mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Ostatnio przeczytałem "Ulubiony dowódca Hitlera" Stevena Newtona- jest to biografia stosunkowo słabo znanego niemieckiego feldmarszałka Walthera Modela. Wczoraj zabrałem się do lektury książki Edwarda Atkenson "Trzy Wojny"- wojna w Wietnamie oczami oficerów trzech armii- ARVN, US Army i Vietcongu.
-
Powtórkę z tego mieliśmy zimą 1942/43 w oblężonym mieście nadwołżańskim zwanym Stalingradem- to dowód na to, że Niemcy nic się nie nauczyli ze srogiej rosyjskiej zimy rok wcześniej. Co do "Barbarossy"- zapraszam do tematu o tejże operacji ( http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?p=18927#18927 )- opieram się w nim na opracowaniu Stevena Newtona dowodzącego, że gdyby nie konflikty węwnątrz-szatabowe dot. koncepcji prowadzenia działań w drugiej fazie i zastosowania wojsk pancernych, kampania mogłaby się zakończyć przed jesiennymi mrozami.
-
Hitler zakładał pokonanie Związku Radzieckiego w 6 tygodni. Realniej patrzący na sprawę Walther Model (uwzględniający wielkość terytoriów Związku Radzieckiego; w okresie międzywojennym był jednym z oficerów odbywającym w 1930 6-tygodniową podróż na tajne poligony niemieckie w ZSRR) zakładał nie tyle zwycięstwo w 6 tygodni, co do Bożego Narodzenia- w przeciwnym razie, jego zdaniem, Niemcy nie wygrają tej wojny.
-
Co do pierwszej części pełna zgoda, co do wypowiedzenia wojny USA tylko wyprzedził Stany o krok. Wiedział, że wypowiedzą mu wojnę więc zaatakował pierwszy. Zdawał sobie sprawę, że USA wysyła całe konwoje z bronią, żywnością etc. do Wielkiej Brytanii. Dodatkowo byl związany sojuszem z Japonią. Nie miał specjalnie wyboru co nie zmienia oczywiście faktu że był to błąd, jednak poradzić na to nie mógł nic. Uważa się, że to jedna z najbardziej niedorzecznych decyzji Hitlera. Tzw. "Stalowy Pakt" wcale nie wymagał przychodzenia z pomocą Japonii, która znalazła się w wojnie z USA jako, że układ ten służył celom obronnym. Była to jak najbardziej samodzielna decyzja Hitlera, której z nikim nie konsultował. 11 grudnia po prostu ogłosił swoją decyzję Reichstagowi. Podziałało to jak płachta na byka- Roosvelt i tak przymierzał się do wojny z Niemcami, lecz ciężko by było mu przekonać Kongres do wypowiedzenia III Rzeszy. Pamiętajmy, że i społeczeństwo amerykańskie było przeciwne wojnie na wskutek strat poniesionych podczas IWŚ. Decyzja Hitlera była wymarzonym pretekstem do włączenia się do wojny w Europie. Przypomnę, że wg. hitlerowskiego planu zawładnięcia światem, wojna ze Stanami Zjednoczonymi miała przypaść następnemu pokoleniu, dysponującemu zasobami już zasobami naturalnymi ZSRR i reszty Europy.
-
Z prawnego punktu widzenia zbrodnia to była jak najbardziej. W końcu żołnierzom Waffen-SS przysługiwał status jeńca wojennego i prawa międzynarodowe. W świetle konwencji wojennych i praw egzekucja na żołnierzach, nawet na znienawidzonych przez wrogów Waffen-SS były zbrodnią w najczystszej postaci- bo w świetle prawa każdy żołnierz ma równe prawa. Inaczej z moralnego punktu widzenia- tutaj kwestię osądzenia żołnierza pozostawia się sumieniu. Patrząc na to, jak zachowywali się żołnierze Waffen-SS (nie wszyscy, podkreślam, jednak wykreowany przez poszczególne oddziały obraz pozostaje) na podbijanych ziemiach, jak obchodzili się z jeńcami i ludnością cywilną, pozwala niektórym tłumaczyć żołnierzy rewanżujących się w taki sam sposób na W-SS. Z naszego punktu widzenia wydaje mi się niemożliwe oceniać postępowanie żołnierzy, którzy tak właśnie postąpili ze swoimi jeńcami z Waffen-SS. Nie przeżyliśmy tego co oni, więc nie wiemy, jak i my byśmy się zachowali. Zresztą, tego dotyczy cytat przywołany przeze mnie w moim poprzednim poście.
