mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Czy to przypadkiem nie wtedy doszło do bitwy pod Villers-Cotterets, kiedy to, chyba po raz pierwszy w historii, przeprowadzono atak połączonych rodzajów wojsk z użyciem tak dużej liczby czołgów: "Nieprzyjaciel zaatakował wielkimi siłami, wspieranymi przez czołgi i nisko latające samoloty"- wg. dziennika wojennego grupy armii Rupprechta. (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera" S. Newton, str. 38) Wtedy tylko dywizyjna i korpuśna artyleria 7. Armii zapobiegła prawdziwej klęsce. Z tego co czytałem, morale Niemców upadło już przed ich ostatnią ofensywą pod Reims z lipca 1918. Posłużę się tu relacją kpt. Sulzbacha z 63. Pułku Artylerii Polowej (9. DP): "Nie ma w nas takiego ducha, jak 21 marca albo 27 maja". (Za: "Ulubiony dowódca Hitlera", str. 35). Moje gratulacje! Jeśli mogę spytać, jak idą prace?
-
W ramach wstępu- Okinawa posiadała duże znaczenie strategiczne, nazywano ją "bramą na południe" lub japońskim wałem ochronnym. Innymi słowy, stanowiła bazę logistyczną, zaplecze do inwazji na wyspy japońskie. Decyzja o obronie wyspy została podjęta w lecie 1944 roku, gdy stało się jasne, że Okinawa w niedługim czasie będzie zagrożona przez Amerykanów. Dowództwo nad garnizonem broniącym wyspy powierzono gen. Ushijimie, który dowodził teraz 32. Armią, 80 tys. żołnierzy, w większości słabo wyszkolonych i uzbrojonych (w tym 15 tys. Koreańczyków- z oczywistych względów z małym zapałem bojowych- i 25 tys. przymusowo zaciągniętej milicji- która również nie była poważną siłą). Wojska te miały zatrzymać i związać na jak najdłuższy czas Amerykanów, dając cenny czas na przygotowanie do obrony wysp japońskich. Biorąc pod uwagę siły japońskie i zmierzające ku nim amerykańskie, było to po prostu masowe samobójstwo Japończyków. Siły amerykańskie biorące udział w bitwie to 10. Armia gen. Bucknera- na początku operacji to 180 tys. żołnierzy rozrosło się do 550 tys. biorących pod sam koniec udział w operacji. Pomimo tak olbrzymiej dysproporcji sił, Okinawa była miejscem ostatniej, największej i jednej z najkrwawszych bitew na Pacyfiku. Z czym mi się kojarzy bitwa o Okinawę? Z kamikadze! Bitwa o Okinawę była chyba największą bitwą tych pilotów-samobójców. 1900 kamikadze zabiło się, zatapiając 34 okręty amerykańskie i uszkadzając 164.
-
Czy wiecie może, jaki był skład załogi Berlina?
-
Na grudzień siły oblegające Stalingrad prezentowały się tak samo. A czy ja coś takiego zasugerowałem? Mi chodziło raczej o to, że nagle wykonany odwrót przemęczonych żołnierzy Paulusa stworzyłby bardzo dobrą okazję radzieckim armiom oblegającym miasto do zaatakowania Niemców w chwili, gdy byli całkiem wystawieni na ciosy. Chyba nie wyobrażasz sobie, że Rosjanie by patrzyli na odwrót 6. Armii z założonymi rękami? Jeśli się przyjrzymy, nie taka podobna. Dajmy na to kocioł diemiański- grudzień '41-marzec '42. Mógł się on utrzymywać, ponieważ działał sprawnie kanał powietrzny, zdolny zaopatrywać zgodnie z zapotrzebowaniem tych 100 tysięcy żołnierzy i były warunki do stworzenia takiego połączenia, w przeciwieństwie do Stalingradu. W kotle diemiański żołnierze nie chodzili resztkami sił wygłodniali a ciepłe ubrania zimowe docierały. Kto miał się wyrywać ze Stalingradu? Ci żołnierze co gonili już resztkami sił, nie byli w stanie chodzić a spusty karabinów maszynowych przywiązywali sobie do palców- ponieważ byli za słabi, by móc normalnie strzelać? To, że podczas Fall Blau 6. Armia pokonywała dziennie 30-40 kilometrów, w lecie, gdy żołnierze byli najedzeni, w pełni wypoczęci, to nie znaczy, że w grudniu '42 udałoby się to powtórzyć ze skrajnie wymęczonymi żołnierzami, których dotykał brak paliwa do pojazdów i amunicji. Żołnierze nie mogli narzekać na brak amunicji czy paliwa. W przeciwieństwie do Stalingradu. Poza tym, zauważ, że pod diemiańskiem odległość kotła od frontu wynosiła tylko ok. 35-40 kilometrów, w przypadku Stalingradu natomiast- 120 km.
