
Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Różne były reakcje. Od oburzenia (ale to głównie na to, że ochrona zareagowała już podczas meczu), po poparcie. I spełnia według UEFA. Teoretycznie. Ale jakoś tak dziwnie się złożyło, że zaraz po wystąpieniu premiera wojewodowie zamknęli stadiony dla publiczności. Przypadek? A pamiętasz dlaczego nie wyszło rządowi z PZPN-em? I taka ciekawostka. W środę (tj. 11.05) na stadionie Legii zostaną zorganizowane dwa mecze towarzyskie. Jakieś gwiazdy czegoś tam kontra byli piłkarze... Całe to wydarzenie ma patronat Ministra Sportu. Czyli co, w piątek stadion nie nadawał się na organizowanie meczu z udziałem publiczności, ale już w środę można tam zorganizować mecz, któremu patronuje jeden z ministrów. Ciekaw jestem, czy pan wojewoda uzna, że i teraz stadion nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. I co zrobi wtedy, kiedy Legia będzie grała kolejny mecz u siebie. -
A tak? "Ala ma psa który powiedział: >>Hau hau<<".
-
Nie bardzo rozumiem, jaki cel ma cytowanie mojego wpisu bez słowa komentarza. Można prosić o jakieś wyjaśnienie? EDIT: Sprawa wyjaśniona
-
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Nie należy... delikatnie powiedziane. Tak czy inaczej, to nie jest groźba Francja to jest osobny rozdział. Tam dochodzą jeszcze kwestie rasowe (ot choćby ostatnie wypowiedzi Blanca). W przypadku Bordeaux dodatkowo sprawa fatalnego sezonu. W takich sytuacjach kibice potrafią wyładowywać swoje negatywne emocje na każdym, kto im się nawinie. A nie ukarano? Bo jakoś tam mi się wydawało, że Legia nałożyła zakazy stadionowe na osoby, które udało się zidentyfikować na podstawie monitoringu (o ile kojarzę, nie wywieszano żadnego transparentu, a skandowano to hasło). I to były zakazy stadionowe z serii "dopóki Legia należy do ITI, dopóty Panowie na stadion nie wejdą" (było o tym trochę w mediach, ale sprawę znam też z opowiadań osób, które kiedyś współpracowały z dyrektorem ds. bezpieczeństwa w Legii). A według prawa można maksymalnie nałożyć bodaj dwuletni zakaz. Czyli klub starał się w miarę możliwości usunąć tych ludzi ze stadionu na dobre. I jeszcze raz pytam, jakie wsparcie dostała w tym momencie Legia? Żadnego. -
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Nie pozwoliłby, bo Anglicy już dawno sobie z tym poradzili. Tylko że wcześniej płacili bardzo wysoką cenę za brak zorganizowanych i skutecznych działań. FSO, to są rzeczy do sprawdzenia Zakaz obowiązuje tylko na ligę. Puchar Polski już nie. I to jest problem. Legia kiedyś nałożyła na niego zakaz stadionowy, odwiesiła i ostatnio znowu dostał. Ale w świetle prawa na ten mecz w Bydgoszczy mógł pójść. I to jest problem. A trudno winić kluby za beznadziejne prawo. Czyli nie czytasz tego, co piszę. Szkoda. Proszę o przykłady tego, że kibice grozili na stadionie komukolwiek poprzez głoszenie haseł tudzież wywieszanie transparentów/sektorówek. Owszem, obrażano władze klubu, ale gróźb to ja nie pamiętam (chyba, że coś było po śmierci Wejcherta, ale też nie pamiętam niczego poza "Jeszcze jeden"; już samo to było wystarczająco bulwersujące, więc mogło mi coś