mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Pozwolę sobie wtrącić offtopic- czytałem ostatnio na portalu GW, że w Wlk. Brytanii prywatne firmy oferują rodzicom kamizelki do mundurków szkolnych wzmacniane kewlarem- a to z powodu dość głośnych incydentów związanych z "zabawami z bronią" w szkole, a dokładniej z wypadkami z użyciem noża. Zatroskani rodzice to kupują a rząd krzyczy, że to dmuchanie na zimne i wyolbrzymienie skali wypadków.
-
Tj. na rafach koralowych. O ile amfibie LVT mające dość małe zanurzenie spokojnie przepłynęły, o tyle łodzie Higginsa, wiozące gros komponentu bojowego 2. DPM utknęły na dobre z powodu większego zanurzenia, sięgającego 1,2 metra. Akurat desant przypadał na dzień wyjątkowo niskich przypływów. Żeby tylko km-ów. Japończycy na Atolu Tarawa (a dokładniej na wyspie Betio) posiadali baterie ciężkiej artylerii 203 mm (swoją drogą, wywiezionych ze zdobytej "twierdzy" Singapur), 140mm, 127mm, 80mm i pomniejszych haubic 70mm, dział górskich 75mm i licznych luf mniejszego kalibru. Wszystkie one, rozmieszczone wzdłuż linii brzegowej, były skryte w potężnych podziemnych fortyfikacjach, które oparły się m.in. 3-dniowym nalotom poprzedzającym inwazję. Z tego co czytałem- nie. Tarawę dało się obejść (tylko ten atol, nie całe Wyspy Gilberta), w tym silnie ufortyfikowaną Betio. Pojawiają się głosy, że znajdowało się tam japońskie lotnisko, ale weźmy pod uwagę, że znajdujący się nieopodal atol Abemama, również wchodzący w skład Wysp Gilberta, również posiadał dostatecznie dużo miejsca na zorganizowanie lądowiska a później lotniska. Tenże atol, obsadzany przez 25 Japończyków, został zajęty jednak przez jedną kompanię zwiadowczą marines przy wsparciu ogniowym okrętu podwodnego USS Nautilius. Jako kontrast warto podać straty poniesione na Tarawie- 3301 żołnierzy. Warto dodać jednak, że lądowanie na Betio było pierwszą nowoczesną operację desantową, która zaowocowała bezcennymi lekcjami w przełamywaniu umocnień nadbrzeżnych.
-
Pschologia podczas starcia jaką ma rolę?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia sztuki wojennej i broni
To podobnie, jak ze słynnymi "trąbami jerychońskimi" montowanymi w Ju-87 Stuka. Co do używania jeńców w roli żywych tarcz, przywołam przykład z pierwszego dnia operacji "Merkur". Walczący pod Maleme niemieccy spadochroniarze, po ciężkich i krwawych walkach zajęli obóz RAF leżący u podnóża Wzgórza 107, biorąc przy tym wielu jeńców- personel lotniczy RAF i samych lotników, przezbrojonych na piechotę. Zdający sobię sprawę z opóźnień w harmonogramie natarcia, spadochroniarze podjęli się desperackiej próby wzięcia szturmem wzgórza od strony północnej. Zastosowali przy tym godny potępienia fortel, podkradając się pod nowozelandzkie pozycje za plecami wziętych do niewoli brytyjskich lotników. Nowozelandczycy jednak omylnie wzięli niebieskie mundury RAFu za niemieckie kombinezony spadochroniarskie, otwierając ogień do swoich towarzyszy. Gdy pierwsi lotnicy padli od kul na ziemię, reszta jeńców stanęła w miejscu, jak i skryci za nimi spadochroniarze. W tym momencie Nowozelandczycy