mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
A więc tak: 6. Armia Pancerna: I KPanc SS: 1. DPanc SS 12. DPanc SS 3. DSS 12. DGL 272. DGL 277. DGL 150. BPanc II KPanc SS: 2. DPanc SS 9. DPanc SS LXXVII KA: 246. DGL 326. DGL 5. APanc: LXVI KA: 3. DGPanc 15. DGPanc 18. DGL 62. DGL Fuhrer Begleit Brigade LVIII KA: 2. DPanc 130. DPanc XLVII KA: 26. DGL 560. DGL 116. DPanc 7. Armia: LXXXV KA: 5. DSS 352. DGL LXXX KA: 212. DGL 276. DGL LIII KA: Fuhrer Grenadier Brigade 9. DGL 79. DGL A kolejne pytanie: Gdzie lądował 2. Batalion Rangers w "D-Day", 6 czerwca 1944 roku w Normandii?
-
Hmm, pod Moskwą czy w Afryce? :wink: A może w Ardenach, gdzie przez piekielne zatory na drogach paliwo nie docierało do czołowych dywizji pancernych, chociaż samo w sobie było na zapleczu? A może w Normandii, gdzie przykładowo 2. DPanc SS "Das Reich" od 7 czerwca do 1 lipca przerzuciła w rejon walk dopiero 2/3 swoich sił? Związane to było z dominacją aliantów w powietrzu, ze zniszczoną infrastrukturą kolejową, ale także ze względu na brak samochodów i paliwa. Moim zdaniem najlepiej działający system logistyczny mieli Alianci Zachodni. W Polsce, na Ukrainie, przed ofensywą styczniową. Może być też inne wytłumaczenie- przydziałowe jedzenie było paskudne (zapewne takie było, nie mogło docierać do znajdujących się ciągle w natarciu czołowych oddziałów, więc sowieccy żołnierze pożywiali się w spichlerzach rolników w Polsce czy w Niemczech. Zresztą, pożywianie się u cywilów czy na wrogu było praktykowane też przez aliantów zachodnich i Niemców, choć nie w takim stopniu jak Rosjanie.
-
Nie doczytałeś. Wierzę w podane przez Ciebie liczby, ale podaje argumenty za stwierdzeniem, że 1945 roku Sowietom zostało "prawie tylko przysłowiowe mięso armatnie"- rozumiem, że masz na myśli, że zostały im już tylko rezerwy ludzkie, z których można było sformować dywizje II albo III klasy. Amerykanie program atomowy rozpoczęli już w 1939 roku na wieść o identycznych programie rozpoczętym przez Niemców. Polecam przeczytać historię bomby atomowej: http://www.atomowe.kei.pl/index.php?option...6&Itemid=60 Co to ma do zaplecza logistycznego? Logistyka organizowanie i realizowanie dostaw zaopatrzenia, uzupełnień oddziałom frontowym i ogólnie rzecz biorąc całej armii- co się sprowadza do stworzenia dobrej infrastruktury, transportu, magazynów i rezerw zaopatrzenia i zabezpieczenia technicznego. Rozkaz "ani kroku wstecz", o którym piszesz, to tak przy okazji, został rozwiązany 29 października 1944 roku. Kilka liczb: Od września do grudnia 1944 roku odbudowano 2803 km torów kolejowych i 10770 km dróg . Ilość drewna dla parowozów: 524 tyś. m. sześć. Ilość amunicji zgromadzonej przed podjęciem "superofensywy": 160 tys. ton. Ilość paliwa: 60 tys. ton. Ilość żywności: 200 tys. ton. Ilość miejsc w szpitalach: 123 tys łóżek. A transport Armii Czerwonej zapewniało 70 tys. samochodów. Liczby ze wspomnień gen. Antipienki, dowodzącego zapleczem 1. Frontu Białoruskiego. Samą tylko ludzką masą i bezsensownymi, ponawianymi natarciami na okopanego wroga, nie udałoby się przeprowadzić chociażby takiej operacji "Bagration". Po co?? Po cholerę mieliby ruszać, czy to jedni, czy drudzy, z Alaski, której tereny wybitnie nie sprzyjały natarciu (temperatury, ukształtowanie terenu, gęste lasy, znikoma liczba utwardzonych dróg)? Po co, skoro i jedni i drudzy mieli dużo dogodniejsze pozycje w Niemczech? Fakt, że ani Amerykanie, ani Rosjanie nie spodziewali by się desantu na Alaskę ale postawmy sobie pytanie, czy