Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Matura rozszerzona, podręczniki
Albinos odpowiedział Jarno → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Ta Historia starożytnego... to chyba jednak lekka przesada U mnie do egzaminu ze starożytnej do Bliskiego Wschodu poleca się jedynie odpowiedni rozdział z trojaczków Stępień&Musiał&Jaczynowska. Osobna książka z tego tematu do matury, tym bardziej że historia starożytna na maturze to są absolutne podstawy podstaw, to jak na moje oko zdecydowanie za dużo. A mimo to dalej polecany na studiach Nie przesadzajmy, to jest matura, a nie egzamin na studiach. Wyrozumskiego nawet u mnie chociażby prof. Gawlas poleca jako bardzo dobry wstęp do przygotowań do egzaminu ze średniowiecza. Szczur może być ciut za bardzo szczegółowy jak na maturę. -
Pedros, w kwietniu to Ty będziesz zastanawiał się jak najszybciej skończyć pracę roczną i za co najpierw brać się do egzaminu
-
Na początek pismo "Weroniki" (NN) do "Andrzeja" z 26 maja 1944 r. [Kedyw Okręgu Warszawa Armii Krajowej. Dokumenty - rok 1944, oprac. H. Rybicka, Warszawa 2009, s. 162]: Pan Andrzej I. W załączeniu: "Nurt" - po 1 egz. nr I i IV zł 20 "Arkusz poetycki" - Juliusz Oborski '' 5 Poezje bez tytułu /odbitka na [...]/ '' 30 "Białe blaski" - Sergiusz Wołoszyn '' 10 "Zarysy pokoju" '' 16 "Zarysy programu brytyjskiej Partii Pracy" '' 5 "Regulamin artylerii" 3 egz. a 40 zł ''120 [Razem] zł 206 Warunkowo, bo bez porozumienia, tak że ewent. zatrzymam to dla siebie - "Śpiewnik domowy" zł 30 Razem zł 236 II. "Regulamin art[ylerii]" - wzięłam ostatnie egzemplarze, ale wkrótce będzie tego więcej. Czy wtedy wziąć jeszcze i ile egz.? III. Mniej więcej co tydzień jest coś nowego. czy mam zawsze wziąć to co będzie, czy za każdym razem zapytać /chyba zapyt[ać, bo c]zasem to śmiecie/? Tu następuje znak pisarski, który oznacza, że stoję na baczność i że przesyłam serdeczne pozdrowienia - - 26 V Weronika P.S. Proszę uprzejmie sprawdzić, czy nic nie brakuje, bo pakowano nie przy mnie, wg spisu. I tak się teraz zastanawiam, skąd pochodziły pieniądze na te wszystkie materiały? Z kasy Kedywu OW AK, czy "Andrzej" załatwiał to prywatnie? W rozliczeniu finansowym Kedywu warszawskiego za maj 1944 r. pojawiają się takie pozycje: wydatki personalne, dodatek rodzinny, ryczałt przejazdowy, dodatek bezpieczeństwa, lokale, Czata /ZO/, Czardasz, kupno czwartego auta, naprawa samochodu /I rata/, ćwiczenia oddz. dysp. B i części grupy Skrytego, wydatki materiałowe, koszta związane z wywiadem, koszta wykonania wyroków i koszta związane z alarmówkami. Nic z tej grupy nie wskazuje na to, żeby w jego "skład" miał wchodzić zakup tego typu materiałów. O ile jeszcze ten Regulamin artylerii jest tutaj absolutnie normalny, o tyle już Arkusz poetycki czy te poezje bez tytułu... no, jakoś ciężko to przypasować do profilu zadań Kedywu. Więc skąd pieniądze na to? Może jednak faktycznie były to prywatne fundusze "Andrzeja" i innych? W swoich wspomnieniach dr Rybicki pisał m.in. o "Majewskim", który chciał dużo czytać i prosił, aby dostarczać mu co jakiś czas coś do przeczytania. Literaturą i poezją interesowali się i "Andrzej" i Tadeusz Wiwatowski i Zdzisław Zajdler... Tak czy inaczej sprawa dość zastanawiająca.
