Skocz do zawartości

Albinos

Przyjaciel
  • Zawartość

    13,574
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Albinos

  1. Euro 2012

    Kojarzę. Przy czym nie bardzo widzę jakieś większe elementy wspólne z rozbudowanymi systemami szkoleniowymi w Anglii, Holandii, Hiszpanii... Capricornusie, a to naprawdę trzeba od razu przewidywać ustawianie na stołeczkach rodziny? Kurczę, czy naprawdę nie ma na świecie fachowców, których można by ściągnąć, aby przez pierwsze kilka lat pomagali klubom prowadzić takie programy wzorowane na tych z krajów zachodnich? Tak, tylko że z usług tych piłkarzy mają korzystać potem kluby, a tym zależy na dobrych wynikach, bo lepsze wyniki to większa kasa. Więc automatycznie powinno im zależeć na tym, aby te treningi dla najmłodszych dostarczały im najlepszych zawodników. A ja jednak wierzę, że to może przynieść efekty. I na tym można dyskusję zakończyć (szczególnie, że to i tak OT), bo ani Ty mnie, ani ja Ciebie w kwestii "wierzę/przypuszczam" nie przekonam Poza tym, na razie, takich systemów o jakich mówię u nas nie ma. Wspomniane "Orliki" to jednak nie to samo co szkółki Ajaksu, Manchesteru United czy Barcelony. Dopiero kiedy coś takiego się pojawi dyskusja ta będzie miała większy sens. Na razie to wszystko kwestia pobożnych życzeń.
  2. Euro 2012

    Gratuluję zdolności przepowiadania przyszłości Można wiedzieć, na jakiej podstawie opierasz swoją wypowiedź? A przepraszam, co mają szkółki, odpowiedni system szkolenia, scauting, prowadzenie młodego zawodnika, pracowanie z nim według norm, jakie na całym świecie przynoszą efekty, do ustalania bramek na podstawie zapisu wideo? Bo nie bardzo jestem w stanie złapać... Że niby gol nieuznany Anglikom na MŚ w RPA rok temu, bramka strzelona (inaczej, uznana, bo faktycznie to jej nie było) przez Lamparda w meczu ligowym kilka tygodni temu będą miały drastyczny wpływ na to, jak Anglicy będą grać w najbliższych latach, a talenty takie jak Cleverley, Welbeck, Sturridge czy Morrison nagle zostaną pozbawione następców? Wszystkie kraje, które odnoszą sukcesy w tej dyscyplinie - regularnie - mają szkółki dla młodych piłkarzy, które mogą uchodzić za wzór. U nas tego nie ma. Po jaką cholerę robić coś inaczej niż inni? Sądzisz, że federacje krajowe Francji, Anglii czy Włoch są takie super? Kluby angielskie ciągle narzekają na FA i mają do tego powody. Owszem, trzeba zrobić porządek z PZPN, ale wprowadzenie systemu szkolenia, który przyniesie nam piłkarzy na poziomie za te 15-20 lat to kompletnie inna kwestia. Dyscyplina taktyczna, umiejętności techniczne, kondycja. To wszystko są rzeczy, które mozolnie trzeba budować od podstaw. Nasi zawodnicy ligowi są zmęczeni grajac jeden mecz w tygodniu. Jak zdarzy się, że muszą zagrać dwa, to już koszmar. Pojechałby taki do Anglii, gdzie nie ma przerwy zimowej i grałby przez kilka miesięcy w znacznie bardziej wymagającej lidze to na koniec nie byłby w stanie myśleć o tym, że coś go boli. Już nie mówię o takim Boxing Day, które stanowi wyzwanie dla tych najwytrwalszych. A, no i czekam na przykłady zamieszek na ME i MŚ z ostatnich lat.
  3. Euro 2012

