Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez mch90

  1. III Rzesza - mity i legendy

    A czy przypadkiem niemiecka ciężka woda nie poszło w cysternach na dno jeziora Tinnsja w Norwegii? Dokładniej 20 lutego 1944 roku, gdy komandosi SOE pod dowództwem Knuta Haukelida wespół z miejscową siatką ruchu oporu zatopili na w/w jeziorze barkę transportującą cały zapas wyprodukowanej w zakładach Norsk Hydro ciężkiej wody- 16 ton.
  2. III Rzesza - mity i legendy

    Temat postawiłeś bardzo ogólny jak na tak bogate zagadnienie. Sprecyzuj, zadaj pierwsze, tym razem konkretne pytanie na temat, który Cię interesuje bo w przeciwnym razie obawiam się, że temat wyleci.
  3. Plan Schlieffena

    Moim zdaniem same założenia planu Schliffena były ciężkie do zrealizowania- plan ten wymagał tempa marszu, które przekraczało siły najwytrwalszych- 1. Armia von Klucka, by nie mieć opóźnień w stosunku do harmonogramu, musiała pokonywać dziennie 30-40 km. W pierwszym dniu natarcia wiele oddziałów, w tym 52. Pułk Piechoty, przeszły dystans ok. 45 km- ponad wymaganą normę- lecz było to spowodowane głównie młodzieńczym zapałem żołnierzy i nadmiarem energii kumulowanej podczas tygodniowej jazdy pociągiem. Potem już nie było tak samo pięknie. Hermann Balck opisywał w pamiętniku zwyczajny dzień ponad 200 tysięcy niemieckich żołnierzy z piechoty: pobudka o 5:30, 12 km marszu bez śniadania, godzinna przerwa na śniadanie, potem do południa pokonywano kolejne 12 km. Następnie żołnierzy czekały dwie godziny odpoczynku, ale tylko wtedy, gdy żołnierze przebyli zaplanowany dystans. Do zmroku trzeba było jeszcze przejść 12-18 km.
  4. Życie w okopach

    Paul Fussel nazwał okopy "światem jaskiniowców", do którego wojna przeniosła się w ostatnich dniach listopada 1914 roku. Okopy to, moim zdaniem, jedna z najbardziej charakterystycznych rzeczy z okresu IWŚ- to jest długie, nieregularne, ciągłe linie okopów ciągnące się setki kilometrów. Podczas IIWŚ niemal zupełnie zrezygnowano z budowy takich umocnień- z powodu zwiększenia "mobilności" ówczesnej wojny, która wykluczała taką wojnę pozycyjną jak podczas Wielkiej Wojny. Wracając do tematu, żołnierz z 6. Bawarskiej Dywizji Rezerwy pisał, że "transzeje naszej piechoty" były "labiryntem wydrążonych w ziemi okopów z otworami strzelniczymi, umocnieniami, zasiekami z drutu kolczastego, pułapkami minami". Paul Fussel pisze: "Gdyby ktoś mógł się wznieść na taką wysokość, aby objąć wzrokiem cały front, zobaczyłby szereg równoległych wykopów, biegnących 600 km przez Belgię i Francję. (...) Tylko po alianckiej stronie było ponad 19 000 kilometrów okopów. Kiedy dodamy do tego okopy państw centralnych, długość okopów wyniesie 40 000 km (...)". Za: "Ulubiony dowódca Hitlera" Steven Newton, str. 29
  5. Co do Linii Zygfryda- mamy nawet osobny temat na forum jej poświęcony, zapraszam http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=4133 pepe289- proszę Cię, argumentuj swoje zdanie.
  6. Quiz II Wojna Światowa

    No dobrze, proszę podać imiona i nazwiska dwóch reporterów przydzielonych do 82. DPD na czas operacji "Market-Garden".
  7. Normandie-Niemen

