Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. Konczy film wypowiedz wspolczesnej burdelmamy, owczesnej dziewczyny pracujacej: 'Niemcy to byli gentelmeni. Nie to co Amerykanie'.

    To bardzo ciekawe, co piszesz. Z reguły, czytając wspomnienia cywilów zarówno francuskich, jak i włoskich, spotykałem się z bardzo pochlebnymi opiniami na ich temat. Z reguły pojawiały się takie stwierdzenia, że Amerykanie (z oddziałów frontowych) są bardzo mili, przyjaźnie nastawieni do ludności cywilnej, a przede wszystkim- hojni. Amerykański szeregowy podczas IIWŚ dostawał najwyższy żołd spośród wszystkich żołnierzy alianckich, co też przełożyło się na niesnaski brytyjsko-amerykańskie podczas ich pobytu na Wyspach Brytyjskich przed inwazją. Mając dużo pieniędzy, Amerykanie nie szczędzili ich na handlu z ludnością cywilną wyzwalanych terenów i wszelkich usługach oferowanych przez nią.

    Chyba, że chodzi o oddziały tyłowe, to już inna bajka. Ale to nawet amerykańscy żołnierze frontowi odnosili się do nich z antypatią.


  2. W takim przypadku, jeśli jest taka dysproporcja sił i środków, to wybacz, ale alianci byli idiotami.

    Ciężko się nie zgodzić z takim stwierdzeniem. Generał A. F. Harding, ówczesny szef sztabu gen. Alexandra, powiedział o tej kampanii: "Niektórzy uważali, że ta kampania w ogóle nie powinna była się rozpocząć. Inni uważali, że należało ją w pewnym momencie wstrzymać. Jeszcze innym zależało na przejęciu różnych zasobów, typu wojska, materiel [z francuskiego, przyp. mch90] i tak dalej. Prowadziło to czasami do niepewności i nieporozumień. To wszystko złożyło się na sytuację, która bardzo poważnie zwiększyła problemy i trudności, na jakie natykał się generał Alexander, prowadząc tę kampanię".

    Kampania włoska to szereg błędów i pomyłek, począwszy od takich, jak zbombardowanie klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, przez niemalże zakończoną porażką operację pod Salerno, nieudany desant na tyłach niemieckich pod Anzi-Nettuno, po karygodne błędy gen. Clarka, d-cę 5. Armii, który ze względu na osobiste ambicje i anglofobię (chciał jako pierwszy wjechać do Rzymu) 25 maja 1944 zmienił kierunek natarcia 5. Armii tak, że z misternie zaplanowanego okrążenia uciekła niemiecka 10. Armia, co było równoznaczne z wydłużeniem kampanii włoskiej. Sytuacji nie poprawiał fakt, że Włochy były traktowane drugorzędnie i często, w trudnych momentach, jak w lipcu 1944, zabierano wojskom Alexandra jednostki desantowe, siedem doświadczonych dywizji i dużą liczbę samolotów.

    Powolny marsz aliantów na włoskim bucie potęgowała zaciekła niemiecka obrona, pogoda i trudne warunki terenowe.

    W takim razie, najlepszym dowódcą niemieckim był Kesselring

    Który też nie ustrzegł się błędów, ale jego postawa podczas kampanii włoskiej może budzić podziw. To, w jaki sposób prowadził obronę Włoch i fortyfikował Półwysep Apeniński było jego wielkim osiągnięciem. Ale do rozmowy o nim zapraszam do odpowiedniego tematu:

    http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?p=63898#63898 :P


  3. 8 września 1943 roku, w dniu alianckiej inwazji pod Salerno we Włoszech rząd włoski pod przywództwem marszałka Pietro Badoglio w wyniku tajnych porozumień z Eisenhowerem orzekł kapitulację wojsk włoskich i przejście na stronę państw Sprzymierzonych. Duce zostaje aresztowany i osadzony w więzieniu, w tajemnicy przed Niemcami. Tym samym 3 miliony żołnierzy włoskich rozsianych we Włoszech, na Bałkanach i wyspach greckich zostało rozdartych pomiędzy aliantów a Niemców. Jestem ciekaw, co sądzicie o tym wydarzeniu? Jakie były jego konsekwencje dla obu stron konfliktu? Jak oceniacie zachowanie się Włochów i ich nowego kierownictwa?

