Skocz do zawartości

sambor

Użytkownicy
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez sambor

  1. Za wysocy to oni nie byli raptem góra 165 cm. Korelacja między wielkością mózgu a inteligencją to już na szczęście śpiew przeszłości. Dla przykładu wybitny pisarz francuski Anatola Frace, laureat literackiej Nagrody Nobla miał pojemność puszki mózgowej ledwie ok. 1000cm3. A to właśnie jego niebywałą i wielce oryginalną inteligencje najbardziej ceniono. Spotkałem się z rozsądną teorią mówiącą o tym, że Neandertalczyka zgubiły prymitywniejsze więzy społeczne. Żyli w niewielkich grupach, rodzinach, liczacych na ogół ok 10 osobników, w tym 3 dorosłych mężczyzn-myśliwych (wojowników) odpowiedzialnych za dostawę żywności. Przy grupach ludzi kromanionskich licząch 40-50 osób byt neandertalczyków musiał być skazany na porażkę. Neandertalczyk był świetnie przystosowany do surowego klimatu w jakim żył. Gruby kościec zapewniał mu sporą odporność na urazy, zaczepy mięśniowe świadczą o jego znacznej sile fizycznej. Nie biegał na wprost zbyt dobrze, jednak budowa panewek stawów biodrowych umożliwiała mu sprawne podchodzenie zwierzyny. Jednak przegrał. Przegrał z grupą, z lepszą oraganizacją społeczną. Jego wynalazki funkcjonalnie zblizone były do tych stosowanych prze h.s.s. ale pozbawione genialności. Weźmy dla przykładu połów ryb. Neandertalczyk polował (zapewne b. sprawnie) za pomocą kościanego oszczepu-harpuna, homo sapiens sapiens wymyślił sieć. Widać różnicę.
  2. Jest jeszcze jedna miara człowieczeństwa, z oczywistych względów pomijana - to sex :oops: . Człowiek jako bodajże jedyny ssak uprawia go dla przyjemności - byłbyż to kolejna cecha, odrózniająca nas od zwierząt ? (które uprawiaja go raczej dla prokreacji, a w przypadku np. samca modliszki nie kończy się taka impreza przyjemnie ) pzdr. Oj, chyba nie do końca. Ostatnie badania dowadzą iż wśród szypansów istnieje prostytucja.
  3. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    Cieszy mnie, że jest krytyczna odpowiedź na mój post. Mniemam, że kolega ciekawy zgadza się co do moich słów krytyki odnośnie dowodzenia przez hetmana wojskami w trakcie bitwy i po niej. Czy dobrze na tym wyszedł? Chyba nie skoro jego armia została w haniebny sposó rozbita a on sam poległ na marsowym polu. Hetman orientował się w miarę dobrze, w znacznym stopniu dzięki Mołdawianom, w sytuacji panującej w "obozie muzułmańskim". Jako wódz winien, wyzyskując wysoką ruchliwośc polskiej jazdy, dążyć do rozbicia wojsk Skindera paszy przed połączeniem z zawsze groźną jazdą Ordy. Takie działanie, po wewnetrznych liniach wroga zawsze świadczyło o wysokich umiejętnosciach dowódczych wodza, jego energii i agresywności. Choćby prawnuk po kądzieli Żółkiewskiego, Jan Sobieski. Jego kampania chocimska, w której dążył do rozbicia poszczególnych tureckich korpusów zanim te zdążyły się skocentrować, jest do dzisiaj klasycznym przykładem stosowania ekonomiki sił, która była podstawą staropolskiej sztuki wojennej. Docenił to nawet najwybitniejszy teoretyk wojskowości pruski gen. Karl von Clausewitz, który nota bene zawsze wyżej stawiał obrone przed atakiem. Wojska Skindera Paszy stały 140 kilometrów od Żółkiewskiego. Wykorzystując szybkośc polskiej jazdy można by było Turków zaskoczyć. Zapewne Tatarzy po rozbiciu Skindera paszy