymała dalsze natarcia niemieckie na odcinku północnym. 4. Pod koniec roku 1914 Niemcy nie mieli już sił do kontynuowania ofensywy - straty w całym roku wyniosły 800 tys. ludzi, korpusy rezerwowe zawiodły, wojna na dwa fronty była już w pełni "rozkręcona" - nie pozostawało nic innego jak przejść do obrony - rok 1915 miał należeć do sprzymierzonych. Natomiast sukcesy roku 1918 to już trochę inna bajka. Pamiętajmy że zostały one odniesione w znacznej mierze dzięki nowatorskiej - rozwijanej od kilku już lat taktyce infiltracji i tzw. taktyce Bruchmullera. Jednocześnie strona broniąca się popełniła liczne błędy. Efektem było przełamanie obrony - jednakże nic poza tym - sukcesu taktycznego nie zdołano przekuć w strategiczny. Natomiast alianci problemu przełamania linii obrony i wyjścia na wolną przestrzeń operacyjną praktycznie nie rozwiązali do końca wojny - nawet pod Amiens nie zdołano wykorzystać w pełni powodzenia pierwszego dnia.
-
Ręczna broń przeciwpancerna podczas I wś
Krzysztof M. odpowiedział Andreas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Do zwalczania czołgów używano też artylerii - od wiosny 1917 r. armaty polowe kal. 7,7 cm osadzone na niższej lawecie - specjalnie przeznaczone do zwalczania pojazdów pancernych. Przede wszystkim jednak - jak twierdził Ludendorff - do niszczenia pojazdów wroga niezbędne są ... żelazne nerwy piechoty. -
Ręczna broń przeciwpancerna podczas I wś
Krzysztof M. odpowiedział Andreas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Mam nadzieję że nie łamię praw autorskich. -
Tyle że w AEF gdzie wprowadzono Chauchaty (Shoo-Shoo) klasyfikowano je właśnie jako "automatic rifle" co nie zmienia faktu iż de facto był to lkm lub rkm. Literatura używa obu nazw zamiennie : automatic rifle i light machine gun. Jak widać zatem terminologia jest tu niejasna i płynna.
-
Skoro lkm ma być cięższy od rkm to skąd nazwa "lekki" tez mnie kiedyś nurtował ten problem dlatego poszperałem w literaturze, po forach internetowych i zdania są podzielone, a granice mocno niejasne. Czy w innych językach jest rozdział na rkm i lkm? Czy angielksi termin automatic rifle=rkm a light machine gun=lkm? Albo Fusil mitrailleur=rkm zaś Mitrailleuse legere=lkm? A wogóle to rozbiło mnie takie zdanie znalezione w necie: Le fusil mitrailleur Chauchat n'est pas, comme son nom l'indique, une mitrailleuse mais un fusil mitrailleur ou une mitrailleuse légére Chyba sporu nie rozstrzygniemy
-
J. Willbanks, w "Machine Guns: An Illustrated History" (s. 71) pisze tak o Chauchacie "jakkolwiek bardzo lekki - mniej niż 10 kg - był bardzo słabo wykonany" autor ten klasyfikuje Chauchata jako "light machine gun" - podobnie jak Roger Pauly w ksiązce "Firearms: the life story of a technology" - który zalicza Chauchata do tej samej klasy co Madsen (9 kg) i Lewis.
-
Upierać się nie będę, do wielkich bronioznawców swojej osoby nie zaliczam, ale literatura stosuje obie nazwy często zamiennie, wiec różnica - nawet jeśli jest - leży w jakichś drobiazgach, niuansach. Uważam że Chauchat, Lewis i MG 08/15 (a przynajmniej te dwa pierwsze) to ta sama rodzina broni.
-
Różnice są moim zdaniem minimalne i leżą co najwyżej w odrębnych nomenklaturach stosowanych w poszczególnych armiach. Te trzy rkm/lkm miały podobne zadania na polu walki - zatem imho, należą do tej samej klasy broni.
-
Chauchat - 9 kg Lewis - 12 kg MG 08/15 - 14 kg Wydawało mi się że masa tego rkm-u to była właśnie jedyna jego zaleta. (???)
-
M. v. Richthofen- ''Czerwony Baron''- as wszystkich asów
Krzysztof M. odpowiedział Andreas → temat → Biografie
Myślę że znamienity jest fakt że wśród pogromców Richthofena wymienia się najczęściej pilotów/piechurów kanadyjskich i australijskich. Jest to poniekąd symbol wkładu tych dwóch dominiów w zwycięstwo nad Niemcami. Kilka miesięcy później oba korpusy - australijski i kanadyjski stanowiły główne ostrze ofensywy pod Amiens, która była początkiem końca armii cesarskiej i w ogóle cesarskich Niemiec. Co do prac Kilduffa o Richthofenie - wydał ich co najmniej cztery: http://books.google.com/books?q=red+baron+...%BCki&hl=pl -
Bitwa nad Sommą była również porażką wewnętrzną Ententy . Opinia publiczna była wstrząśnięta wielkim kosztem i nikłymi zyskami ofensywy i domagała się głów. Do dymisji musieli się podać Joffre, Foch a w Wielkiej Brytanii premier Asquith, dni rządu Brianda też były policzone. Kampania ta zatruła również atmosferę między sojusznikami oraz doprowadziła do niechęci a nawet otwartej wrogości między nowym premierem Lloyd George'em a Haigem. Wrogość ta utrzymywać się będzie praktycznie do końca wojny i w niemały sposób rzutować na poczynania brytyjskie a nawet całej Ententy. Pod względem taktycznym bitwa nad Sommą zaś to cały kalejdoskop rozwiązań taktycznych i doktrynalnych z których większość okazała się mało skuteczna. Przede wszystkim jeszcze raz okazało się iż metoda przeprowadzania szturmów okopów wroga ustalona na początku 1915 r. jest zawodna: 1. wielodniowe bombardowanie artyleryjskie mimo użycia wielkiej ilości artylerii i zapasów amunicji nie doprowadziło do utorowania drogi dla piechoty. W wielu miejscach zasieki pozostały nienaruszone, a piechota niemiecka ukryta głęboko pod ziemią przetrwała ostrzał. 2. Atak piechoty prowadzony metodą "fal" - jednostajnie poruszających się długich i gęstych tyralier zakończył się straszliwą rzezią i minimalnym wręcz postępem terenowym (1 lipiec 1916) Dopiero w następnych fazach kampanii Brytyjczycy starali się zmodyfikować i uelastycznić taktykę (zaskoczenie, wał ogniowy, czołgi) - co przynosiło pewne ograniczone rezultaty, ale nie zerwało z bezsensem wojny pozycyjnej. Bitwa przemieniła się w typową "bitwę materiałową", gdzie już nie chodziło o zdobywanie terenu ale związanie i zużycie jak największej ilości nieprzyjacielskich wojsk. Z tej "wymiany ciosów" zwycięsko wyszli koniec końców Brytyjczycy...