mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
To dzieło terrorystów z ugrupowania Tupac Amaru. Dodam jeszcze, że przetrzymywali zakładników 126 dni. Szturmani wpuścili do teatru gaz, który był przygotowany jeszcze na olimpiadę w Moskwie w 1980 roku na wypadek, gdyby terroryści mieli zamiar powtórzyć wydarzenia z Monachium'72. Co ważne- operatorzy Alfy nie wiedzieli, jaki środek mają zastosować, a nie wszystkich wyposażono w maski przeciwgazowe. Powiedziano im jedynie, że gaz zacznie działać po trzech minutach, a przestanie po 15. Za pierwszą próbą wpuszczenia gazu do obiektu środek nie zadziałał, to też wpuszczono go innymi kanałami. Żeby jednak dotarł do sali widowiskowej, gdzie zgromadzono większość zakładników, należało użyć go w silniejszym stężeniu- no i mamy klops.. Działaniu gazu nie uległa m.in. część kobiet samobójczyń, owiniętych materiałami wybuchowymi, których w sumie było 20. Nie zmienia to faktu, że wg. standardowych procedur w bezpośredniej odległości od obiektu szturmu musi być zorganizowana cała pomoc medyczna- przygotowana na wszystkie okoliczności- a więc działanie gazu, innych trucizn, rany otwarte etc. A tego na Dubrowce nie było i dlatego tak wielu zakładników zmarło.
-
"Hoot" jest postacią prawdziwą. Po wydarzeniach w Somalii (za które został nagrodzony Brązową Gwiazdą) otrzymał awans na starszego sierżanta, a w 2001 roku brał udział w operacji "Enduring Freedom" w Afganistanie. Obecnie, od 2001 roku, jest instruktorem walki wręcz. A co do sierżanta Sandersona, jest on wzorowany na prawdziwym operatorze Delty, o naziwsku Paul Howe, gdzie również, podobnie jak Gibson, dorobił się awansu na starszego sierżanta i Bronze Star. Po odbyciu misji w Somalii opuścił szeregi Delty i założył szkołę strzelecką. Co do filmu- jeden z moich ulubionych. Niesamowicie ukazano walki miejskie, ten chaos i dynamikę. Świetny kontrargument dla tych, którzy uważają, że współczesna wojna to nudne starcie technologii wojennych. Kto by pomyślał, że w tak fantastyczny i zróżnicowany sposób można przedstawić współczesne pole bitwy.
-
Zatrzymanie 7 polskich żołnierzy wracających z Afganistanu
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Gra polityczna? O sprawie dowództwo PKW-A jak i MON wiedział już 16 sierpnia, w dniu tego nieszczęśliwego incydentu. Tymczasem, wychodzi ona na jaw dopiero teraz, po wyborach, czyżby po to, by zwalić to na karb nowego rządu? Niewątpliwie gdyby sprawa stała się jawna wcześniej, niekorzystnie wpłynęłoby to na kampanię wyborczą PiSu. PS. Gen. Petelicki wysunął ciekawy pomysł, by zbadać sytuację na podstawie zdjęć satelitarnych, robionych w danym dniu. Jest to dobry sposób prześledzenia dokładnego obrazu zdarzeń. -
Zatrzymanie 7 polskich żołnierzy wracających z Afganistanu
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Radzę z dużą dozą ostrożności podchodzić do informacji podanych przez "Gazetę Wyborczą". Dla mnie to po prostu chamskie, tanie szukanie sensacji, bo co innego, gdy mówimy o przypadku użycia broni niezgodnie z zasadami i konwencjami, a co innego, gdy ofiary cywilne zostały poniesione w wyniku działań bojowych. A taką właśnie wersję prezentuje "Wyborcza", to jest przypadek zastrzelenia nieuzbrojonego Irakijczyka pod al Hillą w 2003 roku podczas wymiany ognia pomiędzy patrolem a terrorystami. "Wyborcza" podaje też, że było kilka incydentów, kiedy cywile "wpadali pod rozpędzone samochody polskich patroli". Co za żenada. -
Uściślam dane. Samolot o którym mowa, lądował po belgijskiej stronie granicy 10 stycznia 1940 roku pod Malines. Po tym niebezpiecznym incydencie (naruszono neutralność obcego państwa) Goring zdymisjonował dowódcę 2. Floty Powietrznej, Hellmutha Felmy'ego, mianując na jego stanowisko Alberta Kesselringa.
