mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
"Don't wanna close my eyes, I don't wanna fall asleep yeah, I don't wanna miss a thing.."- czyli Aerosmith. Smutne... i piękne.
-
No właśnie- jak w temacie. Łatwo nam krytykować innych, Niemców, Rosjan, Amerykanów za różne sytuacje, historie z przeszłości ale czy nie powinniśmy zajrzeć na własne podwórko? Za co nam, Polakom, powinno być wstyd?
-
6A nie miała ani sił żeby się uwolnić, ani odpowiednich środków żeby się przemieścić do Hotha. Po prostu głód, wyczerpanie amunicji, zużycie sprzętu, brak ropy i tysiące rannych nie dawały takiej szansy. Jak wiemy zaopatrywanie kotła było jedną wielką farsą godną wyśmiania. Na dodatek Rosjanie nie patrzyli by z założonymi rękami jak wymęczone wojska 6A spokojnie się cofają do swoich. Cóż, co prawda to prawda. Żołnierze Paulusa pisali m.in., że ledwie mogą chodzić z głodu i osłabienia. Niektórzy byli za słabi, żeby strzelać. W lecie żołnierze 6. Armii potrafili przebyć 30 km dziennie piechotą z tym, że byli wtedy wypoczęci, najedzeni, było lato a wróg się wycofywał. Że nie wspomnę o sprzęcie który jeszcze dobrze chodził i wypoczętych koniach. Wtedy jednak, w grudniu '42, jak daleko mogli zajść tak wymęczeni głodem i temperaturą żołnierze, którzy nie mogli liczyć na zdezelowany lub unieruchomiony z braku paliwa sprzęt? W kwaterze Paulusa pewien oficer sztabowy powiedział, że "byłoby jak nad Berezyną" w 1812. A zgrupowanie Mansteina musiało się w niedługim czasie wycofać, by samemu nie wpaść w okrążenie.
-
Problem leżał w tym, czy alianci chcą te negocjacje podjąć? Alianci wyraźnie mówili o bezwarunkowej kapitulacji. Wątpię, by zgodzili się na coś innego. Co zaś do postu Darmana- owszem, nazistą był. Owszem, gdyby zamach się udał szprechali byśmy najprawdopodobniej. Ale tu chodzi nie o jego poglądy a udział w spisku. Ciężko mi ocenić postać von Stauffenberga- w gruncie rzeczy można powiedzieć, że zdradził on Hitlera, a nie ojczyznę i naród, który chciał uchronić od cierpień i klęski. Ale no właśnie, był zagorzałym nazistą, jako jedna z czołowych postaci Sztabu Generalnego był współodpowiedzialny za tą wojnę, zrobił karierę w nazistowskim aparacie państwowym a potem zdradził to wszystko, za czym się wcześniej opowiadał?.. Nie ma wątpliwości, że Stauffeberg to czarny charakter (wszystko co trzeba, napisał już Darkman), ale czy zdrajca?
-
Elita wojsk czy zbrodniarze? Jedno nie wyklucza drugiego. 12. DPanc SS czy 1. DPanc LAH były bez wątpienia dywizjami bijącymi się nieustępliwie, niejednokroć fanatycznie, a mimo to skala ich zbrodni, na przykładzie samej Normandii, poraża. Panzermeyer dawał przyzwolenie na eliminowanie jeńców, Peiper tak samo. Że wspomnę tu tylko o Malmedy. Chociaż, z drugiej strony, 10. DPanc SS "Frundsberg" nie zarzucono popełnienia zbrodni wojennych, a nawet jeńcy brytyjscy (wzięci do niewoli pod Arnhem) chwalili jej żołnierzy za dobre traktowanie.
-
No właśnie, w rzeczywistości podjęto się tego przedsięwzięcia 12 grudnia '42. Ale już 19 grudnia czołgi 6. DPanc stanęły nad rzeką Wasiliewką a ta odległość od pozycji 6. Armii Polowej nie wydaje się już taka olbrzymia. Choć trzeba tu dodać, że Hoth miał nieciekawą sytuację na flance z powodu ataków 2. Armii Gwardii. Czy 6. Armia miała siły i odpowiednie środki (sprzęt, zaopatrzenie) by podjąć się przebicia w kierunku GA "Don"? Czy to tylko zwlekanie Hitlera i beznadziejna dyscyplina Paulusa zaprzepaścił szansę na ocalenie? Ponoć wtedy Hitler powiedział, że "kiedy raz jakaś jednostka zacznie uciekać, to szybko zniknie posłuch dla prawa i porządku".