znaleziono by siły do przeprowadzenia takiej inwazji stamtąd, bez zbytniego osłabiania innych części frontu. Amerykanie na pewno by ich nie znaleźli. Podejrzewam, że Armia Czerwona, stacjonująca na całej niemal szerokości Europy oraz na granicy radziecko-chińskiej- również. Irracjonalne. Dopiero od marca 1946 roku. Zresztą, co z tego, że była zimna wojna- ponowię pytanie, jakie mieli cele polityczne i strategiczne Alianci Zachodni, by dokonać inwazji na ZSRR? Wyzwolenie Europy Wschodniej? Zachód chciał jedynie powstrzymać ekspansję komunizmu a nie ingerować w sytuację polityczną w Polsce, na Węgrzech, czy Czechosłowacji. Alianci to nie dobrzy Samarytanie. Oni też mieli swoje interesy i dbali głównie o nie. A po co mieli wywoływać wojnę, niewątpliwie kosztowną i krwawą, wyniszczającą, nie widząc w tym głębszych interesów? Inna sprawa, gdyby Sowieci przeprowadzili agresję na kraje Europy Wschodniej, ale wszystko zostało załatwione legalnie na konferencjach pokojowych w latach 1943-45.
-
Czy naprawdę siły aliantów zachodnich na granicy wschodnio-zachodniej były tak słabe, by sądzić, że Sowieci dotarliby przez Kopenhagę aż do Norwegii (na przeszkodzie stałby im m.in. XVIII Korpus Powietrzno-Desantowy, który w maju 1945 roku wygrał z Armią Czerwoną wyścig o Danię), Niemcy Zachodnie, Północne Włochy i Grecję? Nie przeceniałbym Sowietów i nie umniejszałbym siły bojowej armiom alianckim, którzy mieli zdecydowanie silniejszą artylerię, lotnictwo średniego i dalekiego zasięgu, a przede wszystkim lotnictwo taktyczne, które, jak sądze, i w tej wojnie zdominowałoby rosyjskie niebo. Turcja przez całą wojnę zachowywała neutralność i jak mogę przypuszczać, stojąc w obliczu kolejnego konfliktu, dalej ciągnęła by tą politykę. Natomiast alianci mieli fantastyczne bazy lotnicze na Krecie, Malcie, w Grecji i na Półwyspie Apenińskim. ZSRR w ramach Lend-Lease dostało 650 halt-tracków M3, przechrzczonych na Su-57 i przezbrojonych na lekkie działo samobieżne.
-
Akurat taki komentarz niezbyt do mnie przemawia- po pierwsze, czy "Karmazynowe Bractwo" jest aż tak fundamentalnym dziełem do dalszych opracowań na tematy związane z niemiecką kadrą oficerską? I czy Pan Wieczorkiewicz pisze coś więcej, daje przykłady z tych "pożal się dzieł" Macksaya? Cóż, akurat "Kesselring" jest opatrzony całkiem przyzwoitą bibliografią, głównie niemieckojęzyczną. Na razie ciężko mi ocenić tą książkę, ale wrażeniami podzielę się, gdy przeczytam nieco więcej. Urodziny zbliżają się powoli, więc w przeciągu miesiąca zaopatrzę się w takie pozycje, jak "Tajna wojna Chruszczowa", "Wojna w Afryce 1940-1943" Piekałkiewicza i "Bitwa o Ardeny" Danny'ego Parkera.
-
Fallschirmjagers a Hitler i ich rola podczas walk
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojska lądowe
Chciałem dać tu pewną analogię do marnowania potencjału jaki drzemie w wojskach, dzisiaj nazwali byśmy aeromobilnych, wtedy- powietrzno-desantowych, oraz dywizji pancernych. Dla mnie było to powiedzmy, że "strzelaniem do przeciwnika diamentami". W obronie spadochroniarze od piechoty wyróżniali się jedynie niezwykłym męstwem i zawziętością, ulegając jej jednak w sprzęcie ciężkim z naturalnych względów. A straty ponosili niemal jednakowe co rasowa piechota. Chodzi mi o profesjonalizm, z jakim uwięziono 1. DPD, odizolowano ją od posiłków i stopniowo, bez pośpiechu, zgniatano. -
"Kesselring" Kennetha Mackseya. Ciekawie się zapowiada ta biografia niemieckiego feldmarszałka Alberta "Uśmiechniętego Alberta" Kesselringa.
