Albinos

Zdecydowanie popieram ich. Jest to zawód wymagający, zarówno przygotowanie do niego jak i sama praca jako nauczyciel. Przecież to oni kształcą nowe pokolenia. Już z racji tego, że skończyli studia powinni być sowicie wynagradzani. A to, że mają długie wakacje, święta, weekendy... ok, ale sporą część z tego wolnego czasu muszą przeznaczać na sprawdzanie sprawdzianów, kartkówek, wypracowań, przygotowywanie nowych lekcji. I w efekcie tego wolnego czasu zostaje im naprawdę niewiele.

Wiesz co, sam nie czytałem, ale znam kilka osób siedzących w tym temacie, które bardzo sobie zachwalały ową pozycję. Więc możesz raczej bez obawy straty czasu zasiąść do lektury. Tylko masz się podzielić wrażeniami po przeczytaniu (sam się zastanawiam nad tym czy nie przeczytać tej książki).

Domicjan?

Oj tak "Kaczor Donald" to było coś Do dzisiaj mam całkiem pokaźny zbiorek starych numerów (plus kilka Gigantów), a zbierałem przez kilka lat. Co do "Dragon Balla" to ja nie zakupiłem osobiście ani jednego numeru, ale moi koledzy kupowali więc sobie poczytałem, nawet fajne. Natomiast bardzo podobał mi się i nadal podoba "Asterix" i "Lucky Luck", hehe... nadal mam kilka numerów .

Brawo, pytaj:)

Spośród W-SS tylko 10 DPanz "Frundsberg" niczego nie udowodniono. Całe SS, poza SS Reiterei zostało uznane za organizację zbrodniczą.

Nic dodać nic ująć Pytaj.

Jak się ma :google: to wszystko jest łatwe:) W roku 1918 Adolf Hitler został umieszczony w pewnym szpitalu rezerwy. Gdzie znajdował się ten szpital oraz z jakiego powodu Hitler tam trafił?

Chodzi o przełom lat 1916-17, jednak gdzie... domyślam się że w Niemczech :roll:

Czas na coś dłuższego, czy je to słowa: "Rommel był wojskowym fenomenem; ludzie tak odważni i śmiali uchodzą z życiem jedynie w wyjątkowych wypadkach. Na polu walki był równie dzielny jak Ney, ale z większym namysłem, równie napastliwy jak Murat, ale z większą rozwagą, jako taktyk był równie opanowany i szybki jak Wellington. Każdy kto pozna tę historię [...] uzna w nim wybitną postać i wielkiego żołnierza: Wśród niewielu wybrańców; Wśród niezwykle dzielnych, bardzo prawdziwego."

Niezapomniany George Smith Patton:)

Zależy jakie, Yorki ponoć potrafią podporządkować sobie właścicieli tak, że ci latają dookoła nich jak na zawołanie. To samo mógłby powiedzieć o moich kotkach:)

Koronny argument humanistów. Jednak naukę czytania to oni opanowują już w podstawówce, tak samo z pisaniem a rozbiór zdania to już w gimnazjum się robi. Jednak na co im np. znajomość "Sklepów cynamonowych" Schulza czy umiejętność odróżnienia teatru antycznego od szekspirowskiego? Tak samo im się to przyda jak będą iść na medycynę czy matematykę jak Tobie gdy będziesz iść na historię czy prawo umiejętność stworzenia wykresu i oznaczania zbiorów.

Osobiście uważam, co potwierdza wiele osób, że stare 4-letnie licea były bardzo dobre. W gimnazjum nauczyciele bardzo często wszystko olewają, zależy im tylko na tym, aby przepchnąć uczniów do następnej klasy i zrobić to co mają w programie, rzadko kiedy trafiają się prawdziwi nauczyciele, którym zależy na tym aby uczeń idąc do liceum potrafił coś więcej niż podać wszystkich królów Polski i obliczyć ile kosztowało 15 ołówków przy cenie dwa razy większej niż za 3 zeszyty, które kosztują z kolei tyle co 8 żarówek... A potem w LO człowiek nagle dowiaduje się, że nie umie prawie nic, a już na pewno nie uczyć się. I pierwszy rok trzeba przeznaczyć na naukę nauki, drugi na samą naukę a w trzeciej już trzeba powtarzać materiał do matury. Powrócić do starego systemu z 8 letnią podstawówką (nie było by takich problemów z gimnazjami) a potem 4-letnie liceum. Moja polonistka ostatnio stwierdziła, że to co nam zrobiono (czyli te 3-letnie liceum) to zbrodnia.

Takie samo pytanie odnośnie języka polskiego, historii czy WOS-u może zadać ktoś kto ma w profilu mat-fiz albo bio-chem.