-
Nie było ich dużo. Liczy się, że 25 żołnierzy zdezerterowało przed bitwą. A oto wyciągu z protokołów przesłuchań jeńców wojennych Wehrmachtu, wziętych do niewoli w okresie 12-15 października 1943 roku, zebrane przez 33. Armię: "1. Jeniec z 2 kompanii 688 pp 337 DP, feldfebel służby medycznej Karl Krigbaum, wzięty do niewoli 12.10.1943 r. w rejonie na zachód od Lenino, zeznał: O planach natarcia Rosjan wiedzieliśmy wieczorem 11.10.1943 r. Wtedy na odcinku naszej kompanii przeszedł na naszą stronę żołnierz z polskiej dywizji stojącej przed nami. W mojej obecności dowódca kompanii por. Sztadelwajch, z pomocą naszego żołnierza — Polaka, przesłuchał zbiega, który powiedział, że jego ucieczka została spowodowana słabym, żywieniem w polskiej dywizji, i zeznał, iż przed frontem naszej dywizji Rosjanie wprowadzili polską dywizję, a na tym odcinku [natarcia Rosjan] ześrodkowano również osiem dywizji, znajduje się też wiele czołgów. Rosjanie planują rozpocząć natarcie 12.10. Rozpocznie się ono od przygotowania artyleryjskiego i bombardowania. Zbieg po przybyciu do nas, był wesoły, czuł się jak u siebie w domu i powiedział, ze tego dnia jeszcze kilku innych żołnierzy z polskiej dywizji zamierzało przejść na naszą stronę. Uciekinier ten przekroczył linię frontu na północ od Lenino po drodze do Trygubowej. Z kompanii skierowano go do batalionu. Nocą 11.10. kompania została powiadomiona telefonicznie, że kilku zbiegłych Polaków poinformowało o planach Rosjan dotyczących natarcia 12.10. w tym rejonie. 2. Jeniec z 2 kompanii 688 pp, szer. Kurt Jogan, zeznał: 12.10.1943 r. o świcie dowódca naszej kompanii uprzedził wszystkich żołnierzy, że Rosjanie o 8.00 rozpoczną artyleryjskie przygotowanie ataku, a ó 10.00 będzie drugie artyleryjskie przygotowanie i nastąpi natarcie rosyjskiej piechoty. Jesteśmy zobowiązani do obrony rubieży do ostatniego żołnierza. 3. Jeniec z 12 kp [kompanii piechoty] 688 pp, podoficer, dowódca plutonu Adolf Guj, wzięty do niewoli 12 km na zachód od Lenino 12.10., zeznał: 11.10.1943 r. dowódca kompanii powiedział, że Rosjanie w dniu jutrzejszym planują natarcie. Przed nami znajduje się dywizja polska. dobr/:e uzbrojona, któfa jeszcze nie brała udziału w walkach. Dywizja posiada 50 czołgów. Natarcie Rosjan rozpocznie się 12.10. od artyleryjskiego przygotowania wstępnego o 8.00 i głównego o 10.00. Oprócz tego dowódca kompanii powiedział, że Rosjanie ściągnęli do tego rejonu osiem nowych dywizji. Informacje te, jak powiedział dowódca kompanii, pochodzą od zbiega z dywizji polskiej, który przekroczył front na odcinku naszej kompanii. 4. Jeniec z 12 kompanii 688 pp, podoficer Kari Tot, zeznał: Wiemy o tym, że przed nami od kilku dni jest rozlokowana polska dywizja, wprowadzona przez Rosjan na przedni skraj. W rejonie obrony 2 kompanii naszego pułku i innych pododdziałów (jakich, nie wie) znajdował." że około 20 polskich zbiegów, którzy zeznali, że 12.10. o 8.00 Rosjanie rozpoczęli przygotowanie artyleryjskie, a o 10.00 powtórne przygotowanie artyleryjskie po którym piechota rosyjska przejdzie do natarcia. Polska dywizja jest dobrze uzbrojona, posiada 50 czołgów i około 12 000 ludzi, a jej zadaniem jest przerwanie przedniego' skraju obrony Niemców. 5. Jeniec z 3 kompanii 261 pp 113 DP junkier Eberhard, wzięty do niewoli 13.10. w rejonie na zachód od Lenino, zeznał: 12.10.1943 o godz. 3.00 dowódca naszej kompanii otrzymał telefonicznie informację od sąsiada z lewej, dowódcy jednej z kompanii, że ma u siebie około 25 polskich uciekinierów z polskiej dywizji znadującej się przed nami. Zbiegowie zeznali, że Rosjanie planują natarcie na 12.10.194:; godz. 8.00." Źródło informacji: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?t=8460...sc&start=25 A co się stało z jeńcami wziętymi po bitwie? Ponoć było ich nawet i 660, niemal wszyscy określeni jako "zaginieni bez wieści". Jednym z nich był porucznik Adolf Wysocki, który po przejściu na stronę wroga i pójście na jego warunki, wraz z kilkoma innymi żołnierzami Berlinga jeździł po Polsce i opowiadał o zbrodniach stalinowskich i koszmaru, jakim był Związek Radziecki. Został później wysłany do Włoch, by powtórzyć swoje opowieści żołnierzom II Korpusu Andersa, znajdującym się po drugiej stronie frontu, lecz jego misja nie przyniosła rezultatu. Zbyt wielu żołnierzy Andersa poznało już ziemię stalinowską i nie trzeba było ich do niczego przekonywać. Lenino jest dla mnie przykładem spartaczonego przygotowania (rozpoznanie, przygotowanie artyleryjskie), ale przede wszystkim młodzieńczej brawury żołnierzy, którzy poszli do swojego pierwszego boju piękną, wyrównaną tyralierą. Zresztą, po tym boju zyskaliśmy sobie wśród żołnierzy Armii Czerwonej opinię "nie kłaniających się kulom", a doświadczony radziecki korespondent wojenny wręcz krzyknął ze zdziwienia "idut kak mariaki"- "idą wyprostowani". Poza tym, zawsze mnie ciekawiło i dziwiło, dlaczego to Lenino, w gruncie rzeczy niewielka bitwa (w porównaniu z innymi operacjami, prowadzonymi przez 1. i 2. AWP), w dodatku sromotna porażka, stała się symbolem walki polskiego żołnierza na froncie wschodnim.
