Skocz do zawartości

mch90

Moderator
  • Zawartość

    1,777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez mch90

  1. Nie pamiętam dobrze (tu Albinos lub ktoś, kto ma pod ręką "O jeden most za daleko" Ryana, mógłby mi pomóc), ale chodziło o to, jak pisze Horrocks, że tempo wydarzeń, jakie nastąpiły w tak krótkim czasie (śmiałe rajdy 11. DPanc i DPanc Gwardii- ta pierwsza uchwyciła w stanie niemal nienaruszonym Antwerpię, ta druga Brukselę), że nie pojął on w biegu akcji znaczenia Ujścia Skaldy dla transportu morskiego do Antwerpii i nie przypuszczał, by Niemcy mogli je zaminować. Inne źródła tłumaczą go w ten sposób, że żołnierze brytyjscy z wyżej wspominanych dywizji pancernych po rajdzie przez Francję i Holandię byli tak zmęczeni, między innymi z niewyspania, że ledwo stali na nogach osiągając swoje cele. Ale to rozmowa do innego tematu, zapraszam do poddziału "Front zachodni".
  2. Za to prawdziwą bolączką armii Jej Królewskiej Mości była generalicja, większa część kadry oficerskiej wyższej stopniem. Wystarczy wspomnieć o sukcesach wojsk pustynnych gen. (a później feldmarszałka) Rommla nad nieraz znacznie liczniejszymi siłami brytyjskimi (poczas pierwszej ofensywy Rommla w marcu 1941 roku Niemcy rozpoczęli natarcie zaledwie jedną dywizją, 5. Dywizją Lekką, od razu odnosząc sukcesy), o porażce Brytyjczyków na Krecie w '41, w Singapurze, czy w Norwegii w 1940. Kreta, Singapur i Norwegia zostały utracone właśnie przez niekompetencję brytyjskich generałów. 11. Dywizja Pancerna "Pipa" Robertsa. Jego przełożony, d-ca XXX KA gen. Horrocks w swoich wspomnieniach przyznał się do błędu, że nie doszukał się w czas strategicznego znaczenia Ujścia Skaldy. Z tym można polemizować. Jeśli chodzi o całokształt, to armia brytyjska rzeczywiście się nie wyróżniała na plus (ciągłe problemy z dobrym dowództwem), jednak żołnierz brytyjski jako jednostka był naprawdę świetnym żołnierzem, ponoć Brytyjczycy byli świetni w walce wręcz, tu wciąż mam w pamięci Pułk Gwardii Coldstream zdobywający bagnetami Wzgórze Długiego Postoju w Tunezji w 1942 roku. Tutaj też nasuwa się pytanie, czy w ramach armii JKM zaliczamy kontyngenty wspólonty, tj. Australijczyków, Nowozelandczyków, Ghurków i Kanadyjczyków.
  3. A mimo wszystko pojawił się w służbie Niemiec Lord Hau-Hau, czyli brytyjski narodowy socjalista William Joyce. Dlaczego więc nie miałoby być więcej Brytyjczyków jemu podobnych?
  4. Książka, którą właśnie czytam to...

