mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Takie a nie inne rozstawienie armii- dokładniej 6. APanc nie było bez przyczyny. Była ona najsilniejsza (teoretycznie) z powodu dodatkowego zadania osłaniania północnej flanki ofensywy a i także dlatego na niej skoncentrowano główne natarcie, ponieważ miała najkrótszą drogę do Mozy. W rzeczywistości jednak to 5. APanc była silniejsza- wszak to właśnie armia Manteuffla wystawiła do ataku 3 dywizje pancerne ("Lehr", 2. DPanc, 116. DPanc), a armia Dietricha- tylko dwie (1. LSSAH i 12. DPanc SS)- II KPanc SS był trzymany w rezerwie do walk za Mozą. Istnieje też pogląd, że rozmieszczenie silniejszej (znowu podkreślę- teoretycznie) 6. APanc na północy było błędem, ze względu na trudny teren działań. Rzeczywiście, teren był trudny i miał ogromne znaczenie na przebieg walk, ale to niespodziewane "pojawienie się" na trasie natarcia armii V KA amerykańskiego i zbyt późne uruchomienie odwodów zadecydowały o porażce. Oraz błędy dowództwa na szczeblu taktycznym. Co zaś do 7. Armii- w gruncie rzeczy było tak jak piszesz- dokonała bardzo płytkiego włamania i w miarę możliwości osłaniała działania 5. APanc. W rzeczywistości główna rola w osłanianiu działań armii Manteuffla przypadła spadochroniarzom z 5. Dywizji Strzelców Spadochronowych którzy posunęli się najdalej, aż pod Bastogne. Oczywiście masz rację- to byłoby najlepsze rozwiązanie- ale czy Niemcy mogli sobie na nie pozwolić, tj. czy mieli dostatecznie dużą liczbę "wolnych" transporterów opancerzonych i ciężarówek? Nie mam dokładnych danych liczbowych na ten temat ale o ile się orientuję, transportery opancerzone były w Wehrmachcie bardzo cenione ze względu na ich niewielką ilość, i dlatego były przydzielane do dywizji zmechanizowanych. Nie bagatelizowałbym znaczenia czołgów w ofensywie. W końcu to one zapewniały przełamanie i choć były uzależnione od dróg, to one dokonywały największych postępów w grudniu '44. Można podać tu dziesiątki przykładów jak to czołgi w Ardenach zapewniały zwycięstwa w różnych miejscach. Inna rzecz, że, moim zdaniem, kierowanie w Ardeny Tygrysów I i II rozmijało się z celem. Również Pantery zawiodły ze względu na wady- które w '44 były widoczne we wszystkich produkowanych rodzajach czołgów ze względu na braki surowcowe, pośpiech i brak kwalifikacji oraz wyczerpanie przymusowych robotników- Pantery np. miały ogromne problemy z awaryjnym systemem napędowym- z którego powodu w Ardenach Niemcy stracili tyle samo czołgów tego typu, co przez działania Amerykanów. Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. :hug: Nie śmiałem nawet podejrzewać Cię o jakieś prohitlerowskie sympatie.
-
Faktycznie, 23 grudnia elementy niemieckiej 2. DPanc znalazły się w Celles, 7-8 km od Dinant nad Mozą. Piszę elementy tj. główny komponent bojowy, ponieważ sama dywizja była rozciągnięta na odcinku 30 kilometrów wzdłuż szosy Rochefort-Celles. I to właśnie w Celles 2. DPanc została unieruchomiona z braku paliwa, które nie docierało ze względu na zatory drogowe (do czego przyczyniło się też w znacznym stopniu niezdobyte przez Niemców Bastogne) i panowanie alianckiego lotnictwa taktycznego na niebie, które działało swobodnie właśnie od 23 grudnia, kiedy niebo się przejaśniło na dobre. W tym samym czasie niemiecką 2. DPanc zaczęła osaczać amerykańska 2. DPanc i bryt. 29. BPanc, która zagradzała Niemcom drogę w Dinant. 25-26 grudnia niem. 2. DPanc, unieruchomiona z braku paliwa, została zniszczona- od zachodu niemiecką grupę rozpoznawczą zaatakowała 29. BPanc; od północy na 2. DPanc uderzyła CCB am. 2. DPanc, natomiast CCA 2. DPanc zaatakowała od wschodu, odcinając niemiecką dywizję pancerną od reszty XXXXVII KPanc. Do wieczora 26 grudnia dywizja została rozbita i rozproszona. Niemcy stracili ok. 3700 żołnierzy, 82 wozy pancerne, 83 działa i ponad 500 innych pojazdów. Hitler może i był już wrakiem człowieka, ale dar przemawiania mu pozostał, o czym świadczy konferencja z 11 grudnia '44 w Orlim Gnieździe, na której Hitler przedstawił oficerom przygotowującym się do ofensywy w Ardenach plany operacji i referat poświęcony sensowi ataku. Wiele lat po wojnie słuchacze tego przemówienia zarzekali się, że retoryka wodza nie robiła na nich już żadnego wrażenia. Fakty są jednak takie, o czym pisze chociażby Wilhelm Tieke, gen. von Waldenberg i mjr. Guderian, że przemówienie zrobiło wielkie wrażenie na zebranych. Tieke pisze, że "Hitler jak zawsze umiał po mistrzowsku rozbudzić nowe nadzieje". Rzeczywiście, moja nieuwaga :hug: Jeszcze odnośnie sił użytych w "Jesiennej mgle". Oto słowa Jodla na pytanie o możliwości rozbicia amerykańskiej obrony w Ardenach: "Zadanie mogły nam ułatwić tylko dobre drogi, odpowiednie tempo manewrów i pełne wykorzystanie zaskoczenia. Więcej wojska nie zdałoby się na nic". To tak w formie ciekawostki. Za: "Bitwa o Ardeny" Danny S. Parker, str. 161 PS. bachus81- serdecznie witam na forum. Mam nadzieję, że zagościsz u nas na dłużej.