umknąć, ale zakładam, że masz przykłady tych gróźb - jakieś linki do artykułów bądź zdjęć mile widziane - skoro z taką stanowczością piszesz o tym). Ja przede wszystkim życzyłbym sobie, aby te działania były przemyślane i długofalowe, a nie tak jak jest teraz organizowane od przypadku do przypadku i bez spojrzenia w przyszłość. Ot teraz trochę postraszymy i się uspokoją. A tu guzik. Nie od dzisiaj obserwuję, jak przyznaje się kary za różne wybryki kibiców. I nie od dzisiaj jestem zdania, że te działania nie mają szans na powodzenie. A że zagrożenie powoduje, że ludzie się jednoczą, to się zgadzam. Tyle, że w tym przypadku to nic nie daje. -
Za jakiś czas na pewno, na razie muszę sobie to powoli przerobić, a i w zbiorach "Stolicy" pogrzebać, bo jest w starych numerach kilka artykułów poświęconych historii tej ulicy, ze wspomnieniami pamiętających przedwojenny wygląd i charakter tego miejsca na czele. Na razie zwróciłem uwagę na swoiste dzielenie tej ulicy na trzy części (mowa o okresie przedwojennym). To co do Wroniej, miało być światem zbliżonym do Kercelaka, gdzie to zaopatrywali się mieszkańcy tego odcinka. Od Wroniej do Żelaznej mamy lekki misz-masz, bowiem mieszkańcy tego fragmentu byli jednakowo nastawieni na Kercelak jak i Hale Mirowskie. Natomiast za Żelazną już klientela nakierowana na same Hale Mirowskie. Jeśli taki podział dotyczy tej ulicy, to zapewne podobnie można by dzielić sąsiednie ulice... Na własny użytek mogę wnioskować, że Wiwatowskiemu przy takim podziale zdecydowanie bliżej było do Kercelaka i tego całego wolskiego folkloru. Dzięki temu łatwiej zrozumieć jak on, człowiek wykształcony i wyraźnie nastawiony na karierę naukową, z dość dużą łatwością miał dogadać się, a nawet zaprzyjaźnić, z tymi robotnikami z Woli związanymi z "Majewskim". On po prostu był chłopakiem z ich dzielnicy. I tak jak podkreśla się to w przypadku "Stasinka" Sosabowskiego, że razem ze swoją grupą tak świetnie się rozumiał, bo to byli jego koledzy, z którymi się wychowywał, a "Żbik" dzięki swojemu charakterowi potrafił zapanować nad chłopakami z Powiśla, tak samo powinno zwracać się na to uwagę w przypadku "Olszyny".
-
Obecnie na tapecie: Nadolski A., Pani Chłodna (opowieść o warszawskiej ulicy), Warszawa 2008, ss. 495 [fantastyczne opracowanie poświęcone historii jeden z ciekawszych ulic Warszawy - Chłodnej; choć Autor poświęcił swoją pracę tematowi tak wąskiemu, to jest to naprawdę bardzo ciekawe przedstawienie tej części miasta - okopy Lubomirskiego, Kercelak, getto... dla mnie rzecz absolutnie świetna, a na dodatek jest trochę ciekawych informacji o okolicach Chłodnej w okresie międzywojnia i okupacji, a to rzecz z mojego punktu widzenia bardzo interesująca, chociażby z racji tego, że w pobliżu Chłodnej przez jakiś czas mieszkał nie kto inny jak tylko Tadeusz Wiwatowski ]; Maire Viguer J.-C., Rycerze i mieszczanie. Wojna, konflikty i społeczeństwo w średniowiecznych Włoszech. XII-XIII wiek, Warszawa 2008, ss. 436 [a to w ramach poszerzania horyzontów]. A do tego wszystkiego jeszcze dokumenty dt. postaci kpt. Janusza Stolarskiego "Małego", udostępnione mi przez bratanka "Małego".