    Mógłbyś coś więcej napisać na temat tej książki? Słyszałem o niej wiele pochlebnych komentarzy. Z tego, co przeglądałem ją w Empiku, gen. Raus opisuje od strony taktycznej wybrane epizody walk w jego karierze na froncie wschodnim. Bardzo interesująco wyglądał opis starcia niemieckiego oddziału pancernego z radzieckim KW lub KW-2 (nie pamiętam) lub jego dokonań podczas próby deblokady kotła stalingradzkiego. A ja obecnie czytam z wielką przyjemnością "Tobruk" Petera Fitzsimonsa wydany przez wyd. Magnum. Bardzo, bardzo ładnie wydana, od strony edytorskiej nie można wydawnictwu nic zarzucić, podobnie jak i tłumaczowi, u którego nie dopatrzyłem się jakichś bardziej rażących wpadek. Od strony merytorycznej, w skrócie, jest to opis działań Australijczyków podczas obrony Tobruku w 1941 roku z niewielkimi rozszerzeniami na działania przed i po tamtej bitwie. Autor posługuje się bardzo barwnym, plastycznym językiem, bardzo często posługując się relacjami świadków tamtych wydarzeń. Nie jest to solidna monografia bitwy ze szczegółowym OdB i danymi liczbowymi na miarę HB-ków Bellony, ale niewątpliwie sporo wnosi do tematu, chociażby na temat życia frontowego australijczyków na pustyni, czy, z innej bajki, polityce rasowej w Australii przed wojną- chodzi tu oczywiście o kwestię traktowania Aborygenów. W miarę moich postępów w lekturze podzielę się dalszymi wrażeniami. Z tego co zauważyłem, autor pisze o Polakach z SBSK bardzo mało, jedynie zahaczając o rolę naszej brygady w obronie tej pustynnej twierdzy, choć bardzo dobrze opisuje sytuacje wrześniową i powrześniową 1939 w Polsce na podstawie wspomnień jednego z żołnierzy SBSK. Pozdrawiam
  5. Ruch oporu we Francji i Czechach

    Jeśli chodzi o resistance, czyli francuski ruch oporu, uaktywnił się on dopiero tuż przed aliancką inwazją w Normandii, głównie dzięki wzmożonym wysiłkom brytyjskiego SOE i amerykańskiego OSS przygotowujących zaplecze dywersyjne tej operacji. Nie był on szczególnie skuteczny w działaniu, nie pamiętam dobrze, nie mam przy sobie książek, ale alianckie lotnictwo strategiczne tuż przed inwazją dokonało dużo większego spustoszenia we francuskiej sieci transportowej niż cały francuski ruch oporu. Niekiedy ich działania były bardzo nieprzemyślane, przykładem działania resistance w okolicach Oradour-sur-glane, które doprowadziły do niepotrzebnej rzezi ludności cywilnej dokonanej przez pododdziały 2. SS "Das Reich". A powstanie w Paryżu? Wszczęte, gdy na przedmieściach miasta niemalże stały oddziały amerykańskiej 4. DP i francuskiej 2. DPanc Leclerca. To na razie tyle ode mnie, więcej postaram się napisać, gdy będę miał dostęp do źródeł.
  6. Książka, którą właśnie czytam to...

    "Inwazja na Norwegię 1940" M. Tamelander, N. Zetterling. Niezwykle ciekawa.
  7. Paul von Lettow-Vorbeck i "Niepokonani"

    I tak skromnymi siłami (przecież to niepełna dywizja) Vorbeck miał zamiar zawojować Afrykę Wschodnią? Przepraszam, jestem nieobeznany z I wojną światową, dlatego byłbym wdzięczny za jakieś szersze informacje na temat tej kampanii, o co walczono itd?
  8. Paul von Lettow-Vorbeck i "Niepokonani"

    Nie potrafię tego zweryfikować, dlatego prosiłbym, czy ktoś mógłby się pokusić o przedstawienie na forum OdB sił Vorbecka w szczytowym okresie?
  9. Znaczy, było to regułą w tamtym okresie? I czy są na to, że w okresie operacji łużyckiej Niemcy nie brali jeńców, jakieś dowody, np. materiały źródłowe? Nie przeczę, jest to możliwe, ale taką tezę- to, że tych 2798 zaginionych w istocie zamordowano- należałoby poprzeć jakąś solidną argumentacją. Tak możemy gdybać sobie do woli. Nie zawsze była taka możliwość. Przypuśćmy taką sytuację: podczas operacji łużyckiej w kwietniu 1945 roku do niewoli niemieckiej dostaje się ciężko ranny szer. Jan Kowalski. Trafia on do polowego punktu opatrunkowego umieszczonego w kościele w przyfrontowej wsi. 2 dni później opatrzony szer. Kowalski jedzie w pierwszym transporcie ciężarówką do obozu jenieckiego w Bawarii. Mijają dni, tygodnie, nasz bohater doczekuje się, wycieńczony życiem obozowym, wyzwolenia przez aliantów zachodnich po czym, po kilku miesiącach udaje się na Wyspy Brytyjskie by zacząć nowe życie. Być może udał się w rodzinne strony, do domu na wsi w Wielkopolsce. Odbudowuje gospodarstwo, żeni się. Nikt nie wie o jego przeszłości, nie wie, że jako żołnierz 2. AWP podczas bitwy pod Budziszynem dostaje się do niewoli niemieckiej.
  10. Paul von Lettow-Vorbeck i "Niepokonani"

