mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Jednak coś w tym było. Skautowski charakter szkoleń odbywających sie w Hitlerjugend predestynował ich do służby wojskowej, a dzięki politycznej indoktrynacji zyskali nie tylko swoją "sprawę" i swojego "bohatera", ale także wiarę w "powołanie młodzieży", co napełniało ich poczuciem wyższości i butą, która niczym swoisty pancerz chroniła ich przed potwornościami wojny. Mamy chyba inny wykładnik "elitarności", bo dla mnie, jednostka elitarna to jednostka z wysokim morale, dobrym wyszkoleniem i charakteryzująca się zaciętością. A wyczyny 12. SS pod Caen są tak zadziwiające, że bez wątpienia mogę tą dywizję zaliczyć do grona elitarnych.
-
Nie rozumiem, co było nowatorskim rozwiązaniem? Współdziałanie piechoty z czołgami?
-
W dwóch miejscach się rozmija z prawdą, o ile dobrze pamiętam. 1) PFC. Todd Blackburn- w rzeczywistości został postrzelony w momencie chwytania się liny i choć kula zatrzymała się na płycie pancernej jego kamizelki, to na moment strach sparaliżował Blackburna. No i spadł. Co ciekawe, Blackburn miał dodatkowego pecha, ponieważ Blackhawk, z którego się desantował, zawisł wyżej niż zwykle, o ile pamiętam, na wysokości 70 metrów. 2) Scena "Mogadishu mile" czyli dramatycznego biegu ariergardy rangersów za konwojem ONZ zmierzającym na stadion pakistański. W rzeczywistości żołnierzy tych uratowały dwa hummvees Strueckera, który zgarnął ich, gdy tylko zobaczył tych żołnierzy biegnących za jego kolumną pojazdów zamykającą konwój. I to ich właściwie uratowało.
-
Pod Falaise walczyli Kanadyjczycy ze zgrupowania w sile wzmocnionego batalionu mjr. Davida Currie z 4. DPanc. Dokładniej w St. Lambert-sur-Dives. Jednak brał on jeńców- liczy się, że wziął do niewoli 2100 jeńców niemieckich, natomiast jego zgrupowanie zabiło ok. 300 i raniło 500. Jednak to prawda, że druga, ciemna strona walk w Normandii to wiele zbrodni wojennych popełnionych przez żołnierzy obu stron w afekcie- te były częstsze, by nie powiedzieć rutynowym działaniem. Jak pisze Max Hastings w swojej poczytnej książce "Overlord: D-Day and the battle for Normandy", niemalże każdy żołnierzy aliancki, z którym rozmawiał, wiedział lub sam uczestniczył w incydentach rozstrzeliwywania niemieckich jeńców wojennych. A te zaczęły się już 6 czerwca, w dniu lądowania aliantów na plażach normandzkich. Rzadsze- ale dużo poważniejsze, zwłaszcza, jeśli chodzi o ilość zamordowanych w jednym czasie, były zbrodnie popełniane "na zimno", po wygaśnięciu walk i emocji z nimi związanych. Oficjalnie przyjmuje się, że proceder zabijania jeńców wojennych zapoczątkowała pod Caen 12. DPanc SS, której żołnierze 7 czerwca w Authie zamordowali 23 żołnierzy z pułków North Nova Scotia Highlanders i Cameron Highlanders z 3. Dywizji Piechoty kanadyjskiej. Ponadto, w rejonie opactwa Ardenne 8 czerwca żołnierze z dywizji "Hitlerjugend" zamordowali kolejnych 8 żołnierzy z tej samej dywizji kanadyjskiej, natomiast na rozprawie sądowej w 1945 roku Kurtowi Meyerowi postawiono zarzut podżegania do zbrodni popełnionej 7 i 8 czerwca 1944 również w okolicach opactwa