    Zapraszam do dyskusji. :P

    Pozdrawiam


  4. A mógłbyś jeszcze podać ilość ludzi i sprzętu. Może być Pi razy oko. Będę miał wtedy jasność co do sił z obydwu stron.

    Jeśli chodzi o stany liczbowe sił obu stron, to przedstawiały się one następująco:

    Niemieckie 10. i 14. Armia (ta druga walczyła pod Anzio) liczyły łącznie 158 805 ludzi, podczas gdy Alexander miał pod swoimi rozkazami we Włoszech 602 618 żołnierzy alianckich, w tym 253 859 Brytyjczyków, 231 306 Amerykanów, 71 828 Francuzów i 45 626 Polaków. Mimo, że w nadchodzących bitwach wzięła udział tylko niewielka część tych sił, Alexander dysponował trzykrotną przewagą liczebną na głównym kierunku działania, która jego zdaniem była konieczna do zwycięstwa. Jeśli uwzględnić lotnictwo i odwody, to w operacji "Diadem" uczestniczyło prawie 1 milion żołnierzy. Dodatkowo wzdłuż tego 20-milowego frontu Alexander zgromadził ponad 1600 dział i 2000 czołgów, po czym, cytując Nelsona, powiedział: "Samą liczbą można unicestwić". Niemcy w tym czasie- niespełna 450 czołgów, wiele niesprawnych.

    Za: "Piekło Italii" J. Holland, str. 55; "Monte Cassino" Matthew Parker, str. 306.

    To co podałeś mówi tylko o WJ.

    Wystarczy powiedzieć, że przewaga w powietrzu aliantów była tak miażdżąca, że niemieckie armie miały uniemożliwiony wszelki ruch za dnia. W maju 1944 gen. Ira Eaker, d-ca sojuszniczy sił powietrznych w basenie Morza Śródziemnego miał do dyspozycji 3960 samolotów, a jego przeciwnik, feldmarszałek von Richthofen, niewiele ponad 300. Jednak jak pisałem we wcześniejszym poście- natura walk we Włoszech sprawiała, że wynik bitwy nie zależał od potęgi lotnictwa czy artylerii, a od zwykłej piechoty.

    A dywizja aliancka, dywizji niemieckiej nie są równe,

    Do tego podejrzewam że to Niemcy mieli większe problemy z uzupełnieniami.

    Naturalnie! Ten motyw przewija się w większości wspomnień niemieckich żołnierzy walczących pod Cassino i w innych miejscach we Włoszech. Alianci b. dużą wagę przykładali do utrudnienia zaopatrywania Grupy Armii "C" Kesselringa we Włoszech- operacja powietrzna, polegająca na bombardowaniu szlaków zaopatrzeniowych Niemców nosiła kryptonim "Strangle". Rezultaty tej operacji były bardzo obiecujące. Na pocz. kwietnia 1944 GA Kesselringa otrzymywała tylko 1357 ton zaopatrzenia dziennie, choć potrzebowała co najmniej 2261 ton. Były trzy główne szlaki zaopatrzeniowe Niemców: zachodni, środkowy i wschodni. Od 22 marca szlak wschodni stał się niemal całkowicie nieprzejezdny, a znaczne odcinki dwóch pozostałych były również prawie bez przerwy zablokowane. Pod koniec kwietnia 1944 szlak środkowy został przerwany w 69 miejscach, a pod koniec pierwszego tygodnia maja- w kolejnych 155. Liczby powinny kształtować pewien obraz tego, co się tam działo.

