Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. Co do Faludży i walk o nią- trzeba przyznać, że to bardzo kontrowersyjny temat. Jestem ciekaw jak uważacie, czy trzeba było zmieść miasto z powierzchni ziemi? Jak oceniacie po walce marines uczestniczących w bitwie? Dobrze się spisali?

    I ostatnia sprawa- osławionego białego fosforu. To "dzięki" niemu Faludża zyskała rozgłos na całym świecie- podczas operacji "Phantom Fury" Amerykanie użyli pocisków z białym fosforem przeciwko punktom oporu bojowników w mieście- jak oceniacie to posunięcie?

    A co do "Thunder Run"- powstała o tym bardzo wysoko oceniana książka Davida Zucchino "Thunder Run: The armoured strike to capture Baghdad", często przyrównywana do "Black Hawk Down" Bowdena, z którym zresztą autor współpracował.

    http://www.military.com/NewContent/0,13190...der_Run,00.html

    Na Amazonie kosztuje 11$... kto wie, może uda mi się ją sprawić? Widziałem jeden filmik z "Thunder Run" który przedstawia akcję z wieżyczki czołgu czołowej kompanii i wyglądało to naprawdę strasznie- wszędzie RPG, serie z kaemów, czołgi i BMP Irakijczyków. Nawet na tym forum był zamieszczany ten film.


  2. A ja bym nie zagłosował na Sowietów jako najlepszych obrońców, ze względu na beznadziejne dowództwo, które to m.in. ze swojej zasługi zapędziło miliony żołnierzy w kotły takie, jak ten pod Kijowem, Wiaźmą czy pod Mińskiem. Jak zauważył pewien niemiecki porucznik pod wpływem niemieckiego uderzenie radzieckie linie rozsypały się niczym "domek ze szkła". Nie widzę w tym nic fantastycznego, patrząc na straty Armii Czerwonej, miliony utraconych żołnierzy, tysiące czołgów i dział itd. Zgodzę się z pepe289, moim zdaniem uratowało ich w dużej mierze szczęście- m.in. załamanie się pogody w październiku '41, co znacznie spowolniło niemieckie uderzenie. Uratowała ich też odległość. Owszem, Sowietom udało się odeprzeć Niemców i chwała im za to, bo jednak udało im się znaleźć ludzi i sprzęt do powstrzymania tego uderzenie, pomimo wcześniejszych klęsk, jednak bliżej mi do zagłosowania na Greków.

    A dokładniej na niesamowitą postawę Greków podczas wojny z Włochami na jesieni 1940 roku. Po pierwsze dlatego, że w obliczu wspólnego wroga podzielony na dwie wrogie frakcje naród zjednoczył się, a po drugie, odparł atak a następnie przeniósł walki na jego terytorium, na terytorium przeciwnika, któremu cały świat gwarantował szybkie zwycięstwo nad, jakby się zdawało, słabym narodem greckim. Grecja padła dopiero pod naporem niemieckiego uderzenia w na wiosnę 1941 roku.


  3. To fikcja -czysto propagandowy slogan w rodzaju innych tez Suworowa-Riezuna.Niech Riezun napisze ile WWS miały w 1941 roku i pózniej nowoczesnych samolotów transportowych,ile ogółem miały Li-2.Niech poda jak(z kogo) i kiedy pospiesznie utworzono w ZSRR korpusy powietrznodesantowe i kiedy wyodrębniono wojska powietrznodesantowe w osobny rodzaj broni.

    No właśnie. Na co Sowietom 5. Korpusów Spadochronowych, bo taka liczba pojawia się w "Lodołamaczu", skoro w lotnictwie cywilnym służyło 72 PS-84 (cywilna wersja Li-2) a lotnictwie wojskowym 3-4 sztuki (łącznie do czerwca '41 wyprodukowano 75-76 Li-2). Dane za: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?p=3043...ighlight=#30435

    Do tego dochodziła dość bogata flota przestarzałych maszyn TB-3, których Sowieci posiadali ok. 500, a który umożliwiał desant skoczka w sposób naprawdę godny akrobaty- ze skrzydła.

    A te gigantyczne manewry kijowskie w 1935... ilu tam zrzucono tych skoczków? Nie pamiętam dokładnie, ale to chyba nie była większa siła niż batalion. Reszta doleciała na pole walki samolotami.

    A jak się miała kwestia wyszkolenia radzieckich spadochroniarzy? I kolejne pytanie: czy radziecka technika umożliwiała desantowanie podczas operacji powietrzno-desantowych sprzętu wspierającego w postaci jeepów, dział polowych itd.?