zdali sobie sprawę z tego, co się stało, wstrzymali ogień i przy okrzykach „Hańba!” przeprowadzili na nacierających kontratak z dwóch skrzydeł. Nieprzyjaciel zaczął się wycofywać, natomiast jeńcy wykorzystali okazję do ucieczki w kierunku nowozelandzkich linii. „Po chwili pozostała w tym miejscu tylko grupka leżących na ziemi porozrzucanych ciał (…), ale większość brytyjskich jeńców przypłaciła to starcie życiem”- wspomina naoczny świadek tych wydarzeń. By the way, powyższy tekst wziąłem z II części artykułu o operacji "Merkur", który właśnie piszę -
Tu nie chodzi o to, że piechota broniła się przed piechotą i było źle. 352. DP na Omaha sam wiesz, jakie zadała straty V Korpusowi. A przecież tam nie było czołgów. Problem obrony wybrzeża Normandii polegał raczej na tym, że wszędzie (poza Omaha) było za mało żołnierzy, by odeprzeć lub chociaż zatrzymać inwazję. O ile jednej Omaha broniła pełna dywizja, o tyle 716. DP miała przydzielone trzy odcinki (wg. alianckiego planu inwazji): Gold, Juno i Sword. Nie zapominajmy o Batalionach Wschodnich, które cechowała wątpliwa lojalność wobec dowództwa niemieckiego i taka sama wola walki. Tak, uziemienie czołgów na plażach. Pamiętajmy jednak o Salerno. W jaki sposób? Widzisz jakieś szanse na udaną inwazję na Wyspy Brytyjskie wg. planu Seelowe? I to było błędne założenie w ówczesnej sytuacji.
-
Pschologia podczas starcia jaką ma rolę?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia sztuki wojennej i broni
Tak. Tony zrzucanych ulotek propagandowych na pozycje aliantów pod Monte Cassino. Te, które spadały na sektor obsadzany przez Polaków, oczywiście dotykały problemu Armii Czerwonej i "wyzwolenie" Polski przez nią, co wtedy następowało. Psychologia na wojnie jest silnie związana z morale- generalnie psychologiczne zagrywki przeciwnika mają na celu osłabienia ducha bojowego żołnierzy zza drugiej strony barykady. -
Jaki okres odtwarzacie?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Eksploracja i rekonstrukcja historyczna
Ardeny-Hurtgenwald Jak na razie jest nas dwóch do tego projektu:) Prawdę mówiąc nie planuję na razie i nie myślałem nawet o zakupie broni:) Na razie chcę mieć pełny komplet mundurowy- zimowy oraz oporządzenie. A potem pomyślę, co dalej;) -
Jaki okres odtwarzacie?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Eksploracja i rekonstrukcja historyczna
28. Dywizja Piechoty "Bloody Bucket". Zamówiłem na razie jedynie naszywkę Na oku mam ładownice do garanda i buty M43. Powoli, powoli, parę lat i mam nadzieję, że uzbieram umundurowanie z ekwipunkiem -
Co nieco znajdziesz pod tym linkiem: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?p=2528...ighlight=#25284
-
Nie da się zaprzeczyć. Zauważ, że świadomość walki z przeciwnikiem słabszym także podnosi morale
-
Dobrze uzbrojony, zdemoralizowany wojak w pierwszej niebezpiecznej sytuacji (np. kiedy wróg się zbliży na bezpośredni dystans) ucieknie lub podda się.
-
Miałem to na myśli, że niemiecką armię cechowało dobre uzbrojenie i wyposażenie w połączeniu z wysokim morale. Mogło to źle wynikać z mojego poprzedniego posta.