-
Zatrzymanie 7 polskich żołnierzy wracających z Afganistanu
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Wojsko nie byłoby wojskiem, gdyby było tak, jak piszesz- byłoby bandą uzbrojonych ludzi, działających na własną rękę, wedle własnych zasad moralnych. Wiesz co to jest dyscyplina wojskowa? Gdy dowódca daje rozkaz, żołnierz ma obowiązek go wypełnić. Jest to ustalone w regulaminach i innych przepisach wojskowych. Trzeci patrol, czyli omawianych przez nas 7 żołnierzy, przybył z pomocą na miejsce akcji. Oficer dowodzący grupą wydał rozkaz ostrzelania wioski najpierw z WKM-u a później z moździerza. Co jego podwładni mieli mówić? "Sir, czy jest pan pewien, że wróg zajmuje wioskę?", "Czy rozpoznanie wykryło obecność wroga w wiosce?". Żołnierze znajdujący się pod dowództwem oficera dowodzącego patrolem mieli święty obowiązek wypełnić rozkaz, który w tych okolicznościach nie dawał powodu do myślenia "czy nie popełniamy zbrodni". To są moje przypuszczenia, jak to mogło wyglądać. Być może było zgoła inaczej, być może wszyscy żołnierze wiedzieli, że wroga nie ma w Nagar Khel, być może był to "akt zemsty", lecz wszystkiego dowiemy się po ogłoszeniu wyroku. Wydaje mi się to inną sytuacją niż My Lai, czy też "ciche przyzwolenie" lub bierność niemieckich generałów wobec antysemickiej i antysłowiańskiej polityki Hitlera. -
Zatrzymanie 7 polskich żołnierzy wracających z Afganistanu
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Zanim zaczniemy mówić o traktowaniu praw człowieka, zapoznajmy się lepiej z miejscową kulturą i jak tubylcy odnoszą się do tych praw i jakimi się kierują. Warto sprawdzić co Pasztunwali mówi o szacunku dla życia w ogóle. Czy to nie było tak, że wróg, prowadząc ogień z wioski po prostu przemieścił się na prawy skraj a wystrzelonych pocisków nie da się wrócić- i poszły w lewy. Po drugie- wojsko to nie banda kowbojów, z których każdy prowadzi wojnę na własną rękę. Rozkazy wydaje oficer i to on, wydając rozkaz ostrzelania z WKM-u i moździerza 60-mm do wybranego celu staje się odpowiedzialny za popełniony czyn. Czemu w takim razie sądzi się 7 żołnierzy, w tym trzech starszych szeregowych? Przytoczę cytat użytkownika Naturszczyk z forum NFoW: Wreszcie co mi się nie podoba- utajnienie całego procesu. Jest tylko publiczny lincz a wokół tworzy się atmosfera niedomówień i przypuszczeń. Jak na razie wiadomo, że żołnierze zostali skazani na 3 miesiące aresztu tymczasowego. Dodatkowo rz. prasowy MON, Pan Jarosław Rybak w swoim wystąpieniu telewizyjnym już zrobił z nich zbrodniarzy wojennych, a jak napisał przede mną Jarpen Zigrin, dopóki nie zapadnie wyrok, nie wolno ferować wyroków w tej sprawie. Albo jawnie, albo tajnie, ale nie tak jak teraz, gdy co dzień dochodzi do nowych "przecieków" w tej sprawie, a opinię publiczną poinformować jedynie o wyroku. Poza tym, cały ten cyrk nie sprzyja naszej misji w Afganistanie. Mówi się, że Talibowie mogą ten incydent wykorzystać propagandowo przeciwko naszym żołnierzom. Tu idzie o poparcie lokalnej opinii publicznej czyli zwykłych Afgańczyków, których poparcie jest dla naszych żołnierzy kluczowe. -
Co do Dunkierki- zarówno Kesselring, jak i Jeschonnek byli przeciwni zamysłowi Goringa, by okryć chwałą Luftwaffe, które miało zniszczyć 330-tysięczne siły brytyjsko-francuskie w oblężonej Dunkierce. Argumentowali oni to tym, że lotnictwo wojskowe, na wskutek ciężkich strat poniesionych w pierwszej fazie kampanii, obniżyło swoją siłę bojową o połowę, a bazy Luftwaffe były zbyt oddalone od celów, w przeciwieństwie do znajdujących się w pobliżu Dunkierki lotnisk RAFu. Dodatkowo- zła pogoda uniemożliwiła przeprowadzenie bombowcom i myśliwcom niemieckim długotrwałych ataków na rejony koncentracji wroga. Większość oblężonych sił wydostała się z Francji pod osłoną nocy.
