Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Powstanie Warszawskie w powieściach
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Nie jest to może literatura wysokich lotów, ale można przeczytać: Zbigniew Wróblewski, Starówka w ogniu. Pozycja o tyle ciekawa, że autor nie skupił się jedynie na jednym aspekcie walk na Starówce, ale pokazuje życie tak wojska jak i ludności cywilnej. -
Na Copa America jak na razie za wiele się nie dzieje. Argentyna kolejny remis (gdyby nie to, że w ostatniej kolejce mają Kostarykę, to byłbym gotów postawić kasę na to, że nie wyjdą z grupy), w pierwszej kolejce cała trójka faworytów zaliczyła wpadki. W zasadzie tylko Chile, jak dla mnie pod względem siły czwarta ekipa turnieju, pokazało się z naprawdę dobrej strony. Co prawda odmłodzony, mocno rezerwowy Meksyk nie przypominał tego z niedawnego Gold Cup, ale i tak Chile zagrało (szczególnie w drugiej połowie) szybką i przyjemną dla oka piłkę. Zobaczymy co będzie dalej. Wczoraj Polscy siatkarze zaliczyli kolejny thriller. Na szczęście z pozytywnym zakończeniem. W nich coś jednak jest. Choć od dobrych kilku lat siatkówka jako taka już mało mnie interesuje, to jednak od czasów Świderskiego, Papkego, Prusa czy Gruszki (pamiętne mecze z Jugosławią) potrafią przyciągnąć mnie przed telewizor. Choć zaliczają wpadki, to jednak potrafią zagrać z pasją nieporównanie częściej, niż nasi kopacze. A skoro o nich mowa, to pierwszy polski klub już zakończył przygodę z Ligą Europejską. Pogromcą okazała się potężna ekipa Irtyszu Pawłodar. Choć trzeba przyznać, że to było do przewidzenia. A tymczasem Anglicy dalej pracują nad tym, aby wzmocnić reprezentację. I trzeba przyznać, że tym razem pomysł mają zdecydowanie dobry: http://www.unitedrant.co.uk/opinion/academy-changes-good-for-united-and-england/
-
Kedyw OW AK - wywiady, biogramy, dokumenty...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Projekty redakcji portalu "historia.org.pl"
Przede wszystkim wypada przeprosić za lukę w postaci braku jakiegokolwiek tekstu w czerwcu, ale niestety siła wyższa, czasem człowiek musi z czegoś zrezygnować... chociaż patrząc na "popularność" tematyki na forum to poważnie wątpię w to, czy ktokolwiek zauważył, że czegoś w czerwcu na portalu zabrakło Tak czy inaczej mam teraz trochę więcej czasu to i postanowiłem coś skrobnąć, choć jest to raczej swego rodzaju kompilacja (powiedzieć średnich lotów, to będzie komplement) tego, co już umieszczałem w różnych tematach na forum, niż jakieś nowe odkrycie... a tu rzeczony autoplagiat: https://historia.org.pl/index.php/publikacje/publikacje/ii-wojna-wiatowa/2344-grupa-qandrzejaqoddzia-dyspozycyjny-qaq-straty-w-okresie-marzec-1943-r-lipiec-1944-r.html Jak zawsze uwagi, poprawki, pytania... -
A po tobie tylko pamięć i zdjęcia zostały...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Powstanie Warszawskie
Jeszcze kilka zdjęć z odbudowy Warszawy (kilka powtarza się z poprzedniego linku): http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/56,34862,9889297,Posrod_ruin_pasa_sie_kozy__Nieznane_zdjecia_z_odbudowy.html -
Totalitarna Architektura Trzeciej Rzeszy
Albinos odpowiedział possession → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Josef Thorak? Coś jego autorstwa chyba nawet w Polsce się znajduje... -
Świetny tekst, zdecydowanie polecam: http://www.historynet.com/jim-gavin-the-general-who-jumped-first.htm Sam przebieg jego służby może nie jest tym, co szczególnie przyciąga do tekstu (tutaj wystarczyłaby wikipedia). Bardziej opisy Autora odnoszące się do osobowości "Slim'Jima". Jak to pisał prof. Tadeusz Mikulski, same fakty biograficzne nie powiedzą wiele o człowieku. A D'Este zadbał o to, aby pokazać, jakim człowiekiem był Gavin (tutaj polecam sięgnąć po listy, jakie James Gavin pisał podczas wojny do swojej córki [Gavin J. M., Gavin Fauntleroy B., Wurst G., The general and his daughter: the wartime letters of General James M. Gavin to his daughter Barbara, Fordham University Press 2007]). Kilka co ciekawszych cytatów: The raw courage displayed on Biazza Ridge made it one of the greatest small unit actions of World War II. American historian Clay Blair called Gavin's actions "one of the finest, most dogged displays of leadership in all of World War II." For his valor that day Colonel Gavin was awarded the first of his two Distinguished Service Crosses, and earned a firm foothold in the ranks of legendary leaders-one he built on throughout the rest of the war. (...) "I have always believed that it is important for a general with the infantry to look just like the infantry," he once said. (...) During the battles around Nijmegen, the commander of the British Second Army, Lieutenant General Miles Dempsey, visited Gavin and said he was proud to meet the commander of "the finest division in the world today." (Afterward, Dempsey sent a van for Gavin's use. Gavin gave it to his staff. "Parachute officers," he said, "had to set an example and learn to live like other troopers.") Gavin created a similar impression on the XXX Corps commander, Lieutenant General Brian Horrocks. "Whenever I rang up Jim Gavin to find out what was going on he gave me the same answer: 'We're just having a bit of a patrol,'" Horrocks later remarked. "I usually discovered that this 'bit of a patrol' had consisted of at least one hundred U.S. paratroopers carrying out a large-scale raid on the German positions." (...) Gavin regularly turned up in the front lines during savage battles fought in Europe's worst winter weather in a half century. Not a day passed that Gavin was not at the front and in harm's way, to see and be seen and instill confidence. "The place for a general in battle is where he can see the battle and get the odor of it in his nostrils," he said. "There is no substitute for the general being seen." (...) In this modern age we make heroes out of athletes and others with no claim whatsoever to the designation. Jim Gavin was the real deal: an authentic hero whose life was marked by exemplary public service, extraordinary courage, leadership, and great accomplishment. He was perhaps the finest example of the warrior ethos: an officer who mastered his profession like few others and in the process was instrumental in pioneering a new form of warfare. Trudno nie czuć do niego sympatii. Przy okazji, spotkał się ktoś z jakimiś dokładniejszymi informacjami nt. jego pomocy dla czarnoskórych żołnierzy w armii amerykańskiej (poza tym, co podaje angielska wiki - ewentualnie sprostować to, co tam jest napisane)? Pułkownik Biggs z 555. PIR (pułk w którym służyli wyłącznie czarni, został włączony do 82. DPD właśnie z inicjatywy gen. Gavina) miał go ponoć nazwać - w pozytywnym sensie - najbardziej ślepym oficerem, jeśli chodzi o kolor skóry żołnierzy, w armii amerykańskiej.