-
Moim zdaniem Rommel nie był geniuszem, jedynie dobrym dowódcą o dużym szczęsciu, co przecież ma wielki wpływ na sukcesy generałów. Mit Rommla jako genialnego dowódcy wyrósł w latach powojennych, ku pokrzepieniu przybitych niemieckich serc klęską oraz winą za zbrodnie na ludzkości. Postać Rommla miała pokazać światu, że nie wszyscy Niemcy byli nazistami popierającymi rządy Hitlera i jego politykę rasistowską jako, że na tle innych był on postacią wybitną, rycerską, sprzeciwiającą się nazizmowi, a ponadto słynącą ze swoich dokonań w Afryce. Dzięki temu Niemcy też mieli swojego bohatera pozytywnego. Bardzo przyczynili się w tym sami Brytyjczycy, do tego stopnia, że w pewnym momencie gen. Auchinleck w oficjalnym rozkazie zabronił wymieniać nazwiska Rommla w meldunkach i rozkazach, by nie potęgować paniki w oddziałach (Brytyjczycy utożsamiali DAK właśnie z postacią Rommla, a co za tym idzie niemieckich żołnierzy uznawano za niepokonanych, jakie to przekonanie chodziło o Rommlu). Również sława Montgomery'ego wiele zawdzięcza postaci Rommla- w końcu marszałek polny pokonał pod El-Alamein samego niezwyciężonego i dzielnego Lisa Pustyni! Jego postać bardzo wykorzystała propaganda brytyjska w rozgłaszaniu zwycięstwa pod El-Alamein. Faktem jest, że do perfekcji opanował wojnę manewrową i możliwości, jakie dawała mu bezkresna pustynia. Przykładem niechaj będzie manewr, jaki zastosował w marcu 1941 roku, kiedy podzielił siły swojej 5.DLekkiej i tym samym odciął drogę bryt. 2. DPanc bodajże pod Derną. Z drugiej strony, jak napisali moi poprzednicy, logistyka była piętą achillesową Lisa Pustyni, a działania sabotażowe LRDG tylko powiększały problemy.
-
Tak zwycięstwa Pattona opisuje jeden z jego biografów, Ladislas Farago: "Wiele spektakularnych natarć, w czasie których posuwał się daleko naprzód, zawdzięczał Patton bardzo słabemu oporowi przeciwnika, albo brakowi wszelkiego oporu. (...)". Po części trzeba się z tym zgodzić na pewno. Jednak trzeba też zwrócić uwagę, że amerykański generał dokładnie potrafił wymacać dziurę w niemieckich liniach obronnych, a jeśli było trzeba- potrafił ją wybić. Gdy mu się to nie udawało, często wybuchał gniewem. Faktem jest, że przeprowadził wiele dobrych kampanii i bitew- jak zdecydowany rajd w Normandii, czy zdobycie Zagłębia Saary- ale też wiele razy mu się nie powodziło i ponosił klęski z własnej winy, zaślepienia i pewności siebie- np. pod Metzem. Przypomnijmy sobie szturm na fort Driant. Patton niewątpliwie był postacią wyjątkową, bardzo wyróżniającą się spośród tłumu "szarych" generałów w SHAEF- jemu nie brakowało ikry, miał to "coś", co czyniło z niego medialną gwiazdę. Agresywny, o kontrowersyjnych poglądach (rasizm, antybolszewizm i antysemityzm były jego poważnymi przywarami) i wierze (reinkarnacja). Sam siebie nazywał potomkiem wielkich dowódców, z lubością chodził po dawnych polach bitew, sypiąc cytatami z przeszłości. Fascynowały go zwycięstwa Legionów Rzymiskich i między innymi te aspekty pchnęły go do historycznego Trewiru- chciał doścignąć Cezara. Jak oceniali go żołnierze? Zawsze myślałem, że był on jednym z najbardziej lubianych i podziwianych generałów, ale im więcej czytam, tym więcej dowiaduję się o tym, jak go nienawidzili podkomendni (czyt. żołnierze frontowi) i wyśmiewali się z niego i jego dziwnych "zboczeń" takich, jak colty