-
Lub inny- Amerykanie na przełęczy Kasserine. Wojsko bez wątpienia fantastycznie uzbrojone i wyekwipowane, natomiast zdemoralizowane do tego stopnia, że uciekło w panice przed niemieckimi czołgami. I to był niekontrolowany odwrót w stylu tych "ratuj się kto może". Morale ma olbrzymi wpływ na sukcesy wojsk. Wysokie morale=duch bojowy, zdeterminowani i zdyscyplinowani żołnierze. Oddział o wysokim morale nie załamie się w natarciu. Będzie trzymać twardo nawet straconych pozycji (vide Amerykanie w Ardenach, 16 grudnia). Nie będzie miał problemu z dekownikami i maruderami- nie w tak dużym stopniu. Inna rzecz, że dobre uzbrojenie też jest niezwykle ważne. Odwaga to nie wszystko. I pewnie dlatego ludzie wybierają Wehrmacht na najlepszą armię II wojny światowej.
-
Chodzi o miasto Tychy, czy Tychów? To pierwsze, z tego sprawdzałem, wiąże się z wyzwoleniem w '45 roku i zaciętymi walkami toczonymi przez Armię Czerwoną. To drugie, z kolei, z walkami wrześniowymi '39 rok.
-
Najlepsi żołnierze II WŚ
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Znalazłem owy artykuł. Daje go w załączniku. Ciekawy, ale mam pewne zastrzeżenie do rankingu brytyjskich komandosów. Stawiając na czołowym miejscu Brytyjczyków w "konkurencjach": obdarzeni wyobraźnią, najwięksi indywidualiści oraz odporni na trudy wojny, komandosi SOE dodali, że chodzi im o brytyjskie oddziały specjalne (SAS, SOE, LRDG, SBS). Kurcze, a ja myślałem, że oceniamy tu ogólny przekrój żołnierza danej armii- czy to z wojsk lądowych, czy komandosów. Ja też mogę wysoko ocenić Amerykanów na podstawie dokonań rangersów czy jednostek powietrzno-desantowych. Najlepsi_w_drugiej_wojnie__wiatowej.rar -
Najbliższy piątek, telewizja Polsat i film "Patton" o godz. 20:00.
-
Najlepsi żołnierze II WŚ
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Oczywiście, muszę się z tym zgodzić (choć to krzywdzące uogólnienie, no ale na takich się opierają takie rankingi), ale wydaje mi się dziwne, gdy Amerykanie zajmują miejsce w "najłatwiej wpadających w panikę", jak i w najbardziej bezwzględnych- w moim mniemaniu- chodzi o bezwzględnych w działaniu, a więc walce. Faworyzowanie pobratymców? Chyba komandosi nie brali pod uwagę kampanii afrykańskiej :jocolor: Dla mnie to tak samo, jak "pomijając karność i dyscyplinę w oddziałach niemiecki, to nie byli oni najlepszymi żołnierzami". Co to za artykuł i gdzie go można przeczytać? -
Najlepsi żołnierze II WŚ
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Czy to nie koliduje ze sobą? Zawsze mi się wydawało, że Brytyjczycy słynęli ze swojej schematyczności i dogmatyzmu, natomiast Amerykanów odznaczyłbym jako indywidualistów- chodzi mi o tą ich swobodę myślenia i podatność na wprowadzanie w życie orginalnych rozwiązań- jak chociażby te sposoby pokonywania żywopłotów przez czołgi, opracowywane przez poszczególne dywizje, poszczególnych żołnierzy. Również rozwijanie systemów łączności piechota-czołgi i piechota-lotnictwo pozwala mi zaliczyć Amerykanów do grona największych indywidualistów tej wojny.Najlepsi żołnierze II WŚ: 1. Niemcy (78% wszystkich głosów), 2. Polacy, 3. Japończycy. Zupełnie nie wiem, czemu. Ja bym użył innego określenia- najostrożniejsi. -
