Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez mch90


  1. No co do Krety to zawiódł Andrew.

    Moim zdaniem dużo większą odpowiedzialność za klęskę na Krecie przyjmuje brygadier Hargest, d-ca 5. Brygady Nowozelandzkiej pod Maleme, oraz Freyberg. Niemniej pewna część winy spada na płk. Andrew- wyczerpany całodzienną bitwą oraz silnymi bombardowaniami z poranka 20 maja niewątpliwie źle ocenił sytuację, przeceniając siły przeciwnika a nie doceniając własnych. Jednak jest kilka argumentów przemawiających na jego korzyść:

    1)Podczas bitwy Andrew stracił kontakt ze swymi wysuniętymi kompaniami (Kompania D nad korytem Tavronitis i kompania C broniąca lotniska- był przekonany, że zostały zniszczone; brak było również łączności z kompanią dowodzenia 22. Baonu), intensywny ostrzał moździerzowy zmusił go do przeniesienia swego SD 200 metrów do tyłu, natomiast jego wysunięci obserwatorzy artyleryjscy stracili łączność ze stanowiskami dział.

    2)Dowództwo brygady nigdy nie wydało zgody na kontratak czy też wsparcie (chociaż takie prośby słał Andrew) sąsiadujących z 22. Batalionem na Wzgórzu 107 batalionami 23. i 21.- chociaż te przez większość dnia nie były zajęte żadnymi poważnymi walkami.

    3)Generalnie zlekceważenie niebezpieczeństwa przez bryg. Hargesta. Owszem, wysłał on pod wieczór 20 maja wsparcie, ale były to dwie kompanie i to z 28. Batalionu stacjonującego w Platanias tak więc, zanim przybyły (a do zmroku 20 maja się nie pojawiły) Andrew wycofał swoje siły na rubież obronną kompanii B poza wzgórzem 107. Jedna z tych kompanii (druga ostatecznie zabłądziła i nigdy nie dotarła do sił płk. Andrew) przybyła dopiero o 22.00 i od razu ruszyła do kontrataku, który odbił (a raczej zajął jeszcze nie przejęte przez Niemców) Wzgórze 107 i wtedy to d-ca 22. Baonu podjął fatalną decyzję odwołania kompanii wsparcia ze wzgórza, postanawiając wycofać się dalej na wschód- decyzja była podjęta faktem, że nie dotarła druga kompania wsparcia Maorysów.


  2. Czy ktos interesowal sie dlaczego w tej tabelce (i podobnych) brak jest strzelcow

    wyborowych innych aliantow....:)))

    Gros snajperów z tej tabeli to Niemcy lub Sowieci (wyróżnia się tylko dwóch Finów)- moim zdaniem z tego względu, że krajach tych funkcjonował dobrze rozwinięty ruch snajperski. Nic mi nie wiadomo, by Amerykanie, bądź Brytyjczycy mieli własne szkoły snajperskie czy też w ogóle by darzyli jakimś kultem tą profesję. Najpewniej alianci nie prowadzili żadnych statystyk zabić dla żołnierzy wyróżniających się, jako snajperzy. Podobnie jak brak danych na temat alianckich asów pancernych na miarę Niemców: Wittmanna, Cariusa czy Feya.


  3. Zastanówmy się nad powodem wstępowania do armii za wszelką cenę nieletniej młodzieży- zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Australii, czynnikiem być może decydującym była nadzieja łatwego i szybkiego zarobku w postaci stosunkowo wysokiego żołdu. Wielu chciało zaznać smaku przygody i zobaczyć świat. Jednak moim zdaniem największy wpływ na ich decyzję miała ówczesna patriotyczna "moda" na wstępowanie do armii- masowe i ochocze zgłaszanie się do komisji wojskowej co doprowadziło do sytuacji, że młodzi ludzie chcąc dorównać swoim kolegom, też musieli się zaciągnąć.

    Z Australii znany mi jest przypadek 17-letniego Berta Ferresa, przydzielonego do 9. DP (2/13. Batalion), który oszukał w maju 1940 roku komisję wojskową- ponieważ by wstąpić do AIF bez zgody rodziców, należało mieć skończone 21 lat. Wziął on dział w I bitwie o Tobruk i zdobył reputację bardzo dobrego żołnierza w batalionie. Podczas szturmowania wzgórza El Duda w grudniu '41 dorobił się bardzo cenionego Medalu Wojskowego. W późniejszych latach Bert Ferres walczył na Nowej Gwinei, wojnę kończąc na Borneo.