-
Peroni Nastro Azzuro? Kupiłem raz, przez ciekawość. Ostatecznie musiałem zmusić się do tego, aby to wypić. A to ponoć najlepsze włoskie piwo Dzisiaj czeka na mnie "Charles Wells Bombardier", a jutro wyprawa po kolejne brytyjskie piwka...
-
Grupa "Andrzeja"/Oddział Dyspozycyjny "A" Kedywu OW AK
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Oddziały i organizacje
Tak w ramach uzupełnienia tego tekstu, a konkretnie jego końcówki: http://www.historia.org.pl/index.php/publikacje/publikacje/ii-wojna-wiatowa/2081-z-ciemnych-kart-historii-warszawskiego-kedywu-historia-qlassoq.html Chodzi o sprawę Kułakowskich. Dotąd byłem przekonany, że wyrok na nich wykonał patrol z Grupy "Andrzeja", dowodzony przez "Stasinka". Na to wskazują wspomnienia "Andrzeja" jak i sprawozdanie Kedywu OW AK za miesiąc maj 1944 r. Tymczasem we wspomnieniach Anny Rószkiewicz-Litwinowiczowej "Pallas", sekretarki i łączniczki Wincentego Kwiecińskiego "Proboszcza" z KW OW AK, znajduje się informacja, iż wyrok wykonywali ludzie z Brygady "C" kontrwywiadu, dowodzonej przez Stefana Olesiaka "Dąbrowskiego". Jedyne co się zgadza w obu wersjach to obecność samego "Proboszcza", który miał prowadzić przesłuchanie Kułakowskich, oraz próba przekupienia wykonawców wyroku, przy czym "Pallas" pisała o 100 tys. zł, "Andrzej" o 200 tys. Dodatkowo w przypisie do wspomnień A. Rószkiewicz-Litwinowiczowej dr A. K. Kunert napisał, że dotychczas przyjmowano, że likwidacji tej dokonała grupa Kedywu Okręgu Warszawa AK. A to jest dla mnie dość niejednoznaczne. Można bowiem to zinterpretować tak, że wyrok wykonał nie tylko oddział Kedywu warszawskiego, ale również Brygada C, jak i tak, że wyroku tego nie wykonał oddział "Stasinka", ale sama Brygada C. Orientuje się ktoś, jak to było naprawdę? I druga rzecz, to czy Kułakowscy byli małżeństwem, czy tylko udawali? We wspomnieniach "Pallas" podane jest, że on był tylko przyjacielem Kułakowskiej, który podawał się za jej męża. Tymczasem w dokumentach Kedywu OW AK on widnieje jako Kułak Kułakowski Wincenty, ona jako Mazurkiewicz /Kułakowska/ Maria. W zasadzie jest to bez znaczenia - zastanawiam się tak z czystej ciekawości... I jeszcze jedna uwaga odnośnie wyżej zalinkowanego tekstu. Napisałem tam, że Kwieciński był szefem KW i ppłk. Owszem, to prawda, ale nie wtedy kiedy miała miejsce historia z Kułakowskimi. W maju 1944 r. "Proboszcz" był zastępcą Bolesława Kozubowskiego "Plebana". W okresie styczeń-marzec 1944 r., kiedy po przypadkowym aresztowaniu i zwolnieniu przez Niemców od konspiracji musiał być tymczasowo odsunięty "Pleban", Kwieciński był p.o. szefa kontrwywiadu OW AK, a kiedy ponownie aresztowany został w czerwcu "Pleban", został nim już na stałe. Natomiast co do stopnia, to w maju "Proboszcz" był porucznikiem, ppłk. został dopiero w sierpniu 1945 r., tak przynajmniej podaje A. K. Kunert, Słownik biograficzny konspiracji warszawskiej 1939-1944, t. 2, Warszawa 1987, s. 113-115. -
Fakt, nie dodał - za to teraz pozwoli sobie uzupełnić - za: B. Szymanowska, Kolumna Zygmunta, Warszawa 1972 - wpis secesjonisty Tymi domami, które Władysław IV chciał usunąć dla zrobienia miejsca pomnikowi były drewniane zabudowania należące do klarysek. Po tym jak król wykupił te zabudowania wspomniany Filonardi, jak już wspomniał secesjonista, sprzeciwił się wyburzaniu. Za sprawą Filonardiego biskup Andrzej Szołdarski zagroził magistratowi Starej Warszawy klątwą i ekskomuniką. Król nie przejął się tym. Nuncjusza papieskiego zamknął w jego własnej rezydencji, którą kazał otoczyć swoimi ludźmi, a domki rozebrano. Później Filonardi chciał nawet króla przeprosić, ale nie przyjęto go. Jak podała Barbara Szymanowska cała sprawa mogła być spowodowana wcześniejszym zatargiem króla z nuncjuszem. Otóż ponoć Władysław IV przechwycił listy Filonardiego do Rzymu, w których to nuncjusz o królu miał wyrażać się niepochlebnie. Senat Rzeczypospolitej zażądał na drodze dyplomatycznej, aby Filonardi został odwołany do Rzymu, a jego miejsce zajął inny wysłannik papieża.
-
Znalazło się już dawno - reszta na PW
-
Niestety, choć prof. Strzembosz na polu badań konspiracji warszawskiej położył wielkie zasługi, to jednak nieomylny nie był. Więc może i tym razem. Wydaje mi się, że to czego możemy być tutaj pewni to moment odejścia z plutonu "Stera", a także to, że do Powstania pluton 229. wprowadzał "Poraj", a 230. "Szumski". Jedyna wątpliwość to to, czy "Szumski" był wcześniej w 229., a jeśli tak, to do kiedy. Raport "Szalbierza" sporządzono po 14 kwietnia (dokładna data jest nieznana, datowanie jedynie na podstawie wzmianki o aresztowaniu Józefa Cisło "Sęka" z plutonu 230.), odejście "Śmigielskiego" z 230. to 6 czerwca, czyli mamy dwa miesiące, podczas których mogło stać się coś o czym nie wiemy. A że nie wszystkie dokumenty Kedywu warszawskiego zachowały się do dzisiaj, to i coś mogło nam uciec - bezpowrotnie. A na wynik Twoich prac Butryku czekam z niecierpliwością
-
Józef Stadtler "Ster" - zamieszany był w aferę "Ryżego" i "Arpada" - z Kedywu OW AK odszedł najprawdopodobniej w marcu 1944 r., czyli tak jak podawał Witkowski. Dokładnie 23 marca 1944 r. miał otrzymać bezterminowy urlop ze względów materialnych. A kto później? Najpierw "Szumski", a po nim "Poraj" był dowódcą plutonu. Tak przynajmniej podane jest na wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zgrupowanie_%C5%BBniwiarz#cite_note-9), gdzie powołano się na pracę Rockiego (niestety nie mam do niej dostępu w tej chwili). Mam natomiast w tym momencie wątpliwości, kiedy "Poraj" miał zastąpić "Szumskiego". W tekście, który zalinkowałem, podane jest, że "Szumski" objął dowodzenie plutonem 230. po Wiesławie Rychłowskim "Śmigielskim", który 6 czerwca 1944 r. został wysłany do partyzantki. Tymczasem wg raportu Mieczysława Morawskiego "Szalbierza", sporządzonego dla "Andrzeja" po 14 kwietnia 1944 r., wśród dowódców plutonów byli i "Śmigielski" i "Poraj". O tym, kto był tym trzecim, brak wzmianki. I teraz tak. Wiadomo, że plutonem 226. dowodził wówczas Bogdan Kunert "Szajer". Tutaj wątpliwości nie ma. Wymienieni w raporcie "Poraj" i "Śmigielski" musieli dowodzić odpowiednio plutonami 229. i 230. Tylko co w takim razie z "Szumskim", który ponoć wg Rockiego miał dowodzić 229. przed "Porajem"? Bo jeśli dowodził, to czemu nagle zastąpiono go "Porajem"? Gdyby przyjąć, że "Szumski" odszedł z 229. żeby przejąć 230. po "Śmigielskim" odesłanym do partyzantki, to wszystko jest ok. Ale tak... Szczerze nie wiem jak to rozwiązać. I obawiam się, że teraz tylko bardziej namotałem, niż wyjaśniłem Osobiście podałbym obie wersje, bo dojść do tej najpewniejszej może być ciężko.
