mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Mógłbyś jakoś rozwinąć, co masz na myśli? Aj, faktycznie trochę pomyliłem wydarzenia, niemniej tu też dostało mu się za Rosjan. Mam na myśli tzw. incydent knutsfordzki. 25 IV 1944 Patton został zaproszony do wygłoszenia wystąpienia z okazji otwarcia Klubu Powitalnego Wojsk Amerykańskich w Knutsford, gdzie powiedział m.in, że to Amerykanie z Brytyjczykami po wojnie będą rządzić światem, zapominając o Rosjanach- wydaje się to niewinne, ale po incydencie ze spoliczkowaniem prasa w USA tylko czekała na okazję, by go ponowanie "obsmarować" na swoich łamach. Dla przykładu, Washington Post pisał wtedy: "Generał Patton od zwykłych ataków na pojedyncze osoby przeszedł do atakowania całych narodów". W efekcie tego po raz drugi nieomal przekreślił swoją karierę wojskową i właściwie tylko dobra wola Ike'a go uratowała (Marshall pozostawił mu wolną rękę). Jak pisze H. Essame, bryt. biograf wojskowy, "Patton miał jeszcze mniej zmysłu politycznego niż Montgomery. A to mówi bardzo wiele". Istotnie, niezbyt pochlebnie wypowiadał się o zdolnościach wojskowych brytyjskiego marszałka, podobnie jak nisko oceniał kompetencje Bradleya (jak pisał "Bradley i Hodges to takie zera. Ich cnotą jest to, że udaje im się nic nie robić") i Eisenhowera. Jednak, co najzabawniejsze, to nie Monty miał się okazać jego największym (wśród sojuszników) wrogiem podczas walk w Europie Zachodniej a Bradley i Ike. Jednak, jeśli chodzi o złożoność osobowości, Patton był moim zdaniem najbardziej wyjątkowym generałem który walczył po właściwej stronie w Europie. Nie da się go nijak zaszufladkować. Zdecydowanie gdy spojrzymy na Hodgesa, Clarka czy Gerowa Patton był dowódcą najdynamiczniejszym, otwartym na nowatorskie rozwiązania i nieszablonowe podejście do nowoczesnych działań wojennych. Jak to napisał po latach jeden z byłych żołnierzy 3. Armii „Pod jego dowództwem nigdy nie doszłoby do takiego fiaska, jak atak 5. Armii na rzekę Rapido lub atak 1. Armii na las Hurtgen”. Notabene, nawiązując do Bradleya i jego wspomnień- nie był on nigdy przyjacielem Pattona, choć za takiego się deklarował po jego śmierci i był głównym autorem etykietki tego od "krwi i bebechów", którą przyczepiono Pattonowi, jak pisze D'Este. A może posuńmy się dalej i wstawmy na miejsce Bradleya Pattona i odwrotnie. Być może pod Falaise faktycznie zniszczono by 2 niemieckie armie i nie doszło by do zwłoki przy zamykaniu tej luki. Niekoniecznie. Wydaje mi się, że drożej wychodziło mozolne wypieranie na szerokim froncie przeciwnika z kolejnych terenów (vide Bradley w "bocage", Hodges w Hurtgen) niż śmiale poprowadzona wojna manewrowa. Przynajmniej w Normandii Bradley i marszałek od różowych sweterków popełniali ten sam błąd- bardziej skupiali się na zdobyciu terenu niż zniszczenia przeciwnika. Hugh Cole natomiast pisał o Pattonie: "[...] Zawsze poszukiwał sposobności do przeprowadzenia głębokiego zagonu lub zaatakowania skrzydła, na które można było uderzyć. Znał wartość połączonych rodzajów broni i potrafił ocenić teren okiem kawalerzysty". Nieco to może przesadzone, ale fakt faktem, że razem z gen. Quesadą stworzyli chyba najbardziej skuteczny duet pancerno-lotniczy, że tak to nazwę, na ETDW. Georgie też rzecz jasna nie zawsze wykazywał się taką błyskotliwością w prowadzeniu działań wojennych czego przykładem jest kampania o Metz i te beznadziejne walenie głową we francuskie forty. Bayerlein po wojnie przyrównywał go do Guderiana, zaś Monty'ego do von Rundstedta.