  4. Zajcew też był prekustorem ruchu snajperskiego w 62. Armii. Podjął on obowiązki trenera młodych snajperów i o jego uczniach zaczęto mówić "zajczata", czyli "zajączki". W okresie obchodów rocznicy rewolucji październikowej zwiększył swoje konto do 149 zabitych Niemców (zobowiązał się osiągnąć liczbę 150, ale jednego mu zabrakło).

    Relację Wasilija Czujkowa o pojedynku Zajcew-König można znaleźć w książce "Bitwa stulecia" (Warszawa 1977).

    Jednak o tym pojedynku nie ma najmniejszej wzmianki w raporcie przekazanym Szczerbakowowi, chociaż niemal o każdym aspekcie "snajperstwa" donoszono mu z upodobaniem.

    Ale w Stalingradzie nie tylko Zajcew się wsławił. Największy rekordzista, mający na koncie do 20 listopada 1942 roku 224 zabitych Niemców, był znany jako "Zikan". Więcej o nim nie wiadomo, nawet jak się nazywał. Co ciekawe, każdy snajper gwiazdor miał własną technikę "polowania" i ulubione kryjówki- przykładowo snajper Illin polował w sektorze fabryki "Krasnyj Oktiabr" (Czerwony Październik), a Anatolil Czekow z upodobaniem ustawiał pozycje na szczytach wysokich budynków. Dodatkowo, posługiwał się on własnoręcznie skonstruowanym tłumkiem błysku, oraz nigdy nie strzelał w złym oświetleniu- jego sposobem zredukowania widoczności błysku było zajmowanie pozycji na tle białej ściany.


  5. Ucierpieć mógł wizerunek Monty’ego (który i tak był już mocno nadszarpnięty, zwłaszcza po „Goodwood”), a co za tym idzie Churchill tym większą wagę przykładał dbania o interes „marszałka o różowych sweterków”.

    Wciąż nie do końca zgodziłbym się z taką teorią. No bo jeżeli sam Monty, zakochany w sobie, wydaje rozkaz Bradleyowi do ataku, to znaczy, że chce żeby Amerykanie ruszyli do przodu, i on sam nie widzi w tym przyćmienia swojej sławy, to już chyba nikt inny nie mógł czegoś takiego dojrzeć :)

    Istotnie, mogło być tak, jak piszesz. Zatrzymując Pattona, Bradley nie wywiązał się z umowy, która zawarł z Brytyjczykami. 13 sierpnia, po południu, gen. Dempsey (d-ca 2. Armii) spotkał się z Bradleyem i Montgomerym w kwaterze głównej tego ostatniego. Jak pisze: "Dyskutowaliśmy na temat przyszłych operacji, szczególnie rozpatrując działania Grupy Armii i rozgraniczenia armii, a także rozstawienia korpusów... Dopóki marsz 3. Armii na północ napotyka słaby opór, dwa czołowe korpusy będą ignorowały linię rozgraniczeń. Naszym celem jest przecięcie linii komunikacyjnych nieprzyjaciela, tak żeby spowolnić- jeśli nie całkiem uniemożliwić- jego odwrót".

    Bradley jednak dopiero 3 dni później, wieczorem 16 sierpnia zmienił zdanie, polecając Pattonowi uderzyć w kierunku Chambois i Trun.

    Wniosek z tego jest taki- że gros odpowiedzialności za niedomknięcie na czas kotła ponosi Bradley- ponieważ zatrzymywał Pattona, i Montgomery- ponieważ atakował beznadziejny sposób od Falaise. Jednak duże znaczenie miału tu też postawa gen. Kitchinga, d-cy mającej kluczowe wtedy znaczenie 4. DPanc. Wymowny jest fakt, że zaraz po zakończeniu bitwy Simmonds zdymisjonował go za nieudolne dowodzenie.


  6. A mógłbym prosić o wyjaśnienie tego, w jaki sposób Bradley z podwładnego Pattona stał się jego przełożonym?

    Gdy Patton objął dowództwo nad II Korpusem w Tunezji w marcu 1943 roku, Bradley był jego zastępcą. Podczas inwazji na Sycylię było podobnie- Patton, d-ca 7. Armii i gen. Omar Bradley jako d-ca wchodzącego w jego skład II KA. Ku złości Pattona, to on został wybrany na d-cę 1. Armii, która miała przeprowadzić desant w Normandii. Patton we Francji wszedł do akcji 1 sierpnia 1944 roku (data aktywacji 3. Armii)- w tymże dniu Bradley został mianowany d-cą 12. GA i stał się zwierzchnikiem George'a. Ku jego irytacji, ponieważ nigdy nie miał on dobrego zdania o umiejętnościach wojskowych Brada.

    Na ile ta rola była duża?