-
Ostatnio przeglądając tekst Zbigniew Puchalskiego nt. walk na Woli trafiłem na coś takiego [Walki powstańcze na Woli (1-11 VIII 1944) [w:] Rocznik Warszawski X, red. B. Grochulska, S. Herbst, J. Kazimierski i in., Warszawa 1971, s. 216]: W godzinach wieczornych specjalne patrole AK, kierowane przez oficera wywiadu III Obwodu, por. "Tranzyta", przystąpiły do aresztowań volksdeutschów i konfidentów niemieckich zamieszkałych w dzielnicy. I teraz zastanawiam się, czy podobne akcje podejmowane w całej powstańczej Warszawie już od pierwszych godzin? Janusz Marszalec podaje [Ochrona bezpieczeństwa i porządku publicznego w Powstaniu [w:] Powstanie Warszawskie. 1 sierpnia - 2 października 1944. Służby w walce, red. R. Śreniawa-Szypiowski, Warszawa 1994, s. 126], że ludzie por. Wincentego Kwiecińskiego "D-3" ("Jur", "Lotny", "Mańkut", "Proboszcz") z KW OW AK już od 2 sierpnia prowadzili przesłuchania zatrzymanych volksdeutschów, Polaków podejrzanych o zdradę, czy też żołnierzy Wehrmachtu i członków SS, SA, NSDAP... Ale czy te przesłuchania przeprowadzano w całej Warszawie? O ile w Śródmieściu, na Mokotowie czy na Żoliborzu było to możliwe, to już nie wiem czy na Woli był czas na to. I kolejna sprawa, to czy dysponujemy jakimiś danymi odnośnie tego, ile osób aresztowano w tych pierwszych dniach Powstania? Czy w ogóle da się wskazać okres, kiedy tych aresztowań było jakoś szczególnie dużo, czy też jednak przez cały okres Powstania utrzymywało się to na podobnym poziomie? Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa "D-3a" ("Halina", "Lala", "Pallas"), sekretarka i główna łączniczka Kwiecińskiego, w swoich wspomnieniach [Trudne decyzje. Kontrwywiad Okręgu Warszawa AK 1943-1944. Więzienie 1949-1954, Warszawa 1991, s. 55] podawała, że w pierwszych dniach Powstania przez punkt KW na Jasnej 17 przewinęło się około 100 osób, które zostały poddane przesłuchaniom. Później zaś liczba zatrzymanych w więzieniu miała oscylować wokół 25 [tamże, s. 59], przy czym cały czas kogoś zwalniano, kogoś zatrzymywano... Ale to tylko Śródmieście Północ. A co z resztą? I jeszcze dwa komentarze-uzupełnienia. Pojawiający się w cytowanym tekście por. "Tranzyt" to por. Andrzej Płachciński "Tranzyt", ur. 20 stycznia 1912 r. w Warszawie, w konspiracji związany z Wolą. Po Powstaniu trafił do Stalagu XI A (nr jeniecki 47613), zmarł najprawdopodobniej 16 grudnia 1944 (wg listy sporządzonej 8 stycznia 1945 r. przez komendanturę obozu w Altengrabow), choć mówi się też o październiku 1944 r. Pochowany na cmentarzu przyobozowym, grób nr 334. Tutaj warto dodać, że już w dniu 9 sierpnia mjr Stanisław Weber "Chirurg", szef sztabu OW AK, w piśmie do mjra Zygmunta Brejnaka "Mecenasa", d-cy Zgrupowania "Chrobry II", pisał o tym, co robić z jeńcami. Tych dzielił na trzy grupy: 1 - jeńcy wojenni Wehrmachtu, reichsdeutsche - przetrzymywać w obozach, dobrze traktować. 2 - szkodliwi volksdeutsche, policja niemiecka, żandarmi niemieccy, SS, SD, SA, Hitlerjugend - oddać Wojskowym Sądom Specjalnym 3 - volksdeutsche nieszkodliwi i Polacy-przestępcy - oddać do dyspozycji sądu polowego przy Komendzie Okręgu Zaznaczył również "Chirurg", aby Polaków należących do drugiej kategorii, tych przymusowo wcielanych do służby, badać szczegółowo i w razie gdyby okazało się, że są niewinni, wydzielać w osobne grupy i na ochotnika wcielać do AK.