-
Dowody, źródła, cytaty, strony internetowe potwierdzające to. Co z tego, że zginęło ich 20 milionów, skoro mieli dostatecznie dużo "surowca ludzkiego" do zapełnienia tych strat i wystawienia armii, frontów, które poprowadziły miażdżącą ofensywę od stycznia 1944 roku, która skończyła się wraz ze zdobyciem Berlina? W 1945 roku Armia Czerwona była u szczytu potęgi, dobrze zorganizowana, dużo lepiej dowodzona niż jeszcze w 1942 roku, potężnie uzbrojona (vide czołgi IS-2, IS-3), ze sprawnie działającym zapleczem logistycznym, który umożliwił jej przeprowadzenie ofensywy zimowej. A alianci? Brytyjczycy borykali się cały czas z niedoborem ludzi na uzupełnienia (z tego powodu rozwiązano dwie dywizje piechoty podczas kampanii na zachodzie), Amerykanie również nie mieli tak różowo- do tego stopnia, że w bój posyłano coraz młodszych żołnierzy, coraz gorzej przeszkolonych (efekt systemu ASTP). US Army przy naborze w końcowej fazie wojny na przełomie 1944-45 przestała tak selektywnie prowadzić pobór (jeszcze przed inwazją w Normandii do wojska wcielano jedynie najzdrowszych, najsprawniejszych i najinteligentniejszych młodych mężczyzn). Na kij Sowieci mieliby ruszać na Alaskę, skoro Stalinowi prędzej widziała się wizja zjednoczenia całej Europy pod komunistycznym, proletariackim sztandarem? Pierwsze słyszę, by Amerykanie zrzucili bombę atomową głównie za Pearl Harbor. A jakie mieli cele polityczne tudzież strategiczne, by napadać na Związek Radziecki (podkreślenie specjalnie)? To prawda.
-
Ciekawa pogląd. Czym uzasadniony? Jakieś argumenty na poparcie swojej tezy? Jaki w tym mieliby interes alianci zachodni? A Hauerem z przyjemnością się zgodzę
-
To zdecydujmy się, o jakim roku mówimy? Gdy zacząłem pisać o hipotetycznym ataku jądrowym na Związek Radziecki w 1945 roku, przeskoczyłeś do roku 1950, kiedy mocarstwo Stalina wyprodukowało własną bombę atomową. Teraz z kolei piszesz o PSZ na Zachodzi i sytuacji, jaka by nastąpiła w wyniku skierowania ich na front przeciwko LWP- jednak Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie rozbrojono i rozformowano w 1947 roku. Tyle mojego czepialstwa Odnośnie samego pytania- krąży mi po głowie myśl, że Stalin zapewne wykorzystałby obecność "zachodnich" Polaków na froncie i na mocy osobistego rozkazu skierowałby naprzeciwko tych sił Ludowe Wojsko Polskie, po co? A chociażby po to, by osłabić morale żołnierzy polskich stojących po stronie aliantów zachodnich. I również skłaniam się ku temu, że prędzej doszło by do masowych dezercji po wschodniej stronie frontu- bądź co bądź LWP składało się w głównej mierze z Polaków którzy zdążyli poznać z tych kilku lat okupacji, z lat wojny i z historii intencje Sowietów wobec Polaków i raczej nie godzili się na to. A dezercja byłaby najprostszą ucieczką na wymarzony Zachód. AK może nie sparaliżowała by zaplecza radzieckiego, ale jak piszesz, narobiłoby "większego bałaganu". Jej skuteczność byłaby tym większa, że AK w 1945 roku była już sprawnie zorganizowaną formacją, prężniejszą, sprawniejszą niż w 1941. W 20-leciu międzywojennym jak i w latach wojny, z tego co wiem, zachodnie społeczeństwa i opinia publiczna była oczarowana "krajem rad", w którym rzekomo realizowano utopiną wizję Marksa. A Stalin był miłym i uwielbianym "Wujkiem Joe"- wtedy faktycznie ruchy komunistyczne za Zachodzie miały warunki do rozwoju i jakiekolwiek szanse na wzniecenie rewolucji. Ale po wojnie, od wystąpienia Churchilla w Fulton w '46 nastąpiła nagła zmiana nastrojów. Chociaż słyszałem też, że jeszcze do odwilży Chruszczowa komunizm znajdował duże poparcie na Zachodzie, w społeczeństwach, podobnie jak podziwiany był Stalin.