-
Ochrona balistyczna czołgów podstawowych
mch90 odpowiedział Tankfan → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Proszę, proszę, kolega po kursie taktyki walki w mieście? O ile mi wiadomo najrozsądniej jest celować w pojazdy pośrodku kolumny, gdyż stanowią łatwiejszy cel od wozu prowadzącego a po drugie prowadzi to do jej rozdzielenia- zatem osłabienia jej siły. To tak na boku. Wiedza wyniesiona z "BHD" Bowdena, który pisze, że niska skuteczność w zatrzymywaniu kolumn łazików rangersów wynikała z uporczywego celowania z RPG w czołowe HMMWV. Chyba tylko największy idiota, niezbyt sobie ceniący życie. Zapominasz, że czołgom w mieście towarzyszy piechota. Rosjanie w Groznym to raczej bolesny wyjątek. -
Witam Generalnie zgadzam się z Tobą Andreasie. Incydent ze spoliczkowaniem narobił Pattonowi masę czarnego PR, wydaje się, że nad wyrost, biorąc pod uwagę jego zasługi- przecież w momencie rozdmuchania tej afery był on u szczytu sławy, rozsławiony jako dowódca niepokonanej 7. Armii, zdobywca Palermo i Messyny itd. A jednak o mało nie zakończyło to jego karierę wojskową. Nie porównujmy realia armii totalitarnych jakimi była ACz czy WH z armiami demokratycznymi pokroju US Army, która podczas całej wojny skazała na śmierć za dezercję tylko jednego żołnierza. Jak to ładnie pisze D’Este w biografii „Patton. Geniusz wojny”: „Wprawdzie George S. Patton nie należał do powszechnie lubianych, ale nawet ci, którzy go nie lubili, byli w pewnym sensie dumni, że służyli w 3. Armii. Gdy zapytać weteranów 3. Armii, gdzie służyli podczas wojny, większość z nich odpowiada: „Służyłem u Pattona”. Kierowca czołgu, który kiedyś narzekał: „Kiedy ten stary skurwysyn wreszcie będzie miał dosyć wojaczki?”, udzielał później wywiadu i- zapytany o to- prawie stanął na baczność i powiedział z widoczną dumą: „Byłem jednym z ludzi Pattona””. Jednak faktem jest, że żołnierze potrafili go nienawidzić i śmiać się głośno z jego chociażby legendarnych coltów z kości słoniowej. Im więcej czytam o generale Pattonie, tym trudniej mi go ocenić- po części dlatego, że należy oddzielić jego "ludzką" twarz, którą odsłaniał w łonie rodzinnym czy w gronie bliskich przyjaciół, współpracowników a twarz tą cechowało głębokie człowieczeństwo, patriotyzm, religijność i czułość przechodząca w romantyzm (którym przesiąkają jego listy do żony Beatrice). Z drugiej strony, Patton przybierał maskę grubiańskiego chama podczas wystąpień publicznych, bluźnierczego i bezceremonialnego w słowach. Bez wątpienia Patton był urodzonym dowódcą, człowiekiem czasu wojny, urodzonym do walki. Jeden z oficerów 3. Armii powiedział wręcz, że Patton wolałby walczyć niż jeść. Miał na koncie całą masę sukcesów, mniej lub bardziej spektakularnych, lecz nie był dowódcą bez skazy, czy "geniuszem wojny", jak nazywa go w tytule swojej biografii D'Este. Popełnił też kilka poważnych błędów, które kosztowały życie wiele tysięcy żołnierzy, i które stanowią czarną kartę w jego historii, lecz moim zdaniem nie powinno zaważyć to na ocenie go jako jednego z najlepszych generałów Eisenhowera a na szczeblu armijnym- być może najlepszego. Masz rację, patrząc na to z dzisiejszej perspektywy. Wtedy, gdy wypowiadał te słowa w Anglii przed D-Day, wywołał nieomal międzynardowy skandal który mógłby położyć się cieniem na sojuszu Wielkiej Trójcy. Generał powinien być apolityczny i przede wszystkim podporządkowany rozkazom przełożonego- w tym przypadku Ike'a, który wyraźnie zabronił mu już wcześniej wystąpień publicznych (właśnie z powodu kontrowersyjnych wypowiedzi). Ach, ten Patton, na takiego indywidualistę to było za mało.