    Za: "Piekło Italii" James Holland, str. 96-103.

    Zaś co do alianckiej przewagi sprzętowej, wymowna jest rozmowa pomiędzy niemieckim jeńcem a amerykańskim strażnikiem, z okresu IV bitwy o Monte Cassino. Amerykanin spytał Niemca wziętego do niewoli: "Jeśli jesteś taki twardy, to dlaczego ty jesteś w niewoli, a ja cię pilnuję?", na co ten odpowiedział, jak to dowodził baterią 88-emek, strzelającą ciągle do amerykańskich czołgów. "W końcu- wyjaśnił Niemiec- zabrakło nam amunicji, a Amerykanom nie zabrakło czołgów".

    Za: "Monte Cassino" Matthew Parker, str. 373.

    A poza tym, dzięki za wysiłek, który włożyłeś w wyjaśnienia. ;)

    Nie ma sprawy, dzięki, że ruszyłeś ten temat. :P Może go jeszcze pociągniemy? :)


  5. W czerwcu 1944 roku, po bitwie o Linię Gustawa i Monte Cassino, do II Korpusu gen. Andersa, dokładniej do 12. Pułku Ułanów Podolskich przyłączyła się amerykańska korespondentka wojenna Martha Gellhorn, mając nadzieję na zyskanie dobrego materiału na reportaż do magazynu "Collier's" (pisał w nim Hemingway również jako korespondent wojenny podczas IIWŚ). Martha dołączyła do 2. Szwadronu zbliżającego się do Ankony. Z Polakami dogadywała się mieszaniną angielskiego, francuskiego i niemieckiego, a głównym tematem jej rozmów z żołnierzami była Rosja, nieraz wysłuchując dramatycznych historii losów żołnierzy polskich i ich rodzin. Pisała: "Pomyślałam sobie, że żaden Amerykanin nie ma prawa pouczać Polaków ani ich pocieszać, bo nigdy nie otarliśmy się nawet o takie cierpienie".

    Jej artykuł nie ukazał się w "Collier's" ze względu, że był zbyt krytyczny wobec ZSRR.

    Gdy we wrześniu 1944 roku d-ca 8. Armii gen. Leese dostał awans na dowódcę 11. GA w Indiach, spotkał się z gen. Andersem, a po wojnie pisał w swoich wspomnieniach: "Z żalem rozstawałem się z Korpusem Polskim. Byłem bardzo dumny, że los zetknął mnie z tymi żołnierzami, a szczególnym smutkiem napełniło mnie rozstanie z generałem Andersem, z którym blisko się zaprzyjaźniłem".

    Za: "Piekło Italii" James Holland


  6. Bardzo ciekawym wątkiem, godnym poruszenia, jest kwestia włoskich cywili na Półwyspie Apenińskim i ich kontaktach z afrykańskimi żołnierzami Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Chodzi tu o Marokańczyków i Goumiers (żołnierze pochodzących z plemion berberyjskich, zamieszkujących góry Atlas). Budzili oni podziw za ich sprawowanie się na polu walki, ale i trwogę, z powodu ich okrucieństwa i bezwzględności, nawet w stosunkach z cywilami. Łupili oni co niemiara. Łupili i gwałcili. Ocenia się (wg. oficjalnych danych, nie wiadomo, na ile są one zaniżone), że liczba gwałtów dokonanych przez tych żołnierzy podczas ich "tournee" we Włoszech wynosi powyżej 3100 obywateli Włoch- dzieci, kobiet, starców a nawet mężczyzn.

    Norman Lewis, oficer brytyjskiego wywiadu z 312. Jednostki Polowej Służby Bezpieczeństwa w Neapolu pisał o skutkach tych masowych gwałtów. Słyszał on, że "dla Marokańczyków było normalne, iż dwóch z nich gwałci jednocześnie jedną kobietę (...)". Pisał dalej: "Zetknąłem się z brutalną rzeczywistością, jaka kazała mieszkankom macedońskich wiosek rzucać się ze skały, żeby nie wpaść w ręce nadciągających Turków. Czekałby ich los gorszy od śmierci".