  4. Co do obecności gen. Maczka na Wyspach Brytyjskich, ppłk. P. A. Szudek stwierdził wręcz, że w 1940 roku był on najbardziej doświadczonym dowódcą dużej formacji pancernej w całej Wlk. Brytanii. To nie lada komplement.

    Warto dodać, że gen. Maczka można postawić w jednej linii obok takich sław jak John Fuller, sir Basil Liddel-Hart, de Gaulle, czy Heinz Guderian- czyli ludzi, którzy przed wojną pojęli znaczenie czołgów i sposób wykorzystania ich w nowoczesnej wojnie manewrowej. A nasz generał był jedną z tych osób. O naszym generale bardzo pochlebnie wypowiada się brytyjski znany i ceniony historyk oraz teoretyk wojskowości, emerytowany gen. Michael Reynolds, który pisze o nim:

    "(...) generał Maczek, bardzo doświadczony żołnierz, którego zdolność do określania strategicznie ważnych miejsc była wręcz legendarna (...)".

    Za: "Stalowe Piekło" Michael Reynolds, str. 371

    [ Dodano: 2008-11-16, 21:37 ]

    W ostatnim czasie na rynku ukazała się dość pokaźna (453 strony) biografia generała Maczka pióra Piotra Potomskiego:

    http://www.kp.osdw.pl/ksiazka/Potomski-Pio...),47244901790KS

    Ciekaw jestem, czy ktoś z Was miał już styczność z tą lekturą? Znając siebie, zamówię ją na dniach, ale chciałem poznać Wasze opinie. :)

    Poza tym podaję zestawienie strat 1. DPanc w latach 1944-45 oraz straty, jakie dywizja zadała przeciwnikowi.

    Maczek w swoich wspomnieniach ("Od podwody do czołga") podaje, że 1. DPanc w wyniku toczonych walk utraciła 1289 żołnierzy (w tym 99 oficerów), 3874 rannych (w tym 354 oficerów) i 22 zaginionych- zdumiewająco mało, jak na dywizję, która właściwie w Normandii, Belgii i Holandii była w centrum gorących walk. Skibiński łączne straty dywizji szacuje na 5159 żołnierzy, w tym 304 oficerów.

    Od 8 sierpnia '44 do 8 maja '45 1. DPanc straciła łącznie: 277 czołgów i dział samobieżnych, 135 samochodów opancerzonych, 4 samochody pancerne i 15 armat.

    Dywizja Maczka, jak podaje Skibiński, przez ten czas wzięła do niewoli 18 600 jeńców, w tym 300 oficerów (do najważniejszych należy zaliczyć 2 admirałów i 1 generała wziętego do niewoli w Wilhelmshaven 8 maja).

    Straty w sprzęcie zadane przeciwnikowi to 164 czołgi i działa samobieżne, 32 samochody pancerne, 355 dział (od kalibru 75mm wzwyż), 7 samolotów (w tym 4 prawdopodobnie) i 9 zestrzelonych na pewno V-1.


  5. Jestem ciekaw co sądzicie o mitycznym milionie spadochroniarzy radzieckich, tak głoszonym przez Suworowa? Czy była to faktyczna potęga? Czy może raczej fikcja?

    Czy znacie jakieś przypadki radzieckich operacji powietrzno-desantowych podczas II wś?

    Na razie nasuwa mi się jeden. 18-22 stycznia 1942 roku przeprowadzono desant pod Wiaźmą w postaci dwóch batalionów 201. Brygady Powietrzno-Desantowej i 250. Pułku Strzeleckiego (wydzielonego do operacji z 82. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych)- co daje jakieś 2000-2500 żołnierzy przerzucanych na pole walki w ciągu kilku dni (zauważcie, że desantowano pułk strzelecki, zupełnie do tego nieprzygotowany).

    Zapraszam do dyskusji.


  6. Dam taki drobny wtręt do dyskusji. Znalazłem dziś na forum militarium.net ciekawy fragment artykułu z Naszego Dziennika na temat delegacji USA w Polsce w latach '30 XX wieku. Znalazłem tam ciekawy fragment świadczący o wysokim szacunku gen. Douglasa MacArthura dla marszałka Piłsudzkiego:

    "O historycznej roli Piłsudskiego generał MacArthur wypowiadał się wielokrotnie w wykładach w Akademii U.S. Army w West Point. Podkreślał, że Polak był wielkim wodzem i strategiem, który zapobiegł panowaniu komunistycznej Rosji nad Europą, jakim zagrożeniem dla świata jest komunizm sowiecki. Polski Marszałek nauczył go także zasad strategicznych: ruchliwego i mobilnego manewru w wielkich operacjach obronnych".