-
Dyskusję o jednostkach Waffen-SS prosiłbym, byście kontynuowali w poniższym temacie: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=1496 A tymczasem przewinął się przez chwile wątek odblokowania 6. Armii przez wojska Mansteina. Zajmijmy się może tym szerzej, to jest, czy w listopadzie 1942 roku istniała szansa, że 4. APanc i 4. Armia Rumuńska mogła przebić się i nawiązać połączenie z wojskami Paulusa?
-
Zupełnie inaczej niż w Groznym 26 listopada 1994 roku, podczas szturmu miasta. Straty atakujących są tylko szacunkowe: 32 czołgów, 5 BWP, 4 helikoptery, 200-300 zabitych. Dodatkowo stracono jeszcze kolejne 23 pojazdy w tym 12 czołgów, które przejęli obrońcy Dudajewa. Kiedy się wie, że czołgi muszą w zamkniętym terenie współpracować z piechotą, ponieważ one same w lesie lub w mieście są ślepe. Tego też nauczyła IIWŚ.
-
Porównanie wojsk lądowych UW i NATO w latach zimnej wojny
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Konflikty i wojny
Jasne, że tak :arrow: Czasem się zamyślam :arrow: A czy czołgi całej serii M60 nie dorównywały radzieckim maszynom? Zwłaszcza wersja A2, w której zamontowano nową armatę 152 mm. -
Faktycznie, miałeś rację. Wikipedia angielska podaje takie typy uzbrojenia wykorzystywanego przez ARVN: M3/A1 "Grease Gun", Thompson M1A1, M1/M2 Carbine, M1 Garand. Prawdę mówiąc, wydawało mi się, że Stany Zjednoczone lepiej uzbroiły swojego sojusznika strategicznego w regionie. Do tej pory uzbrojenie II-wojenne kojarzyło mi się raczej z Vietcongiem, który faktycznie na szeroką skalę używał niemiecką i radziecką broń z okresu IIWŚ. Przy okazji, Tankfanie, jeśli znasz angielski i interesujesz się nieco ARVN, to pod tym linkiem znajdziesz kilka wywiadów z jego żołnierzami: http://mcel.pacificu.edu/as/students/arvn/ints.html
-
Wydajność robotników (głw. przymusowych)
mch90 odpowiedział Tofik → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Było to dość powszechne zjawisko, tj. sabotażowanie produkcji w fabrykach przez przymusowych robotników. Niestety, nie potrafię teraz w książkach znaleźć dokładnych przykładów, ale z pamięci powiem tylko, że francuscy żołnierze walczący we Włoszech mówili o niewybuchach granatów moździerzowych i pocisków artyleryjskich, spadających na ich pozycje, z dumą, że są "made in Paris"-tj. dziełem francuskich mężczyzn z resistance. Czytałem kiedyś właśnie o sabotażowaniu całych serii pocisków artyleryjskich i rakiet V-1, V-2. -
A królowała będzie wódka "Komuna" z piękną, czerwoną etykietką, na której będzie napisane: "Teraz i Ty możesz obalić komunę" ;D
-
Moim zdaniem przesadna brawura. Przecież w pewnym momencie dywizja Rommla straciła kontakt z resztą zgrupowania pancernego. Erwin miał kupę szczęścia, że Francuzi nie wykazali ducha waleczności i nie wykorzystali sytuacji, nie wzięli jego dywizję w okrążenie. Wiadomo, czym by to się skończyło. W OKW doszliby do wniosku, że skończyła się era tak śmiałych rajdów i blitzkriegu. Tylko nie wiem- czy to armia powinna dostosować się do tempa 7. DPanc czy na odwrót. Zdecydowanie jednak Rommel dokonał tego, czemu zawsze hołdował gen. Patton- czyli byle do przodu, nie oglądać się na flanki i za siebie! Ta brawurowa taktyka Rommla zaszokowała nie tylko OKW ale też samego Hitlera, który nawet chciał pohamować jego żywiołowe natarcie 7. DPanc i wydać rozkaz przerwania działań. Sam Rommel swój śmiały rajd tłumaczył takimi słowami: "Muszę i wykorzystam sprzyjającą sytuację. Nieprzyjaciel zaczyna się wycofywać i nie można mu pozwolić na uporządkowanie się"- a żołnierze mu wierzyli, ufali i byli tego samego zdania. Koniec końców, 2 czerwca Rommel został odznaczony przez Hitlera Krzyżem Rycerskim, który powiedział "Byliśmy bardzo zaniepokojeni, ale swym sukcesem udowodnił pan, że miał pan rację". Inna rzecz to zachowanie Rommla na polu walki, które było raczej bezmyślne i które powielało się w trakcie jego przyszłych kampanii w Afryce. Chodzi mi o dowodzenie oddziałami z pierwszej linii frontu, przez co generał, a później feldmarszałek, bardzo narażał się na śmierć a strata dowódcy w tracie bitwy mogłaby się okazać bardzo kosztowna o ile nie katastrofalna. Przykłady z Francji? Forsowanie kanału La Bassee 20 maja pod ogniem wroga, kiedy to Rommel stał nad brzegiem kanału wyprostowany i kierował ogniem na pozycje wroga, nie widząc, że wokół niego padają pociski i giną żołnierze. Inny raz, to kontratak czołgów brytyjskich pod Arras, podczas którego Rommel dyrygował ogniem 88-emek z pierwszej linii. Po bitwie zorientował się, że jego adiutant, stojący obok niego, został zabity w trakcie jej trwania.