-
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Jakie konkretnie? Jaką znowu ochronę? I jak znowu kluby wspomagały kiboli w Bydgoszczy? Konkrety proszę. Układ z kibicami był taki, że jeśli zdobędzie Puchar Polski to wybaczą mu ten sezon i nie będą domagać się jego zwolnienia. Nie od dzisiaj wiadomo, że kibice jeśli chcą potrafią wywrzeć na właścicielach klubu presję, aby pozbył się trenera, który nie spełnia ich oczekiwań. I to jest norma na całym świecie. Kiedyś chusteczkami żegnano van Gaala w Barcelonie, ostatnio kibice Liverpoolu pomogli nowym właścicielom klubu zwolnić Hodgsona, a Grant posadę w West Hamie uratował cudem. Na świecie nie ma zbyt wielu trenerów, którzy czego by nie zrobili, to będą kochani przez kibiców i nikt poważnie nie pomyśli o tym, aby ich wywalić. Ferguson, Wenger, lata temu jeszcze Guy Roux... paru pewnie jeszcze by się znalazło, ale to dalej wyjątki. Teraz od trenerów wymaga się natychmiastowych sukcesów. Jak nie, to do widzenia. Co to wszystko ma do zamieszek w Bydgoszczy? Jako dziennikarz powinien być kierowany do sektora dla dziennikarzy. Jeśli jest to przestrzegane, to facet nie powinien stwarzać żadnego zagrożenia. Inna rzecz, że takie coś powinno być zabronione. A wątpię, czy kluby mogą w takiej sytuacji odmówić mu wejścia. Trochę przy tym pracuję na Legii i nie raz już bywało, że taki ktoś dostawał zakaz wchodzenia na mecz, jeśli były podstawy do zabronienia mu, mimo iż jest dziennikarzem czy kimś w tym stylu. A to jest obrona rządu, czy ironia... bo nie rozumiem. FSO, Ty tak na serio? Słyszałeś kiedyś, aby gdziekolwiek kluby potrafiły zmusić jakiś związek do zmiany swojego stanowiska w jakiejś sprawie? Bo ja nie. Nawet kluby angielskie, które mają naprawdę silną pozycję na arenie międzynarodowej dostają po głowie od FA jak tylko podskoczą wyżej pasa. A im wyżej skaczą, tym mocniej i częściej udowadnia im się, że to związek ma głos ostateczny. Ale oczywiście, możemy spróbować metodę z karaniem jednych, żeby skłonili innych do ustępstw. Tylko, że w takim wypadku trzeba będzie jeszcze parę klubów pokarać w ten czy inny sposób. Bo dwa kluby to na razie malutko, jak na krucjatę przeciwko PZPN... -
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Kiedy ostatnio była zadyma na stadionie Legii? Inni zaczęli pisać, rząd sobie przypomniał. A po głowie dostają kibice, którzy chcieli obejrzeć mecz na stadionie, ale im zabroniono. Nie było żadnego delegata UEFA. Do działań bardziej zdecydowanych... Jakie wsparcie dostała Legia od rządu, kiedy przez bodaj trzy lata toczyła wojnę z kibicami, ponosząc przy tym straty finansowe? Żadnego. A zakazy stadionowe sama wprowadzała, a za to co stało się w Wilnie w 2007 roku przestała organizować dla kibiców wyjazdy. Można było postarać się i wspólnie podjąć jakąś akcję. To co teraz robi rząd, to zwyczajne mydlenie oczu. Tematem zajmują się, jak coś się stanie. A to jakaś burda, a to rzucona raca, a to gdzieś kibice będą się wyzywać i skandować różne ciekawe hasła. Z tych, którzy uczestniczyli w ostatniej burdzie w Kownie ile osób odpowiedziało za to, co zrobiło? To co zrobił nasz rząd, czy też raczej wojewodowie, nie wymusza działań na wszystkich. Wymusza na razie tylko to, aby kluby same rozwiązały te problemy, bo tych wyżej stać w tej chwili co najwyżej na to, aby mieć pretensje do klubów, urządzić konferencję prasową po jakimś głośnym wydarzeniu i zamknąć stadion, choć podstaw do tego ostatniego nie mają za bardzo. Dziennikarze od dawna wyciągają każdy możliwy syf przeciwko kibicom. Szkoda tylko, że nie zwracają uwagi na te pozytywne akcje z ich strony. Więc wybacz FSO, ale w żaden sposób mi nie wmówisz, że obecne działania wpłyną na poprawę sytuacji. Dopóki kluby, liga, PZPN i rząd nie zaczną rozmawiać, a nie zwalać winę jedni na drugich i karać się na zasadzie "ja mogę więcej, więc siedź cicho", to dziennikarze dalej będą dostawać materiał do kolejnych tekstów. A ci, którzy powodują te zamieszki tylko przyklaskują tej sytuacji. No kto wybrał? Kluby? PZPN, i to mimo tego, iż policja uznała, że stadion nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Ale PZPN się uparł. I tam nikomu do głowy nie przyszło, żeby stadion zamknąć. Ani wojewoda się tym nie zainteresował, ani rząd nie wyraził oburzenia z tego powodu. Znowu mądry Polak po szkodzie. A kto ponosi konsekwencje tej sytuacji? PZPN? Kluby i kibice. -