    Bez żadnego zastanowienia jestem w stanie spokojnie wymienić organizatorów ostatnich czterech ME i ostatnich... sześciu MŚ. Plus z chwilą zastanowienia organizatorów ostatnich/przedostatnich turniejów mistrzowskich na innych kontynentach. Wniosek, jestem nienormalny (ba, potrafię podać wyniki meczów rozgrywanych ponad dziesięć lat temu tak na ME i MŚ, jak i w rozgrywkach klubowych). Piłka nożna jest bardzo popularnym sportem. Wystarczy wspomnieć, że największe kluby mają po 200-300 mln kibiców (od łebka) na całym świecie. Niech chociaż część z tych mieszkających w Europie pamięta, gdzie odbywały się te ostatnie i przedostatnie ME. Od lat po głowie tłucze mi się po głowie coś takiego jak efekt barceloński. Przy czym powtarzam, na gospodarce się nie znam. Ale z tego co wiem, organizatorzy takich imprez zazwyczaj notują w latach następujących po turnieju wzrost ilości przyjeżdżających turystów. http://businessandbeauty.pl/zarobic-na-euro-2012/ http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8061201,27_9_mld_zl___tyle_Polska_moze_zarobic_na_Euro_2012.html http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/euro2012/czy-euro-2012-nam-sie-oplaca,43372,1 W Portugalii mają problem ze stadionami, bo oprócz kilku, na których grają największe kluby, reszta przynosi straty i chcą burzyć te obiekty (o ile już tego nie robią). Ale to chyba jedyny przypadek, kiedy po imprezie organizator miał jakieś problemy. Jeśli ktoś znajdzie coś więcej, z chęcią się zapoznam. A to ja wiem. Niemniej okazja trafia się szczególna. Takich imprez nie organizuje się co roku. Z ciekawości, jakie to zamieszki (przykłady z chęcią zobaczę), pojawiały się na takich imprezach ostatnio? Ale dlaczego z powodu kiepskich wyników piłkarzy mają cierpieć inni sportowcy? Osiągasz wyniki, państwo Ci pomaga, nie masz wyników... trudno, nie musimy wspierać każdego. A inna rzecz, że u nas leży sam system szkolenia piłkarzy. Warto zacząć czerpać ze wzorców francuskich, holenderskich, angielskich, niemieckich, hiszpańskich... i za lat X coś może z tego będzie.
  4. Euro 2012

    Nie żebym coś tego, ale obecnie to raczej norma na świecie, że stadion musi na siebie zarabiać W Polsce najlepszym tego przykładem jest Legia i jej nowy obiekt. A to tylko przykłady Grecji mamy na świecie? I co trzeba zrobić, aby stadion nie przynosił strat? Z chęcią zobaczyłbym to na przykładach konkretnych obiektów. A tak a propo dopłacania, strat... http://www.v4sport.eu/news/showNews/1739/euro-napedza-gospodarke http://www.sport.pl/pilka/1,80056,4089062.html http://www.administrator24.info/aktualnosci/id1087,EURO-2012-moze-napedzic-koniunkture-na-rynku-wynajmu-mieszkan.html Przy czym zaznaczam, ja się na gospodarce nie znam, ale z tego co wyczytałem w tych zalinkowanych tekstach wnioskuję, że jednak coś tam to Euro dobrego może przynieść. Jeśli ktoś ma jakieś konkretne dane dotyczące tego, że tylko stracimy (bo że problemy mogą być, to wiem, chociażby na przykładzie Portugalii i kłopotów ze stadionami), chętnie się zapoznam.
  5. Euro 2012

    Jak widać po działaniach naszego rządu wizja ta była wystarczająco przerażająca, aby w końcu się poddać Biorąc pod uwagę ostatnie kilka turniejów MŚ i ME oraz Olimpiady? Tak, jestem pewien. Nie kojarzę (mówię o ostatnich kilkunastu latach), aby władze któregoś z państw/miast organizatorów nie chwaliły się wszem i wobec, jaki to wielki sukces osiągnął ich kraj. Nawet jeśli obserwatorzy mieli ciut inne zdanie. Ale to akurat nic dziwnego. Piłka nożna jest szalenie popularna na całym niemalże świecie. To już nawet nie trzeba organizować turnieju, wystarczy brać w nim udział, aby politycy wykorzystywali to do poprawiania sobie wizerunku. A FIFA i jej pochodne też raczej nie powiedzą "Impreza nie udała się". Ja przynajmniej nie kojarzę takich wypowiedzi. Zawsze będą bronić tego, że wyszło przynajmniej bardzo dobrze.
  6. Euro 2012