-
Middleton sam zastanawiał się, czym kierował się gen. Patton przy wygłaszaniu takich szacunków, pisząc nawet, że "może zgadywał", ale w rzeczywistości te bardzo nieprecyzyjne dane pochodziły od G-2 (oficer wywiadu) 3. Armii. Jak mylne były te szacunki to wystarczy spojrzeć, że VIII KA Middletona podczas tych walk wokół Brest wziął do niewoli 38 tys. jeńców a wokół Lorient 20 tys.- liczby te przytacza Middleton we wspomnieniach. Tyle, że wtedy można już było korzystać z Cherbourga i Hawru i porty na wybrzeżu atlantyckim Francji straciły na znaczeniu. A jeszcze kiedy zaczynała się bitwa o Brest i okoliczne porty, właśnie, porty były manią i oczkiem w głowie Eisenhowera, może na wskutek problemów z uruchomieniem Cherbourga przez dłuższy czas. Tą sprawę Patton, Bradley i Simpson omówili 26 sierpnia (dzień po rozpoczęciu nieudanego szturmu miasta) w kwaterze Bradleya. Wszyscy oni zgodzili się, że choć Brest już w tamtym czasie nie przedstawia sobą żadnej większej wartości militarnej, to trzeba go zdobyć, by "podtrzymać iluzję... że amerykańska armia jest nie do pokonania" z tym, że teren walk od VIII KA miała przejąć 9. Armia gen. Simpsona.
-
I to akurat robimy identycznie- i skutecznie :arrow: To fakt, ta misja jest rewelacyjna! Zazwyczaj prowadzę atak z dwóch kierunków- główne siły przebijają się lewą stroną wioski (przy okazji ratuję pilota Storcha ze stawu), natomiast część oddziałów piechoty, wspieraną przez jakiś pojazd pancerny (najlepiej czołg- Pzkpfw II) kieruję prawą flanką mapy, przez cmentarz a później wzdłuż linii kolejowej. Bardzo często w tej misji przejmują polskie 7TP, które są dla moich sił bardzo poważnym wzmocnieniem. I wyobraź sobie teraz, że misja w CP: Phase Two "Operacja Husky" to właśnie to lądowanie na Utah, tyle, że 10x lepsze, dłuższe i bardziej wymagające. Słodko, nieprawdaż?:arrow: To fakt. Smaczek ponadto psuje mi kolor czołgów niemieckich i alianckich- które występują tylko w jednym malowaniu. Tak więc nie jest przyjemnym widokiem ujrzeć podczas śnieżycy idealnie zielone maszyny alianckie (żeby choć trochę były przysypane śniegiem), czy też- o zgrozo- beżowo pomalowane (kamuflaż pustynny) Tygrysy, Tygrysy Królewskie i wyrzutnie nebelwerferów. A co do samej konstrukcji misji- owszem, nie powalają- ot, taka naparzanka gigantycznych (jak na warunki CP) sił. Oj tak. Jest takie jedno miejsce w tej misji, to jest dojście do ukrytego w lewym górnym rogu umocnionego punktu Niemców, które składa się z polany i gęstego lasu. I co najważniejsze, od tej strony Niemcy nie mają osłony worków z piaskiem, zasieków i gniazd KM-ów. Teren aż prosi się o puszczenie piechoty, z tym, że zawsze gdy zbliżymy się do polany, wróg okłada ją zmasowanym ogniem artyleryjskim. Ile to żołnierzy straciłem w tym miejscu :roll:
-
To fakt, ale nawet we wspomnianej przez Ciebie misji trzeba zwrócić uwagę, by nie zostawić flaków bez osłony, ponieważ, choć mają potężną siłę rażenia, są bardzo podatne na ostrzał, dlatego ja zawsze ustawiałem działa w towarzystwie piechoty wzdłuż tej szosy, natomiast kilka metrów przed nimi rozlokowałem czołgi, by trzymały wroga na dystans. Nie zbieraj tylko kupuj! To CP: Phase One do kwadratu i grywalność też jest podniesiona do kwadratu! Muszę zgodzić się z powyższym. Kampania niemiecka ma chyba najlepiej rozbudowaną fabułę i misje, które są wg. mnie po prostu najciekawsze. Począwszy od misji w Polsce, przez te we Francji (walka o przeprawę