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
FSO, ale co ma sprawa oplucia do zamykania całego stadionu? Wiadomo kto opluł, są zapisy wideo. Inna rzecz, że klub utrzymuje współpracę z takim człowiekiem. Mija kilka (naście?) tygodni, i zamyka się dwa stadiony po czymś, co w żadnym stopniu nie miało związku ze stanem bezpieczeństwa na nich. Nie od dzisiaj wiadomo, że stadion w Bydgoszczy średnio nadaje się do organizowania takich imprez. Z relacji osób, które były na tym meczu wiem, że tam już od początku ludzie chodzili sobie w miejscach, skąd teoretycznie powinni zostać wyproszeni. Przy barierkach, które sięgały ludziom do pasa stało paru ochroniarzy. A to był mecz pomiędzy dwoma drużynami, które nie pałają do siebie miłością. Nie trzeba być wielkim specem, żeby wiedzieć, że w takiej sytuacji może dojść do czegoś, co nie powinno mieć miejsca. I doszło. Tyle że jak wcześniej odbywały się mecze w Warszawie i Poznaniu jakoś problemu z tym nie było. Nikt nie wbiegł na murawę, nie rzucano niczym w ochronę. Przez ostatnie lata Legia prowadziła walkę z kibicami (spierano się o różne rzeczy, ale klub podjął próbę postawienia na swoim). Były zakazy stadionowe. Klub na tym tylko stracił. Gorsza atmosfera na trybunach, mniej kasy z biletów. Gdzie było wsparcie od rządu? Nie było go. Wtedy dopiero było mało ciekawie, jak człowiek po meczu musiał przechodzić koło tych kibiców, którzy w ramach protestu stali pod samym stadionem i patrzyli się na wychodzącego z budynku klubowego jak na potencjalną ofiarę. W końcu klub postanowił dogadać się z kibicami. Poza dwoma incydentami jest bezpiecznie. przychodzą rodziny z dziećmi. Sam mam większego cykora jak wracam już autobusem razem z grupką kilkunastu pobudzonych kibiców, niż jak jestem na samym stadionie czy w jego pobliżu. Dotąd policja wydawała zgodę na wpuszczanie kibiców, władze miasta nie miały zastrzeżeń, UEFA również. I nagle stadion przestał być bezpieczny. Dlaczego? Od dobrych kilku dni nie mogę trafić na odpowiedź. Ale taką konkretną, a nie to co powiedział pan wojewoda w wywiadzie z jedną stron kibiców Legii, że otrzymuje sygnały, że zrobił dobrze, bo wcale nie jest tak różowo. Stadion zamknięto, a kibice przyszli pod stadion i stamtąd dopingowali. Czy było dzięki temu bezpieczniej? Rząd zamiast razem z klubami starać się dojść do porozumienia, znaleźć wspólną metodę działania, postawił między sobą a klubami barykadę. Jeśli tak chcą radzić sobie z problemem bezpieczeństwa na stadionach na rok przed Euro, to ja mogę życzyć tylko powodzenia i szczęścia. Dużo szczęścia. Przyda się. Powiem więcej, jak chcą, to niech zamykają dalej. Mnie to rybka, bo i tak każdy mecz mogę obejrzeć z płyty stadionu -
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Ja też (chociaż z innego powodu zapewne ), ale fakt faktem, na Legii poza dwoma sytuacjami, które z tymże systemem najprawdopodobniej za wiele wspólnego nie miały (race mogły być wniesione razem z oprawą, której raczej nikt nie sprawdza, a wśród samych kibiców są osoby, które mogą poruszać się po pewnych częściach stadionu, które normalnie są zamknięte dla kibiców), jest bezpiecznie. Powiem więcej, porównując to co jest teraz, i to co było wcześniej uważam, że obecny stadion jest zdecydowanie bezpieczniejszy. Nie bardzo rozumiem... mógłbyś na konkretnym przykładzie wyjaśnić w czym rzecz? Tylko wybierz coś, co faktycznie miało miejsce Owszem, takie wrażenie można odnieść. Afera z uderzeniem Rzeźniczaka najlepszym dowodem na to. Tylko nie bardzo rozumiem, jakie to ma obecnie związek z tym, że klub został ukarany za coś, co było od niego niezależne. Decyzja o zamknięciu stadionu została podjęta po konkretnym wydarzeniu w Bydgoszczy. Pokaż mi, w którym miejscu w tej sprawie klub (jeden i drugi) popełnił błąd. Może. Ale nie musi. Na razie policja zapowiedziała, że stadiony Legii i Lecha mogą być zamykane do końca sezonu. -
Zamykanie stadionów - czy to coś da?