-
Francuscy oficerowie podczas kampanii francuskiej- ocena
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Front Zachodni
To jeszcze o niczym nie świadczy. Wielu spośród dowódców francuskich było wychowankami I wojny światowej i "starej szkoły" toczenia walki, oficerami artylerii lub piechoty z psychiką naznaczoną poprzednią wojną światową, nieprzystosowani do realiów wojny, jaką wytoczyli im Niemcy- opartej na manewrze, współdziałaniu poszczególnych rodzajów broni i zastosowaniu czołgów jako zwartej, głównej siły przełamującej. Nie tak "tuż". 20 lat to w sumie całkiem sporo, biorąc pod uwagę rozwój technologii wojskowej i doktryny wojennej w tym czasie. Proponuję przejść od ogółu do szczegółu i zająć się konkretnymi przypadkami. Z mojego źródła wynika, że dużym problemem części generalicji francuskiej był upadek wśród nich morale, który przełożył się na niezdecydowanie oficerów i opieszałość w działaniach. Uściślając to Linia Maginota została zaatakowana przez Niemców w postaci Grupy Armii C von Leeba wiążącej francuskie dywizje forteczne na tych umocnieniach jeszcze w połowie czerwca '40. Primo- wg. moich informacji w 1940 roku nie było Kanadyjczyków w kontynentalnej Europie. Secundo- istotnie wkroczenie na całego do Belgii było poważnym błędem strategicznym, który zaważył na losach kampanii. Tertio- sprecyzujmy- nieudolność jakich oficerów alianckich? -
Witam, Amerykańskich dowódców, zresztą jak wszystkich innych, należałoby oceniać w osobnych kategoriach mierzonych ich rangą. No bo jak tu porównywać dowódcę dywizji do dowódcy grupy armii? Nieważne, zastanawiałem się nieco nad tym, kogo mógłbym wytypować i właściwie wyjąwszy dowódców dywizji (których wielu US Army miała naprawdę dobrych) dużo łatwiej wytypować "słabe ogniwa" na szczeblu korpusu czy armii. Jeśli mówimy o d-cach dywizji bez wątpienia na dużą uwagę zasługują takie postaci, jak: Gen. James "Jumpin Jim" Gavin- dowódca 82. DPD i znakomity taktyk- przede wszystkim za sprawność, z jaką dowodził swoją dywizją w rejonie Grave-Nijmegen-Groesbeek podczas operacji "Market-Garden"- moim zdaniem 82. DPD w tej operacji okazała się po prostu najlepsza i miała też, być może, najtrudniejsze zadanie. Gen. John Wood- d-ca 4. DPanc, jej twórca i ojciec jej największych sukcesów które doprowadziły do tego, że uznana została za najlepszą dywizję pancerną US Army. Błyskotliwy, uparty i "z jajami" jak powiedział o nim gen. Patton. Pisałem już o nim kiedyś w tym temacie: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=4619 Gen. Theodore "Teddy" Roosvelt- kuzyn prezydenta Roosvelta, weteran dwóch wojen światowych i pierwszy generał odznaczony MoH. Uwielbiany przez żołnierzy za osobistą odwagę i poczucie humoru. Jego nieodłącznym atrybutem była laska z którą pojawiał się na pierwszej linii, pod ostrzałem, na plaży Utah i podczas operacji "Torch" na plaży Algierii. Walczył od Afryki Północnej do Normandii (gdzie 12 lipca zmarł na zawał serca), zawsze ze swoimi żołnierzami na pierwszej linii tak jak podczas D-Day, gdzie lądował ze swoją 4. DP w pierwszej fali inwazyjnej. Podobnie jak zresztą gen. Norman Cota, kolejna bardzo ciekawa postać wśród amerykańskich generałów- lądował jako z-ca dowódcy 29. DP w I fali na Omaha, gdzie walnie przyczynił się, wykazując osobistą inicjatywę, do przełamania obrony w swoim sektorze Dog White (za co zresztą dostał DSC). Później dowodził 28. DP we Francji, lesie Hurtgen i w Ardenach, na którą to dywizję spadł impet niemieckiego uderzenia. A kto tu gloryfikuje gen. Pattona? Zapraszam do tego tematu : https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=1157
-