-
Z głośników płynie Dżem: http://www.youtube.com/watch?v=zB0JISdrSsw A w szklanicy obok raduje mnie Belhaven Scottish Ale... tylko szkoda, że takie drogie
-
A po tobie tylko pamięć i zdjęcia zostały...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Powstanie Warszawskie
Od 2000 roku budynek jest siedzibą organizacji kombatanckich. Z tego co mi wiadomo oficjalnie zarządza nim Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego. Całkiem całkiem... Które, obecne czy przedwojenne ? -
A po tobie tylko pamięć i zdjęcia zostały...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Powstanie Warszawskie
Kilka zdjęć z odbudowy Warszawy (na samą wystawę trzeba będzie się wybrać), ale szczególnie pierwsze zdjęcie jest warte uwagi: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/56,34862,9889297,Morze_ruin_i_PKiN__Nieznane_zdjecia_z_odbudowy_stolicy.html -
Zważywszy na to "(o którym krytycznie wypowiadała się chociażby prof. Kersten)" mniemam, że chodzi jednak o żonę prof. Adama Kerstena, czyli Krystynę Kersten, która specjalizowała się właśnie w tematyce okresu powojennego
-
I dlatego właśnie "home-grown" w żaden sposób nie wpływa na rynki poza Wyspami. Niemcy akurat poza swoim krajem radzą sobie ciut lepiej niż Anglicy. Oezil, Khedira, Ballack, Lehmann, Boateng - przykłady z ostatnich lat (kilku bo kilku, ale Anglicy nawet tymi kilkoma nie mogą się pochwalić). Dodatkowo różnica między EPL a Bundesligą jest jedna: EPL jest bogatsza i stać tam kluby na to, aby ściągać masę gwiazd, które zajmują miejsca Anglikom. W Bundeslidze, przynajmniej jak się jeszcze nią interesowałem, wyglądało to o niebo lepiej dla Niemców. Co do skutków psucia rynku w postaci "home-grown"... nie nazwałbym tego skutkiem psucia rynku transferowego. To jest jeden z przejawów, lokalnych, ale powstał z zupełnie innych założeń. Miał właśnie ograniczyć wydawanie przez kluby wielkich sum na piłkarzy z innych krajów, a przez to poprawić sytuację klubów i dać szansę zawodnikom angielskim. Tak więc to była wręcz próba leczenia rynku na potrzeby angielskie. Ale że stało się trochę inaczej, to już inna sprawa. Po prostu Mansour z Abramowiczem i reszta chcąca dotrzymać im kroku dalej robi swoje, oczywiście teraz w ramach narzuconych limitów. Przy czym tutaj można się zastanawiać, na ile ten przepis miał szansę osiągnąć to, co zakładali pomysłodawcy. Ależ zdecydowanie Anglicy mają wpływ na to co się dzieje na rynkach (poza "home-grown" ). Śmiem nawet twierdzić, że to Anglia i Hiszpania (czy raczej Real i Barca z wiadomych względów) przyczyniły się w największym stopniu do tego, co obecnie obserwujemy. Co do zawieruchy, to jak dla mnie nie EPL, ale FA wywołała ją, bo nie dostrzegam efektów tej zawieruchy wywołanej narzuceniem tych limitów na Kontynencie. Na Wyspach tak, ale nie na Kontynencie. A co do wychowanków, to się zobaczy. Na razie jednak można zaobserwować, że ci młodzi zawodnicy zaczynają odgrywać w klubach coraz większą rolę. W United jest Smalling, Jones, Cleverley i Welbeck. Dwaj pierwsi już teraz są przewidywani na duet środkowych obrońców na lata dla kadry i United (choć mówi się też, że Ferguson będzie chciał przerobić Jonesa na DMa), Jones ma być nawet w przyszłości ponoć idealnym kandydatem na kapitana. Welbeck przed kontuzją był na wypożyczeniu jedną z kluczowych postaci świetnie radzącego sobie Sunderlandu, ostatnio jako jeden z niewielu zagrał dobrze na ME U-21. Cleverley z kolei to wielka niewiadoma. Potrafi zagrać świetnie, a potrafi być niewidoczny. Arsenal ma Wilshera, absolutnie kluczową postać w kadrze Wengera, chłopak może naprawdę zrobić wielką karierę. Dla mnie absolutnie objawienie ubiegłego sezonu w EPL. Chelsea ma Sturridge'a, też zdolny, szybki, sporo strzela, na wypożyczeniu w Boltonie spisywał się fantastycznie. Liverpool ma bardzo fajnych Spearinga i Flanagana, obaj pokazali się z bardzo dobrej strony pod koniec sezonu. Pierwszy ma szansę stworzyć z Wilsherem duet fantastycznych środkowych pomocników na lata. Nie wspominam o piłkarzach, którzy na razie siedzą w rezerwach i akademiach, ale i tam można by pewnie wyłowić kilka perełek, tak jak w United Morrison (cudowne dziecko angielskiej piłki nożnej, choć z głową ma coś nie tak), Pogba, King, Tunnincliffe, Keane... wszyscy mają zadatki na klasowych kopaczy. Tylko teraz właśnie kwestia tego, czy oni dostaną szansę, tak jak dostali ją ich ciut starsi koledzy. No i o to mi właśnie chodzi Teraz w transferach wśród tych największych nie jest trudno dostrzec, że za piłkarzy płaci się więcej niż w okresie 2000-2005 (wcześniej nie liczę, bo tam to już w ogóle sumy była tak śmiesznie niskie jak na dzisiejsze warunki, że za takiego Ibrę to można by całą drużynę na miarę sukcesu w LM zbudować). Mimo wszystko za obrońcę taka kasa to nie jest mało. A że za Pepe zdecydowanie bardziej przepłacono, to prawda - choć obecnie taka cena za niego, patrząc na jego aktualną formę, byłaby jak najbardziej normalna.