na Mozie- miodzio), Kreta czy też pościg na partyzantami w górzystej Jugosławii naprawdę zapadają w pamięć. No i sławetna misja w Stalingradzie, przyznam, jedna z moich ulubionych (choć generalnie nie lubię w tej grze walk ulicznych ze względu na ich stopień skomplikowania i konieczność kontrolowania całej mapy jednocześnie). Jednak do moich ulubionych należą misje aliantów zachodnich- już pierwsze dwie, kolejno, zdobycie mostu Pegaza i desant na plaży Utah, robią kosmiczne wrażenie, a późniejsza walka o żywopłoty... mhmmm :] Co do Ardenów- faktyczne, dziwne, skąd ci Amerykanie wzięli tam tyle czołgów?! Gdyby w rzeczywistości tyle ich posiadali, to Niemcy nie ruszyliby się nawet o kilometr.
-
Jak na razie doliczyłem się 41 książek poświęconych samej tylko II wojnie światowej. Nie policzyłem innych książek historycznych (głównie poświęconych zimnej wojnie no i teraz jeszcze konfliktowi w Somalii), thrillerów politycznych i całej beletrystyki.
-
To jest jedna misja w Warszawie '39 i pojawia się tam tylko jeden pijany Polak- i nie jest nim żołnierz, jak pisała dawniej prasa, a jakiś dozorca magazynu, który daje naszemu bohaterowi klucze. Poza tym- Polacy tchórze?! We wspomnianej przeze mnie misji żołnierze polscy walczą jak lwy! Broniąc się na solidnych barykadach, wspieranych przez czołgi 7TP i armaty ppanc. Naprawdę miałem nielichy kłopot, by przejść tą misję ze zminimalizowanymi stratami. A co do samej gry- obydwie części należą do moich ulubionych gier ponieważ tu trzeba myśleć- stawiać na taktykę i różne kombinacje a nie walić gromadą czołgów na linie wroga. Chociaż bardziej polubiłem CP Phase Two, ponieważ misje są bardziej wymagające i złożone- a majstersztykiem jest ta na Sycylii- która zaczyna się od nocnego desantu spadochroniarzy, a kończy na desancie sił amerykańskich na plaże i zdobyciu położonej na płaskowyżu wioski. Gra jest fantastyczna.
-
A czy wprowadzenie stanu wojennego w Pakistanie spowodowało, że wybuchła wojna pomiędzy sojusznikami, bądź by Stany Zjednoczone odcięły się od niego? Inna rzecz, że takie działania mogą bardzo narazić na szwank stosunki turecko-amerykańskie. USA zbroi armię turecką a Ankara oddaje armii amerykańskiej swoje terytorium, pozwala stawiać bazy i przeprowadzać z jej terytorium naloty. Zresztą, te stosunki sięgają jeszcze zimnej wojny, kiedy to w Turcji ulokowane były wyrzutnie rakiet balistycznych. Nie jestem politologiem i boję się oceniać zamiary Turków i ich sposób myślenia, ale nie prowadzi to do dobrej sytuacji w Iraku. Przecież Kurdystan, atakowany przez komandosów tureckich i lotnictwo wojskowe, jest na jak razie najspokojniejszym rejonem Iraku, a samym Amerykanom bardzo zależy na dobrych stosunkach z Kurdami. Ale o tym pisałem już wcześniej. Troszkę więcej tutaj:
-
Co do wymienionych przez Ciebie dywizji: w jakim stanie się znajdowały (w stanie formowania, pełna gotowość bojowa, w trakcie reorganizacji) i ile z nich można by było wycofać z frontu (lub były wycofane) bez ryzyka zawalenia się odcinka? A co do pułków lotniczych w Afryce- na tym TDW działała 2. Flota Powietrzna. To stosunkowo duże siły. Sformowana na wiosnę 1943. Zaczyna być formowana w grudniu '42, końcu proces tworzenia w lutym '43. Jak wyżej. Istnieje od lutego '43. Dywizja Kamińskiego to dopiero od połowy 1944. A ci to byli bitni jak cholera :wink: Do mordowania ludności cywilnej to bestie Dirlewangera były dobre.. ale tylko do tego. Luty 1943.