-
Była taka możliwość, jednak Eisenhower nie chciał w końcowej fazie wojny wciągnąć w walki amerykańskich żołnierzy (Bradley szacował, że kosztować to mogło nawet i milion żołnierzy- zabitych i rannych) o miasto i tereny, które i tak musieli oddać Sowietom. A jak sam wspomniałeś, strefy okupacyjne i podział Berlina był już uzgodniony. Był to jeden z niewielu przypadków na wojnie, kiedy to najwyższy dowódca naprawdę przejął się losem żołnierzy frontowych i zdecydował nie kłaść ich życia na szalę zwycięstwa- a przynajmniej tak uważali sami żołnierze. Mógłbyś podać wielkość i siłę wojsk wyznaczonych do tej operacji? Czyli wykluczone 9 października rozwiązanie B). Pewnie, że był to lepszy pomysł, uważali to wszyscy dowódcy Modela: Rundstedt, Manteuffl i Dietrich. Problem w tym, że Hitler nie chciał o czymś takim słyszeć- w „małym planie” było za mało rozmachu- wszak miała zostać rozbita „tylko” 1. Armia. Hitler chciał ofensywy która zmieni sytuację strategiczną na zachodzie, więc do samego końca odrzucał plan, który ironicznie nazywał „połowicznym planem”- jeszcze 25 grudnia Hitler zabronił Modelowi skręcać na północ. Poza tym, 6. APanc może i dotarłaby do Mozy gdyby jednak już na samym początku rozwinęła całe siły i przez to znacznie zwiększyła prawdopodobieństwo uzyskania przełamania na swoim odcinku. Nawet „mały plan” Modela nie powiódłby się, gdyby tak jak w rzeczywistości, nie rozwinięto silnego II KPanc SS (w rzeczywistości 6. APanc- atakująca na głównym kierunku natarcia- atakowała tylko dwoma dywizjami pancernymi: 12. SS i 1. LSSAH- to już 5. APanc nacierająca na, z początku, kierunku drugorzędnym, wprowadziła do walki 3 dywizje pancerne; rzecz jasna nie wliczam tu dywizji piechoty i grenadierów ludowych), oszczędzanego na walki za Mozą i gdyby nie zajęto grzbietu Elsenborn. Model może i był b. dobrym specjalistą od walk obronnych, ale w ofensywie kiepsko się sprawdzał.
-
W takim razie jak wyjaśnisz strach SHAEF? Skądś on się musiał brać, skoro naprędce skierowano do Wismaru XVIII KPD. Potwierdza to gen. Gavin w swoich wspomnieniach, w których pisze o spotkaniu na przełomie kwietnia/maja z gen. Ridgwayem i gen. Dempseyem (bryt. 2. Armia) na którym ten drugi wyraźnie zaznaczał wagę jak najszybszego dotarcia do Wismaru i Lubeki przed Rosjanami. Ustalenia jałtańskie to raz, ale praktyka to dwa. A ja Stalinowi i jego zapewnieniom nie wierzę. Ano właśnie. Więcej ryzykanctwa tj. gdyby Hitler w rzeczywistości postawił wszystko "na jedną kartę" być może udałoby się dotrzeć do Mozy. Ale tylko być może. Pamiętaj, że na niepowodzenie ofensywy w Ardenach złożyło się wiele czynników a za słabe siły skierowane do niej bynajmniej nie były wcale najważniejszym powodem niepowodzenia. Uwzględnij też, że ostatecznie w ofensywie nie użyto wszystkich sił przeznaczonych do operacji. Fuhrer od początku odrzucał przeprowadzenie ofensywy na wschodzie, ponieważ ewentualne zwycięstwo na którymś z odcinków bardzo rozciągniętego frontu przyniosłoby zniszczenie 20-30 dywizji sowieckich i znacznie ograniczone zyski terytorialne. Biorąc pod uwagę rozbudowane rezerwy Rosjan, taki sukces nie zmieniłby zbytnio sytuacji na froncie wschodnim a jeszcze mniej zaważyłby na losach całej wojny. Jeśli nie pominąłem żadnej jednostki, z ostfrontu przerzucono jedynie Fuhrerbegleit Brigade i Fuhrergrenadier Brigade z KPanc "Grossdeutschland". Z Finlandii przerzucono 6. Dywizję Strzelców Górskich SS "Nord".