    Za: http://militarium.net/forum/viewtopic.php?t=3030

    Dodatkowo, trochę offtopic, ale ciekawe:

    "Amerykanie otrzymali wtedy [po przybyciu do Polski- przyp. mch90] jako szczególny prezent od Wojska Polskiego najtajniejsze szyfry sowieckie (tzw. kod "fiołka"), a prawdopodobnie również elementy niemieckiej "enigmy". (...) Rozkodowane przez analityków Wojska Polskiego szyfry sowieckie i niemieckie Douglas MacArthur zabrał do USA. Amerykanie posługiwali się nimi bardzo umiejętnie, m.in. aż do 1954 roku dzięki "fiołkowi" mogli rozszyfrować najtajniejsze depesze rosyjskie, a Moskwa o tym nic oczywiście nie wiedziała. W warunkach zimnej wojny było to dla Ameryki bezcenne.".


  7. Kryzys sueski (Operacja "Kadesz") była militarną agresją Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela na Egipt, która rozpoczęła się 29 października 1956. Agresja została poprzedzona decyzją Egiptu o nacjonalizacji Kanału Sueskiego (26 lipca 1956), jednak rzeczywistą przyczyną wybuchu wojny było pragnienie Wielkiej Brytanii i Francji utrzymania kontroli nad Kanałem. Państwa te w celu realizacji swoich celów posłużyły się Izraelem, którego statki handlowe nie mogły korzystać z Kanału Sueskiego. Izrael miał także własne wystarczające powody by wziąć udział w wojnie.

    Za: Wikipedia

    Kryzys sueski to niezwykle ciekawy temat, ponieważ można go rozpatrywać wielorako, w wielu aspektach, w zależności od sposobu spojrzenia na sprawę, jednak na początek, dla rozruszania dyskusji spytam, co sądzicie o tym wydarzeniu?

    Zapraszam do dyskusji!


  8. Ci ciekawsze armia mahdiego z silnego wtedy ugrupowania zeszła raczej do marginesu min. dzięki działaniom korpusu który dosłownie zgniótł cały opór w Faludży.

    I miasto również, ponieważ można powiedzieć, że zostało niemal zmiecione z powierzchni ziemi. W wyniku walk o Faludżę w 2004 roku miasto opuściło 200 tys. ludzi. Z tego co widziałem na filmach, szturm Faludży (o ile pamiętam, powodem tego było zamordowanie i zmasakrowanie kilku "kontraktorów" z Blackwater przez Irakijczyków, tak?) był po prostu gruntownym marszem przez miasto połączonym z niszczeniem wszystkiego na swej drodze.

    Reporter Seymour Hersh który relacjonował zmagania w Faludży, pisał o anonimowym pułkowniku USAF, który tą bitwę przyrównał do bitwy o Stalingrad.

    Co ciekawe, podczas bitwy o Faludżę wyznaczono strefy wolnego ognia. Nie pisałbym o tym, gdyby nie to, że są podejrzenia, że polski GROM brał udział w tych walkach. Zachęcam do zapoznania się z poniższym.

    http://militaryphotos.net/forums/showthrea...254#post2058254

    Tutaj tłumaczenie jednego z akapitów:

    "Polscy snajperzy współpracujący z Amerykanami otrzymali mniej restrykcyjne "zasady postępowania" (ROE) od swojego rządu - twierdzi źródło związane z wywiadem USA. "Polacy mogli zabijać ludzi których my nie mogliśmy". Na przykład Amerykański snajper nie mógł oddać strzału chyba że widział że cel ma przy sobie broń, Polacy mogli strzelać do każdego kto miał w ręku telefon komórkowy po godzinie 20:00.

    "Mieli skuteczność 80% na dystansie prawie 600 jardów".

    Jak twierdzi nasze źródło "to naprawdę imponujące"".

    Źródło: "Fiasco, The American Military Adventure in Iraq", str. 400.

    Generalnie Marines spisali się tam znakomicie, poza oczywiście Piechotą, wozami amfibijnymi i kilkoma kompaniami czołgów piechoty morskiej oraz lotnictwem korpusu akcję wspierało kilka jednostek pancernych 4 ciężkiej dywizji piechoty US.Army oraz USAF.