    No ja zawsze odnosiłem wrażenie, że kibice uczestników takich imprez jednak zazwyczaj dość tłumnie zjawiali się w kraju, gdzie grali ich ulubieńcy. No nie takimi znowu bliżej nieokreślonymi... Chodziło o wykluczenie Polski z rozgrywek międzynarodowych. A że FIFA słów nie rzuca na wiatr, to wiadomo nie od dziś. W ostatnich latach Peru (w 2008 bodajże) i Bośnia i Hercegowina (w tym roku) doświadczyła tegoż wykluczenia. Niestety trzeba przyznać, że i FIFA i organizacje kontynentalne (na pewno UEFA, nie wiem jak to jest z pozostałymi) potrafią wymusić przyjęcie swojego stanowiska przez zainteresowanych. A organizacja takiej imprezy to dla rządu zawsze kwestia prestiżu. Można się w końcu czymś pochwalić
  7. Euro 2012

    O stadiony nie martwiłbym się. W ostatnich kilkunastu latach przy okazji każdej większej imprezy sportowej (mam na myśli Olimpiadę, MŚ i ME w piłce nożnej) na rok przed terminem zawsze (albo prawie zawsze) słyszało się o jakichś obsunięciach. Nie raz nie dwa ostatnie prace prowadzono jeszcze w ostatnich tygodniach przed początkiem imprezy. W Brazylii ponoć już mówi się, że nie zdążą wybudować wszystkich obiektów na MŚ 2014. Tak więc to jest norma. A co organizowania turnieju przez sam PZPN... ile krajowych związków piłkarskich tudzież olimpijskich na własną rękę organizowało taką imprezę, bez wsparcia ze strony rządu? Bo z tego co kojarzę, to zawsze władze danego kraju/miasta wspierały przygotowania do takiej imprezy. To nie jest nasz polski wymysł.
  8. ORP "Gryf"

    Ponieważ już od jakiegoś czasu temat zaczyna przeradzać się w zwyczajną pyskówkę czasowo zamykam go. W wolnej chwili zostanie posprzątany. Proszę spodziewać się też prezentów od administracji... Zapomniałem dodać, że temat po gruntownym "oczyszczeniu" już jest odblokowany, i nadaje się do ponownego użytku, ale jak widzę i bez tej informacji żyć zaczął własnym życiem :)//ciekawy
  9. Prześladowania komunistów

    Panowie, przypominam, że znajdujemy się w dziale poświęconym II RP, a sam temat dotyczy prześladowań komunistów w tejże II RP. Rozumiem, że czasem porównania z innymi okresami, miejscami, sytuacjami itp. mogą być pomocne, ale bardzo nie chciałbym, aby ten wątek zamienił się nagle w coś na kształt "co było gorsze: nazizm czy komunizm". Tak więc jeśli mógłbym prosić o powrót do wątku przewodniego... to byłbym szalenie wdzięczny.
  10. 1920. Wojna i miłość

    Ten fragment to odnośnie moich ostatnich wpisów? I to wszystko przez propagandę?
  11. 1920. Wojna i miłość

    No, jeśli ktoś film traktuje jedynie jako źródło "prawdy historycznej", to chyba rzeczywiście nie ma o czym rozmawiać.
  12. 1920. Wojna i miłość