    Czy aby na pewno? Nie przypominam sobie w którym momencie wojny w Afryce Północnej Rommel posiadał przewagę liczebną nad Brytyjczykami i spółką. Pierwszą ofensywę wiosenną z marca 1941 roku Rommel rozpoczął z jedną tylko 5. Dywizją Lekką i dopiero w toku walk dosyłane były na Czarny Ląd oddziały 15. DPanc. Co rozumiesz przez to sformułowanie? Zarówno Rommel, jak i jego przeciwnicy brytyjscy, jak Cunningham i Auchinleck walczyli liniowo- a przy tym ich style dowodzenia się skrajnie różniły. Nie wiem czy to dobre porównanie, zważywszy, że Witzig nie dowodził większym związkiem taktycznym niż pułk.
  11. Sport a Wy?

    Jako, że jest lata, a ostatnio i nawet całkiem wietrznie, korzystam z przyjemności, jaką daje mi windsurfing. :wink: Nie wiem, kiedy wybiorę się nad morze, to też jak na razie jestem skazany na Zalew Zegrzyński.
  12. W podręcznikach do historii od dziesiątków lat dowiadujemy się wyłącznie o sukcesach polskiego oręża, zwłaszcza gdy omawiany jest okres II wojny światowej. Czy aby na pewno tak było? Czy aby na pewno wszystkie bitwy stoczone przez Polaków podczas IIWŚ były fantastycznymi zwycięstwami, co można by wywnioskować z książek pokroju Wańkowicza czy też w/w podręczników. Jakie bitwy uważacie za najgorzej przeprowadzone?
  13. Skąd zatem takie rozbieżności w liczbach? Na DWS-ie jeden z forumowiczów wysunął hipotezę, że chodzi tu o zwykłe przekłamanie- podano tylko liczbę zółnierzy lub oficerów z 248. DP, z którymi Świerczewski przekroczył linię frontu. Jednak to tylko hipoteza, jak to, że większość żołnierzy z rozbitej dywizji mogła po prostu rozejść się do domów jako, że była ona złożona z mieszkańców obwodu briańskiego, gdzie 248. DP toczyła walki. Tutaj całkiem ciekawa dyskusja o Świerczewskim: http://dws.org.pl/viewtopic.php?f=83&t...bc9106708c15c80
  14. Humor na froncie

    Ze wspomnień Bucky'ego Waltersa z 34. Dywizji Piechoty, wkraczającej 4 czerwca do Rzymu: "Zobaczyliśmy Koloseum. Facet obok zdziwił się: <<Sierżancie, zdaje się, że mieli nie bombardować Rzymu, prawda? A przecież ta budowla musiała oberwać wiele razy!>>". To podobnie jak z "modą" żołnierzy alianckich wszystkich stopni, by oddawać mocz po przekroczeniu granicy niemieckiej na umocnienia Linii Zygfryda. Zrobił tak nawet Winston Churchill podczas wizytacji frontu jesienią 1944. Potem nastąpiła podobna mania na sikanie do Renu- ostatniej poważnej przeszkodzie przed sercem Rzeszy- co uskuteczniał m.in. gen. Patton.
  15. Ja z kolei czytałem, że z pogromu pod Wiaźmą, z okrążenia wydostało się 681 żołnierzy z 248. DP. Tu artykuł o losach tej nieszczęsnej dywizji pod Wiaźmą: http://vyazma.ru/content/view/238/7/
  16. Wiele się mówi na temat zbrodni radzieckich tudzież niemieckich, stosunkowo mało natomiast o zbrodniach wojennych popełnionych przez aliantów zachodnich. A takie były, nie ma co ukrywać, czy to we Włoszech, na Sycylii, Francji, Belgii, Holandii czy Niemczech- i nie ma w tym nic dziwnego, każde wojsko, każdej narodowości ma w historii różne czarne karty. A więc, jakie znacie zbrodnie popełnione przez aliantów zachodnich?
  17. Las Hurtgen - czyli wielki błąd aliantów