    Jedna dziewczyna, Angela z Frondi, która cudem uniknęła tego piekła, tak opisuje to, co widziała:

    "Zachowywali się jak zwierzęta. Właściwie to gorzej niż zwierzęta- pięciu czy sześciu wyżywało się na jednej kobiecie, robili to jeden po drugim. (...) Zachowywali się jak wcielone diabły. Gdzie się pojawili, rozpętywało się piekło. Gwałcili nawet mężczyzn i staruszki".

    SCAO (Biuro Wyższego Oficera do spraw Cywilnych) zupełnie się nie przejęło wyczynami oddziałów kolonialnych. Wszyscy, oficerowie brytyjscy, amerykańscy, francuscy, patrzyli na to przez palce. Jak wyjaśnił jeden z oficerów francuskich, Marokańczyków zwerbowano "na mocy umowy, która dawała im prawo do grabieży".

    Za: "Piekło Italii. Kampania włoska 1944-45: od Monte Cassino do kapitulacji" James Holland, str. 166-168.


  7. Jak byś mógł przedstawić siły Niemców i Aliantów powiedzmy w maju 1944 roku.

    Takie skrócone OdB sił na froncie włoskim w maju '44, przed operacją "Diadem", czyli czwartą bitwą o Linię Gustawa. Wojska alianckie:

    8. Armia:

    13. Korpus Armijny (Brytyjski):

    4. Dywizja Piechoty

    6. Dywizja Pancerna

    8. Dywizja Indyjska

    1. Korpus Armijny (Kanadyjski):

    1. Dywizja Piechoty

    5. Dywizja Pancerna

    2. Korpus Armijny (Polski):

    3. Dywizja Strzelców Karpackich

    5. Kresowa Dywizja Piechoty

    2. Brygada Pancerna

    6. Południowoafrykańska Dywizja Pancerna (w rezerwie)

    5. Armia:

    2. Korpus Armijny (Amerykański):

    85. Dywizja Piechoty

    88. Dywizja Piechoty

    Francuski Korpus Ekspedycyjny:

    2. Marokańska Dywizja Piechoty

    3. Algierska Dywizja Piechoty

    1. Dywizja de Marche

    4. Marokańska Dywizja Górska

    Goumiers (3 tabory- tj. nasze brygady)

    Niemcy:

    10. Armia:

    14. Korpus Pancerny:

    71. Dywizja Piechoty

    94. Dywizja Piechoty

    29. Dywizja Grenadierów Pancernych (od 21 maja)

    90. Dywizja Grenadierów Pancernych (od 14 maja)

    305. Dywizja Piechoty (od 21 maja)

    334. Dywizja Piechoty (od 26 maja)

    26. Dywizja Grenadierów Pancernych (od 18 maja)

    51. Korpus Górski:

    44. Dywizja Piechoty

    15. Dywizja Grenadierów Pancernych

    5. Dywizja Górska

    1. Dywizja Strzelców Spadochronowych

    114. Dywizja Jäger

    Za: "Monte Cassino. Opowieść o najbardziej zaciętej bitwie II wojny światowej" Matthew Parker.

    Churchill chciał walczyć z Niemcami wszędzie, więc stąd front we Włoszech.

    Tak poniekąd mogę się z tym zgodzić. Front włoski był kompromisem pomiędzy Brytyjczykami a Amerykanami. Churchill chciał uderzać w "miękkie podbrzusze Europy", czyli na Bałkanach, z kolei Roosvelt nalegał na inwazję na Francję.