Ardenne, gdzie zamordowano dalszych 23 żołnierzy- również z 3. DP kanadyjskiej. W okresie między 7 a 17 czerwca grenadierzy z 12. DPanc SS zamordowali 62 żołnierzy alianckich, w większości Kanadyjczyków. I to właśnie Kanadyjczycy głównie brali krwawy odwet na Niemcach z "Hitlerjugend". Jednym ze świadków takiego zdarzenia był sierżant Gariepy z 6. Pułku Pancernego pod Carpiquet 4 lipca 1944: "Byłem świadkiem prawdziwej rzezi piechoty [niemieckiej] na polu niedaleko Carpiquet. Niemcom udało się przedostać do wysuniętego stanowiska pułku Chaudiere, twardych, surowych Kanadyjczyków francuskiego pochodzenia (...) ok. godz. 4.00 rozległ się alarm. Żołnierze z pułku Chaudiere w panującym półmroku podrzynali gardła niemal wszystkim Niemcom, na jakich natrafiali, nawet rannym i martwym. (...) Chłopcy wpadli w szał, bo komuś udało się ich podejść. Oficerowie z ich pułku pod groźbą użycia broni przywołali własnych ludzi do porządku". Za "Caen. Droga do zwycięstwa" A. McKee, str. 180. Niedługo potem żołnierze z 12. DPanc SS dopuścili się masakry jeńców kanadyjskich w St. Germain-la-Blanche Herbe. Pozwólmy jeszcze wypowiedzieć się anonimowemu szeregowemu z kanadyjskiego pułku South Saskatchewan: "Do sierpnia Niemcy nie poddawali się zbyt chętnie. My, Kanadyjczycy, nigdy nie wzięliśmy do niewoli esesmana i czasem podobnie postępowaliśmy z żołnierzami Wehrmachtu". Za: ta sama książka co wyżej.
-
Maczek w swoich wspomnieniach (wzoruje się na raporcie niemieckim z 23 sierpnia) podaje następujące liczby: 2 dyw. panc. - 1 baon piech. - bez czołgów i art., 21 dyw. panc. - 4 słabe baony - 10 czołgów, 116 dyw. panc. - 1 baon piech. - 12 czołgów - 2 baterie, 1 SS dyw. panc. - nieco piechoty - bez czołgów i art., 2 SS dyw. panc. - 450 szereg. - 15 czołgów - 6 dział, 9 SS dyw. panc. - 460 szereg. - 20 - 25 czołgów - 20 dział, 10 SS dyw. panc. - 4 słabe baony - bez czołgów i art., 12 SS dyw. panc. - 300 szereg. - 10 czołgów - bez art., a także Panzer Lehr Division i 9 dyw. panc. zupełnie zniszczone. Co do rzekomego rozbicia dywizji- to połowiczna prawda. Prawdą jest, że z piekła Falaise wydostało się dużo, dużo więcej żołnierze niż wskazywały by raporty (że niby 12. DPanc SS składała się z 2 słabych batalionów itd. w rzeczywistości uratowało się z niej 12 500 żołnierzy, czyli 60% jej nominalnej wielkości). Hubert Meyer, ówczesny szef sztabu 12. SS "Hitlerjugend" stwierdza, że dane dot. 5. APanc muszą odnosić się do tych jednostek, które wyłamały się z kotła i były gotowe do walki. Dużo więcej żołnierzy nie policzono, ponieważ znajdowali się oni w przemieszaniu, byli rozbici i niezdolni przez to do walki. I dopiero najbliższe tygodnie pozwoliły dywizjom zebranie zdekompletowanych sił. Zaś co do strat w sprzęcie- 2. Sekcja Badań Operacyjnych 21. GA po przeprowadzeniu intensywnej lustracji obszaru Pierrefitte-Argentan-Chambois-Vimoutiers-Trun-Pierrentte doliczyła się 3043 niemieckich pojazdów- zniszczonych lub porzuconych. Zaś co do uratowanych pojazdów- 24 czołgi i 60 dział samobieżnych przekroczyło Sekwanę. Dane za "Overlord: D-Day and the battle for Normandy" Hastingsa.