-
Operacja Restore Hope i Gothic Serpent - Somalia
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Konflikty i wojny
Po polsku dostaniesz właśnie "Drogę do odwagi" i "Somalię 1992-95" Kucharskiego (na Alledrogo), która to książeczka opisuje całość operacji UN w Somalii- UNOSOM I i UNOSOM II. Zdecydowanie polecam. To wydatek rzędu 20-30 złotych + koszty przesyłki. Ja też nie jestem orłem z angielskiego, a przy pomocy słownika całkiem sprawnie sobie radzę z czytaniem tej książki. Dla chcącego nic trudnego, a przy tym to znakomita lekcja angielskiego! :wink: http://www.kolekcjafilmowa.pl/wojna/index.html Teraz właśnie w tej serii za śmieszne pieniądze (10 pln) można kupić BHD. Może być ciężko to dostać w normalnych sklepach- więc radzę odwiedzić Empik lub jakiś inny salon prasowy. Pozdrawiam -
Mógłbyś przypomnieć tą bitwę i jaką rolę odegrały w niej czołgi? Wprost przeciwnie do Amerykanów i Brytyjczyków, którzy z IWŚ nie wyciągnęli żadnych wniosków apropos czołgów i całkowicie zlekceważyli ten rodzaj broni.
-
Prócz tego 2 brazylijskie krążowniki i 4 niszczyciele przyłączyły się do eskadry brytyjskiej, patrolującej Południowy Atlantyk.
-
"–Panowie, ale to jest jakaś pomyłka! –Pomyłka... moja żona miała na drugie Pomyłka! Zabierać go!" "Popierdółka! Saaam jesteś, popierdółka!" "Co ty myślisz, cwaniaczku?! że z piątego przykazania możesz sobie zrobić spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością?!" Czyli po prostu Kiler :wink:
-
Operacja Restore Hope i Gothic Serpent - Somalia
mch90 odpowiedział mch90 → temat → Konflikty i wojny
Poza tym "Somalia 1992-95" Piotra Kucharskiego i "The Battle of Mogadishu: First Hand Accounts From the Men of Task Force Ranger" Dana Schillinga i Matta Eversmanna. Jest jeszcze "Mogadishu!: Heroism and Tragedy" Kenta DeLonga, jednak jej oceny na Amazonie wahają się od jednej do sześciu gwiazdek. Co do wymienionych przez Ciebie książek: 1)"In the company of heroes" nie czytałem, głównie z tego względu, że książka ta jest trudno dostępna w Polsce ("BHD" Bowdena jest jeszcze dość popularne na Alledrogo), jednak poniżej przedstawiam fragment tej książki w pdfie, akurat ten ciekawy, w którym Durant wspomina odsiecz Gordona i Shugarta: http://www.amazon.com/gp/reader/0451219937...%3D#reader-link 2)"Black Hawk Down" Bowdena- to po prostu klasyk, pozycja typu "must have" jeśli interesuje Cię bitwa o Mogadiszu z października 1993. Książka jest po prostu genialna, przedstawia bitwę ze wszystkich stron i daje dużo pełniejszy obraz niż ten, który wyłania się z filmu. Jeśli znasz dobrze angielski, bierz bez wahania, bo jednak książkę się dość trudno czyta. 3)"Droga do odwagi" Strueckera- czytałem. To wspomnienia sierżanta Strueckera, który dowodził kolumną łazików wydzieloną z konwoju McKnighta. Wspomnienia te to opis całego życia Strueckera, które jednak nie zawsze było tak "ciekawe" i "emocjonujące" jak jego udział w bitwie o Mogadiszu. Generalnie rozdziały poświęcone tej bitwie są najlepsze i to dla nich kupuje się tą książkę- pojawia się w nich kilka szczegółów i sprostowań, o których nie napisał Bowden. Książka dobra, jednak jako uzupełnienie do "BHD" Bowdena. Trochę męczy że autor przez całą książkę pisze o Bogu, modłach i wierze- w końcu summa summarum został kapelanem rangersów i całkowicie oddał się wierze- jego przemiany też są szczegółowo opisane i nie porywają już tak, jak opisy bitwy. :wink: -