Dokładnie. Powtórzę jeszcze raz- wysokie, strome klify + 5 trzymanych pod ogniem kaemów i moździerzy, zaminowanych wyjść z plaż sprawia, że straty musiały być wysokie- o czym zdawali sobie sprawę wszyscy wyżsi oficerowie SHAEF zamieszani w planowanie desantu. Jak już wspomniałeś, odcinek rozciągający się od Colleville do Vierville był jedynym możliwym miejscem desantu pomiędzy plażami Utah i Gold, miejscem, potrzebnym do uzyskania połączenia przyczółków inwazyjnych. Bradley w kryzysowych godzinach poranno-południowych wahał się, czy by nie przerwać lądowania na Omaha a siły do tego przeznaczone nie przerzucić na Utah. Myślę, że zwinięcie przyczółka Omaha miałoby dla aliantów poza kilkoma-kilkunastoma tysiącami ofiar więcej i paroma dniami-tygodniem opóźnienia w stosunku do harmonogramu niezbyt daleko idące konsekwencje. Wydaje mi się, że po prostu przez ten czas odizolowania przyczółków połączenie ich stałoby się pierwszorzędnym priorytetem SHAEF zaś artyleria okrętowa zadbałaby o to, by Niemcy którzy uderzyli w kierunku morza, widzieli je po raz ostatni. Raczej nie. Skoro po Goodwood i Epsom się to nie udało to z powodu zwinięcia przyczółka Omaha (który leżał w kompetencjach amerykańskich oficerów) tym bardziej. Myślę, że prędzej poleciałby Gerow. Amerykanie nie patyczkowali się ze swoimi generałami i w przypadku dywizji (korpusu rzadziej) rotacja dowódców była niekiedy bardzo duża. Zgadza się. Generalnie dywizje piechoty broniące 6 czerwca wybrzeża Normandii rozsypały się pod ciosami wojsk alianckich a wydłużony opór pojedynczych punktów oporu nie mógł w żadnym stopniu wpłynąć na przebieg inwazji. Zapomniałeś jeszcze o 12. SS, która dotarła pod Caen dzień przed 130. Lehr. Zwłaszcza jeśli mówimy o działaniach 21. DPanc w dniu inwazji razi problem skomplikowanej struktury dowodzenia formacjami pancernymi- w efekcie 21. DPanc walczyła podzielona, jej elementy wkraczały do walki w różnych godzinach (pierwsza KG von Luck już od nocy zmagał się ze spadochroniarzami pod Benouville) a do tego dochodziło jeszcze opóźnienie związane ze zmianą kierunku jazdy czołgów Oppeln-Bronikowskiego, powodujące kolejne kilkugodzinne opóźnienie. A gdy już siły KG Rauch ruszyły do natarcia na przyczółek Sword, czołgi 22. PPanc Oppelna zostały rozbite przez przygotowaną do tego czasu obronę ppanc Brytyjczyków zaś piechota zmotoryzowana Raucha dotarła do morza tylko po to, by po godzinie wycofać się do Cresserons, gdzie niedługo potem została odcięta. Istotnie, wymienione przez Ciebie książki są ważnymi (zwłaszcza książka Ryana, która jest już kultowa i moim zdaniem interesując się tym tematem wstydem jest jej nie znać) opracowaniami dla polskiego czytelnika w temacie D-Day. Ja od siebie dodam jeszcze 2 pozycje: "D-Day" Ambrose'a- amerykanocentrycznie, ale obficie wszystko o D-Day- od przygotowań do nocy 6/7 czerwca. "D-Day. Przełamanie Wału Atlantyckiego" Kershawa- ciekawa, bo prezentuje sytuację od strony niemieckiej i kończy się bodajże 10 czerwca. Dobrze uzupełnia opracowanie Ambrose'a.
-
Straty podczas D-Day nie były jakieś szczególnie wysokie (przewidywano dużo wyższe, nawet na Omaha) a na pewno przyćmiewa je liczba ofiar po stronie aliantów w trakcie prowadzenia późniejszych działań w Normandii. Nie całą dywizję ale trzy bataliony z niej wydzielone. Problem mógł tworzyć też fakt, że silne bombardowanie z powietrza i morza które miało poprzedzać desant I fali było kompletnie chybione i nie wyrządziło żadnych poważnych szkód Niemcom prócz obudzenia ich. Niewątpliwie tak (716. DP była już i tak za nadto rozciągnięta), choć samo ukształtowanie terenu przy plaży sprawiało że straty tam musiały być niebezpiecznie wysokie. D-ca V KA gen. Gerow podczas planowania desantu powziął nawet propozycję wyrzucenia desantu na Omaha pod osłoną nocy, w czasie odpływu, by zmniejszyć straty (obawiano się pułapek w wodzie, min zamocowanych na palach, stalowych jeży czy 'belgijskich wrót'), lecz pomysł ten został odrzucony. Sektora Omaha można było stosunkowo łatwo bronić a to z tego powodu, że wystarczyło trzymać pod ogniem 5 parowów tworzących jedyne wyjścia z plaży.