-
Praga - przebieg walk i jej rola w dalszym przebiegu PW
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Pytanie, czy mogli sobie pozwolić na takie osłabienie frontu? Co do mostów. Takie, jak Most Poniatowskiego, pełniły niezwykle istotną funkcję głównych arterii komunikacyjnych łączących dwa brzegi Wisły. Dlatego też stanowiły jeden z głównych celów powstańców, wyznaczonych do zajęcia pierwszego dnia. Bardzo ciekawie opisuje to Jerzy "Rudy" Sienkiewicz, dowódca grupy szturmowej zgrupowania AK por. "Konrada". Most, obsadzany przez pluton niemieckich saperów, doświadczonych w walkach żołnierzy, uzbrojonych w poczwórnie sprzężone działko przeciwlotnicze, miał zdobyć pluton Sienkiewicza (z kierunku rzeźni na Solcu) i 2 inne plutony (z kierunku Alei 3 Maja), całość bardzo marnie uzbrojona. Już na odprawie "Rudy" podzielił się wątpliwościami i powiedział, że taki atak jest skazany na niepowodzenie i jest bezsensowny. Tak wspomina on atak na most: "ruszyliśmy na most. Niemcy wystrzelili rakiety sygnalizacyjne, że atakuje ich piechota z czołgami. Strach ma wielkie oczy. Ale potem zaplątaliśmy się w drutach kolczastych, a oni zaczęli strzelać z działka. Od kurzu z rozbitych tynków zrobiło się ciemno. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to uciekać". W wywiadzie dla "Gazety" Jerzy Sienkiewicz, że most być może można by zdobyć, ale jedynie w wypadku dobrze skoordynowanego ataku doborowych, dobrze uzbrojonych oddziałów, "ze snajperami do likwidowania niemieckich saperów przy zapalnikach...". http://www.naszapolonia.com/home/31bylismy.htm -
Bitwa o linię El-Gazala przeszła do historii jako najbardziej spektakularne zwycięstwo armii pancernej Rommla. Chciałbym porozmawiać tutaj na jej temat. Jakie czynniki i okoliczności miały wpływ na zwycięstwo Rommla? Co się przyczyniło do tej wiktorii, a gdzie popełniono błędy? Tyczy się to obu stron? Porozmawiajmy ponadto o samym planie Rommla- czy aby łut szczęścia i błędy Brytyjczyków nie przeważyły szali zwycięstwa na stronę Niemców? To bardzo rozległe zagadnienie i chciałbym, byśmy porządnie je rozgryźli.
-
Jachu- co Ty tak z tymi Talibami? Może jakieś niemiłe przeżycia w Klewkach? :wink: Jednym z moich najciekawszych snów, a przy tym b. dobrze przeze mnie zapamiętanym, był z ten z czerwca bieżącego roku, który przeżyłem po ponownym przeczytaniu "Najdłuższego dnia" Ryana. Śnił mi się D-Day. Noc 6 czerwca, jako spadochroniarz amerykański ląduje przez dziurę w dachu w jakimś zniszczonym, dopalającym się domu, gdzie nagle zbierają się wokół mnie inni spadochroniarze. Jeden, co nie miał hełmu, trzymał w ręce trenchguna. Nieco pochodziłem do domu, pooglądałem moich sennych towarzyszy, po czym, wychodząc na równie zniszczony taras, widzę na niebie, prócz oczywiście koralików artylerii plot. i spadochronów, samolot transportowy AC-130 "Herkules". No i nieco się zmieszałem. Co dziwne, dwa dni później znów się wojna. Tym razem z oddziałem współczesnej amerykańskiej piechoty (mundury pustynne, całość wyglądała jak Irak, może Afganistan?) wchodziliśmy do kilkupiętrowego domu w afgańskim stylu (takie żółte klocki z mnóstwem okien bez szyb). W budynku tym nie było co prawda wroga, ale naszpikowany był różnymi ukrytymi pułapkami, niczym w piramidzie- zapadnie, wystrzeliwane strzały, wysuwające się kolce, zgniatające ściany. Dużo obecnie z niego nie pamiętam, ale wiem, że rozdzieliśmy się i zaczęliśmy przeszukiwać ten dom. Tych kilku, z którymi szedłem, wszyscy oni zginęli na moich oczach, wszyscy, oprócz mnie. W końcu udało mi się wydostać z tego domu, a tam spotkałem jeszcze kilku wychodzących żołnierzy. Kilku, spośród kilkudziesięciu (20-30), którzy do niego weszli. I nagle poczułem przygnębienie, autentyczne przygnębienie, smutek, a nawet, co najśmieszniejsze a co na mnie zrobiło największe wrażenie, popłakałem się we śnie. Popłakałem, gdy zobaczyłem kilku żołnierzy powoli wycofujących się wraz ze mną asfaltową drogą, wszyscy ze spuszczonymi głowami. Poczułem, śmiem to powiedzieć, namiastkę tego, co czują żołnierze po ciężkiej bitwie, gdy nagle uświadamiają sobie jak niewielu przeżyło. I to był najbardziej niesamowity sen, jaki mi się przyśnił w życiu.
