Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. A koniec końców przewody łączące je z zapalarką zostały najprawdopodobniej zniszczone przez amerykański pocisk

    Istnieje teoria wysnuta przez Amerykanów, że kabel głównego ładunku wybuchowego mógł przeciąć Polak, pracownik kolejowy z Erpel.

    A tak a propos - jakie były amerykańskie straty podczas samego już zdobywania mostu?

    Autor artykułu "Cud nad Renem" (ostatnie wydanie specjalne, "lądowe" Militaria XX Wieku) pisze wprost wprost: "Kompania A nie miała strat przy przekraczaniu mostu Ludendorffa". Zaczęły się one pojawiać na wschodnim brzegu Renu, zwłaszcza podczas zdobywania wzgórza Erpeler Ley (nazwane też "Flak Hill") oraz "Suicide Cliff" (Klif Samobójców).

    Jak na mój gust zdobycie mostu w Remagen było w zasadzie bez wyczuwalnego znaczenia strategicznego, co najwyżej z prestiżowym.

    Być może, ale jednak amerykański przyczółek w Remagen odciągnął znaczne siły niemieckie od miejsc desantu 21. GA (Xanten, Wesel) i 3. Armii (Oppenheim). Poza tym, dzięki Remagen możliwe stało się zamknięcie w kotle 300 tysięcy niemieckich żołnierzy broniących Zagłębia Ruhry miesiąc później. Nie bez powodu, moim zdaniem, pisze się, że w ciągu kilku godzin most w Remagen stał się najważniejszym mostem w Europie- przynajmniej Zachodniej.

    Rozkaz zdobycia mostu został wydany przez generała Williama Hoge'a, dowódcę Combat Command B wydzielonego z 9 DPanc.

    Jednak dopiero na rozkaz gen. Leonarda, d-cy dywizji, na drugi brzeg Renu została przerzucona cała CCB. Przez kilka pierwszych godzin od ustanowienia wątłego przyczółka na wschodnim brzegu Renu przez kompanię A i 14 czołgów wspierających, przyczółka mostowego bronił zaledwie jeden batalion naciskany zewsząd przez Niemców, zdeterminowanych odzyskać pozycje. Dopiero wtedy gen. Leonard powiadomił o swoim sukcesie sztab korpusu, a informacja błyskawicznie rozeszła się po kierownictwie SHAEF.


  2. (Na froncie zachodnim pojedyncze czolgi z tym uzbrojeniem przydzielano do

    pododzialow Shermanow innych wersji w charakterze prowizorycznego "srodka"

    przeciw ciezkim czolgom niemieckim)

    Taka drobna uwaga, Shermany Firefly z 17-funtówką w wieży były włączane tylko do dywizji pancernych brytyjskich i kanadyjskich. O ile wiem, polska 1. DPanc miała na stanie amerykańskie Shermany z działem 76mm, co przyprawiło sporo kłopotów logistycznych jako, że polska dywizja jako jedyna w 21. GA posiadała takie czołgi. Co do Shermanów Firefly- pojawiły się one za późno i w zbyt małej ilości by jakoś zrównać szanse brytyjskich i niemieckich dywizji pancernych. Do 23 czerwca 1944 roku, jak podają statystyki 21. GA, dotarło jedynie 109 Shermanów z tą armatą, natomiast stan ilościowy tych czołgów na 5 maja 1945 roku podaje liczbę 1235 maszyn.

    Pamiętajmy jednak, że w założeniu Sherman ze swoim działem 75mm miał być czołgiem wsparcia piechoty i w tej roli sprawdzał się dobrze. Do walki z czołgami nieprzyjaciela Amerykanie mieli swoje niszczyciele czołgów- choć jedynymi maszynami US Army, zdolnymi nawiązać równorzędną walkę z "kociakami" był M36 Jackson z działem 90mm (właściwie wprowadzony awaryjnie we wrześniu 1944) i M26 Pershing.

    Brytyjczycy byli w o tyle lepszej sytuacji od Amerykanów, że mieli prócz swoich Firefly'ów inne maszyny, jak Achillesy czy Archery (od października 1944) z APDS.

    Ale, nie róbmy offtopicu, są inne tematy na takie dyskusje:

    Aliancka myśl pancerna

    Panzerwaffe kontra alianci

    Najlepszy aliancki czołg IIWŚ

    Tygrys- z czym do tego..

    Tutaj natomiast kontynuujmy dyskusję, niech jednak się ona skupia wokół tematu Tigera Pzkpfw VI.


  3. Toczona w dniach 18-21 lipca 1944 roku bitwa, zwana operacją "Goodwood", była największą pancerną ofensywą Montgomery'ego pod Caen, mającą na celu zdobycie miasta uniwersyteckiego od wschodu. Bitwa do historii przeszła jako jedna z największych porażek marszałka od różowych sweterków, który swoje dywizje pancerne z VIII Korpusu (7. DPanc, 11. DPanc, DPancGw) użył w roli zwyczajnych dywizji piechoty- z tragicznym skutkiem.

