mch90
Moderator-
Zawartość
1,777 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez mch90
-
Jestem ciekaw jak oceniacie politykę Turcji podczas II wojny światowej? Jak wiemy, kraj ten zachował neutralność aż do 1945 roku, kiedy to wypowiedział wojnę Niemcom, znajdującym się już o krok od kapitulacji. Turcja była bardzo ważnym potencjalnym sojusznikiem w basenie Morza Śródziemnego do roku 1943 zarówno dla Niemców, jak i aliantów. Obie strony zabiegały usilnie w latach zmagań wojennych w tym rejonie o pozyskanie sobie tego kraju, bezskutecznie. Jestem ciekaw jak Wy postrzegacie rolę Turcji. Czy rzeczywiście jej położenie i inne czynniki sprawiały, że był to bardzo istotny potencjalny sojusznik?
-
Radziecki generał Andriej Własow stał się znany jako przywódca kolaboracyjnej Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej- ROA. To bardzo ciekawa postać. W latach 1937-1938 jako członek trybunału wojskowego leningradzkiego, a potem kijowskiego okręgu wojskowego wydał kilkaset wyroków śmierci w sfabrykowanych procesach stalinowskich. 12 lipca 1942 roku dostaje się do niewoli niemieckiej jako dowódca 2. Armii Uderzeniowej. Przystaje na współpracę z wrogiem. Własow, już pod hitlerowskim skrzydłem, nawoływał żołnierzy radzieckich do przechodzenia na stronę niemiecką. Tworzył on wizję zbudowania Nowej Rosji, do zniszczenia systemu stalinowskiego i zaprowadzenia nowego porządku- co miała mu umożliwić współpraca z Niemcami. We wrześniu 1944 roku powstaje ROA. Pod koniec wojny, w maju 1945, wobec zbliżającej się Armii Czerwonej oddziały ROA z Własowem na czele próbowały przedostać się do strefy amerykańskiej. Na nieszczęście dla nich, Amerykanie wydali Sowietom większość byłych żołnierzy ROA już w maju '45 w tym Własowa. Dowódca Armii Wyzwoleńczej został stracony 12 maja wraz z kilkunastoma swoimi oficerami. Jego żołnierze ponieśli karę za zdradę systemu- lata ciężkich robót w gułagach w nieludzkich warunkach. Jestem ciekaw, jak oceniacie tą postać?
-
Nie da się zakwestionować, że od 1942 roku Luftwaffe zaczęła znikać z przestrzeni powietrznej na Zachodnim i Śródziemnomorskim TDW, gdy już w 1944 roku niemalże kompletnie oddało panowanie nad niebem RAF i USAAF, ograniczając się do obrony terytorium powietrznego Rzeszy (wyjątek stanowią siły Luftwaffe wspierające ofensywę w Ardenach z grudnia 1944 roku). Jestem ciekaw, jakie były przyczyny stopniowego zmierzchu Luftwaffe? Czy winić należy dowódców pokroju marszałka Goringa? Czy może intensywne bombardowania zakładów produkcyjnych tak spowolniły produkcję samolotów, że lotnictwo aliantów zdołało uzyskać przewagę? Zapraszam do wypowiadania się.
-
Historia walk o Dom Pawłowa w Stalingradzie jest powszechnie znana. Stojący przy Placu 9 Stycznia ten 4-piętrowy budynek od 23 września do 25 listopada (kiedy żołnierze zostali oswobodzeni przez idącą z odsieczą resztą 13. Dywizji Gwardii), przez 59 dni, był utrzymywany i z uporem broniony przez 30-40 osobowy pluton sierżanta Pawłowa z 13. Dywizji Piechoty Gwardii. Czujkow powiedział po bitwie, że żołnierze Pawłowa zabili więcej Niemców, niż tych zginęło w wyniku walk o Paryż w sierpniu 1944 roku. Obrona domu Pawłowa stała się symbolem oporu, nieugiętości i męstwa radzieckich żołnierzy, a sam budynek stoi w dzisiejszym Wołgogradzie, a jego opalona i postrzelana fasada do dziś jest świadectwem tamtych walk. Ciekaw jestem, czy znacie inne historie które stały się symbolami męstwa żołnierzy Armii Czerwonej? Pozdrawiam
-
Jestem ciekaw, co wiecie na temat reakcji niemieckich wyższych dowódców na wieść o wybuchu i przebiegu Powstania Warszawskiego? Przykładowo feldmarszałek Model, dowódca Grupy Armii "Środek" do sierpnia 1944, po wojnie wiązany ze zbrodniami wojennymi popełnianymi wtedy w Warszawie, zapewne wiedział o rychłym wybuchu powstania, ale sądził, że jest to problem tylko i wyłącznie oddziałów tyłowych. Jego wojska liniowe skupiły się tylko na prawobrzeżnej Warszawie, przez którą biegły ważne szlaki transportowe. Walki w mieście pozwolił prowadzić jednostkom SS, policji i różnym formacjom nieregularnym. Model raczej ignorował niż akceptował bestialstwa popełniane przez Niemców w Warszawie (ponoć nawet członkowie świty Hitlera byli wstrząśnięci ich skalą), ale to właśnie m.in. on, jak wspomniałem wcześniej, został uznany współwinnym zbrodni.