    "Normandie-Niemen" to pułk lotnictwa myśliwskiego, złożony wyłącznie z Wolnych Francuzów, walczący u boku Armii Czerwonej na froncie wschodnim od kwietnia 1943 do 9 maja 1945 roku. Francuzi stoczyli przez całą kampanię 869 walk powietrznych z 273 zestrzeleniami na koncie. Jestem ciekaw, jak oceniacie tą jednostkę i jej dokonania? PS. Posiadam wspomnienia pilota "Normandie-Niemen" (o takim też tytule) Francoisa de Geoffre, lecz nie miałem jeszcze okazji ich przeczytać.
  8. Najlepszy czołg II Wony Światowej

    http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic...=22&start=0
  9. Quiz II Wojna Światowa

    Podejrzewam, że jedną z tych osób jest główny technik Johannes Hentschel, pojmany i wzięty do niewoli przez żołnierzy radzieckich. 2 maja w bunkrze był też Rochus Misch, Oberscharführer z 1. LSSAH.
  10. O powstaniu w szkołach

    Lekko odchodząc od tematu. To bardzo odtwórczy sposób prowadzenia zajęć, nie wymaga od ucznia absolutnie żadnego wysiłku umysłowego, gdy tak 45 minut mechanicznie przepisuje do zeszytu słowa nauczyciela. To nie jest też sposób, żeby zachęcić do historii, ale jest już inny temat temu poświęcony- tj. sposobowi prowadzenia zajęć z historii w polskich szkołach.
  11. O powstaniu w szkołach

    Gdy byłem w trzeciej klasie gimnazjum, a więc zaczynaliśmy przerabiać XX wiek, moja nauczycielka od historii zaszła w ciążę. W sumie niewiele się zmieniło w jej sposobie prowadzenia zajęć (całą lekcje pisaliśmy- przyczyny, skutki, jak było, jak być powinno) z tym, że stała się bardziej nieznośna niż zwykle. No i śmiałem się non-stop (a widziałem dużo, bo siedziałem w I ławce), że co lekcja kobieta coraz bardziej odsuwała biurko od siebie. Wracając do tematu, lekcja o Powstaniu Warszawskim nie odbiegała od tego schematu, to była zaledwie jedna lekcja podczas które zdążyliśmy "omówić" całą operację "Burza" i PW. Chwaliła. Zgodnie z podręcznikiem, który też wychwalał decyzję o wszczęciu powstania. I za nic nie dało się jej przekonać argumentami- jak próbował mój kolega- którego dostawał najwyżej opieer za mądrzenie się.
  12. John Fuller, brytyjski historyk i generał, napisał w swoim dziele "Druga wojna światowa" coś takiego: "(...) Brytyjczycy i Amerykanie panowali nad wodami. Można więc zapytać, dlaczego ta śmiała i niewątpliwie ryzykowna operacja nie była wsparta lądowaniem we Fryzji? Gdyby wysadzono tam na brzeg tuż przed desantem powietrznym tylko 15- do 20 tysięcy wojska, to czy ze względu na słabość garnizonów niemieckich w północnej Holandii taki niespodziewany "prezent" nie zmusiłby Niemców do działania w dwóch kierunkach zamiast w jednym?". Jestem ciekaw, jak się odniesiecie do tego pomysłu? Za: "Arnhem" Witold Biegański, str. 144
  13. "Market-Garden" a John Fuller

