Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Dla mnie wielkie wydarzenia sportowe bez Szpakowskiego to nie to samo:) Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu miał problemy z wymówieniem słowa "strzał", domyślacie się, jakie słówko zamiast tego pojawiało się?
-
Wakacje 2007
Albinos odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Matura z historii, olimpiady i studia historyczne
Gwoli ścisłości niektórzy mają 3 miesiące przed sobą, a jeden miesiąc wolnego za sobą Ja jak zwykle pewien mam tylko jeden dłuższy wyjazd, reszta będzie wychodziła pewnie w czasie. -
Żeby to było takie proste. Dzisiaj żaden szanujący się historyk nie poda Ci liczby maszyn niemieckich zniszczonych przez daną załogę bo takie statystyki nie były prowadzone. Żadna aliancka dywizja pancerna się tym nie zajmowała, bo nie było na to po prostu czasu. I to już nawet nie chodzi o załogi, ale o całe pułki i dywizje. Do tego dochodziło ćwiczenie na wrakach, strzelanie np. z PIAT-ów, i jak tu dojść czy ten czołg padł łupem tego Johnsona, czy tamtego Andersona. Wynika to po części także z faktu iż na Zachodzie inaczej postrzega się rolę bohatera wojennego. Dlaczego np. nie ma amerykańskich czy brytyjskich asów wśród snajperów, dlaczego to Rosjanie, Niemcy i Fini mają takie świetne wyniki? Na Zachodzie taki bohater miał za zadanie zachęcać do kupowania obligacji wojennych, Niemcy i ZSRR to, jak to ktoś kiedyś określił, "kultura śmierci". Tam rola bohatera była zupełnie inna, i stąd też to liczenie "kresek" snajpera czy też ilości zniszczonych maszyn wroga.
-
Wyniki mam niewiele gorsze od admina a jakie to nie powiem, bo nie mam w zwyczaju, może za jakiś czas:)
-
Stosunek atakujących do obrońców - teoria a praktyka
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
W kwestii września zdaję się całkowicie na Ciebie Ciekawy:) Nie tylko Polska to pokazała. Jako przykład podam szlak bojowy jednej niemieckiej 7. DPanc z walk we Francji. Rommel działał zgodnie z zasadą głoszoną przez Guderiana: "Walić, nie pukać". Pozwoliło to jego jednostkom na niesamowity wręcz rezultat. W ciągu kilku dni jego dywizja wzięła do niewoli 100 tys. żołnierzy, zdobyła 450 czołgów, około 300 dział polowych i przeciwpancernych, 4000 ciężarówek i 1500 wozów zaprzęgowych. A przecież była to tylko jedna dywizja, więc tutaj nie można mówić o jakiejkolwiek przewadze liczebnej. Dobry plan okazuje się być podstawą. Jednak był to okres kiedy Niemcy rzucili Europę na kolana. Blitzkrieg okazał się być zabójczą bronią, która w starciu z wrogiem, który nie mógł poszczycić się tak wysokim, jak na ówczesne czasy, stopniem zmechanizowania. W takim wykonaniu jak prezentowali to Niemcy na początku, gdzie nikt nie był w stanie im się praktycznie przeciwstawić, to wydaje mi się, że tak. Teoretycznie można uznać, że zarówno Rosjanie jak i alianci zachodni stosowali sposób walki bardzo podobny do Niemców, jednak tutaj pojawiał się już problem w postaci samych Niemców, którzy byli o niebo trudniejszym przeciwnikiem niż Polacy, Rosjanie czy też Francuzi w latach 1939-41. Bo jak inaczej wytłumaczyć sytuację, w której Heinrici jest w stanie zatrzymać 5 natarć rosyjskich podczas których przewaga napastnika wynosi od 3:1 do 4:1. A trzeba też zauważyć, że Rosjanie stosowali za każdym razem świeże jednostki, w przeciwieństwie do Heinriciego, który musiał