Prawdę mówiąc wątpię w to. W styczniu 1943 roku 6. Armię osaczały: 24. Armia, 65. Armia, 21. Armia, 57. Armia, 64. Armia, 62. Armia i 66. Armia- to były wystarczające siły, jak uważam, zdolne powstrzymać osłabionych, wycieńczonych do granic możliwości żołnierzy Paulusa bez osłabiania nacisku na 4. Armię Pancerną. Nie wiem, czy Sowieci zdawali sobie sprawę z problemów paliwowych 6. Armii, ale na pewno wiedzieli jak bardzo przemęczeni są żołnierze, jak wielki głód im doskwiera i jakie mają problemy z zaopatrzeniem. A wątpię, by się biernie przyglądali jak 6. Armia ucieka w stronę własnych wojsk. :wink: Pozdrawiam
-
Właściwie to nie Hitler wybrał go na d-ce 6. Armii a von Reichenau, któremu przypadało prawo wskazania następcy. Zasada protegowania była bardzo ważna w Wehrmachcie. Podstawowe pytanie powinno brzmieć- czy mimo wszystko, jeśli 6. Armia rozpoczęłaby równoległe przebijanie się do wojsk Mansteina, czy operacja "Wintergewitter" mogłaby się powieść? Teoretycznie tak, a praktycznie? Pisałem już wcześniej, że paliwa było tylko na 20-30 kilometrów, co wykluczało też prowadzenie jakichkolwiek działań wojennych, a przecież cały czas istniało olbrzymie zagrożenie radzieckie. Mjr. von Zitzewitz ze sztabu 6. Armii informował, że materiałów pędnych nie wystarczy na przebicie się. Niech się wypowiedzą sami żołnierze: "Oni nie mogli [wojska Mansteina- przyp. mch90]- my też nie. 60 kilometrów! [48 km- na tyle od Stalingradu dotarły czołówki 6. DPanc- przyp. mch90] Wie pan, jak pan już nic nie ma, nawet jednego litra benzyny!"- oficer sztabu 6. Armii, Hubert Menzel. "Nie mieliśmy przecież także ciężkiej broni. To znaczy, zaprzęgi wprawdzie stały w Stalingradzie, tyle, że konie do nich były po drugiej stronie Donu"- ppor. Gottfried von Bismarck, 6. Armia. "My, pozostali przy życiu ledwie jeszcze możemy chodzić z głodu i osłabienia"- pisał w liście do domu anonimowy podoficer 6. Armii. W moim źródle jest to przedstawione nieco inaczej. O godz. 14:35 19 grudnia '42 Manstein wysłał depeszę do OKW z prośbą o zgodę na przebijanie się 6. Armii. Hitler zwlekał, a kiedy Manstein jeszcze raz ponowił prośbę, ten ją kategorycznie odrzucił. Dopiero wtedy, wbrew decyzji fuhrera d-ca GA "Don" wydał Paulusowi rozkaz przygotowanie się do ewentualnego przebijania. I rzeczywiście, feld. Paulus zwlekał, czekał na wyrażenie zgody przez Hitlera. A wódz trwał w uporze. Jednak kapitulacja 6. Armii już w styczniu mogłaby wywołać sytuację kryzysową na południowym odcinku frontu wschodniego, biorąc pod uwagę słabość niemieckich sił w tamtym czasie, w tamtym rejonie oraz wielkość sił radzieckich, oblegających pozycje niemieckie w Stalingradzie. Pisał o tym wspominany przez Ciebie Manstein: "6. Armia wiązała od początku grudnia 60 wielkich związków operacyjnych Sowietów. Położenie obu Grup Armii "Don" i "Kaukaz" stałoby się katastrofalne, gdyby Paulus skapitulował na początku stycznia". Skoro już zaczęliśmy temat bitwy o Stalingrad, serdecznie