    Teoretycznie można by wykorzystać te dywizje do takich celów (pewnie w odwodzie znajdowały się jakieś brytyjskie oddziały komandosów, oni mieli bardzo bogate doświadczenie w przeprowadzaniu desantów a i znając Brytyjczyków posłużyliby się oni nimi), jakim był desant na dalszej północy- tj. północy Holandii. Uwzględnijmy jednak czas- jedną dywizję z Palestyny myślę, że długo by sprowadzano na Wyspy Brytyjskie, a co do 29. DP- ona też znajdowała się dość daleko, od plaż Normandii (skąd mogłaby zostać przerzucona do Wlk. Brytanii), a weźmy pod uwagę narastający w tym czasie kryzys zaopatrzeniowy- priorytet miała trasa kierująca się na front- czyli zaopatrzenie w paliwo, amunicję, uzupełnienia itd. Ponadto- dodajmy do tego straty, jakie obie dywizje poniosły w tym czasie- już w Normandii mówiono że 29. DP to tak naprawdę trzy dywizje- jedna w boju, druga w szpitalu, trzecia na cmentarzu. Odsetek weteranów D-Day był w niej bardzo niski- i tego jestem pewien. Podobnie, śmiem przypuszczać, sprawa się miała z 1. DP (bryt.). A jeszcze jedna sprawa- czy dywizja ma doświadczenie w desantach morskich, to nie ma znaczenia- i tak kilka dni musi poćwiczyć lądowanie w nowych warunkach- bo przecież plaże , kształt wybrzeża itp. "szczegóły" mają olbrzymie znaczenie a wszędzie potrafią być inne. Warunki podczas lądowania w Afryce Północnej i na Sycylii były skrajnie (no, może to zbyt ciężkie słowo) duże. Jednak czy ludzie pokroju Bradleya, Hodgesa, Pattona i innych dowódców armijnych pozwoliliby odebrać sobie doświadczoną dywizję po to, wy wesprzeć jeszcze ofensywę Brytyjczyków? Która pochłonęłaby całe zapasy zaopatrzenia (mamy kryzys logistyczny w tamtym czasie- pamiętamy), a w tym czasie cała 12. GA i 6. GA musiałyby stać i przejść do działań ledwie zaczepnych. Ike i tak się naraził swoim podwładnym (nie wiem jak z jego sztabem, Beetle Smithem itd. oraz ze Sztabem Generalnym Marshalla) dając zaopatrzenie Monty'emu na "Market-Garden". To byłby w sporym stopniu cios dla reputacji Stanów Zjednoczonych jako, że zajęłyby one pozycje drugorzędną w stosunku do słabszych Brytyjczyków, no a w grę wchodziłoby jeszcze oddanie im dywizji.
  14. Co ciekawe, koncepcja von Rundstedta to tak naprawdę trzy różne pomysły rozlokowania sił pancernych i pomysły na wydanie aliantom walnej bitwy pancernej, które łączyła jedynie myśl przewodnia- żeby doprowadzić do bitwy pancernej w głąb lądu. Von Rundstedt wyobrażał sobie, że bitwa ta rozegra się blisko brzegu, von Schweppenburg zamierzał dywizje pancerne rozlokować w południowej Normandii i wokół Paryża, by w tych rejonach zmiażdżyć alianckie formacje pancerne, a z kolei von Sodenstern chciał przeprowadzić uderzenie pomiędzy Sekwaną i Loarą, na północny-zachód od Paryża. Mi również bliższa jest koncepcja Rommla, zwłaszcza biorąc pod uwagę słabość normandzkiego odcinka Wału Atlantyckiego (w porównaniu do odcinka Calais, w Normandii było ok. 2 razy mniej dział ppanc. na linii umocnień nadbrzeżnych). Nie krył on wcale chęci "wkopania w ziemię każdego czołgu wzdłuż linii brzegowej" jak to sympatycznie oświadczył Guderianowi. Niemiecki inspektor wojsk pancernych został zszokowany tymi słowami. Może koncepcja feldmarszałka Rommla nie dawała szansy (patrząc z perspektywy czasu) powstrzymania inwazji, to było niemożliwe, czołgi zostałyby rozbite przez działa okrętowe jak te słynne, wielkie bunkry na Omaha, jednak może opóźniłaby cały proces lądowania no i z pewnością przyczyniłaby się do zwielokrotnienia alianckich strat. Wracając na chwilę do koncepcji von Rundstedta- feldmarszałek zapomniał o ograniczeniach w zmotoryzowaniu niemieckich dywizji pancernych (może poza 130. DPanc Lehr)- które nigdy nie osiągnęły stopnia zmotoryzowania dywizji amerykańskich. W dużym stopniu wykluczało to takie śmiałe rajdy pancerne, które miałyby zepchnąć do morza największą potęgę przemysłową XX wieku. Niemieckie wyobrażenia na temat szybko przemieszczających się oddziałów w 1944 roku były dalekie od amerykańskiej koncepcji mobilnej armii. Poza tym, ktoś zapomniał uwzględnić terenu, w którym przyszłoby operować dywizjom pancernym przy zastosowaniu się do koncepcji von Rundstedta- teren Normandii wybitnie nie sprzyja natarciu, co można było zauważyć przez 2 miesiące niespełna mozolnego przedzierania się Amerykanów, Brytyjczyków, Kanadyjczyków i reszty aliantów przez kolejne żywopłoty, pola, lasy itp. To nie był teren dogodny do operowania formacjami pancernymi, to nie była Rosja. Niemcy by ugrzęźli. W tym terenie atak najlepiej było odpierać dywizjami takimi, jak 352. DP- czyli silną, ruchomą piechotą. Dywizje "stacjonarne" jak 709. DP czy 716. DP się do tego nie nadawały.
  15. Quiz wojskowość