    Nie był on może specjalnie ważny,

    Swoją wagę miał. Przed inwazją w Normandii front włoski odciągnął z Francji znaczne siły niemieckie a i później był zawsze dodatkowym obciążeniem dla III Rzeszy, która musiała walczyć na trzech, a nie dwóch frontach. Zresztą, w podobny sposób myśleli Niemcy, Kesselring i von Vietinghoff- front włoski odciągał znaczne siły alianckie z frontu zachodniego. I jedno i drugie było prawdą.

    Dodatkowo front włoski był dla aliantów bardzo ważnym poligonem doświadczalnym. To tu ćwiczono sposoby prowadzenia wojny, przeprowadzania desantów (Salerno, Anzio, Sycylia) i wyciągano z tego wnioski i lekcje, tak potrzebne do utworzenia II frontu i ostatecznego pokonania Niemców na Zachodzie.

    ale toczyły się tak krwawe walki.

    Były to bardzo ciężkie i zaciekłe zmagania dla obu stron. Ciężki pochód aliantów na włoskim bucie można wytłumaczyć bardzo trudnymi warunkami terenowymi (góry, góry, jeszcze raz góry), które niwelowały aliancką przewagę liczebną i materiałową, skazując na działania przede wszystkim piechotę. Również fatalne, moim zdaniem, dowodzenie aliantów na tym teatrze działań, oraz, dla odmiany, bardzo dobre dowództwo niemieckie spowodowały tą trudną, 20-miesięczną kampanię.

    Jeden z niemieckich żołnierzy, wzięty do niewoli podczas IV bitwy o Monte Cassino powiedział przesłuchującemu go alianckiemu oficerowi: "Byłem pod Stalingradem i nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał wycierpieć więcej".

    W. H. Prescott z kolei pisał po latach:

    "Ci, którzy zajmowali niżej położony teren, stali po kolana w błocie i wodzie, ponieważ obfite opady deszczu i wylanie rzeki Garigliano zamieniło cały rejon w jedno wielkie trzęsawisko (...). Ci, którzy zajmowali wyżej położone tereny, byli w niewiele lepszej sytuacji. Nawałnice zacinającego śniegu i deszczu, które szalały bez przerwy przez kilka tygodni, wciskały się w każdą szczelinę cienkich namiotów i paskudnych nor, pokrytych jedynie gałęziami drzew, co zapewniało prowizoryczne schronienie żołnierzom"- pisał o I bitwie o Monte Cassino.

    Za: "Monte Cassino" Matthew Parker.


  8. Jestem ciekaw jak oceniacie dokonania feldmarszałka Kesselringa "Uśmiechniętego Alberta", jaki to zyskał przydomek? Przypomnę- Kesselring był feldmarszałkiem Luftwaffe, który dowodził częścią sił powietrznych nad Polską w '39, nad Francją i krajami Beneluksu, odznaczył się w bitwie o Wielką Brytanię i podczas operacji "Barbarossa", przyczyniając się do unicestwienia lotnictwa Armii Czerwonej. Prawdziwą sławę zyskał dopiero jako głównodowodzący śródziemnomorskiego TDW i obrońca włoskiego buta- którego od września 1943 bronił z uporem, walczył o każdy metr. Pod koniec wojny został przeniesiony na stanowisko OB West.


  9. Dresiarz - Paker, kozak, łysy z łańcuchem, jego hobby to bicie słabszych, kradzieże, zastraszenia, stręczycielstwo. Jeździ czarnym BMW zwykle "tjuningowanym", jego IQ w przybliżeniu wynosi 80. Chodzi na siłownię gdzie rozwija swoje muły, pomagają mu w tym sterydy, handluje piratami na stadionie.

    Niekoniecznie. Dla mnie "dresiarz" to mentalność, sposób myślenia- szybki pieniądz, plastikowe panienki po ostrym liftingu, wieczne awantury, wóda, koks, dz**wki, bardzo ograniczony słownik i tak dalej. Jest kozakiem i często podnosi rękę na drugiego człowieka bez żadnego powodu.