-
Nie, to był Gorbaczow i zrobił to 17 kwietnia 1990 roku. Więcej w tym temacie na początku strony: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic...11&start=30 O ile mi wiadomo, media rosyjskie, choć nigdy zupełnie wolne, to jednak za jego rządów zyskały najwięcej niezależności. Niewątpliwie można mu też zarzucić wszczęcie kontrowersyjnej I wojny czeczeńskiej.
-
Oczywiście, niewątpliwie mógł mieć przypuszczenia, mógł podejrzewać o takie skłonności swój korpus oficerski, ale przypomnij sobie, w jaki sposób Hitler załatwił feld. von Kluge, który owszem, pertraktował potajemnie z aliantami, lecz został skazany za rzekomą zdradę i rozmowy o kapitulacji z Amerykanami, gdy w tym czasie, w sierpniu 1944 roku, jechał po prostu na front w celu wizytacji oddziałów i był nieobecny w kwaterze, gdy dzwonił Hitler. Do normalnych sytuacji nie należy przepytywanie 3-gwiazdkowego generała o stolicę stanu Illinois, zwłaszcza, że gdy gen. Bradley udzielił żandarmowi poprawnej odpowiedzi (Spriengfield), ten był przeświadczony, że to Chicago :wink: . Szybko rozniosły się plotki, że jednym z zadań Einheit Stielau było zabicie Eisenhowera. Przez pewien czas ten nie mógł nawet opuszczać sztabu. Ambrose pisze, że być może oddział Einheit Stielau, rozrzucony za liniami amerykańskimi, był najlepszą inwestycją Hitlera. Chociaż dywersanów wyłapano i rozstrzelano w przeciągu tygodnia, skutki ich działalności trwały znacznie dłużej. Zresztą, wywołanie psychozy to nie tylko zasługa tego skromnego oddziału Skorzennego, ale też dzikiego rajdu Kampfgruppe Peiper na północnym skrzydle, której głębokie spenetrowanie amerykańskiego frontu wywołało panikę o postępach niemieckiej ofensywy. Również pogoda w sporym stopniu się do tego przyczyniła. W jasny, przejrzysty, zimny dzień dźwięki bitwy i odgłosy pojazdów niosły się na wiele mil tak, że słuchający odnosili wrażenie, że zagrożenie jest już znacznie bliżej niż w rzeczywistości. Tak, począwszy od tego, że świeże dywizje pancerne uciekały przed o wiele słabszym wrogiem, jak to uczyniła 10. DPanc, 102 Shermany, która uciekła przed wspieraną przez 7 dział samobieżnych 276. Dywizją Grenadierów Ludowych w pierwszych dniach bitwy wokół Echternach. No i ten słynny "potok" uciekających w panice żołnierzy amerykańskich. Mjr. Boyer z 7. DPanc 17 grudnia o godz. 12:30 zobaczył "coś, czego nie był w stanie zrozumieć: lawinę sunących na tyły pojazdów i żadnych, które by jechały na front. Uprzytomniliśmy sobie, że nie jest to skierowany na tyły konwój; to była sytuacja w rodzaju <<ratuj się kto może>>. To nie była zdyscyplinowana armia, to nie było wojsko, to nie był miły widok. Mieliśmy przed sobą uciekających amerykańskich żołnierzy". Za: "Obywatele w mundurach" S. E. Ambrose, str. 184 Dobrze przynajmniej, że już dzień później na poboczach drogi zajmowanej przez wycofujących się Amerykanów można było dostrzec potężne konwoje pojazdów i żołnierzy, tym razem kierujące się w stronę frontu. Był to pierwszy krok do zatrzymania tego niekontrolowanego odwrotu. Major Richard Winters z 506. PPS, zmierzającego do Bastogne 19 grudnia, wspominał: "To było żałosne. Wstydziliśmy się ich". Za: "Obywatele w mundurach" S. E. Ambrose, str. 185 By nie było, w wielu miejscach Amerykanie stawili zaciekły opór, tak zaciekły, że pierwszego dnia ofensywy udało się uzyskać tylko jedno przełamanie pod Losheim, a Danny Parker odważył się nawet nazwać ten pierwszy atak niepowodzeniem. Przypomnijmy sobie bohaterską postawę żołnierzy na północnym skrzydle niemieckiej ofensywy, zmagania o "Bliźniacze Wsie" Rocherath i Krinkelt, oraz Grzbiet Elsenborn, która ta obrona od pierwszego dnia najpierw poważnie utrudniała a potem wręcz załamała niemiecką ofensywę.