-
Już w kwietniu ’45 roku SHAEF dowiedziało się z „Ultry”, że Armia Czerwona porusza się w kierunku Danii, pomimo zapewnień Stalina, że nic takiego nie ma miejsca. Ambasador japoński w Szwecji (którego depesze odczytywał wywiad aliancki) pisał do Tokio, że jeżeli AC wejdzie do Danii, Stalin zamierza wciągnąć ją w swoją strefę wpływów i tym samym zapewnić sobie wyjście z Bałtyku na Morze Północ. Dlatego też, by do tego nie dopuścić, Ike wysłał XVIII KPD by jak najszybciej zajął Wismar i Lubekę. Operacja zaczęła się 29 kwietnia ’45. Właściwie żołnierze 6. DPD i 82. DPD zajęli swoje cele tuż przed przybyciem radzieckich czołgów. Gdy pierwsze czołgi wjechały do Wiesmaru, Rosjanie ze zdziwieniem skonstatowali, że miasto jest już zajęte przez spadochroniarzy brytyjskich i kanadyjskich. Był to wielki sukces aliantów w tej końcowej fazie wojny w Europie i jeden z niewielu. Część informacji źle zinterpretowano- np. uważając, że ryzyko niemieckie uderzenia naprawdę istnieje- ale w rejonie Aachen, gdzie Amerykanie byli przygotowani na przyjęcie niemieckiego ataku na większą skalę- ale nie tak wielką, na jaką zaatakowano w Ardenach. Wiele sygnałów po prostu zignorowano- np. sądzono, że sygnały informujące o domniemanej ofensywie na odcinku VIII KA to mistyfikacja mająca odciągnąć amerykańskie siły spod Aachen i Schmidt, gdzie, jak sądzono, Niemcy mogli zaatakować. Alianci zakładali też, że istotnie Niemcy mogli zaatakować w Ardenach, jednak będzie to atak o charakterze lokalnym, mającym właśnie odciągnąć siły spod Aachen. W grudniu ’44 1. DPanc obsadzała 25-kilometrowy front pomiędzy Holland Diep i Mozą, mając naprzeciwko 15. Armię. To wszystko jest „być może”. A teraz popiszę trochę za Dannym S. Parkerem „Bitwa o Ardeny”, wyd. Bellona 2002. Na naradzie z 9 października opracowano mapę z zaznaczeniem wszystkich rozwiązań ofensywnych na zachodzie. Celem tych opracowań było ustalenie, który z rejonów operacyjnych daje największe szanse powodzenia. A rozważano 5 wariantów: a)Holandia- Uderzenie z okolic Venlo w kierunku Antwerpii i dalsze natarcie na zachód. b)Liege-Akwizgran- Główne uderzenie z pn. skraju Luksemburga; pocz. na północny-zachód, z późniejszym zwrotem na północ. Równocześnie pomocnicze natarcie z okolic na północny-zachód od Akwizgranu miało wesprzeć zasadniczy atak w celu przełamania frontu alianckiego. c)Luksemburg-Dwa natarcia- z centralnych obszarów Luksemburga i z Metzu- które miały się połączyć za liniami wroga w okolicach Longwy. Celem takiego uderzenia byłoby odzyskanie okolic Minotte, ważnych dla ochrony Saarbrucken. d)Lotaryngia-Dwa koncentryczne uderzenia- z Metzu i okolic Baccarat (na zachód od Wogezów) a następnie zamknięcie w kleszczach okrążeniach wroga pod Nancy. e)Alzacja- Podwójne natarcie z obszaru na wschód od Epinal oraz z okolic Montbeliard, z zamknięciem kleszczy za alianckimi liniami pod Vesoul. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw odrzucono od razu warianty c), d) i e). Koncepcja a)- czyli uderzenia w Holandii, o czym Ty też piszesz, została uznana za bardzo kuszącą, niemniej jej realizacja wiązała się ze znacznym ryzykiem. Również dogłębnie analizowano wariant B) uznając jednak, że chociaż taki wariant dawał największe szanse powodzenia, odbiegał od sugestii zawartych w analizie. Dalej już mogę Ci tylko przytaknąć- jeśli rzeczywiście było jak piszesz (z tymi potężnymi siłami gotowymi do wykorzystania na zachodzie), to Niemcy popełnili ogromny błąd. Tym bardziej, że o ofensywie myślano już dużo, dużo wcześniej tak, że czas (związany z transportowaniem wojsk na zachód) nie jest tutaj argumentem. Ciekaw jestem tylko, co stało na przeszkodzie wycofania tych sił i przerzucenia na front zachodni. OKW? Być może.
-
Nie do końca. Alianci doskonale wiedzieli chociażby o 800 pociągach skierowanych do Wittlich, Gerolstein i Kyllburg w ramach przygotowań do ofensywy. Z nasłuchu i zwiadu lotniczego zauważono nagły wzrost ruchu kolejowego w rejonie Eifel: z 33 dziennie w październiku do ponad 100 na początku grudnia. Wywiad mylnie ocenił to jako przygotowania Niemców do bitwy obronnej a lotnictwo sparaliżowało na jakiś czas niemieckie przygotowania do ofensywy, bombardując węzły kolejowe. Takich informacji alianci mieli dużo więcej- począwszy o tych dot. powstania 6. APanc i rozlokowania na tyłach 5. APanc, przez informacje o dyslokacji dywizji pancernych w rejonie Ardenów, aż po przecieki ze strony dezerterów i belgijskiej ludności, donoszącej o niemieckich przygotowaniach do ofensywy. Ike sygnałów o nadchodzącej ofensywie miał aż nadto. Dla niego i Bradleya termin, miejsce i skala uderzenia była nie do pomyślenia i wbrew wszystkim dowodom i poszlakom, wykluczali oni taką możliwość w rejonie Ardenów. My to wiemy, oceniając to z perspektywy czasu. Niemcy nie mogli mieć takiej pewności, że alianci zignorują dyslokację tak olbrzymiej masy wojsk, ściąganej ze wszystkich frontów. Oni nie mogli zbytnio ryzykować utratę tajemnicy o nadchodzącej ofensywie. Zauważ, że większość środków wydzielona do ofensywy to dywizje już walczące na froncie zachodnim i te dopiero co sformowane w Niemczech. Jeśli to ja bym stał na czele Stawki to starałbym się wykorzystać okazję- osłabienie frontu wschodniego a w dodatku sojusznicy związani walką z nieprędką nadzieją na przejście do kontrnatarcia. A olbrzymie tereny Rzeszy czekały i kusiły. Rzeszy i nie tylko. Stalinowi bardzo zależało m.in. na Danii. A ja uważam, że nie mieli. Zauważ, że w planach takie działania miały być prowadzone przez 15. Armię (działania zaczepne w rejonie Aachen) i 1. Armię Spadochronową (natarcie w południowej Holandii, stanowiące też północne ramię niemieckiego okrążenia 21. GA). Te działania nie zostały zrealizowane ze względu na osłabienie sił pomocniczych- jak np. na początku grudnia 15. Armia została uszczuplona o korpus piechoty na rzecz 6. Armii Pancernej. Dywizje z tych armii „pomocniczych” były też zabierane do odwodów ofensywy. Gdyby Niemcy mieli siły, by przeprowadzić równoczesne uderzenia na innych odcinkach frontu- zrobili by to. No, chyba że zaliczymy do takich działań operację „Nordwind” czyli ofensywę w Alzacji w styczniu 1945 roku która m.in. miała odciążyć front w Ardenach i pozwolić niemieckim wojskom wycofać się na pozycje wyjściowe.
