Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. Hej,

    Dla miłośników rapu z Warszawy:

    -5 kwietnia w klubie Palladium (ul. złota 9) zagra OSTR o godz. 20, promując swoją najnowszą (skądinąd świetną) płytę "Ja tu tylko sprzątam". Ceny biletów ~30 pln. Zapewne tam będę ;)

    -12 kwietnia z klubie Stodoła w Warszawie zagra Sokół i Pono, którzy z kolei będą promowali również swoją najnowszą płytę "Teraz Pieniądz W Cenie". Bilety 30 pln.


  2. W USA w okresie międzywojennym przeważały tendencje izolacjonistyczne i w ogóle rozwój całej armii lądowej zaniedbano, nie tylko czołgów, koncentrując się na flocie i lotnictwie.

    Siły Pancerne powołano dopiero 10 lipca 1940 roku.

    Co do Brytyjczyków zaś to chyba powyższe stwierdzenie nie jest prawdziwe. Nie zaniechali przecież po wojnie rozwoju czołgów, a wręcz przeciwnie, zbudowali liczne ich udane modele. 6-tonowy Vickers był jednym z najbardziej rozpowszechnionych na świecie czołgów przełomu lat 20/30. To właśnie Brytyjczyk J.Fuller był jednym z teoretyków wojny błyskawicznej. W końcówce lat 30. brytyjska armia była zmotoryzowana w największym chyba stopniu w Europie a liczbą czołgów tylko nieznacznie ustępowała niemieckiej.

    Problem polegał w tym, że w armia brytyjska (i amerykańska też) wpadła w pożałowania godny zwyczaj odsuwania od dowodzenia ekspertów w dziedzinie wojsk pancernych tylko po to, żeby można było używać dywizji pancernych w ortodoksyjny sposób.

    Gdy w 1937-38 roku Liddel-Hart pełnił funkcję osobistego doradcy sekretarza stanu ds. wojny Hore Belisha, już wtedy sugerował konieczność utworzenia trzech dywizji pancernych w razie, gdyby Niemcy przełamali francuską obronę. Jak wspomina Liddel-Hart, propozycja ta została "gwałtownie odrzucona przez wojskowych szefów".

    Ilu było myślących w tak nowoczesny sposób Brytyjczyków? Fuller, Liddel-Hart, Percy Hobart, Martel i może ktoś jeszcze- w każdym razie, niewielu się ich znajdzie. Przy natłoku artylerzystów i piechociarzy, który na sam dźwięk słowa "czołg" wpadali w furię. Do nich należał m.in. Alan Brooke i Montgomery. W listopadzie 1937 r. gen. Gort spotkał się z Brookiem, który "wypowiadał się o czołgach w sposób nieprzemyślany, twierdząc, że nadają się jedynie do działań defensywnych".

    Winston Churchill w rozmowie z premierem Francji w maju 1940 roku, uspokajał Francuza, mówiąc "Pamiętam 21 marca 1918 roku. Za 5 czy 6 dni będą się musieli zatrzymać, żeby zaczekać na dostawy". To był sposób myślenia rodem z 1918 roku, sposób myślenia piechociarza, który prezentował także Montgomery i który był obecny jeszcze w latach 1944-45.

    W lutym 1944 Churchill powiedział: "Mamy zbyt wiele broni pancernej, czołgi są skończone".

    Za: "Generał Patton" Stanley Hirshson.


  3. Powinien był sobie strzelić w łeb zaraz po kapitulacji. Nawet zasłużeni dowódcy tak robili, vide płk. Dąbek, kpt. Raginis, gen. Samsonow i wielu innych. I nie dziwię się, że mu pluli pod nogi, zasłużył sobie na to. Marszałek bez honoru.