-
Jestem ciekaw, jak uważacie, jak duże znaczenie miała afera U-2 (przypomnę- samolot szpiegowski CIA z Francisem Garym Powersem na pokładzie spadł 1 maja 1960 roku- w dniu Święta Pracy- na terytorium ZSRR, zestrzelony rakietą S-75) na załamanie się odbywającego się niedługo potem szczytu paryskiego, na którym, jeszcze przed incydentem z U-2, Chruszczow zamierzał zaproponować ograniczenie liczebności Armii Czerwonej o 1,2 mln żołnierzy oraz zaproponować rozmowy rozbrojeniowe-obustronne, zmierzające do zlikwidowania amerykańskich i radzieckich rakiet międzykontynentalnych i ograniczenia ilości bombowców strategicznych.
-
Po ostatnich przemyśleniach myślę, że spokojnie mogę wysunąć kandydaturę (na to niechlubne miejsce) gen. Friedricka "Boya" Browninga, zastępcę dowódcy 1. APD (a zarazem dowódcę bryt. I KPD). Za plan, dzięki Bogu, niezrealizowanej operacji "Comet" i, niestety przeprowadzonej operacji "Market-Garden". Browning był jednym z tych napaleńców, którzy chcieli rzucić do walki nowo utworzoną 1. APD bez względu na wszystko. Gen. Gavin w swoim pamiętniku tak o nim pisał pod datą 6 września: "[browning] bezsprzecznie nie posiadał odpowiedniej pozycji i rozsądku, który przychodzi z właściwym doświadczeniem wojskowym...".Dalej pisze o brytyjskim dowództwie: "Ich góra nie miała znajomości rzeczy, nigdy [bryt. generałowie- przyp. mch90] nie rzucali się w błoto [chodzi tu o ich brak doświadczenia bojowego- przyp. mch90] i uczyli się na przykrych doświadczeniach".* Wracając do gen. Browninga, to on jest głównie odpowiedzialny za taktyczną część operacji "Market-Garden" i przygotowanie planów całej operacji. Hastings pisze, że sami Brytyjczycy chętniej widzieliby na jego stanowisku dużo bardziej doświadczonego amerykańskiego gen. Matthewa Ridgwaya. *Za: "Armageddon" Max Hastings, str. 40
-
No to jedziemy, najpierw dywizje z Normandii: -4. DP "Ivy Division"- prowadziła natarcie w rejonie St. Vith i parła silnie na Wał Zachodni, na którym zaangażowała się już poważnie 13 września. -1. DP "Big Red One"- jak wyżej, walczy na Wale Zachodnim w okolicach Aachen i Namur. -29. DP- w badanym przez nas okresie dywizja zajmuje pozycje obronne wzdłuż linii Teveren-Geilenkirchen w Niemczech. Dyslokacja takiej dywizji na Wyspy Brytyjskie sama w sobie zajęłaby kilka dni (ok. 3), biorąc pod uwagę kryzys zaopatrzeniowy i to, że wszystkie ciężarówki zostały w tamtym okresie wyznaczone do transportu zaopatrzenia na front, czas by się w jakimś stopniu pewnie wydłużył. -50. DP (bryt.)- walczy w składzie XXX KA podczas "Market-Garden". -3. DP (kan.)- zaangażowana w walkę o porty, walczy w składzie 1. Armii kanadyjskiej Crerara wzdłuż francuskiego wybrzeża atlantyckiego. -3. DP (bryt.)- i tu mam wielką niewiadomą. Nie mam, niestety, żadnych informacji co się działo z bryt. 3. DP Whistlera. Gubię jej ślad w Caen, które dywizja zajmowała na pocz. lipca '44 w ramach operacji "Charnwood". Teraz dywizje spod Salerno: -36. DP (am.)- w tym czasie z 7. Armią prowadzi natarcie do Mozeli pod Remiremont. -46. DP (bryt.)- kampania włoska. -56. DP (bryt.)- od lipca '44 toczy jak poprzedniczka, ciężkie walki we Włoszech. Teraz dywizje spod Anzio: -3. DP (am.)- z 7. Armią prowadzi natarcie w Dolinie Renu, w kierunku Strasbourga. -1. DP (bryt.)