non-stop używać tych samych, zmęczonych żołnierzy. Dalej, Hasso von Manteuffel mówił, iż: Bez wątpienia ofensywy sowieckie, w różnych fazach wojny po Stalingradzie, mogłyby skończyć się inaczej, gdyby nasza obrona była bardziej elastyczna i miała charakter opóźniający. Ta forma walki zawsze przynosiła mi sukcesy, nawet przy liczebnej przewadze przeciwnika. A więc odnosząc to co mówił Ciekawy o konieczności posiadania skutecznego planu ataku na początku wojny można uznać, że w jej dalszej fazie równie ważny, jeśli nie ważniejszy, stał się plan skutecznej obrony. -
Co do tego to racja, ja jednak miałem na myśli samą organizację życia codziennego w Heren/Maczkowie. Szkoły wszystkich szczebli, urzędy, teatry, prasa, lekarze- to wszystko było polskie, jak wspomina Ewa Lella, córka jednego z żołnierzy Maczka: Maczków był naszą małą ojczyzną, czuliśmy się jak w domu. Co do sposobu traktowania Polaków przez Brytyjczyków to wydaje mi się, że tutaj można by wymienić wiele przykładów tego, jak niesprawiedliwie zostali nasi żołnierze potraktowani, z generałem Sosabowskim na czele, który jakim by nie był fantastą, to jednak zaangażowania i miłości do ojczyzny nie można mu odmówić.
-
Sorry za offa, ale przypomniało mi to problem związany z tym, dlaczego alianci nie mają swoich asów w wojskach pancernych, tak jak Niemcy (Carius, Wittman, Giesen czy Koener). Historycy nie bawią się w takie zestawienia w przypadku aliantów, bo dla nich to była właśnie walka zespołowa, zresztą nie prowadzono chyba nawet takich statystyk podczas wojny.
-
A dlaczego dopiero zajęty? A od kiedy grał taką rolę? Alianci tłumaczyli to tym, że zbombardowane miasto będzie utrudniało Niemcom przeprowadzenie sprawnego kontrataku.
-
Jednak to co najważniejsze podałeś Twoja kolej.
-
"Oprócz mojego wypadku, szczególnie wstrząsnął mną zamach na fuhrera. Bogu winniśmy być wdzięczni, że wszystko tak dobrze się skończyło". Czyje to słowa?
-
Dokładnie, jeszcze tylko druga część pytania i uznaję.
-
Bliżej centrum Polski.
-
I o to mi chodzi, że na podstawie tego co pisał Taylor, nie można być takiej wersji pewnym w 100%. Te światowe w których stronami były najsilniejsze państwa również?
-
Co to za most i co działo się na nim (z nim?) we wrześniu '39?
-
A właśnie te akcje partyzanckie były jednym z powodów, dla których brytyjska generalicja chciała, aby oddać Polakom część ich strefy. Zresztą Brytyjczycy byli podzieleni w kwestii oddania Polakom tej strefy. Wojskowi chcieli w ten sposób odciążyć swoich ludzi (a w perspektywie mieli przecież walki we wschodniej Azji). Natomiast brytyjskie MSZ nie chciało pogorszenia stosunków z Rosjanami. Z tym wiąże się kolejna ciekaw historia. Otóż gdy Polacy przejęli już formalnie wyznaczoną im strefę chcieli nazwać miasteczko Heren Lwowem, ale Rosjanie się na to nie zgodzili. W rezultacie powstało Maczkowo. Zamieszkało tam 4 tys. Polaków (w całej strefie żyło ich 50 tys.). Maczkowo miało swojego polskiego burmistrza i radę miejską. Jak wspomina wielu Polaków, którzy znaleźli się w Maczkowie, miasteczko to było ich małą ojczyzną. Mieli tam praktycznie wszystko, jak w Polsce. Co do Niemców zamieszkujących ten obszar. Początkowo odnosili się ze sporą rezerwą do Polaków, jednak z czasem przyzwyczaili się do nich i stali się obojętni wobec Polaków. Podobnie zachowywali sie Polacy w odniesieniu do Niemców.