    Dziwisz się, że Paulus zdradził Hitlera, po tym, jak ten skazał go na śmierć? Bo czymże innym była jego nominacja na feldmarszałka? Bynajmniej nie była to nagroda za jego bezwarunkowe posłuszeństwo, a pragnienie Hitlera, by świeżo upieczony feldmarszałek, zgodnie z pruską tradycją, zginął śmiercią bohaterską, strzelając sobie w łeb, zamiast iść do niewoli.

    Jak widać, Paulus cenił sobie życie i widocznie miał jakiś powód, widział jakiś sens tego życia, skoro się nie zabił. Czy on nie miał do tego prawa, nie miał prawa żyć?

    Mój znajomy siedział z Paulusem w obozie jenieckim. Wszyscy Niemcy pluli Paulusowi pod nogi. Chłop miał dwa wyjścia powiesić się, albo iść na pasku ruskich.

    To bardzo ciekawe, co napisałeś. Kim był Twój znajomy w tamtym czasie? I jak on sam oceniał Paulusa i jego decyzję?

    Oto, jak dobry Bóg nagrodził honor i odwagę :arrow:

    Zazwyczaj jednak bohaterowie zostają odznaczeni pośmiertnie. ;)

    Pozdrawiam


  4. Nie będe się kłócił może to był ktoś inny, ale wydaje mi sie że sam Fey tez o tym pisze, czytałeś:

    Willa Fey'a "Panzerkampf".

    Niestety, nie. Mam za to "Caen. Droga do zwycięstwa" Alexandra McKee, w której to książce jako bohater wydarzeń bardzo często pojawia się Heinz Trautmann, radiotelegrafista Tygrysa 134 Feya.

    Jaka jest szansa, że dotrzesz w przyszłości do wspomnień Willy'ego Feya i podzielisz się z nami informacjami z nich?


  5. Np. Will Fey , musiał zniszcyć trzy tygrysy- w tym własnego bo przejazd p[rzez most grozil zawaleniem.

    Przydałby się jeszcze podany dzień i miejsce, byśmy doszli do jakiegoś wniosku, ponieważ ja mam nieco inne informacje.

    Willi Fey w walkach pod Chambois-St. Lambert z polską 1. DPanc 18 sierpnia '44 traci swój czołg- Tygrysa 134, który został uszkodzony w wyniku trafienia. Od tego dnia maszyną dowodzenia Feya jest Tygrys 001. W tym czołgu przekroczył Sekwanę pod Rouen 28 sierpnia.

    Za: Axis History Forum


  6. tylko,że głowne mosty zostały w dużej mierze zniszczone, po drugie nie mogli sobie pozwolic zeby wybierać most(owszem gdy przezucali czołgi tak, ale przy wycofywaniu nie), a przez mniejsze groziło to zawaleniem mostu.

    Nie słyszałem o żadnym przypadku w Normandii, by sprawny (tj. nieuszkodzony wcześniej w wyniku prowadzenia działań wojennych) most zawalił się pod ciężarem Tygrysa. A Ty?


  7. Mówcą Hitler był na pewno znakomitym.

    Nawet gdy był już wrakiem człowieka, w 1944 roku, dar przemawiania mu pozostał, o czym świadczy konferencja z 11 grudnia '44 w Orlim Gnieździe, na której Hitler przedstawił oficerom przygotowującym się do ofensywy w Ardenach plany operacji i referat poświęcony sensowi ataku. Wilhelm Tieke, gen. von Waldenberg i mjr. Guderian pisali po wojnie, że przemówienie zrobiło wielkie wrażenie na zebranych. Tieke pisze, że "Hitler jak zawsze umiał po mistrzowsku rozbudzić nowe nadzieje". To niesamowite, jak potrafił on oddziaływać w swoich przemówieniach nawet na słuchaczy, nawet tych, którzy w ostatnich latach wojny stracili już całkowicie wiarę w zwycięstwo. On potrafił ją obudzić w nich na nowo.