-
Likwidacja Borysa von Smysłowskiego, czyli Sowieci i ich wpływ na AK
Albinos dodał temat w Walka z okupantem
O próbie likwidacji Borysa von Smysłowskiego przez oddział z Grupy "Andrzeja" warszawskiego Kedywu w maju 1944 r. na forum już co nieco pisałem: https://forum.historia.org.pl/topic/11609-zdzislaw-zajdler-zbik/ Ostatnio w "Rzeczpospolitej" ukazał się pewien artykuł, odnoszący się właśnie do tej sprawy. Oto on: I tak się teraz zastanawiam, czy faktycznie mogło być tak, że była to akcja "nadana" przez Sowietów? W tym tekście pojawia się fragment odnośnie tego, że jakby tak było, to podejmowano by próby likwidacji znacznie ważniejszych postaci. Kto mógłby to być? Czy na terenie GG działali ludzie, na których likwidacji mogło Sowietom szczególnie mocno zależeć? Na koniec mała uwaga. Te 15 osób, które brały udział w próbie likwidacji von Smysłowskiego, to nie była największa liczba żołnierzy, jaką zebrano do wykonania akcji likwidacyjnej, jak stwierdził w tym artykule S. Aronson. Sama likwidacja "Panienki" - również zlecona Grupie "Andrzeja" - to 18 wykonawców. -
Czy jest coś, czym lepiej można opisać człowieka niż słowa ludzi, którzy go znali? Kilka co ciekawszych cytatów poświęconych Geordiemu: I think I've found you a genius. - telegram o takiej treści wysłał do Sir Matta Busby'ego scout Manchesteru United, Bob Bishop, kiedy po raz pierwszy zobaczył Georgiego, który miał wtedy zaledwie 15 lat. To się nazywa "mieć oko". The closest I got to him was when we shook hands at the end of the game. - Roy Fairfax i "nieuchwytności" Besta na boisku. Fairfax był odpowiedzialny za pilnowanie gwiazdora z Old Trafford podczas meczu Northampton-United, wygranego przez "Czerwone Diabły" - jak już wspominałem - 8:2. To nie była jedyna osoba, która tak mówiła o Irlandczyku z Północy. Ponoć kiedy po latach Gareth Williams, prawy obrońca West Bromwich Albion, spotkał Besta na jakimś przyjęciu poprosił go, aby ten zatrzymał się na chwilę, tak aby ten mógł spojrzeć mu w twarz. Zdziwiony Best zapytał dlaczego, na co otrzymał odpowiedź: bo kiedy spotykałem cię na boisku jedyne co widziałem, to twój tyłek uciekający wzdłuż linii bocznej. He was able to use either foot - sometimes he seemed to have six. - Sir Matt Busby, to rzecz jasna odnośnie jego umiejętności dryblerskich - jak to się mówi, wiązał obrońcom nogi na supełki. A skoro już o obrońcach mowa... Shellito was taken off suffering from twisted blood! - to Paddy Crerand. Shellito to Ken Shellito, prawy obrońca londyńskiej Chelsea w latach 1959-1969. O zawodnikach dysponujących wyjątkową szybkością, świetnie panujących nad piłką i posiadających fantastyczny balans ciała mówi się, że potrafią zakręcić w głowie każdemu przeciwnikowi. Taki był Best, taki był Ryan Giggs (i w zasadzie do dzisiaj taki jest, choć z racji swoich 38 lat pokazuje to zdecydowanie rzadziej niż kiedyś), Walijczyk, którego okrzyknięto w latach 90. następcą Besta ze względu na styl gry. Ten "twisted blood syndrome" był właśnie tym co ich łączyło. W zasadzie jedyny sposób na powstrzymanie takiego zawodnika to faul. Ale i to nie zawsze łatwo osiągnąć w sytuacji, kiedy rywal z piłką przy nodze spokojnie jest w stanie wyprzedzić obrońcę i na kilku metrach "odstawić" za siebie. With feet as sensitive as a pickpocket's hands, his control of the ball