-
Zapewne chodzi o Grupę płk. Tadeusza Kaliny-Zieleniewskiego, która składała się z grup: "Kowel" - płk. dypl. Leona Wacława Koca, "Chełm" - płk. dypl. Władysława Płonki, "Niemen" - płk. Władysława Filipkowskiego, i "Brześć" - ppłk. dypl. Alojzego Horaka. Czy tak? Może darujmy sobie szczegóły, nie jestem specjalnie delikatny, ale jakoś takie opisy nie wpływają na mnie dobrze.
-
To akurat byłby przejaw głupoty, a nie silnego charakteru. A to coś złego? Jeśli ktoś chce dojść do czegoś, zazwyczaj chwyta sie każdej możliwości. Jak pisze Showalter, geniusz polega na wykorzystywaniu każdej nadarzającej się sytuacji, i pod tym względem w mojej opinii Napoleon był geniuszem niemalże od początku. A jak to było naprawdę, nie mnie już oceniać.
-
A po co Panzera IV? Nie lepiej było wykorzystać istniejące już podwozia Panzer III? Stug III był jak najbardziej wystarczającą maszyną, a i podwozi wycofanych z Panzer III było sporo.
-
Jeśli chodzi o czołgi to Panzer IV i Pantery, w mojej opinii budowanie tych maszyn dawało najlepszą równowagę pomiędzy siłą a ilością. Heinrici twierdził, iż jak najbardziej opłacało się.
-
W Traviana grałem kiedyś, było nawet miło, ale w końcu znudziło mi się. Gladiatus przypomina mi bardziej BattleKnight'a. Gra może i fajna, ale jak dla mnie najwyżej na kilka dni, nic specjalnego. Osobiście czekam na coś w stylu Traviana, tyle że w wersji drugowojennej:)
-
W kontekście walk we Francji tak, jednak z czasem Cherbourg zaczął odgrywać coraz większą rolę, zwłaszcza już po zajęciu Paryża. Przecież wystarczy przypomnieć, że pomiędzy 29 sierpnia a 15 września, ponad sześć tysięcy ciężarówek jadących z St. Lo do Chartres przewiozło 135 tys. ton towarów. A cały ten towar był wyładowywany z Cherbourga. Gdy nie fakt, iż aliantom udało się odblokować port w tym mieście to nie wiadomo, jak potoczyła by się dalej kampania zachodnioeuropejska.
-
Przełamać się trzeba, zgadzam się, jednak ważne jest także to aby wybrać odpowiednie miejsce do tego przełamania. Przecież chociażby wyłom jakiego chcieli dokonać alianci podczas M-G. Niby wyłom to wyłom, a jednak dzisiaj uważa się, że wyłom jakiego dokonaliby wówczas alianci na niewiele by im się zdał. Czy pokazało to że Amerykanie nie radzą sobie w sytuacjach kryzysowych? Na pewno po części tak. Tylko z czego to wynikało. Ano z tego, że wówczas Amerykanie wysyłali tylu żołnierzy na Kontynent, że ci młodzi chłopcy przechodzili zaledwie podstawowe przeszkolenie, które nie sprawdzało się w żadnym stopniu na terenie Huertgen Wald. Żołnierzy uczono, że podczas ostrzału należy się rzucać na ziemię. Jednak w lesie, a zwłaszcza tak gęstym jak ten, w którym przyszło im walczyć, absolutnie nie zdawało to egzaminu. Pociski, które wybuchały w koronach drzew raniły odsłaniających się Amerykanów, którzy powinni raczej przylegać do drzew, aby zminimalizować niebezpieczeństwo dostania odłamkiem. Problemem byli także oficerowie, którzy bardzo rzadko pojawiali się wśród swoich żołnierzy. Najwyżej raz na jakiś czas pojawił się jakiś