-
Transport żywności Podczas kampanii tunezyjskiej, pewien brytyjski oficer dziwił się, że wielkie konwoje z amerykańska żywnością zawierają: jeden worek mąki, trzy worki cukru, trzy worki kawy i 16 ton masła orzechowego. Anglicy i herbata Przewidując poważne trudności zaopatrzeniowe w nadchodzących latach wojny, w 1940 roku rząd brytyjski ogłosił światowe zmonopolizowanie produktu o znaczeniu strategicznym: herbaty. W połowie II wojny, Wielka Brytania posiadała zapas 15 milionów ton, wystarczający na zaparzenie sześciu miliardów (!!) kubków herbaty ... Jedynym towarem który stał wyżej w hierarchii zaopatrzenia brytyjskiego żołnierza- była amunicja. Poznaj swego przeciwnika Wojna na Pacyfiku, nocny nalot amerykańskich bombowców na jedno z japońskich lotnisk polowych na Wyspach Salomona. Załogi Catalin zrzuciły w pamiętnego sylwestra 1942 roku na pozycje Japończykow bomby, rakiety oświetlające a także... puste butelki po piwach. Taktownie nie wspomnę, co stało sie z ich zawartością :smile: Podczas kampanii tunezyjskiej w szeregach aliantów obowiązywała iście drakońska cenzura, także w wypadku listów do domu. Zainspirowało to jednego z żołnierzy do napisania swoim rodzicom: "Po opuszczeniu miejsca, w którym byliśmy, zanim wyruszyliśmy tutaj, nie wiedząc, że przybywamy tu stamtąd, nie potrafiliśmy powiedzieć, czy przyjechaliśmy tu, czy nie. Niemniej jednak jesteśmy teraz tutaj, a nie tam. Pogoda jest tu taka, jak zwykle o tej porze roku. Ludzie są tacy, na jakich wyglądają". Dodam, że cenzor dopisał jedynie "Amen".
-
Sokół i Pono "Teraz pieniądz w cenie"- to najnowsza płyta (grudzień 2007) legendy ulicznego rapu, Sokoła, stworzona we wspólnym projekcie z Pono. Cóż, nie kryję, że oczekiwania co do tej płyty były bardzo duże, a czy artyści im sprostali? Moim zdaniem- tak. Choć wielu będzie psioczyć na eksperymentalny charakter płyty tj. przerzucenie się na elektroniczne beaty. Dla tych artystów jest to całkowicie coś nowego, niekonwencjonalnego, jednak podkłady okazują się być bardzo dobre. Podobnie jak i teksty piosenek. A tutaj Sokół jak zwykle pokazuje klasę. Nie jest to ten sam Sokół, który parę lat temu nawijał o trudnym życiu na ulicy na płycie "W Wyjątkowych Okolicznościach" WWO, przez te parę lat zdążył się zmienić. A jest to zmiana na lepsze, nie tylko pod względem flow, ale i samych tekstów. Napisał fenomenalną piosenkę "Dwie kochanki" w której opowiada o tym jak żył i jak zerwał ze swoimi dwoma kochankami- wódką i kokainą. W kawałku "Orientuj się", wreszcie, usłyszałem tekst, który bardzo mnie zaskoczył: "Rodzina i przyjaciele dla nich sentymenty/Nie dla bloków, zaspawanych zsypów widoków"- to niby tak niewiele, ale w pełni moim zdaniem oddaje przemianę, jaka zaszła w Sokole przez te lata. Przyznaje się on do błędów, wiele jego tekstów to swoisty rachunek sumienia, jak tak to odebrałem. Na płycie można też znaleźć kawałki satyryczne- "Janek, pożycz" z udziałem gościnnym Miśka Koterskiego, który choć odbiega od ogólnego klimatu płyty, jest nadzwyczaj dobry... i zabawny a to chyba najważniejsze. Wracając do płyty, jest ona perfekcyjna. Trzyma klimat poprzednich płyt ZIPu. Elektroniczne brzmienia się sprawdziły. Sokół ze swoimi tekstami i niesamowitym flow- również. Niestety, Pono jest zauważalnie gorszy na płycie, nie zmienia to faktu, że odwalił kawał dobrej roboty. Jeśli lubujecie się w polskim rapę, płytę kupujcie w ciemno.
-
Pozwólcie, że przypomnę jeszcze o sanitariuszach, moim zdaniem największych bohaterach na polu bitwy. Pogardzani i wyśmiewani w koszarach, na polu walki kochano ich i podziwiano bezgranicznie, jak opowiada sanitariusz Buddy Gianelloni: "W Europie było już zupełnie inaczej. Mówili do ciebie panie sanitariuszu i, zanim się zorientowałeś, zostawałeś doktorem. Miałem wtedy 19 lat". Jak opisuje to szer. Whitmarsh z 99. DP "Niewiele jest gorszych zajęć od bycia piechurem w kompanii, ale być sanitariuszem jest jeszcze gorzej. Kiedy zaczyna się ostrzał artylerii i karabinów, na pewno zaraz rozlegnie się krzyk: Sanitariusz! Zwykły żołnierz może wtedy skulić się na dnie swego okopu i nie musi z niego wychodzić z misją miłosierdzia". A oto co por. Foley ze słynnej kompanii E 506. PPS 101. DPD mówił o swoim sanitariuszu, szer. Roe: "Był zawsze w miejscu, gdzie był potrzebny i często dziwiliśmy się, jak się tam znalazł... Zawsze z nami, w śniegu, w mrozie, towarzyszył nam w atakach na otwartym polu i w lasach". Za: "Obywatele w mundurach" Stephen Ambrose
-
No fakt, nieco się pozmieniało przez te kilkanaście dni. W momencie rozpoczęcia operacji "Market-Garden" 9. SS "Hohenstaufen" (ta, której jednostki miały być wysłane do Rzeszy w celach odbudowy jednostki- Harzer słusznie postąpił, by najbardziej wartościowe oddziały zapakować na pociągi jako ostatnie) liczyła 2500 żołnierzy, a więc słusznie została ona przemianowana na Grupę Bojową Harzera. 10. DPanc SS "Frundsberg" była silniejsza. Liczyła 6000-7000 żołnierzy wspieranych przez nieliczne Pantery (prawdopodobnie 8 ), 16 Pzkpfw IV, ok. 20 Jagdpanzer IV i 70 transporterów opancerzonych. Dajmy jednak na to, że z dywizji wydzielone Kampfgruppe "Heinke", która wsparła 1. ASpad gen. Studenta podczas walk o Kanał Alberta. Kampfgruppe liczyła 2 bataliony (w tym batalion "Segler", tworzony przez elementy 19. PGPanc z "Hohenstaufen") wspierane przez działa samobieżne i dywizjon niszczycieli czołgów. Do 18 września niemal cała grupa bojowa została rozbita w walkach, a dopiero 26 września jej resztki połączyły się z resztą "Frundsberg". Za: mini-monografie obydwu dywizji: http://www.dws.xip.pl/reich/waffen/9dpanc.html http://www.dws.xip.pl/reich/waffen/10dpanc.html
-
Kto i do kogo wypowiedział te słowa, oraz w jakim kontekście: "Waszym celem nie jest brzeg. Waszym celem jest morze". Podpowiem, że chodzi o IIWŚ.