    Czy potrzebne były aż tak olbrzymie siły? I jak się miały straty jednej i drugiej strony?

    I muszę spytać :) Masz może jakieś ciekawe relacje z Faludży?


  9. W dodatku połączony z równoległą kontrofensywą wyprowadzoną z Pusan. 28 września zdobyto Seul. Można było teraz sporządzić bilans tej prowadzonej dwutorowo ofensywy, a był on niezwykle korzystny dla wojsk ONZ i amerykańskich: ok. 125 tys. żołnierzy wroga w wyniku okrążenia dostało się do niewoli, 50 tys. raniono lub zabito, zdobyto też liczny sprzęt (co ciekawe, spora jego część pochodziła jeszcze z Lend-Lease) i zaopatrzenie, a także zniszczono 290 czołgów. Straty ONZ-tu to 536 zabitych, 2550 rannych i 65 zaginionych.

    Za: http://www.glaukopis.pl/pdf/korea.pdf , http://konflikty.pl/artykul-czasynajnowsze-500.html

    Jeśli ktoś ma dokładniejsze dane liczbowe zawierające dokładne zestawienie strat obu stron, byłbym wdzięczny za podzielenie się nimi.

    Któryś z amerykańskich generałów powiedział o tym manewrze, że jest to plan geniusza lub idioty. Faktycznie pomysł był bardzo ryzykowny. Pod Inczon ponoć istnieją wszystkie możliwe naturalne przeszkody dla desantu morskiego.

    Po pierwsze, całe wybrzeże pod Inczon usiane jest skałami podwodnymi, rafą i minami, ale po drugie, różnica przypływów wynosi w tym miejscu aż 10 metrów- wobec czego MacArthur na desantowanie żołnierzy miał jedynie jakieś 2,5 godziny.

    Nasuwa się od razu porównanie z desantem pod Anzio ze stycznia 1944 roku, który w istocie miał bardzo zbliżone założenia do inwazji pod Inczon. Wojska gen. Lucasa wylądowały na tyłach niemieckich pod Anzio, napotykając znikomy opór, a równoległe do tego ruszyła ofensywa na Linię Gustawa, która miała przełamać niemieckie umocnienia i połączyć się z wyładowanym na głębokich tyłach korpusem alianckim. Z tym, że ta operacja zakończyła się całkowitym fiaskiem.


  10. Jednak jedno trzeba mu przyznać, szumu wokół siebie potrafił narobić. A między innymi właśnie to doprowadziło go do stopnia marszałka.

    To prawda. Był to jeden z nielicznych w tamtym czasie dowódców brytyjskich, otoczonych aurą zwycięzcy. Naród go za to pokochał, a żołnierze poszli. No właśnie- podniósł znacznie morale narodu, był wodą na młyn propagandy Churchilla tym bardziej, że pokonał słynnego "Lisa Pustyni".

    Trzeba przyznać, że Montgomery miał wyjątkowy dar irytowania ludzi będących w jego pobliżu, zwłaszcza Amerykanów.

    Nic dziwnego, łasił się u Ike'a, zabierał Bradleyowi zaopatrzenie, dwie armie i jeszcze dodatkowe dywizje (jak 104. DP, przydzieloną do 1. Armii kanadyjskiej na czas bitwy o Scheldt). A przy tym był wybitnie przeciętnym dowódcą, który pod względem umiejętności taktycznych i strategicznych- moim zdaniem- był najzupełniej przeciętny, a nieraz dawał pokaz kompletnego dna.


  11. O ile mnie pamięć nie myli to czołgi nie miały wielkiego znaczenia jeżeli chodzi o aspekt czysto militarny

    Nie miały większego znaczenia militarnego, ponieważ używano ich w niewielkich ilościach jak na potrzeby frontu. Spójrzmy na brytyjski sukces spod Cambrai- w ciągu kilku godzin te 378 Mark IV posunęło się o 6,5 km, czyli dokładnie tyle, ile piechota w ciągu 4 miesięcy. Straty były bardzo wysokie (utracono 179 maszyn, większość z powodu awarii technicznych), jednak przydatność czołgów ujawniła się w pełnej krasie.

    Czy pozwoliłyby wygrac szybciej wojne?