under the most violent pressure was hypnotic. The bewildering repertoire of feints and swerves ... and balance that would have made Isaac Newton decide he might as well have eaten the apple. - to z kolei Hugh McIlvanney, dziennikarz sportowy piszący m.in. dla "Observera" i "The Sunday Times". It was a very simple team talk. All I used to say was "Whenever possible, give the ball to George". - dostarczanie piłki do Besta to jedno, gorzej czasem bywało z oddawaniem futbolówki przez niego partnerom z boiska. Często pretensje miał o to m.in. Bobby Charlton. Co ciekawe, znacznie więcej cytatów odnoszących się do pozaboiskowego życia Besta jest jego autorstwa. Tak jakby ci, którzy go znali, chcieli pamiętać tylko o jego piłkarskim geniuszu (i to znajduje potwierdzenie w słowach Busby'ego: We had our problems with the wee fella, but I prefer to remember his genius). Sporo z tego co mówił dotyczyło jego problemów m.in. z alkoholem: I might go to Alcoholics Anonymous, but I think it would be difficult for me to remain anonymous. I spent a lot of money on booze, birds and fast cars. The rest I just squandered. I've stopped drinking, but only while I'm asleep. In 1969 I gave up women and alcohol - it was the worst 20 minutes of my life. O tym, że nie stanowiło dla niego problemu porozmawiać ze swoimi fanami na ulicy, w pubie, czy nawet u fryzjera już pisałem, a jak mówiła o tym jego żona? George always got annoyed at celebrities who refused to talk to people in the street, or the pub. They bloody well put us here, he'd say; give something back. So he'd take a drink off them. Na boisku bawił się, stąd też pomysły takie jak te (swoją drogą zawsze chciałem zobaczyć taką bramkę): I used to dream about taking the ball round the keeper, stopping it on the line and then getting on my hands and knees and heading it into the net. When I scored against Benfica in the European Cup Final I nearly did it. I left the keeper for dead, but then I chickened out. I might have given the boss a heart attack. W zasadzie każdy cytat czy to autorstwa Besta czy o nim to osobna historia, skłaniająca do poznania historii futbolu, zasługująca na chwilę uwagi. Każdy cytat pokazuje cząstkę jego historii, charakteru. A że nie jest łatwo oceniać go, to i z tych cytatów obraz Besta trzeba układać bardzo powoli. Pod tym względem ma dużo wspólnego z Cantoną, inną legendą Old Trafford. Ale o tym może innym razem... Tutaj jeszcze kilka ciekawych cytatów (ogółem jest tego cała masa, postaram się raz na jakiś czas przytoczyć jakiś - niekoniecznie z tej strony - z drobnym komentarzem): http://www.redmanchester.com/wiki/George_Best_Quotes Tymczasem: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=gLV_FztuPkw Zaledwie krótki fragment większej całości, ale i tak jest kilka ciekawych momentów. I jeszcze jeden utwór muzyczny, gdzie w tekście znajdujemy odwołania do postaci Besta: http://www.youtube.com/watch?v=joHz02yHBps In a factory in a street called Bread in East Belfast Where Georgie knows best What it's like to be Daniel in the lion's den Got so many friends only most of the time
-
Nie ma co tłumaczyć, bo nic się nie stało. Nie mam wątpliwości, że człowiek o którym wspomniałaś zasługuje na to, aby wspomnieć go. Moja uwaga jest tylko tak na przyszłość, żeby się to wszystko nie mieszało tutaj.
