mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Przed operacją „Epsom” (24 czerwca wieczorem) 12. DPanc SS miała na stanie 58 Panzerów IV, 44 Panzery V Pantery (18 Panzerów IV i 10 Panter było w trakcie naprawy i lada dzień miały dołączyć do dywizji na froncie), 233 SPW i pojazdów zwiadowczych (z czego 44 poddawane były krótkim naprawom) oraz 17 ciężkimi działami ppanc gotowymi do walki (z czego 11 przechodziło drobne naprawy). Do 18 czerwca dywizja utraciła 1300 żołnierzy, co zaprzecza twierdzeniom Meyera, że 12. SS „trwała resztkami sił”. 25 czerwca dywizja utraciła 188 ludzi, 26 czerwca było to już 730 żołnierzy. 27 czerwca „Hitlerjugend” straciła 191 żołnierzy. W nocy 27/28 czerwca na pole bitwy nad Odonem cała 1. DPanc SS „LAH”. Podczas walk 28 czerwca straty 12. SS wyniosły 73 ludzi, nieznane są straty poniesione przez LSSAH i KG „Weidinger”, złożonej z żołnierzy 2. SS „Das Reich” i przydzielonej do Panzer Lehr. Następne kilka dni, 29-30 czerwca to raczej popis II KPanc SS a zwłaszcza 10. SS „Frundsberg”, który przeprowadzał kontrataki na brytyjski przyczółek. Należy dodać, że operacja „Martelet” (preludium do właściwej ofensywy) i „Epsom” była pierwszą dużą operacją ofensywną aliantów w Normandii. Atak z 25 czerwca miał zasadnicze znaczenie- ponieważ zmylił on Niemców co do właściwego kierunku ofensywy tak, że Dietrich i Meyer koncentrowali siły na słabym zachodnim skrzydle naprzeciwko 49. DP. Dodatkowo na 26 czerwca d-ca I KPanc SS zaplanował kontratak siłami 12. SS i Panzer Lehr mający wyprzeć „West Riding” z zajmowanych pozycji. Nie wiedział, że na ten dzień zaplanowane jest główne alianckie uderzenie siłami 15. DP, 43. DP i 11. DPanc. Oto, co pisze o walkach z 25 czerwca kronikarz fizylierów z „West Riding”: „(…) Niemcy i Brytyjczycy wymieszali się ze sobą we mgle, wywiązała się zażarta walka wręcz, nie można było zorientować się, kto gdzie jest. Do południa wokół Kalwarii na zachodnim krańcu wioski Fontenay powstał silny przyczółek. Jesteśmy skłonni uznać, że za sprawą tej właśnie akcji 49. Dywizja zyskała wśród Niemców miano „Niedźwiedzi-rzeźników””. Za: „Caen. Droga do zwycięstwa” Alexander McKee, „Stalowe Piekło. I KPanc SS w Normandii” Michael Reynolds Ciekawy, czy można gdzieś zapoznać się z tymi materiałami? Pozdrawiam
-
Największy dowódca biorący udział w walkach w Afryce?
mch90 odpowiedział +Immune+ → temat → Walki w Afryce i Włoszech
Człowiek też zadepcze robaka, choćby nie wiem, jak głupi był ten człowiek. Niewątpliwie masz rację pisząc, że Monty pokonał Rommla pod El-Alamein. Jednak w jaki sposób i przy jakim stosunku sił? Monty go po prostu zgniótł ilością żelaza zrzucanego na pozycje niemieckie i wysyłanego do walki. Sam plan II bitwy pod El-Alamein też budzi wątpliwości- z uporem maniaka Monty atakował najsilniejsze odcinki obrony niemieckiej, ponosząc gigantyczne straty i przeciągając bitwę. Potem późniejszy "pościg" za resztkami DAKu i bitwa o Mareth, umocnienia w Tunezji, która moim zdaniem doszczętnie skompromitowała Montgomery'ego. -
Największy dowódca biorący udział w walkach w Afryce?