    Powiedziałbym, że w sztabie SHAEF wśród dowódców lądowych był on traktowany przez Ike'a w relacjach służbowych niemal jak Monty (zastępca d-cy SHAEF od jesieni '44), a w relacjach prywatnych jeszcze bliżej, nawet i po przyjacielsku. Właściwie głównym prztyczkiem w nos dla Bradleya było wybranie priorytetu zaopatrzeniowego dla "Market-Garden" przez Ike'a we wrześniu '44.


  7. Omar N. Bradley, jeden z najsłynniejszych i najwyższych rangą amerykańskich generałów na froncie europejskim, d-ca II Korpusu (Afryka Północna), 1. Armii a później 12. Grupy Armii był jedną z najważniejszych osób w sztabie SHAEF Eisenhowera, współodpowiedzialną za większość operacji i decyzji militarnych zachodnich aliantów w Europie. Poza tym przyjaciel, podwładny a później przełożony gen. Pattona. Jak oceniacie go jako dowódcę?


  8. Nie wspominając już o późniejszym dziesiątkowaniu brytyjskich spadochroniarzy pod Arnhem podczas operacji Market-Garden, oraz jego udziale podczas ofensywy w Ardenach.

    Istotnie takie były następstwa tego niedopełnionego sukcesu. Można by się zastanowić, czy bitwa w kotle Falaise nie była decydującą bitwą podczas wojny w Europie Zachodniej.

    No nie wiem. Manty sam wydał rozkaz Bradleyowi, by ten kontynuował natarcie po zdobyciu Argentan, ale jako dowódca 21 GA, nie miał żadnej władzy nad Bradleyem, który dowodził równorzędną 12 GA. Dopiero od 1 września Monty był zastępcą Eisenhowera.

    Co do Leclerca, no to na pewno nie jest to tylko jego wina, ale co do w ogóle za pomysł, żeby dowódcy dywizji mogli realizować własne plany, które nie przynoszą korzyść całemu frontowi. Nie wiem dlaczego, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że w pewnym stopniu maczał w tym palce de Gaulle.

    Wracając do Leclerca, istotnie wystąpił on przeciwko gen. Gaffeyowi ze sztabu 3. Armii 16 sierpnia w sprawie natarcia XV KA, jednak powodem takiego wystąpienia była jego obawa o straty 2. DPanc podczas tego natarcia. Na pytanie czy odmówi on wykonania rozkazu ataku następnego dnia rano, Leclerc wycofał się, mówiąc, że zaatakuje, choć uważa, że przyniesie to duże straty w jego dywizji.

    Moim zdaniem jest to takie usprawiedliwianie się. Jeżeli nie chce się ruszyć na przód, to łatwo znaleźć powód

    Inny powód, o którym słyszałem, to rzekome ryzyko przypadkowej wymiany ognia pomiędzy czołówkami XV KA i II KA kanadyjskiego. Do takiego spotkania doszło w Chambois i wbrew przypuszczeniom- obyło się bez żadnych problemów. Jak dla mnie ta sprawa śmierdzi politycznym podłożem. Ucierpieć mógł wizerunek Monty’ego (który i tak był już mocno nadszarpnięty, zwłaszcza po „Goodwood”), a co za tym idzie Churchill tym większą wagę przykładał dbania o interes „marszałka o różowych sweterków”.

    Jak zatem oceniacie operację zamknięcia Niemców w kotle?


  9. Ba, nawet powinno się tak stać mimo sporych błędów popełnionych przez Aliantów (np. bombardowanie przez alianckie samoloty pozycji kanadyjskiej 4 DPanc.).

    Przede wszystkim w oczy razi słabość sił, blokujących drogę ucieczki dwóm armiom niemieckim- 4. DPanc, 1. DPanc i 90. DP. Tutaj rzuca się w oczy idiotyczna strategia wykorzystania w tej bitwie dywizji pancernych Montgomery'ego: dwie trzymał w rezerwie, jedna zajmowała teren za ustępującymi oddziałami niemieckimi a dwie (dodatkowo wyczerpane wcześniejszymi walkami podczas "Totalise" i "Tractable") "trzymały byka za rogi" w obszarze Trun-St. Lambert-sur-Dives-Chambois. Poważnym błędem było zbagatelizowanie przez alianckich dowódców średniego i wyższego szczebla jakby nie patrzeć bardzo ważnego okresu, kto wie, czy nie krytycznego okresu 18-20 sierpnia, kiedy wydostał się z niezamkniętego jeszcze worka gros niemieckich sił pancernych- m.in. II KPanc SS (który później przeprowadzał kontrataki na pozycje alianckie Polaków i Kanadyjczyków z zewnątrz kotła) i duża część 21. DPanc (KG "Rauch", KG "von Luck").