uniknęliby bitwy, co stworzyło by sytuacje patową, ale pozwoliło by uniknąć katastrofy. Jeżeli chodzi o pułapkę i ryzyko odcięcia od dostaw żywności to takie samo zagrożenie niosło w sobie stoczenie bitwy obronno-zaczepnej w oparciu o warowny obóz nad Prutem. Polskie chorągwie swoim zwyczjem na tyle mocno dały się we znaki miejscowej ludosci iż nie mogły liczyć na żądną lokalną pomoc. Ponadto w jaki sposób Iskander pasza miałby odciąć polskie wojska od żywności nie wydając bitwy? Przerywanie lini zaopatrzeniowych celem wygłodzenia przeciwnika to czasy późniejsze, czasy wojen śląskich gdy istniało scentralizowane zaopatrzenie . W czasach Cecory to wojna żywiła żołnierza. Obwarowanie się nad Prutem mogło być równie ryzykowne co wyprawa w step zaś ewentualne korzyści z rozbicia zdekoncentrowanego przeciwnika byłyby zdecydowanie większe od ryzyka jakie niosła taka wyprawa. Ponadto zapomniałeś o jeszcze jednym aspekcie - psychologii. Grazzinii proponował Żółkiewskiemu natychmiastowe uderzenie widząc ochotę wielką w wojsku do walki. Hetman tę energię tkwiącą w żołnierzach winien w maksymalny sposób wykorzystać. Przeprowadzanie asekuracyjnej bitwy ze skoplikowanym planem z którego realizacją nie do końca sobie poradził tylko podkopało jeszcze bardziej jego autorytet. Okazało się, że Skinder pasza jest wodzem wyjątkowo zdeterminowanym. Jak widać, Żółkiewskiego zdradziła rutyna - "..sądził, że". Jako wojenny pan powinien dążyć zgodnie z prawidłami staropolskiej sztuki wojennej do pobicia przeciwnika, mając do dyspozycji porównywalne siły a nie opierać się na przyzwyczjeniach. Owszem, bitwy obronno zaczepne w oparciu o warowny obóz i tabor to niewątpliwie wpływy jeszcze husyckie (wojna z Zakonem Krzyżackim 1432-34) . Nie neguje ich ogromnego znaczenia i wielkiej użyteczności. Parę bitew obronno-zaczepnych weszło do naszego narodowego panteonu: Obertyn, Chocim 1621 (to także bitwa Kozaków, może przede wszystkim, a także Litwinów), Podhajce 1667, naogół bitwy te staczano wobec znaczącej przewagi liczebnej nieprzyjacieala. Żółkiewski choć nie dysponował przewagą liczebną ale miał do dyspozycji dobrego jakosciowego żołnierza który czuł głod bitwy a przeciwnik dyponował siłami ledwie o 2 tyś większymi. Brak inicjatywy operacyjnej, nadmierna asekuracyjność, strach przed bitwami w polu (walki niemal wyłącznie w oparciu o obóz obronny), w opinii wybitnych historyków wojksowości (Wimmer, Wagner) znamionowały upadek wojskowości RON-u końca XVII w. Porównaj kolego ciekawy, Kłuszyn do Cecory. Ponadto nowoczesne nie znaczy, że skuteczne. Wbrew powszechnemu mniemaniu o mało odpornych na ogień Tatarach, ci dowodzeni przez Dewleta Gireja wytrzymali ogień piechoty Szemberga, zagrażając tyłom wojsk polskich. Sytuacje uratowało by zupełnie nienowoczesne kontruderzenie chorągwwii odwodowych, których po prostu nie było. Ten niby nowoczesny szyk był, co powtarzam raz jeszcze, zbyt asekurancki. Wykluczał z racji choćby braku odwodu, możliwość uderzenia flankującego. A przecież Żółkiewski to potrafił. W czasie swego największego zwycięstwa nad Tatarami w bitiwie pod Udyczem (28 I 1606r) związał centrum walką i rozbił Tatarów Kantymira z lewej flanki poprzez uderzenie husarii Mikołaja Strusia. A Struś na polach Cecory także był z tym, że staremu hetmanowi zupełnie już nie ufał.