    Temat jest o serialu, ponoć dość kiepskim (sam obejrzałem może z trzy pierwsze odcinki). I tak się zastanawiam, co do tego mają propagandziści? Czy robienie serialu nie powinno zależeć od scenarzystów, reżysera, aktorów itp.? Nie wiem, może się nie znam, ale jak ktoś mi mówi, że film jest kiepski, to pierwsze o czym myślę, to że scenarzysta albo reżyser się nie popisał, a nie że propagandziści nie wykonują swojej pracy odpowiednio. Czy produkcje takie jak wspominani tutaj "Czterej pancerni...", "Stawka..." czy "Kolumbowie" były dobre, bo propagandziści wspięli się na wyżyny swoich umiejętności? Nie, to są zwyczajnie dobrze nakręcone i zagrane seriale, które chce się oglądać. Cała historia jest w nich poprowadzona tak, że człowiek nie nudzi się. To samo filmy z serii "Jarzębina czerwona", "Kierunek Berlin", "Ostatnie dni", "Kanał"... można mówić o propagandzie, ale to jest bez znaczenia wobec tego, iż te filmy zwyczajnie wytrzymują próbę czasu i da się je z przyjemnością oglądać do dzisiaj. Przestańmy do wszystkiego mieszać politykę, propagandę itd. To już robi się nudne.
  13. Do końca lipca '44 przez OD "A" przewinęło się około 245 ludzi (na podstawie ewidencji personalnej oddziału z dnia 24 lipca '44, sporządzonej przez T. Wiwatowskiego). Natomiast w okresie od 10 maja '43 do 9 maja '44 oddział poniósł straty w wysokości 40 osób (na podstawie wykazu strat z 12 maja '44). W walce zginęło osiem: 1. "Barski" (NN), poległ 20 sierpnia '43 podczas marszu do Palmir, w konspiracji od marca 1940 r. 2. Andrzej Gluziński "Tomasz" 3. "Kalinowski" (NN), poległ w sierpniu '43 na placu Zamkowym, w konspiracji od 1942 r. 4. Jerzy Trószyński "Onufry", poległ 26 sierpnia '43 podczas akcji na Czackiego, w konspiracji od grudnia 1939 r. 5. Zbigniew Art "Roman", poległ 26 sierpnia '43 podczas akcji na Czackiego, w konspiracji od 1942 r. 6. Zbigniew Furmanek "Zawiły", poległ 4 grudnia '43 podczas akcji na pociąg w Skrudzie, w konspiracji od kwietnia 1943 r. 7. Tadeusz Kierzkowski "Zaporożec", poległ podczas starcia z patrolem niemieckim na rogu Marszałkowskiej i Złotej/Królewskiej w dniu 11 października '43, w konspiracji od września 1943 r. 8. "Słoń" (NN), poległ 31 marca '44 podczas starcia z patrolem niemieckim na Miodowej, w konspiracji od maja 1943 r. Straconych zostało osób siedem: 1. "Korczak" (NN), w konspiracji od stycznia 1942 r. 2. "Socha" (NN) 3. Stanisław Czechowski "Puchy", rozstrzelany w listopadzie '43, w konspiracji od grudnia 1942 r. 4. "Murzyn" (NN), w konspiracji od marca 1943 r. 5. Andrzej Bobrownicki "Andrzejek", powieszony 11 lutego '44 6. Jan Gmurek "Słowik", rozstrzelany w marcu '44, w konspiracji od stycznia 1943 r. 7. "Janka" (NN), rozstrzelana w marcu '44, w konspiracji od kwietnia 1942 r. Aż 19 osób aresztowano, niestety losy wszystkich nie są znane, wiadomo jednak, że nikt nie wrócił już do oddziału: 1. "Korab" (NN), aresztowany w maju '43, wywieziony do Oświęcimia gdzie zmarł 2. "Janek" (NN), aresztowany w maju '43, w konspiracji od września 1940 r. 3. "Maj" (NN), aresztowany w maju '43, w