-
W nocy 7/8 listopada 1942 roku trzy floty desantowe z żołnierzami amerykańskimi i brytyjskimi wylądowały w wielkim zamieszaniu na plażach Maroka (pod Casablancą) i Algierii (pod Oranem i Algierem), napotykając śladowy, acz dotkliwy dla przemieszanych i ogarniętych chaosem sił opór Francuzów podległych rządowi Vichy. Tak zaczęła się pierwsza, a zarazem, jeśli patrzeć na liczbę zaangażowanych sił, największa poważna operacja desantowa tej wojny, operacja "Torch", "Pochodnia". Jestem ciekaw, jak oceniacie sposób jej przeprowadzenia?
-
To prawda. Jak sam Student pisał po wojnie: „Koncepcja opanowania kanału Alberta […] [a więc także i twierdzy Eben Emael- przyp. mch90] pochodziła całkowicie od Hitlera […]. Była to może najoryginalniejsza idea tego człowieka, tak przecież bogatego w różne pomysły”. Grupę „Granit” tworzyło 55 ludzi podzielonych na 9 sekcji szturmowych. Faktycznie, początkowo grupa tworzyła 85-osobowy oddział, jednak podczas lotu na twierdzę dwa szybowce urwały się z holu- jeden wiózł samego Witziga, d-cę operacji. Witzig z pozostałymi żołnierzami dotarł w rejon walki o 8.30. Walki w twierdzy istotnie trwały cały dzień i całą noc- Niemcy do końca nie mogli poradzić sobie z opanowaniem Obiektu nr 17, stanowiska reflektorów-szperaczy i stanowiska kaemów na zboczu urwiska nad Kanałem Alberta. Odsiecz dotarła do grupy „Granit” dopiero 11 maja o godz. 7.00. Całkiem dokładny opis walk o twierdzę znajduje się w „Pikujących Orłach” Jamesa Lucasa. Odezwij się do mnie na PW albo gg, jeśli jesteś tym zainteresowany. Pozdrawiam
-
„Żadne wojsko na świeci, z wyjątkiem niemieckich spadochroniarzy, nie wytrzymałoby takiego piekła i nie wyszłoby z niego, by walczyć z taką zaciętością”- pisał do Churchilla marszałek Alexander 22 marca ’44. Za: „Pikujące Orły” James Lucas, str. 196. To prawda. Straty niemieckie były równie porażające co alianckie, z tym, że ci pierwsi nie mieli takich możliwości otrzymywania uzupełnień. Saper Jupp Klein z 1. DSS pisze, że 15 maja (dzień rozpoczęcia operacji „Diadem”) jego kompania liczyła 38 ludzi- ¼ stanu etatowego, a przecież byli oni na masywie Cassino „ledwie” 3 miesiące. Natomiast, po IV bitwie o Linię Gustawa i ciężkim odwrocie 10. i 14. Armii na północ od Rzymu, w czerwcu 1944 roku, taki 4. Pułk Strzelców Spadochronowych liczył 151 sprawnych żołnierzy- mniej niż kompania. Tu nie chodzi o warunki terenowe- czy były sprzyjające czy nie do prowadzenia natarcia- ale o sam charakter operacji, mentalne nastawienie dowództwa z Lucasem i Clarkiem na czele. No, i pora roku zwiększała element ryzyka w tej bitwie. Zapraszam jednak do tego tematu: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=2841 Uważasz, że desant pod Anzio był jedynym momentem, w którym można było szybciej zakończyć bitwę o Linię Gustawa? A gdyby po prostu lepiej przygotowywano się do wcześniejszych bitew i nie popełniano takich błędów, jak desant nad Rapido w styczniu ’44 tudzież szturm na miasto Cassino w marcu ’44? Gdyby zastosowano się do planów Juina? Jacku, czy nie zechciałbyś pokazać nam kilku zdjęć ze swoich wypraw do Italii? Myślę, że wielu bardzo chętnie zapozna się z Twoim „spojrzeniem” na tereny dawnych bitew. Pozdrawiam
-
A tak z ciekawości podam, że ten "wzór cnót rycerskich, autorytet dla młodzieży" był członkiem Allgemeine-SS (wstąpił do organizacji w 1936) o numerze 206 913 i miał stopień SS-Sturmmanna (ostatnia promocja 19 października 1943). Tego oczywiście nie napisał w "Czasie wojny". Niemniej, jest on dla mnie hardcore'owcem tej wojny.