-
@Wolf Poruszyłeś, moim zdaniem, bardzo ważny problem dot. niemieckiej ofensywy w Ardenach a mianowicie rzucenie do niej jedynie półśrodków, wbrew temu, co mówią obiegowe mity, że było to postawienie wszystkiego „na jedną kartę”. Gdyby tak było, gdyby Hitler bardziej zaryzykował, nie doszłoby do sytuacji z grudnia 1944 roku kiedy odwody frontu wschodniego były w sile: KPanc „Hermann Goring”, KPanc „Grossdeutschland”, IV KPanc SS, XXIV KPanc i XXXX KPanc które to w sumie dawały 8 dywizji pancernych i 3,5 dywizji grenadierów pancernych. Siły te dysponowały ilością sprzętu bardzo zbliżoną do ilości sprzętu zgromadzonego do ofensywy w Ardenach. Wystarczy spojrzeć na XXIV KPanc (16. DPanc, 17. DPanc, 20. DGPanc, grupa bojowa z 10. DGPanc i 424. Batalion Czołgów Ciężkich) który miał na stanie w grudniu ’44 ok. 360 wozów pancernych czyli w praktyce tyle, ile 5. Armia Pancerna gen. Manteuffla. Jedynymi jednostkami zabranymi z frontu wschodniego do ofensywy na zachodzie była Brygada Grenadierów Wodza i Brygada Eskorty Wodza- dwie brygady pancerne. No, chyba, że dodamy walczącą w Finlandii 6. Dywizję Strzelców Górskich „Nord”, która jednak nie wzięła udziału w walkach w Ardenach, a dopiero w Alzacji w styczniu ’45. Nasuwa się jednak pytanie czy wobec zniszczenia sieci kolejowej byłby możliwy szybki przerzut takiej masy wojsk? A dwa, czy odejście na raz tylu oddziałów z frontu nie wzbudziłoby podejrzeń aliantów i czy udałoby się to przeprowadzić w tajemnicy? Bądź co bądź siły zgromadzone do ofensywy były za słabe, a dodatkowo sytuację pogarszał fakt, że żadna dywizja pancerna wyznaczona do ofensywy nie miała pełnych stanów sprzętowych. Najlepiej prezentowała się 1. LSSAH, która w przededniu operacji posiadała 107 czołgów i 20 dział pancernych. Po raz pierwszy o ofensywie na wielką skalę zaczęto mówić 6 września ’44. 25 września odbyła się w sprawie planowanej ofensywy pierwsza konferencja z udziałem Keitla i Jodla. 21 października ’44 zaczynają być formowane odwody na zapleczu frontu zachodniego. Tak więc pomysł ofensywy i gromadzenie środków zaczęło się dużo wcześniej niż miesiąc przed.
-
Idi Amin?
-
A przepraszam, że spytam, ale gdzie i kiedy Niemcy odnieśli jakiś większy sukces dzięki wsparciu lotnictwa taktycznego? Prawdę mówiąc w kontekście Ardenów nie spotkałem się z tym jeszcze. Jakich jednostek pancernych? 16 grudnia w Ardenach znajdowała się tylko 9. DPanc, dodatkowo rozczłonkowana i znajdująca się w charakterze odwodu na bliskim zapleczu frontu. CCA 9. DPanc znajdowało się w okolicach 4. DP, CCR wspierało działania 28. DP a CCB 9. DPanc znajdowało się na tyłach 2. DP. Pytanie na ile potrzebne było rzucanie do walki kolosów pokroju Pzkpfw VIE i Pzkpfw VIB, które okazały się być bardzo niepraktyczne w warunkach panujących w Ardenach. I to zimą. Te potwory samą wagą niszczyły i tak nieliczne drogi gruntowe po których następnie miały poruszać się kolumny zaopatrzeniowe i tabory konne. Faktem jest, że odcinek Ardenów, „frontu duchów”, jak go nazwano, dawał nadzieję na największe sukcesy właśnie z tego powodu, że nikt nie spodziewał się w tym miejscu jakiegoś szerzej zakrojonego natarcia. Gdyby Niemcy spróbowali zaatakować w rejonie Aachen, natknęliby się na zwartą amerykańską obronę. Zdecydowanie. Feldmarszałek Model starał się forsować tą koncepcję nawet za plecami OKW, jednak nie udało mu się ostatecznie. Ostatecznie w nocy 15/16 grudnia 1944 roku Hitler osobiście zatelefonował do Modela by upewnić się, że „jednostki pancerne na wschód od Mozy nie skręcą na północ. 6. Armia Pancerna musi nacierać z dala od frontu osłaniającego, który zostanie utworzony [przez 5. APanc] między Monschau i Liege. Nie pozwolić Dietrichowi wdać się w walki na jego północnym skrzydle”. Zakończył twardą dyrektywą by wszyscy dowódcy do najniższego szczebla bezwarunkowo wykonywali wszystkie rozkazy OKW. To było coś, czego feldmarszałek Model nigdy w życiu jeszcze nie słyszał i to był pierwszy sygnał ostrzegawczy. Model miał zamiar jeszcze skręcić na północ, ale 25 grudnia Hitler jeszcze raz odrzucił pomysł „małego wariantu” i powtórzył swoje rozkazy. Jakich oddziałów strzelców górskich, że tak zapytam? Owszem, do ofensywy wydzielona była 6. Dywizja Strzelców Górskich w odwodach GA „B” jednak nie wzięła ona udział w ofensywie. Dopiero