    Dziwne, że nikt nie zainteresował się tematem przemęczenia bojowego w lesie Hurtgen. Tym bardziej, że to właśnie podczas tej blisko półrocznej bitwy (z przerwami) tego typu przypadki się szczególnie nasiliły. Porucznik Melvin Barrileaux, dowódca kompanii w 2/112. Pułku Piechoty wspomina, że gdy na początku listopada 1944 roku wrócił z przepustki z Paryża na front i zrobił po zapadnięciu zmierzchu inspekcję swoich plutonów, przekonał się, że jego ludzie są tak wyczerpani psychicznie, że wszyscy powinni zostać ewakuowani ze względu na przemęczenie walką. W okresie walk 28. DP w Hurtgenwald od 2 do 18 listopada odnotowała 620 przypadków wyczerpania bojowego. Pułkownik Ralph Ingersoll ze sztabu 1. Armii, który spotkał się z porucznikami, dopiero co przeniesionymi na tyłu z lasu Hurtgen, wspominał: "Nie odzywali sięl siedzieli po prostu po drugiej stronie stołu albo na brzeżku twojego łóżka i patrzyli ci prosto w oczy, z twarzami pozbawionymi wyrazu; nie byli ani napięci, ani rozluźnieni, tylko całkowicie apatyczni. Patrzyli nie mrugając powiekami". Dotykało to wszystkich- od szeregowych nawet do pułkowników, dowodzących batalionami. Prawdziwy "potop" poszkodowanych w ten sposób nastąpił w okolicach przełomu października/listopada, gdy pogoda była najgorsza, a walki najcięższe. Przyczyny były zazwyczaj podobne we wszystkich przypadkach- przygnębiające warunki pogodowe: błoto, deszcz, mroczny, noszący ślady ognia artyleryjskiego las, niezwykle krwawe zmagania, natężenie ognia artyleryjskiego i amerykański system indywidualnych uzupełnień, przez który na froncie pojawiali się i ginęli w tysiącach bezimienni szeregowi, słabo znający rzemiosło wojenne (nieraz wcale) i z marnym morale. Bill Pena ze 109.pp 28. DP wspomina: "Przekazał przez radio rozkazy [obserwator artyleryjski] oraz umieścił pocisk na terytorium przeciwnika. Skorygował zasięg i wydał rozkaz: <<Ogień skuteczny>>. Rozpoczęła się nawała. Niestety, nie uwzględnił wysokości drzew w naszym rejonie i nie zarządził ognia stromotorowego. Ostrzał prowadzony pod małymi kątami spowodował wybuchy w koronach drzew w naszym rejonie! (...) Paru żołnierzy zostało rannych, jeden zginął na miejscu. Zabity GI stoczył się do okopu, w którym siedziało dwóch żołnierzy. Obaj załamali się pod wpływem szoku. Jeden śmiał się w całkowicie nieopanowany sposób, a drugi łkał. Obu wysłano do punktu medycznego w celu leczenia zmęczenia bojowego". Za: "Krwawy Las. Bitwa o Hurtgen wrzesień 1944-styczeń 1945" Gerald Astor; "Bitwa o Wał Zachodni" Charles Whiting; "Obywatele w mundurach" Stephen Ambrose.
  18. Najgorszy sojusznik III Rzeszy