-
Zacytuję MacDonalda: "Ramcke był marynarzem, który po zakończeniu I wojny światowej wstąpił do "Freikorps", stanowiących ochotniczą, zbrojną organizację paramilitarną. W roku 1940 zgłosił się na szkolenie spadochronowe. Jego sympatie polityczne były zawsze jasno określone. Brytyjczycy, u których znalazł się w niewoli w roku 1945, określili go jako "fanatycznego nazistę i potencjalnego rozrabiakę"". Za: "Kreta 1941" Callum MacDonald, str. 266.
-
Zależy jak to rozumieć. Istotnie, włoscy zbrodniarze nigdy nie stanęli przed powołanym do ich sądzenia trybunałem, niemniej włoscy partyzanci włoskim faszystom zrobili niezłe piekiełko- w latach 1944-45 zginęło (w zależności od źródeł) szacunkowo 15-30 tys. faszystów z powodu egzekucji i zamachów na nich. To była krótkotrwała fala represji, pełna błędów (niektórzy ginęli tylko za podejrzenia o sympatie faszystowskie), niemniej, bardzo krwawa. Również po wojnie represje dotykały włoskich faszystów i żołnierzy, którzy pozostali przy boku Niemców po wrześniowej kapitulacji z 1943 roku. Głównie opierało się na publicznym wyklęciu i karze więzienia. Taki np. William Cremonini (z kompanii Bir el Gobi, ochrony A. Pavoliniego) dopiero w 1951 roku znalazł, po wielu staraniach, jakąś pracę.
-
Książka roku 2008
mch90 odpowiedział Albinos → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Zdecydowanie postawię na "Piekło Italii" Jamesa Hollanda, wydane nakładem wyd. Amber w 2 miesiące po światowej premierze (!). Mnogość ujęć wojny, kompleksowe przedstawienie zmagań wojennych we Włoszech z różnych płaszczyzn, perspektyw, żywa narracja i naprawdę b. dobre tłumaczenie zasługują na wyróżnienie. -
@jacekra1 Apropos lądowania pod Anzio mamy osobny temat na forum, zapraszam. https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=2841 Moim zdaniem to nietrafione porównanie. Wszak obóz jeniecki nie angażuje się bezpośrednio w walkę i nie odpiera kolejnych to prób zlikwidowania go przez nieprzyjaciela, w końcu zaś nie przeprowadza kontruderzenia, zakończonego sukcesem. Z tym określeniem "największych w historii samozaopatrujących się obozów jenieckich" spotkałem się przy okazji sytuacji na okupowanygdyby zwrócono uwagę na potrzebę większej ilości artylerii , gdyby wywiad aliancki miał lepszą orientację co do usytułowania i uzbrojenia punktów oporu, gdyby amerykanie nie zabrali swoich dywizji na przygotowywany desant w Normandii i tak można by jeszcze długo wyliczać.ch przez Niemców i Włochów wyspach Dodekanezu w 1944-45. To fakt, złe zsynchronizowanie desantu z uderzeniem na Linię Gustawa (styczniowa bitwa), wygasającym już 22 stycznia, być może zaważyło na porażce przedsięwzięcia. O ironio, przyczółek, który miał odciążyć wojska w Dolinie Liri, niedługo sam potrzebował takiej pomocy, która wymusiła na dowództwie 18. GA przygotowanie naprędce uderzenia mającego wesprzeć żołnierzy na przyczółku- i ta bitwa, podobnie jak pierwsza, źle przygotowana i przeprowadzona przy fatalnych warunkach pogodowych, zakończyła się rzezią wojsk alianckich. Moim zdaniem zaś największym błędem aliantów było to, że atakowali umocnienia pod Cassino punktowo, a nie na całym froncie, jak dokonano tego podczas operacji "Diadem". Równie ważne jest skrytykowanie planów kolejnych bitew, które były niczym innym (prócz IV bitwy, jedynej, o której można powiedzieć coś dobrego) niż waleniem głową w żelbetonowo-skalny mur. A przecież już w styczniu '44 gen. Juin proponował szerokie oskrzydlenie Linii Gustawa natarciem FKE w kierunku Atiny- i być może przyniosłoby to pożądany efekt, gdyby nie kłótnia z gen. Clarkiem, która doprowadziła do zmiany kierunku uderzenia Francuzów na Colle Belvedere- co znów równało się z uderzeniem głową w mur. Co zaś się tyczy samych fortyfikacji Linii