podczas ofensywy w Alzacji, operacji „Nordwind” w styczniu 1945 roku posłużono się tą dywizją. Tak było, jednak nikt nie przewidział, że nawet małe oddziały lub grupki żołnierzy, znajdując się w okrążeniu będą walczyć do upadłego. To m.in. przez opór takich grupek załamał się harmonogram niemieckiego natarcia, ponieważ szeregowcy z 99. DP i 106. DP walczyli dużo lepiej, niżby spodziewali się niemieccy planiści. A odnośnie brania w okrążenie oddziały jeszcze dodam, że te dwa pułki 106. DP, które skapitulowały 19 grudnia- 422. pp i 423. pp- wcale nie z powodu słabego morale żołnierzy, braku amunicji czy paniki w szeregach, lecz na wskutek decyzji płk. Cavendera który zrozumiał, że przebijanie się do własnych linii nie daje żadnych nadziei w zaistniałych okolicznościach. I tak też planowano zrobić- vide operacja „Stosser”- czyli zrzucenie Kampfgruppe „von der Heydte” 17 grudnia w nocy w rejonie rzeki Ambleve i miejscowości Amay z zadaniem uchwycenia przepraw i utrzymania ich do czasu nadejścia oddziałów czołowych 6. APanc. Jednak na wskutek braku doświadczenia pilotów, samych spadochroniarzy, złej pogody i wreszcie beznadziejnego planu operacja poniosła pełne fiasko. Spadochroniarze zostali rozrzuceni na olbrzymim obszarze przy zamieci śnieżnej. Spadochroniarze ponieśli ciężkie straty (sam Heydte po kilku dniach dostał się do niewoli), nie odnieśli żadnych sukcesów taktycznych (raczej musieli umykać amerykańskim oddziałom przeczesującym lasy), jednak zamieszania zrobili na tyłach co niemiara. Amerykanie byli przekonani, że na ich tyłach Niemcy zrzucili pełną dywizję spadochronową i żeby przeciwstawić się temu wyimaginowanemu zagrożeniu, ściągnęli w ten rejon znaczne siły, który o wiele bardziej przydałyby się na innych odcinkach frontu- m.in. CCB 3. DPanc. To najlepiej udało się „Einheit Stielau” czyli 30 4-osobowym grupom dywersantów Skorzenny’ego, poprzebieranych w amerykańskie mundury, uzbrojonych w amerykańską broń, poruszających się Willysami. Pomimo tego, że dywersantów w większości wyłapano w przeciągu tygodnia, „szpiegomania” trwała jeszcze tygodnie. Albo nie mogły się dostać na front jak Brygada Eskorty Wodza Otto Remera czy właśnie KG „Peiper”. A potem do Modela dochodziły raporty o butnych oficerach SS, spychających z drogi tabory Wehrmachtu. Ale czy to akurat wina logistyków? Moim zdaniem Peiper miał więcej szczęścia niż umiejętności- znalazł lukę w amerykańskich liniach, popędził ile sił na zachód, w stronę Mozy, a w tym czasie 30. DP odcięła go (rankiem 19 grudnia) gdy 1/117.pp odbił Stavelot. A inne oddziały z 1. LSSAH nie miały tyle szczęścia co grupa bojowa Peipera i pozostały w tyle. Dopiero 18 grudnia KG „Hansen” pokonała 14. Grupę Kawalerii w Poteau a mimo to cały czas jej pochód opóźniało błoto. Podobne problemy miała KG „Knittel” choć jej elementom udało się jeszcze przejechać przez Stavelot i dołączyć do Peipera, zanim zostało odbite. Mitem jest, że rzekomo Niemcy mieli zamiar zaopatrywać się na Amerykanach i amerykańskiej benzynie. Niemcy mieli paliwo i zaopatrzenie- z tym, że nie dość, że problemy na liniach zaopatrzeniowych uniemożliwiały dostarczanie go na front, a dwa, niemieckie składy były fatalnie rozmieszczone na wschodnim brzegu Renu. Planiści niemieccy zakładając je, sugerowali się kryptonimem operacji „Wacht am Rhein” i sądząc, że jest to operacja defensywna, rozmieścili w ten sposób składy zaopatrzeniowe. Prawdę mówiąc nie mam nic do Dietricha. Dlaczego uważasz, że był kiepskim taktykiem?
-
Nikt z Was jednak nie wspomniał o kto wie czy nie jednym z najważniejszych aspektów kampanii w Hurtgen Wald- czyli problemie przemęczenia bojowego żołnierzy, który to w Hurtgen osiągnął swoje apogeum. Jestem ciekaw co o tym sądzicie? Jak wielką skalę problem ten przybrał w Hurtgen i jaki wpływ miał on na przebieg walk w tym kompleksie leśnym?
-
Bitwa o Monte Cassino i Linię Gustawa to nie tylko dwa szturmy Polaków w maju 1944 roku, ale przecież półroczne zmagania na całym froncie, przypominające najgorsze epizody z IWŚ. Czemu nie piszemy o bitwach I, II czy III a jedynie o naszym bądź co bądź raczej skromnym udziale w IV bitwie (obok Francuzów, Brytyjczyków i Amerykanów)? Pytanie do Was, jak myślicie, czy Linię Gustawa dało się przełamać wcześniej? Jak oceniacie przeprowadzoną kampanię?