    Przede wszystkim, gdy kanadyjska 4 DPanc. i polska 1 DPanc. zostały wyhamowane (a właściwie zatrzymane) przez Niemców, pierścień powinny zamknąć jednostki 12 GA gen. Bradleya. Jednak Amerykanie po zajęciu Argentan dostali rozkaz zabraniający jakichkolwiek działań zaczepnych, a uderzenie poszło w kierunku Sekwany. Stało się tak przez gen. Leclerca, który dowodził francuską 2 DPanc. i jak najszybciej chciał zająć Paryż.

    Czy tylko przez gen. Leclerca? Raczej obarczyłbym odpowiedzialnością za to Bradleya i Ike'a, którzy chcieli uniknąć konfliktu z Brytyjczykami na tle politycznym (w grę wchodziła reputacja i prestiż armii brytyjskiej i Montgomery'ego). A Patton w tym czasie uderzyć miał czym- 12 sierpnia XV KA Haislipa dotarł do Argentan i znalazł się jedynie 30 km od Kanadyjczyków, zatrzymanych 10 km od Falaise. Bradley wymienił 2 powody zatrzymania Pattona i trzymania go z dala od linii rozgraniczającej 12. i 21. GA, jednak główny był taki, że Haislip musiałby wkroczyć na teren pomiędzy Argentan a Falaise, który został zaminowany bombami zegarowymi, a "zmiana strefy bombardowania zajęłaby nam wiele czasu"- tłumaczył Bradley. Poza tym Brad obawiał się wydłużenia i zwężenia linii frontu Pattona, które jeszcze bardziej zostałyby narażone na ataki nieprzyjaciela z "kotła". Niemniej, moim zdaniem był to błąd, że zaangażowano w tą kluczową fazę bitwy o Normandię jedynie 90. DP.

    Tak o zamykaniu "worka" Falaise pisze sierżant Gariepy z 6. Pułku Pancernego:

    "Wyglądało na to, że wyższe dowództwo chce nas zetrzeć w proch. 15 sierpnia nie można było w naszym pułku skompletować nawet jednego szwadronu. A jeśli gdziekolwiek znaleźliśmy lukę w liniach nieprzyjaciela, nie mogliśmy jej wykorzystać, w obawie przed naszą artylerią i lotnictwem. Kiedy zaś nadchodziła zgoda na posuwanie się naprzód owym wyłomem, Niemcy zdążyli go już załatać. Zamykanie saka to jeden z najbardziej skomplikowanych manewrów, z jakimi się spotkałem. Kiedy masz wrażenie, że wreszcie się udało , raz po raz otwiera się kolejny wyłom, przez który przeciska się jeszcze więcej nieprzyjaciół. Kiedy połączone szwadrony B i C dysponowały w sumie tylko czterema czołgami zdolnymi do walki, morale było na najniższym poziomie od czasu, gdy przybyliśmy na kontynent".

    Za: "Caen. Droga do zwycięstwa" A. Mckee, str. 317-318


  10. Gdy wojska niemieckie Grupy Pancernej "Eberbach" uwikłały się w przeciągające walki pod Mortain (operacja "Luttich"), w tym czasie zamykał się aliancki pierścień okrążenia wokół 7. Armii i 5. APanc w Normandii. Falaise, padło 17 sierpnia, zdobyte przez Kanadyjczyków z 2. DP a dzień później Trun i Wzgórze 262 (zdobyte przez naszą 1. DPanc). W tym czasie Amerykanie z 3. Armii gen. Pattona penetrowali niemiecką "otwartą flankę", zdobywając 14 sierpnia Argentan. Kocioł stał się faktem. Niemiecki rozkaz do odwrotu przyszedł zdecydowanie za późno, bo choć zagrożenie stało się wyraźnie widoczne już 10 sierpnia, odpowiedni rozkaz wydano z OKW 15 sierpnia, trzeba było to opóźnić by zgrupować wojska, opracować plany i przygotować się do generalnego odwrotu tak, że gen. Hausser wydał rozkaz wycofywania się 7. Armii na noc 19/20 sierpnia, gdy "worek" był już teoretycznie zamknięty. Zadziwiające jest, jak wielu żołnierzom niemieckim udało się uciec z "piekła Falaise" jak sami to nazywali. Ponad 50 tysięcy najbardziej zdeterminowanych i doświadczonych żołnierzy zerwało więzy i wyrwało się z alianckiego okrążenia. Później mieli stawić oni opór aliantom pod granicą Rzeszy, na Linii Zygfryda, w Holandii i Belgii.

    Jestem ciekaw, co sądzicie o tej bitwie? Czy można było lepiej wykorzystać daną szansę i zminimalizować liczbę żołnierzy niemieckich, którym udało się wyrwać? Jakie błędy popełniły obie strony?