-
Fodele, nieśmiało zwracam uwagę na to, w jakim dziale znajduje się ten temat
-
Dzisiaj w Warszawie zmarł Bronisław Troński, z wykształcenia prawnik, na co dzień był jednak dziennikarzem i pisarzem. W Powstaniu Warszawskim jako plut. pchor. "Jastrząb" był dowódcą plutonu w 1. kompanii strzeleckiej Zgrupowania "Leśnik", autor m.in. znakomitych wspomnień zatytułowanych Tędy przeszła śmierć (kilka wydań): http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10968155,Pisarz_i_dziennikarz_Bronislaw_Tronski_nie_zyje.html?lokale=warszawa Cześć Jego Pamięci!
-
Obecnie próbuję (próbuję - słowo klucz) czytać: Nogueres H., La vie quotidienne des résistants de l'armistice à la libération (1940-1945), Hachette 1984, ss. 278 - rzecz pożyczona mi przez prof. Szarotę (broniłem się, ale nie wypadało odmówić). Jedyny problem z tą lekturą to język - z francuskim nie miałem kontaktu dobre kilka lat, ale o dziwo jakoś sobie radzę, chociaż bez słownika może być dalej ciężko...
-
Rzecz znana już od jakiegoś czasu, ale może ktoś jeszcze nie widział: http://www.youtube.com/watch?v=zV0Yd2bvT3I Warto zobaczyć jak wygląda praca sędziego podczas takiego meczu. I tutaj niejako dla porównania: http://www.thefa.com/TheFA/Disciplinary/NewsAndFeatures/2011/~/media/Files/PDF/TheFA/Disciplinary/Written%20reasons/FA%20v%20Suarez%20Written%20Reasons%20of%20Regulatory%20Commission.ashx Co prawda fragmenty dotyczące pracy arbitra i tego jak zachowują się sami piłkarze na murawie trzeba wyłowić z całości, ale jeśli to kogoś interesuje, to zaręczam, że warto. Sam dokument też jest dość niezwykły. To bodaj pierwsze tak obszerne uzasadnienie wyroku wydanego przez federację piłkarską, jakie udostępniono opinii publicznej.
-
Ciekaw byłem kto pierwszy zwróci na to uwagę
-
Kedyw OW AK - wywiady, biogramy, dokumenty...
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Projekty redakcji portalu "historia.org.pl"
Poważnie wątpię w to, czy ktokolwiek tutaj jeszcze zagląda (o czytaniu tekstów nie wspominając... chociaż ostatnio w dwóch tekstach na wiki znalazłem odnośniki do moich tekstów - zawsze chciałem znaleźć swoje nazwisko tam ), ale tak dla porządku: http://www.historia.org.pl/index.php/recenzje/recenzje/-ii-wojna-wiatowa/2817-qoddziay-i-akcje-kedywu-okrgu-warszawskiego-poza-warszawq-oprac-h-rybicka-recenzja.html -
Kilka przednich tekstów: http://www.mediewistyka.amu.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=115&Itemid=87
-
A udało już mi się o tym czymś zapomnieć...