mch90 odpowiedział +Immune+ → temat → Walki w Afryce i Włoszech
Odpisałem Ci tutaj: https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?p=83312#83312 Proponuję dyskusję na ten temat kontynuować w podanym wyżej przeze mnie temacie. W gruncie rzeczy najwięcej jest mi wiadomo o jego udziale w bitwie o Monte Cassino i postawie wobec bombardowania klasztoru Benedyktynów. Był zdecydowanie profesjonalistą- gdy stało się jasne, że alianci zechcą bombardować klasztor na Monte Cassino, to dzięki jemu znaleźli się w posiadaniu szczegółów na temat konstrukcji klasztoru. To było typowe dla niego, że kiedy znalazł się w dolinie Liri, wysłał do Neapolu młodego oficera, by wyszperał w księgarniach wszelkie szczegóły na temat Monte Cassino. W ten sposób znalazł się w posiadaniu książki z 1879 roku, która podawała te szczegóły. Odpowiednio analizując posiadane materiały wystosował on swoje memorandum do Freyberga, w którym pisał jak i czym da się skruszyć potężne mury klasztorne. Dzięki jego wysiłkom, bez żadnej pomocy wywiadu armii i grupy armii, alianci zyskali jakiekolwiek pojęcie o tym, jak zbudowana była ta forteca, chociaż była ich solą w oku od kilku tygodni. Źle się stało, że w marcu 1944, przed bitwą Tukera dopadła choroba- nawrót reumatoidalnego zapalenia stawów- który wyeliminował go z udziału w planowaniu bitwy i dowodzeniu 4. DP. Czy w marcu/kwietniu 1941 roku mógł coś zrobić? Dysponując czy to w Grecji, czy też w Afryce takimi siłami (skromnymi) i takimi dowódcami na wszystkich frontach (Freyberg, Gambier-Parry, Neame)? -
Moim zdaniem dużo większą odpowiedzialność za klęskę na Krecie przyjmuje brygadier Hargest, d-ca 5. Brygady Nowozelandzkiej pod Maleme, oraz Freyberg. Niemniej pewna część winy spada na płk. Andrew- wyczerpany całodzienną bitwą oraz silnymi bombardowaniami z poranka 20 maja niewątpliwie źle ocenił sytuację, przeceniając siły przeciwnika a nie doceniając własnych. Jednak jest kilka argumentów przemawiających na jego korzyść: 1)Podczas bitwy Andrew stracił kontakt ze swymi wysuniętymi kompaniami (Kompania D nad korytem Tavronitis i kompania C broniąca lotniska- był przekonany, że zostały zniszczone; brak było również łączności z kompanią dowodzenia 22. Baonu), intensywny ostrzał moździerzowy zmusił go do przeniesienia swego SD 200 metrów do tyłu, natomiast jego wysunięci obserwatorzy artyleryjscy stracili łączność ze stanowiskami dział. 2)Dowództwo brygady nigdy nie wydało zgody na kontratak czy też wsparcie (chociaż takie prośby słał Andrew) sąsiadujących z 22. Batalionem na Wzgórzu 107 batalionami 23. i 21.- chociaż te przez większość dnia nie były zajęte żadnymi poważnymi walkami. 3)Generalnie zlekceważenie niebezpieczeństwa przez bryg. Hargesta. Owszem, wysłał on pod wieczór 20 maja wsparcie, ale były to dwie kompanie i to z 28. Batalionu stacjonującego w Platanias tak więc, zanim przybyły (a do zmroku 20 maja się nie pojawiły) Andrew wycofał swoje siły na rubież obronną kompanii B poza wzgórzem 107. Jedna z tych kompanii (druga ostatecznie zabłądziła i nigdy nie dotarła do sił płk. Andrew) przybyła dopiero o 22.00 i od razu ruszyła do kontrataku, który odbił (a raczej zajął jeszcze nie przejęte przez Niemców) Wzgórze 107 i wtedy to d-ca 22. Baonu podjął fatalną decyzję odwołania kompanii wsparcia ze wzgórza, postanawiając wycofać się dalej na wschód- decyzja była podjęta faktem, że nie dotarła druga kompania wsparcia Maorysów.
-
Omar N. Bradley, jeden z najsłynniejszych i najwyższych rangą amerykańskich generałów na froncie europejskim, d-ca II Korpusu (Afryka Północna), 1. Armii a później 12. Grupy Armii był jedną z najważniejszych osób w sztabie SHAEF Eisenhowera, współodpowiedzialną za większość operacji i decyzji militarnych zachodnich aliantów w Europie. Poza tym przyjaciel, podwładny a później przełożony gen. Pattona. Jak oceniacie go jako dowódcę?
-
Gros snajperów z tej tabeli to Niemcy lub Sowieci (wyróżnia się tylko dwóch Finów)- moim zdaniem z tego względu, że krajach tych funkcjonował dobrze rozwinięty ruch snajperski. Nic mi nie wiadomo, by Amerykanie, bądź Brytyjczycy mieli własne szkoły snajperskie czy też w ogóle by darzyli jakimś kultem tą profesję. Najpewniej alianci nie prowadzili żadnych statystyk zabić dla żołnierzy wyróżniających się, jako snajperzy. Podobnie jak brak danych na temat alianckich asów pancernych na miarę Niemców: Wittmanna, Cariusa czy Feya.
-
Być może, ja pisałem o snajperach w Stalingradzie. Co to był za snajper i w jakiej dywizji walczył?
-
Życie dzieci w trakcie II wojny światowej
mch90 odpowiedział Sebastian21 → temat → II wojna światowa (1939 r. - 1945 r.)