-
Jakie rozszerza? Ten transfer nie jest niczym, czego nie można byłoby się spodziewać przy obecnych cenach (więc kontynuacja jak najbardziej tak). Jakby nagle transfery poszybowały o kolejne 20 mln w górę, wtedy ok Ale to jest obecnie cena normalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację klubów angielskich. Ale ma też cały rynek do wyboru i nie musi się w przeciwieństwie do klubów angielskich ograniczać żadnymi zasadami "home-grown". Proste i logiczne. Jak nie kupią tego, to znajdą sobie innego. Klub angielski też może, ale jeśli to nie będzie Anglik, to za rok mogą mieć problem z tymi ośmioma "wychowankami". No i dalej czekam na wskazanie Anglika, który gra w lidze hiszpańskiej, włoskiej bądź niemieckiej, ale nie w klubie z dołu tabeli, tylko z powiedzmy pierwszej piątki. Anglicy i Walijczycy poza tymi najwybitniejszymi nie są atrakcyjnym towarem dla klubów z Hiszpanii czy Włoch, bo od dawna wiadomo, że Anglicy poza Wyspami radzą sobie kiepsko. Dowiodły tego eksperymenty Realu kilka lat temu. I teraz poza plotkami o zainteresowaniu Interu Lampardem, Realu Terrym czy Barcy Rooneyem nie słychać nic na temat tego, aby któryś z nich miał odchodzić. Bo i po co? W swoich klubach są na wagę złota, kasę zarabiają świetną, sukcesy odnoszą... To co piszesz Tofik to niestety fikcja, kompletnie oderwana od realiów rynku. Trendy nie muszą przechodzić, bo one przeszły już dawno i nie tylko dzięki klubom angielskim, ale też hiszpańskim i włoskim. Sytuacja klubów angielskich jest ściśle związana z zasadą "home-grown". Naprawdę bardziej łopatologicznie niż dotąd nie jestem tego w stanie wytłumaczyć. Skąd biorą się takie, a nie inne ceny za piłkarzy na całym świecie, też już tłumaczyłem, ale mogę jeszcze raz. Od kiedy na rynek wkroczyli gracze tacy jak Abramowicz, Mansour, Perez (u tego mowa raczej o powrocie) czy w końcu jak dołączyła się Barca, to kluby zaczęły kusić najlepszych graczy wysokimi gażami (Barca ma najwyższą średnią tygodniówkę w Europie - 152 130 dolarów; w pierwszej piątce zestawienia oprócz CFC (115 783), City (112 761), Realu (141 474) i Barcy jest jeszcze Inter - 115 378), a ich pracodawców sumami, jakich dotąd nie zarabiali. Więc skoro kluby mogą wybierać sobie te lepsze oferty za swoich zawodników, a ci z kolei mogą odrzucać mniej atrakcyjne finansowo dla nich (aspekt sportowy powoli przestaje się liczyć aż tak bardzo) wiedząc, że ktoś w końcu da wyższą tygodniówkę (skąd np. obecne rozbieżności między Nasrim a Arsenalem? między innymi z powodu tygodniówki), to dość logiczne jest to, że inne kluby chcąc utrzymać się w grze zaczną wykładać podobne sumy, albo będą musiały przerzucić się na kupowanie tańszych zawodników, co nie zawsze musi oznaczać gorszą jakość. Oczywiście istnieją jeszcze sposoby na obniżanie ceny zawodnika. Jeśli takiego kupuje się na rok przed końcem jego kontraktu, to cena automatycznie spada, bo klub musi zdawać sobie sprawę z tego, że ten piłkarz za rok może odejść za darmo i wtedy nie dostaną nic. Tak właśnie United pozyskało Younga, tak teraz za niższą cenę odejść może Nasri. Na kupowanie za grube miliony stać najbogatszych. A skoro ich tylko stać, to będą tych najdroższych graczy ściągać do siebie, konkurencja będzie coraz mniejsza, elita w końcu zamknie się na dobre (chyba, że znowu jakiś szejk będzie miał kaprys kupienia sobie klubu), sukcesy będzie ta elita dzieliła między siebie (a co za tym idzie także kasę za te zwycięstwa). Skutek będzie taki, że tylko wąska grupa klubów (w zasadzie to już mamy taki efekt) będzie zbierała trofea i miała wystarczająco dużo kasy, aby kusić tych najlepszych coraz wyższymi sumami. I tak będą się przerzucać transferami. Bo skoro Abramowicza i Mansoura z Perezem stać na to, aby wyłożyć na jednego grajka lekką ręką te 40 mln funtów, to dlaczego takie Udinese ma nie starać się o to, aby dołożyli kolejne 10, albo przynajmniej 5 mln? Zasada "home-grown", która obowiązuje od roku, nie ma tu nic do rzeczy. Działalność Abramowicza, Mansoura i Pereza to okres wcześniejszy. Szczególnie rola Romka jest tutaj mocno widoczna. Chyba nikt, kto orientuje się w temacie, nie zaprzeczy jak dużo zmieniło się po tym, jak kupił Chelsea i zaczął pompować w nią kasę. Ibra za 45 plus Eto'o w Barcelonie, Dani Alves za coś około 30-35 mln (o kasie jaką Real wyłożył na samą trójkę