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Nie bardzo rozumiem Jakie zaprowadzenie porządku u siebie (rozumiem, że chodzi o stadion) jest potrzebne na Legii, skoro to na ten moment najprawdopodobniej najbezpieczniejszy stadion w Polsce (klasa Elite, przyznawana przez UEFA tylko tym stadionom, które spełniają bardzo konkretne wymogi bezpieczeństwa, w Europie wcale tak dużo obiektów do tej klasy nie należy, a jak kibic będzie chciał wbiec na płytę boiska podczas meczu, to to zrobi nawet na tych najbezpieczniejszych obiektach, w końcu co jakiś czas widzi się na różnych meczach ludzi, za którymi uganiają się stewardzi i ochrona)? Na Legii każdy wchodzi z indywidualną kartą kibica, jest przypisany na dany mecz do konkretnego miejsca, monitoring zapewnia pełen ogląd trybun. Z tym wnoszeniem to poza racami też raczej nie ma problemów. A jak ktoś chce w kogoś czymś rzucać, to nawet monety będą przydatne (na jesieni jeden z operatorów kamer był na Legii obrzucany właśnie monetami, ale to robiła jedna-dwie osoby). Jedyne dwie większe afery na Legii to rzucenie rac na boisko i uderzenie Rzeźniczaka przez "Starucha". Tego samego, dla którego o przyznanie biletu odpowiednie pismo wystawiła komenda stołeczna Policji, a konkretnie Wydział ds. Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców. Po prostu wysłali do PZPN pismo z prośbą o przyznanie biletu człowiekowi, który jest objęty zakazem stadionowym. Coś tu jest chyba nie tak. Jakie uchybienia nastąpiły ze strony klubu, że został on ukarany w ten sposób? Bo jak na razie dość cicho jest o tym, jakie błędy popełniły osoby organizujące finał PP, na którym to doszło do starć z policją. -
Przyznam, że nie do końca wiedziałem, gdzie to umieścić, więc daję tutaj... Pamiętacie to?: Jasne, że pamiętacie. A wczoraj przez przypadek znalazłem coś takiego: Co najlepsze, tego jest więcej: http://www.youtube.com/user/historyteachers Madonna, The Beatles, Lady Gaga, Blondie, Depeche Mode... tak też można opowiadać historię Jak dla mnie sprawa absolutnie fantastyczna, a patrząc po komentarzach ludziom podoba się.
-
Matura z historii 2011 - giełda pytań
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii i WOS-u
Absolutnie normalne uczucie. Jak tak mam przed każdym egzaminem Jeśli będzie konstytucja 3 maja to lekko się zdziwię. Zawsze mi się wydawało, że układający matury starają się unikać tematów rocznicowych. Ale może to tylko błędne wrażenie... Tak czy inaczej powodzenia -
Kedyw OW AK - wywiady, biogramy, dokumenty...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Projekty redakcji portalu "historia.org.pl"
Zgodnie z tradycją w pierwszy wtorek miesiąca zapraszam do lektury kolejnego tekstu: http://www.historia.org.pl/index.php/publikacje/publikacje/ii-wojna-wiatowa/2081-z-ciemnych-kart-historii-warszawskiego-kedywu-historia-qlassoq.html Jak zawsze w kwestii uwag, pytań, poprawek, sugestii i krytyki jestem otwarty -
No coś tak jakby Szczególnie z tym: Wiwatowski już przed wojną uczył w szkole Sowińskiego. Pytanie tylko, czy miał techniczną możliwość trafić do tego sanatorium, skoro zbiórkę pieniędzy rozpoczęto w '38... Czyli teoretycznie szanse na dostanie się tam miał.
