Albinos
Przyjaciel-
Zawartość
13,574 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Albinos
-
Wystawa "Warszawa pamięta 63 dni chwały"
Albinos odpowiedział karol.hoang → temat → Literatura, sztuka i kultura
Nie wiem czy organizatorzy się machnęli z terminami, czy też je zmienili, ale faktem pozostaje, że wystawa stała na swoim miejscu jeszcze stosunkowo niedawno, nie zarejestrowałem daty jej usunięcia, ale chyba jeszcze na początku listopada można było ją obejrzeć. Niemniej liczę na to, że za rok inicjatywa zostanie powtórzona, i będziemy mogli obejrzeć kolejną wystawę, ta była naprawdę bardzo ciekawa:) -
Tak na dobrą sprawę ciężko jest mi się zdecydować, nie jestem do końca przekonany, czy którekolwiek ze starć do jakich doszło podczas walk w Ardenach w '44 można uznać ze ten, który wywarł jakieś szczególny wpływ na całość, wybijając się ponad przeciętność wśród innych. Prędzej już zaryzykowałbym stwierdzenie, iż tak naprawdę walki o Bastogne, Elsenborn, St. Vith czy też Trois-Ponts miały mniej więcej podobne znaczenie. Z drugiej strony można się zastanowić nad tym, czy najważniejsza bitwa tej ofensywy nie rozegrała się w sztabie OKW, kiedy Hitler podejmował decyzję o rozpoczęciu operacji. To wtedy skazano te wcale niemałe siły, na porażkę, bo w mojej ocenie ofensywa w Ardenach była z góry skazana na porażkę.
-
Czyli mam rozumieć, że kolega chce dokonać rewizji naszej dzisiejszej wiedzy historycznej i jednocześnie chce udowodnić, że wszyscy historycy jak dotąd byli w błędzie? Pogratulować dobrego samopoczucia:) Rozbiory jak sama nazwa wskazuje dotyczą "rozbierania", w tym przypadku państwa a konkretnie Polski, czyli dokładnie mówić "podziału państwa", nie oznacza to, że państwo musi zniknąć z mapy świata, jak to napisał mch, to jest już zupełnie inna sprawa. Podczas takich to rozbiorów, dochodzi do zmuszania jednego państwa przez inne, czy to podczas wojny, czy też stosując jakąś groźbę, do oddania części swojego terytorium to się nazywa w prawie międzynarodowym "cesja" ("cesja" może być też odpłatna, nieodpłatna albo obustronna). Wrzesień '39 też można uznać za rozbiór, podobnie jak i Kongres Wiedeński, na którym doszło do podziału Księstwa Warszawskiego pomiędzy trzech zaborców.
-
Maltę można było spokojnie zająć jeszcze w 1940, kiedy to Włosi mogli to zrobić nie wysilając się za bardzo, jednak z niewiadomych mi powodów całkowicie zlekceważyli tę kwestię. Sens był na pewno, wszak Malta była jednym z najważniejszych elementów toczącej się w Afryce wojny. Gdyby udało się ją zająć Niemcom mieli by naprawdę bardzo ułatwione zadanie, przecież to właśnie alianckie jednostki stacjonujące na Malcie, tak skutecznie komplikowały dostawy sprzętu do Afryki.
-
Śmiać się z nich może i można, ale tak samo trzeba mieć świadomość, że aktualnie to jedna z najsilniejszych ekip w Europie i na świecie. I fakt, iż ich skład jest taki a nie inny, tego nie zmieni. Poza tym reprezentant to reprezentant, ma obywatelstwo to niech gra. Mnie to ni grzeje ni ziębi. Przepraszam Cię bardzo, ale nie przypisuj mi czegoś czego nie napisałem. Nie napisałem, że o przynależności narodowej świadczy świstek papieru. Dla mnie ten "świstek papieru" co najwyżej daje prawa, jakie przysługują tym, którzy się tutaj urodzili, a jest chyba drobna różnica pomiędzy tymi określeniami, przynajmniej dla mnie. Jednak skoro je daje, to czemu mają nie grać? W świetle prawa są wówczas tak samo obywatelami Polski jak każdy Kowalski.