z kości słoniowej, czy obowiązku noszenia krawatów. Patton miał irytujące podejście "nie uznaję żadnego tłumaczenia", czego efektem był ciągły atak (nawet bez sensowny, co potęgowało straty) i incydent ze spoliczkowaniem. Za to też go nienawidzili żołnierze- on nie pojmował czegoś takiego, jak "zmęczenie bojowe" żołnierzy frontowych znajdujących się non-stop pod presją przeciwnika. Człowiek był to z pewnością szalony, w Afryce często żalił się do żony, że, na przykład, Niemcy mu się wycofują, zamiast podjąć walkę z jego ludźmi. Do jednego z dowódców batalionów, który prosił go o odwołanie powtórnego ataku na jedno ze wzgórz tunezyjskich, na którym batalion poniósł już ciężkie straty, powiedział, żeby "nie wracał żywy dopóki nie zajmie wzgórza". Co mnie w nim jeszcze denerwuje? Jego przechwałki zdobycia drugiego brzegu Renu przez Montym. Cóż, prawdę mówiąc, kontrasty jakie istniały pomiędzy warunkami przeprawy w Oppenheim (Patton), a Wesel i Xanten (Monty) były aż nadto widoczne, choćby i uwzględniając samą tylko szerokość rzeki- Amerykanin miał do sforsowania niecałe 100 metrów, jego konkurent około 500m.
-
Listę grzechów należy rozpocząć już od momentu przełamania linii frontu pod El-Alamein, kiedy to nastąpił tzw. pościg za wojskami Rommla. Pościg był to tylko z nazwy, gdyż 8. Armia Monty'ego, mimo, że o wiele bardziej zmotoryzowana, posuwała się za nim tak wolno, że Rommel zdołał jeszcze spuścić łomot Amerykanom w Kasserine i umocnić Linię Mareth. Po kilku miesiącach "pościgu", Monty zatrzymał się przed jej umocnieniami i z poczuciem nieomylności (uznał, że Włosi są po prostu zbyt słabi, by stawić opór jego legionom, a diabli niech wezmą niemieckie wsparcie) opracował plan, wedle którego gówny atak nastąpi od frontu (w wykonaniu XXX Korpusu ówczesnego dowódcy, gen. Leesa). Mimo olbrzymiej przewagi liczebnej i sprzętowej, atak został zatrzymany. Po nieudanych kilku natarciach (osoba mniejszego formatu od marszałka zapewne przemyślałaby swój plan frontalnego ataku jeszcze raz, lecz on uznał poczatkowe niepowodzenia za sukcesy i nakazał przeprowadzać kolejne szturmy) Leese zameldował Montgomery'emu, że kolejne uderzenie brytyjskie zostało odwołane. Straty były zbyt wysokie. Natarcie nie powiodło się. Ostatecznie Monty obszedł w końcu umocnienia, wysyłając Nowozelandczyków przez wzgórza Matmata na lewej flance linii Mareth, lecz niesmak po poprzednich próbach przełamania fortyfikacji pozostał. Warto mu jeszcze zarzucić operację Goodwood i pomysł, by przełamywać linię frontu dywizjami pancernymi. Wiemy jak to się skończyło- strata ok. 400 czołgów i mierne osiągnięcia. Również do poważnych błędów Monty'ego należy zaliczyć podobne operacje "Totalise" i "Tractable", zwłaszcza tą drugą, która była świadomą próbą przełamania linii frontu samą tylko liczbą czołgów- linii obrony przeciwpancernej uważanej za nie do przerwania. Również jego koncepcja wykorzystania dywizji pancernych podczas bitwy w kotle Falaise woła o pomstę do Nieba- dwie zamykały kocioł (II KPanc kanadyjski), jedna posuwała się za Niemcami, zajmując opuszczany teren (11. DPanc, "klepała niemieckiego byka po tyłku"), a dwie trzymał w rezerwie- czy to nie idiotyczne? Również ciężko przełknąć jego plany operacji "Market-Garden" i "Varsity", zwłaszcza tej pierwszej, która przerodziła się w militarną katastrofę.