  8. Z psimi bombami zetknął się też major Hans von Luck w lecie 1941 roku:

    "Pewnego razu weszliśmy do opuszczonej wioski. Podbiegł do nas pies. Machał ogonem i łasił się. Gdy chcieliśmy go pogłaskać, wczołgał się pod samochód pancerny. Nagle usłyszeliśmy huk eksplozji. Samochód został uszkodzony, ale szczęśliwie nie zapalił się. Podbiegliśmy i odkryliśmy, że pies miał w futrze na grzbiecie ukryty ładunek wybuchowy z wytykowym zapalnikiem. Gdy pies się wczołgał, wytyk zagiął się, powodując eksplozję. Pies został wytresowany, by szukać jedzenia pod pojazdami. Niestety, musieliśmy potem strzelać do każdego psa, który chciał do nas podejść".

    Za: "Byłem dowódcą pancernym" Hans von Luck, str. 89.


  9. Tym nie mniej, wracając do tematu jak widać zgadzamy się wszyscy, że Paulus był bardzo nieudolnym dowódcą. A o to Autorowi tematu, czyli Tobie chodziło :arrow:

    Jakieś wnioski z takiej soczystej dyskusji trzeba wyciągnąć ;) Generalnie chyba się zgadzamy, że Paulus na stanowisku dowódcy 6. Armii to totalne nieporozumienie. Jednak osobiście nie uważam by był on niekompetentny- odnosił pewne sukcesy (przypominam- walki pod Charkowem w lecie 1942 roku), a przede wszystkim, jako szef sztabu 10. a później 6. Armii spisywał się znakomicie- ale właśnie- jako szef sztabu. Ciężko ocenić mi go z perspektywy bitwy stalingradzkiej, naprawdę ciężko. W gruncie rzeczy przechodził on ciężki konflikt sumienia. Pruska szkoła oficerska zrobiła swoje- wierność rozkazom, nawet najgłupszym. Jednak, co by było gdyby Paulus wydał rozkaz do przebijania się w kierunku wyłomu wybitego przez Mansteina w grudniu '42? Paulus musiał też brać pod uwagę te czynniki będące przeciwko przebijaniu się, co ja wcześniej w tej dyskusji. Mógł skapitulować wcześniej, już na początku stycznia. Ale wtedy doprowadziłby do kryzysu a może i katastrofy na całym froncie. Nagle na tego sztabowca spadła wielka odpowiedzialność, która najwyraźniej go przerastała. Ja się na razie wstrzymam od oceny tej postaci. Prawdę mówiąc, trochę mi go nawet żal.

    W wielu przypadkach jednak wysokie do samego końca. Weźmy na przykład resztki XI Korpusu gen. Streckera, który w fabryce traktorów "Barrikady" bronił się do ostatniego zołnierza jeszcze dwa dni po kapitulacji.

    Rzeczywiście, 31 stycznia skapitulowała 6. Armia (tj. Paulus oddał się do niewoli), jednak zbrojny opór trwał do 15 lutego, w niektórych przypadkach nawet do 20. Wiadomo, niemiecki żołnierz nie bez przyczyny musiał się obawiać radzieckiej niewoli, więc niektórzy postanowili walczyć do śmierci.


  10. Przepraszam :arrow:

    Nic się nie stało. ;)

    Manstein rozpoczął swoją operację 12 grudnia, dokładnie 20 dni po zamknięciu kotła. Żołnierze niemieccy jeszcze nie byli tak zmęczeni jak piszesz, Pitomnik był ciągle w ich rękach,

    Morale było już wtedy zróżnicowane, ale na ogół jeszcze wysokie. Część żołnierzy tylko załamała się na wieść o dostaniu się w okrążenie. Może posłuchajmy żołnierzy, by wyrobić sobie pewien obraz, jak żyli 20 dni po zamknięciu pierścienia okrążenia wokół Stalingradu:

    List poczty polowej ze Stalingradu, 9 grudnia 1942:

    "Jeszcze nigdy nie panował taki głód, jak akurat teraz. Zjadamy już wszystkie konie, które też padły z głodu (...). Ale jesteśmy tak głodni, że zje się wszystko, co można znaleźć. Żeby tylko szybciej wyjść z tego kotła, żeby można było znowu coś usmażyć".