    Moim zdaniem- nie. Z tej prostej przyczyny, że ten nowy rodzaj broni, który miał wiele lat później zrewolucjonizować pole bitwy, nie miał jeszcze ukształtowanej doktryny użycia broni pancernej, której to użycie było zupełnie inne niż piechoty czy kawalerii. A ponieważ był to nowy rodzaj broni, miał niewielu zwolenników, natomiast setki zagorzałych, konserwatywnych przeciwników właśnie w postaci kawalerzystów i piechurów którzy za wszelką cenę pragnęli (w USA i Wlk. Brytanii nawet do 1945 roku czołgi miały wielu przeciwników, taki np. Alan Brooke uważał je za bezużyteczne i radził uciec się do metod z 1918 roku) podporządkować je "swojemu" rodzajowi wojsk lub kompletnie zepchnąć w cień sam pomysł wykorzystania czołgów w walce. Nie muszę dodawać, jak bardzo było to szkodliwe.


  12. Pamiętajmy, że FT-17 były czołgami lekkimi, przez co wspierane w walce były przez ciężkie Schneidery. Co do opinii na temat Renaultów, były one podzielone, chwalił je amerykański kapitan Sereno E. Bretta: "[FT-17] wyjątkowo dobrze przystosował się do zmiennych okoliczności i bez trudu radził sobie ze zwykłymi zasiekami okopowymi piechoty". Z drugiej strony, ceniony brytyjski teoretyk wojskowości John Fuller (to on zaplanował atak pod Cambrai 20 listopada 1917) pisał, że czołgi te są "niczym więcej, jak tylko zmyślonymi ruchomymi osadami pod broń maszynową".

    Za: "Generał Patton" Stanley Hirshson, str. 129


  13. Trochę odchodząc od tematu zadam parę pytań. Czym różni się M1A1 od M1A2 (prócz tego, że ten drugi jest nowszy) i w związku z tym dlaczego w użyciu są obie wersje rozwojowe Abramsa? Czy chodzi o koszta, tj. Amerykanów nie stać na zmodernizowanie wszystkich swoich M1A1 do standardu M1A2?

    2)Jak się sprawdzają w walce te klatki osłaniające pojazdy, w tym przypadku Leopardy 2A6 kanadyjskie? Z tego co wiem, służą one do przechwytywania RPG, ale widziałem już kilka zdjęć Strykerów z takimi samymi "klatkami", rozwalonymi doszczętnie tak jak same pojazdy.

    3)Co to za obudowanie mają te Leopardy duńskie?

    PS. Może zamiast wklejać zdjęcia w tak olbrzymim rozmiarze, wrzucaj same linki do nich. Bo rozsadzają one stronę. :) Chyba, że Ci się chce je pozmniejszać w imageshacku i dopiero wrzucić :)


  14. Do 1942 roku wiele państw europejskich musiało stoczyć walkę o własną ziemię, walcząc z silnym sojuszem państw Osi. Jestem ciekaw, który kraj wytypowalibyście do nagrody za "najlepszą obronę" przeciwko Osi? Polska? A może Francja, Holandia, Grecja, czy Związek Radziecki lub jeszcze inny kraj? Który z nich zachwycił Was swoją postawą obronną wobec napastnika? Zapraszam do dyskusji i głosowania w ankiecie.

    PS. Specjalnie nie dodałem do ankiety Finlandii- chciałbym, byśmy skupili się na wrogach państw Osi.


  15. Chyba tak to było, nawet kiedyś film o tym oglądałem.

    Została też wydana na ten temat książka: http://amber.sm.pl/ksiazka.php?indeks=002685

    Cała bitwa o ciężką wodę zaczęła się już w maju 1940 roku, kiedy Niemcom nie udało się przechwycić transportu morskiego Francuzów, transportującego do Wlk. Brytanii 185kg ciężkiej wody z laboratorium spod Paryża. A w Norwegii działania sabotażowe lokalny ruch oporu wespół z SOE prowadził od 1942 roku. 28 lutego 1943 roku grupa sabotażystów wysadziła w fabryce urządzenia produkcyjne i 1,5 tony ciężkiej wody. Niemcy odbudowali fabrykę ale w listopadzie 1943 roku alianckie bombowce dokonały nalotu na nią- który jednak nie przyniósł większych efektów. Ostatnią akcją, zwieńczoną sukcesem, była ta z lutego '44, kiedy zatopiono potężny ładunek ciężkiej wody na jeziorze.


  16. A czy przypadkiem niemiecka ciężka woda nie poszło w cysternach na dno jeziora Tinnsja w Norwegii? Dokładniej 20 lutego 1944 roku, gdy komandosi SOE pod dowództwem Knuta Haukelida wespół z miejscową siatką ruchu oporu zatopili na w/w jeziorze barkę transportującą cały zapas wyprodukowanej w zakładach Norsk Hydro ciężkiej wody- 16 ton.