Zastanówmy się nad powodem wstępowania do armii za wszelką cenę nieletniej młodzieży- zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Australii, czynnikiem być może decydującym była nadzieja łatwego i szybkiego zarobku w postaci stosunkowo wysokiego żołdu. Wielu chciało zaznać smaku przygody i zobaczyć świat. Jednak moim zdaniem największy wpływ na ich decyzję miała ówczesna patriotyczna "moda" na wstępowanie do armii- masowe i ochocze zgłaszanie się do komisji wojskowej co doprowadziło do sytuacji, że młodzi ludzie chcąc dorównać swoim kolegom, też musieli się zaciągnąć. Z Australii znany mi jest przypadek 17-letniego Berta Ferresa, przydzielonego do 9. DP (2/13. Batalion), który oszukał w maju 1940 roku komisję wojskową- ponieważ by wstąpić do AIF bez zgody rodziców, należało mieć skończone 21 lat. Wziął on dział w I bitwie o Tobruk i zdobył reputację bardzo dobrego żołnierza w batalionie. Podczas szturmowania wzgórza El Duda w grudniu '41 dorobił się bardzo cenionego Medalu Wojskowego. W późniejszych latach Bert Ferres walczył na Nowej Gwinei, wojnę kończąc na Borneo. -
Zajcew też był prekustorem ruchu snajperskiego w 62. Armii. Podjął on obowiązki trenera młodych snajperów i o jego uczniach zaczęto mówić "zajczata", czyli "zajączki". W okresie obchodów rocznicy rewolucji październikowej zwiększył swoje konto do 149 zabitych Niemców (zobowiązał się osiągnąć liczbę 150, ale jednego mu zabrakło). Jednak o tym pojedynku nie ma najmniejszej wzmianki w raporcie przekazanym Szczerbakowowi, chociaż niemal o każdym aspekcie "snajperstwa" donoszono mu z upodobaniem. Ale w Stalingradzie nie tylko Zajcew się wsławił. Największy rekordzista, mający na koncie do 20 listopada 1942 roku 224 zabitych Niemców, był znany jako "Zikan". Więcej o nim nie wiadomo, nawet jak się nazywał. Co ciekawe, każdy snajper gwiazdor miał własną technikę "polowania" i ulubione kryjówki- przykładowo snajper Illin polował w sektorze fabryki "Krasnyj Oktiabr" (Czerwony Październik), a Anatolil Czekow z upodobaniem ustawiał pozycje na szczytach wysokich budynków. Dodatkowo, posługiwał się on własnoręcznie skonstruowanym tłumkiem błysku, oraz nigdy nie strzelał w złym oświetleniu- jego sposobem zredukowania widoczności błysku było zajmowanie pozycji na tle białej ściany.
-
Wciąż nie do końca zgodziłbym się z taką teorią. No bo jeżeli sam Monty, zakochany w sobie, wydaje rozkaz Bradleyowi do ataku, to znaczy, że chce żeby Amerykanie ruszyli do przodu, i on sam nie widzi w tym przyćmienia swojej sławy, to już chyba nikt inny nie mógł czegoś takiego dojrzeć Istotnie, mogło być tak, jak piszesz. Zatrzymując Pattona, Bradley nie wywiązał się z umowy, która zawarł z Brytyjczykami. 13 sierpnia, po południu, gen. Dempsey (d-ca 2. Armii) spotkał się z Bradleyem i Montgomerym w kwaterze głównej tego ostatniego. Jak pisze: "Dyskutowaliśmy na temat przyszłych operacji, szczególnie rozpatrując działania Grupy Armii i rozgraniczenia armii, a także rozstawienia korpusów... Dopóki marsz 3. Armii na północ napotyka słaby opór, dwa czołowe korpusy będą ignorowały linię rozgraniczeń. Naszym celem jest przecięcie linii komunikacyjnych nieprzyjaciela, tak żeby spowolnić- jeśli nie całkiem uniemożliwić- jego odwrót". Bradley jednak dopiero 3 dni później, wieczorem 16 sierpnia zmienił zdanie, polecając Pattonowi uderzyć w kierunku Chambois i Trun. Wniosek z tego jest taki- że gros odpowiedzialności za niedomknięcie na czas kotła ponosi Bradley- ponieważ zatrzymywał Pattona, i Montgomery- ponieważ atakował beznadziejny sposób od Falaise. Jednak duże znaczenie miału tu też postawa gen. Kitchinga, d-cy mającej kluczowe wtedy znaczenie 4. DPanc. Wymowny jest fakt, że zaraz po zakończeniu bitwy Simmonds zdymisjonował go za nieudolne dowodzenie.