-
W innym temacie wymieniłem bitwę o Guadalcanal za mój punkt zwrotny w kampanii na Pacyfiku, miejsce, gdzie japońscy żołnierze bodaj (poprawcie mnie jeśli się mylę) pierwszy raz doznali tak dotkliwej klęski. Klęski, która przekreśliła ich plany na izolację Australii, dla Amerykanów zaś wyspa stanowiła wyśmienitą bazę lądową do dalszej ekspansji przeciwko Cesarstwu na Pacyfiku i nalotów z lotniska Hendersona Jestem ciekaw, jak uważacie, czy Japończycy właściwie ocenili zagrożenie Guadalcanal? W gruncie rzeczy posiłki, które tam wysyłali nie były w żadnym wypadku imponujące a niekiedy wręcz śmiesznie małe- jak 900-osobowe siły płk. Ichi, rozgromione przez marines podczas bitwy w Strumieniu Aligatora. Zadziwiający jest fakt, że Japończycy wysyłali ten oddział by samodzielnie odbił lotnisko. Wygląda to na lekceważenie przeciwnika, czyż nie macie podobnych odczuć?
-
Dlaczego? Ponieważ Niemcy byli lepiej dowodzeni, lepiej wyszkoleni, posiadali wsparcie czołgów i wozów opancerzonych, było ich więcej i w przeciwieństwie do aliantów nie mieli takich kłopotów (mówię tu o regularnych siłach prących z południa na północ a nie szarotkach Dietla) z zaopatrzeniem. Wojska alianckie (a właściwie mam tu na myśli Brytyjczyków) wysłane do Norwegii w dużej mierze były nieprzygotowane do prowadzenia wojny w takich warunkach. Jak podaje Zetterling i Tamelander: "w 1940 roku alianci ani przez chwilę nie mieli szans na odzyskanie Norwegii". Należy również wspomnieć o postawie armii norweskiej, która w momencie inwazji niemieckiej została zaskoczona ze spuszczonymi spodniami. Tak czy inaczej, do tematu Norwegii zapraszam w to miejsce : https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=5989 Istotnie błędem było przeoczenie 352. DP na wybrzeżu normandzkim, jednak nie przeceniałbym znaczenia tego niedopatrzenia w kontekście całej kampanii. Poza tym, przy Omaha stacjonowały jedynie 3 bataliony z tejże dywizji (w tym baon lekkiej artylerii) a jej silny odwód, który faktycznie mógłby poważnie namieszać w szykach aliantów w pierwszych godzinach inwazji- KG Meyer- uganiał się za wyimaginowanymi spadochroniarzami na południe od Carentan.
-
Wróciłem z Czech z lekką górką gotówki, którą przeznaczyłem na następujące pozycje: "Falaise. Wątpliwe zwycięstwo" Anthony Tucker-Jones "Rangersi prowadzą. Pointe du Hoc, D-Day, 1944" Steven J. Zaloga
-
Zdobyczna broń strzelecka
mch90 odpowiedział Andreas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Na Pointe du Hoc rangersi Ruddera zabierali broń zabitym Niemcom z powodu wyczerpywania się zapasów własnej amunicji. Prowadziło do to kilku incydentów "friendly fire". Również ci sami rangersi przejęli po obrońcach 2 Mg-34 i 1 Mg-42, których użyli przeciwko poprzednim właścicielom. -
19 listopada 1942 roku rozpoczęła się operacja "Uran"- radziecka ofensywa przeciwko GA "Południowa Ukraina", której celem było okrążenie walczącej w Stalingradzie 6. Armii Polowej gen. Paulusa. Rozciągnięte skrzydła frontu obsadzane były przez armie rumuńskie, włoskie i węgierskie. W wyniku zmasowanego radzieckiego natarcia wszystkie te siły rozpierzchły się w nieładzie w ciągu zaledwie jednej doby. Jestem ciekaw, jak oceniacie te walki, postawę sojuszników Niemiec, ale także spróbujmy doszukać się prawdy- kto zawinił, czemu sojusznicy tak szybko ulegli i czy dłuższa, skuteczniejsza obrona były możliwa?
-
Do założenia tego tematu zainspirował mnie fragment artykułu z Konfliktów dotyczącego udziału 1. Dywizji ROA w obronie Berlina, a był on następujący: "W ciągu dnia, mimo silnego wsparcia artyleryjskiego, natarcie lewego skrzydła złożonego z niemieckiego batalionu grenadierów i dział szturmowych zamarło. Za zgodą płk. Zacharowa ponownie do rozbijania wroga użyto Rosjan, z utęsknieniem wyczekiwanych przez zdziesiątkowanych Niemców. Jeden z oficerów ROA po natarciu powiedział do niemieckiego kapitana: „No, fryce, jak nie dajecie rady, to musicie nas prosić o pomoc!”. Tę sytuację najlepiej podsumował Goebbels, który w dzienniku zapisał, że to wstyd dla armii niemieckiej. Choć dopisał również, że oddziały generała Własowa „wspaniale się biły!” Żołnierze rosyjscy atakowali z niebywałym impetem, często porywając tą werwą część niemieckich grup bejowych. (...)" http://konflikty.pl/a,2538-2,II_wojna_swia...ie_Berlina.html Prawdę mówiąc jestem "goły" w temacie Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej wobec czego liczę na Was. Czy rzeczywiście "Własowcy" byli tak bitni jak sugeruje powyższy fragment? Jakie były ich relacje z Niemcami i rodakami po drugiej stronie barykady? Z tekstu który dałem w linku można znaleźć ciekawe informacje, jakoby dochodziło (w kwietniu 1945!) do przechodzenia grup żołnierzy radzieckich na stronę "Własowców". Czy istniało to zjawisko na szerszą skalę już wcześniej?