  10. Jeszcze coś o 92. DP "Buffalo". Co ciekawego, gen. Clarkowi bardzo zależało na sukcesach dywizji i zalecił hojne nagradzanie żołnierzy medalami w celu podniesienia ducha bojowego, jednak mimo dobrej postawy 370. PP podczas przeprawy przez Arno i wyzwalania Pizy, dywizja nie zdołała osiągnąć dość łatwych celów w Górach Apuańskich i dolinie Serchio na południe od Massy. Jako powód tych niespecjalnych osiągnięć przyjmuje się brak doświadczenia (szczególnie oficerów i podoficerów), ale też inne czynniki- jak powiedziano wcześniej, wszystkie stanowiska oficerskie, poza najniższymi, powierzono białym z południowych Stanów Zjednoczonych, gdzie jeszcze 80 lat po zniesieni niewolnictwa panował powszechny i zinstytucjonalizowany rasizm.

    Co więcej, dowódca 92. DP, gen. Ned Almond, był rasistą. Jeden z jego ludzi, czarnoskóry żołnierz Albert Burke, który często się z nim stykał, pracując w sztabie dywizji mówił: "W ogóle nie lubił czarnych. Szczerze mówiąc, zawsze uważałem go za złego człowieka".

    A oto fragment przemowy Almonda do wchodzącej dopiero co do walki dywizji: "Wasze murzyńskie gazety uznały, że jesteście gotowi, aby was tu przysłać. A ja dopilnuję, żebyście mieli swój udział w stratach".

    Inną przyczyną niepowodzeń 92. DP był sposób, w jaki wykorzystywano czarnoskórych żołnierzy: "Posyłają do boju kompanię piechoty, której żołnierze mają ze sobą bardzo niewielkie przeszkolenie, nie brali wcześniej udziału w walkach, nie wiedzą, gdzie są. To tak, jakby wziąć gości z ulicy, skierować ich tam i powiedzieć: macie utrzymać tą pozycję".

    Za: "Piekło Italii. Kampania włoska 1944-45: od Monte Cassino do kapitulacji" James Holland.


  11. Niewyjaśnione do dziś wydarzenie mające miejsce 25 lutego 1942.

    Spotkałem się z wersją, że pierwszy w historii nalot na Stany Zjednoczone został przeprowadzony 9 września 1942 roku, dokonany przez wodnosamolot Kugisho E14Y1, startujący z okrętu podwodnego I-25. Japońska maszyna zrzuciła bomby zapalające na obszary Oregonu. 29 września 1942 nalot został powtórzony po raz drugi- i ostatni.

    Japończycy wysłali "balony ognia" – bomby podczepione do balonów, aby zbombardowały miasto.

    W walce z tymi pożarami brali udział murzyni z 555. Batalionu Piechoty Spadochronowej "Triple Nickle".


  12. W armii amrykańskiej tylko 1 żołnierz został rozstrzelany za tchórzostwo lub odmowę wykonania rozkazu, był to szer. Slovik.

    Rozstrzelany 31 stycznia 1945 roku. Sprawa Slovika ma szerszy kontekst- jego proces rozpoczął się 11 listopada 1944, w okresie najgorętszych walk o Wał Zachodni, kiedy dezercja po raz pierwszy stała się poważnym problemem dla SHAEF. Naczelne dowództwo chciało kogoś przykładnie ukarać a Slovik pasował jak ulał. Co ciekawe, sprawa tego jedynego amerykańskiego żołnierza rozstrzelanego za tchórzostwo wywołała całą falę komentarzy i protestów w kraju.


  13. Otóż ponoć jeden z wyższych dowódców alianckich (nazwiska nie pomnę), miał zapisać w swoich wspomnieniach, że ludność miejscowa (fragment odnosił się do Francuzów), wcale nie witała aliantów z jakimś szczególnym entuzjazmem.