  11. Opracowany na przełomie kwietnia i maja 1940 roku przez byłego premiera rządu norweskiego J. L. Mowinckela plan zakładał porozumienie na linii norwesko-szwedzko-niemieckiej. Według niego alianci mieli opuścić terytorium Norwegii, utworzono by w północnej Norwegii "strefę nieokupowaną" kierowaną przez króla i rząd norweski a Narwik miał się stać obszarem neutralnym, kontrolowanym przez wojska neutralne Szwecji. Mowinckel miał jasne plany, proponując zawarcie tego układu- chciał zminimalizować ryzyko wciągnięcia Szwecji w wojnę (a co za tym idzie, niemieckiej inwazji), a jednocześnie umożliwić prowadzenie swobodnego handlu Szwedów z Niemcami, jak i z aliantami.

    Plan został odrzucony przez wszystkie walczące strony: aliantów (najbardziej sprzeciwiali się mu Brytyjczycy, którzy uważali, że działania na północy nadal można prowadzić aż do szczęśliwego zakończenia), Norwegów (ponieważ oznaczałoby to zgodę na kapitulację) oraz Niemców.

    Jestem ciekaw, co sądzicie o tym pomyśle? Jak oceniacie warunki przyjęcia planu?


  12. Alianccy d-cy korpusów do połowy 1942 roku to tragedia!! Norrie, Gott, Ramsden. Nie wiem skąd oni się wzięli.

    Na plus wyróżniał się O'Connor, o którym już wspominałem. Ciekawe, jak potoczyła by się kampania w Afryce, gdyby nie dostał się do niewoli niemieckiej w kwietniu '41.

    Z brytyjskich dowódców niższego szczebla na uwagę zasługuje gen. Jock Campbell.

    Za co? Za utworzenie "kolumn Jocka" po zmianie d-cy 8. Armii podczas "Crusadera", która w tym czasie przechodziła kryzys i musiała się zreorganizować. "Kolumny Jocka" były grupami dywersyjnymi, działającymi na zapleczu wojsk Osi. Dezorganizowały one tyły nieprzyjaciela, zastawiając pułapki na jego oddziały, zwabiały czołgi na fałszywe kierunki jazdy, niszczyły linie telefoniczne, sporządzały mylące ślady pojazdów, rozdzielały kolumny zaopatrzeniowe, napadały na lotniska i zbierały informacje, jak pisze Alan Moorehead.

    Wszystko po to, by opóźnić działanie DAKu i dać czas 8. Armii na odtworzenie sił.

    Freyberg to różnie, doświadczony żołnierz, miał pod sobą bardzo dobrych żołnierzy. Macdonald piszę , że czasem był jednak "oślo" uparty i żadne logiczne argumenty jego przełożonych nie skutkowały.

    Niee. Nie mam o nim dobrego zdania po klęsce na Krecie w maju '41, której był kto wie, czy nie najbardziej winny. A przynajmniej ponosi za nią wielką odpowiedzialność, jako jedna z głównych postaci tego dramatu. Oto, co pisał o nim gen. Tuker:

    "Obdarzony odwagą, pozbawiony jakiegokolwiek talentu taktycznego, bez inteligencji i wyobraźni".

    Był to człowiek niewątpliwie wielkiej odwagi (4-krotnie ranny podczas Wielkiej Wojny, kawaler Victoria Cross, a w latach '20 dwukrotnie próbował, bezskutecznie, przepłynąć wpław kanał La Manche), lecz podejmował decyzje pod wpływem impulsu i był naiwny w sprawach wykraczających poza prowadzenie żołnierzy do boju. Dowodzenie dywizją przekraczało jego umiejętności, a cóż dopiero korpusem!

    Jest on też odpowiedzialny za zbombardowanie klasztoru na Monte Cassino w marcu '44 i przeprowadzenie wyjątkowo nieudanego i źle zaplanowanego natarcia Nowozelandzkiego Korpusu Ekspedycyjnego na masyw i miasto Cassino w tymże okresie.

    Nic dobrego nie wynika też, kiedy dowódca wojskowy odgrywa rolę polityka...

    Co ciekawe, był on uwielbiany przez swoich żołnierzy ze względu na swoją towarzyskość i otwartość. Dbał o ich potrzeby, czego dowodzi fakt, że w Kairze dla żołnierzy 2. Dywizji Nowozelandzkiej zorganizował największy, jak się powszechnie uważało, bar piwny na świecie.