-
Cóż, wiem o tej postaci stosunkowo niewiele. Z pewnością był to bardzo zdolny taktyk, jeden z wielu niemieckich dowódców, którzy dowodzili swoimi żołnierzami z linii frontu, w przeciwieństwie chociażby do większości amerykańskich generałów, a wnioskować to można chociażby z jego wspomnień spod Caen: "Mogę mówić o tym nalocie na podstawie własnych doświadczeń, byłem bowiem w okolicy, kiedy się odbywał (...)"- dalej Bittrich pisze o skutkach nalotu i poniesionych stratach wśród 9. DPanc SS, co pominę. Za co go najbardziej zapamiętałem? Za umięjętną ocenę sytuacji i szybko podjęte, właściwie decyzje w pierwszym dniu "Market-Garden"- decyzje, mające kluczowe znaczenie dla niemieckiego zwycięstwa. Może Albinos będzie mógł się bardziej rozpisać na temat tej postaci i wyjaśnić, dlaczego uważa ją za tak ciekawą do "obadania"?
-
Przyczyny niepowodzenia „Barbarossy”? Sam plan operacji „Barbarossa” miał wiele luk i uchybień- dzielił on ofensywę na dwie fazy. Faza I, zaplanowana niezwykle dokładnie i szczegółowo, zakładała zniszczenie wojsk radzieckich w zachodniej Rosji za pomocą śmiałych manewrów okrążających, przy użyciu wysuniętych klinów pancernych, oraz uniemożliwić oddziałom Armii Czerwonej odwrót w głąb kraju. Kłopot stanowiła faza II- która podzieliła generałów na dwa obozy. Frakcja generałów pod przewodnictwem Haldera, von Bocka i Hotha uznawała zajęcie Moskwy za cel o priorytetowym znaczeniu, koniecznym do zwycięstwa Niemiec w tej kampanii. Zakładali oni błyskawiczne podejście pod rubieże Moskwy, zanim Armia Czerwona zdąży zmobilizować rezerwy. Druga frakcja- za którą stanął sam Hitler i wielu oficerów sztabowych, podkreślała, że celem strategicznym dla Wehrmachtu jest zajęcie Leningradu i Ukrainy. Zgodnie z ich koncepcją na Moskwę nacierać miała wyłącznie GA „Środek”, dywizje pancerne Hotha miały skręcić na Leningrad, a Guderiana na Ukrainę. Cały kłopot leżał w tym, że jeszcze w dniu, w którym padły pierwsze strzały, w dowództwie armii niemieckiej nie było zgody co do przyjętego wariantu. Doprowadziło to do chorej atmosfery w sztabach, gdzie generałowie byli bardziej zajęci prowadzeniem wojny między sobą, niż wojny z prawdziwym wrogiem. Doprowadzi to do awantur na polu bitwy, oskarżeń o niesubordynację, marnotrawienia wysiłku żołnierzy i nadmiernych start. Istniały również poważne różnice zdań co do koncepcji użycia wojsk pancernych, co również miało podobne konsekwencje- Guderian (i popierający go Hoth i von Bock) przekonywał, że kliny pancerne powinny mieć swobodę manewru, by móc posuwać się w głąb terytorium wroga, niszczyć sieć komunikacyjną, utrudniać transport zaopatrzenia i uderzać na rezerwistów w trakcie mobilizacji. Doprowadziłoby to do zniszczenia radzieckiego systemu dowodzenia i kontroli, wg. niego zapewniłoby to idącej w tyle piechocie łatwy marsz do zwycięstwa. Z kolei Hitler wespół z von Schweppenburgiem i von Klugem woleli mieć zagony pancerne pod ścisłą kontrolą- wyobrażali oni sobie, że dpanc. będą przeprowadzały wiele taktycznych manewrów oskrzydlających w czasie których dywizje zmotoryzowane będą się trzymać blisko piechoty. Wg. nich bez wzajemnego wsparcia oba rodzaje wojsk z pewnością znalazły by się w poważnych kłopotach. Podzielenie struktur dowodzenia armii na każdym szczeblu na dwa wrogie obozy, walczące ze sobą, było receptą na