Benzema-Kaka-Cris nie wspominam)... to są normalne transfery? A przecież przeprowadzano je, zanim kluby angielskie musiały zacząć martwić się zasadą "home-grown" i przepłacać za Anglików. Rok przed przejściem Ibry do Barcy do United przeszedł Berbatov. Piłkarze na tym samym poziomie, przy czym Berba jest o niebo spokojniejszy, nie ma przerostów ambicjonalnych, i jak siedzi na ławce nie szuka dziury w całym, tylko czeka na swoją szansę, dzięki czemu dla trenera jest o wiele lepszym wyborem (do tego jak tak popatrzeć na jego osiągnięcia strzeleckie, to okazuje się, że strzelił więcej bramek niż Szwed - wg wiki około 70 więcej). A w przeliczeniu na euro jest o 7-10 mln tańszy od Szweda (a przecież Inter dostał w rozliczeniu jeszcze Eto'o, cała transakcja wyniosła więc około 70 mln, co sprawia, że Ibra był blisko 2x droższy od Bułgara). A przejście Ronaldinho do Barcelony? Kosztował trochę ponad 30 mln euro w 2003 roku, a był przecież już mistrzem świata i piłkarzem z wyrobioną marką. O jego wpływie na grę Barcelony pisać nie trzeba, w formie był bezwzględnie najlepszym piłkarzem globu. Tymczasem był dwa razy tańszy od Ibry i ciutkę tańszy od Daniego Alvesa, który jest obrońcą. Ale dwa ostatnie transfery to ostatnie lata. To wszystko Tofik jest efekt zmian, jakie zaszły w futbolu już dobre 7-8 lat temu (choć można by też podpiąć pod to to, co robił Perez od transferu Figo). Zasada "home-grown" nie ma tu nic do rzeczy raz z racji tego, że dotyczy Anglików, którzy są mało atrakcyjni dla klubów spoza Wysp, a dwa, istnieje od roku (powiedzmy od dwóch, kiedy ogłoszono, że zostanie wprowadzona), a tymczasem transfery, które można uznać za zbyt wysokie, to już wcześniejszy okres. Tutaj nikt nie potrzebował tej zasady i płacenia przez kluby z EPL za Anglików jak za zboże, aby przepłacać. Bez tej zasady Neymar i Sanchez nie byliby dzisiaj tańsi. Winne tego stanu rzeczy są tak samo kluby angielskie, jak hiszpańskie i włoskie. Ale w żadnym razie "home-grown" nie ma szansy wpływać jakoś wyraźnie na rynki transferowe poza Wyspami. Ci najlepsi i tak chodziliby po zawyżonych sumach. Chodziliby, gdyby nie to, że poza Wyspami się nie sprawdzają. Gdyby się sprawdzali, Twoja teoria byłaby jak najbardziej słuszna, ale tak jest dla mnie co najmniej ryzykowna. Choć można szukać jakichś powiązań na zasadzie: klub angielski mając do wyboru Anglika i Hiszpana kupuje Anglika, bo potrzebuje tego ósmego "wychowanka", dzięki czemu Hiszpan nie interesuje ich i może go kupić klub z Niemiec. Z tym, że wtedy ten klub z Niemiec musi zapłacić już mniejszą sumę, bo klub angielski odpadł w negocjacjach i teraz to Niemcy są jedynym kandydatem do pozyskania piłkarza. Więc jak dla mnie jedyny sposób, w jaki "home-grown" może wpływać na rynki europejskie (światowe), to właśnie obniżanie cen piłkarzy, którzy nie mogą być traktowani jako "wychowankowie" w Anglii. Tak samo wyższe sumy za transfery Anglików oznaczają mniej pieniędzy do wydania na piłkarzy z lig francuskiej, hiszpańskiej, włoskiej, portugalskiej... Po tych mogą sięgać więc kluby spoza Wysp, które teoretycznie mają więcej możliwości (raz, bo kluby angielskie więcej muszą wydać u siebie, a dwa, bo muszą trzymać się tego limitu "wychowanków"). Ale to chyba też nie o ten kierunek "wpływów" i "zmian" Ci chodziło Ma od cholery do rzeczy Na początku okienka masz czas na negocjacje, zawsze możesz zawiesić je, poszukać kogoś tańszego, rozpatrzeć kilka możliwości. Potencjalny sprzedawca musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie jesteś w sytuacji kryzysowej i masz pole manewru (oczywiście ma to miejsce wtedy, kiedy inne kluby nie rzucają się na danego zawodnika i jego zakontraktowanie nie zależy od szybkiego wyłożenia jak największej kasy na stół w myśl zasady "kto da więcej", bowiem jeśli piłkarz nie ma wpisanej w kontrakcie sumy odstępnego to jego pracodawca ma prawo nie zaakceptować żadnej oferty). Natomiast jeśli prowadzisz rozmowy pod koniec okienka, to spieszysz się, żeby tylko dopiąć wszystko, zanim okienko zostanie zamknięte. I klub z którym negocjujesz wie, że nie masz za dużo czasu, a skoro siedzisz przy stole negocjacyjnym do końca, to znaczy, że zależy Ci z różnych względów. Inaczej zwyczajnie poszedłbyś sobie. Ale siedzisz i musisz przystać na warunki drugiej strony, bo to Ty, nie oni, chcesz dokonać tego