-
Obalenie Związku Radzieckiego to jego wspólna zasługa wraz z Gorbaczowem. Z tym, że to on był symbolem oporu podczas puczu moskiewskiego, gdy radzieckie czołgi stały pod murami Kremla. Nie uważasz, że ta rewolucja była kamieniem milowym? Co by się stało, gdyby udał się zamach stanu Janajewowi i reszcie zatwardziałych komunistów, niezadowolonych z pierestrojki i głasnosti Gorbaczowa? Wiele można mu zarzucić, m.in. jego skłonności do nadużywania alkoholu a także wyniesienie na szczyt władzy grupy oligarchów, m.in. Władimira Putina. No i, wg. mnie, za jego rządów Rosja przeżyła prawdziwy proces demokratyzacji, jakiego dotąd nie znała.
-
Najgorszy dowódca PW
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Według mnie wszyscy ci w komendy głównek AK, którzy doprowadzili do wybuchu powstania na takim etapie przygotowań, a więc gen. Okulicki (po upadku powstania, jako ostatni dowódca AK depeszował do Raczkiewicza, że "powstanie warszawskie dobrze spełniło swoje zadanie", poza tym, 6 sierpnia, gdy trwały masakry na Woli a powstanie zaczęło być tłumione przez Niemców, pisał on do Bora-Komorowskiego, że "należy zdobyć najważniejsze gmachy rządowe jak Akademię Sztabu Generalnego i ratusz i oflagować te budynki, aby wkraczający bolszewicy ujrzeli potęgę Państwa Polskiego"), gen. Bór-Komorowski (ponoć uległy, nie miał zielonego pojęcia o działaniach wojennych w terenie miejskim i tworzeniu zabezpieczenia logistycznego, był tym, który wzywał Londyn do wysłania na pomoc Warszawie 1. SBS i polskie dywizjony Mustangów, a także wydał 14 sierpnia rozkaz, by oddziały leśne AK "szły na pomoc Warszawie" i które zostały rozbite przez Niemców po wyjściu z lasów Puszczy Kozienickiej i Świętokrzyskiej), płk. Chruściel (za fatalne rozpoznanie wywiadowcze). Niestety, nie znam dowódców liniowych biorących udział w powstaniu warszawskim, więc tym bardziej ciężko mi będzie wytypować najgorszego z nich :wink: -
Ciekawą rozmowę przeprowadził von der Heydte z Modelem 14 grudnia 1944 roku, gdy ten pierwszy przyszedł z protestami przeciwko realizowaniu pośpiesznie zaplanowanej i nieprzygotowanej operacji powietrzno-desantowej, operacji "Stosser": -Czy według pana operacja powietrzno-desantowa ma jedną szansę na dziesięć?- zapytał Model po wysłuchaniu uwag von der Heydtego. -Tak -No to trzeba spróbować, bo cała ofensywa ma tylko jedną szansę na dziesięć- zakończył Model i poszedł spać. Sytuacje te ukazują beznadziejność sytuacji żołnierzy i generałów- Hitler wymagał od nich rzeczy niemożliwych, których próby wykonania tylko pogarszały beznadziejną sytuację Wehrmachtu i osłabiały jego i tak wątłe siły. Hitler przesuwał w sztabie OKW dywizje na mapie, nie wiedząc, że dywizje te istniały tylko na papierze, a miały np. siłę pułku lub grupy bojowej. Hitler był przeświadczony o powodzeniu swojej ofensywy, uważał on, że po silnym ciosie wojska amerykańskiego VIII Korpusu nie pozbierają się i rozbite w puch ulegną. Coraz bardziej schorowany fuhrer przestawał ufać swoim generałom, uważając ich za defetystów i tchórzy, pragnących za jego plecami prowadzić rokowania z Amerykanami. Chciał postawić wszystko na jedną kartę, przeć aż do Antwerpii i Brukseli, zapatrzony w sukces Wehrmachtu w 1940 roku. "Mały wariant" Modela, który zakładał okrążenie 10-12 dywizji w rejonie Aachen, został wyśmiany przez Hitlera, który zadrwił z niego, nazywając go "połowicznym wariantem". Tym, co charakteryzuje niemiecką ofensywę w Ardenach, jest między innymi psychoza, jaka wybuchła i rozprzestrzeniła się jak epidemia wśród oddziałów amerykańskich, które zaczęły w strachu, panicznie uciekać na tyły frontu. Jestem ciekaw jak oceniacie wpływ Einheit Stielau na wywołanie tej psychozy jak i co sądzicie o tej panice w szeregach amerykańskich?