- po wycofaniu spod Anzio w maju, dywizja pełni służbę garnizonową w Palestynie. Wydaje mi się, że planując taką operację, w grę wchodzą tylko jednostki brytyjskie. Chodzi i spory natury politycznej. Amerykanie nie pozwoliliby na zaangażowanie swoich sił w tej "brytyjskiej awanturze", dodatkowo na najbardziej narażonym i odizolowanym od reszty sił posterunku. Powody te same, z powodu których Arnhem przypadło brytyjskim spadochroniarzom. O ile mi wiadomo sprzęt, barki płaskodenne, okręty desantowe, był na Wyspach Brytyjskich. W sierpniu wszakże lądował w południowej Francji Anvil/Dragoon. Popieram. Pamiętajmy, że nawet jeśli do desantu przydzielimy najbardziej doświadczoną w tego typu operacjach dywizję, to nie będzie to wyglądać, że posadzimy ją na okręty i wyślemy. "Wielka Czerwona Jedynka" brała udział w trzech wielkich operacjach desantowych, do każdego przygotowując się długie miesiące. Dodajmy na to, na przykładzie 1. DP, wielkie straty, jakie dywizja poniosła od Normandii. We wrześniu '44 w oddziałach niewielu było tych, którzy pamiętali 6 czerwca a jeszcze mniej weteranów Sycylii i Afryki Północnej. Jeszcze co do sił niemieckich. Nie mam niestety żadnych danych na temat sił okupujących zachodnią i północną Holandię na jesieni '44, tylko na kwiecień '45. Wtedy stacjonowała tam 120-tysięczna 21. Armia gen. Blaskowitza. Jak pisze McKee, to były "dywizje grenadierów ludowych i holenderskiego SS"*. *Za: A. McKee "Wyścig do Renu", str. 343
-
Nie znam niestety konkretów, to jest jedynie fragment przytoczony w książce Biegańskiego (swoją drogą- Sebastianie- nadzwyczaj dobra pozycja! Kosztuje grosze a prezentuje bardzo duży stopień obiektywizmu!). Jednak, pomysł Fullera na pierwszy rzut oka jest wart uwagi, ale po przyjrzeniu się, odnoszę się do niego sceptycznie. Niby fajnie- wyrzucić desant w postaci wzmocnionej dywizji w północnych Niderlandach, bo i siły, jakie tam są, to z tego co pamiętam, nie były szczególnie silnie- głównie holenderskie SS, siły również by się znalazły. Trzeba jednak pamiętać, że "Market-Garden" planowano w przeciągu tygodnia. To czas konkretnych planów operacji do dnia jej rozpoczęcia. Nie wyobrażam sobie, jak można zaplanować i przygotować operację desantową w 7 dni- uwzględnijmy, że trzeba przeszkolić "zielone" oddziały w desancie morskim, trzeba zebrać zaopatrzenie (bo jak inaczej utrzymywać przyczółek tak daleko oddalony od własnych linii? Moim zdaniem- tylko pakować żywność, amunicję, paliwo i medykamenty na okręty transportowe, z których zaopatrzenie będzie dostarczane do oddziałów na lądzie) i przygotować pokaźną flotę (czyli flotę transportową i okręty eskorty). Moim zdaniem- mało prawdopodobne, choć sam pomysł wart jak najbardziej uwagi.
-
Odświeżam temat. Wg. szefa sztabu 1. SBS, mjr. Ryszarda Małaszkiewicza, rola polskich oddziałów przeprawionych przez Ren (przypomnę- 3. Batalion, część żołnierzy z dywizjonu przeciwpancernego- tą, która skakała pod Driel- i część sztabu brygady) była czysto symboliczna. Jego zdaniem polscy żołnierze przeprawieni przez rzekę mieli podzielić los brytyjskich towarzyszy bez żadnego uzasadnienia taktycznego i operacyjnego. Tak więc, zdaniem Małaszkiewicza, te skromne mimo wszystko siły przerzucono do Oosterbeek tylko po to, by dodać otuchy walczącym "czerwonym diabłom". Jestem ciekaw, jak się do tego odniesiecie?