zakupu. Jak nie teraz, to sprzedadzą go za pół roku, w kolejny okienku. Tak było w sytuacji Liverpoolu. Puścili Torresa w ostatniej chwili i wszyscy wiedzieli, że mają za jego sprzedaż sporo kasy. A skoro tak, to Mike Ashley postanowił to wykorzystać. Chcecie Carrolla? To płaćcie. Absolutnie normalne i zrozumiałe zachowanie. Jako właściciel klubu musi dbać o to, aby klub zarabiał, a jak jest szansa na wyciągnięcie dodatkowej kasy, to czemu nie... Owszem, jednak to nie zmienia faktu, że niektórzy piłkarze są przepłaceni. Bo nikt mi nie powie, że Andy Carroll jest lepszy niż Wayne Rooney. A przecież Liverpool dał za byłego zawodnika "Srok" więcej, niż United wpłaciło The Toffies za wschodzącą gwiazdę i cudowne dziecko angielskiej piłki nożnej. Bent kosztował prawie tyle samo co Suarez. Smith i Lampard dobre kilka lat wstecz (odpowiednio 2004 i 2001) kosztowali razem niespełna 20 mln funtów, dzisiaj sam Phil Jones kosztuje tyle co oni dwaj razem. A to jest właśnie sposób na poradzenie sobie z tym problemem psucia rynku. U nas jak u nas, nie ma bazy, aby samemu coś robić (choć podobno Wojciechowski miał chyba w Wodzisławiu założyć szkółkę). Ale kluby angielskie czy hiszpańskie już mają te bazy, gdzie mogą szkolić przyszłe gwiazdy światowej piłki. Scouting szeroko rozwinięty to też pomysł. Taki Hernandez ściągnięty z Chivas Guadalajara za jakieś 7 mln funtów. Dobrym pomysłem jest też nawiązywanie współpracy przez kluby - większe z mniejszymi. Swego czasu pisano trochę o tym, jak to kluby z Belgii np. współpracują z angielską czołówką. Nie wiem czy teraz ktoś jeszcze coś takiego prowadzi.
-
Nie do końca. Liverpool musi mieć z tyłu głowy świadomość tego limitu "wychowanków" i bardziej się stara o tego zawodnika, bo może się za sezon-dwa okazać, że będzie on właśnie tym wypełniającym limit. Barca nie musi, Barca może sobie wziąć jakiegoś Portugalczyka, tudzież Francuza. Poza tym trzeba uwzględnić realia europejskiej piłki klubowej - Anglicy grają fatalnie poza Wyspami (wyjątkiem był kilka lat temu Beckham), ot nie pasuje im żadna inna liga. Ilu ich obecnie gra we Włoszech, Niemczech i Hiszpanii? Bo jeśli już teoretyzujemy, to rozumiem, że to ma jakieś podstawy w faktach, a nie jest czystą abstrakcją. Carroll poszedł za tyle za ile poszedł bo raz, jest Anglikiem, dwa, Liverpool stał pod ścianą. Poza tym o jakim działaniu i przenoszeniu mowa, skoro to psucie rynku istnieje już z 2-3 lata? To może być co najwyżej efekt, a nie skutek.
-
Dla Ciebie nie, dla mnie tak, skończmy już ten temat. Wystarczy, że jest lepsza od naszej (tu nie ma co twierdzić, to są fakty) i już trener tamtejszej reprezentacji ma łatwiej niż jego odpowiednik u nas.
-
Na skład 25 zawodników klub może mieć maksymalnie 17 graczy, którzy zostali wyszkoleni poza krajem. Zawodnik wyszkolony w kraju to taki, który przed ukończeniem 21 lat przez trzy sezony był trenowany i grał w angielskiej albo walijskiej szkółce piłkarskiej. Zasadę ogłoszono jakoś tak na starcie sezonu 2009/2010, wprowadzono przed tym ostatnim. A dlaczego płacenie 10 mln przebitki za Anglika tylko dlatego, że jest Anglikiem, ma mieć wpływ na transfer Sancheza do Barcy czy Neymara do Realu? Nie widzę żadnego związku. Jeśli Real czy Inter chciały kupić Anglika zapewne dawałyby za niego mniejszą kasę, niż ich angielski odpowiednik w postaci Chelsea czy United, które muszą wypełnić pewne limity. Poruszyć mogło, ale rynek jest dziwny nie od ostatniego okienka zimowego. Poza tym ten transfer jest o tyle specyficzny, że Liverpool kupował na ostatnia chwilę, a Newcastle wiedziało, że Dalglish ma kasę za właśnie sprzedanego Torresa. Dlatego zaśpiewali te 35 mln. Liverpool stał pod ścianą.
-
O Guardioli nie będę pisał, bo to nie temat o nim. Nie bardzo tylko rozumiem tego rozwinięcia, skoro odnosiłem się jedynie do jego umiejętności jako taktyka. A ja z chęcią zamieniłbym się z Turkami albo Rosjanami na ligi. Ten sam Zanit wygrał kilka lat temu Puchar UEFA, a bodajże Fenerbahce doczłapało się kilka sezonów temu do ćwierćfinału LM. Kiedy my ostatnio byliśmy w ćwierćfinale czegokolwiek? Jakie by te ligi turecka i rosyjska nie były, są wyraźnie lepsze i atrakcyjniejsze od naszej. Tamtejsze kluby regularnie grają w rozgrywkach europejskich. I nie mam na myśli eliminacji. Patrząc na te wszystkie lata, to coś musiało się znaleźć.