-
Rosjanie nigdy nas nie przeproszą a tym bardziej nie wypłacą odszkodowań (to akurat nierealne, w tym mogę oddać im sprawiedliwość). W ich mniemaniu naród rosyjski, cała społeczność radziecka wycierpiała znacznie więcej pod rządami Stalina niż Polacy- a jeszcze do dziś w Rosji żyje mnóstwo ofiar stalinizmu. Rosjanie, dumni ze swojej Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, sukcesów Armii Czerwonej, która samodzielnie na froncie wschodnim wyzwoliła pół Europy, uważają ponadto, że polskie okrzyki i żądania umniejszają ich wojenny trud. A co na koniec, Rosjanie nadal winą obarczają Niemców, więc polskie oskarżenia o ludobójstwo przyjmują z oburzeniem.. 4 marca 2006 roku ostatecznie, bez rezultatów, zakończyło się z dezycji Rosjan wspólne polsko-rosyjskie śledztwo w sprawie Katynia. Wyrokiem naczelnego prokuratora wojskowego Katyń nie był zbrodnią stalinowską. Do dziś trwa własne śledztwo Polaków, rozpoczęte po fiasku śledztwa w Rosji. Wg. Allena Paula, ale też Anny M. Cienciały, emerytowanego wykładowcy na Wydziale Historii Rosji i Europy Wschodniej Uniwersytetu w Kansas w Lawrence, Polacy, by ruszyć sprawę do przodu, powinni zrezygnować z żądań na rzecz bardziej realistycznego planu zakładającego poszukiwania informacji, które mogą i powinni udostępnić Rosjanie. Przekazanie Polsce tych informacji mogłoby zamknąć sprawę Katynia.
-
Andrea$- publiczne upomnienie. Regulamin jest regulamin i nie wolno go łamać w żadnym wypadku. Mniej emocjonalnie podchodź do dyskusji. A po drugie- należy odróżnić Sowietów od Rosjan. Ja widzę zasadniczą różnicę, a Ty?
-
Przyznali się- 13 kwietnia 1990 roku przyznał się Gorbaczow, formalnie przyznał winę Sowietów, jednak publiczne przeprosiny nigdy nie nadeszły. Rok później prezydent Jelcyn wyraził sprzeciw wobec głośnych żądań Polski, aby rosyjski rząd potępił opraców z Katyna, wypłacił odszkodowania rodzinom ofiar i uznał Katyń za ludobójstwo. Gorzej. Sowieci przypisali winę za maskarę w lesie katyńskim Niemcom, zanegowali potężne, szczegółowe i wnikliwe badania Czerwonego Krzyża i ekspertów z krajów neutralnych, jasno przypisujące winę NKWD, sami przeprowadzając pokazowe dochodzenie, pełne błędów, sprzeczności, które wybielało stronę radziecką.
-
Po zrzuceniu Little Boya i Fat Boya na Hiroszimę i Nagasaki już cały świat wiedział, czym grozi użycie broni jądrowej i co oznacza charakterystyczny "grzybek". Co do klas dywizji- już napisałem w poprzednim poście jak wyglądają dywizje II i III klasy. Na podstawie Twoich kategorii to 1. Dywizja Piechoty "Wielka Czerwona Jedynka" przez całą wojnę była dywizją III klasy, a 101. DPD "Krzyczące Orły" przed desantem w Normandii była dywizją II klasy, tak? To w takim razie czy podczas wojny Stany Zjednoczone wystawiły jakąś dywizję I klasy? :roll: Nawet 82. DPD tu nie pasuje ze względu na przedział wiekowy dla dywizji I klasy. Jedno wyklucza drugie. Skoro nie są doświadczeni, to znaczy, że jeszcze nie walczyli na froncie, a więc skąd ich blizny na psychice, które mieli zebrać w walce?