-
Dobrze, ale co jest niehonorowego czy też nieuczciwego w tym, że obywatel Polski będzie grał dla reprezentacji narodowej. W chwili otrzymania obywatelstwa Vukovic otrzymuje takie samo prawo do grania dla reprezentacji krajowej jak Grosicki, Korzym czy też Marciniak, którzy ją zmarnowali. To jest dopiero wstyd, że młodzi piłkarze powołani na MŚ do lat 20 nie chcą jechać na taką imprezę.
-
Ciebie tak, mnie nie. Jakoś nie rozumiem, co ma takie honorowe stawianie sprawy do sportu. Niemcy nie mają z tym problemów, i dzięki temu mają dzisiaj kilku świetnych piłkarzy. Na tej samej zasadzie można się zastanowić, czy dla nas obrazą nie jest to, że mamy zagranicznego szkoleniowca, nie tylko w reprezentacji piłkarskiej (siatkówka, koszykówka to samo).
-
Heh, trochę strzelałem, ale jak widać celnie:) To może coś takiego: Jak nazywali się piloci, którzy dnia 17 lipca 1944 ostrzelali samochód, którym jechał Rommel.
-
Czyżby więc Juan de Austria?
-
Najgorszy dowódca PW
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Warto tutaj zauważyć, iż jest to fragment autorstwa Kazimierza Krajewskiego, który czuł coś w rodzaju sympatii do żołnierzy Nowogródzkiego Okręgu AK, a co za tym idzie do "Doliny", z którym "Okoń" był skonfliktowany, więc można uznać, iż ocena jest trochę za bardzo krytyczna. Chociaż z drugiej strony na temat "Okonia" można się spotkać z wieloma nieprzychylnymi opiniami, głównie ze strony ludzi którzy mieli z nim kontakt w tamtym okresie, a więc znających go. Można oczywiście uznać, że ludzie ci mówili/pisali tak o nim mając w pamięci jego zachowanie. Był to człowiek wręcz szalony, potrafił oficerowi węgierskiemu powiedzieć, że jego dywizja ma się rozejść tak aby jego żołnierze mogli sobie pójść dalej spokojnie (chociaż nie wiem czy marsz na pomoc Warszawie można tak określić, a jak nie to oni sobie przejdą po nich. Węgier usunął się. Potrafił przystawić swojemu adiutantowi pistolet do głowy, gdy ten chciał go przekonać, aby się wycofali. Co do natarć na Dworzec Gdański. Tutaj chyba ciężko obwiniać go do końca za niepowodzenia. Nie jestem przekonany czy ktokolwiek był wówczas w stanie zakończyć natarcie sukcesem. Jednak faktem też jest, iż nie osiągnął żadnego sukcesu jako dowódca. Kolejna kontrowersyjna sprawa to właśnie bitwa pod Jaktorowem, a konkretnie to jak do niej doszło. Z jednej strony mówi się, że to przez decyzje "Okonia" kolumna została złapana przez Niemców, z drugiej obrońcy majora Kotowskiego jego decyzje tłumaczą tym, że swoje obowiązki dowódcy rozumiał właśnie jako konieczność uratowania całości oddziałów. Na pewno nie jest to łatwa postać do oceny. Zastanawiać może też to, czemu to np. "Dolinie" nie powierzono dowództwa w miejsce "Okonia", wszak oddziały "Doliny" radziły sobie całkiem nieźle w lesie, był on także jednym z niewielu, którym udało się uratować z bitwy pod Jaktorowem swoje oddziały. -
Ulubione zagadnienie Powstania Warszawskiego
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Powstanie Warszawskie
O ile w niektórych tematach Śródmieścia orientuję się co nieco, to Sadyba i Sielce są dla mnie obszarem całkowicie nieznanym jeśli chodzi o Powstanie. Tak, trzeba przyznać że są to zagadnienia dość obszerne, zwłaszcza życie podczas Powstania, i to zarówno żołnierzy jak i cywilów. Podobnie jak twórczość, nie tylko ta podczas Powstania, ale ta ogólnie związana z Powstaniem. Do jej opisania zapraszam tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=2469 -
Jakoś rzadko wierzę w rewelacje "Faktu", jak sam Vuko to potwierdzi to ok, na razie są to dla mnie tylko spekulacje. Natomiast co do samego tego, czy pomocnik Legii mógłby grać dla Polski. Uważam że jest to całkiem niezły pomysł, aktualnie jest to jeden z lepiej grających piłkarzy w lidze, poza tym po odejściu Sobolewskiego mógłby się przydać, właśnie zastępując pomocnika Wisły. Ma charakter, potrafi dobrze uderzyć... więc czemu nie? Skoro nie potrafimy zająć się swoimi własnymi piłkarzami, aby grali dla nas (vide Podolski, Klose czy też ostatnio Szetela i Ben Sahar), to może jeden czy dwóch piłkarzy takich jak Vuko mogłoby pomóc reprezentacji. Na pewno warto go sprawdzić, pod warunkiem że to co pisał "Fakt" jest prawdą.