zapraszam tutaj :wink: : http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=423 Co do samej postaci feldmarszałka Paulusa, uważam, że ten oficer sztabowy, który nigdy nie dowodził pułkiem, dywizją czy korpusem a ostatnie doświadczenia frontowe zdobywał 18 miesięcy wcześniej nie miał zdecydowanie kwalifikacji, by dowodzić ćwierćmilionową armią, która wtedy uchodziła za najbitniejszą w Wehrmachcie. To był rażący błąd, powierzać temu oficerowi taki związek operacyjny.
-
Odniósł on, już jako d-ca 6. Armii, znaczny sukces- bardziej jednak propagandowy- pod Charkowem w maju-czerwcu 1942 roku, za co został odznaczony Krzyżem Rycerskim. Po tym zwycięstwie Hitler chwalił 6. Armię: "Z 6. Armią mogę szturmować niebo!"- mówił. Oto kilka z nich: "Friedrich Paulus był (...) w gruncie rzeczy bardzo inteligentnym człowiekiem o szczupłej budowie i myślącym wyglądzie, mówiącym cichym głosem. Był całkiem innym typem niż normalny oficer frontowy, bardziej zawadiacki, co to nie może i nie musi się długo zastanawiać, jak oficer sztabu generalnego. On był zawsze kimś, kto dbał o przyzwoitość, porządek, sprawiedliwość i poprawne traktowanie wojska"- kpt. Winrich Behr z 6. Armii. "Paulus jako dobrze wyszkolony oficer sztabu generalnego trzeźwo oceniał położenie. Miał pełną świadomość śmiertelnego zagrożenia. Ale działanie wbrew otrzymanemu rozkazowi sprzeciwiało się jego wojskowemu wychowaniu. Tak oto Paulus- jak wielu starszych oficerów- od początku przeżywał gwałtowny konflikt między odpowiedzialnością za żołnierzy a posłuchem wojskowym. Po ciężkich rozterkach wewnętrznych zwyciężyło posłuszeństwo rozkazowi"- Wilhem Adam, adiutant Paulusa. Kapitan Gerhard Dengler natomiast pisze wprost: "Nic z tego nie rozumiałem [chodzi o rozmowę jaka się wywiązała między nim a Paulusem, który tłumaczył swoją decyzję utrzymywania pozycji w mieście- przyp. mch90], uważałem to za tchórzostwo". Dalej kpt Dengler pisał: "Tu siedzi 20 generałów i wszyscy są zbyt tchórzliwi, aby skapitulować, ale mnie, szaremu kapitanowi, mówią: Jeśli przejmiesz inicjatywę i zechcesz skapitulować, rób to na własny rachunek. A jak cię później Hitler za to postawi pod ścianą, to twój pech". Za: "Stalingrad" Guido Knopp. Na pewno do tych generałów nie zalicza się Erich von Manstein, który po wojnie bronił Paulusa: "Łatwo krytykować postawę późniejszego feldmarszałka Paulusa w tamtych decydujących dniach. Nie da się w każdym razie zbyć sprawy frazesem o "ślepym posłuszeństwie" wobec Hitlera. Z pewnością Paulus przeżywał ciężki konflikt sumienia, czy przystąpić do operacji, która nieuchronnie- wbrew jasno wyrażonej woli Hitlera- musiała prowadzić do oddania Stalingradu". No i tutaj pojawia się pewien kłopot. Szansa na odblokowanie 6. Armii była do końca listopada, gdy tymczasem Grupa Armii "Don" Mansteina, która przystąpiła do operacji "odbicia" 6. Armii w grudniu 1942 roku. Paulus ze swoją nie mógł się przebijać w stronę nadchodzącej odsieczy- nie miał środków, zaopatrzenia, paliwa (którego było jedynie na 20-30 km) a żołnierze byli przemęczeni. W kwaterze Paulusa pewien oficer sztabowy powiedział, że "byłoby jak nad Berezyną" w 1812. Mógłbyś podać, skąd wziąłeś tą relację?