    BOZ-1: http://www.militech.sownet.pl/bullpup/_BOZ-1(600)BW.jpg BIN: http://www.militech.sownet.pl/bullpup/_BIN_roz(600).jpg BIN-21: http://www.militech.sownet.pl/bullpup/_BIN-21_roz(500)BW.jpg WKW Wilk: http://www.militech.sownet.pl/bullpup/_WKW(1505).jpg
  16. Quiz II Wojna Światowa

    Prosiłbym o jakąś znaczną podpowiedź, a jeśli do jutra nikt nie odgadnie- daj odpowiedź i zadaj kolejne pytanie.
  17. No właśnie, jak w temacie. Jestem ciekaw, którą z bitew stoczonych przez generała a od zdobycia Tobruku w '42 feldmarszałka Rommla w Afryce uznalibyście za najlepszą? Dlaczego?
  18. Najlepsza bitwa Rommla

    Przyznam, że rozmawiając o bitwie o Bir Hacheim od razu pomyślałbym o fantastycznej obronie Wolnych Francuzów (i wchodzącego w skład brygady batalionu żydowskiego), którzy ponad 2 tygodnie (od 26 maja do 11 czerwca) skutecznie odpierali ataki Włochów i Niemców. Niemcy, żołnierze i dowództwo z respektem mówiło o "libijskim Verdun". Ten ważny punkt oporu (w głównej mierze od niego zależało powodzenie obrony na całej linii El-Ghazala) do tego stopnia irytował Rommla, że ten był od kroku ominięcia go i pognania dalej na wschód. Od tego pomysłu odsunął go Kesselring, zdecydowany by zdobyć Bir Hacheim- i słusznie, ponieważ ten punkt oporu na tyłach byłby bardziej szkodliwy dla ofensywy Rommla niż Bastogne dla 5. APanc Manteuffla w Ardenach '44. Czy ja wiem taka najlepsza bitwa Rommla? Zdobył co prawda ten fort, ale po jakim czasie i jakim kosztem.
  19. Antoine de Saint-Exupéry

    Piękna książka. Autor ma niesamowity dar. Potrafił pisać w sposób dziecięcy (nie mylić z dziecinnym) o sprawach, które rozważali najwięksi filozofowie. To fantastyczne, że książka potrafi wciągnąć zarówno 8-latka, jak i 18-sto czy 48-latka. Z tym, że wraz z pewnym wiekiem odkrywamy w "Małym Księciu" drugie dno. Coś naprawdę pięknego, postać alkoholika, bankiera (tego od gwiazd ) czy w końcu- latarnika. A kwestia Róży? Warto się zastanowić nad tą książką.
  20. Niewątpliwie Rommel był dowódcą wybitnym, mającym liczne sukcesy na swoim koncie i bez wątpienia doskonale operującym siłami pancernymi w warunkach pustynnych. Niektórzy jednak się zapominają, że ten jakże wybitny feldmarszałek w rzeczywistości miał też liczne błędy na koncie, które mogły się okazać śmiertelne dla jego DAK, lub też przysparzały mu ciężkich strat bez odnoszonego sukcesu. Jestem ciekaw czy potrafilibyście wytypować w afrykańskiej karierze bojowej Rommla bitwę, która zupełnie mu się nie powiodła, lub też była wyraźnie gorzej przeprowadzona od innych? Zapraszam do wypowiadania się.
  21. Najgorsza bitwa Rommla