-
Czyli wprowadzona do użytku w 1943 roku brytyjska modyfikacja Shermana M4A4 z zamontowanym działem 17-funtowym i innymi ulepszeniami. Zapewne większość z nas go kojarzy. Na ile udana to była konstrukcja?
-
A czy przypadkiem nowej wieży nie montowano dopiero na Shermanach Jumbo? Jak wyglądało porównanie amerykańskiej armaty 3-calowej (76,2 mm) z brytyjską 17-funtówką jeśli chodzi o parametry jak i praktyczne zastosowanie? Dodałbym do tego izraelskie M51 znane też jako Super Shermany z armatą 90 mm na stanie.
-
W dniach 20-21 maja 1940 roku, gdy niemieckie czołgi pędziły ku kanałowi La Manche alianckie siły Frankforce w sile 5. DP, 50. DP, 4. i 7. RTR, wspierane na flance przez francuską 3. LDZmech uderzyły na skrzydła 7. DPanc Rommla koło wsi Arras. Natarcie okazało się niepowodzeniem. Co było tego przyczyną? Czy kontratak mógł się powieść?
-
O ile mi wiadomo problem wewnętrznych eksplozji Shermanów wyeliminowano po zastosowaniu w późniejszych wersjach mokrych komór amunicyjnych. A dopancerzać Shermana zaczęli nie tylko Brytyjczycy- już dużym postępem było to, że z początkowo lanego pancerza zrezygnowano na rzecz spawanego a taki np. Sherman Jumbo był chroniony od czoła 100 mm stali.
-
Ostatnio widziałem ciekawy dramat biograficzny "Cadillac Records" w reż. Darnella Martina i z m.in. Adrienem Brodym i Mos Defem w obsadzie. Całość toczy się głównie w realiach murzyńskiej dzielnicy Chicago lat '40-'60 XX wieku, kiedy to młody Leonard Chess (Brody), Żyd polskiego pochodzenia postanawia założyć klub muzyczny z czasem przeradzający się w wytwórnię- kuźnię młodych talentów. I to nie byle jakie talenty- pod skrzydłami Chessa nagrywają swoje hity takie legendy, jak Chuck Berry, Muddy Waters, Etta James a przewijają się nawet przez moment młodzi, nikomu nieznani chłopcy w długich włosach, którzy swoją kapelę nazwali nikomu nic nie mówiącą nazwą The Rolling Stones. Naprawdę polecam obejrzeć, by zobaczyć "jak to się wszystko zaczęło", a miejski klimat, lata '50 i '60 w połączeniu z rewelacyjną muzyką stanowiącą, powiedziałbym połowę filmu tworzy kapitalny klimat! Warto moim zdaniem zobaczyć jak toczyły się losy Chess Records i poszczególnych muzyków, którzy tworzyli magię tego miejsca- gdy nagrywali pierwsze hity, popadali w nałogi, problemy, zabawy z kobietami, jak umierali. To kawał historii, moim zdaniem, w bardzo dobrym wykonaniu no i jak już wspomniałem z genialną muzyką tworzącą podkład.