  4. Bitwa pod Cecorą 1620 r.

    List jaki Żółkiewski napisał w Barze tuż przed wyprawą cecorską zatytuował "in vim testamenti" czyli zamiast testamentu. Był to wyraz stanu psychicznego człowieka który gotów był poświęcić swoje życie za bezpieczeństwo i wolność ojczyzny. Nic w tym zdrożnego a wręcz należy pochwalić taką postawę gdyby nie jedno ale..starcza demencja objawiajaca się zbytnią zachowawczością, fatalizm, ustepliwość, całkowity brak odporności na krytykę własnej osoby wpływały na starego hetmana w sposób destrukcyjny. Bitwę w której mogłby oddać życie w obronie ojczyzny traktował Żółkiewski jak wybawienie. Czy człowiek w takim stanie psychiki powinien i czy mógł sprawnie dowodzić wojskową ekspedycją? W dodatku otoczony był dowódcami którzy starego wodza niecierpieli (Mikołaj Struś, Marcin Kazanowski, Samuel Korecki) lub którym nie można było ufać (Grazzini, Walenty Rogawski i Walenty Kalinowski czy Farensbach). Żółkiewski niegdysiejszy mistrz staropolskiej sztuki wojennej popełnił kilka kardynalnych błędów: 1. Założenie strategiczne. Żółkiewski wybrał asekuracyjny wariant wyprawy, licząc przede wszystkim na psychologiczne oddziaływanie demonstracji siły. Wbrew namowom Grazziniego i wyraźnym instrukcjom królewskim nie uderzył po wewnetrznych liniach na wojska Skindera paszy zanim te połączyły się z Ordą, pomaszerował zaś na Jassy do starego fortu Cecora pamietajacego jeszcze zwycięstwo Zamojskiego. Nie wykorzystał skłócenia wodzów tatarskich Dewleta Gireja i Kantymira "Krwawego Miecza" dając czas wrogom na połaczenie sił. Zresztą znaczna część jego dowódców uważała, że do bitwy walnej wcale nie dojdzie. Jak widać to dwór królewski wykazał się wiekszą roztropnoscią i zdolnosciami planowania. 2. Założenie taktyczne bitwy Postapił wbrew staropolskiej sztuce wojennej, planując bitwe obronno-zaczepną w oparciu o warowny obóz dysponując siłami niemal tak licznymi jak przeciwnik. Samo ustawienie wojsk w polu było z założenia zbyt asekuracyjne za to wymagajace sporych umiejetnosci dowódczych. Błędem pierwszym i to poważnym był brak przeprawy mostowej przez Prut i oszańcowanego przyczółka na drugim brzegu. Przedstawiony plan był ogólnie jednak niezły. Stojace w centrum chorągwie polskiej jazdy asekurowane były na skrzydłach przez warowne, ruchome tabory w teorii majace unieszkodliwić ewentualne próby oskrzydlenia. Tyły miała chronić artyleria obozowa, grupami osłonowymi miały być chorągwie jazdy Chmieleckiego, wolontariusze, Mołdawianie oraz Lisowczycy. W założeniu takie ustawienie miało zagwarantować zwycięstwo w bitiwe zaczepno-odpornej. Plan nie był wolny jednak od bledów: - jazda przełamujaca ustawiona w tzw. hufie granitowym była zbyt ścisnieta co uniemozliwiało rozwinięcie szerokiego frontu -umocnienie skrzydeł za pomocą taboru znacznie spowalniało centrum (kawalerie) oraz wymagało świetnej koordynacji i elastyczność - BRAK ODWODU !! - najbardziej kardynalny błąd jaki Żółkiewski mógł popełnić, całkowite zaprzeczenie staropolskiej sztuce wojennej. 3. Przebieg bitwy. Tu zawiódł brak elastyczności w dowodzeniu a zwycięstwo zostało pogrzebane przez brak odwodu za co akurat wine ponosi sam Żółkiewski. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze. Wojska muzułmańskie biły się wyjatkowo zaciekle (duże straty w choragwiach husarskich Żółkiewskiego, Strusia, Koniecpolskiego) ale nie na darmo husaria uważana była za najlepsza jazdę. Wkrótce zaczęła spychać wroga z pozycji zwłaszcza z prawej strony centrum. Pomiędzy centrum a prawym skrzydłem (taborowym) powstała wówczas znaczna luka pogłebiona przez skośne ustawienie taboru względem jaru obsadzonego przez turecką piechotę. W luke tą wpadł Dewlet Girej ze swoimi Tatarami. Do kontrnatarcia ruszyła grupa osłonowa złożona z Mołdawian i Lisowczyków. Zawiódł system antytatarski. Tatarzy wytrzymali silny ogień polskiej piechoty i zaczęli spychać grupę osłonową. W tym momencie doszło do katastrofy. Mołdawianie zdradzili i przeszli na stronę Tatarów pozostawiając Lisowczyków samych sobie. Ci zdołali przy sporych stratach wycofać się do obozu. Centum groziło teraz zamknięcie w kotle. Za taki stan rzeczy odpowiadał Żółkiewski. Gdyby posiadał jak po Kłuszynem odwód, Dewlet Girej zostałby rozbity a centrum przełamałoby wojska Iskandera-paszy. Brak odwodu spowodował, że husaria musiała przerwać walkę i aby nie dać zamknąc się w kotle przebić się do obozu. Wcześniej dowódcy zmeczonych choragwi walczących w centrum widząc bezradność Żółkiewskiego odmówili przeciwnatarcia jeżdzie Dewleta Gireja. Jazda z pola się wycofała, prawoskrzydłowy tabor uległ wkrótce zagładzie, morale wojska upadło. 4. Bunt. To, że Żółkiewski nie zapanował nad buntem nie jest jakąś szczególną jego winą. Winą jest to, że nie wyciągnął żadnych dyscyplinarnych konsekwencji wobec przywódców (zwłaszcza wobec Koreckiego) oraz uczestników. Efekt tego był taki, że zaledwie 10 km przed polską granicą tabor został rozerwany przez bojacych się odpowiedzialności ludzi swawolnych doprowadzajac do zagłady całe wojsko.
  5. Husaria

    Konfederacja barska nazywa sie inaczej wojna o sukcesję po Auguście II :>? Bardzo się cieszę że na naszym forum przybywa specjalistów od husarii mam tylko nadzieję żępozostaniecie na dłużej pozdrowienia! Broń Boże! To skrót myślowy. Wojna o sukcesje to jedno a konfederacja barska to drugie. I od razu specjalista! :roll: Akurat czasy te są najblizsze memu sercu.
  6. Husaria

    Witam. To mój pierwszy post na tym forum. Twoim słowom przeczy regulamin z 1746r. wydany dla litewskiej husarii: "Starożytnym obyczajem skrzydła dla pocztowych przy blachach tylnych używać zatrzymuje" (Cichowski, Sulczyński "Husaria" s.112) Zwracam uwagę na zwrot "starożytnym obyczajem" świadczacy, że był to zwyczaj w dawnej (tzn, XVIIwiecznej) husarii powszechny. Pod Kowalewem najpewniej husaria walczyła i była to zapewne jedna z ostatnich bitew w której szarżowała. Udział husarii w jeździe konfederacji tarnogrodzkiej był całkiem spory i wynosił 2260 koni (wg. komputu Ledóchowskiego) na nieco ponad 16 tyś jazdy (nie licząc dragonii). Sama bitwa polsko-litewskiej kawalerii przyniosła ogromne straty (800 zabitych polskich kawalerzystów), szarże zapewne prowadzone przez husarię (choć dokładnych danych co do ilości husarzy trzeba szukać u Otwinowskiego a i one mogą być przesadzone) rozbijały się o artylerie i piechotę saską. Kontratak saski dopełnił klęski chociaż Litwini na lewym skrzydle odniesli sukces. Niewątpliwie husaria musiał walczyć jeszcze w wojnie o sukcesje po Auguście II czy jak chcą niektórzy w konfederacji barskiej (w 1767r. faktycznie służyło jeszcze 347 husarzy na obszarze RON-u)
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.