konspiracji od lipca 1942 r. 4. Edmund Kalinowski "Orlicz", aresztowany w czerwcu '43, w konspiracji od stycznia 1943 r. 5. "Mściciel" (NN), aresztowany w lipcu '43, wypuszczony, zmarł w wyniku odniesionych obrażeń 6. "Ślązak" (NN), aresztowany w grudniu '43, w konspiracji od listopada 1943 r. 7. "Piotr" (NN), aresztowany w grudniu '43, w konspiracji od grudnia 1939 r. 8. "Kazik" (NN), aresztowany w sierpniu albo październiku '43 (pierwsza wersja widnieje w ewidencji oddziału z 24 lipca '44, druga w wykazie strat z 12 maja '44... obie sporządzał "Olszyna"), w konspiracji od kwietnia 1942 r. 9. "Bolek" (NN), aresztowany w sierpniu albo październiku '43 (sytuacja identyczna jak z "Kazikiem"), w konspiracji od lutego 1942 r. 10. "Michał" (NN), aresztowany w listopadzie '43 11. "Janina" (NN), aresztowana w listopadzie '43 12. Kazimierz Jakubowski "Kazik", aresztowany 31 marca '44, w konspiracji od grudnia 1939 r. 13. Zofia Jakubowska "Zośka", aresztowana 31 marca '44 14. "Sławek II" (NN), aresztowany w marcu '44 15. "Krzywonos" (NN), aresztowany w maju '44, w konspiracji od lutego 1942 r. 16. "Marek II" (NN), aresztowany w kwietniu albo maju '44 r. (pierwsza data w wykazie strat, druga w ewidencji oddziału) 17. "Medyk II" (NN), aresztowany w kwietniu '44 18. "Wit" (NN), aresztowany w maju '44 19. "Orzeł" (NN), aresztowany 20 kwietnia '44 Do tego sześć osób było rannych: 1. Jan Barszczewski "Janek", "Ślepowron", ranny w dniu 20 sierpnia '43 podczas marszu do Palmir, w konspiracji od 1940 r. 2. "Słowik", ten sam, który później został rozstrzelany, ranny w nocy z 23/24 października '43 podczas akcji kolejowej pod Płochocinem 3. Jan Matysiak "Siennicki", ranny w nocy z 23/24 października '43 podczas akcji kolejowej pod Płochocinem, w konspiracji od lutego 1943 r. 4. "Dziki" (NN), ranny podczas starcia z patrolem niemieckim na rogu Marszałkowskiej i Złotej/Królewskiej w dniu 11 października '43, w konspiracji od marca 1943 r. 5. Włodzimierz Cegłowski "Sońka", ranny w dniu 5 października '43 podczas likwidacji bahnschutzów w Skrudzie, w konspiracji od maja 1943 r. 6. Jan Kulczycki "Argos", ranny w dniu 4 grudnia '43 podczas akcji kolejowej pod Skrudą, w konspiracji od grudnia 1943 r. Po sporządzeniu przez Wiwatowskiego tego wykazu strat oddział poniósł stratę jeszcze co najmniej trzech ludzi. Podczas likwidacji - czy raczej próby likwidacji - Borysa von Smysłowskiego zginęli (17 maja '44) na Mokotowie Zdzisław Zajdler "Żbik" oraz "Kaczor" (NN). Natomiast w dniu 15 czerwca '44 na Żoliborzu życie stracił Stefan Płotka "Mikołaj", biorący wówczas udział w akcji przeciwko SS-Obersturmführerowi Herbertowi Jungowi i SS-Scharführerowi Fr. Hoffmanowi. Obaj zostali zlikwidowani w ramach akcji "Pol" (prof. Strzembosz nazwę wywodził od "Polowanie", jednak z uwagi na cel tej akcji jakim byli funkcjonariusze policji bezpieczeństwa, można zastanawiać się, czy właśnie od "Policji" nie wziął się skrót). W czerwcu '44 na Pawiak trafił jeszcze "Ferdek" (NN), jednak nie udało mi się znaleźć informacji na temat tego czy przeżył.
  14. Odeszli