-
Tym razem małe pytanko... Orientuje się ktoś może w kwestii sanatoriów w Zakopanem w 1938 roku? Chodzi mi o ich ilość, oraz czy przyjmowały wszystkich jak leci, czy też tylko jakieś określone grupy. Dlaczego pytam. Otóż w '38 T. Wiwatowski miał trafić do sanatorium w Zakopanem ze względu na zagrożenie gruźlicą. Nastąpiło to najprawdopodobniej między czerwcem a wrześniem tego roku. Do maja był na szkoleniu w MSPRArt., a od października znowu na studiach. Jeśli wierzyć "Andrzejowi" nie wyleczył się do końca (ostatnio nawet pani Rybicka potwierdzała mi, że "Olszyna" miał z tym jeszcze długo problemy): Był to jakiś tytan pracy, wytrzymałości - mimo swego słabego zdrowia; płuca mu nieraz dokuczały, ale "odkaszlnąwszy" dalej pracował, bez przerwy. Za: J. R. Rybicki, Notatki szefa warszawskiego KeDywu, Warszawa 2003, s. 103. Na razie udało mi się trafić na dwa sanatoria. Pierwsze to Sanatorium Akademickie im. Józefa Piłsudskiego: http://www.rehabilitacja.zakopane.pl/index2.php?id1=333 Drugie to z kolei Wojskowe Sanatorium Przeciwgruźlicze im. Józefa Piłsudskiego: http://audiovis.nac.gov.pl/haslo/360/ [tutaj parę zdjęć] Tylko teraz nie wiem, czy było takich ośrodków więcej, i czy podobnie jak te dwa miały one swoje konkretne "profile". Co do tego drugiego... orientuje się ktoś może, czy podchorąży rezerwy mógł zostać przyjęty do tego sanatorium, czy też przyjmowano np. tylko zawodowych oficerów? Co warto podkreślić, to to, że właśnie pobyt w sanatorium skłonił Wiwatowskiego do napisania kilku krótkich opowiadań, poświęconych najprawdopodobniej (najprawdopodobniej, bo wnioskuję jedynie po tytułach) płci pięknej
-
Nastroje w szeregach AK przed godziną "W" według kontrwywiadu AK
Albinos odpowiedział Wolf → temat → Powstanie Warszawskie
Wątek ten był już parę razy dyskutowany na forum... Zmierzasz Wolfie do jakichś nowych wniosków, czy będziemy powtarzać, to co już było? -
Z racji tego, że temat może budzić kompletnie zbędne emocje (początki już mamy) już teraz ostrzegam, że w razie przekroczenia norm normalnej, kulturalnej dyskusji, wątek poleci do zamknięcia, a osoby najbardziej w tym zasłużone zostaną obdarowane prezentami w postaci ostrzeżeń. Żeby potem nie było, że nie ostrzegałem. A uwagi jak zawsze na PW.
-
Kobiety i walka o niepodległość
Albinos odpowiedział Aleksy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Być może, choć ja wolałbym określenie: łączysz. A dlaczego wolałbym? Ot choćby i dlatego, że wydaje mi się, iż nie należy ich traktować jako dwóch kompletnie oddzielnych spraw. Dla mnie jedno i drugie niejako uzupełnia się. Nie, według mnie nie byłoby realne. Ale też i nie do tego się odnosiłem. Zaznaczyłem jedynie, że do tego czynu zbrojnego coś musiało doprowadzić. Ktoś musiał doprowadzić. A tak już na zakończenie... Bronku, ja nie zamierzam tutaj wchodzić w żadną dyskusję Raz, że nie znam się specjalnie na tym okresie, ot czasem coś zdarzy mi się poczytać, a dwa... mniejsza z tym. Tak jak zaznaczyłem, podzieliłem się jedynie swoimi spostrzeżeniami, a co uczestnicy tej dyskusji z nimi zrobią, to już inna para kaloszy. I na tym swój udział w tym wątku kończę. Wesołych świąt, wszak jeszcze trwają -
Kobiety i walka o niepodległość