Gustawa, trochę na ten temat pisałem tutaj: https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=4263 Również uważam ją za arcydzieło sztuki inżynieryjnej. No, by nie uogólniać, to na Linii Gustawa poza strzelcami górskimi czy spadochroniarzami z 1. DSS (swoją drogą ci przybyli w rejon walk dopiero na początku lutego '44) byli też zwykli żołnierze z rasowych dywizji piechoty, jak 94. DP, niekiedy, jak właśnie ta dywizja w styczniu '44, bardzo rozciągnięci wzdłuż linii frontu, cierpiący na niedostateczną ilość amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej, ciągłą kanonadę i zabójczą pogodę- błoto, zimno, a w wysokich górach również na intensywne śniegi połączone z silnymi mrozami. W dzienniku podoficera niemieckiego z 276. pp/94. DP można znaleźć wpis, datowany na 22 stycznia: "Jestem wykończony. Ogień artyleryjski doprowadza mnie do szaleństwa. Boję się jak nigdy dotąd, (...) zimno. (...) W nocy nie można opuścić nory wygrzebanej w ziemi. Ostatnie dni kompletnie mnie wymęczyły (...)". Trzy dni później pisał: "Zaczyna się ze mnie robić pesymista. Anglicy piszą w swoich ulotkach, że wybór należy do nas, Tunis albo Stalingrad, (...) dostajemy połowę racji. Żadnej poczty. Wzięliśmy do niewoli angielskiego żołnierza. Bardzo niedługo i ja będę jeńcem". 5 dni później: "Zjadają nas wszy. Nic mnie to już nie obchodzi. Racje są coraz mniejsze, 15 ludzi, trzy bochenki chleba, brak gorących posiłków, (...) skradziono mi worek z bielizną". Za: "Monte Cassino" Parker, str. 122-123 Inna sprawa, że na samym masywie Cassino walczyła elita elit- spadochroniarze z 1. DSS, weterani z Krety, frontu wschodniego i Sycylii, których w listach do Churchilla chwalił sam Alexander.
-
Tak, to prawda, zapraszam do poniższego : https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=206
-
Ciekawy artykuł nt. wojny w Gruzji przedstawiony z perspektywy militarnej: http://www.altair.com.pl/start-1599
-
Taki temat już mamy :wink: : https://forum.historia.org.pl/viewtopic.php?t=4898
-
Najlepszy pistolet II wojny światowej
mch90 odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Iwanie- jako moderator tego działu toleruję offtopic MERYTORYCZNY (muszę Ci tłumaczyć co to jest?). Jeśli zaś będziesz pisał dalej bez związku z tematem historycznym dot. IIWŚ w jakimkolwiek temacie w tym dziale, zacznę notorycznie usuwać Twoje posty. Ten jest ostatni, którego nie usunę. Nie chcę żebyś się tu wykłócał o to, kto zaczął schodzić z tematu itp. Takie sprawy proszę załatwiać poprzez PW. -
Niemcy się wycofali, bo Francuzi przełamali Linię Gustawa i wyszli na tyły obrońców. Na pewno nie można powiedzieć, że Polacy mieli skromny wkład w powodzenie operacji "Diadem". Ale nie można też rzec, że walki II KA Andersa miały charakter decydujący o losach operacji- IV bitwa o Linię Gustawa to wielonarodowy wysiłek dwóch armii- i tak to należy postrzegać. Czy aby na pewno chodzi Ci o trzecią bitwę? W marcowo-kwietniowych zmaganiach nie brali udziału Amerykanie a Korpus Nowozelandzki Freyberga. I moim zdaniem nie osiągnął on żadnych sukcesów, zwłaszcza w mieście Cassino, zbombardowane dywanowo przez lotnictwo sojusznicze. Powiem więcej, moim zdaniem plan ataku Freyberga był do cna beznadziejny. Amerykanie brali udział w I, styczniowej bitwie i w IV- operacji "Diadem". I równie mocno stępił grot uderzenia II Korpusu. I natarcie Polaków na masyw Cassino to jak dla mnie czysta rzeź naszych przodków. I vice versa. Jednak to Francuzi wg. mnie osiągnęli w tej operacji największe sukcesy, śmiałym i naprawdę zaskakująco dynamicznym natarciem przez góry Aurunci. I nie ma co przeceniać Polaków- nawet z ich pomocą XIII KA miał bardzo ciężkie zadanie i znajdował się pod bardzo silnym ogniem wroga. PS. Witam serdecznie na forum!