    Jestem ciekaw, jak oceniacie tą operację? Jak oceniacie brytyjski plan ofensywy, postawę atakujących i obrońców?


  4. Jednak wcale nie byłbym pewien czy Niemcy byli aż tak bezlitośni wobec dzieci.

    Z drugiej strony- Niemcy dopuszczali się zbrodni na dzieciach niczym ta w Białej Cerkwi, w połowie sierpnia 1941 roku. Wtedy to część oddziału Sonderkommando 4a, pluton Waffen-SS i ukraińska milicja rozstrzelali w okolicy kilkuset dorosłych Żydów a ich dzieci zamknęli bez chleba i wody w budynku na skraju miasta. Po tygodniu ciężarówki zabrały pierwszych chłopców i dziewczęta na rozstrzelanie, a reszta- ok. 90 dzieci- dalej wegetowała w tych nędznych warunkach pod strażą ukraińskiej milicji. Ponoć jęki i płacz zamkniętych słychać było w całej okolicy.

    Gdy do budynku weszła inspekcja z 295. DP, okazało się, że dzieci cały czas robiły pod siebie, były tylko na wpół ubrane, a ich podbrzusza obsiadły muchy. Starsze dzieci, od 5 do 8 lat, zeskrobywały tynk ze ścian i jadły go. W budynku zamknięto też kilka kilkumiesięcznych dzieci- te płakały najbardziej. Inspekcję poinformowano, że są to dzieci rozstrzelanych Żydów i Żydówek, które teraz same czekają na swoją kolej.


  5. We Włoszech Mussoliniego Żydów nie dotykały represje takie, jak w Rzeszy. Wprawdzie w lipcu 1938 roku Duce podpisał "manifest obrony rasy", jednak był to tylko ukłon w stronę nazistów. Żyd Emilio Sacerdote z Piemontu przed wojną był cenionym prawnikiem w Północnych Włoszech, po podpisaniu manifestu z '38 musiał jednak złożyć rezygnację (zrobił to dobrowolnie), a potem został wykreślony z rejestru prawników. Inne represje go nie spotkały aż do okupacji niemieckiej, która zaczęła się w 1943 roku. Wtedy to Emilio został wysłany w swoją ostatnią podróż do obozu koncentracyjnego.

    Za: "Piekło Italii" James Holland.


  6. Przekazywali ludziom w kraju co się dzieje z ich rodakami na froncie, więc ważna funkcja.

    Pytanie w jaki sposób. Sposób przekazywania relacji z frontu Erniego Pyle'a był skrajnie różny od Ernesta Hemingwaya. Moim zdaniem o klasie korespondenta wojennego świadczyły jego relacje z żołnierzami frontowymi o których to w końcu pisali. Jak E. Pyle był uwielbiany przez żołnierzy amerykańskich (zabity 18 kwietnia 1945 na wyspie le Shima przez japońskiego snajpera, doczekał się na miejscu śmierci obelisku z napisem "W tym miejscu 77. Dywizja straciła kumpla, Erniego Pyle'a"), tak trudno to powiedzieć o Hemingwayu.

    Dzisiaj w każdej redakcji w przypadku każdej wiadomości pada pytanie: "Czy nadaje się do publikacji?" a ja sugerowałbym, żebyście także stawiali przy tej okazji jeszcze jedno pytanie: „Czy publikacja zgodna jest z interesem narodu?".

    Przypomina mi się historia spoliczkowania szer. Charlesa H. Kuhla 10 sierpnia 1943 roku w 93. Szpitalu Ewakuacyjnym przez gen. Pattona. Świadkiem zajścia było dwóch reporterów: Brytyjczyk Noel Monks i Amerykanin H. R. Knickerbocker, którzy jeszcze tego samego dnia podzielili się tą informacją ze swoimi kolegami po fachu. Dalej cytuję Hirshsona:

    "W obozie korespondentów w pobliżu gaju oliwnego zebrało się około 20 dziennikarzy, "większość ich to wielkie nazwiska amerykańskiej prasy", którzy chcieli przedyskutować sprawę spoliczkowania żołnierza. (...) Dziennikarze zdecydowali, że żaden z nich nie wyśle tej historii do swojej gazety. Mówili jeden po drugim. (...) W końcu dziennikarze zdecydowali się wyekspediować Demaree Bessa z "Saturday Evening Post" do Algieru na spotkanie z Ikiem. "Miał ze sobą zabrać list podpisany przez nas wszystkich, w którym prosiliśmy, żeby generał Patton został zmuszony do przeproszenia spoliczkowanego żołnierza". Gdyby tego nie uczynił, pisano dalej w liście, dziennikarze zamierzali "poprosić biura prasowe o odwołanie i podać przyczynę tego kroku"".