    Biorąc pod uwagę straty poniesione przez z Niemców wraz z kapitulacją "Tunisgradu"- kapitulacją resztek armii Rommla i 5. Armii Pancernej, to rzeczywiście, była to kampania mimo wszystko kosztowna dla Niemców. Ale pamiętajmy, że można było tego uniknąć, gdyby OKW poważniej traktowało kwestię frontu afrykańskiego i dało lepsze wsparcie Rommlowi w Egipcie. Wszak, według mnie, Afryka była bardzo istotnym teatrem działań wojennych, nie docenionym przez OKW. Ja również postawię na Włochy, ale głównie z powodu ich postawy 8 września 1943 roku, tj. kapitulacji 3-milionowej, rozrzuconej po Bałkanach, wyspach Dodekanezu i Włoszech armii włoskiej, którą to gigantyczną lukę po niej w prędkim czasie musieli uzupełnić Niemcy. To był gigantyczny cios dla Niemców, których machina wojenna w 1943 roku była już poważnie nadwyrężona (Tunis, Stalingrad, Kursk itd.). Pytanie w czym tkwi szkopuł? Bo zwalać winę na żołnierzy, uważam, nie jest rzeczą rozsądną. Warto by się przyjrzeć armii włoskiej i tam szukać przyczyn jej słabości, jej porażek, np. w Grecji w 1940 roku. Ale na ten temat do dyskusji zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=1475 Pozwolę sobie posłużyć się cytatem ze wspomnień por. Giuseppa Festy, d-cy Mortaio Compagnia 34. Reggimento Fanteria Divisione Livorno: "Mussolini mawiał, że posiada osiem milionów bagnetów, lecz był to jeden wielki blef". Można powiedzieć, że były to bagnety z tektury.
  19. Red Ball Express

    Z tym, że Eisenhower mógł się poważyć na takie koszta, wprost przeciwnie do Niemców. Red Ball Express może być symbolem alianckiem miażdżącej przewagi materiałowej. Natomiast, idąc za tym, co napisał Lu Tzy, Ike nie mógł pozwolić sobie na odwrócenie sytuacji strategicznej w rejonie na korzyść Niemców, gdyby kryzys zaopatrzeniowy zatrzymał jego armie znacznie wcześniej, bez operacji RBE.
  20. Red Ball Express

    "Operacja Red Ball Express" o ile się nie mylę? Ciekaw jestem, ile wspólnego ma z tematem RBE, prócz tytułu, bo o ile się orientuję, książka traktuje o losach trzech aliantów, z czego tylko jedna postać, Afroamerykanin, ma tyle wspólnego z Red Ball Express, że jest jednym z jego kierowców. To raczej beletrystyka w stylu "Okrętu" Lothara. Nie zdziwiłbym się wcale. Gdy kryzys zaopatrzeniowy osiągnął apogeum, a linia zaopatrzeniowa rozciągnęła się blisko 500 kilometrów, Red Ball Express pochłaniał drugie tyle paliwa, ile sam przewoził na front. To uwydatnia improwizowany charakter tego przedsięwzięcia. Niewątpliwie. Jako część ogromnej pracy logistyków, próbujących zaradzić przeróżnymi sposobami kryzysowi zaopatrzeniowemu. Wszak nikt w SHAEF nie przygotował się na tak szybki pochód przez Francję, nikt nie spodziewał się nagłego załamania armii niemieckiej. Wszystkie plany opracowane przed inwazją wzięły w łeb (jako chociażby to, że w Rennes miało dojść do jednej w największych bitew IIWŚ, a tymczasem 4. DPanc Wooda gdy je zajęła w połowie sierpnia 1944 roku napotkała tam jedynie kilka słabo zorganizowanych oddziałów niemieckich), tym bardziej należy się logistykom alianckim plus za tak rozwiązanie. Jednak to właśnie Red Ball Express przywrócił mobilność we wrześniu 1944 roku 3. Armii po tym, jak Ike obciął jej na rzecz 21. GA Monty'ego zaopatrzenie. Operacja Red Ball Express to też wielki sukces kierowców Afroamerykanów, którzy musieli spędzać po 20 godzin na dobę za kółkiem, jadąc zderzak w zderzak w olbrzymich konwojach trucków. To również wielka zasługa kwatermistrzów, że to śmiałe posunięcie się powiodło.
  21. Literatura - ostfront