-
Tam był jeszcze znak zapytania na końcu, a więc tworzy się zdanie pytające, skierowane do Ciebie. To nie tak. Na początku dyskusji pisałeś o "najlepszym czołgu niemieckim", jakim wg. Ciebie był Tygrys, a argumentacją Twoją była grubość jego pancerza. Idąc Twoim tokiem rozumowania, podałem skrajny przypadek Mausa, o pancerzu niewątpliwie godnym bunkra przeciwatomowego, chcąc wykazać Ci błąd w takim myśleniu.
-
Ponieważ nie ma niezbitych dowodów, są jedynie poszlaki i przypuszczenia na to wskazujące. W tym wypadku prototyp oznacza w pełni sprawną maszynę, która jednak, zanim rozpocznie się ich masowa produkcja w fabrykach, musi przejść odpowiednie testy i badania. Prototyp to nie czołg? :? Rozumiem że miał to być żart Nie, raczej nie z tego powodu załoga go mogła wysadzić, a z obawy, by maszyna- jedna z tajnych broni Hitlera, nie wpadła w ręce wroga, a na pewno nie w stanie użytkowym. Przyznam
-
A nie przypadkiem Ty? Sam napisałeś wcześniej, że głównie za pancerz tak cenisz Pzkpfw VI Tigera, a więc przyjąłem, że grubość pancerza jest u Ciebie wyznacznikiem oceny czołgu. Oba złożone prototypy być może starły się z Sowietami w podberlińskim Kummersdorfie, gdzie broniły one poligonu i zakładu produkcyjnego 21 kwietnia 1945 roku. Jeden z Mausów został zniszczony z tym, że do dziś nie wiadomo, czy podczas walki, czy przez wysadzenie go w powietrze przez załogę.
-
Fallschirmjagers a Hitler i ich rola podczas walk
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojska lądowe
Owszem, niewątpliwie operacja powiodła się, zrobiono co było do zrobienia, do tego stopnia, że przeprawa 2. Armii przez Ren przebiegła nadzwyczaj spokojnie. Jednak straty poniesione podczas operacji pozwalają nazwać tą "ostatnią ofiarę" pyrrusowym zwycięstwem. Podobnie jak i dywizje pancerne. Jednak dopiero w ofensywie obydwa rodzaje wojsk odsłaniają w pełni swój potencjał a używanie ich w obronie- jak czyniono to choćby i pod Żytomierzem, na Kanale Alberta, tudzież na przyczółku nad Orne (gdzie 2 miesiące tkwiła bryt. 6. DPD)- jest marnowaniem tego potencjału. Owszem, technika przeprowadzania desantów i sposób użycia wojsk powietrzno-desantowych ewoluowały- bo musiały- przez lata wojny, równolegle do rozwoju środków przeciwdesantowych i technik zwalczania desantów. Wystarczy przypomnieć z jaką sprawnością Niemcy zniszczyli 1. DPD w Arnhem i Oosterbeek, czy też jakie straty udało się im zadać XVIII KPD nad Renem. -
Co do Norwegii- bardziej bym się skłaniał ku takim oto powodom, że Norwegia i jej słynne fiordy była fantastyczną bazą dla Kriegsmarine, ale także została ona zaatakowana w celu zabezpieczenia połączenia ze Szwecją, która zaopatrzała Rzeszę w rudy metali. Moim zdaniem wątpliwa teza, gdy się spojrzy na siły alianckie zaangażowane w walki wokół Narwiku: Brytyjskie: 24th (Guards) Brigade - 1st Battalion, Scots Guards - 1st Battalion, Irish Guards - 2nd Battalion, South Wales Guards 203rd Field Battery (z 51st Field Regiment) Francuskie: 27e Demi-Brigade de Chasseurs Alpins - 6e Bataillon de Chasseurs Alpins - 12e Bataillon de Chasseurs Alpins - 14e Bataillon de Chasseurs Alpins 13e Demi-Brigade de Marche de la Légion Etrangere (55 oficerów i 2194 legionistów) - 1er Bataillon - 2e Bataillon Compagnie Autonome de Chars de Combat 342 (15 czołgów H-39) 2e Groupe Autonome d'Artillerie Coloniale (75mm Mle 1897) 14e Compagnie Divisionnaire Anti-Chars Polskie: Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich [182 oficerów + 4596 podoficerów i strzelców] - 1. półbrygada (1. & 2. batalion) - 2. półbrygada (3. & 4. batalion) Dane za forum DWS. Siły te były tak skromnę, że wątpię, że mogły by one odegrać decydującą rolę podczas kampanii we Francji.