    Za: "Generał Patton" Stanley Hirshson, str. 444-446.

    A nasz Polski Melchiow Wańkowicz i jego reportaż dt. Monte Cassino?

    To co? "Szkice spod Monte Cassino" Wańkowicza to klasyka polskiego reportażu wojennego i przede wszystkim bodaj najważniejsza pamiątka polskiego wysiłku wojennego na Linii Gustawa. Można powiedzieć, że to właśnie Melchior Wańkowicz był jednym z tych, którzy najbardziej przyczynili się do utrwalenia pamięci o polskiej bitwie o Monte Cassino.


  7. Czy dowództwo alianckie wyznaczyło sobie przed rozpoczęciem działań termin dojścia do Houffalize?

    Nic mi o tym nie wiadomo, podejrzewam jednak, że nie.

    Spodziewano się zamknąć konkretne siły, czy raczej atakowano z myślą, żeby zamknąć kogo się tylko da? Jaką część oddziałów niemieckich dokładnie udało się zamknąć?

    W wybrzuszeniu, które zamierzali odciąć alianci, znajdował się (stan na 3 stycznia, czyli początek ofensywy) LVIII KPanc, XXXIX KPanc, XXXXVII KPanc (czyli cała 5. APanc) i elementy I i II KPanc SS. Nic mi jednak nie wiadomo, jakie dokładnie oddziały niemieckie znalazły się w alianckim okrążeniu 16 stycznia, ani jakie dokładnie straty ponieśli Niemcy.

    Jestem ciekaw, jak oceniacie dowódców alianckich? Czy można powiedzieć, że podczas ofensywy styczniowej nierozważnie szafowali krwią żołnierzy amerykańskich? Nie ulega wątpliwości, że straty w tych walkach były nadzwyczaj wysokie, czy mogły być mniejsze? Jak oceniacie sposób prowadzenia walk w tym okresie przez aliantów?


  8. Jednak różne źródła, podają różne informacje dotyczące wsparcia dla ludzi Howarda. W większości książek/portali/forów jest mowa o tym, że jako pierwsza do mostu dotarła brygada specjalna pod dowództwem Lorda Lovata. Jednak według niektórych źródeł, na pomoc obrońcom mostu przyszli inni spadochroniarze z 6 powietrzno-desantowej, dzięki czemu most został utrzymany do czasu przybycia Lovata.

    Więc jak to w końcu było?

    26 minut po północy skończyła się akcja zdobycia mostów na kanale Caen i Orne, tym samym dość liche siły mjr. Howarda przeszły do obrony tych strategicznie ważnych przepraw. Pierwsze posiłki zaczęły docierać już w nocy, nieregularnie, małymi grupkami przybywali żołnierze z 7. Batalionu Spadochronowego, mającego wesprzeć siły przy moście. Do godz. 3.00 do majora Howarda dotarło zaledwie 40% 7. BSpad, lecz błąkający w ciemnościach żołnierze wciąż przybywali. Drogę wskazywał im płonący wrak niemieckiego Pzkpfw IV, zniszczonego przy Moście Pegaza podczas niemieckiego kontrataku o godz. 1.30. Wkrótce ludzie z kompanii B i D przeszli pod rozkazy 7. BSpad, a walki przeniosły się do pobliskiego Benouville.

    Jednak rzeczywiście, pierwsze posiłki lądowe, jakie dotarły do obrońców mostu o godz. 13.00, to komandosi z 4. Brygady Komandosów lorda Lovata.

    Za: "D-Day. Przełamanie Wału Atlantyckiego" R. Kershaw.


  9. Biessonow pisze, że dowódca plutonu dostawał żołd w wysokości 600 rubli miesięcznie. Z tego 50 zabierano na podatek wojskowy, summa sumarum więc dostawano na rękę 550 rubli.

    Pisze on, że w gruncie rzeczy nie mieli oni na co wydawać pieniędzy, ponieważ w pułku nie było sklepów. Poza jednostką obowiązywał system kartowy, a na rynku ceny były bardzo wysokie: 200-250 rubli za bochenek chleba, 250-300 rubli pół litra wódki lub bimbru. Tylko tyle mogli kupić za swoje pobory.

    Za: "Tankista" Jewgienij Biessonow, str. 29.


  10. Ta akcja z przejęciem ciężarówek była wysmienita. Musieli mieć wielkie szczęście, albo niezwykły przypadek. Szkoda, że zostało ich tylko 600 z 4000, cóż zmarnowano zbyt wielką ilość dobrych żołnierzy.