Czy możliwe było odparcie desantu w Normandii?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Front Zachodni
Jednak skompliowany problem decyzyjny nie pozwolił na szybką reakcję. 12. DPanc SS "HJ" przystąpiła do walki 7 czerwca po intensywnym marszu, 130. "Panzer Lehr"- 8 czerwca. Elementy 21. DPanc interweniowały w dniu inwazji, lecz za późno i były to za małe siły. A nie Bradley na "Auguście"? Dokładniej 192. PGrenPanc z KG "Rauch". 22 pułku czołgów mu towarzyszący poniósł ciężkie straty zadane przez artylerię okrętową i ukryte stanowiska dział ppanc. -
Muszę się z tym zgodzić- przykładem niechaj będzie szkoła w Arnhem obsadzana przez ludzi kpt. Mackaya, czy też hotel Continental w miasteczku Cassino. To prawda, lecz uwzględnijmy to, że obrońcy są solidnie okopani i mają zamaskowane pozycje. Tutaj artyleria bardziej szkodzi atakującym (oczywiście artyleria obrońców;) ). Przykładem miasteczko Cassino. Jeszcze nieco o taktyce zdobywania miast: "Starzy mistrzowie tej specjalności [tj. walki w terenie zurbanizowanym] przechodzili przez całe miasto, nie opuszczając domów. Po drodze bazookami wywalali dziury w ścianach, a kiedy dochodzili do końca kwartału i musieli przejść na drugą stronę ulicy, puszczali zasłonę dymną i dopiero przechodzili"-wspomina jeden z weteranów. Podczas walk w mieście należało pamiętać przede wszystkim o unikaniu ulic. Trzeba było "starać się iść pojedynczo, poruszać sie szybko i nie zatrzymywać, bez względu na to, co się dzieje... Trzymaj głowę do góry, miej oczy otwarte, a nogi w ruchu i za wszelką cenę trzymaj się z dala od innych"-kończy weteran". S. Ambrose "Obywatele w mundurach", str. 374
-
No cóż, nie uważam, że miasta da się obronić, obsadzając jedynie poszczególne budynki. Niemcy też nie działali w myśl tej zasady, a bronili całe śródmieścia- na tym skupiała się ich taktyka obrony miast. Istotnym atutem koncepcji obrony na przedmieściach są mniejsze straty ponoszone w trakcie trzymania pozycji a to za sprawą możliwości obrony na odległość i głębokiego okopywania się. W miastach zawsze dochodzi do strzelanin na bezpośrednim dystansie i walki wręcz.
-
Słyszałem, że w szeregach 82. DPD istniał tzw. "Gang Chicagowski", który tworzyli Polacy z lokalnej polonii. Może ktoś wie coś więcej na ten temat?
-
Listę dowódców, których zaliczyłbym do grona najgorszych, mam dosyć sporą, ale po kolei: -Na pierwszym miejscu pójdzie Montgomery- za wszystko, począwszy od pościgu za DAK, przez forsowanie linii Mareth, Caen, operacje "Goodwood" i "Tractable", zamykanie worka pod Falaise, "Market-Garden" i "Varsity"- tu pomysł, by kazać skakać spadochroniarzom przez uprzedniego przygotowania zrzutowisk przez pathfindersów. -gen. Mark Clark- argumentacja wyżej. -gen. Grazini! Za spartaczoną ofensywę włoską z 1940 roku- to i tak są delikatne słowa. -gen. Woroszyłow- za zupełnie nieudaną, okupioną ciężkimi stratami pierwszą fazę wojny zimowj. -Nie mogło zabraknąć też "Grubego Hermana", obiecującego takie gruszki na wierzbie, jak rozgromienie sił Brytyjczyków pod Dunkierką siłami samej Luftwaffe, czy nieudana próba wywalczenia przestrzeni powietrznej nad Wielką Brytanią. Nie można mu też zapomnieć próby zaopatrywania 6. Armii Polowej w Stalingradzie.