klęskę. Steven Newton uważa, że gdyby jedna z frakcji jeszcze przed inwazją zdobyła dominację, Niemcy być może wygrałyby wojnę w 1941 roku. Inne przyczyny niepowodzenia „Barbarossy”, to jak dla mnie błędna polityka wobec ludności cywilnej (pamiętacie przemówienie Adolfa Hitlera 30 marca 1941 roku o bolszewizmie i jego eksterminacji?). Olbrzymim problemem była też pogoda- wszechobecny w gorących dniach lata 1941 kurz skracał żywotność silników o połowę, ponieważ jego natężenie powodowało dwukrotnie większe zużycie filtrów powietrza dla czołgów- wszechobecny kurz był główną przyczyną wyeliminowania czołgów 3. DPanc- z 198 czołgów na stanie 22 czerwca, pod koniec drugiego tygodnia walk aż 128 było przynajmniej czasowo niesprawnych. Lipcowe ulewy, z drugiej strony, zamieniły polne drogi w grzęzawiska. Guderian zapisał, że 4 września jego jedyny wóz dowodzenia potrzebował 4,5 godziny na przejechanie 72 km- „bo krótki deszcz rozmył drogi”. Tydzień później jeden batalion
-
mer - chyba powiesz mi po starej znajomosci jakie to wpadki ? :wink: bo ja oglądałem pare razy.ale nic nie znalazłem :wink: a oglądałąs moze KOMPANIE BRACI ?:>:>:> Tych wypadków można znaleźć dużo, dużo więcej. Moim zdaniem sama fabuła jest aż nazbyt naiwna i nie odnosi się do ówczesnej sytuacji na przyczółkach.
-
Nie zapalniczka, tylko Ronsony- od nazwy firmy produkującej zapalniczki, które "zapalają się za pierwszym razem"
-
Najczęściej spotykałem się z wykorzystaniem sprzętu zdobycznego przez Niemców- zwłaszcza czołgów- chociażby amerykańskie Shermany, używanie do stosowania podstępu- kilka takich przypadków wydarzyło się w lesie Hurtgen oraz w Ardenach- o ile dobrze pamiętam stosowała go KG Peiper. Celem tego było jak najbliższe podejście do pozycji przeciwnika, dopóki ten nie zorientuje się, że to wróg siedzi w sojuszniczej maszynie. Kilka razy zdało to egzamin. Oprócz tego, odtworzona we Francji niemiecka 21. DPanc miała na stanie mnóstwo starego francuskiego sprzętu zmechanizowanego- w tym czołgów (Renault R-35?). Zresztą, stary francuski sprzęt wojskowy w pierwszym dniu inwazji był najcięższym sprzętem, z jakim starli się żołnierze. Ponadto, parę miesięcy później spadochroniarze z 1. SBS w Driel walczyli z Niemcami siedzącymi we francuski Char-B. W trakcie walk na Krecie w maju '41 pozbawieni ciężkiego sprzętu niemieccy żołnierze często używali zdobycznych brytyjskich Bren Carrierów do przemieszczania się, dział boforsa, oraz Matild Mk. II- na lotnisku w Maleme zostały one wykorzystane w roli ciągnika, do oczyszczania ze szczątków samolotów pasa startowego. Po stronie alianckiej, również podczas bitwy o Kretę wojska gen. Freyberga wyposażone były w kilkadziesiąt włoskich dział polowych- często pozbawionych przyrządów celowniczych, toteż celowało się patrząc wzdłuż lufy.
-
Tak pisał na ten temat Skibiński: "Nie ulega wątpliwości, że gdyby nawet operacja osiągnęła zamierzony cel i zakończyła się opanowaniem przyczółka w Arnhem (...)- to i tak gra nie była warta świeczki. Zarówno bowiem warunki terenowe (...), jak i reakcja nieprzyjaciela przesadzały o tym, ze na północnym brzegu Renu można by przepchnąć co najwyżej nieznaczna cześć sił 2 Armii. O żadnych dalszych działaniach zaczepnych nie mogło wiec być mowy, a to znaczy, że przyczółek prowadził do... nikąd". Jak się do tego odniesiecie?