-
Incydent ze spoliczkowaniem miał już miejsce po tym, gdy Patton dowodził już 7. Armią a Brad II KA- dostał go pod swoje dowodzenie w kwietniu '43.
-
Gdy Patton objął dowództwo nad II Korpusem w Tunezji w marcu 1943 roku, Bradley był jego zastępcą. Podczas inwazji na Sycylię było podobnie- Patton, d-ca 7. Armii i gen. Omar Bradley jako d-ca wchodzącego w jego skład II KA. Ku złości Pattona, to on został wybrany na d-cę 1. Armii, która miała przeprowadzić desant w Normandii. Patton we Francji wszedł do akcji 1 sierpnia 1944 roku (data aktywacji 3. Armii)- w tymże dniu Bradley został mianowany d-cą 12. GA i stał się zwierzchnikiem George'a. Ku jego irytacji, ponieważ nigdy nie miał on dobrego zdania o umiejętnościach wojskowych Brada. Powiedziałbym, że w sztabie SHAEF wśród dowódców lądowych był on traktowany przez Ike'a w relacjach służbowych niemal jak Monty (zastępca d-cy SHAEF od jesieni '44), a w relacjach prywatnych jeszcze bliżej, nawet i po przyjacielsku. Właściwie głównym prztyczkiem w nos dla Bradleya było wybranie priorytetu zaopatrzeniowego dla "Market-Garden" przez Ike'a we wrześniu '44.
-
Istotnie takie były następstwa tego niedopełnionego sukcesu. Można by się zastanowić, czy bitwa w kotle Falaise nie była decydującą bitwą podczas wojny w Europie Zachodniej. Wracając do Leclerca, istotnie wystąpił on przeciwko gen. Gaffeyowi ze sztabu 3. Armii 16 sierpnia w sprawie natarcia XV KA, jednak powodem takiego wystąpienia była jego obawa o straty 2. DPanc podczas tego natarcia. Na pytanie czy odmówi on wykonania rozkazu ataku następnego dnia rano, Leclerc wycofał się, mówiąc, że zaatakuje, choć uważa, że przyniesie to duże straty w jego dywizji. Inny powód, o którym słyszałem, to rzekome ryzyko przypadkowej wymiany ognia pomiędzy czołówkami XV KA i II KA kanadyjskiego. Do takiego spotkania doszło w Chambois i wbrew przypuszczeniom- obyło się bez żadnych problemów. Jak dla mnie ta sprawa śmierdzi politycznym podłożem. Ucierpieć mógł wizerunek Monty’ego (który i tak był już mocno nadszarpnięty, zwłaszcza po „Goodwood”), a co za tym idzie Churchill tym większą wagę przykładał dbania o interes „marszałka o różowych sweterków”. Jak zatem oceniacie operację zamknięcia Niemców w kotle?
-
Przede wszystkim w oczy razi słabość sił, blokujących drogę ucieczki dwóm armiom niemieckim- 4. DPanc, 1. DPanc i 90. DP. Tutaj rzuca się w oczy idiotyczna strategia wykorzystania w tej bitwie dywizji pancernych Montgomery'ego: dwie trzymał w rezerwie, jedna zajmowała teren za ustępującymi oddziałami niemieckimi a dwie (dodatkowo wyczerpane wcześniejszymi walkami podczas "Totalise" i "Tractable") "trzymały byka za rogi" w obszarze Trun-St. Lambert-sur-Dives-Chambois. Poważnym błędem było zbagatelizowanie przez alianckich dowódców średniego i wyższego szczebla jakby nie patrzeć bardzo ważnego okresu, kto wie, czy nie krytycznego okresu 18-20 sierpnia, kiedy wydostał się z niezamkniętego jeszcze worka gros niemieckich sił pancernych- m.in. II KPanc SS (który później przeprowadzał kontrataki na pozycje alianckie Polaków i Kanadyjczyków z zewnątrz kotła) i duża część 21. DPanc (KG "Rauch", KG "von Luck"). Czy tylko przez gen. Leclerca? Raczej obarczyłbym odpowiedzialnością za to Bradleya i Ike'a, którzy chcieli uniknąć konfliktu z Brytyjczykami na tle politycznym (w grę wchodziła reputacja i prestiż armii brytyjskiej i Montgomery'ego). A Patton w tym czasie uderzyć miał czym- 12 sierpnia XV KA Haislipa dotarł do Argentan i znalazł się jedynie 30 km od Kanadyjczyków, zatrzymanych 10 km od Falaise. Bradley wymienił 2 powody zatrzymania Pattona i trzymania go z dala od linii rozgraniczającej 12. i 21. GA, jednak główny był taki, że Haislip musiałby wkroczyć na teren pomiędzy Argentan a Falaise, który został zaminowany bombami zegarowymi, a "zmiana strefy bombardowania zajęłaby nam wiele czasu"- tłumaczył Bradley. Poza tym Brad obawiał się wydłużenia i zwężenia linii frontu Pattona, które jeszcze bardziej zostałyby narażone na ataki nieprzyjaciela z "kotła". Niemniej, moim zdaniem był to błąd, że zaangażowano w tą kluczową fazę bitwy o Normandię jedynie 90. DP. Tak o zamykaniu "worka" Falaise pisze sierżant Gariepy z 6. Pułku Pancernego: "Wyglądało na to, że wyższe dowództwo chce nas zetrzeć w proch. 