    Za: "Stalingrad" Guido Knopp, str. 205

    Problemy z zaopatrzeniem zaczęły się już w pierwszych dniach operacji "Uran"- gdy Sowieci zaczęli zdobywać składy zaopatrzeniowe 6. Armii, sytuacja powoli zaczęła nabierać krytycznego wymiaru. Już 22 listopada 24. DPanc meldowała o "katastrofalnym zaopatrzeniu w paliwo", w tym samym dniu Niemcy utracili most w Kałaczu. W następnych dniach Sowieci zaczęli zacieśniać pierścień okrążenia, zdobywając kolejne składy z zapasami dla armii Paulusa. Już na początku grudnia zaczęto w kotle zmniejszać racje żywnościowe, 8 grudnia wyniosły one 200 g chleba, 200 g koniny i 75 g surowej kiełbasy, a już tydzień później zostały zmniejszone o połowę.

    Nie wiem dokładnie ile wtedy Paulus miał paliwa, ale skoro Manstein chciał żeby 6 Armia szła mu naprzeciw, to chyba jeszcze nie było tak źle.

    Już pisałem, że 6. Armia miała paliwa na 20-30 kilometrów najwyżej. Manstein zdawał sobie z tego sprawę, lecz wyrażał nadzieje: "Szansa na odzyskanie wolności. uniknięcia śmierci albo niewoli , dałaby zapewne wojsku zdolność dokonania tego, co wydaje się niemożliwe". Nie oczekujmy jednak od żołnierzy niemożliwego. Zważ na to, że 6. Armia musiała by się poruszać na piechotę. Większość pojazdów była już unieruchomiona (usterki techniczne, brak mechaników i kierowców- zarządzenie Hitlera, by każdego żołnierza rzucić do walki o Stalingrad), konie pozdychały i zostały zjedzone, wokół silne zgrupowania radzieckie i zabójcza pogoda. To byłaby rzeź.

    Tak więc rację ma chyba riv porównując kocioł do Demiańska czy Czerkass.

    Nie mogę się z tym zgodzić z tego względu, że pomiędzy kotłem Stalingradzkim i Diemiańskim istnieją za duże różnice.

    Był już skłonny podjąć decyzję o przebijaniu, ale wtedy pojawił się właśnie Goering z pomysłem swojego mostu powietrznego. To przesądziło w głównej mierze o decyzji Hitlera, a co za tym idzie, Paulusa.

    Jednak w sztabie Paulusa było dość oficerów, którzy byli zdania, że jedyną szansą dla 6. Armii jest natychmiastowe przebijanie się. Ci sami oficerowie nie wierzyli w utworzenie sprawnego kanału powietrznego nad Stalingradem- a najbardziej decyzje fuhrera i obietnice Goeringa krytykował von Seydlitz-Kurzbach, dowódca LI Korpusu.

    Co nie usprawiedliwia Paulusa, bo już pierwsze 3 dni mostu pokazały jego niewydolność.

    Bo to nie był Diemiańsk! Tu nie było warunków do zaopatrywania tak dużych sił i utrzymywania ich przy życiu. Tylko raz, 7 grudnia '42 udało się dostarczyć 282 tony zaopatrzenia, co stanowiło rekord. Z reguły jednak nie udawało się spełnić tych norm, a wymagane 350 ton nie docierało w ciągu jednego dnia, a tygodnia.