Albinos odpowiedział Aleksy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No dobrze, ale ten czyn zbrojny musiał być czymś poprzedzony. Mężczyzna nie rodzi się w pełni ukształtowany, przygotowany do walki zbrojnej, pewien swoich ideałów. Wszystkiego trzeba było takiego małego przyszłego żołnierza nauczyć. A tego nie robili chyba tylko sami mężczyźni. Kto walczyłby dajmy na to w 1863 czy później, w okresie pierwszej wojny światowej, gdyby tych ludzi nie nauczono, że tak trzeba? Jak dla mnie w tym temacie "walkę" niesłusznie sprowadza się do samego jej momentu, chwili, w której dowódcy rozstawiają swoje pułki, oficerowie wydają rozkazy, a żołnierze ładują broń. Owszem, "walka" kojarzy się jednoznacznie... ale odnoszę wrażenie, że w przypadku tej części historii Polski o jakiej mówimy, powinno się szukać kolejnych jej elementów, fragmentów układanki nie tylko w tym, co oczywiste. No ale nie upieram się przy tym. Ot takie moje luźne spostrzeżenia -
Kobiety i walka o niepodległość
Albinos odpowiedział Aleksy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
A ja tak z czystej ciekawości, czemu ostatnie posty zawężają dyskusję do Powstania Listopadowego i walki z bronią w ręku? Czy np. udział w tworzeniu polskiej kultury, dbanie o szkoły czy też wychowywanie dzieci, to nie jest walka o niepodległość? To przecież już prof. Krzyżanowski pisząc o życiu kulturalnym w Warszawie w okresie 1939-44 nie omieszkał zaznaczyć, że w jego przekonaniu to męstwo, ta odwaga w ratowaniu tej polskiej kultury powinny być stawiane na równi z męstwem wojskowym. Byłbym więc wdzięczny, gdyby ktoś mi to wyjaśnił, bo jako żywo nie rozumiem tego dziwnego dla mnie spłycenia tematu. Chyba, że autor tematu pytał jedynie o walkę zbrojną, wtedy cofam pytanie -
Na sam początek jeszcze co nieco o uzbrojeniu "Czaty" na samym początku Powstania: W międzyczasie, na Karolkowej, pdch. Rokita /Jan Siemaszko/ wyznaczony oficerem broni, organizuje na polecenie por. Drzewicy, na przydzielonym samoch. ciężar. magazyn amunicji wraz z resztką nie wydanej broni. Stan amunicji w magazynie batalionu wynosił w nocy z 1 na 2 sierpnia - 1.200 szt. amunicji pistoletowej i kilkaset sztuk karabinowej. W następnych dniach stan ten wzrósł dzięki zdobyczom i zrzutom alianckim. Za: R. Śreniawa-Szypiowski, Działania bojowe bat. "Czata 49" w czasie Powstania Warszawskiego, Warszawa 1959, s. 15 [Gabinet Rękopisów BUW, sygn. 2919, k. 84]. Nawet zakładając, że pierwsze zdobycze w broni nie były małe (a mamy chociażby to, co zdobył plut. "Ruskiego", "Motyl" w PMT na Dzielnej czy w końcu "Mały" w nocy z 1/2 sierpnia), to i tak widzimy rzecz, która w innych oddziałach nie miała raczej prawa mieć miejsca - nadwyżkę broni i amunicji. I kolejna sprawa, tym razem umieszczona w opisie z 3 sierpnia: Na Karolkowej, pdch. Rokita organizuje na rozkaz por. Drzewicy, ruchomą rusznikarnię. Otrzymuje kilka samochodów ciężarowych - ropniaków, i kilku ludzi: 3 marynarzy z flotylli pińskiej /2 braci/, oraz Popławski - ojciec por. Drzewicy. Razem stan rusznikarni wynosił do 8 osób. Na jednym samochodzie była zainstalowana ślusarnia, na drugim miały być ulokowane maszyny. Za: tamże, s. 18 [k. 87]. Rusznikarnia też nie była czymś powszechnie spotykanym w innych oddziałach, a przynajmniej ja nie miałem okazji natykać się specjalnie często na opisy tychże czytając o innych jednostkach. I jeszcze kilka zdjęć wzmiankowanej rusznikarni: http://old.1944.pl/album1944/displayimage.php?album=5&pos=31 http://old.1944.pl/album1944/displayimage.php?album=5&pos=33 http://old.1944.pl/album1944/displayimage.php?album=5&pos=35
-