-
Dodam, że strącony przez własną artylerię przeciwlotniczą
-
15/16 września w rejonie Przyłbice-Mużyłowice-Mogiła-Czarnokońce kwaterował III Baon, dowództwo pułku i oddziały wsparcia. Straty- utrata całego ciężkiego sprzętu (w tym 8 haubic 105mm, moździerzy, samochodów i karabinów maszynowych), zabity dowódca III batalionu SS-Obersturmbannführer Koeppen i adiutant pułku SS-Obersturmführer Schomburg, ciężko ranny został adiutant III batalionu. Stacjonujące siły "Germanii" zostały rozproszone na przestrzeni kilkunastu kilometrów i koncentracja sił trwała kolejne dwa dni.
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Co było w dużej mierze zasługą niemieckich fizyków;) Odstawało- czego przykładem były amerykańskie czołgi czy samoloty odrzutowe- Amerykanie wprowadzili je później, a osiągi miały gorsze od niemieckich- przynajmniej w pierwszym okresie ich produkcji. Ale później to już wojna się skończyła. Niemniej jednak to Amerykanie ustanowili standard karabinu samopowtarzalnego- czyli fenomenalnego M1 Garand, oni mieli najlepsze (wg. mnie) bombowce dalekiego zasięgu, nowoczesną artylerię i bardzo zgrane "komponenty" armii. Jednostka jednostce nierówna. Niemcy mieli wiele świetnie bijących się jednostek- Amerykanie także. Nie uogólniamy tego. To, co przemawia za Niemcami, to fakt, że potrafili radzić sobie- i wygrywać- bez tej przytłaczającej przewagi w powietrzu i artylerii, która wiele razy torowała drogę amerykańskiej piechocie. -
Czy możliwe było odparcie desantu w Normandii?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Front Zachodni
Generalnie Hitler wierzył w desant pod Pas-de-Calaise nawet w chwili zamknięcia się "worka" pod Falaise. I właśnie- skąd wziąłeś tego Baznę? Jakieś źródła, bo prawdę mówiąc nigdy o nim nie słyszałem, nie słyszałem o czymś takim? Jednak weźmy pod uwagę krótką linię frontu, co uniemożliwiało wprowadzenie do walki większych sił, przez co ta przewaga malała do 2:1, 1.5:1. 6 czerwca przeciwko niemieckim 5 dywizjom alianci przeciwstawili 9 dywizji z pierwszej fali szturmowej, wspartych brygadami czołgów. -
Nie. Chodzi o ranę głowy, jaką odniósł w maju 1940 roku w Holandii;)
-
Czy możliwe było odparcie desantu w Normandii?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Front Zachodni
Pamiętajmy o Salerno, gdzie czołgi niemieckie wdarły się w kilku miejscach na plaże- i zostały zmasakrowane ogniem artylerii okrętowej. Jej siła była oszołamiająca. Jedyny sposób, wg. mnie i Rommla na odparcie aliantów- było zatrzymanie ich na plażach, gdzie bezpośrednia odległość pomiędzy wrogami nie pozwalała na użycie wsparcia lotniczego i artyleryjskiego. Chociaż z drugiej strony- na Omaha coś takiego się sprawdziło w gruncie rzeczy- tyle, że tam pancerniki podeszły niemal na mieliznę, by oddawać precyzyjne salwy w umocnienia na klifie. Przykładem może być marsz Dywizji Panzerlehr 6/7 czerwca, kiedy to na wskutek nękających ataków myśliwców bombardujących utraciła ona 10% swoich pojazdów, zanim jeszcze weszła do walki. Dodatkowo uwzględnimy sytuację, że obrońcy byli liczniejsi niż atakujący, którzy w dodatku zaatakowali od strony morza najsilniejszy odcinek Wału Atlantyckiego. I właśnie- zwróćmy uwagę, ile samolotów niemieckich "panowało" nad Normandią w dniu inwazji '44? Ile dokonano ataków na przyczółki tego dnia? Można je zliczyć na palcach jednej ręki. -
Kurt Student. Co spowodowało charakterystyczną dla niego wolną wymowę, przez co bywał uważany za półgłówka przez wielu oficerów Wehrmachtu?
-
"Kreta 1941" Calluma MacDonalda. Ciekawe, barwnie napisane opracowanie tej pierwszej w dziejach inwazji z powietrza na wyspę.
-
Oberstgruppenführer Paul Hausser?
-
Pytanie z tej samej beczki- którą amerykańską dywizję, i za co, niemieckie OKH ochrzciło mianem "SS Roosvelta"?