15 sierpnia nie można było w naszym pułku skompletować nawet jednego szwadronu. A jeśli gdziekolwiek znaleźliśmy lukę w liniach nieprzyjaciela, nie mogliśmy jej wykorzystać, w obawie przed naszą artylerią i lotnictwem. Kiedy zaś nadchodziła zgoda na posuwanie się naprzód owym wyłomem, Niemcy zdążyli go już załatać. Zamykanie saka to jeden z najbardziej skomplikowanych manewrów, z jakimi się spotkałem. Kiedy masz wrażenie, że wreszcie się udało , raz po raz otwiera się kolejny wyłom, przez który przeciska się jeszcze więcej nieprzyjaciół. Kiedy połączone szwadrony B i C dysponowały w sumie tylko czterema czołgami zdolnymi do walki, morale było na najniższym poziomie od czasu, gdy przybyliśmy na kontynent". Za: "Caen. Droga do zwycięstwa" A. Mckee, str. 317-318
-
Opracowany na przełomie kwietnia i maja 1940 roku przez byłego premiera rządu norweskiego J. L. Mowinckela plan zakładał porozumienie na linii norwesko-szwedzko-niemieckiej. Według niego alianci mieli opuścić terytorium Norwegii, utworzono by w północnej Norwegii "strefę nieokupowaną" kierowaną przez króla i rząd norweski a Narwik miał się stać obszarem neutralnym, kontrolowanym przez wojska neutralne Szwecji. Mowinckel miał jasne plany, proponując zawarcie tego układu- chciał zminimalizować ryzyko wciągnięcia Szwecji w wojnę (a co za tym idzie, niemieckiej inwazji), a jednocześnie umożliwić prowadzenie swobodnego handlu Szwedów z Niemcami, jak i z aliantami. Plan został odrzucony przez wszystkie walczące strony: aliantów (najbardziej sprzeciwiali się mu Brytyjczycy, którzy uważali, że działania na północy nadal można prowadzić aż do szczęśliwego zakończenia), Norwegów (ponieważ oznaczałoby to zgodę na kapitulację) oraz Niemców. Jestem ciekaw, co sądzicie o tym pomyśle? Jak oceniacie warunki przyjęcia planu?
-
Największy dowódca biorący udział w walkach w Afryce?
mch90 odpowiedział +Immune+ → temat → Walki w Afryce i Włoszech
Na plus wyróżniał się O'Connor, o którym już wspominałem. Ciekawe, jak potoczyła by się kampania w Afryce, gdyby nie dostał się do niewoli niemieckiej w kwietniu '41. Z brytyjskich dowódców niższego szczebla na uwagę zasługuje gen. Jock Campbell. Za co? Za utworzenie "kolumn Jocka" po zmianie d-cy 8. Armii podczas "Crusadera", która w tym czasie przechodziła kryzys i musiała się zreorganizować. "Kolumny Jocka" były grupami dywersyjnymi, działającymi na zapleczu wojsk Osi. Dezorganizowały one tyły nieprzyjaciela, zastawiając pułapki na jego oddziały, zwabiały czołgi na fałszywe kierunki jazdy, niszczyły linie telefoniczne, sporządzały mylące ślady pojazdów, rozdzielały kolumny zaopatrzeniowe, napadały na lotniska i zbierały informacje, jak pisze Alan Moorehead. Wszystko po to, by opóźnić działanie DAKu i dać czas 8. Armii na odtworzenie sił. Niee. Nie mam o nim dobrego zdania po klęsce na Krecie w maju '41, której był kto wie, czy nie najbardziej winny. A przynajmniej ponosi za nią wielką odpowiedzialność, jako jedna z głównych postaci tego dramatu. Oto, co pisał o nim gen. Tuker: "Obdarzony odwagą, pozbawiony jakiegokolwiek talentu taktycznego, bez inteligencji i wyobraźni". Był to człowiek niewątpliwie wielkiej odwagi (4-krotnie ranny podczas Wielkiej Wojny, kawaler