-
Głogów 1945 - praca do szkoły, czy ktos mogłby mi pomóc?
mch90 odpowiedział pepe289 → temat → Front Wschodni
Co nieco informacji udało mi się wyszperać: http://wroclaw.naszemiasto.pl/historie_dol...kul/636916.html http://www.glogow.pl/twierdza/xx.htm#4 Mapa twierdzy (a raczej jej ogólne kontury): http://www.mars.slupsk.pl/fort/tgl1774.htm Zdjęcia z twierdzy: http://www.glogau.info/fotografie.html -
Widzę, że piszemy o samym początku operacji "Market-Garden" ponieważ później obie dywizje otrzymały potężne uzupełnienie w ludziach i sprzęcie, z Tygrysami z 506. Batalionu Czołgów Ciężkich. A co do liczebności sił II KPanc SS przed alianckim desantem, tak się ona prezentowała: 9. DPanc SS "Hohenstaufen"- stan na 5 września: Pantery- 3 sprawne (+2 uszkodzonone) Jagdpanzer IV - 21-wszystkie sprawne SdKfz 250/251 - 12 (+5)/38 (+3) Samochody pancerne - 5 sprawnych Łącznie miała zaledwie 6380 żołnierzy (a powinna mieć 19 855 wg. etatu). 10. DPanc SS "Frundsberg"- stan na 5 września: PzKpfw IV - 14 (+2 uszkodzone) StuG - 3 (+1) Jagdpanzer IV - 18 (+3) SdKfz 250/251 - 15 (+2)/47 (+14) Samochody Pancerne - 4 (+7) Łącznie miała 7142 żołnierzy (wg etatu 18 979). W 5-stopniowej skali gotowość bojową "Hohenstaufen" oceniono na 4, a "Frundsberg" na 3. Za: "Panzer Divisions, PzGren Div, PzBrig; Vol. I September 1944 - Refitting and re-equipment" Dugale http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?t=1340...sc&start=50 Jeśli mówimy o początku operacji, czyli 17 września (a wydaje mi się, że cały czas dyskusja oscyluje wokół tego dnia, biorąc pod uwagę Waszą ocenę wartości bojowej dywizji pancernych II KPanc SS) to spadochroniarze mogli mieć przewagę liczebną nad przeciwnikiem w Arnhem, który jednak nie był 9. DPanc SS ani 10. DPanc SS. Siły atakujące Arnhem 17 września to 1. Brygada Spadochronowe bryg. Hicksa. A siły które stawiły im opór? To przede wszystkim 16. Batalion Rezerwowo-Szkoleniowy Grenadierów Pancernych SS mjr. Seppa Kraffta (batalion tylko z nazwy- liczył 12 oficerów, 65 podoficerów i 229 niedoszkolonych żołnierzy których 40% uznano za niezdolnych do walki jak meldował dowódca batalionu), ale też pracownicy ze służb pomocniczych, pracownicy kolei, Arbeitstandu i innych. To była naprędce rzucona do walki zbieranina ludzi z różnych formacji i przypadkowych żołnierzy z różnych jednostek. W ciągu pierwszej doby Brytyjczycy przesłuchali 48 jeńców pochodzących z 27 różnych jednostek, a już kolejną dobę później, liczba różnych jednostek wzrosła do 42. Kronikarz 9. DPanc SS pisał, że Model zebrał do obrony Arnhem "bardzo liche siły". Przypomnę- w pierwszej godzinie Model i Bittrich ustalili, że to Nijmegen a nie Arnhem stanowi główny cel i tam wysłali większość swoich sił. Wszelkie dane i informacje za: "Wyścig do Renu" Alexander McKee
-
Jednak ten współczynnik weteranów to nowicjuszy był bardzo niekorzystny. Tym bardziej, że dywizja weszła do walki niedoszkolona, co zaowocowało już 17 września, gdy wiele oddziałów w walce poszło w zupełną rozsypkę. Wielu weteranów dywizji z Sycylii nie żyło, bądź zostało poprzydzielanych do innych jednostek, np. do 6. DPD. Jednym z weteranów z 1. DPD był por. Jack Reynolds, dowodzący plutonem moździerzy w 1. Brygadzie Szybowcowej. Tak opisuje swój pluton: „The young recruits and officers seemed innocent. In my platoon many blokes were fresh out of training. We had lost a lot of good chaps in Sicily and Italy. There wasn’t the same spirit now”. Za: “Armageddon: The battle for Germany 1944-45” Max Hastings, str. 42 1. DPD była dywizją bardzo nierówną. Był to zbitek doświadczonych weteranów i niedoszkolonych nowicjuszy i to ta dywizja dostała najtrudniejsze zadanie w przedsięwzięciu „Market-Garden”. I faktycznie, chyba najlepiej prezentował się 2. Batalion Spadochronowy Frosta który też najbardziej z całej dywizji wsławił się obroną słynnego mostu, a raczej jego lewego podnóża. Zresztą, bardzo dobra była też 21. Samodzielna Kompania Zwiadowcza. Czy aby na pewno 1. DPD powstrzymywała dwie dywizje pancerne? Przez większość czasu niemieckie wojska jedynie izolowały brytyjskich spadochroniarzy, nie próbując ich nawet zgnieść. 9. DPanc SS (a raczej Grupa Bojowa Harzera) została wysłana na „Wyspę”, natomiast większość 10. DPanc SS dostała rozkaz izolowania (nie atakowania) 1. DPD z czego jej elementy (jak 2/21. PGPanc SS) zostały wysłane na „Wyspę” lub do Nijmegen. Co ciekawe, w ciągu pierwszej godziny Model i Bittrich uznali że to Nijmegen a nie Arnhem stanowi główne cel i główne zagrożenie. Podczas gdy Niemcy budowali w poprzek „Wyspy” barierę ochronną przeciwko XXX KA (który słusznie został oceniony jako źródło głównego zagrożenia), Niemcy jedynie izolowali 1. DPD, natomiast kiedy budowa południowej bariery została zakończona 22 września, Niemcy rzucili przeciwko przyczółkowi „Czerwonych Diabłów” cały swój ciężki sprzęt i systematycznie rozbijali go. Wyjątek stanowił most drogowy w Arnhem, który Niemcy atakowali z całą siłą i furią już od pierwszych godzin po zdobyciu go.