Sprawdź archiwum GG i fragment o ostatniej rozmowie o kawie (dokładnie "30-04-2007 21:15") . Mhm... a ja ostatnio rozmiłowałem się w poziomkowej:)

A ja pijam bez cukru . Za to kawa... to zupełnie inna bajka (nazaa wie ). Dobrą czekoladą także nie pogardzę, mięta tylko jeśli muszę. Najlepsza i tak jest cytrynowa:)

Niedawno skończyłem "Kisiela" autorstwa Mariusza Urbanka. Naprawdę bardzo ciekawa biografia Stefana Kisielewskiego a i sporo o PRL-u można się dowiedzieć. Poza tym próbuję czytać "Państwo Hitlera" Aly Gotz. Książka jest bardzo dokładnym opracowaniem dotyczącym działania i funkcjonowania III Rzeszy jako systemu. Od gospodarki (to akurat trochę mnie męczy, ale jakoś idzie) przez sam problem tego dlaczego narodowy socjalizm stał się tak popularny, aż po wyjaśnienie tego, dlaczego Niemcy mogli sobie przez tak długi czas pozwolić na tak wyczerpującą walkę, skąd brali na to środki. Autor, znany niemiecki dziennikarz i historyk, opisuje to w sposób tak ciekawy, że książka mimo dość trudnego tematu jaki porusza nie nudzi się ani przez moment. Jednak matura nie pozwala mi dokładniej zagłębić się w lekturze. Pocieszam się, że 17 mam ostatni egzamin, więc będę mógł w końcu zacząć czytać to co mnie interesuje:)

A dlaczego ma zadać pytanie skoro nikt nie zgadł jeszcze odpowiedzi? Chodzi o Stefana Kisielewskiego. Nie mam ochoty zadawać nowego pytania, kto pierwszy ten lepszy:)

Pięknie :viva: :hooray: .

A polskie władze w kraju oczywiście we wszystko to uwierzyły? A jakie mieli podstawy sądzić, że 1 SBS rzeczywiście przybędzie do Warszawy a alianci zapewnią odpowiednie zaopatrzenie? Żadnych, to były ich zwyczajne mrzonki. Oraz politycznej naiwności przywódców państwa podziemnego. A np. taki Kisielewski już rok po wojnie domagał się aby "poddać pełnej rewizji sprawę wyłącznego i jednostronnego kultu bohaterstwa, jaki propaguje młodzież polska, wyrosła w okresie okupacji". Opinie na ten temat są różne. No widzisz a ja uważam, że przy stanie wiedzy o tym jakim to Stalin był... ykhm, powinni zdawać sobie sprawę z tego do czego jest on zdolny. Zresztą z tego co pamiętam (mogę się mylić oczywiście) to Sosnkowski zakazał podejmowania decyzji o rozpoczęciu powstania bez jego zgody. Do tego dodajmy jeszcze błędne raporty "Montera" o sytuacji na przedpolach Warszawy. Powstanie było naprawdę pięknym przykładem oddania, patriotyzmu i miłości dla Ojczyzny, ale przy okazji pokazało jak ważna jest rozwaga, zarówno w sferze stricte militarnej jak i politycznej.

A jeśli naród nie zechce się bronić? A kiedy to my byliśmy własnością tychże mocarstw zachodnich, żeby nas sprzedały? Żeby kogoś sprzedać, trzeba go najpierw mieć na własność.

Koronny argument na obronę decyzji o rozpoczęciu Powstania. A niech ktoś mi powie w takim razie dlaczego Czechosłowacja, Węgry, Rumunia, Węgry nie zostały republikami radzieckimi. Polska była zbyt duża aby Stalin jeszcze sobie robił z niej problem w postaci republiki. Przecież łatwiej jest rządzić taką Polską rękami swoich ludzi osadzonych w Warszawie. Stalin nie był głupi. Czy zawsze piękna idea musi przesłaniać u nas zdrowy rozsądek?Co nam dały te hektolitry krwi przelanej przez młodych, pełnych zapału Polaków? Przyniosły nam wolność? Pomoc ze strony aliantów zachodnich? Szybsze wyzwolenie?

Oboje:) "Obaj" to w przypadku samych mężczyzn, słownik poprawnej polszczyzny naprawdę nie gryzie:) Nie no jasne, jak wtedy milicja pałowała zwykłych obywateli którzy domagali się poprawy warunków życia to było lepiej. Zamykanie bez powodu (bo tak się komuś podoba), wtedy prawo stało po stronie władz... tylko jakie to prawo kiedy niewinny człowiek może trafić za kratki za to co myśli. A jaki to ma związek z prześladowaniami Kościoła (Kościół jako instytucja pisany jest z wielkiej litery, z małej jako budynek)? Akurat po okresie stanu wojennego to tak źle nie było, co innego wcześniej. A powiedzieli Ci skąd to wiedzieli? Czy na pewno w szkole się tego dowiedzieli? Nie no, jak człowiek nie ma co innego do roboty to jakoś musi czas zabić. Jednak czy takie pozornie spokojne i dostatnie (według ówczesnej prasy) życie było na pewno tym czego człowiek oczekuje od życia? Zakaz swobodnego myślenia (a już na pewno publicznego głoszenia tych myśli), wszechobecne kłamstwo... przecież to jak w klatce.

A pamięta ktoś scenę z mostu w "O jeden most za daleko"? Panterę grał tam Leopard, z przodu zrobiony nawet całkiem przyzwoicie, ale o tyle to chyba ktoś zapomniał. Tygrys w "Szeregowcu Ryanie" to samo, podobnie z "Bitwa nad Naretwą". może ktoś oglądał. Same teciaki ucharakteryzowane nadzwyczaj nieudolnie. To tylko pokazuje jak mało czołgów niemieckich zachowało się do dzisiaj. Ujrzenie jakiegoś w filmie jest praktycznie niemożliwe. Zupełnie inaczej z alianckimi.