-
Wedle Twoich kryteriów oceniania najlepszym czołgiem był niemiecki Maus, czyż tak? Było wiele innych- m.in. niewielki zasięg, wysokie koszty eksploatacji a przede wszystkim awaryjność. Również waga stanowiła pewien problem (a dla wojsk mających przeprawiać się przez akwen większy od jeziora- a więc od morza począwszy, na oceanie kończąc- nie do przecenienia argument), oraz powolny obrót wierzy. Warto poczytać, jak Shermany wykorzystywały większą ruchliwość, by podejść "kociaki" na bezpośrednią odległość i zrobić im piekło. To najpierw podyskutuj z nami, w jaki sposób można było przeprowadzić desant na Wyspy Brytyjskie.
-
Jednostki specjalnie: rosyjskie czy amerykańskie?
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Altair wydał kiedyś książkę "Somalia 1992-95" Piotra Kucharskiego z serii NBXXW. -
Mogę przypuszczać, że w miejscu Moskwy byśmy mieli dzisiaj nuklearną pustynię. Z Bliskiego Wschodu, jak i z rejonu Morza Śródziemnego alianckie bombowce dalekiego zasięgu mogły by dosięgnąć radzieckie pola naftowe w Baku. Można też przypuszczać, że alianci poszliby na współpracę z Niemcami, bardzo wzmacniając się technologicznie. Prócz tego, na pierwszym planie znów znaleźliby się Polacy podlegający rządowi na uchodźtwie, dla których walka z sowietami byłaby prawdziwą walką o wolność i niepodległość ojczyzny. Polacy mieli swoje powody, by się bić z Sowietami, a Churchill dobrze by to wykorzystał, chociażby rozgłaszając wszem i wobec sprawę Katynia, która od 1943 roku była skrzętnie skrywana.
-
Fallschirmjagers a Hitler i ich rola podczas walk
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojska lądowe
Jedno ale- "Varsity" nie było zaskoczeniem dla Niemców. Poza tym, należy rozróżnić zaskoczenie taktyczne i strategiczne- tym drugim był debiut wojsk spadochronowych w Holandii (bo dopiero tam na dużą skalę ich wykorzystano) w 1940 roku, kiedy obrońcy, zupełnie nie przygotowani na taką okoliczność, zostali obezwładnieni paraliżem. Gdy alianci przeprowadzali desanty w latach 1943-45, Niemcy wiedzieli czego się spodziewać i znacznie udoskonalili środki do obrony przed desantem z powietrza. Ale właśnie w działaniach ofensywnych ujawnia się pełnia możliwości spadochroniarzy i cały sens istnienia tego typu wyspecjalizowanej piechoty- że potrafi ona zająć błyskawicznie nawet daleko położony strategiczny obszar lub obiekt. To podobna sytuacja jak z niemieckimi dywizjami pancernymi używanymi w obronie w Normandii- owszem, świetnie się sprawdzały, ale takie posunięcie było marnotrawieniem ich potencjału, że nie wspomnę o kosztach takiego posunięcia. Niemniej, używanie spadochroniarzy w obronie było normą dla wszystkich armii podczas IIWŚ- przypomnijmy 1,5-2-miesięczne "turnusy" spadaków w Normandii, czy też obronę Bastogne w grudniu '44. Ostatnio na pewnym forum czytałem, że 6. PSS był chyba jedynym tak dobrze i niemal w pełni przeszkolonym w desantach spadochronowych oddziałem po 1943 roku. Nawet po zreorganizowaniu pułku po kampanii w Normandii i nawet biorąc poprawkę na walki w Holandii w 1944 roku można przyjąć, że przed operacją "Stosser" pełny kurs spadochronowy (czyli oddanie 3 skoków w pełnym oporządzeniu) miało zaliczonych ok. 75% spadochroniarzy pułku Heydtego. -
82. 'All Americans' kontra 101. 'Screaming Eagles'