-
Jestem ciekaw, jak oceniacie z perspektywy czasu 1. Dywizję Powietrzno-Desantową która walczyła w Arnhem i Oosterbeek w dniach 17-26 września 1944. Jak oceniacie prowadzone przez nią walki? Czy można powiedzieć, że była to elita?
-
Rzeczywiście, można tu mówić o klęsce "Market-Garden" za którą należy obarczyć przede wszystkim Montgomery'ego i Browninga. Piszesz, że błędem było olanie doniesień holenderskiego ruchu oporu, to ja dodam, że błędem było olanie doniesień własnego wywiadu który donosił o obecności dwóch dywizji pancernych II KPanc SS pod Arnhem. I dodam kolejne błędy z frontu zachodniego- zwrot na Bretanię- w ten sposób zaangażowano cały VIII Korpus w bezsensowne walki które ze strategicznego punktu widzenia nie miały żadnego sensu. Nie zdobyto nic ważnego, poza Brestem, który padł we wrześniu tak zniszczony, że nie dało się z niego korzystać do końca wojny. A ubytek tego korpusu poważnie osłabił siłę uderzeniową 3. Armii Pattona. Kolejnym błędem było zaangażowanie sił 1. Armii gen. Hodgesa w bezsensowne i prowadzące do nikąd walki o masyw leśny Hurtgen. Zamiast szybkiego przejścia przez Linię Zygfryda na tym odcinku, 1. Armia utknęła w lesie na pół roku, ponosząc horrendalne straty. Niektóre dywizje musiały być ponownie odtwarzane po walkach w Hurtgenwald. A walki te niczego nie dały, bo dopiero w lutym '45 roku zdobyto tamy na rzece Roer. Summa sumarum- moim zdaniem największym błędem na EDTW była eisenhowerowska strategia szerokiego frontu która doprowadziła do tego, że alianci na żadnym odcinku frontu nie byli dość silni, by dokonać przełamania.
-
Ale nie można oceniać maszyny na podstawie jednego egzemplarza- w większych ilościach to już prototypy produkowano.
-
Zagłosowałem na Sdkfz 251- ponieważ był to chyba jeden z najbardziej uniwersalnych transporterów opancerzonych II wojny światowej- montowano na nim działa przeciwpancerne, moździerze, moździerze rakietowe, miotacze ognia, służyły jako ambulanse a przede wszystkim uzbrojone w ciężki karabin maszynowy zabierały 12 w pełni uzbrojonych żołnierzy. Wadą Sdkfz 251 może być w pełni odkryta góra, co narażało desantowanych żołnierzy na ogień z góry, odłamki pocisków itd.
-
To efekt planu Modela by puścić czołgi dopiero, gdy piechota uzyska przełamanie. Tak samo zrobił podczas ofensywy niemieckiej na Łuku Kurskim, gdzie dowodził 9. Armią atakującą na południu. Zapomniał jednak jak ciężko jest uzyskać przełamanie bez wsparcia tych czołgów. Zemściło się to na nim pod Kurskiem i zemściło w Ardenach- bo tam, gdzie pojawiły się czołgi, amerykańska piechota ulegała bardzo szybko z prostej przyczyny- braku broni ppanc i należytego wsparcia czołgów. Ukształtowanie terenu też miało duże znaczenie w odepchnięciu niemieckiego natarcia. Przykładowo na odcinku 7. Armii 276. DGL z trudem przekroczyła rzekę Sure ale już nie potrafiła przebić się przez obronę batalionu piechoty zmechanizowanej z CCA 9. DPanc. Tak samo, w tym rejonie dwa bataliony 12. pp/4. DP cały dzień powstrzymywały 212. DGL z powodu korzystnego do obrony terenu (wąwozy, gęste lasy, przeszkody wodne) i zręcznej taktyki. Spore znaczenie miało też kiepskie wyszkolenie Niemców- że przypomnę tylko jak 16 grudnia 18-osobowy pluton rozpoznawczy por. Boucka z 394. pp/99. DP zmasakrował i rozbił (straty sięgnęły 50% stanów) batalion spadochroniarzy z 3. Dywizji Strzelców Spadochronowych. Bardzo popisali się Amerykanie, którzy stawili dzielny opór, walcząc z Niemcami na czas. W wielu przypadkach poddawali się dopiero gdy skończyła im się amunicja a nawet wtedy wielu próbowało się lasami przedrzeć do własnych oddziałów. Dużą rolę już w pierwszym dniu odegrała artyleria- choć nie wszędzie obecna, to jednak w wielu miejscach powstrzymała niemieckie natarcie. Wspomniałeś o dowódcach- nie wszyscy się popisali, nie wszyscy dowodzili tak dobrze podczas bitwy jak gen. Walter Robertson, dowódca 2. DP, który dowodził obroną na i wokół Elsenborn. Przypomnij sobie chociażby gen. Alana Jonesa, dowódcę 106. DP z którego winy stracono dwa pułki piechoty. Na północnym skrzydle Niemcy zaatakowali 277. DGL, 12. DGL i elementami 3. DSS. Do akcji wchodziły jednak nie całe dywizje, lecz działające samodzielne i bez koordynacji grupy batalionowe, co ułatwiało obrońcom odpieranie kolejnych fal atakujących. Potem, nie mogąc się doczekać informacji o przełamaniu frontu, do walki włączyła się KG Peipera, który chciał wesprzeć piechotę. Przeciwko tym siłom Amerykanie mieli 99. DP i 2. DP, choć tej drugiej wywiad niemiecki w ogóle nie rozpoznał. Tak więc spodziewano się jednej tylko dywizji.
-
http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=1459