-
Techniki walki strony polskiej w PW
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Zgadzam się, tyle że niemieccy gołębiarze są tematem na oddzielną rozmowę Interesującym przykładem wykorzystania forteli w walce może być mylenie załóg niemieckich czołgów lusterkami. Dawało to powstańcom szansę na uszkodzenie czołgu, zanim jego załoga zorientowała się gdzie ma tak naprawdę strzelać. Kolejne ciekawe informacje przynosi wspominany już dokument "Doświadczenia z walk w Warszawie" "Bora" z dnia 30.VIII. Kilka naprawdę interesujących wniosków. Uwagę zwraca organizacja oddziałów na polu walki, jako choćby przygotowanie uderzeniowych zespołów saperskich, które powinny wchodzić w skład każdego oddziału podczas ataku. Ich zadaniem było by likwidowanie szczególnie silnych punktów oporu przeciwnika, a wszystko podczas nocnych, dobrze przygotowanych pod względem rozpoznania ataków. Oddziały nieuzbrojone miały zajmować się szykowaniem barykad. Za podstawę uznano przygotowanie zespołów przeciwpożarowych oraz ukrywanie w razie ostrzału załóg danych odcinków w bezpiecznym miejscu, z jednoczesnym obsadzeniem puntów obserwacyjnych tak, aby w razie konieczności można było obsadzić stanowiska obronne w maksymalnie krótkim czasie. Jednak moją szczególną uwagę zwrócił punkt 5, mówiący o odpieraniu ataków pojazdów pancernych przy barykadach. Otóż nie należało bronić ich bezpośrednio, lecz tak aby każdy zbliżający się czołg był niszczony butelkami z benzyną bądź też miotaczami ognia. Przed każdą barykadą miały być budowane mniejsze, tak aby już na nich zatrzymywały się Goliaty. Bramy miały być barykadowane, tak aby w razie ataku Niemcy nie mogli się nimi przedostawać w głąb terenu i atakować z kilku stron. Wiąże się to ze sposobem walki powstańców, którzy właśnie bardzo często wykorzystywali najróżniejsze przekopy, przejścia wybite w murach czy też piwnice aby zaskoczyć Niemców, co w połączeniu z dobrą znajomością topografii miasta dawało wcale niezłe wyniki. -
Przyznam szczerze, iż teraz to zabiłeś mi ćwieka;) Nie potrafię sobie przypomnieć czy gdziekolwiek spotkałem się z konkretnym typem tych armatek. Bardzo prawdopodobne, iż były to właśnie Boforsy powrześniowe, zastanawiam sę tylko do kogo mogły one należeć. Miały one być w dyspozycji oddziałów w obwodów miejskich, tylko których? Używali ich, jak choćby niemieckie działko 5 cm Pak38, zdobyte przez 1 pluton 1. kompanii "Bolek" Zgrupowania "Leśnik" 11.VIII na Stawkach, wraz z zapasem 80 pocisków. Jest takie znane zdjęcie, przedstawiające armatkę wraz z jej obsługą w parku Krasińskich. Po pewnym czasie przeniesiono je na północno-zachodni odcinek obrony batalionu "Chrobry II". Ustawione zostało na Nalewkach, między Pasażem Simonsa a Arsenałem. To właśnie to działko 20.VIII zniszczyło na Nalewki niemiecki Sd.Kfz. 301 Schwere Ladungsträger B IV.
-
Nie tylko tam karabin był bronią o dużym znaczeniu. Przecież sam "Bór" w swoich "Doświadczeniach z walk w Warszawie", przesłanych do Londynu pisał, iż w przypadku odpierania ataków trzeba szeroko wykorzystywać strzelców wyborowych, natomiast w momencie kiedy przeciwnik podejdzie na odległość mniej więcej 50 m, zacząć ostrzał z peemów. Nie mówiąc już o karabinach maszynowych, stanowiących prawdziwe skarby oddziałów powstańczych.