-
Służy Anglikom, bo dzięki temu ich reprezentacja będzie miała lepszych zawodników do dyspozycji za jakiś czas (a mają obecnie naprawdę zdolne młode pokolenie, że wspomnieć Smallinga, Jonesa, Welbecka, Wilshere'a - choć na Euro U-21 tego nie pokazali - zdolne wesprzeć tych starszych zawodników jak Rooney, Young, Gerrard...), a kluby nie będą już zatrudniały całej masy obcokrajowców (wystarczy popatrzeć na Arsenal, gdzie jeszcze jakiś czas temu Wenger potrafił nie wystawić żadnego Anglika w pierwszej "11", obecnie jest trochę lepiej - Wilshere, Walcott, Gibbs). Poza tym, to nie jest psucie światowego rynku, tylko co najwyżej ich krajowego. A ten nie musi mieć żadnego wpływu na to, co dzieje się gdzie indziej (szczególnie, że chodzi o samych Anglików). Dotyczy Anglików i Walijczyków. A to jest akurat bez znaczenia, popatrz na taki Southampton. Poza tym jakoś jednak kluby sobie poradziły. Co transakcje między klubami angielskimi mają do tych wykonywanych przez Real, Barcę czy Milan? Nic. Więc to jest psucie ich rynku, ale nie ogólnego. Choć zgadzam się, że psują rynek, ale akurat nie wprowadzając zasadę o wychowankach i nie kupując Anglików za spore sumy. Psują rynek przez Abramowicza i Mansoura głównie, którzy potrafią wyłożyć każdą kasę, byle zgarnąć piłkarza. Ale np. taki Real czy Barca (klub z najwyższą średnią tygodniówką w europejskiej czołówki) też z tym nie mają problemów. A to jest jakaś sprzeczność w tym? Co prawda "rozsądny" to nie jest może najszczęśliwsze określenie na działania Mansoura i spółki, ale swoją metodę mają. Kupują masę piłkarzy, nie wszystkich potrzebnych. Jednak w tej masie znajdzie się kilku pasujących do drużyny na tyle, że wzmacniają ją. Kto pasuje, ten zostaje, ten kto nie, do widzenia. Systematycznie dochodzą do swojego (inna rzecz, jakimi kosztami - ale ich akurat stać). Jak to się mówi, w tym szaleństwie jest metoda. Obowiązuje, ale nie wszędzie. Owszem, są trenerzy tacy jak Redknapp, Bruce czy w końcu Ferguson, którzy sami o wszystkim decydują, ale nie jest dla nikogo orientującego się w temacie tajemnicą, że taki Abramowicz wpycha się trenerom do zarządzania klubem, transferów, w Liverpoolu za Beniteza i chyba jeszcze Hodgsona był podobny problem, przy czym tam był jakiś konflikt między menadżerem, a człowiekiem odpowiedzialnym za transfery... Szejkowie robią to samo. I efekty powoli mają. Już zdobyli FA Cup i zajęli trzecie miejsce w lidze. Teraz powalczą w LM i znowu będą jednym z faworytów do zwycięstwa w EPL. Kasą można co nieco osiągnąć.
-
Powiem tak, Guardiola ma w ręku samograja. Owszem, jest sztuką tego samograja jakim jest Barcelona utrzymać na odpowiednio wysokim poziomie już któryś sezon z rzędu, ale nie oszukujmy się, Pep ma do dyspozycji zawodników, którzy na swoich pozycjach są albo światową czołówką, albo absolutnie czubkiem całej góry geniuszy (głównie trio Iniesta, Messi i zwłaszcza - dla mnie - Xavi, geniusz środka pola z półki tej samej co Zidane i Scholes, piłkarz, którego uwielbiam już od dobrych 11 lat). No, dzisiaj niejeden piłkarz wybiera właśnie kierunek "liga rosyjska". I to nie tylko ci słabsi. Niemniej tak czy inaczej Rosja miała za Hiddinka lepszych grajków i kluby niż my. No to porównaj sobie teraz reprezentację Korei Płd. i naszą Dla mnie dość oczywiste jest, która lepiej rozumie pojęcie "dyscyplina taktyczna". No dobra, ale to jest wszystko u nas na podwórku. A jak wypadamy w Europie? Fatalnie. Sukcesy Wisły i Lecha są absolutnymi wyjątkami w ostatnich latach. I to na tej podstawie należy oceniać to, jak wygląda u nas dyscyplina taktyczna. Przecież Holender w każdej z trzech wymienionych przez Ciebie reprezentacji miał lepszych piłkarzy i lepsze warunki niż Smuda. Więc nie pisałbym tutaj o "gównie". A to już trzeba by zapytać Smudę, ale nie w wywiadzie, ale tak po prostu. Inaczej to jest gdybanie. Niemniej skoro nie wychodzi nam to, to znaczy, że jakiś problem to jednak jest. I wolałbym, aby to był problem dotyczący tylko Smudy, bo wtedy wymiana trenera na lepszego może pomóc. Jeśli problemem są piłkarze, to na zmiany przyjdzie nam poczekać dobre kilka lat. Tutaj się zgadzam. Niemniej Szczęsny nie jest tutaj jakoś specjalnie wybitny. U nas chyba najlepiej właśnie Boruc gra nogami. Kuszczak trochę się poprawił, ale dalej potrafi wywalić na aut. Fabiański dla mnie nie powinien być pierwszym bramkarzem reprezentacji właśnie przez błędy, jakie potrafi popełnić.