    Marcinie dzięki śliczne Ci za ten biogram
  15. Odeszli

    Warto także wspomnieć o jej pracy w kontrwywiadzie Okręgu Warszawskiego AK, gdzie zajmowała się rozpracowywaniem osób podejrzanych, a także ostrzeganiem zaangażowanych w konspirację przed niebezpieczeństwem donosu. Część Jej Pamięci!
  16. Kwestie polityczne oraz ogólnowojskowe zazwyczaj omawia się w przypadku Powstania w odniesieniu do działań władz polskich w Londynie, KG AK, rządów USA, Wielkiej Brytanii czy też ZSRR. Mam jednak wrażenie, że nie zwraca się uwagi na to - choć to raczej kwestia poboczna - jak tę otoczkę wokół Powstania widzieli jego uczestnicy, co wiedzieli o zrzutach, pomocy dla nich, zabiegach politycznych. Tak dowódcy zgrupowań jak i żołnierze walczący na linii, pracownicy szpitali... W dzienniku bojowym Oddziału Dyspozycyjnego "A" ppor. Tadeusz Wiwatowski "Olszyna" zapisał problemy omawiane na odprawie, którą w dniu 9 sierpnia poprowadził d-ca baonu "Miotła" - kpt. Franciszek Mazurkiewicz "Niebora" [Dziennik bojowy oddziału dyspozycyjnego "A" Kedywu Okręgu Warszawa Armii Krajowej: Warszawa 1-30 sierpnia 1944, oprac. H. Rybicka, Warszawa 1994, s. 41]: g. 13:30 Trzymamy barykady. Obstrzał trwa. Odprawa u kpt. Niebora: 1. K[omen]da Główna nie ma słów uznania dla oddziałów ppłk. Radosława, na których spoczywa główny ciężar powstania i jego wartość, bo od ośmiu dni przyjęły i wytrzymują regularną bitwę wojskową. 2. Brak broni płynie stąd, że rząd angielski zabronił polskiemu l[otnic]twu wspierania powstańców, wywierając w ten sposób nacisk na nasz rząd. To minęło, zrzuty przyjdą, broń będzie. 3. Została nawiązana łączność z gen. Rokossowskim oraz ustalone sposoby ataku na W[arsza]wę. 4. Walki w W[arsza]wie duchowo i faktycznie przewodzą powstaniu w całym kraju; ich upadek to upadek powstania. 5. Sprawa powstania w W[arsza]wie daje rządowi ważne atuty polityczne do ręki i musi być przedłużana. 6. D[owód]cy oddziałów wypowiedzieli się za wyjściem z miasta z powodu złego stanu uzbrojenia. 7. Mimo to, ze względu na ważność i znaczenie sprawy, wódz naczelny daje rozkaz obrony do upadłego. To były kwestie poruszane na odprawie prowadzonej przez jednego z dowódców batalionu. Można więc zastanawiać się, czy te wiadomości trafiały także do szeregowych żołnierzy, czy jednak oficerowie zatrzymywali je dla siebie. I kolejna sprawa, jak to wszystko kształtowało się wraz z biegiem walk. Czy do żołnierzy trafiały jakieś informacje, czy też byli utrzymywani w swego rodzaju niewiedzy co do aktualnej sytuacji polityczno-wojskowej? Jakby ktoś dysponował, tak przy okazji, pełnym składem tej odprawy z 9 sierpnia, byłbym wdzięczny
  17. Nic więcej ponad to co napisałem o nawiązaniu łączności z Rokossowskim nie ma w tym źródle. Nie o tym jest też ten temat. Kadra oficerska... kogo konkretnie masz na myśli? Kapitana Mazurkiewicza i innych dowódców batalionów czy oficerów takich jak "Olszyna"? Poza tym, ja z tego zacytowanego fragmentu nie wyciągnąłbym w żadnym wypadku wniosku, że Powstańcy (nawet kadra oficerska), nie przyjmowali tego o czym pisałeś do wiadomości. Wiwatowski zanotował jedynie to, o czym była mowa na odprawie u "Niebory". Gdzie widzisz tam coś o przyjmowaniu tego do wiadomości przez Powstańców?
  18. Moje ulubione momenty filmowe to...

    Zarówno "O jeden most za daleko" jak i "Najdłuższy dzień" mógłbym oglądać w nieskończoność. Oba filmy w jakimś stopniu ukształtowały moje zainteresowania historyczne, czy też nawet samo zamiłowanie do historii. W obu jest też kilka scen, które już od pierwszego obejrzenia wyraźnie utkwiły mi w pamięci, jak chociażby to: Jak dla mnie absolutnie jedna z najlepiej nakręconych scen walki jeśli chodzi o kino drugowojenne. Nawet te nowsze produkcje nie umywają się do tego, co udało się zrobić blisko 50 lat temu. Albo to: Niewiele gorsze w porównaniu z tym pierwszym fragmentem. I w końcu ta scena: Muzyka i mina jak zawsze świetnego Elliota Goulda absolutnie nie do podrobienia
  19. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział: http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/65448/w-imieniu-rzeczypospolitej.html
  20. Śmierć Bin Ladena

    A ja tak z czystej ciekawości... Orientuje się ktoś w szczegółach rezolucji ONZ, o której mówił Ławrow?: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/lawrow_eliminacja_bin_ladena_nie_byla_bezprawna_194760.html
  21. Literatura - Powstanie Warszawskie

    Dla zainteresowanych tematem walk na Woli: Puchalski Z., Walki powstańcze na Woli (1-11 VIII 1944) [w:] Rocznik Warszawski X, red. Grochulska B., Herbst S., Kazimierski J. i in., Warszawa 1971, s. 205-257. Jeśli ktoś czytał Borkiewicza, Kirchmayera, Przygońskiego tudzież opracowania poświęcone działaniom "Radosława" w tym okresie, to za dużo nowego w tym tekście nie znajdzie. Jest to w zasadzie kompilacja tych co ważniejszych prac. Ale o tyle przydatna, że w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianych pozycji wszystko prezentuje w sposób jednolity. Nie ma dzielenia poszczególnych etapów opisami walk w innych rejonach Warszawy czy też drobnymi sprawami dotyczącymi poszczególnych oddziałów. To wszystko mogło trochę burzyć obraz powstający stopniowo podczas lektury i utrudniać całościowe "ogarnięcie" tematu. Tutaj natomiast wszystko jest podane po kolei, tak więc nie sposób się zgubić. Na pewno tekst może być przydatny dla tych, którzy dopiero zaczynają poznawanie dziejów walk na Woli. Ale i dla innych może być to pożyteczna praca.
  22. 1920. Wojna i miłość