    Pozdrawiam


  11. francuskiej- 33. ''Charlemagne''

    Co do "Charlemagne"- w Berlinie walczył batalion szturmowy SS "Charlemagne" liczący jakichś 800 żołnierzy i oficerów, walczył w obronie Kancelarii Rzeszy do 2 maja '45. Za męstwo okazane w tych walkach trzech Francuzów zostało odznaczonych Krzyżem Rycerskim.


  12. Czy wiecie może, jaki był skład załogi Berlina?

    Załoga z pewnością była narodowości niemieckiej. 8) :]

    Nie tak z całą pewnością. Berlina bronili też Azjaci z Legionu Turkiestańskiego i holendersko-belgijska 11. DGPanc SS "Nordland".

    I Narya, prosiłbym, by Twoje posty były związane w jakimś stopniu z tematem. Bo ten powyższy powinien wylecieć jako spam.


  13. Czołgi były jednym najważniejszych elementów sukcesu

    Czy to przypadkiem nie wtedy doszło do bitwy pod Villers-Cotterets, kiedy to, chyba po raz pierwszy w historii, przeprowadzono atak połączonych rodzajów wojsk z użyciem tak dużej liczby czołgów: "Nieprzyjaciel zaatakował wielkimi siłami, wspieranymi przez czołgi i nisko latające samoloty"- wg. dziennika wojennego grupy armii Rupprechta.

    (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera" S. Newton, str. 38)

    Wtedy tylko dywizyjna i korpuśna artyleria 7. Armii zapobiegła prawdziwej klęsce.

    upadło morale niemieckiego żołnierza,

    Z tego co czytałem, morale Niemców upadło już przed ich ostatnią ofensywą pod Reims z lipca 1918. Posłużę się tu relacją kpt. Sulzbacha z 63. Pułku Artylerii Polowej (9. DP): "Nie ma w nas takiego ducha, jak 21 marca albo 27 maja". (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera", str. 35).

    Mogę zdradzić że pracuję obecnie nad monografią tej bitwy ;)

    Moje gratulacje! Jeśli mogę spytać, jak idą prace?


  14. W ramach wstępu- Okinawa posiadała duże znaczenie strategiczne, nazywano ją "bramą na południe" lub japońskim wałem ochronnym. Innymi słowy, stanowiła bazę logistyczną, zaplecze do inwazji na wyspy japońskie. Decyzja o obronie wyspy została podjęta w lecie 1944 roku, gdy stało się jasne, że Okinawa w niedługim czasie będzie zagrożona przez Amerykanów. Dowództwo nad garnizonem broniącym wyspy powierzono gen. Ushijimie, który dowodził teraz 32. Armią, 80 tys. żołnierzy, w większości słabo wyszkolonych i uzbrojonych (w tym 15 tys. Koreańczyków- z oczywistych względów z małym zapałem bojowych- i 25 tys. przymusowo zaciągniętej milicji- która również nie była poważną siłą). Wojska te miały zatrzymać i związać na jak najdłuższy czas Amerykanów, dając cenny czas na przygotowanie do obrony wysp japońskich. Biorąc pod uwagę siły japońskie i zmierzające ku nim amerykańskie, było to po prostu masowe samobójstwo Japończyków.

    Siły amerykańskie biorące udział w bitwie to 10. Armia gen. Bucknera- na początku operacji to 180 tys. żołnierzy rozrosło się do 550 tys. biorących pod sam koniec udział w operacji.

    Pomimo tak olbrzymiej dysproporcji sił, Okinawa była miejscem ostatniej, największej i jednej z najkrwawszych bitew na Pacyfiku.

    Z czym mi się kojarzy bitwa o Okinawę? Z kamikadze! Bitwa o Okinawę była chyba największą bitwą tych pilotów-samobójców. 1900 kamikadze zabiło się, zatapiając 34 okręty amerykańskie i uszkadzając 164.


  15. Tylko, że Manstein prowadził swoją operację w grudniu 1942.

    Na grudzień siły oblegające Stalingrad prezentowały się tak samo.