-
Harrier to jedna z najpopularniejszych i bardziej znanych maszyn- przede wszystkim dlatego, że jest to pierwsza tak udana konstrukcja V/STOL. Swój chrzest bojowy przeszły w 1982 roku podczas konfliktu o Falklandy-Malwiny, gdzie spisały się nadzwyczaj dobrze, gromiąc argentyńskie samoloty. Z kolei podczas I wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku maszyny typu AV-8B wykonały 7,7% wszystkich misji bojowych lotnictwa w tej wojnie! Jestem ciekaw, co sądzicie o tym samolotach.
-
Chociaż, być może, bolała ona Niemców bardziej niż te operacje desantowe. Trzy radzieckie fronty wyrwały wielkie dziury we froncie 3. APanc, 4. Armii i 9. Armii, wdzierając się z pełnym impetem w wybite luki i przystępując do okrążania kolejnych jednostek niemieckich. Skutki były piorunujące. Gen. von Vormann, który 28 czerwca objął dowodzenie 9. Armią napisał: "Armia praktycznie przestała istnieć jako siła bojowa. Nie ma ani jednego ugrupowania zdolnego do walki". Na domiar złego rozkaz do odwrotu za Berezynę, który przyszedł dopiero 28 czerwca po południu, a więc 6 dni po rozpoczęciu radzieckiej ofensywy, przybył za późno. I znowu wezwany został w celu uratowania sytuacji feldmarszałek Model, "strażak Hitlera". Sam Hitler przyznaj, że gdy przybył on do kwatery głównej GA "Środek" z zadaniem przejęcia dowodzenia 28 czerwca "Grupa Armii Środek była dziurawa jak sito". Model nie był cudotwórcą i frontu nie odbudował, ale zręcznie oddał teren i powstrzymał napór Armii Czerwonej tymi skąpymi odwodami, które posiadał. A odwody te pozyskał z 1. APanc (z GA "Północna Ukraina") i 2. Armii. Dodatkowo musiał przez cały czas walczyć z Hitlerem, który nie chciał się zgodzić na kolejny odwrót. Pomimo to straty były przerażające, 9. Armię Model defacto spisał na straty już na samym początku, uznając, że nie zdoła się ona przebić do linii niemieckich o własnych siłach. Prawdę mówiąc nie wiem o żadnych dywizjach, które po 22 czerwca zostały wycofane z frontu zachodniego i osłabiły niemiecki front w Normandii.
-
To raczej zasługa spadochroniarzy mjr. Morsa a nie Skorzenny'ego, którego jedyną zasługą było wepchnięcie Duce do Storcha i narażenie jego życia, kiedy się dosiadł do przeciążonego samolotu. Który ledwie co wystartował. Więcej tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=1377 A dokładny opis akcji znajduje się w "Pikujących Orłach" Lucasa.