Victoria Cross, a w latach '20 dwukrotnie próbował, bezskutecznie, przepłynąć wpław kanał La Manche), lecz podejmował decyzje pod wpływem impulsu i był naiwny w sprawach wykraczających poza prowadzenie żołnierzy do boju. Dowodzenie dywizją przekraczało jego umiejętności, a cóż dopiero korpusem! Jest on też odpowiedzialny za zbombardowanie klasztoru na Monte Cassino w marcu '44 i przeprowadzenie wyjątkowo nieudanego i źle zaplanowanego natarcia Nowozelandzkiego Korpusu Ekspedycyjnego na masyw i miasto Cassino w tymże okresie. Nic dobrego nie wynika też, kiedy dowódca wojskowy odgrywa rolę polityka... Co ciekawe, był on uwielbiany przez swoich żołnierzy ze względu na swoją towarzyskość i otwartość. Dbał o ich potrzeby, czego dowodzi fakt, że w Kairze dla żołnierzy 2. Dywizji Nowozelandzkiej zorganizował największy, jak się powszechnie uważało, bar piwny na świecie. Jak pisze Hapgood i Richardson w "Monte Cassino": "Generał Tuker, d-ca dywizji hinduskiej, teraz podwładny Freyberga, stanowił jego dokładne przeciwieństwo- wyniosły, nieśmiały intelektualista oddany studiowaniu arkanów sztuki wojennej. Był człowiekiem o ciętym języku, indywidualistą i zawodowcem, który nie tolerował amatorów i głupców". Za: "Monte Cassino" Richardson/Hapgood, str. 152 Był jednym z najrozsądniejszych i najtrzeźwiej myślących alianckich dowódców podczas bitwy o Linię Gustawa. Stanowczy przeciwnik zbombardowania klasztoru, i planu frontalnego ataku pozycji na masywie Cassino i w mieście sporządzonego przez Freyberga. Optował on, podobnie jak gen. Juin i Keyes, za słusznym rozwiązaniem, jakim było szerokie natarcie oskrzydlające pozycji pod Cassino. Prawdziwy profesjonalista. Ja myślę podobnie o potraktowaniu Wavella. Dodam jeszcze dwóch: Waltera Nehringa, przez pewien okres d-cę DAKu, a przede wszystkim dowódcę kombinowanego XC Korpusu w Tunezji, gdzie naprawdę skromnymi siłami obronił w najbardziej krytycznym przyczółek niemiecki w Tunezji podczas I ofensywy gen. Andersona na Tunis. Drugim jest gen. Gause, szef sztabu Rommla i współtwórca jego sukcesów. Powiem nawet, że to "cichy" bohater jego II ofensywy w Libii i Egipcie, odpowiedzialny za działanie nadwyrężonych linii zaopatrzeniowych feldmarszałka. -
Ciekawe czy znajdzie się coś dla mnie z zakresu IIWŚ?
-
Sarlacca. Tak tłumaczy jego przeżycie Ossus: "W czasie rozmowy z drugim z przebywających w paszczy stwora, należącym do rasy Choi osobnikiem o imieniu Susejo, Boba odkrył, że między więźniem a Sarlaccem wytworzyła się psychologiczna więź, która pozwalała mu sterować organizmem Sarlacca. Fett zwabił go więc w pobliże swojego plecaka odrzutowego, odpalił urządzenie i zdołał uciec. Jednak eksplozja, w połączeniu z wydzielanymi przez bestię kwasowymi sokami trawiennymi, niemal zabiła łowcę". Przyznam, że "ocalenie" Fetta było dla mnie zabiegiem na plus. Komiksy z nim i jego sobowtórem Jodo Kastem były rewelacyjne! W "Imperium Kontratakuje" wypowiada 2 słowa, w "Powrót Jedi" zaś 27. Co przez to rozumiesz? Poza tym, śmierć Jango Fetta napełniła serce Boby nienawiścią do Jedi, których uważał za odpowiedzialnych za śmierć "ojca" i mentora. Co ciekawe, w taki sam sposób postrzegał Jedi i Sithów. Bardzo interesujące są relacje pomiędzy Boba Fettem a Hanem Solo. Niby przez całą starą trylogię odbywa się polowanie na tego drugiego, ale podczas wojny pomiędzy Sojuszem Galaktycznym a Konfederacją, podczas której jeden z synów Sola, Jacen, stał się Lordem Sith, to właśnie Boba Fett, po przybyciu na Mandalore polecić wykonać kowali Medritowi złotą zbroję, mały miecz i parę rękawic zrobionych z najczystszego beskaru, by mógł on "wydusic życie że swojego robaczywego potomka". Kazał podpisać je "Z wyrazami najgłębszej sympatii" i wysłać Hanowi.