    Polecam książkę Ch. Alisby'ego ''Spadochroniarze Hitlera''

    Co do BSpad "Ramcke", przede wszystkim przetrwanie zawdzięczają determinacji i zawziętości, która była potrzebna, by wyruszyć na piechotę (jedynie 2. Dywizjon 7. Pułku Artylerii Spadochronowej z Brygady "Ramcke" był wyposażony w środki transportu motorowego. Chociaż, jak pisze Carell na podstawie akt ppłk. dr. Mullera, brygada spadochronowa posiadała całkiem przyzwoity tabor motorowy, który mógłby zabrać przynajmniej część ludzi. Samochody te jednak odjechały w chaosie bez spadochroniarzy po brytyjskim przełamaniu) do Bir Fuka, 150 km na zachód od ich pozycji przez szczerą pustynię. Mając w dodatku po pół litra wody zapasu na pojedynczego żołnierza.

    Straty faktycznie były olbrzymie. Po dotarciu do głównych sił APanc "Afryka" 7 listopada z przykładowo 2. Kompanii Pionierów KG "Hubner" pozostało 10% jej początkowych stanów. 2. Dywizjon Artylerii mjr. Fenskiego zupełnie przestał istnieć, zniszczony przez brytyjskie czołgi w walkach osłonowych.

    Potem brygada była uzupełniana i walczyła w Afryce do końca kampanii w maju 1943 roku, jednak nie wiem nic więcej o tych walkach.


  11. Cóż robią się nam rozważania alternatywne, ale to Davies, nie ja zaczął.

    Myślę, że nawet zbyt ogólne rozważania. Historia alternatywna jest dobra, pod warunkiem, że obejmuje pewną dozę realizmu i precyzji. Równie dobrze możemy tworzyć wizje amerykańskiego lądowania w 1946-47 w Azji, w Singapurze, Indiach czy w Birmie, skąd nastąpił by postępujący marsz przez Związek Radziecki na Berlin. A może marsz na Rzeszę przez Indie lub kontynent afrykański? To czysta gdybologia. Za wiele wariantów do rozważenia przy tak ogólnie postawionym pytaniu.

    Desantowanie przez Atlantyk jest bardziej złożone technicznie od tego w Normandii czy we Włoszech, lecz niewątpliwie, przećwiczywszy to na Japonii, jakoś by tego Amerykanie dokonali.

    Tomaszu, najłatwiej powiedzieć, że jakoś by to zrobili. ;) Pytanie tylko: jak?

    Na Sycylii przeprowadzono desant bowiem nie dlatego, że była baza w Afryce, tylko dlatego, że żeby dojść do Berlina, trzeba się było dostać na kontynent. Z możliwych kierunków (dojścia do Berlina) były (pomijając wschodni): południe (j/w), zachód czyli GB i północ czyli Norwegia.

    Na Sycylii dokonano desantu z wielu powodów. Chodziło o obietnicę daną Stalinowi utworzenia II frontu w Europie w 1943 roku. Sycylia była kompromisem pomiędzy Churchillem (domagającym się desantu na Bałkanach) a Roosveltem (chcącym dokonać inwazji w Europie Zachodniej). Między innymi jednak było to komfortowe miejsce do lądowania z powodu niewielkiej odległości od bazy alianckiej w Maroko, Algierii i Tunezji.


  12. Niemcy rozpychając się w świecie niewątpliwie naraziliby się Ameryce. A Londyn i okolice jest równie dobrym przyczółkiem do walk w Europie, podobnież jak Sycylia.

    No nie wiem. Na Sycylii przeprowadzono inwazję dlatego, że alianci mieli blisko swoją bazę logistyczną w Afryce Północnej. Inwazji w Normandii dokonano również z powodu blisko leżącej bazy na Wyspach Brytyjskich. Gdzie Amerykanie mieliby taką bazę, która by umożliwiła im dokonanie desantu na wybrzeżu brytyjskim? Pamiętajmy, jak bardzo żołnierzy zniszczyła podróż morska przez kanał La Manche, a co dopiero cały Ocean Atlantycki.


  13. To przesada, z tym, że bez "Ruskich" alianci by nie wygrali. To była tylko kwestia czasu. Wojna, jak sama nazwa wskazuje, była światowa, i nawet zajęcie Wysp Brytyjskich nie zmieniłoby wyniku wojny.

    Wojna była światowa, ale walczyło w niej kilka imperiów, krajów, których wysiłek wojenny był kluczowy dla jej przebiegu- należała do nich Wlk. Brytania. Gdyby ona padła, jak zachowałyby się jej dominia: głównie Australia, Nowa Zelandia, Kanada, Indie i Związek Południowej Afryki (oraz mnóstwo pomniejszych)? Gdyby padły Wyspy Brytyjskie, najprawdopodobniej Roosvelt nie wciągnąłby Stanów Zjednoczonych do wojny w Europie, a skierował cały wysiłek w pokonanie Japończyków.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.