    To ma potwierdzenie w faktach. Żołnierze alianccy trafiali na cywilów francuskich raz witany gorącymi oklaskami z faktu wyzwolenia, innym razem na ludność nie okazujących im żadnego entuzjazmu, innym razem na tych, działających na szkodę aliantów. Powody były raczej podobne- obecność aliantów powodowała znaczne pogorszenie warunków ich bytowania. Niech tylko wspomnę o słynnych bombardowaniach Caen, zgotowanych Francuzom przez RAF.

    Inne przykłady:

    "Zupełnie naturalnym skutkiem naszej obecności było ograniczenie ruchu- zarówno pieszego, rowerowego, jak i wozów konnych- a to im się nie podobało [cywilom]. Powiedzieli nam, nie przebierając w słowach, że nawet w trakcie okupacji hitlerowskiego mieli więcej swobody. (...) Wtedy właśnie spostrzegliśmy, że jesteśmy zdecydowanie nielubiani. Jeszcze bardziej rozczarowali się z nami, gdy wyszło na jaw, że nie będziemy z nimi handlować. (...) Powtarzali, że prowadzili taki handel z okupantem i przynosiło im to nawet niezłe zyski. (...) Często słyszeliśmy, jak nazywają Kanadyjczyków dzikusami, północnoamerykańskimi Indianami, traperami, buszmenami, prostakami z północy i tak dalej"- wspomina sierżant Leo Gariepy, kanadyjski 6. Pułk Pancerny.

    "Niektórzy wieśniacy byli rozgoryczeni, bo pola zostały zaminowane przez nazistów, a my nie oczyściliśmy ich natychmiast"- Patrick Walsh, pułk de la Chaudiere.

    Sierżant Gariepy był też w sytuacji, kiedy normandzki ksiądz szpiegował pozycje kanadyjskie dla Niemców.

    Francuzi przed inwazją z reguły bardzo dobrze żyli z Niemcami, co potwierdzają wspomnienia pana Cassigneuela:

    "Nasi Niemcy byli w porządku. Nie mieliśmy z nimi żadnych problemów. Mieliśmy w gospodarstwie konie i oni też je mieli. Wielu Niemców było rolnikami, byliśmy w tym samym wieku, wykonywaliśmy tę samą pracę i często o tym rozmawialiśmy. Opowiadali nam o niemieckich metodach, a my mówiliśmy im, jak to się robi we Francji. Wymienialiśmy informacje. To było naprawdę niezłe!"

    Chociaż drugie tyle Francuzów miało bardziej stanowcze podejście do okupanta: "To byli nasi wrogowie, rozumie pan"- opowiadała Marie Josephe Houel.

    Na ogół jednak alianci byli witani jako wyzwoliciele- niech przypomnę tylko wyzwalanie miast holenderskich podczas "Market-Garden"- czy to Eindhoven, Oosterbeek czy Driel.

    Za: "Caen. Droga do zwycięstwa" A. McKee, "D-Day. Przełamanie Wału Atlantyckiego" R. Kershaw.


  14. Postawie na bitwę o Guadalcanal, która była w gruncie rzeczy przełomem w wojnie na Pacyfiku- to pierwsze strategiczne zwycięstwo Amerykanów (choć skala ich strat pozostawia pewien smak goryczy), które zapoczątkowało ich pochód do Okinawy. To w wyniku tej bitwy dumni samuraje zostali unurzani twarzą w błocie, a ich miecze zardzewiały w słonecznych wodach cieśniny Żelazne Dno, jak pisze S. Morrison. Zostali oni zmuszeni do ponownego przeanalizowania teorii o własnej niezwyciężalności.


  15. 180-220 zł. więcej.

    Brutto. Ile z tego dostają do ręki? I jakich stopniem nauczycieli to dotyczy i po przepracowaniu ilu godzin?

    Mnie strajk nie dotknął bo uczę się w szkole społecznej, dlatego nie wiem czy się cieszyć czy płakać :mrgreen: .

    Mnie też nie dotknął. Dłużej spałem. :mrgreen:

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.