    Uwaga kierowana do Panów lancastera i Glasisch. Jeszcze jedna wycieczka osobista i z miejsca, bez ostrzegania, wlepię warna. Nie możecie się tolerować, to nie odpisujcie sobie na posty i będzie spokój. Ale jeśli chcecie jednak prowadzić dyskusję, to albo będzie ona stała na odpowiednim poziomie, albo w końcu przestanę patrzeć na Wasze starcia przez palce.
  23. Batalion "Czata 49" - dyskusja ogólna

    O wyjściu "Czaty" do Kampinosu jeszcze w okresie walk na Woli na forum już parokrotnie było wspominane. Ale już o podobnym zamyśle w drugiej połowie września, nie. Po przejściu na Mokotów mjr "Witold" planował przedostać się ze swoimi ludźmi do lasów kabackich. Wydano ponoć nawet rozkaz zamiany karabinów na peemy, wygodniejsze podczas takie marszu/przebijania się. W nocy z 24/25 września do lasu mieli przejść sierż. "Pionek" i siostra "Róża". Z tego co podał Śreniawa-Szypiowski w '59, major Runge miał na to przedsięwzięcie zgodę "Radosława". Być może właśnie z tym związane jest pismo ppłka Mazurkiewicza do "Bora" z 24 września, w którym prosił o możliwość zwolnienia szeregowców i oficerów przewidzianych do przyszłych zadań specjalnych (jakich dokładnie, nie napisał). Spotkał się ktoś kiedyś z jakimiś szczegółami na temat tego wątku?
  24. Film, który ostatnio widziałem to...