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojska lądowe
Zdecydowanie postawię na 82. DPD- która choć bardziej doświadczona, z dłuższym szlakiem bojowym i tradycjami, po wojnie znalazła się w cieniu swej młodszej siostry, 101. DPD, który zdobyła rozgłos jako "sukinsyny z Bastogne", którego bronili od 19 grudnia 1944 roku. Chciałbym jednak wyróżnić "All American" za fenomenalną postawę i sukcesy jej żołnierzy podczas operacji "Market-Garden". Teren, który miała opanować 82. DPD, mówiło się, że powinien przypaść- ze względu na swoją wielkość jak i trudności, jakie czekały na żołnierzy- dwóm dywizjom. A jednak udało im się, pomimo olbrzymich trudności (z ledwością utrzymano strategiczne wzgórza Groesbeek, lądowisko Wyler, czego dokonano za pomocą śmiałych i ryzykownych posunięć dowódców polowych) opanowano strategiczne przeprawy- most w Grave i mosty w Nijmegen- w bezprecedensowy sposób. Ludzie Gavina mieli o tyle cięższe zadanie, że pomoc XXX KA dotarła do nich dopiero 20 września, gdy w tym czasie 101. DPD od kilku dni utrzymywała z nim połączenie i otrzymywała z jego strony wsparcie. "Jestem dumny, mogąc dzisiaj spotkać się z dowódcą najwspanialszej dywizji na świecie"- powiedział gen. Dempsey do gen. Gavina, którzy obaj obserwowali desant 3. Batalionu Cooka przez Waal 20 września. -
Fallschirmjagers a Hitler i ich rola podczas walk
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Wojska lądowe
Olbrzymie straty na Krecie to jedno- druga rzecz, że od klęski uchroniły spadochroniarzy błędne decyzje w sztabie "Creforce", o czym Hitler wiedział. Wiedział, że spadochroniarze nie mogą równać się z rasową piechotą w otwartym starciu, oraz, być może, zniechęciły go do tego typu wojsk straty ponoszone w wyniku niedopracowanej techniki skakania (chodzi mi tu o kwestię bezbronności spadochroniarzy i typ spadochronu, nie pozwalający na kontrolowanie lotu). Ponadto , to już ostatnie co mogę przypuszczać, Hitler zarzucił rozwój sił powietrzno-desantowych w chwili, gdy zaskoczenie wywołane wprowadzeniem do walki tego rodzaju wojsk minęło- a przecież był to główny czynnik, który przyczynił się do sukcesu 7. DL i 22. DP w Holandii i Belgii w '40. O ile jeszcze do 1943 OKW miało mnóstwo okazji i możliwości wykorzystania spadochroniarzy w fantastyczny sposób (chociażby i plany operacji "Herkules"), o tyle już od tego roku- nie bardzo- a to z prostego powodu, że Niemcy przeszli do defensywy, zaczęli tracić inicjatywę, przewagę w powietrzu (a ta była niezbędna do przeprowadzenia poważniejszych desantów spadochronowych). A spadochroniarze w swoich założeniach są czysto ofensywną formacją. Z jednej strony jest to marnowanie potencjało wojsk spadochronowych- z drugiej natomiast- silne wzmocnienie frontu jako, że spadochroniarze prócz fenomenalnej postawy na polu walki, odznaczali się b. dobrym wyposażeniem w broń maszynową, czy moździerze. Z drugiej strony- kwestia transportu. Dywizje strzelców spadochronowych były jednostkami Luftwaffe i formalnie nie były traktowane jako dywizje piechoty. W związku z tym dywizje te nie posiadały odpowiedniego taboru motorowego do transportu nawet części sił, a co za tym idzie, przerzucanie dywizji z miejsca na miejsce było bardzo powolne i męczące jako, że najczęściej wszyscy żołnierze maszerowali paredziesiąt-paręset km na własnych