-
Tofik, ale to nie jest ich wymysł Obecnie w EPL każdy klub musi mieć odpowiednią liczbę wychowanków i Anglików. Dlatego też w EPL za Anglików płaci się jak za zboże. Każdy w końcu chce mieć jak najlepszych graczy. A problem rynku transferowego to nie są tylko piłkarze angielscy, ale także kluby takie jak City, które kupują piłkarzy niemalże na kilogramy. No bo jeśli City jest zdolne zapłacić za gracza x 50 mln funtów, to dlaczego ktoś ma go oddawać za niższą cenę? I kluby w końcu muszą się łamać. A że stać na to tylko niektóre, to i elita zaczyna się coraz bardziej zamykać, zgarnia dla siebie coraz więcej kasy za odnoszone sukcesy i dalej walczy między sobą o tych najlepszych, podbijając co chwila ceny (idealnym przykładem jest tutaj hiszpańska La Liga, gdzie dominują od lat dwa kluby, które zgarniają co sezon większość kasy za transmisje dla siebie). Neymar jest tego przykładem. Jeśli jego obecni pracodawcy z Santosu widzą, że usługami ich zawodnika jest zainteresowane kilka bogatych klubów, to dlaczego nie wyciągać jak najwięcej kasy? Zobaczymy jak to będzie wyglądać po wprowadzeniu finansowego fair-play. Choć taki Abramowicz już ponoć kombinuje z kreatywną księgowością. Spaść nie spadnie, ale nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego wzrostu. Porto za Hulka woła sobie blisko 100 mln (chyba w ojro). Ale to nie znaczy, że ktoś tyle za niego da. Jakby ktoś przyszedł z 50-60 mln, to już pewnie byłaby jakaś szansa na wyciągnięcie go. Wiadomo że kluby będą sobie wołać większe sumy. Zawsze nawet jak się zejdzie z ceny można trochę zarobić. No i to zawsze jest szansa, że jakiś szejk będzie miał kaprys i kupi takiego piłkarza za cenę, jaką zawołał sobie pan prezes. Ktoś wie według jakiego klucza piłkarzy kupuje City? Bo ja nie. I Mancini pewnie też nie, choć jest teoretycznie trenerem The Citizens. Teraz walczą np. o Nasriego (biorąc pod uwagę jego sytuację w Arsenalu, to kupić go można niemalże jak na wyprzedaży, w końcu za rok kończy mu się kontrakt). Na co im on, skoro mają na jego pozycję ludzi?
-
A to absolutnie, absolutna podstawa. Nie mogę się zgodzić. Przede wszystkim Hiddink to Hiddink (co sam już zaznaczyłeś), jeden z najlepszych speców w tym fachu jacy ciągle działają Tylko Ferguson, Mourinho i Ancelotti stoją moim zdaniem na tym poziomie. Guardiola jeszcze musi trochę popracować nad tym. Może kiedyś Villas-Boas. Co do tych drużyn... Rosjanie trochę tych zawodników w klubach europejskich mają, a i kluby sporo silniejsze od naszych. Koreańczycy są jednak piłkarzami, którzy od lat mają dyscyplinę taktyczną wpajaną (kiedyś chyba nawet czytałem o tym, jakie to programy rozpoczęto przed MŚ w 2002 r., aby wychować piłkarzy, a i Hiddink miał tam swobodę, jakiej Smuda nigdy u nas nie miał, wszystko było podporządkowane MŚ, w Rosji było ponoć dość podobnie). Co do Australii... w kadrze mieli 10 piłkarzy grających w Anglii, poza tym po kilku we Włoszech, Hiszpanii, Holandii, Szwajcarii... Ze swojej rodzimej ligi mieli tylko dwóch zawodników. Piłkarze tacy jak Schwarzer, Kalac, Emerton, Viduka, Kewell, Culina, Neill, Moore czy Aloisi to byli piłkarze, którzy w Europie trochę pograli, mieli więc o wiele więcej czasu na nauczenie się dyscypliny taktycznej niż nasi piłkarze. Hiddink miał więc lepsze warunki, lepszych piłkarzy no i Smudę przerasta w każdym elemencie trenerskiego fachu o lata świetlne. Akurat Szczęsny jako bramkarz z dyscypliną taktyczną nie ma za dużo wspólnego. Choć na pewno w Arsenalu trochę się jej nauczył (przy czym nie oszukujmy się, Wenger jako taktyk nie jest wybitny). Co do reszty, to Obraniak (sytuacja szczególna), Piszczek, Głowacki (choć ten ma naleciałości z polskiej ligi, gdzie przecież spędził sporą część kariery), Dudka, Matuszczyk, Błaszczykowski... ok, oni mogli złapać tą dyscyplinę (choć trzeba tutaj pamiętać, że sam pobyt za granicą niczego jeszcze nie uczy, jeden złapie w pół sezonu, drugi po trzech latach będzie jeźdźcem bez głowy). Brożek, Lewandowski i Grosicki są trochę za krótko za granicą. No ale to jest tylko kilku zawodników na całą kadrę. Ich poziom dyscypliny taktycznej może być różny. Nie oszukujmy się. Mamy kiepską ligę (choć obecnie jakby coś zaczynało się zmieniać na lepsze), kiepskich kopaczy, Smuda nie jest wybitnym trenerem (choć na nasze warunki i tak jest bardzo dobry), ostatnie nasze turnieje kończyły się klapą. Oczekiwanie teraz od Smudy, że nagle zrobi z naszej reprezentacji drużynę, która będzie grała dobry futbol na poziomie wystarczającym na to, aby osiągnąć sukces na ME, jest wymaganiem od niego niemalże cudu. Mistrzostwa Europy są najprawdopodobniej najtrudniejszych turniejem piłkarskim na świecie. Tam grają naprawdę mocne ekipy. Na same MŚ Europa wysyła kilka drużyn mniej niż gra na Euro. Dopóki u nas nie zmieni się podejście do piłki, dopóki kluby nie zaczną pracować na europejskim poziomie, dopóki nie zaczną regularnie grać w klubowych rozgrywkach europejskich, a co za tym idzie, piłkarze nie będą zdobywali doświadczenia na arenie międzynarodowej, dopóty nawet Mourinho z Fergusonem i Hiddinkiem nie zrobią z naszej reprezentacji mocnej ekipy.