    Mało wiem o gen. Francisie Tukerze , d-ca 4 hinduskiej DP ( oraz ogólnie o tej jednostce). Jednostka właściwie 5 lat walczyła na frontach II WŚ, więc myślę jej monografia byłaby bardzo ciekawa.

    Jak pisze Hapgood i Richardson w "Monte Cassino":

    "Generał Tuker, d-ca dywizji hinduskiej, teraz podwładny Freyberga, stanowił jego dokładne przeciwieństwo- wyniosły, nieśmiały intelektualista oddany studiowaniu arkanów sztuki wojennej. Był człowiekiem o ciętym języku, indywidualistą i zawodowcem, który nie tolerował amatorów i głupców".

    Za: "Monte Cassino" Richardson/Hapgood, str. 152

    Był jednym z najrozsądniejszych i najtrzeźwiej myślących alianckich dowódców podczas bitwy o Linię Gustawa. Stanowczy przeciwnik zbombardowania klasztoru, i planu frontalnego ataku pozycji na masywie Cassino i w mieście sporządzonego przez Freyberga. Optował on, podobnie jak gen. Juin i Keyes, za słusznym rozwiązaniem, jakim było szerokie natarcie oskrzydlające pozycji pod Cassino.

    Prawdziwy profesjonalista.

    Winston myślę, że zbyt surowo go ocenił.

    Ja myślę podobnie o potraktowaniu Wavella.

    Co do d-ców "ciemniej strony śmocy". Myślę, że większość się ze mną zgodzi, że byli "właściwymi ludźmi na właściwym miejscu" i gdyby nie oni, Rommel pod Ghazalą został by zniszczony.

    Dodam jeszcze dwóch: Waltera Nehringa, przez pewien okres d-cę DAKu, a przede wszystkim dowódcę kombinowanego XC Korpusu w Tunezji, gdzie naprawdę skromnymi siłami obronił w najbardziej krytycznym przyczółek niemiecki w Tunezji podczas I ofensywy gen. Andersona na Tunis.

    Drugim jest gen. Gause, szef sztabu Rommla i współtwórca jego sukcesów. Powiem nawet, że to "cichy" bohater jego II ofensywy w Libii i Egipcie, odpowiedzialny za działanie nadwyrężonych linii zaopatrzeniowych feldmarszałka.


  13. (gdy wpadł do paszczy nie wiadomo czego)

    Sarlacca. Tak tłumaczy jego przeżycie Ossus: "W czasie rozmowy z drugim z przebywających w paszczy stwora, należącym do rasy Choi osobnikiem o imieniu Susejo, Boba odkrył, że między więźniem a Sarlaccem wytworzyła się psychologiczna więź, która pozwalała mu sterować organizmem Sarlacca. Fett zwabił go więc w pobliże swojego plecaka odrzutowego, odpalił urządzenie i zdołał uciec. Jednak eksplozja, w połączeniu z wydzielanymi przez bestię kwasowymi sokami trawiennymi, niemal zabiła łowcę".

    Przyznam, że "ocalenie" Fetta było dla mnie zabiegiem na plus. Komiksy z nim i jego sobowtórem Jodo Kastem były rewelacyjne!

    Dodam, że można powiedzieć, że był jedną z najbardziej z najbardziej małomównych postaci (ale bardziej poważnych postaci niż statystów) zaraz obok Darth Maula ;)

    W "Imperium Kontratakuje" wypowiada 2 słowa, w "Powrót Jedi" zaś 27. ;)

    Jak dla mnie w dość głupi :P

    Co przez to rozumiesz? Poza tym, śmierć Jango Fetta napełniła serce Boby nienawiścią do Jedi, których uważał za odpowiedzialnych za śmierć "ojca" i mentora. Co ciekawe, w taki sam sposób postrzegał Jedi i Sithów.

    Bardzo interesujące są relacje pomiędzy Boba Fettem a Hanem Solo. Niby przez całą starą trylogię odbywa się polowanie na tego drugiego, ale podczas wojny pomiędzy Sojuszem Galaktycznym a Konfederacją, podczas której jeden z synów Sola, Jacen, stał się Lordem Sith, to właśnie Boba Fett, po przybyciu na Mandalore polecić wykonać kowali Medritowi złotą zbroję, mały miecz i parę rękawic zrobionych z najczystszego beskaru, by mógł on "wydusic życie że swojego robaczywego potomka". Kazał podpisać je "Z wyrazami najgłębszej sympatii" i wysłać Hanowi.


  14. A ja Wam powiem, że do moich ulubionych bohaterów "star warsowych" należy Bastilia Shan, robot HK-47 i Revan. Zaraz?! To chyba nie ta republika. ;)

    Tak więc, jeśli mowa o Nowej Republice, bezapelacyjnie od zawsze najbardziej podziwiałem i fascynowała mnie postać Boba Fetta- z jego rewelacyjnym pancerzem i statkiem Slave I.