-
Ciekaw jestem skąd ówczesny pułkownik a późniejszy generał to wiedział? Istotnie 19 V odbyła się pierwsza zaprotokołowana narada poświęcona ew. odwrotowi do Dunkierki (jednak nie wiem, czy należy widzieć w tym rozstrzygające wydarzenie, skoro 2 dni później dochodzi do kontrataku i dopiero jego niepowodzenie wpływa na decyzję o wycofaniu się znad Skaldy), jednak Leopold III złożył kapitulację dopiero tydzień później (27 V), zaś jej oznaki były widoczne już parę dni wcześniej. Coś w tym jest. Czołowym tego przykładem może być d-ca 1. GA gen. Bilotte, który pod wpływem porażek i odwrotów kompletnie załamał się nerwowo, Blanchard, dowodzący 1. Armią oraz gen. Altmayer (d-ca V KA), który uważał, że jego żołnierze są zbyt zmęczeni by wejść do walki 21 maja (pytanie na ile była to postawa defetystyczna a na ile rzeczywista ocena możliwości bojowych Francuzów?), a więc kluczowi do przeprowadzenia tego kontrnatarcia dowódcy. Gen. Pownall (szef sztabu Gorta) dowiedział się o tym… rankiem 21 maja. Z mojego źródła („Dunkierka”, H. Sebag-Montfiore) wynika prosty wniosek, że przez gros natarcia Brytyjczycy byli zdani na siebie, dopiero później dostając wsparcie od fr. 3. LDZmech, która poniosła i zadała ciężkie straty odpierając atak czołgów 7. DPanc wracających z północnego-zachodu.
-
Przepraszam, że się wtrącam, ale muszę się o to zapytać: najgorsi pod jakim względem?
-
A zarazem przyspieszył prawdopodobnie niemiecką inwazję na Bałkanach- bo Fall Marita zaczęto planować już 12 listopada ’40. Pamiętajmy jednak, że jeśli chodzi o Niemcy i prowokowanie Hitlera, Metaxas był bardzo powściągliwy i chociaż zgodził się na przybycie kilku dywizjonów RAF w celu wsparcia obrony greckiej, nie udostępnił im lotnisk wokół Salonik, skąd mogłyby dosięgnąć pola naftowe w Ploeszti. Na dobrą sprawę Brytyjczycy nie mieli za bardzo czym wspierać Greków- o czym zostali oni poinformowanie 24 VIII ’40, gdy Metaxas zapytał rząd brytyjski jak zareaguje Wlk. Brytania w razie agresji włoskiej- bo cóż znaczy te kilka dywizjonów samolotów i parę batalionów piechoty przerzucanych od 1 XI na Kretę? Sam grecki przywódca również niechętny był wsparciu sił lądowych Wlk. Brytanii w kontynentalnej Grecji i dopiero po jego śmierci, w lutym ’41 nowy przywódca, słaby Aleksander Koryzis zwrócił się o taką pomoc (8 II ’41). 1 X następuje demobilizacja o jakiej wspominasz a niecały miesiąc później, 28 X ambasador włoski wręcza Metaxasowi ultimatum. Dziwię się, że Commando Supremo tak optymistycznie rozpatrywało inwazję na Grecję, która musiała się odbyć w trudnym przecież górskim terenie (ciekawe czy nie pamiętali jakie baty zebrała Armia Padu od Francuzów, kilkunastokrotnie mniej licznych) a jak wynika z Twojego zestawienia (wielkie dzięki za nie!) przewaga nie była w żadnym razie przytłaczająca, bo rzędu 3:1. Wedle mojego źródła w ramach tej pomocy Hitler zaproponował już wtedy opanowanie Krety przez 7. Dywizję Lotniczą oraz wysłanie dwóch dpanc i grupy lotniczej do Afryki w celu wsparcia ofensywy Grazianiego. Pamiętajmy jakim ciosem dla Reggia Marina był atak Swordfishów na Tarent 11 XI ’40. Chyba nie na wiele im się to zdało w górzystym terenie w połączeniu z obfitymi opadami deszczu i śniegu wobec których ponoć załamał się włoski system zaopatrzeniowy. Kiepskie przygotowanie do tej wojny przewija się też we wspomnieniach: „[…] 81-milimetrowe pociski greckiej artylerii zadawały okropne rany; tymczasem brakowało szpitali polowych, bandaży, szarpi i lekarstw; ranni leżeli przykryci brezentowymi płachtami z ciężarówek albo też gnieździli się w rozwalonych chatach. Mundury żołnierzy były postrzępione […], puszczały nici na szwach, materiał stawał się twardy jak skóra i ciążył strasznie, nie dając przy tym żadnej ochrony przed zimnem”. (Za: „Kreta 1941”, C. MacDonald, str. 76) Jeszcze raz dzięki za te informacje! Do niektórych pytań postaram się odnieść w przyszłości, jak z powrotem złapię w swoje ręce „Żołnierzy Mussoliniego” R. Trye’a.
-
Pod Sedanem Linia Maginota może była nie tyle "dziurawa", co niedokończona. Wg. Charlesa Grandsarda zamiast przewidywanych 30 dużych schronów na milę, ukończono do chwili inwazji niemieckiej jedynie 3 (plus mniejsze obiekty forteczne). EDIT: Aaaj, nie doczytałem, że chodzi o granicę z III Rzeszą.