-
Najlepszy karabin samopowtarzalny II wojny światowej
mch90 odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Najlepszym karabin samopowtarzalna- waham się nad M1 Garand. Za jednym przemawia niezawodność, silny nabój i... wspomnienia żołnierzy US Army, które przytacza w swoich książkach Ambrose. Z drugiej strony silny odrzut i sprawa beznadziejnego ładownika, która jednak w końcowej fazie wojny została wyeliminowana- o ile mi wiadomo. -
Najlepszy karabin powtarzalny II wojny światowej
mch90 odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Najlepszy karabin powtarzalny- stawiam na Lee Enfielda No.4- słynącego ze swojej niezawodności i ponoć dużej celności. Atutem był 10-nabojowy magazynek "łódkowy" (bardzo dobre rozwiązanie, ładowanie trwało znacznie krócej niż w przypadku ładowania magazynka wewnętrznego), co dawało mu przewagę nad karabinami typu Mauser, Springfield czy Mosin, które w komorze miały tylko 5 naboi. Słyszałem, że przy odrobinie wprawy użytkującego, była to broń niezwykle szybka w przeładowaniu. -
Dla odmiany, zmieniając gatunek muzyki: Eyna- We Are Free Now
-
Wracając do ofiar stanu wojennego Andrzej Paczkowski ("Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981 - 22 VII 1983", 2007) podaje, że do 22 lipca '83 w czasie pacyfikacji strajków i rozpraszania manifestacji zginęło (lub w wyniku odniesionych obrażeń zmarło później) 30 osób, zaś 20 kolejny zginęło lub zmarło w innych okolicznościach mających związek z działalnością milicji i ZOMO.
-
Najlepszy pistolet II wojny światowej
mch90 odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
O ile mi wiadomo na niemiecką drużynę regularnej piechoty (nie pionierów i nie Stosstruppen) przypadały 2 PM-y- wyposażony w tą broń (MP-40) był dowódca drużyny i jego zastępca. Drużyna- czyli 8-12 żołnierzy. Jednak pamiętajmy, że etatowa niemiecka drużyna piechota miała na stanie również MG-42 (dane na rok 1944). Większe nasycenie bronią maszynową u obu stron konfliktu było w oddziałach wyspecjalizowanych jak wojska powietrzno-desantowe/spadochronowe. -
Sformowana w 1943 roku 1. Samodzielna Czechosłowacka Brygada Pancerna w sile 4000 żołnierzy. Do Europy trafiła pod koniec lata '44, natomiast do 21. GA dołączyła 30 sierpnia. Trafiła do annałów historii jako jednostka dzielnie oblegająca od października broniącą się do końca wojny Dunkierkę. :roll: Jej straty podczas wojny wyniosły 167 zabitych, 461 rannych i 40 zaginionych.
-
Jak również włoscy spadochroniarze z "Folgore" i "Nembo". Również gdy się mówi o tchórzliwości włoskich dywizji liniowych podczas IIWŚ trudno się z tym zgodzić, patrząc na postawę pancerniaków Duce pod El-Alamein. "Zabrakło szczęścia, nie woli walki"- wyryto napis na tablicy upamiętniającej Włochów pod El-Alamein.