-
Bałagan z lekami
Albinos odpowiedział 20 Sądecki Pułk Piechoty → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Kilka pytań. Co ze specyfikacjami leków? Są dla lekarzy dostępne, czy nie? Jakie zastosowano? Jak oceniają je lekarze? To jest dość istotny aspekt całej sprawy, a tymczasem prawie się o tym nie mówi. Mój ojciec, lekarz z 25-letnią praktyką (chociaż akurat jego z racji specjalizacji nowa ustawa specjalnie nie dotyczy, bo zwyczajnie nie ma do czynienia w szpitalu z lekami z tej listy, a i tak pracuje przede wszystkim w pogotowiu, gdzie podczas wyjazdów recept się nie wystawia), po rozmowach z kolegami z różnych oddziałów i z różnych specjalizacji stwierdził, że ta ustawa cofa rozwój polskiej medycyny do stanu sprzed kilku lat: http://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/FPZ-na-liscie-refundacyjnej-brakuje-charakterystyki-lekow,115580,14.html -
Obejrzane już jakiś czas temu, kompletnie przez przypadek (w telewizji w nocy o północy, normalny człowiek nie ma szans na to, aby taki film zobaczyć): Umarłem aby żyć, Urodzony po raz trzeci i Po własnym pogrzebie, wszystko w reżyserii Stanisława Jędryki.
-
A u mnie coś, co już pojawiło się kilka stron temu w temacie: Od dłuższego czasu nie mogę się uwolnić (a to wszystko przez Michała ) I jeszcze z najnowszych odkryć:
-
Generał Gavin żonaty był dwukrotnie. Pierwszy ślub wziął z Irmą Baulsir w 1929 r. Z tego małżeństwa miał córkę Barbarę (listy jakie do niej wysyłał podczas wojny zostały opublikowane [Gavin J. M., Gavin Fauntleroy B., Wurst G., The general and his daughter: the wartime letters of General James M. Gavin to his daughter Barbara, Fordham University Press 2007] - fascynująca lektura). Jednak ten związek nie układał się najlepiej. W końcu po wojnie wzięli rozwód, a "Slim'Jim" ożenił się po raz drugi - jego żoną została Jean Emert Duncan. Ślub wzięli w 1948 r. Dla Jean to również był drugi związek małżeński, z pierwszego podobnie jak J. M. Gavin miała córkę - Caroline Ann. James adoptował ją. Mieli wspólnie jeszcze trzy kolejne córki - Patricia Catherine, Marjorie Aileen i Chloe Jean. Oprócz tego generał doczekał się dziesięciorga wnucząt i trojga prawnucząt. Jednak jeszcze wcześniej miało miejsce coś, co spokojnie mogłoby stanowić podstawę scenariusza do filmu, który spokojnie zostałby wielkim hitem (miłość z wojną w tle czy też na odwrót - temat idealny). Podczas wojny, kiedy przebywał już w Europie, gen. Gavin miał przynajmniej jeden, a być może i dwa romanse. Kilka informacji udało mi się zebrać na temat jego związku z Martą Gellhorn, trzecią żoną Hamingwaya, a podczas wojny korespondentką wojenną. Po raz pierwszy Martha miała zobaczyć Gavina podczas operacji "Market-Garden". Drugie spotkanie nastąpiło już zimą. Martha miała ponoć uznać go za miłość swojego życia. Jednak kiedy została poproszona przez Jamesa aby spędziła z nim resztę życia już po wojnie, odmówiła. Nie widziała siebie w roli żony zawodowego wojskowego w czasie pokoju. Drugi romans? Tutaj nie mam pewności (ponoć można znaleźć o tym trochę informacji w biografii Gavina autorstwa Bootha i Spencera [Paratrooper: The Life of Gen James M. Gavin, Simon&Schuster 1994]), ale tak czy inaczej chodzi o Marlene Dietrich. To właśnie Gavin miał zlecić godny pochówek dla matki Marlene (tak przynajmniej wspominał to płk. Berney Oldfield, który podczas wojny służył w 505 PIR). Dysponuje ktoś jakimiś konkretnymi informacjami nt. tego rzekomego związku gen. Gavina z Marlene Dietrich?