    Po drugie, jak słusznie zauważyłeś, armie sowieckie "osaczały" wojska Paulusa, więc to nie oznacza, że wszystkie 7 armii stały na drodze pomiędzy 6 Armią a Mansteinem.

    A czy ja coś takiego zasugerowałem? ;) Mi chodziło raczej o to, że nagle wykonany odwrót przemęczonych żołnierzy Paulusa stworzyłby bardzo dobrą okazję radzieckim armiom oblegającym miasto do zaatakowania Niemców w chwili, gdy byli całkiem wystawieni na ciosy. Chyba nie wyobrażasz sobie, że Rosjanie by patrzyli na odwrót 6. Armii z założonymi rękami?

    Podobna sytuacja była w kotle czerkaskim czy demajańskim a jednak postawa dowódców uratowała żołnierzy( oczywiście, że nie wszystkich).

    Jeśli się przyjrzymy, nie taka podobna. Dajmy na to kocioł diemiański- grudzień '41-marzec '42. Mógł się on utrzymywać, ponieważ działał sprawnie kanał powietrzny, zdolny zaopatrywać zgodnie z zapotrzebowaniem tych 100 tysięcy żołnierzy i były warunki do stworzenia takiego połączenia, w przeciwieństwie do Stalingradu. W kotle diemiański żołnierze nie chodzili resztkami sił wygłodniali a ciepłe ubrania zimowe docierały. Kto miał się wyrywać ze Stalingradu? Ci żołnierze co gonili już resztkami sił, nie byli w stanie chodzić a spusty karabinów maszynowych przywiązywali sobie do palców- ponieważ byli za słabi, by móc normalnie strzelać? To, że podczas Fall Blau 6. Armia pokonywała dziennie 30-40 kilometrów, w lecie, gdy żołnierze byli najedzeni, w pełni wypoczęci, to nie znaczy, że w grudniu '42 udałoby się to powtórzyć ze skrajnie wymęczonymi żołnierzami, których dotykał brak paliwa do pojazdów i amunicji.

    Żołnierze nie mogli narzekać na brak amunicji czy paliwa. W przeciwieństwie do Stalingradu. Poza tym, zauważ, że pod diemiańskiem odległość kotła od frontu wynosiła tylko ok. 35-40 kilometrów, w przypadku Stalingradu natomiast- 120 km.


  16. troche mnie martwi fakt ze nie moge ich przeczytac po polsku...

    Po polsku dostaniesz właśnie "Drogę do odwagi" i "Somalię 1992-95" Kucharskiego (na Alledrogo), która to książeczka opisuje całość operacji UN w Somalii- UNOSOM I i UNOSOM II.

    faworytem zostaje polecany przez Ciebie BHD i jego kupie pierwszego

    Zdecydowanie polecam. To wydatek rzędu 20-30 złotych + koszty przesyłki. Ja też nie jestem orłem z angielskiego, a przy pomocy słownika całkiem sprawnie sobie radzę z czytaniem tej książki. Dla chcącego nic trudnego, a przy tym to znakomita lekcja angielskiego! :wink:

    btw: wiecie gdzie mozna dostac film BHD w najlepszej jakosci? nie koniecznie chodzi mi o sklep...

    http://www.kolekcjafilmowa.pl/wojna/index.html

    Teraz właśnie w tej serii za śmieszne pieniądze (10 pln) można kupić BHD. Może być ciężko to dostać w normalnych sklepach- więc radzę odwiedzić Empik lub jakiś inny salon prasowy.

    Pozdrawiam


  17. (zwłaszcza pouczająca była "lekcja pod Amiens")

    Mógłbyś przypomnieć tą bitwę i jaką rolę odegrały w niej czołgi?

    i wykorzystali te doświadczenia przy późniejszych pracach nad doktryną Blitzkriegu w której czołg był jednym z najważniejszych elementów.