-
Taka anegdotka o gen. Ramcke- ponoć gdy znalazł się już w Stanach Zjednoczonych jako jeniec wojenny (dostał się do niewoli w Breście, gdy we wrześniu skapitulował jego garnizon) dwukrotnie uciekał z dobrze strzeżonego obozu jenieckiego w USA, po to tylko, żeby napisać list protestacyjny do kongresu w związku ze złym traktowaniem jego ludzi w niewoli... a potem wracał dobrowolnie do obozu. :wink: Postać to na pewno nietuzinkowa.
-
Heinrici był niewątpliwie wybitnym generałem, jednym z niewielu, którzy stanowczo zasłużyli sobie na buławę marszałkowską, a jej nie dostali. Choć, jak sądzę, Hitler szanował Heinriciego i doceniał jego umiejętności- wystarczy wspomnieć o jego awansach- na dowódcę 4. Armii (za prowadzenie działań obronnych pod Moskwą zimą 1941/42- działania ofensywne Armii Czerwonej przez to przebiegały o wiele wolniej, niżby to oczekiwał Stalin) i GA "Heinrici", broniącej linii Karpat. Ponadto, że Hitler doceniał swojego generała, potwierdza fakt, że to Heinrici był jednym z tych, ewakuowanych z kotła drogą lotniczą po operacji "Bagration" w lecie 1944. Gen. Heinrici musiał wykorzystać swoje zdolności do prowadzenia defensywy już podczas operacji "Barbarossa", gdy od 12 września do 17 października 1941 roku zamykał i walczył o zamknięcie kotła kijowskiego. Mając do swojej dyspozycji 130 tys. żołnierzy, Heinrici musiał powstrzymywać zaciekle atakujących z kotła czerwonoarmistów- ponoć to były milionowe siły- i stawić opór nie mniejszym siłom Armii Czerwonej idącym z pomocą uwięzionym w okrążeniu. Heinrici i jego XXXXIII KA wytrzymali i wzięli do niewoli 665 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. Można by tu jeszcze dodać ponoć doskonały wywiad Heinriciego, dzięki któremu mógł z wyprzedzeniem dowiadywać się o planowanych atakach na jego linii i zmianach na froncie.