-
Na dws-ie jak na razie dobrze ją oceniają, więc może i ja się za jakiś czas skuszę, tym bardziej że front wschodni ostatnio zaczyna mnie interesować coraz bardziej. Do mnie na razie doszła książka Jędrzejewskiego "Od września do września". Autor będący absolwentem Szkoły Podchorążych Lotnictwa we wrześniu '39 pełnił m.in. funkcję oficera łącznikowego w sztabie Dywizji Kawalerii "Zaza". Potem służył m.in. w Centrali Zaopatrzenia Terenu, a w końcu walczył w Powstaniu Warszawskim jako dowódca jednego z plutonów. Ostatnie około 60 stron, to szlak bojowy "Czaty 49". Już teraz wiem, że jest to jedna z cenniejszych pozycji w mojej kolekcji:) Ostatnio natomiast będąc w Empiku, miałem spory dylemat, gdyż ujrzałem "Wojnę w Afryce" Piekałkiewicza. Pozycja naprawdę obszerna, obfitująca w dużą ilość interesujących zdjęć, tekstu także wcale niemało... jednak to na razie nie dla mnie :cry: .
-
To my to rozpatrujemy z punktu widzenia Hansa z Berlina dnia 1 września 1939, czy z punktu widzenia ludzi, którzy wiedzą jak było? Cieszę się że to rozumiesz:)
-
Jak dla mnie zdecydowanie Polska, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, iż jest to ocena subiektywna. W historii Polski w mojej opinii działo się tak dużo, w tak niesamowity sposób, że nie sposób niedocenić tego. Tak wiele wspaniałych postaci, wielkich zwycięstw, heroicznych historii... to wszystko tworzy wspaniałą mozaikę, która lśni niespotykanym blaskiem, a jest przecież jeszcze tyle spraw kontrowersyjnych, wymagających dokładniejszego zbadania, zanalizowania, że nie sposób się nudzić przy niej. Na drugim miejscu postawił bym jednak Grecję, chociaż wiem na jej temat stosunkowo mało, to jednak pociąga mnie ona w coraz większym stopniu. Także historia Niemiec i Rosji, naszych dwóch wielkich historycznych wrogów, czy też Francji i Wielkiej Brytanii, kiedyś wielkich, głównych europejskich rozgrywających, potrafi człowieka zafascynować swoim bogactwem.
-
Ostrzelanie Westerplatte to początek wojny, sprawa z Gliwicami to pretekst, proponuję rozróżniać pojęcia pretekst, przyczyna pośrednia i bezpośrednia oraz sam fakt "stania się czegoś". Nie, nie można. Czyli przyczyną bezpośrednią, jak sam zauważyłeś. Nie bardzo więc rozumiem o co się tak rzucasz. Gdyby nie podpisanie tego traktatu Hitler najprawdopodobniej nie zdecydowałby się w ogóle na rozpoczęcie wojny. Poza tym, jeśli nie pakt R-M to co było w Twojej ocenie przyczyną bezpośrednią?
-
Sprawa może nie jest nagłaśniana jakoś specjalnie, książek na ten temat raczej się nie uświadczy w każdej księgarni, ale zagadnienie to jest dość powszechnie znane, przecież już Borowski w jednym ze swoich opowiadań "U nas w Auschwitzu..." wspomina o tym (a pisał je jakoś pod koniec lat 40.). Oczywiste jest, że takie historie nie są aż tak popularne, jak opisy bitew czy też system funkcjonowanie III Rzeszy, dlatego też rzadko się o tym mówi.
-
Jednak na tej samej zasadzie za przyczynę napaści Niemiec na Polskę można też uznać kilka bitew z okresu I WŚ, w których Niemcom nie udało się przełamać obrony państw Ententy, czy też wydarzenia które doprowadziły do wybuchu samej I WŚ. Zgadzam się, że miało to wpływ na sytuację na świecie, jednak nie były to sprawy, które same przez się wpłynęły na wybuch wojny. Na to złożyło się kilka spraw, mi.in system wersalski, polityka appeasmentu etc. jednak nie uznałbym tego w żadnym przypadku za bezpośrednie przyczyny II WŚ, a skoro nie bezpośrednie to znaczy, że pośrednie. Dla mnie osobiście dopiero traktat R-M jest taką przyczyną.