kapitan, nic ponad to. Chociaż i to nie było taką znowu normą. Chociażby oficerowie 82 DPD, zwłaszcza ci, którzy byli w jednostce przez dłuższy czas, zgodnie z zasadami jakie wpajał im generał Gavin, cały czas byli na pierwszej linii. Właśnie tej koncepcji bezpośredniego dowodzenia, której tak bardzo brakowało niedoświadczonym żołnierzom, zabrakło Amerykanom podczas tych niezwykle krwawych walk. Żołnierze wspominali później, że dowodzili nimi ludzie nie mający zielonego pojęcia na temat tego, z czym tak naprawdę przyszło im się zmierzyć. Godne uwagi jest tutaj to, że na problemy żołnierzy na pierwszej linii amerykańskim oficerom uwagę musiał zwracać Horrocks, który to pojawił się kiedyś na linii frontu na północ od Akzwigranu. Robotę sztabową wykonywali cały czas ci sami ludzie, co było spowodowane bardzo niskimi stratami wśród nich, dlatego też te same błędy były powtarzane aż do znudzenia. Ciekawa jest tutaj historia z pięciostronicowym raportem "Uwagi o prowadzeniu walki w lasach", przygotowanym przez sztab 9. DP. Jednak z nieznanych mi powodów nie dotarła ona tam gdzie powinna, czyli do żołnierzy na froncie. Tutaj można by zamienić Antietam z Gettysburgiem, w końcu to pod Antietam w ciągu jednego dnia straty po obu stronach wyniosły blisko 22 tys. ludzi. Amerykanie wcale nie byli lepsi pod tym względem. Brak odpowiedniego sprzętu i ubrań doprowadzały do tego, że niemała liczba żołnierzy zaczynała chorować na "stopę okopową", która jest w ogóle tematem na oddzielną rozmowę, i zapalenie płuc. Zaczęły się jeszcze jesienią, więc przez długi czas żołnierze musieli męczyć się w błocie. Trzeba jednak zauważyć, że z powodu trudnych warunków atmosferycznych przez długi czas te samoloty nie miały możliwości wykonywania lotów. Idąc dalej można dojść do tego, że Amerykanie podczas walk w lasach Hurtgen nie mogli wykorzystać swoich największych atutów. Lotnictwo nie mogło latać, artyleria co prawda strzelała, ale niecelnie gdyż obserwatorzy nie widzieli dalej niż na 10 metrów. Ogromne problemy z drogami powodowały, że transport stawał się jedną wielką męką, przypominało to wszystko powoli I WŚ. Zmęczenie, zimno, błoto, okopy, to nie obrazek z I WŚ ale właśnie z II, obrazek przedstawiający armię, która szczyciła się największym poziomem zmechanizowania i była doceniana ze jej manewrowość. Tym razem o wszystkim decydowały nogi jej żołnierzy. Każdy kolejny atak przynosił tylko straty. Nazwana została tak przez Niemców. Znaczący jest tutaj fakt, iż ci żołnierze, weterani wojenni za swój najdłuższy dzień uważali nie 6 czerwca '44, ale 7 grudnia 1944, kiedy to przyszło im atakować osławione już Wzgórze 400. Tutaj przypomina mi się, że pewien amerykański żołnierz z 28. DP. Kiedy Niemcy 5 listopada przeprowadzili kontratak nieznany żołnierz wyrwał martwemu koledze z rąk bazookę z odległości 25 metrów strzelił w kierunku nadjeżdżającego czołgu. Unieszkodliwił go, ale od tego momentu nikt go więcej już nie widział. Potwierdza to Blumentritt w rozmowie, jaką przeprowadził z nim Liddel-Hart. Otóż