-
Gen. Hermann Balck, weteran kampanii francuskiej, greckiej i frontu wschodniego, przez wielu zachodnich historyków uważany jest za najlepszego dywizyjnego dowódcę Wehrmachtu. W skład jego zasług wchodzi m.in rozbicie 1. KPanc z 5. APanc gen. Romanienki przez jego 11. DPanc, zimą 1942-43 w rejonie rzeki Czir. Był to jeden z tych dowódców, którzy bitwą kierowali z pierwszej linii frontu. Ponoć nigdy nie dawał się ponieść emocjom, był wyjątkowo zdolnym taktykiem, zdolnym błyskawicznie reagować na zmieniającą się sytuację na polu bitwy. Jestem ciekaw co wiecie o tej postaci? Przyznam, że gen. Balck dość mocno mnie zaintrygował. Mam nadzieję, że pomożecie mi dowiedzieć się na jego temat i jego sukcesów nieco więcej. :wink: Pozdrawiam
-
Nie powinno to dziwić- biorąc pod uwagę ilości zdobytej broni radzieckiej i dostatku amunicji wroga. Poza tym Mosiny wśród niemieckich strzelców wyborowych uchodziły za bardzo trwałe i niezawodne. Choć w razie dostania się do niewoli trzymanie takiej broni w ręku wróżyło pewną śmierć. Inna sprawa, że montowany na kar98 celownik ZF 41 ze swoim 1,5x powiększeniem był niewystarczający do precyzyjnego strzelania na duże odległości. I to jest chyba jeden z ważniejszych powodów dla których niemieccy snajperzy używali karabinów radzieckich- brak dobrego karabinu wyborowego w Wehrmachcie. Jednak nie zyskał sympatii snajperów niemieckich ponieważ celnością ustępował Mauserom- mowa tu o półautomatycznym G-43. Pomimo b. dobrej optyki Voigtlandera Modell 4. No właśnie- ponieważ Niemcy zaniedbali problem snajperów w armii, w przeciwieństwie do Rosjan, którzy aktywnie rozwijali tą formację już od lat ’30. Bardzo ciekawy jest temat kobiet-snajperów w Armii Czerwonej. W początkowym okresie sukcesów w 1941 roku Sztab Generalny nie potraktował poważnie zagrożenia ze strony radzieckich snajperów i dopiero w 1942 roku zaczął przyznawać się do istniejącego problemu. Wtedy z kolei wyszedł na jaw brak dobrego karabinu wyborowego dla snajperów niemieckich o czym pisałem wyżej i co powodowało, że niemieccy strzelcy wyborowi ochoczo korzystali ze zdobycznych Mosinów. Pierwsze instrukcje dla snajperów zostały wydane z końcem 1942 r., ale pierwsze szczegółowe wytyczne odnośnie strzelania z broni i zachowania się strzelca wyborowego na polu walki ukazały się dopiero w maju 1943. W ostatnich miesiącach ’43 większe jednostki wojskowe zaczęły organizować ośrodki szkoleniowe dla snajperów.
-
Mam dobrą wiadomość- 4 kwietnia tego roku ma wejść do sprzedaży wznowienie "Stalingradu" Antony'ego Beevora, znanego brytyjskiego historyka. Książka, która jest obecnie na rynku Białym Krukiem (jej ceny na Allegro przekraczają nawet 250 pln!), uważana jest za najlepszą pozycję polskojęzyczną poświęconą tematyce bitwy o Stalingrad. Książka wydana zostanie przez wydawnictwo "Znak", a tłumaczeniem zajął się Mirosław Bielewicz. http://www.znak.com.pl/book.php?id=2069
-
Tak, tym bardziej, że było ono niebronione. Jednak pułk North Nova Scotia Highlanders, został daleko w tyle, do godz, 20:00 posuwając się na 10 kilometrów w głąb lądu. Wobec takiego stanu rzeczy czołgiści ze szwadronu C 6. Pułku Pancernego musieli się wycofać, ale już następnego dnia lotnisko i wioskę obsadzili grenadierzy Meyera. Moim zdaniem cele wyznaczone na 6 czerwca zostały wyznaczony zbyt optymistycznie, zwłaszcza w stosunku do żołnierzy, którzy- w większości- po raz pierwszy brali udział w walce. Problemy aliantów to jedno- trudne warunki pogodowe, groźne przeszkody wodne i chaos na plażach, połączony z powstającymi zatorami, był jednym z ważniejszych czynników, który wytracił początkowy impet uderzenia na Wał Atlantycki. Po drugie- skupienie się na Wale Atlantyckim. Psychiczne i fizyczne. Żołnierzy przeszkolono szeroko z zakresu zdobywania umocnień nadbrzeżnych, walk na plażach i w bunkrach, ale nikt nie przygotował ich na to, co spotkają za plażami- a zetknęli się tam z klaustrofobicznym, przytłaczającym krajobrazem żywopłotów, poletek, setek bliźniaczych mieścin i tym podobnych. Przypomina mi się andegtotka z 7 czerwca 1944 roku, kiedy to gen. Cota uczył w Normandii dowódcę plutonu z 29. DP zdobywać umocnione domy. Po trzecie- defensywny charakter planu inwazji bardzo kolidował z optymistycznymi założeniami Montgomery'ego (Caen zdobyte w D-Day, Cherbourg w D+7, St. Lo w D+8). SHAEF bardziej niż na zdobyczach terenowych, zależało przygotować wątłe przyczółki do odparcia niemieckiego kontrataku pancernego. Dlatego tak dużą wagę przykładano do połączenia przyczółków już pierwszego dnia i ustawienia silnej zapory przecipancernej. Po czwarte- do ograniczonych sukcesów terenowych w D-Day przyczyniła się silna obrona niemiecka- choć sami Niemcy nie zdawali sobie z tego sprawy. To w końcu silna obrona pomieszała szyki Kanadyjczykom na Juno a przede wszystkim- Amerykanom na Omaha. Tu też należy się dopatrzeć błędów wywiadu wojskowego Eisenhowera, który nie rozpoznał 352. DP, która wg. niego miała się znajdować kilkanaście kilometrów za plażami.
-
A czemu miał się nie zgodzić? Po pierwsze- jego fascynacja tym nowym rodzajem broni (to akurat ciekawa sprawa, jak przez lata zmieniało się nastawienie Pattona do czołgów- raz je rozchwytywał, potem opowiadał się za obozem kawalerzystów i piechurów, potem znowu za czołgistami i tak dalej), a po drugie, to znacznie ważniejsze- jeśli czołgi odniosą sukces i przyjmą się w armii, to Pattona, jako instruktor szkoły i dowódca czołgistów czekały laury i szybkie awanse, nawet i na stanowiska generalskie. Jak sam pisał w liście do ojca "majorów piechoty miało być stu, a w jednostce lekkich czołgów tylko jeden". (Za: "Generał Patton" S. Hirshson, str. 126) W piechocie miałby znacznie mniejsze szanse wybicia się i uzyskania awansu.
-
I to jest to, co mnie ciekawi- jak wyglądał przebieg tej masakry? Wg. Zbiegniewskiego "Ostatnia ofensywa", początek tego incydentu należy zaznaczyć już tuż po zgromadzeniu jeńców na polu (jeńców nie tylko z baterii B 285. Batalionu, ale i 32. Kompanii Rozpoznawczej, i sanitariuszy z 575. i 576. Kompanii Medycznej). Jeńców pilnowało tylko kilku zdezorientowanych konwojentów, z braku ludzi do pełnienia tego obowiązku- w tym czasie KG Peipera poruszała się w szybkim tempie drogą N23, na południe, w kierunku Ligneuville. Z tego powodu co chwilę ktoś z grupy zgromadzonych jeńców odłączał się i uciekał w las. Grupa z powodu ucieczek stale się zmniejszała. Od czasu do czasu konwojenci oddawali kilka strzałów w powietrze, by zapanować nad resztą tłumu. W którymś momencie jeden z wartowników, sądząc że stracili oni kontrolę nad tłumem, otworzył ogień do jeńców, a za nim cała reszta. Ci, co uciekali w las, byli ścigani gradem kul i wielu z nich zginęło podczas ucieczki. Zbiegniewski uważa, że nie była to zbrodnia popełniona z premedytacją. Taką prezentuje wersję. Nie podpisuję się pod nią z jednego powodu- w mojej książce jest ona za mało dokładnie przedstawiona bym mógł się pozbyć wątpliwości. Już dokładniejsza wydaje się być Twoja wersja Rivie, choć daleko mi od wydania jakiegoś osądu w tej sprawie- w sprawie masakry pod Malmedy.