-
I rzeczywiście- potwierdziły się wieści o współpracy wojsk amerykańskich i tureckich w Północnym Iraku- jak na razie na płaszczyźnie wywiadowczej, jednak sami Amerykanie nie mają zamiaru wystąpić przeciwko Kurdom- nic dziwnego, w końcu to oni pomogli im obalić Saddama w 2003. Jak na razie Amerykanie chcą przekonać Turków, by ograniczyli swoje działania bojowe do atakowania baz i działań niewielkich oddziałów komandosów- ale pamiętajmy, że na granicy turecko-irackiej stoi 100-tysięczna armia gotowa dokonać inwazji. A taka sytuacja miałaby dla Amerykanów katastrofalne konsekwencje. Utworzyłby się kolejny front w Iraku a sami Amerykanie znaleźliby się w bardzo niezręcznej sytuacji- czy pomóc swojemu sojusznikowi, Turcji (w której znajduje się najważniejsza na Bliskim Wschodzie baza lotnicza USAF), czy właśnie Kurdom, sympatyzującym z koalicjantami, którzy pomogli obalić reżim Husseina w 2003.
-
Skąd wziąć siły do wojny na trzech frontach? Poza Brytyjczykami, nie ma co liczyć na wsparcie europejskich armii (Bundeswehra powstaje dopiero w 1955 roku, francuska choć silna- w maju 1945 roku liczy już 1, 250 tys. żołnierzy, to raczej nie liczyłbym na nią- w tym czasie we Francji wiele do powiedzenia mają powszechnie lubiani przez społeczeństwo komuniści), natomiast armia Stanów Zjednoczonych nie jest tak silna, by móc prowadzić walkę na dwa-a nawet trzy fronty- pod koniec II wojny światowej liczyła ona 90 dywizji na wszystkich frontach, w porównianiu z jakimiś 600 dywizjami radzieckimi jest to b. mała liczba. Podejrzewam, że w latach następnych, aż w 1949 roku armia USA była jeszcze słabsza co jest zupełnie zrozumiałe- koniec wojny. A co do Japonii- czym ona miałaby uderzyć? Przecież w wyniku kapitulacji 2 września 1945 roku Armia Cesarska została kompletnie rozbrojona. Chyba, że chodzi nam o jakieś pomocnicze uderzenie wojsk Marines z Wysp Japońskich (większość była okupowana do 1952 roku). Greccy partyzanci nie przyłączyliby się, ponieważ w zimie 1944-45 zostali rozbici przez wojska rządowe i brytyjskie. Jugosłowiańska Armia Wyzwoleńcza marszałka Tity- ta już prędzej, a to była b. pokaźna siła, ale pamiętajmy, że w 1948 roku Tito zerwał współpracę ze Związkiem Radzieckim i uniezależnił swój kraj od niego, występując tym samym z Bloku Wschodniego. A więc o ile w 1945 roku istniała opcja, że liczna i dobrze uzbrojona armia Tity stanie do walki z Zachodem, o tyle w 1949 roku nie było takiej opcji. Wiedzieli czy mieli podejrzenia, poszlaki na to wskazujące? To jest istotna różnica. Nie można wywołać wojny (zwłaszcza w państwie demokratycznym) na podstawie podejrzeń o coś. A poza tym- już pisałem, dlaczego alianci by nie zaatakowali. Zależy co rozumiesz jako dywizje I, II i III klasy. Dywizje II i III klasy to takie, złożone z inwalidów, rekonwalescentów, podstarzałych rezerwistów- innymi słowymi, z ludzi niezdolnych do walki, niekwalifikujących się do poboru. Bardzo poważne stwierdzenie. Dlaczego tak uważasz? Wybryk MacArthura podczas wojny koreańskiej był ewenementem- niewielu ludzi w Stanach tak swobodnie mówiło o użyciu broni atomowej w skali taktycznej i strategicznej.
-
Bradley szacował straty przewidywane przy zdobywaniu Berlina na ok. milion żołnierzy- zdecydowanie za dużo jak na walki o cel bez większego znaczenia strategicznego. Przeważył tutaj zdrowy rozsądek. A dokładniej rozsądek Eisenhowera. Po co alianci zachodni mieli angażować w mieście olbrzymie siły przy niewątpliwie ogromnych stratach tylko po to, by zdobyczą dzielić się potem z Rosjanami? Był to jeden z niewielu przypadków na wojnie, kiedy to najwyższy dowódca naprawdę przejął się losem żołnierzy frontowych i zdecydował nie kłaść ich życia na szalę zwycięstwa. Grigorij Arbatow, dowódca kompanii piechoty uważał, że rozsądniej byłoby otoczyć miasto i nękać artylerią i lotnictwem, dopóki nie skapituluje. Tak to wspomina: "Ale nie ten s*****syn Stalin. Posłał nas do miasta pełnego szalonych nazistowskich gówniarzy i wykrwawiliśmy się". S. E. Ambrose "Obywatele w mundurach", str. 417 Odnośnie walk na wzgórzach Seelowe- ile one trwały i czy nie dało się ich ominąć?
-
Dobrze, Twoja kolej. Dokładniej rzecz biorąc kompanie D, E i F lądowały na Pointe du Hoc, A i B na "Dog Green" a kompania C na Pointe de la Percee.