  17. Jak w temacie- jestem ciekaw, jakie znacie przypadki niemieckich zbrodni wojennych popełnionych na Zachodnim TDW na jeńcach wojennych bądź cywilach.

    Warto na sam początek zaznaczyć bardzo ostrą i zbrodniczą działalność Niemców wobec belgijskiej ludności cywilnej, którzy to Niemcy w wyniku doświadczeń wojny francusko-pruskiej podejrzewali, że akty oporu lub działania partyzanckie są sankcjonowane i koordynowane przez rząd belgijski. Dlatego też po wejściu na terytorium Belgii Niemcy wprowadzili drakońskie prawo z bardzo surowymi karami. Kara śmierci była stosowana za najdrobniejsze nawet przewinienie które można by przyporządkować pod rubrykę "działalność sabotażowa" (tj. np. strzelanie zza węgła do niemieckich żołnierzy, ukrywanie broni, podchodzenie do samolotów). Na wsiach obowiązywała odpowiedzialność zbiorowa. Barbara Tuchman pisze, że "Zazwyczaj gromadzono mieszkańców na głównym placu miasta, ustawiając kobiety po jednej, a mężczyzn po drugiej stronie. Wybierano co dziesiątego, co drugiego lub też wszystkich z jednej strony, w zależności od kaprysu oficera; prowadzono ich na pobliskie pole lub pusty plac za stacją kolejową i tam rozstrzeliwano". (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera" Steven Newton, str. 20) Jeśli do przewinienia doszło pomiędzy dwoma wsiami, na egzekucję spędzano mieszkańców z obu miejscowości. A egzekucje zaczęły się już 24 godziny po przekroczeniu granicy belgijskiej przez Niemców.


  18. Moim zdaniem same założenia planu Schliffena były ciężkie do zrealizowania- plan ten wymagał tempa marszu, które przekraczało siły najwytrwalszych- 1. Armia von Klucka, by nie mieć opóźnień w stosunku do harmonogramu, musiała pokonywać dziennie 30-40 km. W pierwszym dniu natarcia wiele oddziałów, w tym 52. Pułk Piechoty, przeszły dystans ok. 45 km- ponad wymaganą normę- lecz było to spowodowane głównie młodzieńczym zapałem żołnierzy i nadmiarem energii kumulowanej podczas tygodniowej jazdy pociągiem. Potem już nie było tak samo pięknie. Hermann Balck opisywał w pamiętniku zwyczajny dzień ponad 200 tysięcy niemieckich żołnierzy z piechoty: pobudka o 5:30, 12 km marszu bez śniadania, godzinna przerwa na śniadanie, potem do południa pokonywano kolejne 12 km. Następnie żołnierzy czekały dwie godziny odpoczynku, ale tylko wtedy, gdy żołnierze przebyli zaplanowany dystans. Do zmroku trzeba było jeszcze przejść 12-18 km.


  19. Paul Fussel nazwał okopy "światem jaskiniowców", do którego wojna przeniosła się w ostatnich dniach listopada 1914 roku. Okopy to, moim zdaniem, jedna z najbardziej charakterystycznych rzeczy z okresu IWŚ- to jest długie, nieregularne, ciągłe linie okopów ciągnące się setki kilometrów. Podczas IIWŚ niemal zupełnie zrezygnowano z budowy takich umocnień- z powodu zwiększenia "mobilności" ówczesnej wojny, która wykluczała taką wojnę pozycyjną jak podczas Wielkiej Wojny. Wracając do tematu, żołnierz z 6. Bawarskiej Dywizji Rezerwy pisał, że "transzeje naszej piechoty" były "labiryntem wydrążonych w ziemi okopów z otworami strzelniczymi, umocnieniami, zasiekami z drutu kolczastego, pułapkami minami".

    Paul Fussel pisze: "Gdyby ktoś mógł się wznieść na taką wysokość, aby objąć wzrokiem cały front, zobaczyłby szereg równoległych wykopów, biegnących 600 km przez Belgię i Francję. (...) Tylko po alianckiej stronie było ponad 19 000 kilometrów okopów. Kiedy dodamy do tego okopy państw centralnych, długość okopów wyniesie 40 000 km (...)".

    Za: "Ulubiony dowódca Hitlera" Steven Newton, str. 29

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.