    Tylko czy on tą bitwę mógł wygrać? Stosunek sił obu stron (w kolejności: wojska Osi: wojska 8. Armii Montgomery'ego): Żołnierze: 104 000 (w tym Niemcy: 50 000):195 000. Czołgi: 489(Niemieckie: 211 i przestarzałe włoskie: 278):1029. Działa: 1219(Niemcy: 644, Włosi: 575):2311. Samoloty (sprawne): 350 (Niemcy: 150, Włosi: 200):530. Dane za Piekałkiewiczem "Wojna w Afryce 1940-43", str. 220. Dodajmy na to, że Brytyjczycy mieli swoje zaplecze, a więc bazy, składy z zaopatrzeniem i paliwem tu za plecami, natomiast Niemcy musieli dowozić amunicję i materiały pędne aż z Tobruku. A że brakowało paliwa i środków transportu, wszystko inne nie docierało tak, jak należy. Montgomery mógł sobie pozwolić na prowadzenie wojny "bogatego człowieka"- wystarczy wspomnieć jak poradził sobie z "diabelskimi ogrodami" (były to wielkie boksy najeżone do cna minami i ładunkami wybuchowymi)- po prostu "przeorał" je ogniem artyleryjskim- co było bardzo kosztowne i nieekonomiczne. Jednak on mógł sobie na to pozwolić, podczas gdy jego przeciwnik liczył każdy pocisk. Moim zdaniem rozstrzygnięcie bitwy pod El-Alamein miało miejsce już wcześniej- podczas załamania się niemieckiego natarcia pod Alam-el-Halfa. Wtedy już było jasne, że Armia Pancerna "Afryka" nie posunie się dalej. A prawdziwy punkt zwrotny wojny w Afryce upatrywałbym w operacji "Torch"- od kiedy to państwa Osi musiały walczyć na dwóch frontach.
  22. Twierdza Alpejska jako ostatnia reduta obronna

    Dlatego rozkaz był skierowany głównie do najgorętszych fanatyków, SS-manów i mężczyzn z Hitlerjugend. Dla mnie pomysł ten był idiotyzmem, niemożliwy na grubszą metę do zrealizowania. Nie wyobrażam sobie, by ci młodzi fanatycy ściągali z całą Rzeszy do Bawarii, mając na swojej drodze trzy alianckie grupy armii- dobre kilka milionów żołnierzy- i że udałoby się im dotrzeć tam niepokojonym. Ilu by zdołało dotrzeć do punktu docelowego? Kilka-kilkanaście tysięcy maksymalnie, podczas gdy Ike wysłał w ten rejon 7. Armię. W Bawarii, w okolicach Berchtesgaden, w dodatku, te odizolowane od siebie, do cna sfanatyzowane uzbrojone grupki, jak śmiem przypuszczać, zostałyby prędko rozbite z tego powodu, no właśnie, że były odizolowane od innych, działały samodzielnie. Nie było to, ostatecznie (gdyby do rozkazu ustosunkowali się ci ludzie), duże zagrożenie, jednak pewne straty na pewno by spowodowało. W końcu teren był wybitnie sprzyjający działaniom partyzanckim.
  23. Muzeum Powstania Warszawskiego