-
Problem polega na tym, że teraz takie ceny to norma. Od jakiegoś czasu rynek transferowy kompletnie oszalał, i za przeciętnych grajków kluby wołają sobie sumy, za jakie kilka lat temu można było kupić porządnych zawodników. Jeśli Liverpool dał w zimie 30 mln funtów za Carrolla, a w 2008 roku Ferguson za podobną sumę ściągnął o klasę lepszego Berbatova, to o czym my tu mówimy... Torres za 50 mln? Bez żartów. Porównajmy to sobie z kasą, jaką Real dał za Figo w 2000. Promocje takie jak 16 mln funtów za Ashleya Younga, jakie United dało Villi, to już naprawdę rzadkość. Parę lat temu zdolny młody Anglik to kosztowałby nie więcej jak 10 mln funtów. Teraz United za Jonesa z Blackburn (fakt, chłopakowi wróżona jest wielka kariera) dało coś koło 18 mln. Teraz przebitka 10 mln funtów to nie jest nic dziwnego. Niestety. Czy ja wiem, czy wzrośnie za niego... Już teraz jego wartość to jakieś 30-40 mln. A nie wiem, czy ktoś da więcej. No i jest szansa, że kontrakt będzie miał gotowy do podpisu (z kim?) jeszcze przed początkiem turnieju. Choć z drugiej strony prezes Udine wygląda na takiego, co to wykorzysta każdą okazję, aby zgarnąć za Sancheza jak największą sumę. No ten może za swoim trenerem z Porto powędrować do CFC, już teraz się mówi o wyłożeniu kasy na trio Falcao-Hulk-Moutinho przez Abramowicza.
-
Problem polega na tym, że coś takiego jak dyscyplina taktyczna to nie jest coś, czego da się zawodnika nauczyć na kilku krótkich zgrupowaniach (i nie nazwałbym tego w żadnym razie najprostszym elementem, są piłkarze, którzy przez cała lata swoich karier mają z tym problemy). To jest coś, co powinno być piłkarzowi wpajane w klubie. A że nasze kluby mają z tym problem, to i przekłada się to na reprezentację. Smuda na zgrupowaniach nie nauczy ich tego, co powinno dla nich być czymś absolutnie zrozumiałym i naturalnym. W futbolu nikt niczego nie może zagwarantować. Szczególnie, jeśli mówimy o czymś, co ma się wydarzyć za blisko rok. W 2002 r. na krótko przed MŚ faworytami turnieju była Francja i Argentyna. Obie drużyny odpadły w fazie grupowej. Przy czym w porażce Francuzów spory udział miała kontuzja Zizou tuż przed pierwszym meczem.
-
Co prawda średnio się orientuję w temacie obrony Warszawy w '39, ale te dwie pozycje z tego co mi wiadomo, są raczej cenione. A i dobrze się je czyta. Przeczytać można, choć ogólnych opracowań do Powstania Warszawskiego trochę jest, w tym parę lepszych od pracy Bartelskiego. A to zdecydowanie dobry zakup. W tym temacie nie ma chyba lepszego opracowania. Witam
-
Pod względem emocji piłkarskich to lato wygląda lepiej od ubiegłorocznego. Co prawda ligi piłkarskie odpoczywają, ale za to niedawno mieliśmy Concacaf Gold Cup (najbardziej radosny turniej jaki widziałem od lat, do tego świetna gra Meksyku i Chicharito - ten chłopak to prawdziwe złoto), Mistrzostwa Europy U-21, Mistrzostwa Świata U-17, Mistrzostwa Świata Kobiet (trwają), a teraz zaczyna się Copa America. Już pierwszy mecz przyniósł sensację w postaci remisu Argentyny z Boliwią. I choć jakiś czas temu Boliwia potrafiła rozbić u siebie Albicelestes 6:1, to jednak tutaj to Argentyna grała u siebie. A Boliwia zagrała świetnie taktycznie i gdyby mieli trochę więcej szczęścia mogliby nawet wygrać ten mecz. Jeśli do tego doda się najciekawsze od lat okienko transferowe (m.in. ostatnia wielka przebudowa United za kadencji Fergusona), to naprawdę nie można specjalnie narzekać. Choć do emocji ligowych trochę brakuje...
-
I czego to dowodzi? Niczego. Reguły nie ma. Wszystko jest weryfikowane w momencie turnieju. Grecja też na Euro jechała po porażce z nami w meczu towarzyskim, z grupy wyszła dość szczęśliwie, a mistrzem została. Ano właśnie, tego nikt nie wie. Owszem, zgadza się, że Smuda popełnia błędy (przynajmniej z naszego punktu patrzenia, może on ma to wszystko dokładnie skalkulowane), że podejmuje nie do końca dobre decyzje personalne (dla mnie rezygnacja z Boruca jest wielkim błędem, bo na chwilę obecną nie ma wśród naszych bramkarzy nikogo, kto byłby lepszy od niego - Fabiański za mało charyzmatyczny, plus popełnia jednak raz na jakiś czas błędy, Szczęsny mimo wszystko za mało doświadczony, może teraz w Arsenalu zbierze trochę ogrania, Kuszczak może jak zacznie regularnie grać - choć z drugiej strony rozumiem, że chce zaprowadzić jakiś porządek w kadrze), ale jednak jest tym selekcjonerem. I skoro już mu zaufano raz, to trzeba teraz czekać na efekty. Zatrudniono go nie po to, aby przypodobać się kibicom meczami towarzyskimi, ale po to, aby zbudował kadrę na Euro. A do tego ma jeszcze rok (niecały). I to jest żądanie bardzo słuszne. Trenerzy innych reprezentacji też starają się różne podobne sposoby stosować, byle dodać sobie trochę czasu na zgrupowaniu. Tak jak sam Szpakowskiego uwielbiam, tak jednak uważam, że pod tym względem Twarowski z Canal+ jest lepszy. Oglądanie Match of the Day w EPL z jego komentarzem ("siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy" - to już jest klasyk) to absolutnie świetna sprawa. A już ta reakcja była genialna http://www.youtube.com/watch?v=dkvWx0YsYJc&feature=related I tutaj jeszcze kilka cytatów: http://2010.canalplus.pl/forum/?topic/genialne-wypowiedzi-anegdotki-metaforki-itp_6-4995-/3