-
Z drugiej wojny światowej? Prawdę mówiąc, pierwsze słyszę. Mógłbyś coś więcej napisać, bo zawsze wydawało mi się, że ARVN używała broni amerykańskiej jako sojusznik strategiczny w regionie, zagrożony przez komunistyczną północ. To prawda. A przede wszystkim Wietnam pokazał, jak wielką rolę pełnią helikoptery na nowoczesnym polu walki. Przypomnę tylko bitwę w dolinie Ia Drang- tama sytuacja dobrze ukazuje potęgę śmigiełek- szybki przerzut wojsk daleko za linie wroga, możliwość szybkiej ewakuacji rannych z dalekiego zaplecza n-pla i wysyłania tamże posiłków w trakcie rozgrywającej się bitwy. No i właśnie- najważniejsze- to wehikuł pionowego startu, co w warunkach wietnamskich miało kluczowe znaczenie. Siedzenie na kamizelkach wymyślili już piloci B-17 podczas II wojny światowej :wink: Czy dowództwo zdawało sobie z tego sprawę i czy coś z tym robiono? To jest, czy Hueye dało się jakoś dopancerzyć, założyć ekrany pancerne lub coś w tym guście?
-
Witam na forum Ostmanie, cieszę się, że przybył kolejny miłośnik II wojny światowej, w dodatku posiadający dużą wiedzę :wink: W tym czasie w Afryce Niemcy posiadali cztery dywizje: 15. DPanc, 21. DPanc, 90. Dywizję Lekką, 164. Dywizję Lekką plus jednostki korpuśne i takie, jak 288. Brygada Spadochronowa "Ramcke". To nie jest 5 pułków :roll: Maszyn to jeszcze, ale do zaopatrywania Stalingradu wykorzystywano całe szkoły lotnicze wraz z instruktorami, którzy padali jak muchy a ich strata była dla Luftwaffe niewymierna. Knopp pisze, że owszem, Hans Jeschonnek przedstawił Hitlerowi tą optymistyczną opinię Goringa, lecz zastrzegł, że aby udało się przeprowadzić tak trudną operację zaopatrywania 6. Armii, takie czynniki jak: dobra pogoda, wykorzystanie lotnisk w pobliżu frontu, oddanie dodatkowych samolotów i tak dalej- muszą być spełnione. Czy w gruncie rzeczy przedstawił Hitlerowi swoje pobożne życzenia, które, on wiedział, były nie do zrealizowania, były wymagane do faktycznego utrzymania 6. Armii przy życiu. Pewnie dlatego, że w armii niemieckiej pionierzy (bo tak nazywano inżynierów), w przeciwieństwie do chociażby armii alianckich, nie byli żołnierzami służącymi do stawiania mostów inżynieryjnych i takich śmakich prac polowych. Pionierzy w Wehrmachtcie byli elitą armii- doskonale wyszkolonymi żołnierzami, wyspecjalizowanymi do walki w terenie zabudowanym. Dlatego zawsze brali czynny udział w walkach i szli z pierwszą falą atakujących.
-
Szczerze wątpię w taką wersję wydarzeń. Stany Zjednoczone i Turcja to bliscy sojusznicy, powiedziałbym nawet, że Turcja jest sojusznikiem strategicznym w tym rejonie. W końcu to na jej terytorium znajduje się wiele baz lotniczych USAF.
-
Co do Basry:
-
Pod choinką znalazłem: "Wojnę w Afryce 1940-43" Janusza Piekałkiewicza, "Tankistę" Evgenija Biessonowa, "Wojnę polsko-jaruzelską. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981-22 VII 1983" Andrzeja Paczkowskiego. Będzie co czytać :wink: