Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez mch90

  1. Stosunek ludności miejscowej do wojsk alianckich

    Jedno i drugie. Powszechność prostytucji we Włoszech wytworzyła pewną mentalność u żołnierzy alianckich, która była widoczna przynajmniej w pewnych kręgach, że włoskie dziewczęta i kobiety są do wzięcia. To prawda. Prawdziwą wylęgarnią prostytucji był Neapol, gdzie kwaterował Aliancki Zarząd Wojskowy (AMG), sprawujący kontrolę nad częścią przyfrontową Włoch. Norman Lewis opisuje sytuację, kiedy to niedługo po przybyciu do Neapolu zatrzymał się przy gmachu pewnej nieczynnej instytucji miejskiej, pod którym stała ciężarówka wyładowana różnymi towarami. Wokół niej kłębili się żołnierze. Jeden po drugim wbiegali do budynku z puszką konserw. Idący ich śladem Lewis dotarł do dużego pokoju, w którym zobaczył "przepychających się żołnierzy" i rząd Włoszek opartych o ścianę. "Obok każdej kobiety leżała sterta puszek. Okazało się, że za puszkę konserwy można uprawiać miłość z dowolną z nich". Istotnie, wojska z francuskich kolonii zyskały we Włoszech wyjątkowo złą sławę i rzeczywiście to głównie oni dopuścili się gwałtów na taką skalę. Niemniej żołnierze nie-kolonialni również, bardziej sporadycznie i incydentalnie, ale jednak, siłą przymuszali włoskie kobiety do stosunku. Kary teoretycznie były. Mimo, że gwałcicielom groziła kara śmierci, orzekano ją bardzo rzadko, a w 99% przypadków była ona uchylana bądź zamieniana na karę więzienia, która również w większości przypadków była uchylana- alianci bardzo potrzebowali żołnierzy na froncie i nie mogli sobie pozwolić na takie "dodatkowe" uszczuplanie oddziałów frontowych. Natomiast Niemcy przyłapani na gwałcie mogli liczyć na natychmiastowe rozstrzelanie, która to kara była egzekwowana z bezwzględnością- i to był skuteczny środek odstraszający.
  2. Zbrodnie Armii Czerwonej dokonane na Niemcach

    Kwestia gwałtów na niemieckiej ludności cywilnej jest trudnym tematem, ponieważ wiele takich zbrodni zostało wyreżyserowanych przez służby propagandowe III Rzeszy. Do gwałtów na niemieckiej ludności cywilnej doszło już w październiku 1944 roku w wiosce Nemmersdorf, w Prusach Wschodnich. W wyniku kontrataku 21 października wojska niemieckie wypchnęły z zabudowań wioski wojska radzieckie i zajęły ją- a w niej znalazły zwłoki 72 zgwałconych i zamordowanych kobiet i dzieci. Nie oszczędzono dzieci w wieku 8-12 lat, a nawet najstarszej mieszkani Nemmersdorf- 84-letniej, niewidomej staruszki. Kilka kobiet zostało przybitych za ręce do drzwi stodoły. Na miejsce zbrodni czym prędzej przyjechała ekipa filmowa Goebbelsa, która wykorzystała ją do nakręcenia filmu propagandowego, wyemitowanego w listopadzie 1944 roku. Po wielu latach okazało się, że prawda o Nemmersdorf jest zgoła inna- faktycznie doszło tam do masakry ludności, lecz po pierwsze, ich liczba nie wykraczała powyżej 27, a po drugie, żołnierze radzieccy nie dopuścili się tam żadnego gwałtu. A oto link rozwijający temat: http://www.dws.xip.pl/reich/Dane/nemmersdorf.html Jeszcze jedna relacja Niemki, której matka została wielokrotnie zgwałcona 30 kwietnia w Demmin, we Wschodnich Niemcach. Waltraud Reski, wówczas jedenastoletnia dziewczyna, wspomina o trzydniowym polowaniu na kobiety. Jej matkę zgwałcono co najmniej kilkanaście razy, Waltraud tak o tym mówiła: "Wszystkie kobiety były poprzebierane, ale zawsze można poznać, czy kobieta ma dobrą figurę, a oni znaleźli w jakiś sposób moją matkę i traktowali ją strasznie. Nigdy naprawdę nie doszła do siebie (...). Trudno sobie wyobrazić, jak to jest być gwałconą dziesięć albo dwadzieścia razy dziennie, tak że nie jest się już człowiekiem (...). Moja siostra, która jest cztery lata młodsza ode mnie, i ja próbowałyśmy osłaniać matkę i krzyczałyśmy (...). To poczucie bezradności i okrucieństwa - nawet dzisiaj nie znajduję na to słów". Więcej: http://www.dws.xip.pl/reich/Dane/kobiety.html
  3. Stosunek ludności miejscowej do wojsk alianckich

    Stosunki między włoską ludnością cywilną, a aliantami należały do najtrudniejszych i najcięższych spośród całej wojny. Jak pisał Norman Lewis z 312. Oddziału Polowego Służby Bezpieczeństwa: "W głębi serca ludzie ci mają nas chyba dosyć. Rok temu uwolniliśmy ich od faszystowskiego potwora, a oni nadal siedzą w ruinach swojego pięknego kraju, gdzie prawo i porządek przestały istnieć, grzecznie się do nas uśmiechając, nadal głodni i coraz bardziej chorzy. A co otrzymali w zamian? Odrodzenie demokracji. Wspaniałą możliwość, że pewnego dnia będą mogli wybrać swoich przedstawicieli spośród ludzi, których sprzedajność jest powszechnie znana i przyjmowana z rezygnacją. W porównaniu z dniem dzisiejszym czasy Benita Mussoliniego muszą się wydawać utraconym rajem"- pisał te słowa Brytyjczyk w październiku 1944 roku. Nieudolne rządy aliantów, spowodowanie przez nich inflacji i nie radzenie sobie z problemem odbudowym kraju to nie wszystko, istniał też problem kontrastów społecznych pomiędzy skrajnie ubogimi Włochami i niesamowicie bogatymi żołnierzami alianckimi. I tak, kiedy Włoci przymierali głodem przy racjach dziennych 200 g chleba, tak alianccy żołnierze szli sobie na obiad do klubu oficerskiego lub restauracji Valianiego, gdzie czekały na nich wytrwawne obiady, piwo i wino w dowolnej ilości. Do tego dochodził problem kobiet we Włoszech. Istnieją dowody, że gwałtów we Włoszech częściej dopuszczali się alianci niż żołnierze Osi. Wynikało to po pierwsze, z powszechności prostytucji na południu Włoch, a po drugie z pobłażliwości władz alianckich w tych sprawach. Włosi skarżyli się, że alianckie samoloty bez skrupułów strzelają do cywilów. Charles Dill z 27. Grupy Myśliwsko-Bombowej istotnie przyznaje, że często nie mieli pojęcia, do czego strzelają. Za: "Piekło Italii" James Holland.
  4. Pius XII, a wojna

    Papież Pius XII wszystkie swoje dyplomatyczne umiejętności wykorzystywał w staraniach o przetrwanie kierowanego przez niego niego Kościoła zarówno podczas wojny, jak i na świecie, który miał się po niej wyłonić. W pierwszych latach wojny, kiedy wojska Osi zwyciężały, oznaczało to przystosowanie Kościoła do funkcjonowania w Europie pod rządami Hitlera. Później, kiedy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę aliantów, uwaga papieża kierowała się najwyraźniej ku światu powojennemu. Bardziej niepokoił go Stalin niż Hitler, a przede wszystkim perspektywa komunistycznych Włoch, co było bardzo prawdopodobne, ideologia Marksa i Engelsa, znalazły na terytorium włoskim bardzo podatny grunt. 12 września 1943 Hitler wezwał do siebie gen. Wolffa i rozkazał mu sporządzenie planów "jak najszybszego zajęcia Watykanu, zabezpieczenia jego dokumentów i dzieł sztuki, oraz ewakuowania papieża i kurii na północ. Nie chcę, żeby wpadł w ręce aliantów albo znalazł się pod ich polityczną presją lub wpływem... Postaram się, żeby papieża sprowadzono do Niemiec lub neutralnego Lichtensteinu, w zależności od wydarzeń politycznych i wojskowych". Pius XII zdawał sobie sprawę z planów niemieckich, które zostały ujawnione przez BBC i włoskie radio faszystowskie. W połowie października 1943 roku Watykan był na łasce Niemców, co symbolizowali strzelcy spadochronowi na placu Św. Piotra. W ciągu kilku minut Niemcy byli w stanie przejąć Watykan. Z drugiej strony, gdy 16 października 1943 SS schwytało i wysłało do Auschwitz około tysiąca Żydów z żydowskiej dzielnicy Rzymu, Pius nie zrobił żadnych kroków, by temu zapobiec lub chociaż potępić zachowanie niemieckich okupantów, do czego przekonywali go alianci. Amerykański charge d'affaires Harold Tittmann poprosił Watykan po raz drugi- pierwszy raz w lipcu 1942, na długo przed niemiecką okupacją- by wydał oświadczenie dotyczące eksterminacji Żydów. Kardynał Maglione odmówił, dodając, że nie ma "wystarczających dowodów na potwierdzenie tych plotek", chociaż raporty i relacje z pierwszej ręki o "ostatecznym rozwiązaniu" docierały do Piusa XII już od dawna. Kiedy Tittmann widział się osobiście z papieżem 3 dni później, ten nie wspomniał ani słowem o akcji SS, okazując jedynie zmartwienie z powodu band komunistów grasujących w okolicach Rzymu. Za: "Monte Cassino" Richardson/Hapgood
  5. To pytanie nasunęło się dzisiaj podczas wymiany PM-ek między mną a JASNYM CELESTYNEM. Jestem ciekaw jak uważacie, czy cechy narodowe Niemców złożyły się na ich klęskę w IIWŚ? Gdzie należy szukać korzeni tych cech? W jakich wydarzeniach historycznych?
  6. Turcja podczas IIWŚ

    Prowadzenie skutecznej obrony Egiptu zależało w znacznej części od losów Turcji i Grecji. Już na jesieni 1940 roku, gdy zaczęły się kształtować plany niemieckiej interwencji na Bałkanach, Churchill zaczął zabiegać o pozyskanie względów neutralnej Ankary. Zamierzał utworzyć on bałkańskiego sojusz, skierowany przeciwko państwom Osi, w którym miałyby uczestniczyć Grecja, Jugosławia i Turcja. Gdyby powstał taki alians, brytyjskie bombowce startujące z Tracji i okolic Salonik mogłyby zagrozić polom naftowym w okolicach Ploeszti, Royal Navy zaś dzięki bazom na Krecie nie tylko zapanowałaby nad Morzem Egejskim, ale mając otwartą drogę przez cieśniny czarnomorskie, mogłaby atakować także wybrzeża Bułgarii i Rumunii. Włoskie bazy na Dodekanezie zostałyby odcięte od zaplecza i opanowane, a terytorium południowych Włoch stałoby się dostępne dla RAF. Mogłoby to mieć trudne do przewidzenia skutki dla morale Włochów. Taki rozwój wypadków, to już patrzę bardzo dalekosiężnie, mógłby zmienić stosunek do wojny ZSRR i pokazać amerykańskiej opinii publicznej, że Wlk. Brytania daleka jest od składania broni. Rozmowy dyplomatyczne trwały całą zimę 1940/41, jednak Turcy, podobnie jak Grecy, nie kwapili się by ryzykować ściągnięcie na siebie gniewu Hitlera. 17 lutego 1941 Turcja podpisała z Bułgarią pakt o nieagresji, co podkreślało jej postawę nieangażowania się w zbliżającą się wojnę na Bałkanach, o ile nie zostanie bezpośrednio zaatakowana. Podobnie jak Jugosławia, te dwa kraje przez b. długi czas usiłowały siedzieć na dwóch stołkach i nie chciały się opowiedzieć po żadnej ze stron konfliktu. 1 marca Bułgaria przystąpiła do Osi. 25 marca postąpiła tak samo Jugosławia. Klęska Brytyjczyków w Grecji i na Krecie jeszcze bardziej odsunęła od nich Turków.
  7. Generał Mark Clark- zwany przez przyjaciół "Wayne"- znany jest jako jeden z planistów operacji "Torch", późniejszy dowódca 5. Armii we Włoszech a później 15. Grupy Armii na włoskim bucie. Jest to bez wątpienia postać bardzo kontrowersyjna, mająca co najmniej taką rzeszę zwolenników, co wrogów. Nazywany jest "amerykańskim Montgomerym". Jak oceniacie tą postać? Co sądzicie o jego dowodzeniu siłami armii i grupy armii? Czy Clark dobrze sprawował to funkcję?
  8. Generał Mark Clark - ocena

    Książka Jamesa Hollanda „Piekło Italii” rzuca nowe spojrzenie na tą sprawę. Nie można powiedzieć, że sprzymierzonym nie udało się rozbić 10. Armii na południe od Rzymu, ponieważ Clark zmienił kierunek ofensywy swojego korpusu. Ze względu na powodzenie 5. Armii na południu Niemcy zmienili dyslokację swoich oddziałów. Natarcie 8. Armii Leesa w dolinie Liri posuwało się wolniej, niż oczekiwano, co pozwoliło dużym siłom 10. Armii umknąć na północny wschód. Pamiętajmy, że Via Casilina, którą miały wg. planu Alexandra przeciąć oddziały Clarka, była tylko 1 z 5 dróg ucieczki Niemców: pozostałe 4 rozchodziły się coraz bardziej na północ od Valmontone- pierwotnego celu 5. Armii. Co zaś do decyzji gen. Clarka, by zmienić kierunek ataku VI Korpusowi, już wtedy budziła ona kontrowersje. Krytykował ją m.in. płk. Hamilton Howze, dowódca zgrupowania bojowego amerykańskiej 1. DPanc: „To fatalna decyzja. Kardynalna zasada głosi, że w natarciu należy iść za ciosem”. Również do krytyków Clarka i jego decyzji należał gen. Truscott, dowódca VI Korpusu. Co ciekawe, d-ca 5. Armii nie doczekał się gorzkich komentarzy ze strony Brytyjczyków: ani Hardinga (współtwórca planu operacji „Diadem”), Macmillana, Leesa, ani nawet ze strony Alexandra, który w liście do Montgomery’ego pisał, że „Działania Amerykanów z przyczółka były znakomicie prowadzone”. Jeśli motywem, który skłonił Clarka do zmiany kierunku ofensywy spod Anzio było tylko jak najszybsze dotarcie do Rzymu, to podejmował on olbrzymie ryzyko. Tylko wyjątkowe szczęście pozwoliło mu dokonać wyłomu pod Monte Artemisio w Linii Cezara (dowódca 14. Armii gen. Von Macksen nie wydał na czas rozkazu zamknięcia niebezpiecznej luki, powstałej 28 maja 1944 roku między wschodnimi stokami Monte Artemisio a Valmontone), unikając groźnego impasu. Gdyby fart nie dopisał 5. Armii, 8. Armia zajęłaby Rzym jako pierwsza, bez problemu zresztą, do czego nie doszłoby, gdyby Clark trzymał się pierwotnego planu Alexandra i nacierał głównymi siłami po Via Casilina. Zatem- dlaczego? Clark miał pewne powody do ostrożności. Atak w kierunku Cori a potem Valmontone oznaczał, że VI KA trzeba będzie skierować z płaskiej równiny pod Anzio w stosunkowo wąski, 30-kilometrowy pas pofałdowanego terenu. Po jego prawej wznosiły się góry, po lewej- również- Góry Albańskie z Linią Cezara. Clark musiał liczyć się z tym, że przemarsz jego korpusu odbędzie się pomiędzy dwoma nieprzyjacielskimi liniami, co jest klasycznym błędem w sztuce wojennej. Choć niebezpieczeństwo dla jego południowej flanki praktycznie zniknęło na wieczór 25 maja, to jednak nadal pozostawało zagrożenie dla niezabezpieczonego północnego skrzydła VI KA. Clark nie był typem dowódcy świadomie podejmującego ryzyko, by się podjąć tego- nie po Salerno, Anzio i styczniowym forsowaniu Rapido, gdzie popełnione przez niego „błędy w sztuce” bardzo rozczarowywały lub wręcz nieomal doprowadziły do katastrof. Za: "Piekło Italii" James Holland Zresztą za sprawą protekcji Alexandra. Pozdrawiam
  9. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Dlatego Panowie, proszę trzymać się tematu a o swoich przodkach podyskutować w innym temacie- poszukajcie go gdzieś w dziale Albinosa.
  10. Znaczenie frontu włoskiego

    Rzeczywiście. Zresztą, wielu żołnierzy walczących we Włoszech miało kompleks D-Day, jak np. spadochroniarze z 504. PPS płk. Tuckera, którzy w czasie lądowania w Normandii odpoczywali po ciężkich walkach pod Anzio. Co prawda wzięli oni udział już w "Market-Garden" (zresztą, historycy zgodnie orzekają, że był to najlepszy pułk spadochronowy Amerykanów), ale byli bardzo wrażliwi na punkcie tematów związanych z Normandią- wszak ominął ich najważniejszy desant IIWŚ, a w opinii niektórych nawet XX wieku.
  11. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Z Wikipedii: W faszyzmie włoskim kwestie dotyczące rasy są pomijane, natomiast w nazizmie stanowią ważną składową ideologii, zwłaszcza w postaci obsesyjnego antysemityzmu. Nazizm także próbował się osadzić w tradycji ludowej, co się nie udawało faszyzmowi. Różne także było podejście do przemocy i terroru - we Włoszech nie wprowadzono obozów zagłady, a sama liczba aresztowań na tle politycznym była o wiele mniejsza. Nazizm był antyreligijny, natomiast faszyzm szukał oparcia w Kościele. Faszyści podbijali kraje w imieniu agresywnego imperializmu, natomiast naziści pod hasłami obsesyjnego rasizmu.
  12. Polskie godło państwowe

    Pamiętajmy, że w pikujący orzeł był symbolem niemieckich spadochroniarzy podczas II wojny światowej.
  13. dr. hans Heinrich Lammers

    Heinrich Lammers studiował prawo we Wrocławiu i Heidelbergu, które to studia ukończył w 1912 roku, po czym został sędzią Sądu Okręgowego w Bytomiu. Od 1914 do 1918 Lammers uczestniczył wojnie, na której został odznaczony Krzyżem Żelaznym I i II klasy. W 1921 roku zostaje naczelnym radcą wojskowym, robi też doktorat z prawa.
  14. Taranowanie Panter i Tygrysów przez T-34

    T-72 ważył (w zależności od wersji) od 41 do 44,5 ton- tyle wynosi jego masa bojowa. Dla porównania, M4 Sherman ok. 30-31 ton, Pzkpfw VI Tiger 56-57 ton (wcześniejsze wersje były lżejsze), natomiast Pantera- ok. 43-45 ton. Z kolei masa bojowa radzieckich T-34/76 wynosiła mniej-więcej 27 ton, a T-34/85- 32 tony.
  15. Niemieccy spadochroniarze w Afryce

    Witam nowych użytkowników na forum! Co do Wrocławia- Festung Breslau, to radzę zajrzeć do tematu (http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?p=65220#65220 ), gdzie zamieszczone są dwa artykuły poświęcone temu zagadnieniu i które poddają w krytykę Lucasowską wersję wydarzeń. Pragnę zauważyć, że niemieccy spadochroniarze w Afryce to nie tylko Brygada Ramckego ale też żołnierze walczący w Tunezji- głównie 5. Pułk Piechoty Spadochronowej. To, w jaki sposób użyto spadochroniarzy Ramckego pod El-Alamein i jak ich potraktowano podczas odwrotu [przypomnę- ludzie Ramckego pozostawieni własnemu losowi bez ciężarówek, musieli się przebijać do własnych linii], nie świadczy dobrze o sztabie APanc "Afryka". Użyto ich po prostu w roli regularnej piechoty, frontowych zapchajdziur. Można ich usprawiedliwić, że z Rommlem na czele gorączkowo szukali każdego żołnierza mogącego wspierać wątłą linię obrony. Dobrze jest to ukazane u Lucasa. Wystarczy wspomnieć, że nawet kiedy z 2. Kompanii Pionierów Spadochronowych zostało w połowie listopada 1942 roku zaledwie 10% stanów, pozostali żołnierze na wieść, że do Afryki przybył ich macierzysty batalion, ani jeden z nich nie udał się do Niemiec na urlop zdrowotny, chociaż wszystkim został on zaproponowany. Prawdziwą sławę spadochroniarze niemieccy zyskali dopiero w Tunezji (głównie siły 5. Pułku Piechoty Spadochronowej wymienianego przeze mnie wcześniej), którzy po operacji "Torch", podczas I ofensywy Andersona na Tunis stępili grot alianckiego natarcia i ostatecznie je zatrzymali. Tym samym uratowali oni przyczółek niemiecki w Tunezji. Wiązało się to z jeszcze jedną rzeczą. W listopadzie '42 spadochroniarze broniący Tunezji pełnili rolę straży pożarne, przerzucanej z jednego zagrożonego odcinka na drugi. Spowodowało to zmianę charakteru działań wojsk powietrzno-desantowych. Szkolono ich jako oddziały szturmowe, do dokonywania wyłomów w pozycjach przeciwnika. Tam, w Tunezji, rozdzieleni na małe oddziały, rozrzucone wzdłuż linii frontu, nie byli w stanie zebrać się i stanowić jakiejś jednolitej grupy uderzeniowej, torującej komukolwiek drogę.
  16. To prawda. Pomiędzy piechotą a czołgami brak było jakiegokolwiek zaufania, co daje się zauważyć w Normandii w czerwcu 1944, ale i w lesie Hurtgen w miesiącach wrzesień-listopad 1944. Jednostki pancerne często skarżyły się na brak wsparcia piechoty podczas walk na dystansie bezpośrednim lub w terenie zabudowanym a z drugiej strony- piechota równie często narzekała, że czołgi opuszczały ją nocami, wracając na bezpieczne tyły, jak to tłumaczyli czołgiści "w celach konserwacji". To wzajemne niezrozumienie zostało ukazane nawet w serialu "Kompania Braci", pamiętacie może odcinek 4 w wiosce Nuenen? Zaufanie to jedno a łączność to drugie. Telefon zamontowany w skrzynce z tyłu czołgu wprowadzono dopiero gdzieś w lipcu 1944 (chociaż jeszcze podczas. Ponadto, w większości alianckich czołgów brakowało miejsca na zamontowanie dodatkowych zestawów radiowych, służących do komunikowania się z piechotą, a i sami piechurzy nie palili się do tego dodatkowe obciążenia w postaci radiostacji, co równało się dla dowódców piechoty z "utratą" jeszcze jednego żołnierza. W teorii schemat amerykańskiej dywizji pancernej wygląda pięknie. Gorzej było z praktyką (zwłaszcza przed inwazją), ze szkoleniem w zakresie współpracy różnych rodzajów wojsk. I tu tkwi, moim zdaniem, szkopuł. Poza tym, był już podobny temat : http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic...548&start=0
  17. Znaczenie frontu włoskiego

    Jeśli by spojrzeć na to przez pryzmat zaangażowanych sił to rzeczywiście, trzeba by się z Tobą zgodzić. Tym bardziej, że na froncie włoskim oprócz odciągnięcia znacznych sił niemieckich z innych TDW, nie osiągnięto żadnych innych strategicznych korzyści po czerwcu '44. Włochy to bardzo złe miejsce do prowadzenia wojny, a inwazja, dokonana na podstawie błędnych przesłanek, szybko straciła poparcie wyższych dowódców i szefów rządów sprzymierzonych.
  18. Czego teraz słuchasz?

    Rzeczywiście, poranek tak piękny, jak "Good Ol Love" Masta Ace'a, którego właśnie słucham.
  19. Stosunek ludności miejscowej do wojsk alianckich

    To prawda. A oto jak służbę okupacyjną w Normandii wspomina oberleutant Gustav Pflocksch: "W St Aubin żyło nam się całkiem dobrze. Żołnierze byli młodymi ludźmi. Mieli tu swoje dziewczyny, słuchali muzyki w prywatnych domach, a nawet tańczyli i pili. Myślę, że byli dosyć szczęśliwi...". Jednak te stosunki nie zawsze i nie wszędzie układały się dobrze. W głębi terytorium okupowanej Francji życie było ciężkie. Francuzów wywożono na roboty do Rzeszy. Deportowano Żydów. Ludzie po prostu znikali bez śladu. Za: "D-Day. Przełamanie Wału Atlantyckiego" Robert Kershaw.
  20. Kubańczycy

    A może właśnie zbyt generalizujesz, mówiąc jedynie o "wyjątkach"? To jest tak samo jak z amerykańskim rapem. Rap rapowi nie równy. Wystarczy porównać sobie amerykańską twórczość NWA (gangsta rap), pierwszego Snoop Dogga (G-Funk), Lil 'Jona (Crunk, dirty south) i tak samo u nas: bezmyślne, głupie i agresywne teksty Hemp Gru, prześmiewczy Łona, refleksyjny Grammatik i psychodeliczny Kaliber 44.
  21. Czego teraz słuchasz?

    KRS-One- That Is What It Is Gangstarr- Code of the streets Cunninlynguists feat. Masta Ace - Seasons
  22. Kubańczycy

    Sądzę, że te czasy mamy za sobą. Moda na rap (hip-hop to subkultura składająca się m.in. z rapu) minęła już parę lat temu na rzecz tych wszystkich Dod, Feelów czy innych Blogów27. Rap się powoli wykrusza, zauważ, że ten, jak to nazwałeś, "podrzędny hip-hop" jest już znacznie mniej widoczny w mediach i na ulicach, przynajmniej ja takie odniosłem wrażenie.
  23. Znaczenie frontu włoskiego

    W gruncie rzeczy problemy z tym zaczęły się już na konferencji w Casablance w styczniu 1943 roku, gdy zaczęto planować inwazję na Włochy. Już wtedy wiedziano, że będzie to kampania prowadzono mimo wszystko ograniczonymi środkami w związku z przygotowywaną inwazją w Europie Zachodniej. Sam Eisenhower powiedział, że dostępne zasoby na jakąkolwiek operację po Sycylii były "naprawdę bardzo skromne". Chodzi tu głównie o doświadczone dywizje i środki desantowe, które miały zostać przerzucone na Wyspy Brytyjskie do listopada 1943 roku. Jednak trzeba tu oddać sprawiedliwość krytykom dowództwa alianckiego, którego te ograniczone środki powinny przytłoczyć Niemców i ich zasoby zaopatrzenia i broni samą tylko ilością. Samo prowadzenie kampanii utrudniały różnice zdań pomiędzy Amerykanami i Brytyjczykami. Ci drudzy, z gen. Marshallem na czele, traktowali front włoski zupełnie marginalnie, w przeciwieństwie do sztabu Alana Brooke'a. Niesnaski na tej płaszczyźnie narodowościowej rozgrywały się też w sztabie Alexandra, w której dużą rolę odegrał gen. Clark, anglofob. Dlatego też Clark naciskał na zajęcie Rzymu przed 8. Armią gen. Leesa- prestiż i ambicja zrobiły swoje. Podobnie, jak i niezwykle ciężki teren natarcia- liczne rzeki, wzgórza, pasma górskie i niszczycielska obrona Niemców, którzy zostawiali za sobą same zburzone mosty, zablokowane górskie drogi i tym podobne. Umiejętne wykorzystywanie wyburzeń i tylnych straży niesłychanie spowalniało marsz aliantów z Salerno do Linii Gustawa i potem. Do takiego desantu doszło 22 stycznia 1944 roku pod Anzio, gdzie wylądował niespodziewanie VI Korpus gen. Lucasa. Niemcy niczego nie przeczuwali i byli bardzo niemile zaskoczeni, wręcz przerażeni, wysadzeniem przez wroga korpusu, ok. 60 mil na tyłach Grupy Armii "C". Jak jednak wiemy, operacja została spartaczona i zakończyła się fiaskiem. Desant pod Anzio miał odciągnąć siły niemieckie z Linii Gustawa i tym samym umożliwić aliantom przełamanie frontu w tym rejonie, tymczasem stało się tak, że na wskutek krytycznej sytuacji na przyczółku inwazyjnym w lutym (dokładnie 16 lutego rozpoczął się niemiecki kontratak) '44 zmusił Alexandra do uderzenia na Linię Gustawa, odciążającego siły pod Anzio-Nettuno. Sytuacja była tak dramatyczna, że atak na Linię Gustawa w pośpiechu został źle przygotowany i przeprowadzony w niesprzyjającej pogodzie. Przy stosunku strat niemieckich podczas kampanii włoskiej (536 000 żołnierzy) do alianckich (313 500) raczej nie można tego stwierdzić. Dane za: "Piekło Italii" J. Holland, str. 435.
  24. Desant w Normandii

    Dzisiaj mija 64 rocznica desantu w Normandii, czyli otworzenia drugiego frontu w Europie. W związku z tym, z tą okazją, jestem ciekaw Waszych opinii na temat inwazji. Jak ją oceniacie z perspektywy czasu?
  25. Stosunek ludności miejscowej do wojsk alianckich

    To bardzo ciekawe, co piszesz. Z reguły, czytając wspomnienia cywilów zarówno francuskich, jak i włoskich, spotykałem się z bardzo pochlebnymi opiniami na ich temat. Z reguły pojawiały się takie stwierdzenia, że Amerykanie (z oddziałów frontowych) są bardzo mili, przyjaźnie nastawieni do ludności cywilnej, a przede wszystkim- hojni. Amerykański szeregowy podczas IIWŚ dostawał najwyższy żołd spośród wszystkich żołnierzy alianckich, co też przełożyło się na niesnaski brytyjsko-amerykańskie podczas ich pobytu na Wyspach Brytyjskich przed inwazją. Mając dużo pieniędzy, Amerykanie nie szczędzili ich na handlu z ludnością cywilną wyzwalanych terenów i wszelkich usługach oferowanych przez nią. Chyba, że chodzi o oddziały tyłowe, to już inna bajka. Ale to nawet amerykańscy żołnierze frontowi odnosili się do nich z antypatią.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.