Blumentritt stwierdził, iż Amerykanie zawsze atakowali z zapałem, mieli pomysłowe wyczucie wojny manewrowej. Jednak nawet gdy zajęli już cel jeśli Niemcy rozpoczynali ostrzał artyleryjski, cofali się z wcześniej zajętych pozycji. Zupełnie inaczej niż Brytyjczycy, którzy gdy już raz zajęli pozycje wroga, to wyrzucenie ich z nich było bardzo trudnym zadaniem. Sam Blumentritt doświadczył tego na jesieni '44 roku, kiedy to prawe skrzydło jego korpusu starło sie z Brytyjczykami a lewe z Amerykanami. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami. Showalter w swojej biografii Rommla i Pattona pisze, iż na podstawie tego co mówili niemieccy oficerowie, to gdyby Patton dostał wolną rękę Berlin padłby zanim Rosjanie doszliby do Odry. Warte zauważenia jest tutaj także to, że podczas I WŚ podobne problemy mieli Niemcy na tym terenie, Rommel razem ze swoim 124. Pułkiem Piechoty walczył tam a straty jakie jego jednostka poniosła to 25% oficerów i blisko 20% żołnierzy. Jak widać Amerykanie nie wyciągnęli żadnych wniosków z tej lekcji, jaką dostali wówczas Niemcy. PS. Cieszę się, że mogę powitać na forum kolejnego usera z dws.org:)
-
Dokładnie tak, pytaj.
-
Nasza strefa znajdowała się na południe od Wilhelmshaven. Obejmowała powiaty Aschendorf-Hummling, Meppen i Lingen (obszar zwany Emslandem) a także Bentheim, Bersenbruck (tutaj zainstalował się sztab 1. SBS) i Cloppenburg.
-
Foch? 30 powodów dla których piwo jest lepsze od kobiety : 1. Piwem możesz się rozkoszować każdego dnia w miesiącu. 2. Piwa nie trzeba zapraszać na kolacje. 3. Piwo zawsze będzie cierpliwie czekać w samochodzie, aż skończysz grać w piłkę. 4. Piwo nigdy się nie spóźnia. 5. Piwo nigdy nie jest zazdrosne, gdy weźmiesz inne. 6. Po piwie kac zawsze przechodzi. 7. Naklejki z piwa zdejmuje się bez walki. 8. Gdy idziesz do baru, masz zawsze gwarancje dostania piwa. 9. Piwo nigdy nie ma bólu głowy. 10. Gdy już wypijesz piwo, masz zawsze butelkę warta co najmniej 500 zł. 11. Piwo się nie zmartwi, gdy przyjdziesz do domu z innym piwem. 12. Piwo zawsze wchodzi gładko. 13. Możesz wypić więcej niż jedno piwo w ciągu nocy i nie czuć się winnym. 14. Piwem możesz się podzielić z przyjaciółmi. 15. Zawsze wiesz czy jesteś pierwszym, który otwiera butelkę. 16. Piwo jest zawsze wilgotne. 17. Piwo nie żąda równości. 18. Piwo możesz pić przy ludziach. 19. Piwa nie obchodzi pora, o której wracasz. 20. Za zmianę piwa nie trzeba płacić alimentów. 21. Chłodne piwo to dobre piwo. 22. Piwa nie trzeba myc, żeby dobrze smakowało. 23. Od piwa nie można się niczym zarazić. 24. Piwo zawsze cię zadowoli. 25. Piwo nie mówi dla żartów, ze jest w ciąży. 26. Piwo nie ma krewnych. 27. Niezależnie od opakowania, piwo zawsze dobrze wygląda. 28. Piwo nie narzeka na chrapanie. 29. Jedyna rzeczą o jakiej mówi Ci piwo jest pora, kiedy musisz iść do WC. 30. Nie musisz wstydzić się piwa, z którym przyszedłeś na imprezę. Patrzcie państwo, dobre aparaty wtedy mieli . Taaaak? Ok, jak będziesz chciała coś wiedzieć też Ci nie powiem, a co:)