-
Manstein przystawał na odsiecz 6. Armii pod warunkiem, że ta zacznie się przebijać w kierunku frontu. Jednak nie było to możliwe, sytuacja żołnierzy Paulusa i stan techniczy sprawnego jeszcze sprzętu, zapasy benzyny (było jej na 20-30 kilometrów) nie umożliwiały przeprowadzenie takiego uderzenia wyprowadzonego z kotła. Nawet Manstein nie był cudotwórcą i pomimo odniesionych tak wspaniałych zwycięstw w przeszłości, nie dało się 4. APanc przebić do Stalingradu- choć jej czołówki dotarły na 48 kilometrów od miasta. To było i tak spore osiągnięcie, niestety dla Niemców, daremne. Przyznam, że nie wiem prawie nic poza kilkoma ogólnikami o tej bitwie- ale słyszałem, że walcząca o Charków wtedy 1. DPanc SS LAH bardzo się odznaczyła- zresztą- to po tej bitwie Hitlera odznaczył ówczesnego jej dowódcę Seppa Dietricha Krzyżem Rycerskim.
-
Zapraszam tutaj : http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?p=50689#50689
-
To prawda, uwzględniając defensywny charakter ustanawiania przyczółków w Normandii. A teraz ciekawostka, news z gazety "Daily Express" wypuszczonej 7 czerwca '44: "Alianckie oddziały inwazyjne, napływające bez przerwy do Francji, wywalczyły przejście do Caen (...). Trwają zacięte walki uliczne". Przez całą wojnę na ETDW będzie się to działo- BBC i serwisy prasowe będą się prześcigały w informowaniu społeczeństwa o postępach armii alianckich, do tego stopnia, że będą "zdobywały" miasta i miejscowości przed wojskami Eisenhowera. A jednak Brytyjczycy, Kanadyjczycy a przede wszystkim Amerykanie nie byli zadowoleni z pierwszego dnia inwazji. Tylko jedna jednostka ze wszystkich formacji sił inwazyjnych osiągnęła swoje cele zaplanowane na 6 czerwca- a nawet posunęła się dalej. Był to kanadyjski 6. Pułk Pancerny, który dotarł niemal na przedmieścia Caen, pod Carpiquet. Czołgiści jednak, bez wsparcia piechoty, narażeni na odcięcie musieli się wycofać- a Carpiquet zostałe zdobyte dopiero 4 tygodnie później. Ponadto- przyczółki inwazyjne utworzone 6 czerwca stanowiły bardzo słaby punkt oparcia- zwłaszcza ten za plażą Omaha musiał budzić niepokój i był najbardziej niepewny. Również odizolowanie poszczególnych sektorów i fakt, że już pierwszego dnia miały się one połączyć.
-
Pisałeś o kontrataku brytyjskim pod Arras w maju 1940 roku. O ile mi wiadomo podczas I ofensywy wiosennej DAK z marca 1941 roku, podstawowym czołgiem Rommla był Pzkpfw II. Krótkolufowe Pzkpfw IV pojawiły się dopiero wraz z II letnią ofensywą z maja 1942 roku, gdzie też po raz pierwszy Brytyjczycy wystawili do walki M3 Granty. A co do pościgu Monty'ego za Rommlem na jesieni 1943 roku- warto pamiętać, że walki odwrotowe Rommel prowadził tylko do Sollum, dalej, aż do Tunezji jego wojska nie stawiały żadnego oporu, nawet pozorowanego, dużo liczniejszej, silniejszej i wydawałoby się- szybszej- 8. Armii.
-
Nasz film - II Wojna Światowa- Polska
mch90 odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Albinosie- w kwestii materiałów może by tak skontaktować się z Maarcinosem (przez forum Ego)- pamiętasz, on swego czasu tworzył filmy o Polakach na frontach IIWŚ. Może on mógłby nam podsunąć jakieś zdjęcia, filmy, lub nakierować na źródła do nich.