    Zresztą, i jego "ojciec" Jango Fett był dobry- i zginął w bardzo widowiskowy sposób.


  15. Chodzi Ci o 2 armię generała Dempsey'a?

    Dokładnie tą.

    Skorzystanie z pomocy holenderskiego ruchu oporu było o tyle dobre , że region , w którym działali znali jak własną kieszeń , a informacje przekazywane aliantom mogły się naprawdę przydać , jak chociażby ta o rozlokowaniau 9 i 10 dywizji pancernej generała Bittricha w pobliżu Arnhem.

    No właśnie. Jak pisałem wcześniej, holenderski ruch oporu dostarczał Amerykanom zwiadowców i przewodników, na czym ci drudzy bardzo dobrze wyszli. Holenderscy partyzanci działający na zachodnim brzegu Renu ponadto pomagali brytyjskim jeńcom przedostawać się na wschodni brzeg rzeki, gdzie, na "wyspie", od października '44 stacjonowała 101. DPD.

    Znaleźli się jednak oficerowie jak major Urquhart , którzy od początku wiedzieli , że " Market Garden" zakończy się katastrofą , i zdecydowanie odradzali operację.

    Podobnie sceptycznie spoglądał na plany operacji gen. Gavin i gen. Sosabowski, z tym, że z innych powodów niż mjr. Urquhart. On ze względu na obecność II KPanc SS w rejonie desantu, generałowie-spadochroniarze natomiast z powodu spartolonego planu operacji, który nawet w sprzyjających warunkach nie dawał wielkich nadziei na sukces.


  16. Zawsze uwielbiałem dwie serie z gatunku RPG: Gothic (I i II)- ze względu na kompleksowość i rozległość świata, w którym przychodzi nam egzystować, ze względu na nieliniowość i świat, tętniący życiem. Z drugą serią wiąże mnie o wiele więcej- mam tu na myśli Knights of the Old Republic I i II- pierwszy, poważny cRPG osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen. A gra dla mnie jest niemalże ideałem, który kocham za naprawdę niesamowity klimat "Star Warsów" i fenomenalną fabułę- moim zdaniem klimat tej gry, jak i historia opowiedziana w niej bije na łeb na szyję całą I trylogię Lucasa (odcinki I-III). A to już coś znaczy.


  17. A można prosić o jakieś zestawienie porównawcze w tej materii?

    W końcówce lipca 1944 roku przeciwko 14 dywizjom brytyjskim i kanadyjskim pod Caen Niemcy wystawili również 14, z czego 6 pancernych. Amerykanie rozpoczynając operację „Cobra” mieli za przeciwnika 11 poważnie osłabionych dywizji, z czego jedynie 3 były zmechanizowane (czwarta, 116. DPanc „Windhund” włączyła się do walki dopiero 29 lipca). Stan niektórych z nich można określić jako szkieletowy- część dywizji broniących odcinka frontu przed am. VII i VIII KA była de facto równa liczebności grupie bojowej. Przykładowo, 130. DPanc „Lehr” broniąca głównego odcinka drogi Periers-St. Lo, na którą spadło główne uderzenie VII KA liczyła 24 lipca ok. 5000 żołnierzy (Hastings podaje, że 2200 i 45 sprawnych pojazdów pancernych). Dodatkowo należy wspomnieć o miażdżącym wsparciu artyleryjskim i lotniczym operacji. Głównym wsparciem VII KA było 1800 bombowców B-17, które „zaorały” obszar 7kmX3km. Rezultat tych bombardowań był katastrofalny dla Niemców z pierwszej linii.

    „Tam na przedzie wszystko się trzyma, panie podpułkowniku, wszystko. Moi grenadierzy i saperzy, moi niszczyciele czołgów, oni się trzymają. Nikt nie opuszcza stanowisk, nikt. Oni cicho leżą w swoich jamach i milczą, gdyż są martwi. Martwi rozumie pan? Niech pan zamelduje feldmarszałkowi, że Panzer-Lehr jest zniszczona”- słynny meldunek gen. Bayerleina, d-cy 130. DPanc „Lehr” na rozkaz trzymania pozycji do ostatniego żołnierza.

    A jak to wyglądało z terenem w obu operacjach? Może tutaj Amerykanie byli w lepszej sytuacji, niż Montgomery w trakcie "Goodwood"?

    Powiedziałbym, że pod St. Lo teren był dla nacierających dużo gorszy niż pod Caen, z tego względu, że jeszcze tam rozciągała się kraina żywopłotów, bocage. Jednak nim przystąpiono do operacji, 1. Armia została wyposażona w Shermany Rhino zdolne do forsowania żywopłotów. Do 24 lipca 3 na 5 czołgów Bradleya zostały przystosowane do tej funkcji.

