Przecież oficerki celowo usunięto z użytkowania, ze względów społecznych. Koniec epoki feudalizmu, zmierzch caratu i cesarstwa Franciszka Józefa i Wilhelma II; no cóż Panowie odjechali w przeszłość na białych koniach. Nastała epoka obywateli, w mundurkach służbowych, czyli garniturach. Buty z cholewami były zagrożeniem, a hasło: poznaj Pana po cholewach w obecnych czasach funkcjonuje w literaturze zachodu i codziennym życiu inaczej. Współcześnie mówi się, że poznać dziwkę po cholewach. Zabawne; skoro to tak niepraktyczne, i niedzisiejsze obuwie, to dlaczego małolaty i licealistki zgodnie ze współczesną modą zakładają cholewy do krocza. Kreatorzy mody oczywiście bawią się słabo wykształconymi kobietkami. W końcu tak zwane botforty, buty rajtarskie, to coś o czym kobiety powinny raczej zapomnieć, a nie je czcić. Na głupotę, niewiedzę lekarstwa raczej nie ma. Ale dlaczego większość osobników rodzaju męskiego, nieco ogłupiona technikami PR, prędzej w okresie jesienno- zimowym zaakceptuje XIX-wieczne kobiece trzewiki, jakieś traperki i zimowe trampki Converse, niż klasyczne męskie oficerki, to tego już nie rozumiem.
Skoro to takie niedzisiejsze i niepraktyczne i bez sensu, to dlaczego kreatorzy mody w XXI wieku lansują na siłę: must have babochłopa, czyli kobietę w leginsach - kalesonach albo XIX wiecznych rajtuzach i butach z cholewami? Celowo, za przedmówcą, nie używam terminu oficerki. Gwoli wyjaśnienia, jeszcze raz trzeba podkreślić, że kozaki to żadna elegancja i poziom; ot buciory do pracy i służby dla gminu na polu i tyle. Lub obuwie dla służby w wojsku. Dla damskich celebrytek to fetysz, a skutki współczesnej, kobiecej mody będą mniej więcej takie, jak rezultaty arystokratycznego i nobilitującego hasła, czyli poznaj Pana po cholewach. Pozdrawiam Panów w zimowych i praktycznych hi-tech adasiach.