-
A ja Wam powiem, że do moich ulubionych bohaterów "star warsowych" należy Bastilia Shan, robot HK-47 i Revan. Zaraz?! To chyba nie ta republika. Tak więc, jeśli mowa o Nowej Republice, bezapelacyjnie od zawsze najbardziej podziwiałem i fascynowała mnie postać Boba Fetta- z jego rewelacyjnym pancerzem i statkiem Slave I. Zresztą, i jego "ojciec" Jango Fett był dobry- i zginął w bardzo widowiskowy sposób.
-
Alessandro- i jak wrażenia po lekturze Ryana? Z tego co zauważyłem w moim dziale, książkę już zdążyłeś pochłonąć. Obecnie czytam "Armia Hitlera 1939-45" Philippe'a Masson.
-
Dokładnie tą. No właśnie. Jak pisałem wcześniej, holenderski ruch oporu dostarczał Amerykanom zwiadowców i przewodników, na czym ci drudzy bardzo dobrze wyszli. Holenderscy partyzanci działający na zachodnim brzegu Renu ponadto pomagali brytyjskim jeńcom przedostawać się na wschodni brzeg rzeki, gdzie, na "wyspie", od października '44 stacjonowała 101. DPD. Podobnie sceptycznie spoglądał na plany operacji gen. Gavin i gen. Sosabowski, z tym, że z innych powodów niż mjr. Urquhart. On ze względu na obecność II KPanc SS w rejonie desantu, generałowie-spadochroniarze natomiast z powodu spartolonego planu operacji, który nawet w sprzyjających warunkach nie dawał wielkich nadziei na sukces.
-
Za to zarobiłeś u mnie dużego plusa. Co jest rewelacyjnie pomyślane w KOTOR-ach, to ciągłe balansowanie pomiędzy ciemną i jasną stroną mocy, które przekłada się na podejmowane przez Ciebie decyzje w ciągu gry. To, jaką ścieżkę obierzesz, warunkuje przebieg dalszej gry i wielki finał.
-
Zawsze uwielbiałem dwie serie z gatunku RPG: Gothic (I i II)- ze względu na kompleksowość i rozległość świata, w którym przychodzi nam egzystować, ze względu na nieliniowość i świat, tętniący życiem. Z drugą serią wiąże mnie o wiele więcej- mam tu na myśli Knights of the Old Republic I i II- pierwszy, poważny cRPG osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen. A gra dla mnie jest niemalże ideałem, który kocham za naprawdę niesamowity klimat "Star Warsów" i fenomenalną fabułę- moim zdaniem klimat tej gry, jak i historia opowiedziana w niej bije na łeb na szyję całą I trylogię Lucasa (odcinki I-III). A to już coś znaczy.
-
"Cobra" to kryptonim amerykańskiej operacji w wykonaniu 1. Armii Bradleya, która miała doprowadzić do przerwania impasu w Normandii i wyjścia na niziny środkowej Francji. Główne skrzypce w ataku grał VII KA gen. Collinsa (centrum), VIII KA gen. Middletona (prawa flanka) i XIX KA gen. Corletta (lewa flanka). Naprzeciw Amerykanów stanęły niemieckie siły w składzie LXXXIV Korpusu gen. Choltitza i II KSpad gen. Meindla. Z dywizji pancernych, Niemcy zgromadzili przed amerykańskim frontem resztki (w sile ok. 5 tys. żołnierzy) 130. DPanc "Lehr", 2. DPanc SS "Das Reich", 2. DPanc "Wiedeńskiej" i 116. DPanc "Windhund". Operacja rozpoczęła się 25 lipca od zmasowanego nalotu dywanowego wzdłuż drogi N13, Periers-St. Lo, który zmiótł wszystko z powierzchni ziemi przed VII Korpusem. Tak ten nalot wspomina Herbert Meier: "tak wiele samolotów na tak niewielkiej przestrzeni... i spadające niczym deszcz bomby. (...) zobaczyłem spadające bomby i przez chwilę śledziłem ich drogę w blasku słońca; potem nabierały takiego przyspieszenia, że nic już nie było widać. Eksplozje wznosiły w powietrze wielkie gejzery ziemi. (...)". Joachim Barth ze 130. DPanc "Lehr": "Świat się zmienił. Na drzewach nie było liści. O wiele trudniej się chodziło. Mieliśmy rannych, potrzebowaliśmy sanitariuszy, ale nie mogła do nas dotrzeć żadna karetka. Nasze wielkie działa leżały powywracane". Za: S. Ambrose "Obywatele w Mundurach", str. 75 Jeden z oficerów meldował Bayerlainowi na stanowisku dowodzenia 901. Pułku: "Nie znalazłem ani jednego nienaruszonego punktu oporu. Główna linia obrony znikła. Tam gdzie kiedyś biegła, jest teraz strefa śmierci". Z kolei generał Bayerlain, dowodzący 130. DPanc "Lehr" medlował, że jego dywizja "jest zniszczona". Przy okazji, 27 lipca generał na swoim nowym stanowisku dowodzenia nad rzeczką Soulles, podczas, gdy starał się zreorganizować niedobitki swojej dywizji, dostał się pod ogień amerykańskich czołgów które posunęły się aż tu. Uciekł, choć ciekawie wyglądała jego przygoda. Za: "Normandia 1944" Paul Carell, str. 223, 225 Oprócz tak widocznych zniszczeń po stronie niemieckiej, ucierpieli także sami atakujący. W wyniku omyłkowego zbombardowania własnych pozycji zginęło 111 żołnierzy amerykańskich a 490 zostało rannych. Gros tych strat przypadło na 30. DP "SS Roosvelta", która nacierała w pierwszym rzucie. Zginął m.in. gen. McNair który przebywał akurat na wizytacji frontu. MAPA OPERACJI Jestem ciekaw, jak oceniacie plan i przeprowadzenie operacji, która ostatecznie doprowadziła do przerwania niemieckiego frontu, co miało dla Niemców katastrofalne skutki? W następstwach tego zdobyto Avranches, które stanowiło bramę do całej Francji, w tym Bretanii oraz okrążono siły niemieckie, co w połączeniu z kontrofensywą pod Mortain doprowadziło do utworzenia kotła w rejonie Falaise-Chambois-Argentan.