    Od połowy kwietnia na to czekałem... i się doczekałem - United w reżyserii James'a Stronga, wyprodukowane przez BBC. Nie jest to film specjalnie długi, ledwie półtorej godziny. Ale dla mnie półtorej godziny szczególnej opowieści, historii dzieciaków Busby'ego... drużyny, którą Sir Matt Busby zgromadził na Old Trafford i z którą miał zawojować Europę. I najpewniej udałoby mu się to - jeśli wierzyć zachwytom nad piłkarzami jakich miał - gdyby nie dzień 6 lutego 1958 roku na lotnisku w Monachium. Drużyna wracała z Belgradu, gdzie grała rewanżowy mecz ćwierćfinałowy Pucharu Europy. Lądowanie w Monachium miało na celu uzupełnienie paliwa w samolocie. W nasilającej się śnieżycy samolot próbował wystartować... nie udało się, rozbił się. Na miejscu zginęło 21 osób (z 44 na pokładzie; dwie kolejne zmarły w szpitalu), w tym 7 piłkarzy. W szpitalu zmarł ósmy - Duncan Edwards, przez wielu obserwatorów z tamtych czasów uważany za piłkarza absolutnie doskonałego, mimo swojego młodego wieku. Później ponoć mówiło się, że gdyby jego talent w pełni mógł się rozwinąć, przyćmił by samego Besta stając u boku Pele i Maradony. Gazety pisały o nim "A boy who played like a man". Miał wszystko - siłę, szybkość, balans, perfekcyjnie grał prawą i lewą nogą, jako obrońca fenomenalnie miał dyrygować obroną, choć i tu zdarzały mu się wpadki, jak chociażby mecz z Arsenalem, wygrany 5:4, kiedy po jego błędzie padła jedna z bramek. Duncan "Boom boom" Edwards, Big Duncan, "The Tank"... w wieku 21 lat był jednym z głównych faworytów do objęcia opaski kapitańskiej reprezentacji Anglii. Wśród ocalałych był m.in. Sir Bobby Charlton, wówczas młody chłopak dopiero zaczynający swoją karierę (jeśli ktoś interesuje się piłką nożną postaci Sir Bobby'ego przedstawiać mu nie trzeba). I to właśnie on, obok Jimmy'ego Murphy'ego (przeżył, gdyż wówczas prowadził reprezentację Walii w eliminacjach do MŚ; w '58 Walia zagrała jedyny raz na tej imprezie, odpadli w ćwierćfinale z Brazylią - późniejszym mistrzem - przegrywając 0:1 po bramce młodziutkiego Pele), asystenta Sir Matta Busby'ego, jest główną postacią tego filmu (stosunkowo często pojawiają się Sir Matt Busby, Duncan Edwards - osoba szczególnie ważna dla Sir Bobby'ego Charltona - czy też Harry Gregg, bohater z Monachium, uratował wówczas kilka osób, a także jeden z najlepszych bramkarzy, jakich United miało). Z tego też zrobiono główny zarzut pod adresem filmu - skupienie się na jednym wątku, na 2-3 postaciach, a pominięcie wielu innych, równie istotnych, jak chociażby Tom Curry, jeden z trenerów, którego piłkarze - wedle słów syna Sir Matta Busby'ego - mieli wręcz traktować jak drugiego ojca. Wytknięto jeszcze parę drobnych błędów, ale dla mnie nie zmienia to faktu, że film jest wart tego, aby poświęcić mu trochę czasu. Bardzo dobra gra Davida Tennanta i Jacka O'Connella, poruszająca muzyka Clinta Mansella i te zdjęcia prezentujące stare Old Trafford... Końcówka i moment, w którym David Tennant grający Jimmy'ego Murphy'ego obraca się w tunelu patrząc na młodziutki zespół - taki udało mu się zebrać w krótkim czasie, byle tylko klub mógł uczestniczyć dalej w rozgrywkach - a zamiast tych nowych piłkarzy widzi tych, którzy zginęli w Monachium... to chwyta za serce. Po komentarzach z jakimi się spotkałem widzę, że nie jestem w tym osamotniony. Być może da się wytknąć tej produkcji różne błędy, niedokładność, pomijanie kogoś... ale jest to przede wszystkim film prezentujący jedną z najbardziej tragicznych (jak wielkim szokiem dla ludzi - przede wszystkim w Manchesterze - wówczas była ta tragedia, widać zarówno w materiałach prasowych z tamtego okresu, jak i w opowieściach ludzi, którzy pamiętają tamte lata), a jednocześnie najbardziej budujących historii europejskiej piłki nożnej, czy w ogóle sportu. Drużyna, która miał wejść na szczyt i zostać tam na lata, w jednej chwili przestała istnieć. Jednak dzięki charakterowi, zawzięciu i oddaniu wielu osób, udało się ją uratować i odbudować. I ten duch w zespole tkwi do dzisiaj. Nie ważne, czy chodzi o kibiców, czy o postaci tego formatu co Sir Alex Ferguson czy Ryan Giggs. Idealnie oddaje to hasło: "Love them, hate them but never, ever write them off". I to w świecie, gdzie sportem rządzą gigantyczne pieniądze, jest piękne. Przynajmniej dla mnie.
  25. Zamykanie stadionów - czy to coś da?

    Rządowi wyszło jak wyszło bo za PZPN-em stała UEFA, która groziła nawet wykluczeniem Polski z rozgrywek europejskich. A że jest w stanie to zrobić, pokazała ostatnio. Zacznijmy od tego, że stadiony w Anglii mają trybuny położone przy samym boisku. Tam nie ma żadnych barierek odgradzających kibiców od murawy (nie liczę band reklamowych). Wystarczy wspomnieć Creven Cottage, Villa Park, Stamford Bridge, Old Trafford, White Hart Lane, Anfield, Brittania Stadium... wszędzie tam piłkarze mogą podbiec do kibiców i cieszyć się z nimi. Nie raz się zdarza - i to nawet na poziomie Premier League - że kibice po strzeleniu bramki wbiegną na boisko. Ale to jeden, dwóch, trzech... Raz dwa zgarnia ich ochrona. Inna rzecz, że piłkarze starej daty mają w pamięci sytuacje, kiedy kibice po jakimś sukcesie wbiegają na boisko i cieszą się z drużyną, i nie jeden wspomina takie momenty bardzo dobrze. Ale tam kibice nauczyli się, że jak coś przeskrobią, to kary są takie, że nie opłaca się ryzykować. U nas trzeba tego ludzi nauczyć. A do tego potrzebne jest konsekwentne działanie.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.