    A nawiązując do „Goodwood”- z początku wiele wskazywało na to, że „Cobra” będzie powtórką z tego przedstawienia. Pierwszego dnia operacji, 25 lipca, żołnierze Collinsa pokonali 4 km i tylko 5 km następnego (przy okazji 26 lipca do walki włączył się sąsiedni, VIII KA gen. Middletona). Dopiero wieczorem 26 lipca CCA 2. DPanc udało się wybić lukę w niemieckich liniach i wejść w nią tak, że o 3 w nocy następnego dnia udało jej się osiągnąć pierwszy cel operacji „Cobra”- skrzyżowanie na północ od Le Mesnil-Herman. Jednak najpoważniejszego wyłomu dokonały 4. i 6. DPanc (przede wszystkim jednak 4. Pancerna gen. Wooda) ze składu VIII Korpusu na prawej flance 28 lipca, w dniu, w którym gen. Middleton rozkazał im przedrzeć się na zachodnie wybrzeże półwyspu. Już tego samego dnia wieczorem dywizja Wooda dotarła na przedmieścia Countances. Od tego momentu zaczęła się cofać niemiecka linia obrony, która w niedługim czasie kompletnie się załamała. 31 lipca 4. DPanc była już w Avranches.


  18. Faktem jest , że 2 DPanc. miała de facto 1 brygadę pancerną i grupę wsparcia( druga brygada pancerna pojechała do Grecji). Ponadto była to "zielona" dywizja , która przyjechała dopiero z wysp.

    Jak pisze Roy Farran (w tym czasie służył w 3. King's Own Hussars w 2. DPanc), dywizja ta "w rzeczywistości była słabą brygadą. W jej skład wchodziły dwa pułku wyposażone w zdezelowane lekkie czołgi [Mk. VI- przyp. mch90], między innymi nasz, jeden pułk włoskich M13, uratowanych z pola bitwy, oraz jeden pułk starych ciężkich czołgów, które niedawno przybyły z Anglii".

    Po prostu nikt w Londynie i Kairze nie wierzył , że Rommel może im zafundować taki "handicap".

    Co więcej, nikt w Berlinie się nie spodziewał tego ataku.

    EDIT:

    Co do 2. DPanc i Gambiera-Parry'ego- to, że siła tej "dywizji" znacznie ulegała 5. Dywizji Lekkiej, nie usprawiedliwia to zachowania jej dowódcy, który nawet te skromne siły, które miał pod swoją komendą roztrwonił (wespół z Neamem) jak siemasz. Na kpinę zakrawa sam fakt, że czołgi dywizji stacjonowały wśród wzgórz pod Agedabią, to też, aby dojechać na pozycje patrolowe (wzdłuż granicy Trypolitanii) i wrócić, musiały dziennie pokonywać ok. 100 km.


  19. Z tej 500-tki tak powiedzmy pół na pół to włoskie i niemieckie.

    Piekałkiewicz podaje stan czołgów Osi w Afryce na październik '42 na 489 maszyn: 211 niemieckich i 278 włoskich.

    To piszę z pamięci, ale wydaje mi się, że w tym okresie Malta była bardzo ostro bombardowana i nie była w stanie wykonywać swego "ofensywnego "zadania.

    Wydaje mi się, że nie. Piszę za "Kesselringiem" Mackseya- ofensywa powietrzna na Maltę 2. Floty Powietrznej trwała podczas wiosny '42. Po 20 marca, kiedy w wyniku skoncentrowanego ataku lotnictwo Osi zdobyło dominację w powietrzu, Malta jako baza wojskowa RAFu rzeczywiście przestała się liczyć. Do 29 kwietnia Brytyjczykom została garstka myśliwców na Malcie. Naloty te mogły chwilowo pomóc usprawnić dostawy zaopatrzenia do Afryki, lecz nie rozwiązywały problemu. Do tego czasu Niemcy stracili ponad 300 maszyn. Dodatkowo w bliskim czasie Kesselring miał utracić 2. Flotę Powietrzną w związku z nową, szykowaną w Rosji ofensywą. 9 maja 1942 dotarły na Maltę z lotniskowców nowe Spity i można powiedzieć, że od tego momentu wyspa znów stała się cierniem w tyłku Kesselringa.

    Poza tym front było przez te 3,5 m-ca raczej ustabilizowany, więc był czas na uzupełnienie czołgów.

    W tym czasie dotarła też do Afryki BSpad "Ramcke" i 164. Dywizja Lekka.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.