-
S. E. Ambrose "Obywatele w mundurach".
-
Oczywiście. Ale to nie alianci mieli atakować przez góry Eifel, lasy ardeńskie przez trudno przejezdne grzęzawiska i to nie oni liczyli każdą godzinę, by JAKOŚ dotrzeć do Mozy;) Taką widzę zasadniczą różnicę. Ja bym powiedział, że prawdopodobieństwo dotarcia do Antwerpii było zerowe, natomiast do samej Mozy takie, jak osiągnięcie przyczółka pod Arnhem w ramach „Market-Garden”. No, może trochę większe. Opór to jedno, warunki to drugie, ale przygotowanie- to trzecie. Przykładowo, na kilka dni przed ofensywą dowódca 5. DSS musiał poinformować feld. Modela, że jego dywizji brakuje wyszkolenia, ciężkiej broni i pojazdów do wykonania zadania. Odpowiedź feldmarszałka była zarazem odpowiedzią Hitlera: „Wojska spadochronowe wiedzą, jak nacierać. Jestem pewien ich odwagi!”. Zresztą, wg. samego Modela operacja miała „jedną szansę na dziesięć”. Za: „Ulubiony dowódca Hitlera” Steven H. Newton Masz rację i takim też atakiem był „mały wariant” zaplanowany przez Waltera Modela i zaakceptowany przez von Rundstedta. Plan polegał na dotarciu do Mozy, nagłym zwrocie na północ i dalszym natarciu na Aachen. W wyniku tego odcięta zostałaby cała 1. Armia Hodgesa. Ten plan miał dużo większe szanse powodzenia, lecz został odrzucony przez Hitlera. Swoją drogą, Model chciał prowadzić cichą grę i w nieoczekiwanym momencie sprzeciwić się rozkazom fuhrera, skręcając na północ. Pomysł ten spotkał się z aprobatą jego współpracowników i dowódców armii, jednak Hitler dał jasno do zrozumienia, że należy trzymać się jego rozkazów. Gnębi mnie jedna sprawa. Czytając Ambrose’a dochodzę do wniosku, że paliwo istotnie było (co jest niezgodne z miejską legendą głoszącą, że Niemcy wg. planów mieli się zaopatrywać na Amerykanach), lecz zatory na drogach i złe rozmieszczenie ich składów nie pozwoliło na doprowadzenie go na pierwszą linię. W opozycji do tego pisze Newton, który jako jeden z głównych błędów niemieckiej ofensywy podaje brak odpowiedniej ilości materiałów pędnych. Pisze on m.in., że z meldunku wysłanego w nocy 15/16 grudnia wynika, że cztery dywizje pancerne 6. Armii Pancernej Dietricha posiadały na stanie jedynie 20% obiecanego w listopadzie przez OKW paliwa. Jak to więc w końcu było? Również szef sztabu LVIII KPanc narzekał na rozbieżności w dostarczonym zaopatrzeniu w stosunku do obiecanej ilości. Problem naprawdę intryguje mnie. EDIT: Dodaje parę fajnych zdjęć To ostatnie jest bardzo ciekawe. Ukazuje rozstrzelanie dywersantów Skorzennego.
-
W Stalingradzie bywały sytuacje, że piwnice domu zajmowali Niemcy, pierwsze piętro- Rosjanie, drugie piętro- Niemcy a trzecie znowu- Rosjanie. W ten oto sposób „mieszkańcy” znaleźli się w sytuacji patowej, gdzie każdy ruch może obudzić gniazdo os. Jest to utrudnione ze względu na ciasnotę terenu zurbanizowanego, która to linia obrony w walkach przeistacza się w odizolowane gniazda oporu. Także aliancka taktyka walki miejskiej uniemożliwiała zastosowanie takiego rozwiązania. Ta ciasnota terenu, w którym toczą się walki uniemożliwiała sprawne manewrowanie odwodami (ze względu na przemieszanie oddziałów) oraz użycie artylerii- co dla obrońcy ma niebagatelne znaczenie. Poza tym, co już wspominałem wcześniej, dowódca broniący się w mieście nigdy nie będzie miał pełnej kontroli nad sytuacją.