-
Akurat Hitler sobie zinterpretował filozofię Nietzschego wedle własnego uznania. Na tej zasadzie można uznać, że cała Europa była coś Niemcom winna, bo Niemcy wywozili drogocenne rzeczy ze wszystkich podbitych krajów. To wszystko było im potrzebne dla własnych celów, nieistniejące długi nie mają tu nic do rzeczy. To są co najwyżej pośrednie przyczyny, które samo w sobie doprowadziły co najwyżej do objęcia władzy w Niemczech przez Hitlera, ale nie bezpośrednio do wojny. To tak samo można za przyczynę napaści Niemiec na Polskę uznać bitwę nad Marną z 1914. Mam prośbę do kolegi, niech kolega poczyta najpierw cokolwiek na temat II WŚ i polityki jaką Niemcy prowadziły wobec krajów podbitych, bo ja już czytać nie mogę postów kolegi, proszę. Nawet wikipedię ścierpię.
-
Kanały w Powstaniu Warszawskim
Albinos odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Czy w pierwszych dniach, tutaj bym pospekulował. Wówczas liczyła się szybkość działania, zaskoczenie można było uzyskać także poprzez działania na powierzchni. Kanały tylko spowalniały takie działania. Do tego to i piwnice się nadawały, z resztą jak zaczynał się ostrzał artyleryjski raczej nie było czasu na chowanie się w kanałach. W ostateczności? W pewnym momencie to była najbezpieczniejsza forma wycofywania sił z okrążonych obszarów, jak choćby Starówka, Czerniaków czy też Mokotów. Rzadko kiedy wychodzono z kanałów byle jakim włazem. Tutaj trzeba było znać w miarę dobrze topografię miasta, a nie każdy mógł się tym pochwalić. Zazwyczaj były określone trasy kanałowe, którymi poruszano się, i rzadko robiono to bez przewodników. Dlatego też wychodzenie z kanału nie wiązało się z jakimś większym niebezpieczeństwem, chyba że miało to miejsce w warunkach bojowych (vide wspominany już desant kanałowy "Czaty 49" na Placu Bankowym). Zastanawiam się, czy samo wchodzenie nie było gorsze. Dlatego należało w kanałach zachować absolutną ciszę, wtedy można było przejść bez większych problemów. Chociaż z drugiej strony dla wyczerpanego człowieka przejście niskimi, ciasnymi i śmierdzącymi kanałami nie należało do najprostszych. I tutaj znowu nasuwa się "desant kanałowy" żołnierzy z kpt. "Motylem" i kpt. "Piotrem" na czele. Z tej właśnie akcji pochodzą wspomnienia sanitariuszki pani Stanisławy Jędrzejewskiej "Sławki": Myśmy najpierw odsunęli się trochę od włazu, bo oczywiście było takie niebezpieczeństwo, że Niemcy zaczną wrzucać granaty czy jakieś łatwopalne płyny. Cyt. za Muzeum Powstania Warszawskiego. Akurat to drugie wydaje mi się mało prawdopodobne. Co do konstrukcji kanałów. Warszawski system kanalizacyjno-wodociągowy zaprojektował na początku XX wieku inż. W. Lindley. Był to system dość nowoczesny. Główny kanał "A" biegł od Stacji Filtrów pod ul. Raszyńską, Towarową, Okopową, ks. Popiełuszki przez kaskadę po lasek Bielański. Jego głównymi dopływami są kanały "B" i "C". Kanał "B" miał trasę od Polnej, pod Marszałkowską, Ogrodem Saskim do ul. Błońskiej, gdzie łączy się z "A". Z kolei "C" prowadził od Puławskiej przez al. Szucha, Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat, Bonifraterską, Kłopot pod torami kolei obwodowej aż do kanału "A". Poza Pragą wszystkie dzielnice miały swoje własne sieci kanałów, połączonych w osi płd-płn z kanałem zbiorczym. Wysokość kanałów głównych wahała się od 1,5-2 m, miały one swoje własne oświetlenie oraz chodniki, boczne sięgały ok 1-1,5 m a burzowce do 0,8 m. Info. na podstawie K. Komorowski "Bitwa o Warszawę '44: Militarne aspekty Powstania Warszawskiego" -
Wczorajszy remis 2:2 z Serbią na wyjeździe dał nam pierwsze miejsce w tabeli, szkoda że nie pozwolił nam wskoczyć do trzeciego koszyka w losowaniu grup na Euro, ale mniejsza z tym. Już niedługo losowanie, zobaczymy kogo nam los przydzieli. Grupa marzeń (niby wygrać trzeba umieć z każdym, ale po co się męczyć to w mojej ocenie Austria, Szwecja, Rumunia no i Polska. Nie chciałbym abyśmy trafili na grupę z Holandią, Włochami i Niemcami, z koszyków 1-3 najsilniejsze ekipy, może zamiast Niemców np. Hiszpania, ale i tak są to drużyny mocniejsze od nas. Chociaż Grekom udało się w 2004 wyjść z grupy z Hiszpanią i Portugalią, Rosja była wtedy stosunkowo słaba... gdybania. Czekamy na losowanie.