Edward Łopatecki "Młodzik" ostatnie trzy miesiące przed Powstaniem ukrywał się w domu na rogu Mariensztatu i Dobrej. Regularnie przychodził do niego dowódca 103. kompanii baonu "Bończa", Jan Sędkowski "Wilk". W dniu 1 sierpnia kompania miała zdobyć dom Schichta. Jednak zanim przystąpiliby do tego zadania musieli poradzić sobie z działkami szybkostrzelnymi ulokowanymi na Wybrzeżu Kościuszkowskim przy Bednarskiej. Plan był prosty. Załogi działek zostaną wybite przez erkaemy i peemy z domku, którego okna wychodziły na stanowiska Niemców. Kilka dodatkowych granatów miało załatwić sprawę. Po zdobyciu działek jedno miało ubezpieczać Powstańców od strony Karowej, od strony domu Schichta tymczasowo ochronę zapewnić miały erkaemy. Po przestawieniu działek zdobytych przez 103. kompanię oraz dział zdobytych w tym samym czasie przez kompanie 101. i 102. miał się rozpocząć szturm na dom Schichta, którego opanowanie miało stanowić najważniejszy element zdobycia mostu Kierbedzia. Jeszcze dzień przed wybuchem walk "Młodzik", "Wilk" i "Rybak" pojechali na Bródno zdobyć jakąś broń. Udało im się zabrać dwóm granatowym po pistolecie. Następnego dnia oddział powoli zbierał się w mieszkaniu "Młodzika". W końcu udało się zebrać 47 ludzi. Problem pojawił się, kiedy okazało się, iż jedyna broń, jaką dysponują, to... 40 granatów, 2 vis-y i 1 pistolet 5 mm, należący do "Wilka". Edward Łopatecki zareagował w sposób, który nie powinien wywoływać zdziwienia: - Z tymi konserwami mamy zdobywać Schichta! Most! Od 1939 roku miałem własną broń. Oddałem ją do magazynu batalionu. Karabin przechowywany od 1939 roku i parebellum odebrane niemieckiemu pilotowi w kwietniu 1943 roku na Hożej w Warszawie. Przywoziłem zrzutową broń do Warszawy - a teraz z tym gównem mam iść na działa i bunkry?! Nie idę do Powstania. Podporucznik "Wilk" podszedł był do mnie, zatrzymał biegającego i podnieconego, chwycił moją rękę w swoje dłonie i patrząc w oczy, powiedział cichym, łagodnym głosem: - Edziu (tak zwracał się do mnie zawsze w konspiracji), jesteśmy żołnierzami - składaliśmy przysięgę - rozkaz musi być wykonany. Nie spodziewałem się tego po tobie. Za: Batalion "Bończa". Relacje z walk w Powstaniu Warszawskim na Starówce, Powiślu i Śródmieściu, oprac. A. Rumianek, Gdańsk 2010, s. 211-212 - relacja E. Łopateckiego "Młodzika". W końcu "Młodzik" uspokoił się. Na odprawie postanowiono, że Niemców obrzucą granatami, po czym wykonają skok do działek. Podstawą powodzenia planu miało być zaskoczenie. Po rozdzieleniu niewielkiej ilości broni kilku ludzi pozostało z pustymi rękoma. Kolejnym krokiem było przeniesienie się do domku położonego w bezpośrednim sąsiedztwie ze stanowiskami Niemców. Mieszkańców udało się bez problemu przekonać, żeby opuścili dom. Ludzie powoli zajmowali pozycje. Kilkanaście minut przed godziną "W" usłyszeli odgłosy strzelaniny ze strony Żoliborza. W końcu "Wilk" postanowił, że powinni ruszyć wcześniej. Naciskał na to "Młodzik". Kiedy E. Łopatecki wyprowadzał swoich ludzi z domu do ataku nagle stanął oko w oko z Niemcem, który szedł w stronę domku. Zanim zdążył go uciszyć ten już zaalarmował swoich kompanów. Momentalnie rozpętało się piekło, Niemcy rozpoczęli ostrzał domku z działek. Oddział, który wyprowadzał "Wilk" od razu dostał się się na linię ognia. Nikt nie miał szans na przeżycie. Tak samo jak w oddziale "Młodzika", który starał się przeprowadzić swoich ludzi gdzieś bokiem, byle tylko nie zostać trafionym. jednak nie udało się. Cały atak przeżyło jedynie czterech-pięciu ludzi. Po wydostaniu się z pola walki - razem ze zdobycznym MP-40 - skierowali się na Stare Miasto, do 101. kompanii. Porucznik Sędkowski pośmiertnie został odznaczony VM V kl.
-
A u mnie chwilowo na tapecie: Królikowski L., Ostrowski M., Rozwój przestrzenny Warszawy, Warszawa 2008, ss. 215 [jasno i rzeczowo opisany rzeczony rozwój Warszawy począwszy od czasów średniowiecznych aż po przełom XX i XXI wieku; niezwykle ciekawe opisy połączone ze zdjęciami lotniczymi pomagają zrozumieć rolę poszczególnych fragmentów miasta w kształtowaniu się Warszawy, przy okazji można się nauczyć patrzeć na pewne miejsca w zupełnie inny sposób niż dotychczas; dla mnie rzecz absolutnie świetna].