    Rzeczywiście, "Stalingrad" Beevora jest pozycją niewątpliwie zasługującą na uznanie. Autor kompleksowo opisał walki toczone od sierpnia do początku lutego następnego roku, tj. 1942, opisując w sposób barwny i bardzo plastyczny wszystkie najważniejsze wydarzenia i okoliczności, które wpłynęły na znany nam wynik bitwy o Stalingrad. Beevor rozwija w sposób niezwykle ciekawy takie wątki, jak sojusznicy Hitlera, Rosjanie w służbie Niemców, snajperzy w Stalingradzie, kobiet w Armii Czerwonej czy też kwestię walki z "dezercją i tchórzostwem" w Armii Czerwonej, posługując się przy tym dziesiątkami relacji weteranów obu stron i świadków tamtych wydarzeń. Niewątpliwie dobra pozycja, ponadto bardzo ładnie wydana przez wyd. Znak. Co do "Pisarza na wojnie", dla ciekawych powiem, że autor w swoim "Stalingradzie" często cytuje dzienniki Grossmana.
  22. Desant w Normandii

    Jeśli chodzi o mnie, to samo lądowanie nie znaczyło jeszcze tak wiele. Alianckie przyczółki były jeszcze bardzo wątłe, odizolowane od siebie, natomiast kontrakcja Niemców niepewna. Moim zdaniem o sukcesie D-Day można mówić w końcu pierwszego tygodnia od inwazji, czyli mniej-więcej w okolicach 13-14 czerwca kiedy stało się jasne, że Niemcy nie zdołają zepchnąć aliantów do morza. Jak wspomina por. Carroll z 16. PP: "Anglicy i Kanadyjczycy byli tak daleko, że nie wiedziałem, kiedy w końcu się z nimi spotkamy". Jednak sam dzień inwazji miał olbrzymie znaczenie propagandowe i polityczne. Lądując na wybrzeżu francuskim i otwierając ten "prawdziwy" drugi front w Europie, alianci zachodni uzyskali bardzo ważną kartę przetargową w rozmowach ze Stalinem.
  23. Zbrodnie popełnione przez aliantów zachodnich

    Kilka incydentalnych przypadków zamordowania jeńca wojennego na froncie włoskim. Pewnego dnia Norman Lewis dowiedział się, że pewni oficerowie amerykańscy kazali swoim żołnierzom katować na śmierć każdego Niemca, który im się podda. Brytyjczyk nie chciał w to uwierzyć, ale historię tą potwierdziło kilku amerykańskich żołnierzu, chorych na malarię i kurujących się w szpitalu. Raz korespondent wojenny Eric Sevareid odwiedził, zaraz po rozpoczęciu operacji "Diadem", zdobytą przez Amerykanów wieś Santa Maria Infante. Kilku żołnierzy amerykańskich siedziało na gruzach, paląc papierosy, a obok nich leżał trup niemieckiego żołnierza. Na pytanie Erica co mu się stało, odpowiedzieli: "Sukinsyn cały czas wlókł się na końcu. Mieliśmy dosyć ciągłego popędzania go". Parę dni później Sevareid był świadkiem sceny, kiedy młody szeregowy spytał swojego porucznika co zrobić z Włochami, którzy wciąż znajdują się w ewakuowanej wsi: "Jeśli masz wolnego wartownika, odeślij ich na tyły. A jeśli nie, strzel im w plecy". Za: "Piekło Italii" James Holland, str. 334
  24. Dobre strony III Rzeszy?

    Niemiecki spadochroniarz z 1. Dywizji Strzelców Spadochronowych Jupp Klein powiedział po wojnie: "Jedno jest pewne, że gdyby nie Hitler, Niemcy stałyby się komunistyczne. Rosjanie zajęliby Europę i nie oszczędziliby nikogo". Jak uważacie, czy można w tym twierdzeniu Niemca doszukiwać się prawdy, czy może to próba usprawiedliwiania przez niego reżimu, który, jakby nie patrzeć, sam wspierał?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.