-
W końcówce lipca 1944 roku przeciwko 14 dywizjom brytyjskim i kanadyjskim pod Caen Niemcy wystawili również 14, z czego 6 pancernych. Amerykanie rozpoczynając operację „Cobra” mieli za przeciwnika 11 poważnie osłabionych dywizji, z czego jedynie 3 były zmechanizowane (czwarta, 116. DPanc „Windhund” włączyła się do walki dopiero 29 lipca). Stan niektórych z nich można określić jako szkieletowy- część dywizji broniących odcinka frontu przed am. VII i VIII KA była de facto równa liczebności grupie bojowej. Przykładowo, 130. DPanc „Lehr” broniąca głównego odcinka drogi Periers-St. Lo, na którą spadło główne uderzenie VII KA liczyła 24 lipca ok. 5000 żołnierzy (Hastings podaje, że 2200 i 45 sprawnych pojazdów pancernych). Dodatkowo należy wspomnieć o miażdżącym wsparciu artyleryjskim i lotniczym operacji. Głównym wsparciem VII KA było 1800 bombowców B-17, które „zaorały” obszar 7kmX3km. Rezultat tych bombardowań był katastrofalny dla Niemców z pierwszej linii. „Tam na przedzie wszystko się trzyma, panie podpułkowniku, wszystko. Moi grenadierzy i saperzy, moi niszczyciele czołgów, oni się trzymają. Nikt nie opuszcza stanowisk, nikt. Oni cicho leżą w swoich jamach i milczą, gdyż są martwi. Martwi rozumie pan? Niech pan zamelduje feldmarszałkowi, że Panzer-Lehr jest zniszczona”- słynny meldunek gen. Bayerleina, d-cy 130. DPanc „Lehr” na rozkaz trzymania pozycji do ostatniego żołnierza. Powiedziałbym, że pod St. Lo teren był dla nacierających dużo gorszy niż pod Caen, z tego względu, że jeszcze tam rozciągała się kraina żywopłotów, bocage. Jednak nim przystąpiono do operacji, 1. Armia została wyposażona w Shermany Rhino zdolne do forsowania żywopłotów. Do 24 lipca 3 na 5 czołgów Bradleya zostały przystosowane do tej funkcji. A nawiązując do „Goodwood”- z początku wiele wskazywało na to, że „Cobra” będzie powtórką z tego przedstawienia. Pierwszego dnia operacji, 25 lipca, żołnierze Collinsa pokonali 4 km i tylko 5 km następnego (przy okazji 26 lipca do walki włączył się sąsiedni, VIII KA gen. Middletona). Dopiero wieczorem 26 lipca CCA 2. DPanc udało się wybić lukę w niemieckich liniach i wejść w nią tak, że o 3 w nocy następnego dnia udało jej się osiągnąć pierwszy cel operacji „Cobra”- skrzyżowanie na północ od Le Mesnil-Herman. Jednak najpoważniejszego wyłomu dokonały 4. i 6. DPanc (przede wszystkim jednak 4. Pancerna gen. Wooda) ze składu VIII Korpusu na prawej flance 28 lipca, w dniu, w którym gen. Middleton rozkazał im przedrzeć się na zachodnie wybrzeże półwyspu. Już tego samego dnia wieczorem dywizja Wooda dotarła na przedmieścia Countances. Od tego momentu zaczęła się cofać niemiecka linia obrony, która w niedługim czasie kompletnie się załamała. 31 lipca 4. DPanc była już w Avranches.