    Zdecydowanie to nie jest ideał. Powinien być nad bramą muzeum zawieszony drugi Liberator, a najlepiej jakby cały czas krążył w powietrzu nad MPW. No i brakuje mi bardzo powstańczej Pantery, rzecz jasna, na chodzie. No i żeby po muzem chadzali powstańcy i od czasu do czasu strzelali się z Niemcami. Oczywiście mundury, rekonstrukcja 100% zgodna z rzeczywistością. Dlatego Ukraińcy z RONA też mieliby mówić po Ukraińsku, albo, a niech mi tam, chociaż z akcentem wschodnim. A teraz już tak na serio, nie znam drugiego takiego muzeum, przynajmniej nie ma takiego w Polsce, w którym stworzono by tak niesamowity klimat, gdzie ta historia byłaby tak żywa, tak namacalna... Niemal wszystko można dotknąć, przejść się kanałami podobno zrekonstruowanymi wyśmienicie, no, coś pięknego. Do tego strona audiowizualna! Wszędzie dobiegają nad odgłosy walk, wszędzie ekrany z filmami związanymi z PW, ekrany, na których można oglądać uczestników (z obu stron barykady) tamtych wydarzeń oraz słuchać ich opowieści. A niektóre są bardzo wstrząsające. To coś niesamowitego i prawdziwy skarb, który w trakcie wojny powinien być broniony na równi z pałacem prezydenckim. Głównie ze względu na fantastyczne eksponaty, ich mnogość i jakość.
  24. Segregacja rasowa w US Army

    Z Wikipedii angielskiej: "The 3rd Platoon, Company C, of the 614th was the first black unit to receive a Distinguished Unit Citation". Czyli coś, co można nazwać Pochwałą Armijną (?). Przyznam, że pierwszy raz o czymś takim słyszę, dodatkowo gdy chciałem zapoznać się bliżej z tym pojęciem (DUC), zostałem przekierowany pod hasło PUC. Jak pisze angielska Wiki, 555. BPS został po wojnie włączony do "All American", potem rozwiązany, w wyniku czego większość jego żołnierzy przeszła do 3/505. PPS (w grudniu 1947). Wielu członków dawnego "czarnego batalionu" walczyło potem w Korei. Nie wiem, niestety, jak się sprawdzili, ale może Ty masz jakieś bardziej szczegółowe informacje na ich temat? Cierpliwie czekam.
  25. Segregacja rasowa w US Army

    Walczyli w Europie, lecz nie dlatego, że im nie ufano (no, poniekąd tak było), ale z bardziej prozaicznego powodu- podpisali oni (Japończycy, żołnierze 442. PP) deklaracje lojalności wzg. USA (punkt 1 formularza), ale żaden z nich nie podpisał twierdząco punktów 3, oraz 4 (odpowiednio: potępienie cesarza i deklaracja czynnego przeciwstawienia się polityce cesarstwa). Jeśli jednak mógłbyś się z nami podzielić na forum publicznym tym fragmentem, byłbym bardzo wdzięczny. Żyjemy w cywilizowanym, europejskim kraju, gdzie jęz. angielski nie powinien stanowić bariery nie do pokonania. Przy okazji "czarnych" jednostek, doszukałem się też 614. Batalionu Niszczycieli Czołgów, który chrzest bojowy przeszedł podczas niemieckiej ofensywy w Alzacji w styczniu '45, przydzielony do 103. DP. Zdobył on, jako pierwsza afroamerykańska jednostka, pochwałę prezydencką, a prócz tego Krzyż za Wybitną Służbę, 4 Srebrne i 9 Brązowych Gwiazd. W 1997 roku DSC przyznany por. Thomasowi z tego batalionu został zamieniony na Medal Honoru. Inną ciekawą jednostką był 555. Batalion Piechoty Spadochronowej, całkowicie "czarny", który chociaż nie wziął udziału w wojnie, wsławił się gaszeniem pożarów na północnym-wschodzie USA. Zyskali sobie przydomek "Smoke jumpers".
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.