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Oj, co do tych Niemców to się nie zgodzę. Analogiczny pluton piechoty niemieckiej w Normandii był o wiele bardziej nasycony w broń maszynową i moździerze niż amerykański, na co ci bardzo narzekali. Mógłbyś podać przykłady? Rozumiem, że chodzi tu o dowódców szczebla minimum korpusu? Moim zdaniem akurat był to duży problem tej armii- vide Hodges w Hurtgen, Fredendall pod Kasserine, Collins, Bradley i Gerow w "bocage", Clark na linii Gustawa itepe, itede. Może dlatego, że byli w obronie? Na logikę w takim krajobrazie normandzkim, tudzież na groblach holenderskich, liniach rzek to atakujący ma trudniejsze zadanie niż obrona, zajmująca dogodne pozycje i czekająca. Weź pod uwagę co się działo, gdy to Niemcy na ETDW przechodzili do ofensywy- vide Mortain, vide Ardeny. Zgadzam się pod tym względem, w jakim stopniu US Army rozwinęło się od początku wojny do jej wejścia do walki w Europie w końcu '42. Przecież w '39 armię Roosvelta wyprzedzała w rankingach Rumunia. Warto też poczytać o problemach Pattona w przeforsowaniu koncepcji wojny zmotoryzowanej i zastosowania czołgów względem licznej ówczas i popularnej kawalerii. Nie pancernej. Tyle, że zgodnie z amerykańską doktryną wojenną czołgi nie służyły do walki z czołgami wroga. Innymi słowy Sherman nie był projektowany z myślą o tym i dlatego też tak stosunkowo późno zaczęto montować w nim armatę 76 mm. Od tego były M10, M18, M36. Poza tym zgadzam się w pełnej rozciągłości z GP_Marsem. -
I te wydarzenia miały skłonić Hitlera do utrzymania bierzącej sytuacji politycznej na Bałkanach, jak sam mówił "Dlatego nie jest istotne, co mówią w tej chwili rosyjscy politycy na temat granic swojej strefy wpływów. Kiedy tylko odezwą się działa i żołnierze ruszą do boju, wszystko to straci zupełnie znaczenie, ich zaś wcześniejsze obietnice [...] zostaną kompletnie zagłuszone przez szczęk broni ich triumfalnie maszerujących naprzód armii". Dlatego też, gdy prowadził mediacje między Rumunią i Węgrami w sierpniu tego roku (1940), potajemnie postawił również na nogi wojska powietrzno-desantowe, by te, gdyby dyplomacja zawiodła, przystąpiły do okupacji pól naftowych w Ploeszti. W sprawie Grecji fuhrer miał o tyle inne podejście, że uważał ją za przyczółek do dalszej ofensywy na Egipt i Kanał Sueski. Dokładnie, opanowanie Grecji i Krety zapewniałoby Osi strategiczną przewagę we wschodniej części Morza Śródziemnego.
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Nie zgodzę się. A co wyprawiała 6. Armia von Reichenaua podczas marszu na Stalingrad? W Polsce to czy przypadkiem armia nie miała czegoś więcej na sumieniu? Jak pisze Steven H. Newton "60% z tych akcji [palenie wsi, miasteczek i odwetowe egzekucje w okresie 11 IX-25 X] obciążało konto armii a nie SS lub policji. Działania armii miały wiele wspólnego z antysemicką polityką nazistów". Bardzo wielu, od Haldera i von Brauchitscha po szeregowych landserów armii wierzyło w narodowosocjalistyczną krucjatę na wschodzie. 2 września '39 żołnierz niemieckiego 10. pułku strzelców konnych zapisał w dzienniku: "[...] Dowiadujemy się, że za naszymi plecami strzela do nas pięciu cywilów. Idę z dwoma innymi i po kilku minutach tych pięciu cywilów dostaje za swoje" (za: "Ulubiony dowódca Hitlera" S. H. Newton, str. 60). Takie były działania propagandy, a podczas kampanii w Związku Radzieckim miało być jeszcze gorzej. Słowa szefa sztabu III KA płk. Ernsta Faeckendstadta przed "Barbarossą": "postawa niemieckiego żołnierza wobec Żydów nie podlega dyskusji. Do ostatniego żołnierza przyjął się pogląd, że nie można mieszać się z tą rasą i że kiedyś trzeba ją całkowicie usunąć z niemieckiej przestrzeni życiowej" (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera", str. 87). Przykłady i cytaty można mnożyć.