-
Zatrzymanie 7 polskich żołnierzy wracających z Afganistanu
Albinos odpowiedział mch90 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Ciężko uwierzyć w to, że polscy żołnierze mogli by dokonać czegoś takiego celowo. Sprawa ataku na konwój jak podaje szef NPW w Poznaniu została wykluczona. Zostają jeszcze kwestie zemsty za wcześniejsze ostrzelanie Polaków w rejonie Nanghar Khel i śmierć porucznika Kurowskiego, co miałoby nawiązywać do masakry jakiej 18 marca '68 roku dokonali żołnierze kompani Charlie 11. brygady w wiosce My Lai czy też Amerykańscy marines 19 listopada w Afganistanie, w sunnickiej wiosce Haditha. Pierwsza opcja, generał Petelicki odrzuca ją, gdyż oznaczałoby to, iż rozkaz wydał oficer, co jest w opinii generała niemożliwe, gdyż na oficerów do takich misji wybierani są ludzie wytrzymali i stabilni psychicznie. Druga sprawa, polscy żołnierze oskarżeni w tej sprawie nie znali porucznika Kurowskiego, więc mało prawdopodobne aby impuls był aż tak silny, aby pojechali i zaczęli strzelać do cywilów. Kolejna sprawa to pociski. Dowódca każdego patrolu ma obowiązek rozliczyć się z ilości amunicji użytej w ewentualnej walce. Z moździerza wystrzelono 20 granatów, jaki normalny dowódca uznałby, że można ukryć fakt nielegalnego użycia takiej ilości amunicji. Poza tym, granaty te wystrzelone z moździerza ustawianego elektronicznie, ww przypadku zaplanowanego ostrzału wioski i jej mieszkańców, powinny raczej wszystkie trafić, a tutaj trzy spadają na wioskę i jeden na dom, zabijając ludzi. Pułkownik który był z pierwszą zmianą w Afganistanie mówi, iż cała akcja mogła być "pokazem siły". Jest to działanie stosowane w armiach całego niemal świata, podczas misji w Afganistanie i Iraku. Polega na "postraszeniu" wioski, podejrzewanej o sprzyjanie terrorystom, m.in. poprzez ostrzelanie terenu wokół niej. Czasem jest to przejazd ciężkiego sprzętu, czasem rozłożenie na krótko obozu w okolicy. Działanie to mieści w granicach prawa. Więc być może chodzi o "pokaz siły", który wymknął się z pod kontroli? Wówczas żołnierze powinni zostać uniewinnieni, gdyż działanie powodujące nieumyślną śmierć, czy też rozkaz wydany, w sytuacji gdy dowódca nie widział cywilów, jest tłumaczone jako tzw. "konieczność wojenna". Aktualnie na świecie trochę się o tym mówi, wojsko polskie doznało uszczerbku na swoim wizerunku. Co do tuszowania. Krótko po wypadku dziennikarze trochę o tym pogadali, i temat zostawili. Na niemalże całym świecie, podobne sprawy są załatwiane przez wojsko po cichu, co najwyżej są wydawane lakoniczne komunikaty o samym wyroku. Teraz nagle uznano, że sprawę trzeba publicznie nagłośnić, Szczygło tłumaczył to tym, że MON swoich brudów nie zagrzebuje pod dywan, a jeszcze jakiś czas temu pytania i rozmowy odnośnie Afganistanu uważano "za niezgodne z polską racją stanu". A teraz nagle trzeba to wyjaśnić? Dziwna sprawa. Kolejna sprawa to obraz polskiej armii na świecie w oczach terrorystów, jest to dla nich świetny materiał do wykorzystania w celach propagandowych. Ujawnienie tej informacji może skutkować za jakiś czas zagrożeniem dla tych kilku tysięcy polskich żołnierzy służących za granicą.