-
Co do Amerykanów i USAAF, od tego zacznę- to fakt, żołnierze 30. DP byli bombardowani kilkukrotnie przez własne oddziały, podczas operacji "Cobra" i podczas zmagań w Ardenach, gdy samoloty myśliwsko-bombowe niszczyły zajmowane przez bodajże 120. PP Malmedy. Żołnierze tej dywizji nazywali USAAF "US Luftwaffe". Dochodziło też do innych przypadków "friendly fire", nieraz żołnierz na ziemi odpłacali się "ślepym" pilotom, zestrzeliwując ich samoloty. Co zaś do Maczka- pogłoski o tym, że nasi żołnierze rzekomo rozstrzelali w Chambois 1300 niemieckich jeńców wojennych pojawiły się po raz pierwszy wraz z wydaniem u nas "Obywatelu w mundurach" Ambrose'a. Pojawia się tam relacja dowódcy kompanii B 2. Batalionu 395. PP 90. DP- dokładniej kpt. Watersa, który właśnie przytacza w swoich wspomnieniach rozmowę z mjr. Zgorzelskim, który ponoć miał się przyznać do wymordowania przez jego zgrupowanie tych jeńców. I właściwie to wszystko. Poza tą jedną relacją, która po raz pierwszy pojawiła się we wspomnieniach Johna Colby'ego "War from the ground up" i... tylko tam. Nigdzie indziej, w żadnej innej książce, w żadnych raportach, wspomnieniach Niemców i niemieckich dokumentach nie pojawiają się żadne inne dowody na potwierdzenie tej tezy, lansowanej swoją drogą przez Grzegorza Czwartosza, autora poczytnych artykułów. Śladów zbrodni również nie było- a wydaje mi się, że ciężko by ukryć ciała 1300 trupów i zataić całe zdarzenie. We wspomnieniach Watersa pojawia się też stwierdzenie, które miał wypowiedzieć mjr. Zgorzelski (miał przyprowadzić 1500 jeńców, przyprowadził 200, ponoć powiedział, że resztę rozstrzelali), że, niestety, ostatnich dwustu nie mogli rozstrzelać ponieważ zabrakło im amunicji. To może zwykłe niezrozumienie językowe albo czarny żarcik ze strony polskiego majora ale nie wierzę, by odcięte od własnych sił zgrupowanie bojowe (składające się z 10. Pułku Strzelców Konnych) marnowało amunicję na zabijanie jeńców, kiedy ledwo starczało jej na obronę pozycji. To chyba tyle.
-
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Biorąc pod uwagę problemy z zapełnianiem stanów 1. SBS i 1. DPanc to słowa generała nie mają dla mnie zbyt dużej wartości. Niemniej, to ważne, dla Brytyjczyków ważny był każdy żołnierz walczący w ich szeregach, ponieważ przez całą wojnę cierpieli na niedobór mężczyzn do powołania pod broń. Już nieraz wspominałem o konieczności rozformowania dwóch dywizji piechoty, by mieć uzupełnienia dla innych jednostek walczących na froncie zachodnim w 1944. -
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Wiem tylko, że służbę garnizonową przez całą wojnę pełniła nigdy nie skompletowana do końca 4. Dywizja Piechoty i 16. Brygada Pancerna. Nie wziąłem pod uwagę armii alpejskiej i atlantyckiej Francuzów- stąd też zdawało mi się, że PSZ przewyższały ich liczebnością. *Związek taktyczny miało być. Policzmy więc: -1. DPanc -2. DPanc -1. Dywizja Wolnych Francuzów -2. Marokańska -3. Algierska -4. Marokańska Górska -1. Dywizja de Marche (te dywizje to był właśnie FKE) -9. Kolonialna No i pozostaje nam jeszcze III KA wchodzący w skład 1. Armii ale nie wiem już jakie dywizje do niego zostały przydzielone. Czy ja wiem taką mniejszość. W połowie 1944 3/4 wojsk FKE to byli właśnie żołnierze z Afryki a FKE tworzył połowę niemalże 1. Armii. -
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Czyli jak? Powinniśmy zliczać te jednostki czy nie? Moim zdaniem tak. Masz może jakieś informacje o jednostkach polskiego I KA, które całą wojnę spędziły na Wyspach Brytyjskich? To samo źródło uzupełnień stosował Maczek w 1. DPanc. Masz rację. Właśnie staram się podliczyć związki operacyjne 1. Armii de Tasssigny'ego. O armii alpejskiej słyszałem tylko przy okazji zmagań w czerwcu 1940 roku. Masz może więcej informacji? I, co ważne, z żołnierzy marokańskich, algierskich, tunezyjskich goumiers- innymi słowy- kolonialnych. -
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
W Azji była, ale nie walczyła, 6. DP kanadyjska. Nie walczyła, ale wchodziła w skład PSZ. Z tym, że, przynajmniej wiki tak podaje, została sformowana już po zakończeniu wojny w Europie, 7 czerwca '45. To znaczy, że ich zdolności ofensywne zostałyby poważnie ograniczone. Te dwie i pół dywizji było bardzo ważnych chociażby podczas wiosennej ofensywy w 1945. Jakie były tego przyczyny? Bo jednak z problemem uzupełnień sobie poradzono. 1. Armia składała się m.in. z FKE. -
Może trochę odbiegnę od tematu, ale moim zdaniem zbrodnią jest przekazywać władzę narodom/plemionom, które nie potrafią rządzić sobą i swoim terytorium sprawnie. Przykładem niech będzie Somalia.