    Wprost przeciwnie do Amerykanów i Brytyjczyków, którzy z IWŚ nie wyciągnęli żadnych wniosków apropos czołgów i całkowicie zlekceważyli ten rodzaj broni.


  18. "–Panowie, ale to jest jakaś pomyłka!

    –Pomyłka... moja żona miała na drugie Pomyłka! Zabierać go!"

    "Popierdółka! Saaam jesteś, popierdółka!"

    "Co ty myślisz, cwaniaczku?! że z piątego przykazania możesz sobie zrobić spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością?!"

    Czyli po prostu Kiler :wink:


  19. Poza tym "Somalia 1992-95" Piotra Kucharskiego i "The Battle of Mogadishu: First Hand Accounts From the Men of Task Force Ranger" Dana Schillinga i Matta Eversmanna. Jest jeszcze "Mogadishu!: Heroism and Tragedy" Kenta DeLonga, jednak jej oceny na Amazonie wahają się od jednej do sześciu gwiazdek. Co do wymienionych przez Ciebie książek:

    1)"In the company of heroes" nie czytałem, głównie z tego względu, że książka ta jest trudno dostępna w Polsce ("BHD" Bowdena jest jeszcze dość popularne na Alledrogo), jednak poniżej przedstawiam fragment tej książki w pdfie, akurat ten ciekawy, w którym Durant wspomina odsiecz Gordona i Shugarta:

    http://www.amazon.com/gp/reader/0451219937...%3D#reader-link

    2)"Black Hawk Down" Bowdena- to po prostu klasyk, pozycja typu "must have" jeśli interesuje Cię bitwa o Mogadiszu z października 1993. Książka jest po prostu genialna, przedstawia bitwę ze wszystkich stron i daje dużo pełniejszy obraz niż ten, który wyłania się z filmu. Jeśli znasz dobrze angielski, bierz bez wahania, bo jednak książkę się dość trudno czyta.

    3)"Droga do odwagi" Strueckera- czytałem. To wspomnienia sierżanta Strueckera, który dowodził kolumną łazików wydzieloną z konwoju McKnighta. Wspomnienia te to opis całego życia Strueckera, które jednak nie zawsze było tak "ciekawe" i "emocjonujące" jak jego udział w bitwie o Mogadiszu. Generalnie rozdziały poświęcone tej bitwie są najlepsze i to dla nich kupuje się tą książkę- pojawia się w nich kilka szczegółów i sprostowań, o których nie napisał Bowden. Książka dobra, jednak jako uzupełnienie do "BHD" Bowdena. Trochę męczy że autor przez całą książkę pisze o Bogu, modłach i wierze- w końcu summa summarum został kapelanem rangersów i całkowicie oddał się wierze- jego przemiany też są szczegółowo opisane i nie porywają już tak, jak opisy bitwy. :wink:


  20. Uderzenie 6 Armii mogłoby osłabić sowiecką obronę versus Mansteinowi, więc ten znowuż mógłby posunąć się dalej. Przy odrobinie szczęścia mogło się udać. Sowieci nie wiedzieli ile Paulus ma paliwa.

    Prawdę mówiąc wątpię w to. W styczniu 1943 roku 6. Armię osaczały: 24. Armia, 65. Armia, 21. Armia, 57. Armia, 64. Armia, 62. Armia i 66. Armia- to były wystarczające siły, jak uważam, zdolne powstrzymać osłabionych, wycieńczonych do granic możliwości żołnierzy Paulusa bez osłabiania nacisku na 4. Armię Pancerną.

    Nie wiem, czy Sowieci zdawali sobie sprawę z problemów paliwowych 6. Armii, ale na pewno wiedzieli jak bardzo przemęczeni są żołnierze, jak wielki głód im doskwiera i jakie mają problemy z zaopatrzeniem. A wątpię, by się biernie przyglądali jak 6. Armia ucieka w stronę własnych wojsk. :wink:

    Pozdrawiam

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.