nogach. Było to bardzo powolne i wycieńczające. Jeśli dywizja znajdowała się w odwrocie, była na przegranej pozycji w stosunku do w pełni zmotoryzowanych dywizji alianckich. Pod tym względem dywizje strzelców spadochronowych nie mogły się równać nawet z dywizja piechoty. Przykładem losy 2. DSS, który uciekała do Bretanii, po portów Brest, czy St. Malo. Faktycznie, dotarła do wyznaczonych miejsc, lecz straty w walkach ze ścigającym spadochroniarzy VIII KA Middletona były porażające. Górowały natomiast w uzbrojeniu, wyszkoleniu (choć i tu nie w pełni- większość formowanych od 1942-43 roku dywizji nie osiągnęły pełnego poziomu wyszkolenia, przez co rekruci zmuszeni byli uczyć się na froncie- nietrudno się domyślić, że nieraz bardzo boleśnie; wyjątkiem był tu 6. Pułk Strzelców Spadochronowych) i zacięciu bitewnym, o czym wspominałem wyżej. -
Lista marzeń jest długa. Brakuje mi więcej klasycznych pozycji dotyczących frontu zachodniego. Wiele bym dał, by przeczytać wspomnienia wojenne generała Gavina "On to Berlin" po Polsku, tak samo zresztą, jak klasyczne opracowania Charlesa MacDonalda o bitwie o Ardeny "A Time for trumpets". Na zachodzie jest mnóstwo fantastycznych książek poświęconych frontowi zachodniemu, tyle, że no właśnie, nie u nas. Wydawcy wypuszczają w rodzimym języku jakieś mało znane pozycje zachodnich historyków (np. "Na zachód od Renu", tudzież "Krwawy Las" Whitinga), zapominając o klasykach tematu. Czekam więc
-
Sir Bernard L. Montgomery- opromieniony chwałą spod El-Alamein, wykreowany przez propagandę brytyjską na tego jedynego, który jest w stanie pokonać Niemców. W rzeczywistości był dowódcą beznadziejnym, ale chwała z piaszczystej Afryki ciągnie się za nim do dziś. Jego największym sukcesem było to, że wiedział, w którym momencie wkroczyć na stołek dowódcy 8. Armii- pod El-Alamein znalazł się w tak wygodnej sytuacji, że tylko kompletne wojskowe beztalencie przegrałoby tą bitwę Innym przecenianym dowódcą, wg. mnie, jest osoba gen. Pattona, niesłusznie kreowanego na tego niepokonanego, który mógł dojść do Berlina jeszcze w 1944 roku. W ten wizerunek wiele włożył on sam- drugiej tak medialnej i charakterystycznej postaci ciężko by się doszukać u Amerykanów na froncie zachodnim. Wielu uważa go za geniusza, mistrza wojennego, a w rzeczywistości, choć niewątpliwie był dowódcą wybitnym, jego przechwałki były grubo przesadzone, a i on sam popełniał wiele błędów, nie raz nie potrafił poradzić sobie z przeciwnikiem i to przez swoją własną pewność siebie i zaślepienie. Więcej o tej postaci w tym wątku: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=1157
-
Po raz czwarty czytam "Czerwony Sztorm" Toma Clancy'ego. Przymierzam się natomiast do kupna "Tajnej wojny Chruszczowa" Fursenki i Naftaliego.
-
Chciałbym pogratulować wszystkim zwycięzcom, zasłużyliście swą włożoną pracą i zaangażowaniem na te symboliczny "Złote Lwy". M.in. dzięki Wam forum tak prężnie rozwija się. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali, i tak, jak na pierwszy tego typu plebiscyt dużo osób wzięło w nim udział. Mam nadzieję, że w przyszłym roku liczba głosujących podwoi się Cóż, Estero, gratuluję pracy włożonej w epokę napoleońską i rozwój tego działu. Twoja praca jest naprawdę imponująca. Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję wygranym!