-
Jak ważni byli Polacy dla aliantów?
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Polacy na wojennych frontach
Francuskiej nie. Zgodzę się, że PSZ na Zachodzie ustępowały liczebnością Wolnym Francuzom (2. DPanc Leclerca i Francuski Korpus Ekspedycyjny Juina), ale gdy zsumujemy je z (l)WP to Polacy przewyższali liczebnie Francuzów. I Kanadyjczyków, którzy w tej wojnie wystawili: 1. DP, 2. DP, 3. DP, 4. DPanc, 5. DPanc (walczyła w końcowych walkach we Włoszech) i samodzielny batalion spadochronowy wchodzący w skład bryt. 6. DPD. Gwoli ścisłości- dwie brygady- bo jeszcze 2. BPanc przeformowana w 1945 w 2. DPanc "Warszawską". We Włoszech raczej nie poradziliby sobie bez II KA Andersa. To była poważna siła, tym więcej znacząca, gdy zaczęto "odchudzać" aliancie siły na tym teatrze zmagań na rzecz frontu zachodniego. Co zaś się tyczy polskich pilotów myśliwskich- nie znam się na temacie, ale z tego co wiem, to rzeczywiście przeważyli oni szalę zwycięstwa w bitwie o Wlk. Brytanię. -
Też łatwe. Co to za samolot?
-
"Komandosa" ani "Białego patyka" nie polecam, ale moim zdecydowanym faworytem jest "Wino Mazowieckie" dostępne, co śmieszne, na Pomorzu Genialny smak, prawdziwego, białego wina półsłodkiego A cena- tylko 4,50, kaucja za butelkę- 1 pln. Co do piwa- cóż- nadal moim ulubionym pozostanie "Tyskie" i nieco słodszy "Żubr". Ostatnio bawiłem się trochę w eksperymenty z "Biedronki" i odkryłem całkiem niezłe piwo "Sarmackie" idące po ekonomicznej cenie 3 pln za litr- rozlewane do plastikowych butelek. Ale smak wciąż całkiem dobry 8)
-
Dobrze, ale chyba nie wziąłeś pod uwagę znaczenia Malty, tego naturalnego lotniskowca RAF, z którego prowadzone naloty blokowały zaopatrywanie wojsk w Afryce. Tylko w 1941 roku Niemcy zablokowali działania z tej wysepki, potem, do końca kampanii, była ona cierniem w d***e dla Rommla i Kesselringa. No i dla Commando Supremo. PS. Nie ma sprawy, po prostu rozwijaj czasem nieco swoją wypowiedź, popieraj ją argumentami To cenię zdecydowanie najbardziej! Pozdrawiam
-
Dowody. Każdą tezę powinieneś poprzeć argumentem, by nie były to puste frazesy. Jeszcze jeden taki post i pojawi się ostrzeżenie, na razie masz publiczne upomnienie.
-
Czy Europa bez pomocy USA przegrała by II wś?
mch90 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie wiem, czy była w Twoim poście ukryta ironia, czy nie. W każdym bądź razie trzeba pamiętać, że zaplecze Armii Czerwonej opierało się na dostarczanych ze Stanów Studebakerach.